Posiadłość Dominga Salvadora
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13  Next
Lorelai Aumerle
Lorelai Aumerle
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Paź 30, 2023 12:43 am

Szybkie pytanie, szybka odpowiedź. Lori zdążyła już zauważyć, że pan Salvador jest konkretnym osobnikiem, co na pewno ułatwiało rozmowę i wyczerpywało tematy, które wymagały prostych odpowiedzi. Bez ogródek mogła stwierdzić, iż lubiła swojego nowego szefa. Nie wiedziała, jak całość będzie wyglądała w przyszłości, ale na ten moment nie miała żadnych przeciwwskazań. Ponadto żadne obowiązki do tej pory nie były jej na tyle straszne, by marudzić, więc miała nadzieję na owocną współpracę.

-Nie mam zastrzeżeń - po raz kolejny zgodziła się z tym, co zostało powiedziane. - Oczywiście, rozumiem, że nie wszędzie będę miała dostęp. W kwestii ubrań proszę się nie martwić. Będę przychodzić stosownie ubrana - zaśmiała się.

Nie bez powodu założyła takie ciuchy, nie inne. Dzięki temu mogła sprawdzić, czego nowy pracodawca oczekuje. Zwyczajnie obserwowała drugą osobę i jej reakcję, by móc mniej więcej wyczuć ewentualne problemy, bądź też przeciwnie, zadowolenie z danej formy rozmowy, ubioru, czy innych rzeczy. Na ten przykład odnosiła wrażenie, że mężczyzna zdecydowanie się rozluźnił w porównaniu do początku ich rozmowy, co mogło znaczyć, iż jej postawa nie razi go w żaden sposób, tak jak ciuchy, co zresztą potwierdził, wspominając o eleganckim ubiorze. Również pogodne podejście działało tutaj swoje. Lori nie była kłótliwa, jeśli sytuacja naprawdę tego nie wymagała, także wiedza, że wszystko między nimi jest na odpowiednim poziomie, uspokajała również jej zmysły.

-Ach, jak wygląda okres próbny i ile będzie trwać? - przypomniała sobie nagle o nie zadanym jeszcze pytaniu, które poniekąd mogło być ważne. Nawet nie śmiała myśleć, że przyjmie ją od tak.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Paź 30, 2023 6:02 pm

Miała bardzo ładny, miły śmiech. Domingo aż sam się uśmiechnął. Przeczuwał, że jej obecność będzie działała kojąco na zszargane nerwy interesantów świątyni, którzy przychodzili tu z sercami wypełnionymi smutkiem, rozpaczą i gniewem, choć na to ostatnie czasem najmilszy śmiech świata nic nie mógł poradzić.
– Bardzo mnie to cieszy – odpowiedział jej i zaczął czegoś szukać w stosie papierów, który miał praktycznie przed sobą. – A, okres próbny, rzeczywiście – przypomniał sobie po jej słowach i spojrzał na nią. – Myślę, że nie więcej niż miesiąc. Miesiąc to, moim zdaniem, wystarczający czas, żeby sprawdzić, czy będziemy do siebie pasować. O, jest – ucieszył się, kiedy znalazł odpowiednią kartkę. Przebiegł wzrokiem po kilku pierwszych wersach i skinął głową. Znów spojrzał w niebieskie oczy. – Ze względu na specyfikę religii voodoo będę musiał prosić cię o wypełnienie klauzuli poufności. Mam nadzieję, że to nie problem? – zawiesił głos.

Lorelai Aumerle
Lorelai Aumerle
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Paź 30, 2023 6:25 pm

Atmosfera między nimi wydawała się naprawdę przyjazna. Być może dlatego umowa wyleciała im z głowy. Zupełnie jakby siedzieli sobie i rozmawiali o pogodzie przy herbatce, chociaż poruszane były ważne kwestie, a nawet Lori używała nieco więcej posiadanej w sobie powagi, niż na co dzień. Formalny język również nie należał do specjalnie lubianych przez kobietę, jednak nie stanowił wielkiego problemu, co zresztą dało się zauważyć w samej wymianie zdań. Jeżeli tak miała wyglądać jej praca, to zdecydowanie trafiła w dziesiątkę. Wszelkie voodoo sprawy na ten moment odsuwała do momentu, w którym sama nie będzie miała z tym do czynienia. Nie ma po co się z góry uprzedzać.

Skinęła po raz kolejny dzisiejszego dnia głową na wspomnienie o miesiącu próbnym. Rozumiała to doskonale. Mimo że teraz się dogadywali całkiem nieźle, to dalej jest praca, w której trzeba wykonywać pewne obowiązki, a nie tylko plotkować o niczym. Poza tym miesiąc to wystarczająca ilość czasu, by sprawdzić nie tylko, jak dobrze Lori wdroży się w nowe obowiązki, ale czy ona sama będzie chciała je kontynuować. Nigdy nie wiadomo, czy praca jej podejdzie. Chociaż nie była zbytnio wybredna pod tym względem i sądziła, że na pewno wszystko pójdzie dobrze, a decyzję o ewentualnym pozostaniu nie ona podejmie, tylko szef. Jeszcze się nie zdarzyło, by sama odeszła z pracy. Może raz, ale to była inna sytuacja i jedna z nielicznych rzeczy, o których nie rozmawiała praktycznie z nikim.

-Oczywiście, że to nie problem - odpowiedziała bez wahania, po czym dodała - Mam nadzieję, że oboje będziemy mogli sobie zaufać w sprawie naszych magicznych sekretów, niezależnie od tego, czy zostanę tu na stałe, czy też nie - uśmiechnęła się szerzej, wyraźnie pokazując, że ona właściwie już zaufała, co prawdopodobnie ktoś uznałby za głupie, ale dla niej szczerość w tym temacie była niezwykle ważna i też nie widziała powodu, by biegać po mieście, rozpowiadając sąsiadom, iż pracuje dla gościa zajmującego się magią voodoo. To byłoby niesamowicie głupie i nieodpowiedzialne.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Paź 30, 2023 6:37 pm

Rozpowiadanie o magii voodoo to było jeszcze pół biedy. Ostatecznie – przecież był kapłanem voodoo, prawda? Kapłanem oficjalnego kościoła, może niezbyt licznego w Birmingham, ale zawsze. A w samą magię mało kto wierzył. Nie, większym problemem było pozwolenie, by ktoś z zewnątrz pracował przy świątyni, której obrządek opierał się na ścisłym sekrecie i stopniowym inicjowaniu wiernych do kolejnych kręgów tajemnicy. Kongregacji voodoo na całym świecie były setki, ale rzadko która dysponowała ounganem albo manbo obdarzonymi prawdziwą mocą, voodoo było przede wszystkim religią. Bardziej niż rozpowiadania o jego – rzekomych lub prawdziwych – mocach obawiał się, że objęty tajemnicą obrządek ujrzy światło dzienne. I właśnie tego dotyczył dokument. Domingo dał go dziewczynie do przeczytania.
– Ja również, panno Aumerle... Dobrze to w ogóle wymawiam? – zapytał dla upewnienia się. Mówił to tak, jakby nazwisko było francuskie, bo na takie mu brzmiało, ale przecież mógł się strasznie w tej kwestii mylić. – A, jeszcze co do umowy. Prosiłbym, by przyszła tu pani jutro, Archie poda pani wszystkie niezbędne dokumenty, skierowania i co tam jeszcze jest potrzebne. Przy okazji wdroży panią w obowiązki, oprowadzi po posiadłości. Jak szybko mogłaby pani zacząć pracę?

Lorelai Aumerle
Lorelai Aumerle
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Paź 30, 2023 8:52 pm

Odebrała kartkę, praktycznie od razu kierują na nią swoją uwagę. Czytając dość szybko jej treść, zaczynała rozumieć, czemu ta klauzula została wspomniana. Rzeczywiście to mogłoby być dość problematyczne, gdyby wyszło poza "firmę". Nie zmieniało to jednak faktu, iż nie zamierzała nikomu o tym mówić. To byłoby nie tylko nieprofesjonalne, ale również głupie. Nie znała się na voodoo praktycznie wcale, co nie oznaczało, że zamierzała ryzykować ewentualnej kary za wypowiedzenie o paru słów za dużo. Poniekąd ten papier nieco podniósł profesjonalizm samego pana Salvadore w oczach lisicy. Co za tym idzie, zdecydowanie mniej martwiła się o swój własny mały sekret.

-Och? - wyraźnie się zdziwiła, słysząc swoje nazwisko w takiej formie - Proszę wybaczyć zaskoczenie, ale większość osób ma problemy z moim imieniem i nazwiskiem. Tak, dobrze je pan wypowiedział - odpowiedziała z lekkim śmiechem, jednocześnie wydawała się naprawdę zadowolona. -Tak naprawdę nawet od zaraz. Nie mam dzisiaj żadnych zobowiązań.

Specjalnie pozostawiła sobie cały dzień wolny, nie wiedząc, jak przebiegnie rozmowa, ale też czy to ogłoszenie nie jest przypadkiem jakąś pułapką. Nigdy nie wiadomo, kto jest po drugiej stronie, a z Lori nie była żadna wojowniczka. Przy pierwszej lepszej okazji wolałaby uciec, jak najdalej, niż pchać się w sytuację zagrażającą życiu. Oczywiście, jeśli byłaby sama i faktycznie groziłaby jej śmierć. W innych wypadkach, niestety dla niej, bywało już różnie, ponieważ zbyt wielu niezbyt dobrym osobom najchętniej dałaby szansę na stanie się lepszymi. Co zrobić, nadzieja matką głupich, ale jak każda matka, kocha swoje dzieci. Tak też twierdziła kobieta.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Paź 30, 2023 9:16 pm

Ponownie skinął głową z zadowoleniem. Potrzebował pracownika na już, bo niedawno zaczął się rok akademicki i jego asystent trochę nie wyrabiał. Zastępstwo od zaraz było więcej niż mile widziane.
– Proszę wybaczyć moje pytanie, ale czy pochodzi pani z Francji? – zapytał, postanawiając dać upust swojej ciekawości i wychodząc z założenia, że jeśli kobieta nie będzie chciała odpowiedzieć, to przecież po prostu tego nie zrobi i wymówi się w jakiś sposób. – Wspaniale, w takim razie proszę za mną. Pokażę pani, gdzie znajduje się gabinet asystentów. – Domingo podniósł się z fotela i podszedł do drzwi, otworzył je przed lisicą. Poczekał, aż dziewczyna wyjdzie i sam też to zrobił. – Jutro poproszę Archiego, żeby zamówił dla pani jej własną szafkę, nie ma potrzeby, żebyście się kisili z jedną. Ale biurko, jak sądzę może zostać jedno, skoro i tak będziecie się zmieniać. Zresztą, nie bardzo jest w gabinecie miejsce na drugie – wyjaśnił jej po drodze. Daleko nie było – pokój znajdował się tylko kawałek dalej od jego własnego biura. Było urządzone w podobny sposób: białe ściany, białe biurko, dwa szare fotele, przy czym ten dla pracowników był obrotowy i wyglądał jak bardziej elegancka wersja dojebanego fotela gamerskiego. Na parapecie stało kilka kwiatków w doniczkach, na ścianie wisiała reprodukcja któregoś z mistrzów baroku. W każdym razie... to musiała być reprodukcja, prawda? Bo kto by miał tyle pieniędzy, żeby wieszać oryginalnego Caravaggia w gabinecie sekretarki...? – Hm, jeszcze nowy laptop – mruknął Salvador do siebie po chwili namysłu i zapisał coś na karteczce, którą zostawił na biurku. – Czy ma pani jeszcze jakieś pytania? – odwrócił się w stronę Lorelai.

Lorelai Aumerle
Lorelai Aumerle
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Paź 30, 2023 10:29 pm

-Proszę wybaczyć, ale wolałabym, żeby ta kwestia pozostała na ten moment bez odpowiedzi - spojrzała na mężczyznę z niemą prośbą w oczach, choć jej uśmiech nie zelżał zbyt mocno. Może zrobił się nieco smutniejszy. Zaraz jednak wróciła do siebie.

Zgodnie ze słowami pana Salvadore, Lori wstała z miejsca i zgodnie podążyła za nim. Oczywiście, podziękowała grzecznie, kiedy mijała mężczyznę w drzwiach. Poczekała chwilę, po czym ruszyła razem z nim, by zwiedzić swoje przyszłe miejsce pracy. Słuchała uważnie jego słów, gdy przemierzali przez korytarze. Nie miała zbyt wiele do powiedzenia na ten temat, więc jedynie przytakiwała, kiedy była taka potrzeba. Całe wnętrze było urządzone elegancko, chociaż ten fotel kompletnie nie pasował jej do całości. Być może to wina tego, że wyglądał na odpowiedni dla graczy, choć w bardziej… limitowanej wersji, jeśli mogła tak to nazwać. Cóż, nie do niej należało ocenianie gustu właściciela, więc zwyczajnie to zaakceptowała. Zawiesiła nieco dłużej wzrok na obrazie. Nie miała wybitnej wiedzy na temat sztuki, ale co nieco widziała, zanim trafiła do tego miasta. Oderwała się od obrazu, kiedy usłyszała o nowym laptopie. Być może zrobiła to nieco zbyt szybko, jednak ciężko było powstrzymać odruchy. Szczególnie gdy pozwoliła sobie na chwilę zamyślenia. Szybko wróciła do odpowiedniego myślenia, spoglądając na swojego szefa z uśmiechem.

-Nie, wszystko jest jasne - odpowiedziała zgodnie z prawdą. - Dziękuję za pokazanie mi miejsca pracy. Jestem pewna, że pan Archi wdroży mnie w resztę szczegółów. - posłała mężczyźnie pogodne spojrzenie.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Paź 30, 2023 11:03 pm

Nie drążył tematu. Widać był on nieodpowiedni jak na pierwsze spotkanie, zwłaszcza między pracodawcą a pracownicą. Każdy człowiek miał swoje demony, a istoty nadprzyrodzone miały znacznie więcej czasu na pielęgnowanie swoich i zdobywanie nowych, niż ludzie.
– W porządku, w takim razie proszę tu przyjść jutro o dziesiątej. Och, zapomniałbym – przypomniało mu się coś. Wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki wizytownik, wyjął z niego karteczkę z kredowego papieru. Było na niej napisane tylko "Domingo Salvador" i numer telefonu. – To na wszelki wypadek, gdyby przypomniała pani sobie jakieś pytanie albo inną naglącą kwestię.
Porozmawiali jeszcze chwilę o przyszłej pracy Lorelai w drodze do wyjścia – Salvador nawet pofatygował się osobiście, żeby ją odprowadzić, i z życzeniem miłej współpracy pożegnali się.

[2x zt]

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Lis 06, 2023 5:44 pm

To było bardzo nietypowe zlecenie. Po pierwsze, wcale do niego nie przebierał się w luźne szamańskie szaty, nie było sensu się ścierać i odstawiać szopki. Ani facet nie potrzebował medialnej wydmuszki, jaką były wizualne pozory, ani nie była to oficjalna ceremonia voodoo, do której specjalne szaty były wymagane, więc po prostu został w garniturze. A po drugie – miał się rozmówić z jakimś duchem męczącym wampira. Wbrew pozorom, to się nie zdarzało tak znowu często.
Czekał na Savę oparty plecami o bramę, z rękoma skrzyżowanymi na piersi i z fajką w ustach. Nie mógł usiedzieć w gabinecie, poza tym i tak całą papierologię miał już ogarniętą, dlatego po prostu wyszedł na zewnątrz. Nic nie mógł na to poradzić, ale na myśl, że istniała szansa na ponowne metafizyczne przepuszczenie mocy przez krwiopijcę po prostu zaczynało go nosić. Nie miał zbyt wiele okazji do pracy z wampirami, bo z wiadomych powodów lepiej było się od nich trzymać z daleka, ale za każdym razem było to wyjątkowe przeżycie.
Niestety, za każdym razem jak dotąd – z wyjątkiem Savy – prowadziło również do bardzo toksycznych relacji. Domingo sięgnął po papierosa i strzepnął popiół, zerkając przy okazji na godzinę.
A ta była już słuszna.

Sava
Sava
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Lis 06, 2023 5:55 pm

Zbliżał się pod podany adres do posiadłości Domingo. Zastanawiał się długo, czy w ogóle robił słusznie - tyle lat podejrzewał, że wisielec, który za nim chodził był po prostu jednym z jego omamów. Problem w tym, że on jeden potrafił się pojawiać nie tylko w momentach, które odpalały urojenia. Duchy istniały, to jasne i podważał ich istnienia. Jeśli istniała szansa, że dusza jego kumpla nie potrafiła zaznać spokoju, wolał już dać upust. Nawet nie sobie, a jemu.
Z daleka zobaczył nekromantę opierającego się o bramę i palącego papierosa. Dym papierosowy już wcześniej doleciał do nosa wampira, przez co skrzywił się nieznacznie. Podszedł ostrożnie, denerwując się nieco. Samym spotkaniem. Poprawił gitarę na ramieniu, którą niósł w pokrowcu. Zawiesił wzrok na Domingo, a potem obejrzał się po okolicy, oceniając w ciszy posiadłość. Kącik jego ust drgnął ku górze.
- No, jestem. - Poinformował po chwili. - Co musisz wiedzieć? - Spytał nieco sceptycznie. Ujawnianie jakichkolwiek informacji o jego życiu było mocno niekomfortowe, szczególnie temu konkretnie osobnikowi. Denerwował się też tym, co na niego czekało, bo nie miał absolutnie bladego pojęcia.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Lis 06, 2023 6:04 pm

Drgnął zaskoczony, wyrwany ze swojego własnego zamyślenia głosem wampira. Nieumarli chodzili cicho, nawet jeśli niespecjalnie się starali. Obrzucił przybysza uważnym spojrzeniem – na chwilę zawieszając wzrok na pokrowcu z prawdopodobnie gitarą. Uniósł brwi.
– Zamierzasz mi grać serenady? – zapytał w końcu nieco kąśliwie, wskazując głową pokrowiec. I co z tego, ze najpewniej był to ten przedmiot należący do ducha. Nie można było powstrzymywać zbyt wielu uszczypliwości, to źle robiło na zdrowie. Czy coś. – Chodź, opowiesz mi po drodze. Kto to był, czego od niego chcesz. I jakie miałeś z tą osobą relacje, zanim zmarła. – Rzucił niedopałek na ziemię i przygniótł obcasem buta, a potem poprowadził Savę w głąb posiadłości. Szli przez minimalistycznie urządzoną część mieszkalną, potem przez łącznik z basenem, aż wylądowali w części urzędowej, która zasdniczo wyglądała bardzo podobnie do mieszkalnej. Tam już poprowadził wampira przez wąski korytarz i do skąpanej w półmroku piwnicy, jak jeszcze kilka tygodni temu prowadził Cecilię. Kiedy weszli do wysypanego białym piaskiem okrągłego pomieszczenia, Domingo od razu zdjął buty.
– Tobie też polecam zdjąć, ale zrobisz jak chcesz – rzucił i pstryknął palcami. Całkowitą ciemność rozświetliła cała masa świec.

Sava
Sava
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Lis 06, 2023 6:28 pm

- Jak oryginalnie. - Odpowiedział niemal od razu i przewrócił okiem. - Tylko się z tymi żartami nie rozpędzaj, bo poczuję konkurencję. - Dodał, idąc tym samym tokiem o nie trzymaniu zbyt wiele złośliwości w sobie. To nie tak, że dokładnie taka reakcja Dominga pojawiła się w głowie Savy już w momencie, kiedy gitarę zarzucił na ramię jeszcze w domu.
- Ja? Ja nic od niego nie chcę. - Mruknął i westchnął, idąc za nekromantą. - To był kumpel. Powiesił się. - Dodał dość zdawkowo, forsując przy tym siebie do udawanej obojętności w głosie. Nie wiedział, ile musiał powiedzieć i czy w ogóle musiał.
Kiedy weszli w końcu do właściwego miejsca, Sava uniósł brwi w reakcji na sztuczkę ze świeczkami, które się zapaliły na pstryknięcie czarownika.
- Fajne czary mary. - Powiedział bez żadnego zachwytu w głosie i zrzucił gitarę z ramienia, opierając ją o ścianę i potem zdjął buty, tak jak polecił nekromanta. Potem wyjął gitarę z futerału, która mimochodem wydała z siebie kilka cichy dźwięków, kiedy stare, rozstrojone struny przesunęły po materiale. Dwie z nich były pęknięte. - Z tymi serenadami nie wyjdzie, Domingo. Mam nadzieję, że nie czujesz się rozczarowany? - Zwrócił się do mężczyzny z krzywym uśmiechem na twarzy, kierując się w jego stronę z przedmiotem w rękach.
- Jak to wszystko w ogóle będzie wyglądać? - Spytał po drodze, spoglądając na niego niepewnie i trochę nieufnie. Sceptycznie też. Ogólnie cała paleta negatywnych uczuć ogarnęła Savę. Jedyne, co było pozytywne, to ta dziwna chęć poczucia metafizycznego połączenia, czego starał się nie dopuszczać nawet do myśli.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Lis 06, 2023 6:40 pm

– Spokojnie, dwóch może grać w tę grę. Nie masz monopolu na gówniane żarty – rzucił tak poważnie, że tylko ktoś, kto go dobrze znał, wyłapałby tę nutkę rozbawienia w jego głosie. Żart o serenadach nie był oryginalny. Był za to pierwszym, co narzucało się na widok gitary.
Domingo spojrzał uważnie na Savę. To, że chłop się powiesił, absolutnie nic mu nie mówiło. Wampir mógł chcieć się dowiedzieć, dlaczego jego kumpel strzelił samobója równie dobrze, jak mógłby chcieć wiedzieć, gdzie ten zostawił łupy ze skoku na bank. Salvador nie bawił się w zgadywanki, był konkretnym facetem.
– No dobra, ale coś jednak od niego chcesz, skoro przyszedłeś z tym do mnie – zauważył rozsiadając się po turecku na białym piasku. Siadający bezpośrednio na ziemi mężczyzna w pełnym garniturze wyglądał bardzo nie na miejscu i jednocześnie tak, jakby był stworzony do przesiadywania na plaży niezależnie od tego, co akurat miał na sobie. – Mam się czegoś od niego dowiedzieć czy co? – dopytał jeszcze, zanim sięgnął po gitarę. Ujął ją ostrożnie w obie dłonie, palcami prawej pogładził czule po gryfie, przymykając oczy i próbując coś wyczytać z przedmiotu. – Pewnie i tak byłyby gówniane. Zawsze możesz mi zaśpiewać – mruknął na odczepnego i zmarszczył brwi. Coś wyczuwał w tym przedmiocie, ale nie był pewny, czy to faktycznie była więź zmarłego z gitarą.
Domingo otworzył oczy. Skrzyły się lekko, ale nie magią, tylko wyczekiwaniem.
– Powiesz mi najpierw, czego chcesz od tej osoby i jak się nazywała. Jakie mieliście relacje – bo jeśli duch ma ochotę cię zajebać, to muszę się bardziej zabezpieczyć. A potem spróbuję go znaleźć na tamtym świecie i przywołam go do Fiony.
Nie tłumaczył, kim była Fiona. Po jego słowach z nieoświetlonej części pokoju rzeczona Fiona sama do nich przyszła, trąciło od niej lekko wonią nieumarłego. Fiona była zombie.

Sava
Sava
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Lis 06, 2023 7:01 pm

Obserwował, jak nekromanta rozsiada się po turecku na piachu. Przez chwilę zastanawiał się, czy sam ma coś zrobić. Więc tak naturalnie sam usiadł, skoro rozmawiali. I padło kolejne pytanie. Sava zmarszczył nieznacznie brwi. Zastanawiał się dłuższą chwilę nad odpowiedzią. Salvador rzucił swoją uwagę na temat jego gry na gitarze i to trochę odciągnęło jego myśli od wisielca.
- Ze śpiewaniem jest jeszcze gorzej. - Mruknął, korzystając z sytuacji, która umożliwiła mu chwilową ucieczkę od głównego tematu. Ten i tak wrócił, kiedy Domingo już zdążył z namiętną subtelnością pogładzić gitarę po gryfie.
- Jakby miał ochotę mnie zajebać, to zrobiłby to już dawno. Jeszcze przed przemianą. - Westchnął lekko. - To jest Andrei. Powiesił się, bo... - Urwał i odwrócił wzrok. - ...Nie miał chłopak lekkiego życia. Po prostu. Planował to już długo przed tym, jak to zrobił. Wiem, bo zostawił mi wiadomość. Teraz już jej nawet nie pamiętam. Chodzi za mną. Widuję go. Chcę, żeby przestał, tak po prostu. - Odpowiedział, próbując zachować normalny ton, ale gorycz i tak się przebijała. - Dowiedz się, czego ode mnie chce, że nie może dać mi spokoju. Ja chcę tylko tego, żeby po prostu zaznał spokoju. - Przyznał nieco spokojniej i z lekką rezygnacją. - Nie wiem, Adrei nie został pochowany godnie, jako chrześcijanin. Wtedy nie chowali samobójców na ziemi świętej. To jedyne co mi przychodzi do głowy. - Dodał, zerkając na Dominga, chcąc wyczytać cokolwiek z jego oczu. Wampirowi było ciężko mówić to wszystko. Mówić to jemu. Sam po sobie nie spodziewał się takiej wylewności i zastanawiał się, czy w ostatecznym rozrachunku nie będzie tego żałować.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Lis 06, 2023 7:23 pm

Domingo słuchał uważnie opowieści o zmarłym, o Andreiu. Nie przerywał Savie, na pytania miał jeszcze czas, a z reguły takie opowieści były trudne, tym bardziej, że przecież obaj darzyli siebie wzajemną niechęcią, więc przerywanie tylko narobiłoby więcej szkody. Widać było, ze temat jest dla krwiopijcy trudny, emocjonalny. Ale skoro widywał ducha swojego martwego przyjaciela, to nie było się czemu dziwić. Ludziom z mniejszych powodów się odklejało na stałe, Sava całkiem nieźle sobie z tym radził.
Przekrzywił głowę w bok, mrużąc lekko oczy.
– A w jakich konkretnie sytuacjach go widzisz? – zapytał, lekko zamyślony.

Sava
Sava
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Lis 06, 2023 7:28 pm

Wzruszył ramionami.
- Wcześniej, nocami. - Odpowiedział, próbując sobie przypomnieć. Błądził przez chwilę wzrokiem po pomieszczeniu, jakby świece mu miały mu podpowiedzieć. Było to trudne, przez to, że ten stan rzeczy utrzymywał się bardzo długo i wampir z jednej strony się przyzwyczaił do tego, z drugiej wypierał. - Teraz, przy głodzie. Albo na widok krwi. Nie zawsze tak jest, czasami po prostu się pojawia. - Dokończył. Nie musiał mówić, że przy widoku krwi odpierdalały się przy okazji inne rzeczy. Wrócił wzrokiem na nekromantę.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Lis 06, 2023 7:33 pm

Domingo zmarszczył brwi jeszcze bardziej. To nie było pomocne. Nie było tu jakiegoś konkretnego wzorca, a duchy bardzo lubiły wzorce. Nie chciał tego robić, ale musiał drążyć temat. Musiał wiedzieć wszystko, co mogło mieć znaczenie, bo duchy były niebezpieczne. Zwłaszcza takie, które nie trzymały się wzorców.
– Nie wyglądasz na zdziwionego, że to się dzieje na głodzie. Jest coś jeszcze, o czym powinienem wiedzieć? – zadał pierwsze pytanie, jakie mu się nasunęło. – I co czujesz wtedy, kiedy on się pojawia? Może to jakaś emocja go przywołuje? – dopytywał dalej.

Sava
Sava
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Lis 06, 2023 7:41 pm

Dostrzegał na twarzy Domingo wątpliwości. Albo podejrzenia. Sava nie umiał dokładniej stwierdzić. Nekromanta wyskoczył z kolejnymi pytaniami, na co Sava prychnął. Dlaczego miałby być zdziwiony, że to się działo na głodzie?
- Kurwa, przyszliśmy odpędzać ducha czy chcesz się bawić w psychologa? - Wyskoczył nagle. - Nie ma nic więcej. Pojawia się wtedy, kiedy mówię. Kiedy się pojawia, to się wkurwiam. Tu nie ma żadnej głębszej filozofii. - Pokręcił głową i rozłożył ręce. Serce mu biło dość szybko, jak na wampira. Dlaczego musiał tak dużo uzewnętrzniać? Na pewno nie wyobrażał sobie takich długich oględzin.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Lis 06, 2023 10:03 pm

Westchnął zirytowany. Sava najwyraźniej nie chciał dzielić się z nim informacjami, a to było niebezpieczne – i to dla nich obu. Domingo nie dziwił się, to z pewnością był drażliwy temat, a wampir nie sprawiał wrażenia najbardziej otwartej osoby na świecie, ale absolutnie niczego to nie zmieniało.
– Nie pytam z czystej ciekawości – wyjaśnił spokojnie. – Po prostu... chcę zminimalizować ryzyko wystąpienia nieprzyjemnych niespodzianek.
Uznał jednak, że skoro krwiopijca nie chce więcej o tym rozmawiać, to dana wiedza będzie musiała mu wystarczyć. Położył gitarę obok siebie tak, by stale dotykała jego nogi, a następnie podpalił myślą zawartość stojącej przed nim drewnianej misy z mieszanką ziół i zaczął nucić. Naciął własną dłoń i pozwolił, żeby krew skapnęła do środka; płomień natychmiast zmienił kolor na niebieski, jeszcze zanim Domingo zdążył na dobre sięgnąć swoją wolą poza kurtynę oddzielającą świat żywych od świata umarłych. Z zaskoczeniem otworzył oczy, które jarzyły się jasnoniebieskim blaskiem mocy. Obecność, którą chciał najpierw przywołać, a następnie uwolnić od tego świata... po prostu znikła. Podobnie jak blask w oczach nekromanty. Chyba był trochę rozczarowany. Miał nadzieję, że się nie uda za pierwszym razem, że będzie musiał sięgnąć po metafizyczną więź z wampirem.
Oczywiście, za nic by się do tego nie przyznał.
– To by było na tyle. Andrei nie powinien cię już dręczyć – powiedział Domingo wypranym z czegokolwiek głosem, kiedy płomień w misie najpierw wrócił do normalnego koloru, a później całkiem zgasł. – Chyba... Chyba po prostu nie umiał trafić na drugą stronę. Szybko poszło.

Sava
Sava
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Lis 06, 2023 10:22 pm

Wampir w odpowiedzi jedynie się skrzywił i spojrzał z góry na Dominga, chcąc dosadnie pokazać, że nie miał najmniejszej ochoty mówić na ten temat więcej. Podziałało, bo nekromanta nie drążył już tego dalej i przeszedł do rytuału.
Obserwował w ciszy przygotowywania mężczyzny. Nie był to pierwszy raz, kiedy nacinał skórę w obecności Savy, ale wampir tym razem odwrócił wzrok. Po tym, kiedy się wygadał o krwi - a przynajmniej w jakiejś części - jego myśli krążyły wokół niej wręcz obsesyjnie. Nie był głodny, ale jej zapach wwiercał mu się w nozdrza. Skrzywił się i usilnie nie patrzył. I nie drgnął, dopóki nekromanta pierwszy się nie odezwał. Wtedy wampir spojrzał na niego z niemałym zaskoczeniem w oku.
- To... Już? - Spytał i zmarszczył brwi. Zastygł w chwilowej ciszy, a potem parsknął śmiechem. - Kilkadziesiąt lat męczenia się, żebyś ty odprawił go w kilka minut? - Powiedział bardziej sam do siebie i podniósł się na nogi. To nie tak, że go to bawiło... Skoro to okazało się być takie proste, Sava mógł mu dać upust umęczonej duszy już dawno temu.
- Dziękuję. - Powiedział w końcu po krótkiej chwili, kiedy pozbierał myśli do kupy. Sięgnął po gitarę i skierował się z nią do pokrowca, żeby ją spakować. - To kiedy będziesz mnie potrzebować? Czy może pisząc mi, że kiedyś ci posłużę jako bateria jest niepewne i oddalone w czasie? - Spytał beznamiętnie, ale zaczepił wzrok na nekromancie z uwagą.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Lis 06, 2023 10:38 pm

Sam był zaskoczony, jak sprawnie to poszło. Po tym, co za pierwszym razem stało się na cmentarzu, chyba po prostu spodziewał się jakichś niewyobrażalnych kłopotów. Że duch wyrwie się spod kontroli i będzie próbował ich skrzywdzić. Albo że chociaż nie da się wezwać. Spodziewał się jakiegokolwiek oporu, a tymczasem... kiedy Andrei dostał tylko od Dominga wskazówkę, że nie żyje, duch po prostu przeszedł na drugą stronę, jakby przez cały ten czas nie był świadomy, że jednak udało mu się ze sobą skończyć.
– Nawet mi nie mów, sam byłem zaskoczony – mruknął z niespodziewaną szczerością. Powinien utrzymywać pozory i kłamać jak najęty, że to wcale nie było takie proste, na jakie wyglądało, że ohoho, musiał przywołać bardzo potężną magię i Sava wiele mu teraz zawdzięcza. Ale jakoś nie potrafił się zmusić do odgrywania całej tej szopki. – Gdybyś potrzebował pomocy z jakimiś innymi nieumarłymi rzeczami, daj znać. Także tymi wampirycznymi – rzucił niezobowiązująco. Bo też jakie niby problemy mógł mieć wampir? Nagłą plagę zombie w mieszkaniu?
Spojrzał na Savę dopiero po tej ostatniej uwadze. Nic na to nie mógł poradzić, ale serce odrobinę szybciej zaczęło pompować krew.
– Niepewne i oddalone w czasie – odpowiedział jednak kompletnie obojętnym tonem. – Nie chcę tej przysługi zużywać na coś, z czym sam sobie poradzę bez problemu.

Sava
Sava
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Lis 06, 2023 10:54 pm

- Ale na pewno podziałało? - Spytał z nagłym napadem wątpliwości. W sumie poszło na tyle łatwo, że normalnie nie byłby w stanie uwierzyć. - Gdybym nie widział twoich zdolności na cmentarzu, miałbym zdecydowanie większe wątpliwości. - Dodał i wzruszył ramieniem. Brzmiało to bardziej jak monolog, w którym Domingo nie musiał uczestniczyć. Pomimo tego, że istniała jakaś szansa, że może magia nekromanty nie zadziałała, Sava czuł się lżejszy. Odrobinę. Ostatecznie, czas pokaże.
- Hm? - Przerwał na chwilę pakowanie gitary w pokrowiec, kiedy wyłapał propozycję Dominga. A potem uśmiechnął się. - Jeszcze nie odpłaciłem się za tę przysługę, a już proponujesz mi następną? - Prychnął, wracając do tego, co robił. - Ale skoro już mówimy o wampiryzmie... Jakbyś znalazł kiedyś lekarstwo na wampiryzm, to daj znać. - Dodał już bez uśmiechu na ustach. To nie tak, że mówił poważnie.
Słysząc odpowiedź Salvadora przechylił nieco głowę w bok. Zamilkł na chwilę.
- Właściwie to mam kilka pytań. - Zaczął niepewnie, kierując z powrotem na nekromantę. - Ta więź. Jak ona działa? To jest bardziej na zasadzie, że jedno korzysta z zasobów drugiego czy jak? - Spytał i zawiesił na nim wyczekujące spojrzenie.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Lis 06, 2023 11:04 pm

Wstał powoli z ziemi i otrzepał się z piasku.
– Powiedziałbym, że na pewno, ale z duszami zmarłych nigdy nie wiadomo na pewno. Potrafią zaskakiwać nawet po trzy... Po wielu latach – odpowiedział, poprawiając się w ostatniej chwili. Sava wcale nie musiał wiedzieć, że Domingo był trzystuletnim czarownikiem. – Przeszedł na drugą stronę tak szybko, jak tylko uświadomiłem go, że nie żyje, więc nie powinno być problemów, ale gdyby jednak jakieś były, śmiało składaj reklamację – uśmiechnął się kącikiem ust. Rzadko mu się zdarzało przyjmować reklamacje. Zaraz jednak spoważniał. – Przykro mi, nie ma lekarstwa na wampiryzm. To stan równie permanentny, co bardziej zwykła śmierć – odparł czystym, obojętnym tonem. Alternatywą byłoby pozwolić współczuciu wkraść się do wypowiadanych słów, a coś mówiło Salvadorowi, że Sava mógł być zbyt dumny na współczucie od kogokolwiek – a już zwłaszcza od niego.
Domingo przez chwilę patrzył na wampira w milczeniu. Zastanawiał się, czy powinien mu to w ogóle wyjaśniać. I jeśli tak, to w jaki sposób. Ostatecznie uznał, że skoro zębaty ma mu jeszcze kiedyś posłużyć za baterię, to równie dobrze może choć trochę rozwiać jego wątpliwości.
– Niezupełnie – zaczął niechętnie. – Wampiry działają jak soczewki odbijające i powiększające moc nekromantów. Ta więź jest... Silna – powiedział nie patrząc na niego, tylko gdzieś w bok. Zastanowił się chwilę nad dalszymi słowami. – Kusi, żeby przejąć kontrolę nad drugą osobą. Upija. Trochę tak, jak krew nieludzi działa na wampiry. I jeśli dam się temu pochłonąć za bardzo, to role mogą się odwrócić. Rzecz jasna, jeśli w ogóle wiedziałbyś, jak moją nekromancją pokierować – dokończył i dopiero teraz spojrzał na wampira.

Sava
Sava
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Lis 06, 2023 11:23 pm

Wampir nawet nie zwrócił uwagi na to potknięcie się w zdaniu. Tak naprawdę za dużo miał myśli w głowie i usilnie starał się odwrócić od nich swoją uwagę. Być może stąd to nagłe gadulstwo. Nie spodziewał się, że mógł rozmawiać z nekromantą bez uszczypliwości.
Słuchanie o tym, że Andrei nie był świadomy swojej śmierci było przygnębiające. Sava milczał. Nie wiedział nawet, co odpowiedzieć. Obwiniał się. Stara rana została rozdrapana i musiał poprzypominać niektóre rzeczy z przeszłości. Pozwolić im wyjść na wierzch. To naprawdę niecodzienne w przypadku Savy. Wylewność mu nie służyła.
- Nie spodziewałem się innej odpowiedzi. - Skwitował na wzmiankę o wampiryzmie. Gitara była już w pokrowcu, ale dalej opierała się o ścianę. Nie zamierzał jeszcze stąd odchodzić. Teraz patrzył oczekująco na Salvadora i słuchał, co miał do powiedzenia na temat więzi. To było trochę dziwne. Wampir sam odleciał wzrokiem na bok, zastanawiając się nad wpływem tej mocy.
- Czysto teoretycznie, stan, w którym się wtedy znajduję dla mnie również jest na takim samym poziomie, jak picie nieludzkiej krwi? I w razie czego, ja też mogę stracić kontrolę? - Spytał, mrużąc oko. Widać, wcześniej nie za bardzo zdawał sobie sprawę z ryzyka, jakie niosło to metafizyczne połączenie. Obejrzał się po sali.
- Czyli... Po prostu ja podbijam twoją moc. A czy to ma jakieś limity? Mam na myśli, czy możemy to robić w długich odstępach czasowych, czy... Częściej. - Spytał, znowu zawieszając wzrok na Domingu.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 EmptyPon Lis 06, 2023 11:32 pm

Domingo zesztywniał na moment w absolutnym bezruchu. Wcale nie podobało mu się, że Sava aż tak wypytywał o to wszystko. Cały proces był dla nekromanty równie dyskomfortowy, co przyjemny, i musiał się tłumaczyć gęsto z obu części. Wygładził jakąś niewidzialną zmarszczkę na pole marynarki, starannie unikając patrzenia na wampira. Całkiem możliwe, że dostrzegłby teraz w granatowych oczach te iskierki, które zawsze go sprzedawały.
– Nie, dla ciebie nie. Jest to przyjemne, ale z pewnością nie upijesz się mocą. Chyba że byś w tym samym momencie pożywiał się moją krwią – dodał tonem tak obojętnym, że natychmiast stawało się jasne, że to nie były dla Salvadora wyłącznie teoretyczne rozważania. – Takie trochę... perpetuum mobile. Ty upijasz mnie, ja ciebie, moc rośnie i rośnie. – Przy kolejnym pytaniu serce zabiło mu jeszcze mocniej. Czy Sava sugerował to, co Salvadorowi wydawało się, że sugerował...? Spojrzał na niego kątem oka. – Nie ma ograniczeń. Można się tylko psychicznie bardzo szybko uzależnić od tych doznań, jeśli powtarza się to za często – powiedział wyjątkowo ostrożnie.

Sponsored content
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 9 Empty


 
Posiadłość Dominga Salvadora
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 13Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13  Next

Skocz do: