Mieszkanie Savy
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10
Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 10 EmptyPon Sty 22, 2024 12:17 am

Kiedy Gabriel zaczął odpowiadać, przeniósł w końcu na niego spojrzenie. W jego oczach marnie kryła się desperacja, a twarz wyraźnie wskazywała na zmęczenie całą tą sytuacją. Choć sam o to pytał, to i tak informacja o tym, dlaczego blondyn się tutaj znalazł, wydała mu się nieistotna na tyle, że od razu wyparł ją z pamięci.
- Przepraszam... Po prostu sam nie wiem. - Wymamrotał, kręcąc głową. Zaraz się otrząsnął, bo nawet nie wiedział, do czego konkretnie się odnosił w słowach jasnowłosego. Ponownie obdarzył go spojrzeniem. - Co...? Tak, kuchnia. Noże, widelce... Jak ktoś chce, to się zabije nawet, nie wiem, choćby nakrętką od słoika. - Powiedział gorzko i wstał, kierując się do drzwi, ale nie dlatego, żeby przez nie wyjść. Uchylił je lekko, żeby zobaczyć, czy Rose dalej siedziała na kanapie. Kiedy się upewnił, że tak było, przymknął ostrożnie drzwi z powrotem i znów przeniósł uwagę na Gabriela.
Najpierw nie wiedział, jak zareagować tę śmiałą ofertę pomocy. Patrzył na niego, rozmyślając intensywnie. Normalnie by odmówił, gdyby chodziło tylko o jego życie. Natomiast pod dachem miał kobietę, którą darzył szczególnym uczuciem.
- ...Nie rozdwoję. - Przyznał ostrożnie. Tak naprawdę, pomimo wszystko, poczuł ulgę ponownie. Jawna oferta pomocy sprawiła, że spadł mu kamień z serca. - ...Jestem w stanie ci zapłacić za tę przysługę. I w sumie... Będę miał takich próśb więcej. W przyszłości. Niedalekiej. - Rzekł dziwnie spokojnym głosem, zmieniając swoje zachowanie odrobinę. Bynajmniej nie był już taki roztrzęsiony jak przed chwilą. Wziął głębszy wdech i usiadł z powrotem na łóżku.
- Za niedługo muszę wyjść, więc jeśli mógłbyś z nią zostać... - Urwał, kiedy przypomniał sobie o istotnej rzeczy. - Wiesz... Powiedziałem jej, czym jestem. Jak coś, postaraj się jej nie atakować nowymi informacjami, bo może tego nie znieść. - Złożył prośbę i westchnął. Zaraz oderwał od niego wzrok, próbując sobie przypomnieć, czy nie było przypadkiem czegoś, o czym zapomniał wspomnieć. Ale działo się tyle ostatnio, że nie potrafił przetrawić niczego dobrze.

Gabriel
Gabriel
Mieszkanie Savy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 10 EmptyPon Sty 22, 2024 12:58 am

Pokiwał nieznacznie głową i na moment spuścił wzrok. Jak najbardziej wierzył, że Sava nie wie, cokolwiek miałoby dokładnie być naturą tej niewiedzy i nie potrzebował do tego swoich zdolności. Czuł tę niepewność i bezradność unoszącą się w powietrzu, wir wątpliwości co do swoich decyzji, przekonań, czynów. Choć z drugiej strony widział też determinację, może desperacką, ale za to silną. To i jego napełniało przekonaniem, że dobrze robi, przyłączając się do niego. A to uczucie było luksusem nawet dla anioła.
— Prawda... — przyznał smętnie, uświadamiając sobie dobitnie, że Rose wymagała stałej obserwacji. I to takiej, której nie wzięłaby za więzienie czy brak prywatności. Pogodzenie tych rzeczy będzie dla nich wyzwaniem, a jemu zaserwowało kolejne niepewności pałętające się po głowie.
Oderwał wzrok ze ściany i spojrzał na Savę, kiedy ten wyglądnął za drzwi. Nie zaalarmował niczym, więc najwyraźniej było w porządku. To widocznie uspokoiło anioła, który wrócił myślami do ich rozmowy.
Spodziewał się odmowy. Nie tylko dlatego, że miał przed sobą Savę, ale przede wszystkim dlatego, że Sava miał rację. Byli dla siebie ledwie znajomymi, a on wpakowywał mu się do mieszkania i proponował opiekę nad kobietą o słabych zmysłach. Mimo to, żadnej odmowy nie usłyszał, to było tyle samo pokrzepiające, co straszne. Kolejny szczegół podkreślający to, jak bardzo wampir został postawiony pod murem. Gabriel pokręcił przecząco głową.
— Nie przejmuj się tym teraz. Są ważniejsze rzeczy, a żadna zapłata nie ucieknie — odparł, pomijając na razie fakt, że żadnej nie oczekiwał. Może poza długiem wdzięczności, te często okazywały się przydatne w najmniej oczekiwanych momentach. — Jasne... — A skoro już była mowa o ważniejszych rzeczach. — A ona jest...? Tak czy inaczej, nie zamierzałem jej mówić. Zwykle tego nie robię — wymruczał i zerknął w stronę drzwi. — Jadła już coś dzisiaj? — Nie miał pojęcia, od jak dawna jest w takim stanie, więc to wcale nie było oczywiste. A od samej Róży równie dobrze mógłby się niczego nie dowiedzieć.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 10 EmptyPon Sty 22, 2024 1:31 am

Gabriel miał tę jedną najistotniejszą przewagę nad wszystkimi innymi, których dotychczas spotkał - był aniołem. A ten fakt zmieniał wszystko i działał silnie na podświadomość jednookiego. Bo, właśnie, z drugiej strony, jasnowłosy był ledwo znajomym, więc pozostawienie Rose z nim sam na sam było nieroztropne. Tylko, że właśnie. Gabriel to anioł. Nie znał się na nich, niby raz jasnowłosy wspomniał, że anioły mogły stać się potępionymi, ale naiwnie założył, że on taki nie był.
Z każdym słowem blodnyna uspokajał się coraz bardziej. Nawet nie starał się dostrzec tej niewielkiej wątpliwości majaczącej gdzieś w jego oku.
- W porządku... - Rzekł posłusznie i kiwnął głową. Skoro tak chciał... Kolejna przysługa kolejnej osobie? Kiedyś przyjdzie czas zapłaty.
Sava obdarzył Gabriela spojrzeniem wymownym, jakby ten miał jasno odgadnąć, kim była Rose. Wydawało mu się, że już wspominał. Najwyraźniej umysł pogrążony w chaotycznych myślach zapomniał, co przekazał, a co nie.
- Rose jest człowiekiem. Dlatego ci to mówię. Ona wcześniej nie wiedziała o... Niczym. - Wyjaśnił, czując dziwne zażenowanie. Dopiero teraz uderzyło do niego, że kobieta miała w strategicznym miejscu plaster. Istniało ryzyko, że Gabriel to zauważył. A to by znaczyło, że znowu go nakrył, po części, na gryzieniu. Nie miało znaczenia, że sytuacja miała się nieco inaczej... Jednooki przez chwilę odniósł wrażenie, że może zostać źle oceniony w oczach Gabriela, a tego nie chciał. Z niewiadomego powodu.
- Chyba jadła, nie wiem. Spałem cały dzień. - Wzruszył ramionami. - Musiała jeść, w końcu jest człowiekiem. - Stwierdził dziwnym tokiem myślenia, który wyraźnie wskazał na to, że Sava zapomniał o tej stronie człowieczeństwa - pożywienie. On musiał żywic się krwią raz na parę dni już od dwudziestu lat. Zapomniał o fakcie, że ludzie musieli robić to kilka razy dziennie.
- Gabriel... - Zaczął nagle, kiedy zapanowała między nimi chwila ciszy. - Dziękuję. - Dokończył, spoglądając na niego pewnie. - Będę się zbierać. - Oznajmił za chwilę i zaczął grzebać szukać za plecakiem. Nie miał, co prawda, wielu rzeczy do spakowania, ale musiał spełnić głupia prośbę Neila. Zaraz wyszedł z plecakiem do salonu i podszedł do Rose, kładąc dłoń na czubku jej głowy.
- Zostaniesz z Gabrielem. To dobry człowiek. Ufam mu. Gdyby się coś działo, napisz do mnie. - Wypowiedział na jednym tchu, a zaraz potem skierował się do wyjścia.

Zt.

Gabriel
Gabriel
Mieszkanie Savy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 10 EmptyPon Sty 22, 2024 9:06 am

Chyba sam nigdy nie był do końca świadom tego, jak jego aura może wpływać na inne istoty. Aura i sama świadomość jego natury. Czy może raczej wiedział, ale było to jak wiedza o swoim kolorze włosów, czymś, co niby rzuca się w oczy, ale żyjesz z tym od zawsze, więc samemu nie zwracasz już uwagi. Może właśnie dlatego się starał. By dać bardziej namacalne dowody.
Sava przytaknął i to już akurat nie było dziwne, wręcz spodziewane. Umyślnie ujął tę kwestię tak, a nie inaczej, by uniknąć dyskusji o zapłacie. Ale w takich chwilach zawsze jeszcze co innego go uderzało. Kolejna analogia, która wydawała się jeszcze bardziej abstrakcyjna od porównywania siebie do ludzi. Bo jakby nie spojrzeć, Sava właśnie zawiązał pakt z aniołem i to za cenę, której nie znał. Gdyby demony były sprytne, nie dawałyby się potępić tak łatwo. Ale Gabriel nie zamierzał go wykorzystywać.
Zawiesił na nim uważne spojrzenie, kiedy padło pytanie o rasę dziewczyny. Domyślał się i było to widać w błękitnych oczach, ale chyba jednocześnie chciał się upewnić i usłyszeć. A kiedy tak się stało, pokiwał z wolna głową, na moment uciekając wzrokiem gdzieś na podłogę między nimi. Nie oceniał Savy ani jego roztropności w maskaradzie, wyglądało na to, że ta kwestia ma dla anioła bardziej osobiste znaczenie.
— Więc zdecydowanie nie powinna wiedzieć — dodał tylko, podkreślając już ich wcześniejszą decyzję.
Podniósł wzrok na wampira i z lekka opuścił brwi, zdając sobie sprawę, że ten nie pomyślał o paru rzeczach. Nie był to wyraz złości bynajmniej, zapewne działo się tyle, że mało kto by pamiętał o wszystkim.
— Nie musiała, w emocjach można nie czuć głodu — wyjaśnił tylko swoje wątpliwości. Nawet gdyby Sava wziął to do siebie bardziej niż powinien, to to przypomnienie z pewnością przyda mu się w przyszłości. Niedalekiej. — Hm? — Skupił się znów na nim, by zaś kiwnąć na podziękowanie. Trochę było na to wcześnie, jeszcze wiele nieszczęść mogło się wydarzyć, choć oby nie. — Dobra, spróbuję ją trochę ogarnąć.
Wstał sam i poszedł za wampirem do salonu. Początkowo trzymał się bliżej drzwi, dopiero kiedy Sava wyszedł, to podszedł bliżej. Nie chciał, żeby czuła się osaczona przez obcą osobę, nawet jeśli najpewniej wzbudzał jej podświadomą sympatię.
Z tego samego powodu, między innymi, zostawił w spokoju kanapę. Usiadł po turecku na dywanie jakieś dwa kroki przed nią.
— Rose? — zaczął cicho, zwracając na dziewczynę miękkie spojrzenie. — Jak się czujesz?... Wiem, że się boisz, ale nie jesteś już sama... Sava cię nie zostawi. Ja też nie. To się wydaje teraz trudne, ale jakoś sobie ze wszystkim poradzimy — mówił, utrzymując luźny kontakt z jej oczami albo chociaż głową, jeśli znowu się schowała. Liczył, że odezwie się z czymkolwiek, to już byłby ważny krok na przód, by uwolnić ją z kanapowego kąta.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 10 EmptyPon Sty 22, 2024 7:11 pm

    Naprawdę lubiła być sama. Zwłaszcza wtedy, gdy traciła łączność z rzeczywistością. Co do zasady nie lubiła dzielić się swoimi słabościami. Kryła je niegdyś obojętnością, tak mocno wyćwiczoną przez te wszystkie lata poniżenia. Puszczała z dymem własne „ja”, ubierając na siebie porcelanowy, martwy uśmiech. Piękna sprawa. Wystarczyło unieść kąciki ust i sprawy same się układały. Nikt nie zadawał pytań, nie próbował skleić potłuczonych fragmentów, szyć ran tak pociągłych, że łatwiej byłoby przylepić nań nowy kawałek skóry. To albo narkotyki. Albo alkohol. Albo szorowanie każdego kąta chlorem przy zamkniętych drzwiach. Autoagresja. Coś, co nie wynikało z pragnienia zabawy czy wrodzonego pedantyzmu, a zwyczajnej chęci poczucia czegoś więcej, niźli tylko ból. Może nie czucia wcale. Byłoby łatwiej.
    Ale i to, jak większość spraw w jej aktualnym życiu, uległo zmianie. Znalazła miłość. Uczucie, upragnione i wymarzone, które było, w rzeczy samej, czymś pomiędzy błogością a najokrutniejszą torturą. Pełnią i nowiem. Czymś, na co najwyraźniej nie była gotowa. Tchnęło w nią życie, zabijając przy tym wszystko, co dotychczas znała. Może ta historia wcale nie skończy się dziś? Może… Kartki w księdze ich żywota wciąż są wertowane, a nowy rozdział rysuje się na horyzoncie? Może stwórca po prostu nie wie co z nimi zrobić i na ten czas umieścił dusze w Pandemonium? Nie w czyśćcu, ale wciąż w piekle: w miejscu echa nieskończonego cierpienia. Na tym właśnie polegał jej niepokój. Wiedziała, że musi coś zrobić, że powinna zajmować się czymś całkiem innym, zachowywać się jak normalny człowiek, nie tylko żyć z dnia na dzień, nie trzęść się na dźwięk dzwonka, upadającego widelca czy wycia jakiegoś psa na klatce. Ale, cholera, nie. Miała do zrobienia coś jeszcze i dlatego szpitale dla umysłowo chorych były przepełnione, a aptekarze zbijali majątek. Tam było miejsce dla takich jak ona.
    Róża trwała w dokładnie tej samej pozycji, w której widzieli ją przed wyjściem z salonu. Jak jakaś przerażająca rzeźba z lodu o posępnej, utrapionej twarzy – nie ruszyła nawet małym palcem u bosej stopy czy oczyma, którymi tępo wpatrywała się w przestrzeń. Kosmyki potarganych, ciemnych włosów także nie zmieniły swojej pozycji. Może to dłuto, którym była ciosana, natrafiło na jakiś kluczowy nerw i sparaliżowało całe jej ciało?
    Nie zniknęły pokrzepiające oznaki żywotności – drżenie mięśni nie ustało, podobnie zresztą urwany oddech. A jej dłonie, cóż, zdawały się zacisnąć zdecydowanie mocniej, niż uprzednio. Fakt, do umysłu kobiety zdążyła dobić się połowiczna świadomość tego, że niebezpieczeństwo, przynajmniej na ten moment, zniknęło, a korytarz starej kamienicy był pusty i wolny od wdzierających się w nos dusznych, ciężkich perfum Matrony i pozostała jedynie cisza. Ale nie ta z gatunku przyjemnych i kojących. Nie. Cisza, która wyciągała na wierzch wrzący puls, natrętne myśli cwałujące po przerażonym umyśle niczym szkapy wyścigowe. Tylko w przypadku Róży nie było ich sześćdziesiąt na godzinę, a na minutę. Nikogo nie powinno zatem dziwić, że wyjście Savy tylko pogorszyło sprawę. Nieważne gdzie wyszedł: zostawił ją z obcym człowiekiem, kiedy pragnęła jak niczego innego, by zamiast tego ujął ją w ramiona i trwał tak choćby do poranka. To, że ufał blondynowi, znaczyło tyle, co nic. Nie czuła się z tym faktem, przed którym ją postawił, dobrze – nie tylko zresztą za sprawą osoby Gabriela, ale i tego, że widział ją w takim stanie. Tego, że do niej mówił, że – w ogóle – był. On, a nie Odobescu.
    Jakie, kurwa, „poradziMY”?
    Zdawała sobie sprawę z własnego szaleństwa: żyła z nim ponad ćwierćwieku. Ale to, które miał w sobie obcy, było większe. Bardziej… Nieludzkie. Niepokojące. Niezrozumiałe. Bo jak mogłoby nie być, kiedy właśnie widzieli się pierwszy raz na oczy, a zapewniał ją o swojej obecności? Nieważne jak bardzo zwodzący bywał jej umysł, że sylwetka Gabriela otulała ją niewidzialną aurą spokoju, że działała jak szybkie lekarstwo albo wiązka światła oślepiająca przyzwyczajone do mroku demony. Był obcy i już.
    — Kiedy on wróci? — wydukała z trudem. I tak, zignorowała wszystko, co powiedział Gabriel. Jakby to ująć… Nie potrzebowała z nim rozmawiać. Potrzebowała Savy. Kogoś, przy kim nie czuła tej kłującej potrzeby maskowania każdej części siebie: powstrzymywania łez, wylewającej się frustracji, drgających warg. Po prostu: chodzący, a właściwie siedzący nieruchomo, paradoks. Chciała być szczęśliwa, ale ciągle myślała o najgorszych scenariuszach. Nie lubiła siebie, ale lubiła osobę, którą stawała się przy Savie. W tych dobrych momentach. Ich osobistych, tajemniczych i zakazanych chwilach. Mówiła, że czuje się dobrze w ‘Mole, ale wcale tak nie było. Nigdy. Ani na początku, ani w środki, ni na końcu. Głęboko w kościach łaknęła uwagi i zrozumienia, ale mimo wszystko odrzucała każdą szansę, którą nań dostawała.
    Dobry Boże, co z nią nie tak?

Gabriel
Gabriel
Mieszkanie Savy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 10 EmptyPon Sty 22, 2024 7:37 pm

Nie wiedział, czego konkretnie się spodziewać. Na pewno ciszy, ta też go w większości powitała. Nie była wcale dziwna. Można powiedzieć, że była przytłaczająco spodziewana, choć z drugiej strony wolał to, niż jakiś wybuch. Chyba. Nie znał Rose, więc z niczym nie mógł mieć pewności. Tym samym zdawał sobie sprawę, że jego słowa mogą brzmieć głupio. Starał się nie dobierać ich aż tak tragicznie, jak to bywa w podobnych chwilach, ale pewnie i tak dałoby się tu znaleźć mnóstwo śmieszności. Pozostawało więc je zostawić, do zweryfikowania w czasie i czynach, tak było zawsze najlepiej.
Zawiesił na niej spojrzenie, kiedy się odezwała. Pytanie było dobrym znakiem, nie negowała z góry wszystkiego jak leci, rozumiała i chciała rozumieć. Przynajmniej to, co było dla niej ważne. Ale niestety było to bardzo dobre pytanie pod wieloma względami. Gabriel westchnął cicho, opuszczając wzrok na podłogę.
— Nie wiem... nie mam pojęcia. Może za godzinę, może za kilka, nie powiedział — odparł cicho, samemu zastanawiając się, ile to może potrwać. Byłoby prościej, gdyby wiedział, po co właściwie wampir poszedł. — Więc... na razie jesteśmy na siebie skazani — dodał z nutą żartu, chcąc nieco rozluźnić atmosferę, a może i też zapełnić ciszę, odwrócić uwagę. — Chcesz coś do picia? Albo... coś innego, nie wiem, koc? Nie jest ci zimno? — W zasadzie mogło być, miała bose stopy i ciało pełne stresu, to nie jest najlepsze połączenie.
Miał ochotę wstać i ruszyć się z miejsca, ale postanowił jeszcze poczekać na jej odpowiedź, o ile w ogóle ją dostanie. To wcale nie było takie pewne, ale byłby dziecinnie naiwny, gdyby uznał, że cokolwiek tu pójdzie łatwo i za pierwszym razem. Chwilowo najważniejsze było, żeby tu był. Gdzieś w pobliżu i w razie czego, nikogo do sympatii i zaufania nie zmusi, nawet gdyby chciał.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 10 EmptyPon Sty 22, 2024 8:23 pm

    Żart, cóż, nie rozbawił jej. A to i tak zbyt oszczędne słowo, jak na to, jaki wyraz twarzy przyjęła. Był ciężki do określenia, ale bynajmniej nie pozytywny. Balansował niebezpiecznie blisko wściekłości – jej usta krzywiły się ku dołowi, by po chwili znów przybrać wyprostowany kształt. I gdyby Gabriel kobietę, zdołałby najpewniej wychwycić tę niewielką zmianę w ekspresji, zapowiedź wybuchu i blask trucizny, która zastępowała krew w żyłach. Ale nie znał. Błoga niewiedza obejmująca istnienie wyrytych w Róży schematów, po których poruszała się całe życie. Dla obcych ograniczona do trzech. Negatywnych, oczywiście.
    — Nie — mruknęła chłodno, odpowiadając nieomal na wszystko, co do niej powiedział. Nie, nie byli na siebie skazani. Nie, nie chciała pić. Nie chciała koca i nie było jej zimno. Chyba. Nie potrafiła tego ocenić. Nie teraz, kiedy myślami odpływała w zupełnie przeciwną od prymitywnych potrzeb stronę. Chociaż... Ta najsilniejsza, właściwie jedyna, którą na ten moment miała, obejmowała towarzystwo Savy, co również mogło trącać o podstawę ludzkich pragnień – koniec końców, eksperyment Harrego Harlow’a udowodnił, że głód nie ma szans w starciu z bliskością. I zupełnie jak ta małpka, z maluczkim rozumkiem, ignorowała wszystko i wszystkich, wpadała niemalże niemą rozpacz, gdy została tego pozbawiona. Dziecko w przebraniu dorosłej kobiety. Nic więcej, nic mniej. Tak się kończy brak odpowiedniego rozwoju emocjonalnego. Sama fizyczność to nie wszystko: Róża może i urosła, ale nigdy nie dojrzała. Tknięty mrozem kwiat, skazany na wieczne potępienie, okucie lodem.
    Mózg Rose działał coraz lepiej, adrenalina opuszczała krwioobieg, a dzięki temu – w umysł wpompowywały się coraz gorsze, coraz mniej przyjazne zwroty. Obcy mężczyźni dla kogoś, kto nauczony był lękania się przed nimi, nie stanowili źródła spokoju. Wręcz przeciwnie. Prędzej zapalnik do agresji. A o tym, że spuszczony z łańcucha pies, pozbawiony widma karcącej ręki, ujada najwścieklej, nikogo nie trzeba przekonywać. O tym, że cała ta wezbrana wściekłość to nic innego jak strach również.
    Ściągnęła brwi, ścisnęła ciało jeszcze mocniej i zwróciła spojrzenie na Gabriela.
    — Przestań się tak na mnie patrzeć...

Gabriel
Gabriel
Mieszkanie Savy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 10 EmptyWto Sty 23, 2024 12:38 am

Wykrzywione usta kobiety były dostatecznie wymowne, nawet jeśli nie odzwierciedlały wszystkiego, co działo się w jej głowie. Dezaprobata w każdej formie to już jasna sytuacja. Nie chciała tego słuchać. Najpewniej w ogóle nie chciała go słuchać i wcale się jej nie dziwił. Na jej miejscu, choć abstrakcyjnie było się tak porównywać, więc może po prostu na miejscu skrzywdzonego, też nie pałałby sympatią do obcych. Nawet tych z rekomendacjami.
Być może znajdowałby się w lepszej sytuacji, będąc kobietą, ale równie dobrze mógł to być naiwny tok myślenia. Życie w domu uciech było okrutne nie tylko z powodu klientów. Zresztą, już miał na to dowód, ledwie przed paroma chwilami, kiedy Sava wyjaśniał, o co chodzi i na kogo wyszedł z gnatem.
Odpowiedź była przecząca, tak jak się spodziewał, ale niewiele chyba mógł z tym zrobić poza założeniem, że taka jest prawda. Ostatnie co powinien, to do zmuszać ją do czegokolwiek i ta zasada wirowała mu w głowie niczym święta mantra. To wydawało się szaleństwem, oddać inicjatywę niepoczytalnej, nawet jeśli tylko chwilowo trwała w tym stanie, ale na obecną sytuację nie miał lepszych pomysłów. Nic jej się nie stanie, jeśli po prostu zaczeka na wampira.
— W porządku — odparł równie krótko i treściwie, bo więcej nie było tu trzeba. Zerknął w bok w stronę kuchni, przez chwilę rozważając zrobienie sobie herbaty, ale potem przypomniał sobie, że nawet nie wie, czy Sava jakąś ma. A co dopiero to, że... wciąż był tu obcy, więc nie powinien.
Wrócił oczyma do Róży, by coś powiedzieć, ale go uprzedziła. Gabriel zamarł na sekundę, po czym lekko uniósł ręce w geście kapitulacji.
— Taki mam zamiar... Już sobie idę — wymruczał i wstał, by skierować się do kuchni. Miał przez drzwi widok na salon, więc nie było to takie złe położenie.
Nie miał jej za złe warczenia, nawet niespecjalnie to zauważył, jeśli można tak to ująć. Zastanawiał się tylko, czym może skutkować jej ożywienie się. Choć może chciała go tylko wygonić. Tak czy inaczej, wziął jakąś szklankę z osączarki i nalał sobie wody z kranu. Nie smakowała jak rarytas, ale też nie jakoś najgorzej. Co jakiś czas zerkał kątem oka w stronę salonu, by wyłapać ewentualny ruch dziewczyny.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 10 EmptyWto Sty 23, 2024 1:19 am

    Róża nie lubiła nadmiernego kontaktu wzrokowego, chociaż trafniej byłoby uznać, że zwyczajnie nie czuła się komfortowo, gdy robili to, po prostu, obcy ludzie. W ‘Mole, owszem, ukrywała wewnętrzy bunt przeciwko obłapiającym oczom. Takim, jakie w jej ocenie miał Gabriel. Musiała. Co więcej, nie tylko zduszać to uczucie w sobie, ale i do tegoż czynu, patrzenia, zachęcać: ubiorem, makijażem, gestami czy tonem głosu. Obsługa klienta właśnie na tym polegała – nieważne czy w sklepie, czy w burdelu. Z czasem się przyzwyczaiła, przywykła do ubierania myśli w słowa, które ledwo przechodziły przez gardło, nakładania nieszczerego uśmiechu i zachowywania się w sposób, na który absolutnie nie miała ochoty. Proza życia. Jeden tracił, żeby drugi mógł zyskać.
    Teraz jednak ten przymus zniknął. Rozmył się w powietrzu. Gabriel nie był nikim, kto, zgodnie ze słowami Savy, mógł ją skrzywdzić. I jasne, nie wyglądał również na kogoś o dobrych zamiarach czy intencjach, ale nie aż tak. Nie do tego stopnia. A mimo to, skreśliła go na starcie; może przez nadmierny spokój i miły, wzbudzający podejrzenia głos albo, na przykład, zastanawiające koneksje między tą dwójką. Jeśli dodać do mieszanki stan Róży, mocno wykraczający poza granice normy, stworzy się idealny trójpodział uzasadniający wstrzemięźliwość w dyskusjach. Wszystko, co mówił mężczyzna, zapisywała na zwojach pamięci. Chciała poznać „wroga”. Nieistotne, że blondyn nie zrobił absolutnie niczego, by na to miano zasłużyć. Nawet nie musiał. Lata utrapień nauczyły O’Brien, by z góry zakładać najgorsze scenariusze. Nieważne czy byłby przyjacielem, prezydentem czy samym papieżem – na jej zaufanie i sympatię, tę prawdziwą, nieudawaną, trzeba było zasłużyć. A okoliczności i tak były mało sprzyjające.
    Kiedy Gabriel się oddalił, natychmiast wyciągnęła telefon, który dostała od Savy. I choć działał, zdaje się, podobnie do tego, który niegdyś miała – sama obsługa nowego urządzenia sprawiała jej trudność. Minutę mocowała się z samym odnalezieniem guzika do włączania, a następną spędziła na poszukiwaniu ikony wiadomości. Cóż, może i szybko przystosowywała się do zmian w otoczeniu, ale jeśli mowa o technologii – ani trochę. Najchętniej pozostałaby przy tym modelu, który miała od przeszło dziesięciu lat. Był idealny. Wystarczający. Po prostu lepszy, bo znała wszystkie funkcje.
    Wymieniane z Odobescu SMSy nie poprawiły sytuacji. Ba, zaogniły wręcz. Z dwojga złego, przynajmniej zajęła umysł czymś innym, niźli strach. A że równie złą i negatywną emocją – cóż. Zdarza się.
    — Kim dla niego jesteś? — zapytała bezpardonowo.

Gabriel
Gabriel
Mieszkanie Savy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 10 EmptyWto Sty 23, 2024 7:01 pm

Kiedy tylko wyszedł z salonu, w mieszkaniu zapadła cisza. Była bardzo specyficzna, na swój sposób spokojna, ale też pełna czegoś nieprzyjemnego, jakiegoś chłodu i podejrzliwości, które odbijały się od nich obojga, szturchając raz jedno, raz drugie. Świadomość, że dziewczyna jest nieobliczalna, była tu najgorsza, w zasadzie przyćmiewała wszystkie inne domysły, jakie teoretycznie mogła snuć na jego temat. Tak jak na temat każdego obcego człowieka. Choć takie rzeczy potrafiły drażnić, to nie było innej opcji, jak tylko przeczekać. Nawet jeśli miał się nie doczekać nigdy, to też była całkiem prawdopodobna możliwość.
Woda zaszumiała cicho, wlewając się do szklanki, napełniając szkło chłodem, który szybko przeniknął aż do skóry. To było przyjemne uczucie, zwłaszcza, że zimno nigdy mu nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, dawało przytulne poczucie czegoś domowego, jak rozpalony kominek.
Oparł się tyłem o zlew i upił łyk, niespiesznie, z namysłem, w głowie będąc daleko od szklanki. Ostatnio wiele rzeczy go zastanawiało, wiele pojawiało się wątpliwości, a teraz doszła kolejna. Czy i w jaki sposób Polly postanowi tropić swoją zgubę. I jak ją ewentualnie zmusić do odpuszczenia. Może było to myślenie na wyrost, tak samo niepotrzebne jak wyjście Savy z pistoletem, ale chyba nie miał wiele lepszych zajęć. A takie już było jego przekleństwo, że kiedy ktoś miał problem, anioł angażował się bardziej niż powinien.
— Hm? — Zerknął znów w stronę Rose, kiedy ni z tego, ni z owego zadała pytanie. Wyglądała z tym trochę jak najeżona lisica, czyli w zasadzie nic się nie zmieniło przez tę chwilę, tylko nabrała pewności siebie. — Kumplem. Poznaliśmy się w barze, natknęliśmy się na siebie na imprezie, taka zwykła historia. — Wzruszył lekko ramionami. — Lubię z nim czasem pogadać, w zasadzie dlatego też tu jestem... przypadkiem — wymruczał, łapiąc się na tym, jak wiele przypadków potrafiło grać pierwsze skrzypce w życiu. Jak to niektórzy mawiają, cud, że człowiek przeżył własne dzieciństwo. A dla niego, dorosłość.
Miał zamiar wziąć kolejny łyk ze szklanki, ale wtedy coś przyszło mu do głowy. Mógłby coś tam wrzucić. Podniósł wzrok na blat kuchenny w poszukiwaniu czegoś takiego jak owoce, najlepiej już napoczęte, a dokładniej cytryny, ale szybko zdał sobie sprawę, że to może być bardziej niż bezsensowny wysiłek. Jeśli Sava miał tu coś cytrynowego, to najprędzej byłoby to piwo.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 10 EmptyWto Sty 23, 2024 10:00 pm

    Rose obserwowała Gabriela cały ten czas z niesłabnącą ani przez chwilę uwagą. Każdy ruch, gest, ton, poziom decybeli w mieszkaniu. Wszystko to miało znaczenie w finalnej ocenie intencji Niani. Niani, która była „kumplem”. Tylko czy z kumplem zostawia się przerażone szczenię pragnącego obecności tylko i wyłącznie swojego właściciela? Czy kumplom ufa się wystarczająco mocno, by oddać w ich opiekę kogoś, nad kim wisiał wyrok? Czy kumplom, których zna się parę miesięcy, opowiada się o czymś tak sekretnym, jak wampiryzm?
    Może Gabriel nie był człowiekiem, jak wynikało z wymienionych z Savą SMSów, ale nim nawzajem odkryli swoje tajemnice, musieli być na tyle blisko, by to rozważyć. W ogóle, co to znaczyło, że nim nie był? Fakt, pamiętała, iż Odobescu wspominał, że wampiry nie będą jedyną nowością, jaką przyjdzie jej odkryć, ale tylko z sobie wiadomego powodu postanowiła – na razie – nie storpedować nieznajomego pytaniami. Tor myślenia Róży i tak zakręcał już tylko w jednym kierunku. A że blondyn wcale nie pomagał w zakończeniu snucia natrętnych, wyssanych z palca domysłów... Cóż. Nie wiedział, co siedzi w jej głowie, a nawet jeśli posiadłby taką wiedzę – najpewniej miałby jeszcze więcej pytań, niż bez tego. Ona sama też niespecjalnie przyczyniała się do rozwikłania własnoręcznie skonstruowanej, niepopartej absolutnie niczym intrygi. Koniec końców wystarczyłoby zadać konkretne pytanie, jasne i klarowne, zamiast kryć się za półsłówkami.
    — Przypadkiem — powtórzyła po nim, unosząc brwi w akcie absolutnej niewiary. Przypadki, a i owszem, chodziły po ludziach. Tyle że Gabriel nie pasował do surowego, brudnego Erdington. Owszem, mógł mieć tu rodzinę, pracę, ale to już za dużo zbiegów okoliczności na raz. O’Brien brakowało perspektywy, a przede wszystkim – zdrowego rozumowania, łączenia faktów i wątków. Pozornie nic niewnosząca informacja, zwykła i codzienna, w jej palcach była obracana i naginana pod tezę. Tezę, a nawet pewność tego, że nie była wystarczająca. — Jaki to przypadek?

Gabriel
Gabriel
Mieszkanie Savy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 10 EmptySro Sty 24, 2024 5:45 pm

Rozglądając się po szafkach, zobaczył paczuszkę herbaty ziołowej, a dokładniej pokrzywy do zaparzenia. Zastanawiał się nad tym całkiem poważnie, ale dwie rzeczy okazały się zbyt skutecznymi hamulcami. Po pierwsze, nie bywał tu na tyle często, by się tak rozgaszczać i brać, co mu się podoba. Wręcz przeciwnie i teraz też nawet nie zjawił się zaproszony. Po drugie, jego osobliwy dialog z Rose trwał nadal i nie wyglądało na to, żeby dziewczyna chciała go uciąć tak samo jak pozostałe tematy. To było ciekawe na swój sposób, pokazywało dosadnie, jak istotna była osoba wampira. W dodatku jej ton głosu brzmiał, jakby prowadziła przesłuchanie, jakby Gabriel co najmniej przyszedł tu snuć jakieś paskudne knowania tuż pod jej nosem. Może nawet byłby rozbawiony, gdyby nie fakt, że przed chwilą jeszcze była przerażoną myszką bez głosu. Ta nagła i ukierunkowana zmiana była niepokojąca, choć jednocześnie nawet do przewidzenia. Chwytała się tego, co znała i co dawało jej poczucie bezpieczeństwa.
Zwrócił na nią spojrzenie niezbyt przejęte niedowierzaniem, jakie brzmiało w głosie dziewczyny. Przypadki mają to do siebie, że większość ludzi nie chce wierzyć w ich istnienie. A w rzeczywistości napotykają ich więcej, niż można pomyśleć. Więcej niż by chcieli, tak wiele z nich nazywając szczęściem, pechem czy opatrznością. Tak często zapominają, że świat w pewnym sensie żyje własnym życiem.
— Mhm — przytaknął tylko krótko, nie próbując szukać innych wymówek czy zbyt wielu słów, które tylko by namąciły. No a potem postanowiła sobie poprecyzować. Gabriel westchnął cicho, podnosząc wzrok na sufit, już czuł, jak to się skończy, ale trudno. — Jeden z klientów umówił spotkanie w okolicy, więc wracając z pracy, przechodziłem obok. A skoro tak, to pomyślałem, że odwiedzę Savę... — Zerknął na nią. — Jestem fotografem, uprzedzając kolejne pytanie — dodał zaraz i było to całkiem zręczne kłamstwo. Z odrobiną poezji w słowach można by uznać, że w zasadzie powiedział prawdę, może nie całą, może nie dokładną i nie spójną, ale każde ze zdań z zasady było prawdziwe. A to, że kierowały myślenie na niezbyt prawdziwe tory, to już zupełnie inna sprawa, dla niego zaś taktyka ćwiczona stuleciami, więc choć trzymał się z dala od dwulicostwa, tak teraz nawet nie mrugnął.

Gabriel
Gabriel
Mieszkanie Savy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 10 EmptyCzw Sty 25, 2024 6:00 pm

Zerknął na nią kątem oka, kiedy tylko odmruknęła niewyraźnie coś, co nawet nie było pełnoprawnym słowem. Nie trzeba było być aniołem, żeby się domyślić, że nie jest przekonana. Zresztą, on sam by nie był, niestety tak często działało mówienie prawdy. Okazywała się nieprawdopodobna. Obrócił szklankę w palcach, obserwując jakiś paproszek, który być może był już w środku przy nalewaniu wody. Sam też miewał takie problemy, zwłaszcza kiedy w jednym z mieszkań był taki stary kredens, któremu łuszczyła się farba. Miał kiedyś odruch płukania naczyń przed ich użyciem, teraz chyba się rozleniwił.
Rose dalej grzecznie siedziała na kanapie i bawiła się telefonem, więc nie przeszkadzał jej w tym. Niespecjalnie też potrzebował wiedzieć, co takiego robiła, nawet gdyby była skłonna mu wyjaśnić. Zajął się próbą wyłowienia paprocha, który okazał się być niteczką kurzu. Więc jednak wpadł później.
Zerknął znów na dziewczynę, zatrzymując się na moment, kiedy zadała kolejne pytanie. Już samo to było niezbyt spodziewane, jego treść jeszcze bardziej, ale w szczególności ton głosu. Ten spokój słyszalny w każdym słowie, jakby nagle przestała widzieć w nim intruza na swoim terytorium. Tylko dlaczego?
— Najchętniej zwierzęta... albo naturę — wymruczał, wyławiając śmiecia ze szklanki, którego strzepnął na podłogę w dużej kropli. — Ale ludzi czasem też, jeśli chcą, zwykle nie mam nic przeciwko — dodał i zerknął na nią ponownie, ciekaw reakcji bardziej niż wcześniej. Miał wrażenie, że właśnie stoją na rozdrożu jakichś ścieżek w psychice Rose i od skrętu zależy jej dalsze nastawienie. To było uczucie, być obiektem takiej klasyfikacji. Z pewnością nie pierwsze w jego może aż za długim życiu, ale za każdym razem i tak trochę inne. I tak samo intrygujące. Zdecydowanie należał do tych, którzy z zainteresowaniem słuchają kłamstw na swój temat. W tym przypadku, raczej pomyłek.

Sponsored content
Mieszkanie Savy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 10 Empty


 
Mieszkanie Savy
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 10Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10
 Similar topics
-
» Messenger Savy
» Telefon Savy
» Mieszkanie Ce
» Mieszkanie Lori
» Mieszkanie Dimy

Skocz do: