Mieszkanie Savy
Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
Sava
Sava
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptySro Paź 25, 2023 9:38 pm

Mieszkanie Savy Living_room_by_adamrichards_d2sm45s-fullview.jpg?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7ImhlaWdodCI6Ijw9NTA3IiwicGF0aCI6IlwvZlwvZTJhODNmYTQtOWQ2Yy00ZTViLTg5NzAtNDQwNDg5YTA4NTYzXC9kMnNtNDVzLWEzYmMyNTg3LTAwM2EtNDA2Zi1hZmE4LTYwOWRlMTYxMDcyOS5qcGciLCJ3aWR0aCI6Ijw9OTAwIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmltYWdlLm9wZXJhdGlvbnMiXX0

Mieszkanie w starej kamienicy od dość niskim standardzie. W środku można zastać poszarzałe tapety, gdzieniegdzie odchodzące od ścian, a w powietrzu unosi się delikatna woń grzyba, z którym walka spełzłaby na niczym.
Niechlujnemu klimatu mieszkania dodatkowo nadaje wieczny nieporządek codzienności. Właściciel nie dba, gdzie stawia rzeczy. Ubrania, książki, podarte i pomięte kartki papieru zazwyczaj walają się luzem po podłodze. Czasem sprząta, ale częściej jednak ma to gdzieś.


Ostatnio zmieniony przez Sava dnia Nie Lis 05, 2023 7:05 pm, w całości zmieniany 1 raz

Gabriel
Gabriel
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptyPią Paź 27, 2023 11:48 pm

Droga w akompaniamencie pijackich dyskusji i suchych żartów minęła całkiem przyjemnie. Nawet nie wydawała się dłużyć, choć tak zaraz obok to Sava wcale nie mieszkał. Może powinni wziąć taksówkę, choć z drugiej strony żadna by ich pewnie nie zabrała. Na co komu kłopoty, w dodatku wampir mógł być nadal niestabilny, o czym Gabriel zdawał się zapomnieć. Nie żeby robiło to wielką różnicę, może na trzeźwo tylko bardziej by myślał, co mówi. Chwilowo jednak to nieszczęście go nie dotyczyło.
Minęli średniej jakości klatkę schodową, która już z daleka przywodziła na myśl czasy przynajmniej sprzed pięćdziesięciu lat, i stanęli przed drzwiami. One też nie prezentowały się specjalnie, ale wisienką na błotnym torcie miało być wnętrze mieszkania. Kiedy tylko wampir otworzył drzwi i załadowali się do środka, wzrok Gabriela wyłapał mnóstwo chaotycznych kształtów w półmroku. Prawie się o coś potknął w korytarzu, szybko łapiąc równowagę na pobliskiej ścianie.
— Nie odkładasz rzeczy na miejsce, co? — rzucił z rozbawieniem i poszedł za nim, w tej chwili nie widząc w tym niczego nieodpowiedniego. Ani też w uwadze w pierwszym komentarzu. — Powiedziałbym, że nigdy nie odwiedzałem wampira, ale... no, nie. — Stanął w progu pierwszego lepszego pomieszczenia i skrzyżował ręce na piersi. — Przeewietrzyłbym — rzucił chyba bardziej do siebie i obejrzał się na Savę. Nie spodziewał się tego poziomu bałaganu. Wraz z zasłoniętymi oknami przypominało to bardziej norę niż czyjeś mieszkanie. Mógł się tylko domyślać, co kryje się w ciemnych kątach, a nie były to pocieszające domysły. Już nawet widział w głowie jego codzienność, pełną pustych godzin, frustracji i braku chęci do czegokolwiek. A może nie, może po prostu był leniwy, może nie często tu zaglądał, może ma to od wczoraj... Nie, to już było abstrakcyjne.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptySob Paź 28, 2023 12:13 am

Cholibka. Pomyślał, kiedy przekroczyli próg jego domu. Zupełnie wyleciało mu z głowy, że miał nieposprzątane w domu. Tylko że dla wampira świat rzeczywisty prawie że nie istniał. Wampir oparł się o ścianę, próbując zamknąć za sobą drzwi na klucz. No cóż, odruch. To że Gabriel będzie mieć potem problem z wyjściem, to nie był już jego problem.
- Ja?! - Zawołał. - Wiesz... Dałem wychodne służącej. Stąd ten bajzel. - Machnął ręką i zaczął macać ścianę w poszukiwaniu światła. A wraz z jego włączeniem zostały rozstąpione wszystkie mroki, które częściowo ukrywały wszechobecny syf. O tyle dobrze, że Sava chociaż ODKURZAŁ. I generalnie nie jadł, bo był wampirem, więc w zlewie nie gniły żadne naczynia, w koszach nie zalegały śmieci, a na podłodze nie zbierały się okruchy. Wampir stał przez chwilę zaślepiony tym światłem. Gdzieś jego pijacki móżdżek podpowiadał mu, że Gabrielowi byłoby lepiej się nie zabić o przedmioty na podłodze, jeśli będzie jaśniej. Zrobił to z troski dla niego.
- To przewietrz. - Mruknął, idąc ociężale w stronę kanapy w salonie. Poza tym, że lekko bełkotał, to zachowywał się tak, jakby jasnowłosy był jego wieloletnim ziomkiem. Zero skrępowania bałaganem, nic. - Możesz nawet posprzątać, jeśli chcesz. - Dodał i zanim usiadł, sięgnął po opaskę na oko na stole, którą ostatnio częściej zakładał. Założył ją teraz.
- Teraz kapitan idzie spać. Tylko załoga musi dzisiaj uważać, bo łajbą nieźle buja... - Oznajmił bez skrępowania i położył się, a świat zaczął wirować jeszcze bardziej. Oczywiście zaraz poczuł ścisk w żołądku, z którym starał się walczyć. Trochę byłby przypał, gdyby zwymiotował przy Gabrielu.

Mieszkanie Savy było rzeczywiście istnym chaosem. Leżące na podłogach książki, pogniecione i porozrzucane kartki. Klasykiem były ubrania dosłownie wszędzie na podłodze, rozłożone noże na biurku, jakaś teczka na w pół rozwarta, w której znajdywały się narzędzia chirurgiczne. W kącie była rozwalona gitara z dwiema pękniętymi strunami, zakurzona tak, że można było się domyślać, kiedy ostatnim razem była ruszana. Leżał też obraz, który wisiał kiedyś na ścianie, ale nie chciało mu się go podnosić. Na biurku, gdzie były noże, była krew, obok na wpół niedomknięty laptop. I mnóstwo pustych butelek wódki na parapecie, przy którym stało biurko. Niektóre też walały się po podłodze.

Gabriel
Gabriel
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptyPon Paź 30, 2023 8:50 pm

Rzucił okiem wokoło i z wolna pokiwał głową na jego słowa. To nie była najzgrabniejsza wymówka wszech czasów, ale z pewnością kreatywna, patrząc na to wnętrze. Aż się zastanowił, czy ktoś mógłby w to uwierzyć, chociaż z drugiej strony nierozgarniętych na świecie nie brakuje.
— Mhm, chyba macierzyński — rzucił z powątpiewaniem dobrze wyczuwalnym w głosie, przynajmniej dla trzeźwych, bo Savie pewnie mogło umknąć.
Fakt, odkurzanie było tu dużą pomocą, przynajmniej po kątach nie snuły się pajęczyny i inne śmiecie. Ogólnie po drugim rzucie oka, po zaświeceniu światła, Gabriel musiał przyznać, że nie ma tu aż tyle uporczywych śmieci i w jeden dzień można by to bez problemu ogarnąć. Gdyby komuś się chciało.
Na razie ruszył do okna, któregoś z tych większych, żeby otworzyć je na oścież. Chłodne nocne powietrze wdarło się do środka, omiatając pokój i zamiatając paroma kartkami, które udało mu się poderwać z okolic parapetu. Anioł obejrzał się na Savę, który wspaniałomyślnie pozwolił mu posprzątać, i prychnął cicho z rozbawieniem. Jego towarzysz ulokował się na kanapie i chyba powoli odpływał, chociaż ciężko było to ocenić.
Gabriel zerknął na sufit. Powinien sprzątać czy zostawić to jemu? Chociaż jemu już zostawiono przynajmniej kilka tygodni... miesięcy, może lat. I oto, co z tego wyszło. Świeże powietrze było orzeźwiające. Westchnął cicho i schylił się po kartki na podłodze, które odłożył na stolik, przyciskając... Co to właściwie było? Pęseta do zaciskania żył? Musiał przyznać, że wampir miał ciekawe zainteresowania, trochę nawet upiorne. Przemknął wzrokiem po przedmiotach na blacie i półkach. Na tle pamiątek z sali operacyjnej samotna, zdezelowana gitara wyglądała dość abstrakcyjnie.
— Znasz się na medycynie? — zagadnął w międzyczasie.
Ubrań nie zamierzał dotykać, ale pozbierał książki i odłożył na półkę albo gdzieś, gdzie leżała większość. Zerknął na obraz i poszukał wzrokiem gwoździa, ale spodziewał się raczej znaleźć dziurę po nim. Zaraz jednak jego uwagę przykuły kolejne żelastwa, tym razem wraz z krwią i komputerem. Anioł przez chwilę patrzył na laptopa, potem chciał go zamknąć, ale jakiś szczątek przytomności szepnął mu, że może go w ten sposób wyłączyć. Zamiast tego sięgnął po butelki, by wynieść je do zlewu.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptyPon Paź 30, 2023 9:10 pm

Jednooki beztrosko roześmiał się na odpowiedź Gabriela.
- Dobre. - Skomentował wyjątkowo rozbawiony. Rzeczywiście, syf, który panował w pokoju, świadczył o wiele dłuższej nieobecności sprzątaczki, która nawet nie istniała. - Myślałem, że nie będzie tego aż tak widać. - Śmiał się dalej, kiedy kierował się na kanapę. Tak, trzeźwość w przypadku wampira na obecną chwilę nie istniała. Naprawdę się łudził, że nie miał aż tak dużego syfu w mieszkaniu. No, ale na pewno na trzeźwo nikogo by do tego miejsca nie zaprosił. Plus, warto było dodać, że nikogo praktycznie nie zapraszał, więc Gabriel mógł się czuć zaszczycony, że mógł mu posprzątać na chacie.
- Nnnnno. - Odpowiedział z przeciągnięciem, jakby wypowiedzenie tak trudnej odpowiedzi było niezwykle wymagające. Tak po części było - ciężko mu się myślało. - Podaj mi plastry, to pokażę, jak bardzo się znam na medycynie. Są w półce od biurka. - Powiedział, mając zasłonięte oczy ramieniem. Przez chwilę miał chwilowe uderzenie trzeźwości, kiedy słyszał kroki po mieszkaniu i ogólny szum poruszania się włącznie z podnoszeniem przedmiotów z podłogi. Odchylił rękę i spojrzał na Gabriela.
- Ty serio sprzątasz?! Ja żartowałem... - Rzucił nieco przejęty tym, że właśnie wykorzystywał swojego nowego znajomego do posług domowych. - Zawsze tak sprzątasz mieszkania obcym facetom? - Zaśmiał się głupkowato, kiedy już minęło uderzenie trzeźwości, a wróciło uczucie nieważkości. Po prostu, fakt, że Gabriel mu ogarniał chatę był nagle zajebiście śmieszny. W międzyczasie sięgnął po telefon z kieszeni i go wyciągnął. Odblokował ekran i otworzył kontakty.
- Będę się musiał jakoś odwdzięczyć. - Powiedział i wyciągnął rękę do góry, telefonem skierowanym w stronę do jasnowłosego. Na ekranie wisiało pole do wpisania numeru telefonu. I czekał, aż podejdzie, obserwując go mętnym spojrzeniem błękitnego oka.

Gabriel
Gabriel
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptyCzw Lis 02, 2023 7:23 pm

Myślał, że nie będzie tego widać. No, w pewnym pokrętnym sensie mógł mieć słuszność, odczucie bałaganu jest rzeczą względną. Dla kogoś mieszkającego w większym syfie tutaj byłoby całkiem porządnie. Ale nie dla Gabriela.
Anioł obejrzał się na Savę, kiedy ten wspomniał o plastrach. Nie brzmiało to ani trochę poważnie, chociaż jego podpity umysł nie był aż taki pewny. Tylko że jaką sztuczkę można zrobić z plastrami? Nie, to było jednak absurdalne, chyba.
— Mhm, chyba nie wątpię... — odparł trochę rozlazłym tonem, który pewnie udzielił mu się od wampira. Ale kolejne słowa krwiopijcy na moment speszyły skrzydlatego, który prychnął pod nosem z rozbawieniem i odłożył trzymany tomik na półkę. — Układam książki. Książki trzeba szanować, tyle ci powiem. Jedno z najlepszych... osiągnięć cywilizacji — odparł zupełnie poważnie, jakby te wielkie słowa wcale nie były przesadzone. Zabrał zaraz kolejną i ostatnią w zasięgu swojego wzroku, i odłożył ją na stolik. Może było to głupie, ale... no trudno, nie cofnie tego, nawet gdyby chciał, pozostawało trzymać się swojej wymówki jak prawdy objawionej. Poza tym, nie była to ani zła, ani fałszywa wymówka.
Przeszedł znowu koło kanapy i miał ją minąć, ale zatrzymał go wyciągnięty telefon. Gabriel cofnął się pół kroku i spojrzał na ekran. Co? Ach, numer.
— Aaa... nie musisz — wymruczał, ale złapał komórkę i wpisał swój numer. Przez dziesiątki lat zdążył mu się on tak wryć w pamięć, że znałby go w znacznie gorszym stanie. — Czekaj, czekaj, ja też chcę... — zaczął, kiedy już oddał mu telefon. — Znaczy, chcę wiedzieć, kto do mnie dzwoni — wyjaśnił bardziej składnie i usiadł na brzegu kanapy, wyciągając własny telefon. Chyba nie trzeba wspominać, że ani jedno, ani drugie rozsądne nie było, ale granicę rozsądku anioł przekroczył tutaj już dawno.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptyCzw Lis 02, 2023 7:50 pm

Szkoda, że nie dostał plastrów do rąk. Naprawdę chciał się pochwalić swoimi umiejętnościami. Dlatego zdjął rękę z twarzy i podniósł się do pozycji siedzącej. Zamrugał kilka razy i zmrużył powiekę, czując spotęgowane wirowanie. To był jednak zły pomysł i położył się z powrotem. Cóż, jak nie tym, to innym razem, jeśli będzie taka okazja.
- Racja. - Przyznał tutaj bez cienia wątpliwości, że książki były najlepszym osiągnięciem cywilizacji. - Po prostu trochę się porozrzucały po pokoju. - Rzucił kolejnym absurdalnym wyjaśnieniem. Co miał powiedzieć? Podczas swoich epizodów siał spustoszenie dookoła. Jego małe mieszkanie nie znosiło tego dobrze. Nawet będąc w takim stanie upojenia nie chciał nawet ani razu zająknąć się na temat swoich problemów.
- To nie jest kwestia tego, czy muszę, ale chcę. - Wymamrotał dalej z wiszącą w powietrzu ręką. Ucieszył się, kiedy Gabriel sięgnął po telefon. Spoglądał na jasnowłosego, kiedy ten usiadł na brzegu kanapy i wpisywał jego numer. A potem wyciągnął swój telefon i przekazał Savie, a on zapisał swój numer i oddał sprzęt z powrotem właścicielowi.
- Ej. - Zaczął nagle, kładąc rękę na przedramieniu jasnowłosego, zanim ten jeszcze wstał. - Kim właściwie jesteś? W sensie, wiesz. Zmiennokształnym? Czarownikiem? - Zapytał wyraźnie zaciekawiony. W końcu karty wampira zostały całkowicie odkryte. W przypadku Gabriela nie wiedział do końca, z kim miał do czynienia.

Gabriel
Gabriel
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptyCzw Lis 02, 2023 8:45 pm

Rzucił mu z lekka sceptyczne spojrzenie i pokiwał głową w wyrazie pełnego zrozumienia dla jego wymówki. Była na swój sposób zabawna, przypominała mu pewną historię o ożywionej księdze, która potrafiła skakać o pożerać rzeczy. Ile w tym było prawdy, to nigdy tego nie doszedł, ale podobała mu się wizja tego typu biblioteki.
— Same się porozrzucały, no tak. To się zdarza — przyznał, udając powagę, chociaż ciężko mu to teraz wychodziło. Z drugiej strony, była to wymówka dobra jak każda inna, przecież i tak zmyślona. Jak każda inna.
Rzucił swoim zastrzeżeniem co do odwdzięczania się i dostał odpowiedź, której się nie spodziewał. Na pewno nie po pijanym wampirze, nie po tym, co wydarzyło się w uliczce... Na to wspomnienie po karku Gabriela przebiegł cichy dreszcz, ale zignorował to. Nie było do czego wracać. Na pewno nie teraz. Miał nadzieję, że nie.
— Hm? — Podniósł na niego wzrok, chowając telefon z powrotem na miejsce. W odpowiedzi na dotyk, przez jego głowę przebiegły myśli pełne wątpliwości, ale nie uzyskały posłuchu. — Czarownikiem? Nieee, gdzie tam — zaśmiał się na ten pomysł. Chociaż może było w tym trochę prawdy? Jakąś tam magię jednak znał. — Jestem aniołem — odparł swobodnie, jakby nie było to wcale nic wielkiego. Bo właściwie dlaczego miałoby być? Nie widział też teraz powodu trzymać tego w tajemnicy, no, może jutro by parę zobaczył, ale zdecydowanie nie teraz.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptyCzw Lis 02, 2023 8:59 pm

W przypadku mieszkania Savy wszystko wskazywało na to, że każda księga była ożywiona i potrafiła skakać.
- No. Przecież mówię. - Mruknął i machnął ręką. Wampir przysypiał mimowolnie, ale dźwięki szamotania się po mieszkaniu go wybudzały i dlatego co chwilę się odzywał. Przynajmniej zapewniał Gabrielowi rozrywkę i nie musiał sprzątać książek w ciszy.
Sava już zdążył puścić w pijacką niepamięć incydent w uliczce. No, każdy wampir miał na swoim koncie wpadki. Jednooki miał trochę pod górkę ze swoimi demonami, ale cóż. Mówiło się trudno. Sam fakt, że jasnowłosy fatygował się go tutaj przyprowadzić, posprzątać z grubsza pokój i jeszcze dać swój numer telefonu utwierdzało Savę w tym, że ten jednak chciał z nim przebywać. Że się go nie bał, mimo wszystko. I był świadomy tego, mimo że był w stanie silnej nietrzeźwości.
Wampir w odpowiedzi na tę beztroską odpowiedź zaniósł się śmiechem. Długim i nieskrępowanym. Aniołem?
- Jak uroczo. - Skwitował nagle, spoglądając na niego jednym okiem. Nie uwierzył mu, to było jasne. I to nie tak, że nie wierzył w istnienie aniołów, ale po prostu... Wydawało się to być mocno absurdalne, żeby te schodziły na ziemię i panoszyły się pośród ludzi. I nie wierzył, że Sava mógłby na takowego trafić. - A powiedz coś po aniołowemu? - Powiedział wyraźnie rozbawiony. No cóż, poczucie humoru go trzymało.

Gabriel
Gabriel
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptySob Lis 04, 2023 12:07 pm

Gdyby rozmawiał z człowiekiem, co po pierwsze byłoby mocno kłopotogenne, mógłby z łatwością przewidzieć reakcję, ale tutaj, to jednak co innego. Mając przed sobą jedną z istot tak zwanych nadprzyrodzonych, nigdy nie miał pewności, jaką posiada wiedzę i doświadczenia. Sava mógł się wystraszyć, mógł machnąć ręką, a mógł też być żywo zainteresowany takim spotkaniem. Ale nie. Sava był sceptyczny jak większość.
Gabriel zaśmiał się na jego stwierdzenie i na swój sposób był to odruch. Zdarzało mu się kiedyś żartować takimi słowami, ale wtedy rozmówca nie był świadomy tego, że to w ogóle było możliwe. To bywało ryzykowne. Teraz jednak niedowiarstwo wampira wydawało się jedynie pocieszne.
— Tego jeszcze nie słyszałem. — Co jak co, ale był chyba pierwszym, który nazwał go uroczym w takiej sytuacji. Może sarkastycznie, ale zawsze. — Ha? — Zerknął na niego, przez chwilę rozważając różne możliwości, ale ostatecznie postanowił zmienić taktykę. — Dobra. Ale najpierw ty powiedz coś po wampirzemu — odbił piłeczkę wyzwania, próbując jednocześnie skupić mózg na pytaniu, czy taki język w ogóle istnieje. Może kiedyś istniał? Wiedza o pochodzeniu wampirów chyba przepadła, przynajmniej w tej chwili nie mógł sobie przypomnieć żadnych szczegółów. Pewnie przypomni sobie rano, jeśli istniały.
Ta myśl kazała mu zerknąć po ścianach w poszukiwaniu zegara.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptySob Lis 04, 2023 12:24 pm

Wampir dalej leżał rozbawiony. Najwyraźniej jego zamglony krwią Gabriela mózg doszedł do wniosku, że jasnowłosy się zgrywał. Czarnowłosy podniósł się, przytrzymując się ramienia rozmówcy, wpatrując się w niego spod przymrużonego oka. Nie zauważał i nie wyczuwał dotychczas, że ten mógł być jakkolwiek skrępowany kontaktem fizycznym z wampirem. Incydent z ciemnej uliczki zniknął. To znaczy, po części, bo o tym pamiętał, ale nie potrafił czuć skruchy, która była jeszcze na początku, zanim krew nadprzyrodzonego uderzyła mu do głowy.
- Wampiry są nudne, nie mają wiele do powiedzenia i głównie chcą krwi. - Powiedział zupełnie poważnie, chociaż dalej z delikatnym uśmiechem na twarzy. - O czym już zdążyłeś się przekonać na własnej skórze. - Dodał i przytknął delikatnie palec do szyi Gabriela, dociskając materiał szalika do rany. Nie jakoś mocno, bo nie chciał zrobić mu krzywdy.
- Więc pytam pytam, co mówią anioły? Czego chcą anioły? I dlaczego jeden z nich siedzi u mnie w domu? - Spytał, unosząc delikatnie podbródek. Swoim błękitnym okiem przyglądał się twarzy jasnowłosego. I nie mógł oderwać od niego wzroku. Poczuł nagłą falę trzeźwości, choć nie na długo.

Gabriel
Gabriel
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptySob Lis 04, 2023 2:02 pm

Powinien być skrępowany. Co więcej, powinien był stąd zniknąć możliwie szybko, kiedy już tylko upewnił się, że wampir jest u siebie, ale żadna z tych rzeczy nie miała miejsca. Jego podpity umysł uznał, że doskonale już wie, kiedy rzeczy są w porządku, a kiedy nie są i następnym razem zareaguje w odpowiedniej chwili. Wątpliwe, by tak się stało, ale pewnie nawet na trzeźwo by tego nie przyznał sam z siebie.
Przejechał ręką po podbródku w zamyśleniu, kiedy padła jakże piękna definicja.
— Brzmi trochę jak komar — stwierdził i zaśmiał się zaraz z własnego żartu. — Może i taak... a może i nie — rzucił za chwilę na jego uwagę. To przywołało nieprzyjemne wspomnienie, którego bardzo chciał się teraz pozbyć, a to nie było proste przez jego świeżość. Zerknął na jego rękę, na ten dotyk już faktycznie sztywniejąc na moment.
Ale ręka Savy szybko wróciła na swoje miejsce, a on wstał i przeszedł się do okna, zalewany kolejnymi pytaniami.
— Co mam ci powiedzieć? To skomplikowane, to wszystko i nic, długo mógłbym tak opowiadać... — Rozłożył ręce i obejrzał się na niego. — Elohim natann laadam shetey azenayim ufeh akhed lishemo'a harabeh uledavar me'att. Life'amim 'adif lehissetakel measher lehaqeshiyv — dodał z uśmiechem. Szczerze wątpił, żeby Sava zrozumiał z tego choć jedno słowo. — Myślę, że najpierw powinieneś wytrzeźwieć. — Skrzyżował ręce na piersi i oparł się tyłem o parapet, patrząc sobie po suficie. Ten widok zaczął wprawiać go w jakieś znużenie.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptySob Lis 04, 2023 2:24 pm

Zaśmiał się pod nosem w reakcji na jego stwierdzenie.
- Trzeba było mnie pacnąć w takim razie. - Obwieścił z uśmiechem na twarzy, kiedy zabrał rękę od szalika. Podparł się z tyłu łokciami, układając się w pozycji półleżącej. Wbił wzrok w plecy jasnowłosego, kiedy ten udał się w stronę okna.
- Mhm. - Mruknął lekko zaspanym tonem i opadł na kanapę z powrotem. Przysłuchał się słowom Gabriela, które wypowiedział w innym języku. Zaśmiał się krótko i znowu położył dłoń na czole, przysłaniając oko.
- Brzmi ładnie. Co to za język? Rzeczywiście język aniołów? - Spytał z ciekawości, a zaraz zsunął dłoń z czoła, kierując uwagę oka na Gabriela. - Mam nadzieję, że mnie nie obrażasz, wykorzystując moją błogą nieświadomość. Chociaż w sumie, mógłbyś mi tak mówić dalej, tak długo, dopóki ładnie to brzmi. Będę beztrosko przysypiać do słów o tym, jakim jestem idiotą. - Parsknął śmiechem. Potem zasłonił z powrotem oko i jakby przygasł na uwagę jasnowłosego.
- To raczej nieuniknione. Wytrzeźwieć. - Odezwał się niezadowolony. Teraz było tak pięknie. - Teraz mam anioła w mieszkaniu, a jak wstanę to go nie będzie. - Westchnął cicho. Dla pijanego wampira było to coś nowego, mieć kogoś w mieszkaniu. Towarzystwo. Nawet jeżeli na trzeźwo wcale nie przyjąłby tego tak ciepło, nie w mieszkaniu, które przypominało na początku pobojowisko i kryło za sobą historię jego nieciekawych epizodów, z którymi musiał się mierzyć bardzo często. Jeśli wstanie następnego wieczora, nie będzie już tak przyjemnie, jak teraz. I będzie dużo, dużo przemyśleń. Łącznie z poczuciem zażenowania w roli głównej.
- Totul va dispărea ca și cum ar fi un vis. - Wymamrotał ledwo słyszalnie, przymykając oko.

Gabriel
Gabriel
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptySob Lis 04, 2023 6:02 pm

Gdyby miał na tyle duży pantofel, to może mógłby go pacnąć, ale w tej sytuacji byłoby to trudne. Nawet gdyby chciał. Chociaż pewnie i tak by tego nie zrobił.
Uśmiechnął się pod nosem na rzucone pytanie. Powinien mu powiedzieć? Pewnie tak. To znaczy, raczej tego nie sprawdzi, pewnie nawet niewiele zapamięta z tego wieczora, ale to i tak wydawało się głupie, żeby dalej udawać.
— To hebrajski — odparł i zaśmiał się cicho. — No zobacz... nie pomyślałem o tym, a taka była dobra okazja... — pokręcił głową w rozbawieniu i ponownie zerknął na sufit. Coś mu to przypominało, coś wbrew pozorom ważnego, ale teraz nie mógł sobie przypomnieć. To była jedna z tych irytujących myśli na końcu języka.
Spojrzał znowu na Savę, kiedy zaczął użalać się nad sobą na kanapie. Aniołowi było dziwnie z tymi słowami, ale niewiele mógł zrobić.
— Ale będziesz ty — wymruczał spokojnie i zerknął na niego, kiedy ten zaczął bełkotać pod nosem. To chyba już nie był angielski i anioł nie był pewien, co to właściwie było. Ale zamiast odpowiedzieć, tylko po cichu zasłonił okno, czując, że jego towarzysz chyba i tak odpływa. Pozostał jeszcze tylko jeden problem.
Drzwi były zamknięte.
Przekonał się o tym, kiedy próbował wyjść i... to było logiczne, a nawet lepsze, chyba, przynajmniej nikt tu nie wlezie. Powinien znowu próbować? Minęło już trochę czasu i zamiast upojenia zaczął czuć jego dalsze skutki, które też nie pomagały, ale były mimo wszystko prostsze do ogarnięcia.

z.t.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptySob Lis 04, 2023 6:23 pm

Zaśmiał się tylko na słowa Gabriela. Tak, miał do tego idealną okazję. Wkrótce i tak zaczął zasypiać. Odpowiedzi jasnowłosego już nie usłyszał.
Ale będziesz ty.

Koszmary senne nie szczędziły go nawet w stanie upojenia. Z rana, a raczej wieczora - bo tak zaczynały się wampirze poranki - obudził się na podłodze. Musiał się tak szamotać przez sen, że w końcu zleciał mebla. Jak już otworzył oczy, ze zdziwieniem rozejrzał się po pokoju, w którym nie panował już taki nieporządek. Książki wróciły na swoje miejsce.
Zmarszczył brwi. Wspomnienia z poprzedniego wieczoru zaczęły uderzać do jego głowy jak młot pneumatyczny. Zażenowanie i wstyd, aż skrzywił się sam do siebie. Niekiedy miał problem z pamięcią, ale wszystko wychodziło na to, że Sava poznał jasnowłosego w knajpie, a potem go dusił, a potem użarł, jak jakiś zwierz, a potem nagle był w mieszkaniu razem z Gabrielem, który postanowił trochę posprzątać i jeszcze porozmawiać z taką upitą marudą.
Sięgnął po telefon, przypominając sobie również, że "poprosił" jasnowłosego o numer. I o dziwo, rzeczywiście tam był. Tylko czy prawdziwy? Chyba tak, skoro Gabriel poprosił też o jego numer.
Wstał z podłogi i zaczął sprzątać mieszkanie. To w ramach kary za doprowadzenie siebie do takiego stanu. Nie zamierzał pisać. Nie zamierzał dzwonić i przepraszać, bynajmniej nie teraz. Po prostu, myśli było tak dużo, że nic nie było teraz lepsze, jak sprzątanie tego syfu do końca.

Kiedy już skończył, po prostu wyszedł się przejść.

zt.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptySro Lis 15, 2023 11:14 am

Przekonanie Rose do przyjścia do jego domu na szczęście było łatwym zadaniem. Oczywiście, za niedługo miało przyjść rozczarowanie, że Sava wcale nie zamierzał dać się jej upić. W domu nie miał alkoholu poza jedną, niedopitą wódką na parapecie. Prędzej znalazłby morfinę albo ekstazy poukrywane gdzieś w półkach. Ale tego też nie zamierzał dawać czarnowłosej. Gdyby spotkał ją tylko pijaną albo naćpaną na środku miasta, mógłby jeszcze pomyśleć, że poszalała. Natomiast Różyczka była zmarnowana, jak nigdy. Brudna, wychudzona, w wymiętych ubraniach. Tutaj zadziało się coś więcej niż "chęć zaszalenia". Zapewne to też tłumaczyło jej milczenie przez ten czas, chociaż sam też nie starał się szukać tego kontaktu.
W mieszkaniu panował nieład związany z życiem codziennym. Zostawiony laptop na biurku, kilka książek w nieswoim miejscu, kilka ubrań losowo zawieszonych na oparciu fotela. Za czysto nie było, ale było najczyściej niż kiedykolwiek dotychczas. Wizyta Gabriela w mieszkaniu przyniosła mu dużo wstydu.
Wprowadził Różę do domu i zamknął za sobą drzwi na klucz. Cały ten czas przytrzymywał ją, żeby nie wywróciła się gdzieś po drodze, szczególnie na schodach - te bywały często największym wyzwaniem. Ponownie położył rękę na jej ramieniu i pokierował w stronę kanapy w salonie.
- Chodź. Usiądziesz sobie, a ja pomogę ci zdjąć buty. - Powiedział do niej miękko. Tak jakby nie miał żadnych obaw w związku z tym, że właśnie wprowadził do swojego domu człowieka. Wizyty ludzi może nie byłyby takie straszne, gdyby nie to, że brał pod uwagę opcję, że Rose mogła się zatrzymać u niego na dłużej. A przynajmniej do czasu, aż nie wytrzeźwieje. A to mogło oznaczać, że z niektórymi rzeczami byłoby słabo się ukryć.
Był teraz przewodnikiem rozświetlającym mroki Rose. W pewnym sensie brakowało mu obrania roli opiekuna. Posadził czarnowłosą na kanapie i pomógł ściągnąć jej buty. Potem złapał za jej ręce i przyjrzał się raną, które niefortunnie sobie zrobiła przy monopolowym. Ilości śladowej krwi nieco go drażniły, ale nie było źle.
- Rose, napijemy się, jak zrobisz coś dla mnie. - Powiedział znowu równie miękko, jak przed chwilą, kiedy prowadził ją na kanapę. Wstał i podszedł do biurka, skąd wyciągnął płyn do dezynfekcji w sprayu. Ponownie sięgnął po jej ręce i popsikał rany. Patrzcie państwo, jaki on troskliwy. - Pójdziesz wziąć kąpiel, a ja ci dam nowe ubrania. Co ty na to? - Spytał, zawieszając na niej wzrok. Miał nadzieję, że jej zaćpany umysł będzie mocno ulegać jego sugestiom. Chciał, żeby trochę wytrzeźwiała i na pewno woda w tym odrobinę pomoże. Plus, nie będzie już tak śmierdzieć. A ubrania, nieważne że to będą jakieś dresy Savy, ważne, że będą czyste.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptySro Lis 15, 2023 9:08 pm

Ponieważ cały czas wszystko zawalała, a trudno jej było tego nie robić, żyła życiem, w którym ciągle miała mniej, niż chciała. Więc, zamiast chcieć więcej, zmuszała się do tego, żeby chcieć jeszcze mniej, i z czasem nie chciała już niczego, nawet jedzenia czy powietrza. Pragnęła jedynie być duchem, bo wtedy wszystko by się skończyło. Nie przecież potrzebowała pomocy. A przynajmniej tak jej się wydawało. Gdzież tam znowu. W stanie, w jakim była, czuła się co najmniej niezniszczalna. Nic nie można było jej odebrać. Bo i tak nic już nie miała. To była ta dobra strona umierania. Jeśli człowiek nie ma nic do stracenia, może ryzykować wszystkim, na co mu tylko przyjdzie ochota. Zwłaszcza zdrowiem.
— Pfff… — mruknęła niemrawo na widok wyciągniętej dłoni. Jak miało jej być lepiej od czegoś, co zapoczątkowało cały ten chaos. Pośrednio, fakt. Odrzuciła propozycję, ale szybko pożałowała, gdy każdy kolejny krok okazał się trudniejszy od poprzedniego. Pomyślała, że jak się schla, to wszystko samo się rozwiąże. Znajdzie wytchnienie. Ale póki co, wszystko się kręciło. Złamała się więc i koniec końców pozwoliła, by ją prowadził.
Noc była cicha, przynajmniej pozornie; nie dochodziły jej odgłosy stukanych kieliszków i barów, gdzie zapewne toczyły pijackie dysputy o niczym, pozostawiające spektakularne niedopowiedzenia i tandetne podrywy wywołane zbyt wysokim stężeniem alkoholu. I kiedy już udało im się dotrzeć do mieszkania, tuż po wwleczeniu się po schodach, poczuła się tak, jakby ktoś usiadł jej na ramionach. Jakby zwiększyła masę o naście kilogramów. Sapała jak pies po nagłym zrywie na komendę „aport”. Tylko patyka, na razie, nie było widać. A przecież się zamachnął.
Przytaknęła przeciągniętym „mhm”. Na dłuższą wypowiedź nie miała siły. A i tak, w losowo złożonych literach nie byłoby nic, co mogłoby sugerować niechęć do ułożenia ciała w jakimś bezpiecznym, miękkim miejscu. Starała się iść najbardziej eleganckim krokiem, na jaki mogła się zdobyć, a następnie padła na sam środek czarnej kanapy, głową uderzając w zagłówek. W połowie „lotu” przymknęła powieki jak samobójca po skoku z wieżowca. Kłopot w tym, że choć można było zamknąć oczy, nie dało się zamknąć myśli. Myśli rysowały w jej głowie obrazy. Nie wiedziała gdzie była ani kim jest. Zdaje się, że toczyła jakąś bitwę, ale nie mogła sobie przypomnieć o co.
Na szczęście, nie musiała zbyt długo się zastanawiać. „Wódka, likier, whisky” — powtórzyła pod nosem. „Jak zrobisz coś dla mnie”. Uniosła brwi i otworzyła nieznacznie lewe oko w oczekiwaniu na polecenie. Czego mógł chcieć ktoś taki jak on... W pierwszym momencie przyszły jej do głowy pieniądze albo inna, bardziej namacalna waluta. Później jednak, niewątpliwie rozczarowana, stwierdziła w myślach, iż najpewniej zacznie prawić morały.
Kąpiel. Wykrzywiła usta tak, jakby właśnie przegryzła miąższ cytryny z Włoch. A tam mieli wyjątkowo kwaśne. Jednak zamiennik gotówki. Przynajmniej miała jasność w tym, o co tak naprawdę chodziło. Mogła się tego spodziewać. Cóż za czas, żeby łamać nie tak dawno wypowiedziane przez Rose słowa, o stosunkach wśród znajomych. W każdym razie to i tak nie miało już większego znaczenia. Trzymanie się zasad i oczekiwanie, że ktoś będzie respektował zapisy słownej umowy… Co za naiwność. Tylko na cholerę chciał ją ubierać. Może to jakiś dziwne przywiązane do samodzielnego rozbierania kobiet, może przypominało mu dzieciństwo i otwieranie prezentów, dlatego tak bardzo mu na tym zależało.
A tak naprawdę, to nie była żadna transakcja wymienna. Zwyczajnie, O’Brien, w całym tym narkotycznym amoku, nie była w stanie wyobrazić sobie, że Sava nie uraczy ją alkoholem, by była wspomnianym psem, ani też nie wykorzysta. Jej świat działał na zupełnie innych zasadach. Może był kosmitą.
— W porzeędku — odparła, po krótkim, acz potrzebnym, zebraniu mocy na wyprawę do łazienki. Wspierana, najpewniej, siłami Savy w końcu znalazła się w wykaflowanym pomieszczeniu. Jaskrawe światło natychmiast poraziło ją swym blaskiem. Zmrużyła gwałtownie oczy, ręce opierając na brudnych fugach łączących szkliwione panele. Przez chwilę trwała w bezruchu, chcąc przyzwyczaić wzrok do nowych warunków. Kiedy to nastąpiło — zrobiła dwa lub trzy kroki w kierunku wanny i spojrzała na mężczyznę pytająco. Zostawi ją czy będzie patrzeć. Twarz miała zmarniałą, a oczy, zdaje się, niepocieszone, mimo prób zamaskowania tego nieszczerym uśmiechem.
Został. Więc chciał obserwować.
Odwróciła się, czując, że nie jest w stanie ukryć swojej niechęci. Chciała zapamiętać Savę w inny sposób. Musiała się tylko zdystansować. Być profesjonalna. Zamknąć w sobie obrzydzenie i zrobić to, co chciał. Zabić kolejną cząstkę siebie. Tylko tyle i aż tyle. Uspokajała się w myślach, nęciła własną świadomość, że alkohol był tego wart. Że ciecz, która spłynie gardłem, pozwoli zapomnieć. O tym i o wszystkim innym. A jeśli nie… Zawsze istniało ostateczne rozwiązanie. Przestała się go bać, gdy zrozumiała, że tu, na ziemi, cierpi większe katusze, niż będzie w stanie stworzyć piekło.
Złapała ręką za kurek z niebieskim oznaczeniem. Musiała przywrócić świadomość do funkcjonowania, jeśli od usługi zależeć będzie to, czy dostanie alkohol, czy też nie. Skrzyżowała nieśpiesznie ręce na gumce zdobiącej kraniec bluzy. Następnie, uniosła je do góry, powoli odsłaniając fragmenty ciała. Centymetr po centymetrze wyłaniała się rozlana mapa doświadczeń utworzoną przez języki ognia i czegoś, co przypominało nacięcia lub smagnięcia. Przez kręgosłup ciągnął się wytatuowany niewprawną ręką czerwony, chiński smok. O dziwo, wszystkie elementy, jeśli je złączyć i potraktować całościowo, nie wyglądały tak paskudnie.
Można by przypuszczać, że będzie rozbierać się z gracją słonia w składzie porcelany. Ale było wręcz odwrotnie. Robiła to subtelnie, dając widzowi poczucie, jakby i przy zwykłej, rutynowej kąpieli w samotności zachowywała się tak samo. Tak, jak baleriny z Alzheimerem, tak i Rose, nawet w chwili znikomych możliwości umysłowych, potrafiła odtworzyć pewne ruchy bez najmniejszych trudności. Znała je na pamięć. Dawno została obdarta ze wstydu nagości. Ciało było tylko ciałem. Towarem na sprzedaż. Prawda?
Kiedy bluza spoczęła na ziemi, chwyciła za guzik spodni. Jeden sprawny ruch, krok do przodu. Tyle wystarczyło, by stała niemal naga. Obróciła głowę przez ramię, szukając w jego mimice odpowiedzi na to, czy powinna kontynuować.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptySro Lis 15, 2023 10:06 pm

Z każdym jej ruchem, reakcją, miną czy bełkotem utwierdzał się w tym, jak bardzo z nią było źle. Zaczął zastanawiać się nad przyczyną. Dlaczego Rose doprowadziła się do takiego stanu? To też nie tak, że się nie spodziewał. Znaczy, i tak i nie. Była dziwką, życie większości dziwek nie było usłane różami. Nie musiał być nie wiadomo jak bystry, żeby podejrzewać ją o problemy natury psychicznej. Mimo wszystko, Rose, którą znał, była opanowana. Ale im dłużej o tym myślał, tym bardziej stawało się dla niego jasne, że to opanowanie miało swoją cenę. I prędzej czy później coś musiało ją przytłaczać na tyle, że nie potrafiła wytrzymać sama ze sobą.
Jak bardzo dobrze to znał. Nie różnili się od siebie, tylko każdy z nich miał swoje metody na radzenie sobie z tą burzliwą walką z myślami.
Jakoś tak naturalnie przyjął rolę opiekuna i nie chciał z niej wychodzić. Sytuacja wymuszała na nim to, żeby nie spoglądać na kobietę w ten osądzający sposób. Nie chciał jej dawać do zrozumienia, że było mu jej szkoda. Musiał być ostrożny w tym, co mówił i robił. Do przyćpanego umysłu czasami przychodziły do głowy różne rzeczy. A najgorszej, kiedy narkotyki zniekształcały odbiór rzeczywistości i pojawiały się kompletnie oderwane od rzeczywistości myśli. To też przerabiał, wielokrotnie.
Obserwował, jakie emocje malują się na twarzy Róży. Spoglądał w to zamroczone dragami oko, próbując odszukać gdzieś zagubioną Rose. Ta jej przyćpana wersja poszła na propozycję kąpieli, o dziwo, gładko. Sava wstał i powędrował za nią, cały czas dając jej oparcie ramieniem. I rzeczywiście nie wyszedł, tylko został w środku. Wanna, woda i naćpana kobieta. Na pewno nie zostawiłby jej samej. A jakby go wygoniła, to znalazłby inny sposób, choćby miał się zachować jak ostatni creep.
Wtedy czarnowłosa zaczęła się rozbierać. Jego wzrok wodził po smoku, którego oblicze powoli pokazywała ściągana bluza. Zajęło mu trochę, żeby zrozumieć, co się działo i uniósł sugestywnie brew.
- Nie jesteś w pracy, Różyczko. Po prostu wskakuj do wody i się wykąp. - Mruknął nieco zniecierpliwionym tonem. Czarnowłosa była atrakcyjna. I będzie bardziej, jak się umyje i ubierze czyste ciuchy, nawet jeśli miałyby być one za duże.
A właśnie, ubrania. Sava przypomniał sobie i zniknął za otwartymi drzwiami. Szybko wrócił z ręcznikiem, spodniami dresowymi, czarną koszulką i bluzą. Ręcznik odwiesił na kaloryferze, a ciuchy odłożył na zamkniętej klapie od kibla.
- Powiedz w ogóle, co brałaś? - Spytał nagle, opierając się plecami o ścianę i spoglądając na nią bezwstydnie. Dla niego również ciało było tylko ciałem.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptyCzw Lis 16, 2023 12:59 am

Seks bez emocji był... Po prostu czymś nie do przeskoczenia. Większość ludzi nie miała problemu z takim zezwierzęceniem. Nie miał na myśli samej Rose, bo Rose robiła to bo została w jakiś sposób do tego zmuszona. Ktoś albo wydarzenia ją do tego zmusiły. Nie musiał pytać, nie musiał dostawać żadnej odpowiedzi, bo odpowiedzi same się malowały w jej oczach.
- Nie. - Powtórzył jeszcze raz. - Mieliśmy się napić. - Sam jej przypomniał o tym planie, który nigdy nie miał nadejść. Czarnowłosa przez chwilę odleciała myślami w dziwnym kierunku, być może z odruchu. Sava nie chciał seksu. Nie chciał patrzeć na jej ciało, a bynajmniej nie teraz, kiedy była w takim stanie. Chciał jej pomóc załagodzić skutki brania, które miały dopiero nadejść.
Jednooki zawiesił odruchowo oko na jej piersiach, kiedy na chwilę wyprostowała się w wannie. To, co zawsze. Od samego początku, gdy tylko ją zobaczył, wiedział mniej więcej, na co się szykować. Chciał się upewnić. Wiedzieć trochę więcej. Wszystko po to, żeby jej uśmierzyć te stany.
- Dlaczego? - Spytał, licząc na, dla odmiany, rozwiązłość jej języka w stanie nietrzeźwości. Przysiadł nawet przy wannie na podłodze, ale bliżej przeciwnej strony, żeby mogli widzieć swoje twarze. A przynajmniej on jej, bo ona to... Cholera wie, co ona widziała właściwie. Niestety, nie było mu dane długo tak posiedzieć, bo Rose zaczęła się dziwnie zachowywać. Zaczynały się pierwsze znaki schodzenia narkotyków.
- Ej, ej. - Doczołgał się bliżej niej i podsunął pod jej głowę dłoń. - Wanna to nie jest miejsce do spania. Wytrzymaj jeszcze chwilę. Zaraz pójdziemy do pokoju. - Powiedział spokojnie, chociaż w jego oku wyraźnie błyszczała iskra niepokoju. Zaczął obmywać jej ciało, od czasu do czasu mówiąc jej imię, żeby sprawdzać reakcje. Nie dawał jej jeszcze odlecieć. Przecierał pieniące się mydło po jej skórze, czasami przechylając ją do przodu, żeby dostać się do innych części.
Życie bywało dziwne. Jednego razu idziesz w nocy z dziwką do kościoła, a drugiego pomagasz jej się umyć w wannie, bo jest zaćpana.
Po umyciu jej włosów, pomógł jej wstać i wyjść z wanny. Była jak bardzo niewygodna i ciężka kukła. Poprowadził ją nagą przez salon do sypialni i położył na łóżku. I dopiero tam zaczął ją przecierać ręcznikiem, już pal licho to, że wszędzie zdążyło się nanieść sporo wody. Miał dość silne przeczucie, że i tak dziewczyna nie utrzymałaby się w pionie, gdyby miał ją wycierać ręcznikiem jeszcze w łazience.
- Rose, jak się czujesz? - Spytał zupełnie kontrolnie.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptyCzw Lis 16, 2023 2:45 am

W pewnym momencie, tuż po okresie dojrzewania, zdała sobie sprawę, iż w odróżnieniu od zdolniejszych i urodziwych koleżanek, miała do zaoferowania jedynie spory biust i zgrabne, nieprzesadne krągłości. Rówieśników nie obchodziło to, że po szkole dokarmia bezpańskie psy i koty, że lubi pływać i naprawdę kocha muzykę. Nikt nawet nie spytał. Nikt nie był zainteresowany tym, co ma do powiedzenia. Była wycinkiem od szyi w dół. Ozdobą. Kimś, kto powinien być cicho, ładnie się uśmiechać i nie przeszkadzać. Zrozumiała to relatywnie szybko, czyniąc z swojej powierzchowności przedmiot. Coś, co mogła wymienić na odrobinę zainteresowania i miłość. Nie miała przecież ojca, który powiedziałby, że jest warta czegoś więcej niż gwizdnięcie na ulicy czy klepnięcie w pośladki.
Była, po prostu, małym, skrzywdzonym dzieckiem w ciele dorosłej kobiety. Dzieckiem, które potrzebowało, żeby ktoś powiedział, że jest ważna i kochana, że ktoś czeka i chce by była, że wcale nie musi być silna i nie jest kłopotem, że płacz to nie powód do wstydu, a mówienie o swoich uczuciach to nie wystawianie się do ciosu. A porażki? Cóż, nieodłączna część życia. Nikt jej tego nie nauczył. Zamiast tego, w pakiecie z narodzinami dostała bagaż żalu i doświadczeń własnej matki, która jak katarynka powtarzała, że coś takiego jak miłość i troska nie istnieje. Tak mocno wżarło się to w jestestwo Rose, że wszelkimi siłami się przed nimi zapierała, a każde drgnięcie serca odbierała jako zaburzenie. Coś, czego należy się wystrzegać. Dlatego tak bardzo bała się tego, co robił z nią Sava. Przy nim stawała się watą cukrową: cukrem i powietrzem. Wystarczyłoby ją ścisnąć, żeby została mała, lepka i mdła kulka. Osłabiał ją.
Dlaczego, dobre pytanie. Dlatego, że wszystko się sypało. Dlatego, że wszystko jej zabrano. Dlatego, że była zlepkiem cudzych traum i złych decyzji. Dlatego, że sam dźwięk jego głosu sprawiał jej ogromną przyjemność. A w końcu dlatego, że mimo, iż chciała od niego uciec, to wciąż pojawiał się obok. Ale jak miałaby mu to powiedzieć. Jak przyznać się do czegoś, co wydaje się tak absurdalnie niezgodne z tym, w czym się wzrastało? To by znaczyło, że musiałaby przyznać, iż wcale nie pękła teraz, czy wczoraj. A tak naprawdę nigdy nie była całością. Wszystko, w co wierzyła, to zwykły miraż. Nie mogła mu tego powiedzieć.
— Mhhmm — mruknęła, próbując spełnić jego prośbę, ale jej głowa, która przylgnęła między łopatkami, wydawała się tam utknąć. Rose starała się, rzecz jasna, ją unieść, ale chęci spełzły na niczym. Przestała być częścią tego, co się działo. I jedynie dotyk jego zimnych dłoni sprawiał, że jeszcze miała jakąkolwiek świadomość wydarzeń. Taką, która zblednie po paru chwilach, ale wciąż.
Czuła, jak pomaga jej przełożyć nogi przez obrzeża, a następnie wprawia w ruch, gdy zimne krople skraplają się włosami i spływają przez plecy, pośladki i nogi, kończąc swój krótki żywot na starej, drewnianej podłodze. Stawiała kroki jedynie dzięki sile woli i jego podporze. Aż dotarli do sypialni, gdzie najzwyczajniej w świecie całkowicie straciła władzę nad swoim ciałem. Tak właśnie wyglądała kara za trucie swojego ciała. Moment, w którym umysł ostatni raz daje znać, że granica została przekroczona. Po parunastu minutach, podniosła się gwałtownie na obu dłoniach.
— Nniedobrye, n-niedobrye, n-niedobrye — wymamrotała z trudem, czując, jak język drętwieje jej w gardle, a całe ciało napina się w rytmicznych konwulsjach i potrzebie upuszczenia treści żołądka. Wystawiła odruchowo głowę za ramę łóżka. Sęk w tym, że nie jadła od paru dni. Skończyło się więc na nieudolnej próbie zapaskudzenia mu podłogi. Czym innym była jednak pościel, która nabrała bordowych, kropkowanych zdobień produkowanych przez nos sprawczyni całego zamieszania.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptyCzw Lis 16, 2023 10:32 am

Być świadkiem jej upadku i upodlenia nie należało do przyjemnych. Odnawiało niektóre wspomnienia. Widać jednak było, że wiedział, co robił. Tylko że nawet z bagażem doświadczeń mógł zrobić naprawdę niewiele. Jedynie tylko cieszył się, że na nią natrafił. Co by zrobiła Rose, gdyby się nie spotkali? Zaległa na najbliższym przystanku? Wróciłaby do swojej meliny i zaległa w Hangover? Strach pomyśleć, jak mogło się to skończyć.
- Ja pierdole... - Wymknęło mu się z ust, kiedy kobieta poderwała się do góry i zaczęła, jak mantrę, powtarzać, że jej niedobrze. Wstał i poszedł do kuchni, zgarniając jakąś miskę i wziął też szmatę, żeby pozbyć się zabrudzeń. Kiedy jednak poszedł w miejsce, gdzie powinien leżeć piękny bełt, zastał tylko trochę śliny. I więcej krwi, która ozdobiła kołdrę. Westchnął cicho. Szmatkę odłożył mebel obok, a miskę na podłodze. Sam przysiadł na łóżku i złapał Rose. Obrócił ją najpierw na plecy, a potem jego ręce spoczęły na ramionach, żeby podnieść ją do pozycji siedzącej. Chciał przeczesać mokre włosy kobiety, które w nieładzie opadły jej na twarz. Nie przewidział tylko, że pozbawiając jej choć chwilowej podpory, ta poleci prosto na niego. Więc po prostu objął ją ramieniem, kiedy już stabilnie opierała się czołem o jego obojczyk.
Nic więcej nie był w stanie zrobić. Jako wampir nie posiadał żadnych umiejętności, które pomogłyby ulżyć kobiecie. Nawet jako istota nadprzyrodzona był niewypałem. Trzymał ją w swoich ramionach, dopóki się nie upewnił, czy nie nadchodziło coś nowego związanego ze schodzeniem heroiny. Sen był najlepszym lekarstwem na wszystko. Gładził ją po głowie, mając nadzieję, że takie coś choć odrobinę jej nie ulży albo chociaż odwróci część uwagi od wszystkich negatywnych skutków brania. Ostatecznie, pierwsze konwulsje miała za sobą. Niewykluczone, że mogły nadejść następne, ale... W jej stanie, miał wrażenie, że sen był bliski. I tak nie zamierzał spać. W jego głowie pojawiła się paniczna myśl sugerująca, że Rose może nie przeżyć tej nocy.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptyCzw Lis 16, 2023 11:06 pm

Rose poznała Panią H. na imprezie z okazji ukończenia pierwszego stopnia szkoły średniej. Niejasnym było, w jaki dokładnie sposób – może przedstawili je sobie znajomi, a może H. sama znalazła ją w tłumie i zauroczyła obietnicą dobrej zabawy tylko we dwie. O’Brien nie potrafiłaby opisać szczegółów ich pierwszego spotkania, ale bez trudu wskazałaby, że od tego właśnie momentu epizodyczne spotkania ze znajomymi zawsze spędzała jedynie w otoczeniu tajemniczej „znajomej”. Rozumiały się bez słów. H. Jako jedyna potrafiła łagodzić emocje, z którymi mierzyła się nastoletnia Róża. Nigdy jej nie oceniała i nigdy nie odmawiała pomocy. Nic więc dziwnego, że stały się sobie naprawdę bliskie i po roku musiały zwiększyć częstotliwość schadzek. Na dobry początek: dwa razy w miesiącu. Potem trzy… Cztery…
Po kilku latach Rose zdała sobie sprawę, że czas spędzany z p r z y j ą c i ó ł k ą zabiera jej oddech, że choć wydaje się gasić chaos w jej głowie, wznieca go w każdym innym miejscu. Zakończyła tę relację, na jakiś czas, gdy niespodziewanie pojawił się N. Pomagał jej, gdy tęsknota stawała się zbyt wielka, gdy ból był się nie do zniesienia, a H. męczyła prośbą o spotkanie. Rzecz w tym, że niezależnie od jego starań, koniec końców uległa namowom i wracała do starej rutyny. Z tym jednak wyjątkiem, że potrafiła lepiej dobrać długość spotkania. A przynajmniej tak jej się wydawało.
Nigdy nie było wiadomym, kiedy moment, w którym przestawała chcieć, a zaczynała musieć, zażyć nadchodził. Przejście z jednego etapu do drugiego było niezauważalne i najczęściej rozłożone w czasie. Nikt przecież nie oznajmiał jej uroczyście, że „Uwaga, uwaga, wczoraj panowałaś nad głodem i funkcjonowałaś we względnej normalności, a dzisiaj przytłoczy cię rzeczywistość i znów zaćpasz się Heroiną do stanu, w których będziesz modlić się o własny koniec”. Uroboros zjadał swój ogon.
Prawdziwe uzależnienie nie wyglądało przecież tak, jak na filmach; romantycznie, ponętnie, nieco tajemniczo. Nie. Było brudne, oblepione wymiocinami i naznaczone pieprzonym zezwierzęceniem, zatarciem własnego „ja” albo, jeśli ta opcja nie wchodziła w grę, przynajmniej przezwyciężenia bólu napiętych do granic mięśni żuchwy, błagających usta o wystosowanie prośby podania antidotum w postaci Naloksanu.
Ale i na to brakowało jej sił. Była słaba. Godna pożałowania. Opadła bezwładnie, podobna trupowi, na tors mężczyzny, a struga krwi poplamiła już nie tylko kołdrę, ale i jego ubranie. Całe szczęście, że „krwotok” był najpewniej wywołany przez pęknięte naczynko w nosie. W przeciwnym razie doszłoby go kolejne zmartwienie, a tych i tak miał już wystarczająco. Bo, mimo tego, że Rose przylegała ciasno nagą, wciąż mokrą, klatką piersiową do Savy, to stukot jej serca zdawał się rozbrzmiewać w chaotycznym, agonalnym rytmie. Puls gasł, by zaraz błysnąć szaleńczym tempie. Miała nierówny oddech. Pełen wachlarz objawów, które „opiekun” przerabiał nie raz. Jeśli nie na sobie, to na innych.
To, co się z nią działo, było więc zaledwie początkiem długich, ciągnących się w cierpieniu dni. W najlepszym przypadku czterech, w najgorszym ośmiu. Cóż. Podważył jej prawo do ucieczki od rzeczywistości, więc los wystawił mu rachunek. Chciał na siłę uszczęśliwić człowieka, który nie potrafił już być szczęśliwy. Mógł pozwolić, by zapiła się na śmierć i nie narażać jej na powrót do świata, w którym nie czekało Rose nic oprócz klęski. Może Sava miał dobre serce. Mimo wszystko.
Do połowicznej świadomości wróciła piątego dnia. Otworzyła zalepione oczy, rozglądając się leniwie po pomieszczeniu, które było jej kompletnie obce. Zaraz potem zaczęła panicznie skakać po każdym elemencie wyposażenia, zupełnie nieświadoma tego, jak znalazła się w tym miejscu. Próbowała poderwać obolałe ciało, ale po drodze zabrakło kluczowego elementu – siły. Konwulsje, naciągające się części ciała przez bite sto dwadzieścia godzin i oto efekt. Resztek energii starczyło jedynie na zasłonięciu powiek oboma rękoma. Od sztucznego światła lampy jeszcze mocniej szumiało jej w głowie.
Trwała tak chwilę, próbując zorientować się w wydarzeniach, które doprowadziły do takiego finału. Odbijała się od pourywanych fragmentów pamięci raz po razie. „Sen?” — przeszło jej przez myśl.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptyPią Lis 17, 2023 12:12 am

To było takie... Dziwne. Zapach jej krwi nawet w ogóle go nie ruszał. Był za bardzo przejęty tym, co się działo, że nawet jego wampiryczne oblicze było skutecznie stłumione.
Sava złapał ją jeszcze za podbródek, odchylając jej głowę do tyłu, widząc wciąż lecącą krew. Westchnął. Słyszał jej szybki puls i nie musiał sprawdzać tego palcem przy szyi. Póki ten puls był, znaczyło, że żyła. Jeszcze. Zapewne gdyby miał więcej w głowie, po prostu zawiózłby ją do szpitala. Mógłby zachować się jak każdy, normalny obywatel. Ale nie. Miał w głowie inny awaryjny plan. A doświadczenie w temacie miał na tyle duże, że wiedział, że sytuacja nie powinna się przerodzić w tragiczną.
Krew przestała lecieć. Czarnowłosa opadła całkowicie z sił, tracąc przytomność. Jednooki wziął ją na ręce i ułożył wygodnie w łóżku przykrywając kołdrą. Trudno, pościel na razie będzie musiała znieść to ubrudzenie czerwienią. Przebrał się szybko i poustawiał niektóre rzeczy bardziej logistycznie; chociażby miskę postawił na podłodze przy łóżku, bliżej czarnowłosej, tak na wszelki wypadek. Naloksonu nie miał. Nie posiadał znajomości w kręgu medycznym, a jako wampir nie potrzebował żadnych z tych rzeczy. Jego metabolizm i regeneracja radziła sobie ze wszystkim. Mógł ćpać bez większych konsekwencji. Jeden z niewielu plusów.
Słysząc jej akcję serca doszedł do wniosku, że musiała dostać zapaści. Dlatego też podłożył coś pod jej nogi. Okrył dobrze dwiema kołdrami i przygotował termos z wrzątkiem w środku. Wsunął rozgrzane przedmioty pod materiał, żeby ogrzać jej schłodzone przez herę ciało. Czuwał, tyle ile było trzeba, i był przy niej w razie, gdy znów targały nią konwulsje. Nic więcej nie mógł zrobić.

Posiadanie człowieka u siebie w domu było dziwne. Jednakże Rose miała takiego zgona, że na pewno nie zwróciła uwagi na fakt, że Sava sypiał tylko za dnia i że jego okna zakryte były grubymi, ciemnymi zasłonami. Że nie jadł ani nie pił.
Gdy pracował przy laptopie, siedział w pokoju, gdzie odpoczywała czarnowłosa. Nie zniósłby ani chwili, gdyby nie słyszał jej słabego oddechu. Musiał być przy niej, po prostu. Z Old Dreams na razie miał przerwę i nie musiał nigdzie wychodzić. Przez kilka dni stan Rose się nie zmieniał i było to niepokojące. Nie oczekiwał, że z każdym kolejnym dniem kobieta będzie wyglądać na zdrowszą. Ale oczekiwał chociaż jednego znaku, poza płytkim oddechem.
Piątego dnia do ucha Savy poszedł cichy szmer i od razu podniósł głowę zza laptopa. I odetchnął od razu z ulgą. Poderwał się z krzesła, odkładając sprzęt na biurko i podszedł do łóżka, kucając przy kobiecie.
- Rose. - Powiedział z wyraźną ulga w głosie. - Spokojnie. Lepiej, żebyś jeszcze nie wstawała. Jesteś u mnie w domu i jesteś bezpieczna. - Puścił jej krótką, mocno zwięzłą wiązankę, żeby tylko zmniejszyć jej uczucie dyskomfortu psychicznego. Przede wszystkim nie chciał, żeby spanikowała. Domyślał się, że zapewne nic nie pamiętała. Być może nawet nie pamiętała, że hera poniosła ją do monopolowego. Być może nie pamiętała niczego jeszcze sprzed kilku dni wcześniej, bo nie miał pojęcia, ile czarnowłosa czasu była w tym ciągu narkotykowym.
- Potrzebujesz czegoś? - Spytał tonem beznamiętnym, jakby sam podświadomie nie chciał się przyznać, że przez ten czas bardzo się nią przejmował.


Ostatnio zmieniony przez Sava dnia Nie Sty 28, 2024 11:38 pm, w całości zmieniany 1 raz

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptyPią Lis 17, 2023 1:47 am

Nie Rose. To nie był sen. Koszmar, a i owszem, ale na jawie.
Wszystko tak potwornie ją bolało – koniuszki palców, łydki, uda, żołądek, wątroba, żebra i dusza. Czuła się co najmniej tak, jakby pieprzony pułk wojskowy przeszedł jej po ciele i głowie, dbając, by każdy krok był poprzedzony odpowiednio mocnym zamachnięciem stopą. Zakasłała z trudem, odksztuszając zalegającą ślinę, krew i Bóg jeden wie co jeszcze. Potworny niesmak mieszanki dopadł jej zmysły. Najchętniej by splunęła, ale istniało ryzyko, że trafi co najwyżej we własne oko albo policzek. Zrezygnowała z tego pomysłu.
Nie wiedziała gdzie jest i jak tu się znalazła. Co było przed, w trakcie i po wyjściu z Hangover Mole. Na cholerę w ogóle stamtąd wyszła i w jakim celu. Co było powodem? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi. Chyba jakaś szatańska pchła ukradła jej wspomnienia. Trzeźwość umysłu najwidoczniej też, bo nie potrafiła chwycić za żadną, konkretną myśl, gdy ich strzępki rozbiegły się po zakamarkach zamroczonego umysłu. I dobrze. Choć raz była wolna od trosk i zmartwień. Póki co.
Jak poparzona podniosła gwałtownie powieki, gdy usłyszała głos mężczyzny wypowiadający imię. Pożałowała wcześniejszego, śmiałego czynu i tym razem, nieco rozsądniej, zmrużyła oczy. Te cztery litery były takie… Dziwnie znajome. Jakby gdzieś już kiedyś je słyszała. R-o-s-e, przeliterowała powoli w głowie, gubiąc się w plątaninie ustalania do kogo należy ten ciepły ton i kim jest do cholery Marek Mostowiak Rose. Zorientowała się, że ową Różą była ona sama, dopiero wtedy, gdy bezpośrednio się do niej zwrócił. Poczuła się jeszcze bardziej zdezorientowana.
— Co ja tu… Ja… Skąd… — syknęła w cierpieniu, odruchowo próbując wspiąć się wyżej i oprzeć plecami o wezgłowie, nim na dobre przetworzyła wypowiedziane przez Savę zdanie. Parę krnąbrnych ruchów, pchanych ciekawością tego, jak wyglądał „nieznajomy” i znalazła się powyżej jego utkwionej w służalczej pozie sylwetki. Dokuczliwy chłód natychmiast poraził całe jej ciało. Z trudem zdołała dobyć dłońmi własnych, wolnych od ścisku podwójnej kołdry, ramion i ostrożnie pogładziła nagą skórę. Następnie otworzyła nieśmiało prawe oko, kierując je wprost na klęczącego przy łóżku mężczyźnie. Pamiętała tę twarz. Sava?. Plan na powolne przystosowanie wzroku szedł jej całkiem nieźle. Ale i ten, jak wiele innych, musiała w końcu koncertowo zawalić. Coś jej umknęło. Jeden, można rzec, kluczowy i oczywisty aspekt całej tej pokręconej sytuacji. Była kurwa naga. Od stóp do głów. Po prostu calusieńka.
I nie nagość tak ją przeraziła. Ale fakt, że on był obok.
— Czy m…my… — powiedziała tonem rosnącej w oczach paniki. Zrobiło jej się niedobrze. I nie chodziło w tym o jego walory estetyczne, którym koniec końców do nie dawna nie miała nic do zarzucenia, ale o istniejącą, choć jeszcze nie do końca świadomą, acz głęboko wrytą zasadę. Strach przed nadchodzącą odpowiedzią w jednym momencie zmienił się w oślizgłego węża, który wspiął się po plecach Rose i zatopił kły w karku. Zdrętwiały jej ramiona i dłonie, a nogi zrobiły się nagle miękkie i ledwie wyczuwalne. Dobrze, że leżała. W przeciwnym wypadku skończyłaby potykając się o własne, krzywe nogi.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy EmptyPią Lis 17, 2023 2:20 am

- Nawet nie wiesz, jak się kurwa bałem. - Stwierdził, nie potrafiąc tym razem zahamować swojej szczerości, kiedy czarnowłosa odzyskała część świadomości. Co z tego, że teraz dla niej przyszło najgorsze - to on musiał wcześniej czuwać i opiekować się z myślą, że przedawkowała i mogła się przekręcić. Opierdalanie jej jak była pod wpływem nie miało sensu. Teraz też nie miało, ale jakiś mały upust emocjom. Jego ton nie był chłodny, czy jakkolwiek przeładowany wściekłością. Po prostu zakomunikował jej otwarcie, że przez kilka dni spędzała mu sen z powiek.
Otworzył usta, żeby coś dodać, ale Rose zbladła. A mogło się zdawać, że bardziej się nie dało, bo bardziej blade były już tylko trupy albo wampiry. Słowa, jakie próbowała wydusić, za wiele mu nie powiedziały w pierwszej chwili. Zmrużył oko i zmarszczył brwi. A gdy dotarło do niego, co miała na myśli, przez chwilę jego twarz mogła odzwierciedlić jej własną panikę. Szybko się opanował. Właściwie to nawet chciał się zaśmiać, ale szybko stłumił to pragnienie. Nie był to czas na głupie żarty.
- Nie. - Pokręcił głową. - Przytargałem cię z monopolowego, bo awanturowałaś się z kasjerką o to, że nie chciała ci sprzedać alkoholu. Do niczego nie doszło, jeśli ci o to chodzi. Po prostu kazałem ci się wykąpać, a w wannie cię odcięło. - Wyjaśnił pokrótce, spoglądając jej w oczy. - Zdążyłem cię przyprowadzić do łóżka, a potem po prostu cię owinąłem w kołdry. - Dodał jeszcze i usadowił się na podłodze nieco wygodniej, po turecku. Nie spodziewał się, że Rose będzie na tyle świadoma, żeby zarejestrować z uwagą wszystko to, co do niej teraz mówił.
- Spałaś kilka dni. Potrzebujesz do łazienki? - Spytał nagle, odwracając wzrok. Nie żeby wstydliwym miało być dla niego widzieć ją ponownie nago. Chociaż może trochę, troszeczkę. Rose teraz była bardziej świadoma niż wtedy, jak była naćpana. W takim wypadku spoglądanie na nią nagą mogło mieć trochę inny charakter. Westchnął nieznacznie i podniósł się z ziemi. Przyniósł ubrania, które przygotował na tamtą kąpiel i podał jej. - Ubierz się. Jak chcesz, to wyjdę. - Powiedział lekko, czekając na sygnał.
Wiedział, że to nie koniec. Że Rose i tak potrzebowała jeszcze trochę czasu, zanim będzie w stanie stąd wyjść o własnych siłach. A na pewno nie pozwoliłby jej na wyjście w takim stanie. Wyglądało na to, że było im przeznaczone spędzić jeszcze trochę czasu w swoim towarzystwie. Póki czarnowłosa była nieświadoma, nie słyszała krzyków, jakie wydawał Sava podczas snu. To była tylko jedna z niewielu rzeczy, która łatwo mogła zostać zdekonspirowana, gdyby tylko dłużej z nim pomieszkać.

Sponsored content
Mieszkanie Savy Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy Empty


 
Mieszkanie Savy
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 10Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
 Similar topics
-
» Messenger Savy
» Telefon Savy
» Mieszkanie Ce
» Mieszkanie Lori
» Mieszkanie Dimy

Skocz do: