Mieszkanie Savy
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyNie Sty 07, 2024 2:59 pm

W chwilach takich, jak ta, człowiekowi nawet nie przychodziło do głowy, jak bardzo mógł się upodlić tak łatwo wyjawionymi na wierzch emocjami. Nie wstydził się łez, kiedy wiedział, że kolejna bliska mu osoba była o krok od pożegnania się ze światem. Nie było tego głęboko zakorzenionego głosu matki, która mówiła, że chłopcy nie płaczą. Cóż... Sava rozkleił się, jak dziecko. Widok Rose i świadomość tego, co chciała zrobić, rozbiły te grube mury, które miały chronić przed upłynięciem emocji. Jedna sytuacja, a zburzyła wszystko to, co budował przez wiele, kilkanaście lat. Może i nawet kilkadziesiąt. Wszystko przez to, że znowu brnął w miłość.
- Choćby... - Zaczął znowu, kiedy usłyszał jej szept. - ...Choćby twoje szczęście miałoby się równać z tym, że ja miałbym już cierpieć wieczność... Zaakceptuję to. Bylebyś znowu się mogła uśmiechać. - Wyszeptał, znowu zaciskając na niej mocniej ramiona. W głowie akceptował swój los. Bo wiedział, że jeżeli nie mógłby jej mieć, to chociaż ze świadomością, że wiedzie szczęśliwe, beztroskie życie. Jest w stanie zrobić dla niej wszystko. Przecież nie po to ją ratował z Mole, żeby od tak oddała się swoim własnym demonom.
Kiedy już rozluźnił nieco uścisk i odgarnął jej włosy, starł również łzy ze swoje policzka. Nie łkał już, ale one wciąż, co jakiś czas, wypływały z jego oka. Może nie tak rzewnie, jak wcześniej, ale dalej.
- Nie rób tego więcej. - Powiedział nieco głośniej, ale przez to mogła usłyszeć, jak dalej jego głos się łamał pod wpływem rozdzierających myśli i emocji. - Nie, to ja przepraszam... - Odparł od razu, a druga ręka z powrotem wróciła do obejmowania ciała czarnowłosej. Znowu wtulił się w nią. Nie naciskał na to, by na niego spojrzała. Skoro nie chciała... Najważniejsze, że była tutaj jeszcze. Że nie musiał jej żegnać. Pożegnanie równałoby się z jedynym słusznym rozwiązaniem również i w jego przypadku. - ...Za wszystko. Przepraszam za to, co powiedziałem. I za to, czego nie powiedziałem...

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyNie Sty 07, 2024 3:50 pm

    Czy potrafiła wytłumaczyć, czemu chciała skoczyć z okna jego mieszkania? Oczywiście, że tak. Aż taką idiotką nie była. Tylko, cholera, nikt jej nie uprzedził, że kiedy zrozpaczone serce pęknie, to naprawdę mocno to poczuje. Wrażenie, że coś w niej eksplodowało, a żołądek napełnia się odłamkami. Że to wieloletnie upokorzenie, prostytucja, przemoc i niemoc, to nic, a najboleśniejszy cios to właśnie odrzucenie, kiedy trzymając organ na dłoni złoży niemą prośbę, by go przyjął, by się nim zaopiekował, posklejał, a potem przytulił i nigdy więcej nie puścił. Nie była w stanie zaczerpnąć odpowiedniej ilości powietrza. Zapomniała jak to się robi. A kiedy w końcu sobie przypomniała – gardło było tak zaciśnięte, że każdy wdech powodował świszczenie. Największym cudem była jednakże ich niesłabnąca, zdaje się, pomimo wszystko więź. Gdy była, działy się cuda. Nie było nic bardziej cudownego. Gdy od niej odeszli, demony wróciły do głosu.
    I teraz… Ucichły, ale klątwą skazały na powolne wypalanie. Chciała zgasnąć od razu, ale jej nie pozwolił. Ich losy się splotły. Droga, dotąd rozchodząca się na dwa, przeciwne sobie kierunku, znalazła łączność. Nie mogli żyć ze sobą i bez siebie. Przyszli na świat chyba tylko po to, by jak miedza, wypełnić się negatywnymi uczuciami tak, by reszta świata mogła żyć w spokoju. Tylko ktoś zapomniał zapytać ich o zgodę. Może jutro wymyślą, jak na nowo sobie z tym radzić. Dzisiaj pewnie woleliby zapomnieć. Zapomnieć w cholerę.
    Walczyła ze sobą i z nim. Sava nie był potworem. Nie dla niej. Miał w sobie potworną część, jasne, ale przecież nie miał wyboru. Musiał ją pielęgnować, jeśli chciał przetrwać okropieństwa przeszłości. Koniec końców, było w nim też sporo z człowieka. Dlatego w bitwie chciała bardzo silna, najsilniejsza. Próbowała być dzielna, jednak kiedy zostawił ją samą, wcześniej okrywając jak kołdrą myślą, że tak nie jest… Pozwoliła, by ból przejął nad nią kontrolę. Ten widok łamał serce.
    — Nie chcę, żebyś cierpiał — powiedziała płaczliwie i chociaż brzmiało jak wyraz troski, kryła się za tym kontynuacja samobójczych zapędów. Jeszcze skrytych w niedopowiedzeniu, ale było, summa summarum, jasne, co właśnie zasugerowała. Sęk w tym, że złapana za „rękę”, mogłaby się nie przyznać, że właśnie proponuje mu wspólne dokonanie żywota. Romantycznie. — Ja też… nie chcę cierpieć… Nie tak. Nie w ten sposób… Nie.
    Później cisza. Płytki oddech, ale szaleńcze serce, zaciśnięte mięśnie na brzuchu i tępe spojrzenie wbite w podłogę, gdy otulające ramiona wydawały się zaciskać tylko mocniej i mocniej. I to było… Niekomfortowe. Niekomfortowe, a jednocześnie błogie. Nagle znów miała szesnaście lat, powrócił ten czas, kiedy zrozumiała, że miłość kpi sobie z zasad, a nic nie ma większej wartości, niż to, czego zdobyć nie można. Był jak horyzont, w który wpatrywała się, gdy raz na jakiś czas udawało jej się umknąć z ‘Mole. Na nim kończyły się myśli. Cokolwiek się działo, ostatecznie działo się w jego obrębie. Może miłość wznosiła się ponad tragedię i wskazywała drogę, ścieżkę, którą powinni byli podążać, ale z jakiegoś niewyjaśnionego, kompletnie nielogicznego, powodu na moment z niej zeszli?
    — Sava… Po co... Po co mam żyć, kiedy mnie odtrącasz? …Ja …To nie ma sensu. Nie potrafię tak… Nie chcę…

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyNie Sty 07, 2024 4:17 pm

- To jest nic... - Odpowiedział od razu. - Żyć w cierpieniu to nic w porównaniu do tego... Co widziałem przed chwilą... Już wolę cierpieć wiecznie i wiedzieć, że ty będziesz żyć szczęśliwym życiem... - Mówił dalej, a pojedyncze łzy napływały dalej, choć dopiero co otarł policzek. Był zbyt roztrzęsiony, żeby głębiej przeanalizować to, co powiedziała Rose. Na pewno nie odebrał tego jako zachęty do wspólnego zakończenia żywota. Zdawało się, że niby odzyskiwał nieco trzeźwość umysłu, ale tak naprawdę było to tylko chwilowe przejaśnienie.
Odrzucenie. Wcale jej nie odrzucił. Albo nie potrafił inaczej wyrażać emocji, jak nie w taki sposób. Może to, co powiedział wtedy w kłótni wyglądało jakby chciał posłać jej pocałunek pięścią. On dalej jednak wypierał możliwość, że ją odrzucił. W jego oczach wcale tak nie było. Dlatego trzymał ją i nie chciał puścić. Nie mógł. Nie potrafił. Nie mógł bez niej żyć. Tak często o niej myślał, że wcześniej, nawet kiedy nie mieszkali ze sobą pod jednym dachem, przyzwyczaił się do tego, iż zajmowała większość jego czasu. Rose stanowiła dla niego codzienność. Myślami do niej wracał. I zapewne będzie wracać już zawsze.
- Nie chciałem... - Odpowiedział zrozpaczony. Załamujący się głos wciąż przebijał się w tonie. - Ja nie chcę cię odtrącać. Po prostu sam... Czułem się odtrącony... Ja myślałem, że ty mnie odtrąciłaś... Kiedy na mnie patrzyłaś w ten sposób... Jest mi ciężko z tym wszystkim. Ale nie chciałbym, żebyś odchodziła. Chciałbym, żebyśmy byli razem. - Urwał, kiedy znowu żal ścisnął gardło tak, że z jego ust wydobył się tylko żałosny jęk, a z oka znowu popłynęły łzy. - Powiedziałem coś, czego żałuję i coś, czego nie miałem na myśli. Kocham cię, Rose. Nigdy nie przestanę cię kochać. - Dokończył, kiedy zebrał z powrotem siły. W trakcie zaczął lekko bujać nimi w przód i w tył, jakby chciał tym gestem załagodzić ich rany, które sobie zadawali. W końcu, było to coś, co uspokajało. Być może człowiek podświadomie uciekał się do tego, bo odzywały się wspomnienia zakodowane gdzieś w głowie. Niejasne wspomnienia tego, kiedy było się niemowlęciem, a matka kołysała w kołysce albo w wózku, żeby przynieść ukojenie nieznanemu powodowi do łez.
Zakładając, że matka Savy kiedykolwiek żywiła do niego jakąkolwiek troskę... Zapewne sięgnęła do tego mechanicznie, pod wpływem presji społeczeństwa i na podstawie tego, co sama zaobserwowała po innych matkach z dziećmi. Tak czy siak, musiała to robić również z nim, kiedy był mały. I tak samo on teraz kołysał nimi.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyNie Sty 07, 2024 5:55 pm

    Szczęśliwe życie Rose. Dobry żart, naprawdę. Gdy to mówił, nie brzmiał, jakby chciał satyrą opleść rzeczywistość, ale tym właśnie były te słowa. Obietnicą bez pokrycia, marzeniem, które się nie spełni. Nie miało prawa. Oczekiwanie radości, życia w dostatku miłych chwil, zadowolenia z życia, że oni, skrzywdzeni, poturbowani, odczłowieczani – wampir i prostytutka, równie skreśleni przez społeczeństwo – zostaną parą i będą napełniać się spokojem, to najgorsze z najgorszych kłamstw. Dlaczego niby miałoby to być możliwe? Cierpieli i będą cierpieć dla paru sekund uniesień. Taki był ich los. Jej. Jego. Obojga. Karty życia, jakie im podarowano, były nieugięte: ból, trawiący umysł i drżące ręce. Nic ponadto, nic mniej. Choć Bóg, a i owszem, śmiał się doniośle, gdy, jak te bezbronne i poddane jego woli, pionki przesunęli się na planszy w kompletnie nieoczekiwanym kierunku. Może lubił dreszczyk emocji, a może – co najpewniej miało miejsce – czekał, aż wdrapią się na sam szczyt tego, czym mogli być, by ich stamtąd strącić. Raz na zawsze. Jeszcze nie dziś, nie jutro, poczeka – jest cierpliwym, dobrodusznym Ojcem. Oczywiście.
    Bała się tego, czego nie rozumiała. Raniła, wyła, uderzała, całowała. To była miłość: przerażająca materia, o naturze silniejszej niż nienawiść, której poznała każde oblicze. Ale… Kochać to przecież głównie nie rozumieć, pozwalać na tajemnice i przestrzeń, do której nigdy się nie wejdzie, której nie można kontrolować. Kochała go, bo był jak ocean, którego nie mogła obejść. Nienawidziła za dokładnie to samo. Niestety, zrozumiała, że są do siebie podobni. Oboje niedorobieni. Brakuje im czegoś, co mają inni, niektórzy nawet w nadmiarze. Nie do końca wiedziała, co to takiego. Zawsze była kimś obcym, kimś z boku, kimś, kogo nie powinno być. To samo dotyczyło Savy. Świat ich nie chciał i dawał o tym znać na każdym kroku.
    — Więc czemu… Czemu zabraniasz mi być blisko? Ja nie potrafię… Już nie. Nie potrafię… Czuć mniej, to mnie… kontroluje. To… uczucie. Nie umiem go zatrzymać. Nie chcę… Jeśli… Jeśli nie mogę być blisko… To nie chcę być… wcale… Nie mam już nic innego… nic — dukała z wyłamującym się coraz silniej żalem. Do siebie, bo nie umiała opamiętać się w porę. Do niego, że w to wątpił i przyklejał do niej kłamstwo. Do świata, że tak bardzo to utrudniał. Te słowa sprawiły, że łzy popłynęły wartko z oczu Rose, przedarły się policzkami do żuchwy. Wybuchła płaczem tak ogromnym, jakby kogoś straciła, kogoś znalazła, jakby na nowo wszystkie blizny otworzyły się i zapłonęły. To nie było kwilenie, ni łkanie. Nie. To płacz rozdzierający gardło i powieki. Brzydki i żałosny: wszystko się wylało. Rozlało. Stuknęło. Kurwa mać. Zacisnęła palce na jego rękach tak, jakby chciała je wyrwać; tyle, że nie ciągnęła, by rozplątać uścisk. Ciągnęła nim do siebie, pragnęła, by ścisnął ją jeszcze mocniej, gdy zegnie się do przodu i będzie czuć narastający ból wywołany siłą, jaką w sobie miał.


Ostatnio zmieniony przez Rose O'Brien dnia Nie Sty 07, 2024 6:43 pm, w całości zmieniany 1 raz

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyNie Sty 07, 2024 6:26 pm

- Kurwa, Rose... - Kolejny jęk, spowodowany walką z samoistnie zaciskającym się gardłem. Słowa z ledwością opuściły usta, powodując jeszcze raz załamanie się w głosie. Nie miał nic więcej do stracenia. - ...Bo się boję. Tak cholernie się boję, że ci coś zrobię. Nie zniósłbym bym tego. Nie ufam sam sobie przez to, czym jestem. Chcę mieć ciebie blisko, zawsze... Nie kłamałem wczoraj. To jest takie trudne... Tego, że nic ci nie zrobię, nie mogę obiecać. Mogę obiecać, że się postaram. A może... A może rzeczywiście jest jakiś sposób, żeby to jakoś załagodzić... Nigdy nie miałem powodu, żeby szukać na to odpowiedzi... Ale teraz ty jesteś tym powodem... - Wyłkał. Znowu zaczął drżeć. Rozpacz trawiła go od wewnątrz. Skoro nie miał nic do stracenia, nie miał żadnych oporów przed tym, żeby wyrzucić wszystko to, co go dotychczas zżerało. Wszystkie słuszne obawy i zmartwienia. Skoro i bez powiedzenia wszystkiego miała się zabić, wolał już wyłkać to, co mu leżało na sercu. Jeśli istniała najmniejsza szansa, że coś to zmienić, będzie się jej trzymać kurczowo. Choćby była cienka jak włos. Choćby miało się okazać, że nawet nigdy nie miała go unieść, tylko od razu zerwać się pod wpływem ciężaru. Nawet jeśli będzie spadać w przepaść, to będzie ją trzymać w dłoni z myślą, że zdarzy się cud i wcale nie zatraci się w otchłań.
Jednooki płakał w odpowiedzi na wybuch płaczu Rose. Ten dźwięk, choć świadczący o głębokim cierpieniu, łączył ich ze sobą. Łączyli się w swoim cierpieniu. Mieli cierpieć, ale nie tak. Nie o takie cierpienie mu chodziło u Rodneya. Jej przecież też nie. Choć oboje mieli wtedy różne wizje cierpienia - nie takie mieli na myśli. Kiedy poczuł ścisk dłoni Róży na swoich rękach i parcie do przodu, on po kiwał nimi do przodu i do tyłu. Nie myślał już, tylko poddał się ulatującym łzom. Wsłuchiwał się, jak rozdzierające gardła wycie rozlegało się po pomieszczeniu i nic ponad to. To było trochę tak, jakby zapanowała cisza.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyNie Sty 07, 2024 8:13 pm

    Może z nadzieją było jednak tak, że trwała w człowieku tak długo, jak miał siłę na kolejny oddech? Nie wiedziała, jedna płomień, wiary w to, że jest cień szansy, spalił umysł Róży i rozświetlił potłuczone serce. I kiedy już wszystko się wypłukało: popłynęły łzy okryte , żal, skrywane latami poczucie niesprawiedliwości zamknięte w ciasnej klatce żeber, wstyd odszedł i obiecał nigdy więcej nie wrócić… Choćby trwało to pół albo nawet całą godzinę. Kilka godzin. Nieważne.
    Obróciła się, wymuszając na Savie, by przyjął wygodną dla niej pozycję. Uniosła obie ręce i ułożyła na wciąż wilgotnych policzkach mężczyzny. Wtedy też uniosła głowę. Oczy. Spojrzenie – chłodne, zdeterminowane, nastawione najwyraźniej cały ten czas na tę chwilę. Na to, by wiercąc w źrenicy Odobescu, usta Rose mogły otworzyć się i powiedzieć z pełnym przekonaniem i znajomością konsekwencji następujące słowa:
    — Nie dbam o to, co się ze mną stanie, nawet jeśli stracisz nad sobą kontrolę… Nigdy więcej nie każ mi mówić, że moja miłość to kłamstwo. Pokochałam cię za to, kim byłeś. Pokocham też za to, kim jesteś — wyszeptała, nie dając mu nawet szansy, by cokolwiek odpowiedział. W pośpiechu przysunęła wargi, dłoń umieściła na jego szyi i złączyła ich w pocałunku. Nieomal brutalnie, z zawartym nań czynie akcentem rozpaczy, odległym echem kierującej się do nich tragedii. Nie przejmowała się czy to, co robi, jest właściwe. Nie było w niej miejsca na dodatkowe porcje smutku. A on… miał tak przyjemnie chłodne i kojące wargi. Serce Róży biło jak zwykle w takich okolicznościach: szaleńczo, jakby było bilą pchniętą z niesamowitą mocą podczas gry w bilard. Setki tysięcy skurczy, i tyle samo rozkurczy; nie byłby w stanie policzyć ile razy na sekundę. I nawet jeśli wykradła ten pocałunek, nawet jeśli go nie chciał, albo odwrotnie – chciał aż za bardzo, zamierzała ponownie rozpalić tę nieopanowaną falę. Tę, która zamykała ciszę, pozwalając, by na świat wyszły wszystkie zbłąkane słowa. Jak smak lodów, które zdążyły nieco stopnieć: słodkie, miękkie, bez wyraźnego kształtu.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyNie Sty 07, 2024 10:56 pm

Nic nie działo się przypadkiem. Może to było coś, co Sava potrzebował, żeby otworzyć swoje serce. Jasne, uświadomienie siebie o swoich uczuciach mogło wiele kosztować. Widać, życie było dla niego niczym hazard. Może rzeczywiście był szaleńcem i lubił zaryzykować, stawiając czasem na niebezpieczne słowne zagrania. A może zrobił to nieświadomie... Niemniej, miał talent do kuszenia losu w przeróżny sposób.
Rose nie odpowiedziała, ale też nic od niej nie oczekiwał. To, że w końcu wybuchła płaczem było uspokajające. Łzy i wycie to coś innego niż ta paskudna, przesadna obojętność, którą próbowała go potraktować i odepchnąć. Teraz na powrót wiedział, że czarnowłosa dalej żyła - i wcale nie miał na myśli samej jej powłoki, ale duszę - bo właśnie powoli odnosił wrażenie, że nawet jeśli odciągnął ją od okna wciąż żyjącą, to odnosił wrażenie, że psychicznie Rose dalej stała na parapecie i nie dało się nic z tym zrobić. Ale jednak, wciąż tu była. I dali sobie odpowiednią ilość czasu na to, żeby się po prostu wypłakać.
Sam stracił rachubę czasu. Nie wiedział, ile minęło, kiedy wycie zmieniło się z czasem w pojedyncze pociąganie nosem. Gdy czarnowłosa poruszyła się w jego ramionach, on, tym razem bez większego oporu, rozluźnił uścisk, by oboje mogli przyjąć wygodniejsze dla siebie pozycje. Rose postanowiła odwrócić się w jego stronę. Ich spojrzenia spotkały się. Jej twarz była zaczerwieniona, podobnie jak oczy, które świeciły wciąż zaszklone. Zapewne stanowiła jego odbicie lustrzane, gdyż sam nie wyglądał lepiej.
Przymknął oko, wymuszając łzom zalegającym w kącikach na ponowne wypłynięcie, kiedy poczuł dotyk ciepłych dłoni na swoich polikach. Wysłuchał, co miała do powiedzenia, a na co najwyraźniej zbierała siły, żeby odważyć się to powiedzieć. W każdym razie, było to coś, co zwiększyło w wampirze nadzieje. Ta jawna deklaracja, że Rose będzie w stanie go pokochać takiego, jakim był... Chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył odpowiedzieć. Ich usta ponownie się spotkały, a on, niemal od razu ujął jej twarz w dłoń i odwzajemnił pocałunek.
Czekał na to. Chciał zrobić to już poprzedniego dnia. W końcu teraz miał okazję delektować się miękkością jej warg i ciepłem oddechu na swoich ustach, choć jeszcze przed chwilą był bliski pozbawienia się złudzeń. Wszystko odżyło na nowo. Przyswajał fakt, że Rose rzeczywiście mogła go kochać. Przyswajał fakt, że on pokochał ją. Gładził Różę po policzku, a drugą ręką trzymał na wysokości talii i przyciskał do siebie, oddając się temu pocałunkowi, który szybko zmienił się w ten łapczywy rodzaj okazywania miłości. Dłoń, która przez chwilę ujmowała jej policzek, powędrowała, na jej bok, wsuwając się pod luźną koszulę. Tak jakby jego ciało tylko na to czekało. Jakby wcale jeszcze niedawno skakali sobie do gardeł. Psychika jedno, ale ciała drugie. A, że rzeczywiście gdzieś napięcie musiało skrycie się zbierać przez ten cały czas, jednooki nie miał nawet oporów przed zsunięciem ręki niżej, żeby zacisnąć palce na jej pośladku.
- Boże, Rose... - Wyszeptał, kiedy w końcu oderwali się od siebie w krótkiej przerwie. - Obiecuję, już nigdy nic takiego nie zrobię... - Zadeklarował, nachylając się z powrotem w jej stronę, żeby dotrzeć ustami jej ucha. - Będziemy tak blisko siebie, jak tylko... Chcemy. - Dodał, składając pocałunek na skórze szyi, nieco poniżej ucha. Jej puls szalał. Dopiero teraz, kiedy doszło do intymnego rodzaju zbliżenia, uderzyło to do niego bardziej. A może wcześniej jej serce nie waliło tak szybko.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyPon Sty 08, 2024 1:57 am

    Zakradł się do jej umysłu jak perfidny i pozbawiony zasad moralnych złodziej. A przecież sama, własnymi ustami, poprosiła o ten niecny napad. I kiedy go dokonał, nie zabroniła mu również otwarcia przedsionków i komór serca. Wszedł do środka przez troskę, czułość, miłość, aż w końcu i namiętność. Wstąpił w jej działania, wprowadził odstępstwa. Z wszystkich najsilniejszych pragnień Rose, na główny plan wysuwało się jedno – pragnęła, by zapomniał, by ona mogła zapomnieć. Żeby mogli, po prostu, zapomnieć o tym całym bałaganie, którego narobili. Starała się, by dzięki pocałunkom – następującym jeden po drugim, jakby gdzieś się śpieszyła –, palcom, którymi głaskała wymęczony łzami policzek Odobescu i złożonej we wnętrzu jego dłoni obietnicy, pamiętał już tylko o niej, o tej obdartej z jakichkolwiek złudzeń chwili, o tym, że po burzy na nieboskłon wstąpiło rozżarzone do czerwoności słońce, które promieniami zaczerwieniło jej policzki. Życie obok niego bez możliwości dotknięcia byłoby najgorszą torturą.
    Pragnęła tego pocałunku tak mocno, jak tylko mogła. I on też pragnął go równie pożądliwie. Bała się. Lękała się tej ognistej namiętności. Słyszała, że zwykle kończy się bólem i łzami. Więc czy nie lepsza byłaby bezpieczna miłość, czuła i troskliwa, prawie przyjacielska? Pożądanie, jak demon, lubiło mamić do szukania nowych doznań. Widziała to setki razy i za każdym razem trawiła ją myśl, że nie ma miejsca na ziemi, gdzie te światy będą zamknięte w jednym człowieku. A oto był i… Właśnie przysunął ją do siebie, przez co, w kompletnie naturalnym odruchu, wypchnęła lędźwie do przodu.
    Może to, co właśnie robili, pogorszy sprawę, ale nie myślała logicznie. Może będzie, a nawet będą, tego żałować, ale to również nie miało znaczenia. Nie, kiedy tak bardzo pragnęła, by nie przestawał na nią patrzeć, dotykać, wtłaczać chłód w buchające gorącem ciało. Całym sobą sprawiał, że piękniała, nabierała kolorów niczym dojrzewający kwiat, któremu zadźwięczała imię. Nie chciała od niego uciekać, chyba że przez wtulenie głowy w tors.
    Raz wzniecony ogień błyskawicznie się rozprzestrzenił, zaczął wymykać spod kontroli, ogarniał ją i trawił, spopielał. I już sama nie wiedziała, co jest bardziej niebezpieczne: kiedy to ona pożądała jego, czy kiedy to on pożądał jej. Cholera, na papierze był pięćdziesięcioletnim mężczyzną, a miał w sobie płomień adekwatny do wieku, jaki przypisała mu dzięki wspieranej wampiryzmem aparycji. Wtem, nagle i nieoczekiwane, przeszła jej przez umysł myśl: co się stanie, kiedy zacznie się starzeć, będzie pomarszczona i nieładna, z opadłą skórą i siwymi włosami, podczas gdy on zachowa swoją urodę recydywisty. Niesamowicie pociągającego recydywisty. Recydywisty… Nie, nie mogła się skupić na tej głupkowatej, nieważnej zupełnie myśli, gdy zaczął sunąć rękoma po nagiej skórze i wyczuwalnymi pod palcami bliznami w okolicy ud, talii, pośladków i... Nie wiedziała gdzie jeszcze, bo czuła jego dotyk dosłownie wszędzie, nawet tam, gdzie wcale go nie było. Jej wargi były coraz bardziej spuchnięte, krwiste, barwą zrównywały się policzkami i kiedy chciała je, w końcu, otworzyć. Odpowiedzieć, poprosić, by nie wypowiadał imienia Boga nadaremno, bo jeszcze się na nich obrazi…
    Był już przy najwrażliwszym z wrażliwych miejsc w jej ciele. Mimowolnie spadła głową na jego ramię, łabędzią szyją zawiesiła się o obojczyk mężczyzny, a spomiędzy rozwartych ust wydostało się rozkoszne stęknięcie; prawie tak, jakby tylko wypuściła powietrze z płuc.
    Przez to, co z nią robił, zapominała, że oprócz wdechów powinna też oddawać ten gorący tlen na zewnątrz. Zaczęła więc oddychać regularnie, ale ciężko i powoli. Może nie było to nic, czego już wcześniej by nie zaznała, ale kiedy czynił to mężczyzna, osoba, którą jako pierwszą w swoim życiu pokochała, smakowało zupełnie inaczej. Nie mogą się nim nasycić, chyba musiałaby wniknąć pod skórę Odobescu, poczuć od środka jak bije wampirze serce, by mieć dość. I kiedy rzeczywiście odniosła wrażenie, jakby właśnie to się stało, jakby ich serca były jednym, bijącym w zgodnym tempie organem, było kompletnie odwrotnie. Chciała jeszcze więcej.
    I może to tylko chwila: ulotna, nieuchwytna, ledwie moment… Cholera, choćby sekunda bycia blisko, sekunda, w której jeszcze raz wypowie jej imię, obieca, wargami przylgnie do szyi, niech ona nie przestanie trwać, niechże się zapętli. Miała niebo przed oczyma, chociaż nie była u spowiedzi od wielu lat, co więcej, obrażała pana Boga następującymi grzechami: wypowiadała jego imię w myślach nadaremno, kochała Savę, pragnęła Savy, wodziła go na pokuszenie. Miłość dla ducha, pożądanie dla ciała, dla Boga… A niech spierdala. Nie był im potrzebny.
    Posłusznie odgięła szyję, ułatwiając do niej dostęp, a palcami, wcześniej umiejscowionymi na kości potylicznej mężczyzny, gwałtownie przesunęła w dół, aż do zwieńczenia koszulki. Złapała za jej krawędzie, ale nie uniosła w górę. Opamiętała się. Jeszcze. Zamiast tego, podobnie jak on, wsunęła dłonie pod spód materiału, od razu kierując się na jego plecy. Każdy pocałunek, każdy ten, który został złożony na szyi jak w jakiejś pieprzonej ofierze, sprawiał, że wbijała paznokcie w jego skórę z jednoczesnym mruknięciem. Nie. Jęknięciem. Cichym, jeszcze wstydliwym. Namiętność uciskała ją w podbrzusze, uda same się rozsuwały. Nie miała już władzy nad własnym ciałem, jak dyrygent wygrywał w niej nowe, nigdy niepoznane dźwięki.
    — Sava... Ja... Chcę być blisko… Bardzo blisko — odezwała się w końcu. Jestem twoja, od teraz i na zawsze, moja dusza i umysł, moje ciało i moje serce. Wszystko ci oddaję, dokończyła już w myślach.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyPon Sty 08, 2024 3:18 am

+18 chyba

To, co nagle pojawiło się między nimi tak znienacka, na pewno było lepsze niż chwilę, w których zadawali sobie rany. Gdyby myślał trzeźwo, na pewno nie nadążyłby za zmieniającą się melodią ich burzliwej relacji. Raz tak, a raz inaczej. W jednej chwili jedli spokojnie obiad, w drugiej jedno z nich skakało z okna. A to zaledwie trzeci dzień ich wspólnego życia.
Sava chyba nie potrafił kochać inaczej niż burzliwie. I nie potrafiłby pokochać kogoś, kto nie kochałby w podobny sposób, co on. Rose była idealna - wrosła się w niego, jak pasożyt. W jednej chwili kochała, w drugiej nienawidziła, ale nawet w tak skrajnie negatywnych emocjach nie potrafiłaby opuścić swojego żywiciela. Tylko, że Sava aż tak bardzo się od niej nie różnił... Trzymał ją przy sobie za wszelką cenę. Całkiem możliwe, że jakby czarnowłosa chciała rzeczywiście uciec, związałby ją ze strachu, że mogłaby sobie coś zrobić.
Bliskość z Rose, smak jej skóry, zapach - to wszystko skutecznie odwracało uwagę od myślenia o tym, co się niedawno działo. Ciche westchnienia i napinanie się pod wpływem jego dotyku były wyraźnym sygnałem, że go pragnęła. Całowała usta, które regularnie musiały żywić się krwią. Nie brzydziła się go, nie oceniała, bynajmniej nie teraz.
Jej serce biło jak szalone. Jeden, drugi, trzeci pocałunek na jej nagiej skórze szyi... Aż przyłożył usta, czując ten nieznaczny ruch żyły pod powłoką. Szczególnie teraz, gdy opadła na niego, dając lepszy dostęp do szyi. Chłodnymi wargami zassał skórę, pieścił, chcąc wydobyć z ust Rose kolejne westchnienia. Poznawał ją, jej reakcje na każdy rodzaj dotyku. Balansował na granicy pożądania jej ciała, a pożądania jej krwi. Zdawać się mogło, że to, co robił, było niczym innym, jak smakowanie swojej ofiary przed zjedzeniem. Prawdopodobnie tak było, ale dźwięki, jakie wydawała z siebie kobieta, przywracały ludzkie pożądanie na pierwszy tor.
Oddech wampira przyspieszył, kiedy poczuł wędrujące ręce na plecach, niemniej słowa, jakie wydostały się z ust Róży przyprawiły go ciarki. Czyste pożądanie. Bez wahania odpowiedział na tę prośbę. Odchylił się od jej szyi, żeby złączyć ich usta ze sobą jeszcze raz. Znowu, z dużym pożądaniem, wręcz chęcią pożarcia. Napór z jego strony wymusił na nich opadnięcie na łóżko. Rose leżała pod nim, jedną ręką opierał się o materac, a drugą ponownie wsunął pod koszulę, tym razem przejeżdżając po brzuchu czarnowłosej.
- ...Ja też chcę być blisko... - Rzekł bardzo cicho, kiedy w końcu odczepił się od jej ust. Ręką powiódł w dół jej brzucha, wsuwając się pod materiał tego skąpego, dolnego ubioru. Rzeczywiście, to wszystko przypominało wybuch. Może gdyby się kochali w ten właśnie przyjacielski, spokojniejszy sposób, to ich miłość byłaby stabilniejsza. A tak emocje zmieniały się szaleńczo, wzburzały się, jak oceany. - ... Chcę być blisko... I móc z tobą błądzić... I żyć z tobą... Rose... - Wyszeptał jej prosto w usta, kiedy dłoń zapoznawała się z tą częścią jej ciała, która dotychczas należała do niezbadanych - przez niego. Najpierw ostrożnie, chcąc ją przyzwyczaić do swojego dotyku. To, co wyszeptał, nie było niczym innym, jak deklaracją wiecznej miłości, która mieszała się z pożądaniem. To nieuniknione, kiedy chciało się czyjegoś ciała i duszy

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyPon Sty 08, 2024 5:24 am

+18 Znacie angielski? Halloween is coming. Hell win. Zło zwycięży.


Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyPon Sty 08, 2024 1:19 pm

Rose pozbawiała go wszystkich murów, które budował przez lata. Miał do siebie nikogo nie dopuszczać, żeby w niedalekiej przyszłości bez żalu móc zakończyć swój żywot. Bez myśli, że zostawi kogoś samego. Czarnowłosa wrosła się w niego, a z czasem jej korzenie zaczęły sięgać tego, co tkwiło w nim tak głęboko, że nawet nie był świadom o jego istnieniu. Dawno nie czuł. Dawno się nie angażował. Realna wizja seksu, który był następstwem prawdziwych uczuć, sprawiała, że oddawał się temu bez pamięci. Niestety lub nie, w niektórych przypadkach był prostym człowiekiem. Tylko mężczyzną.
Szczególnie, że dotychczas zdawało się, że Rose właśnie tego chciała. Kiedy już pod nim leżała i uniosła ręce do góry, a biodra zachęcająco uniosły się do góry - każda jej reakcja działała na niego na tyle silnie, że nie starał się tego kontrolować. Zresztą, nie tylko z wzrastającym pożądaniem bliskości jej ciała musiał walczyć. Dalej balansował na cienkiej granicy między jednym, a drugim. W jego głowie był to wybór pomiędzy jednym, a drugim i wybór był jasny. Przecież nie chciał zrobić jej krzywdy.
- ...W porządku... - Mruknął w odpowiedzi, kiedy Rose złapała go za dłoń i przyciągnęła ją do swojej twarzy, żeby złożyć pocałunki. Ulegał jej intensywnemu spojrzeniu, jakim obdarzała go podczas tej czułości. Ulegał też bez oporów tej niemej propozycji o zwolnieniu tempa. Przecież o to chodziło - poznać nie tylko siebie, ale poznać też, jak się kochać. Nie brzmiał na zniechęconego, czy speszonego. Bynajmniej. Wszystko wymagało czasu, w końcu nie urodził się wczoraj.
Kącik jego ust powędrował nieznacznie ku górze, gdy Rose pozbawiła go koszulki. Przymknął oko, czując ciepły dotyk na torsie, a potem wypuścił ciche westchnięcie, gdy czarnowłosa przytknęła usta do skóry, po której przed chwilą błądziła rękami. Pożądanie tylko wzrastało, przejmowało jego ciało. Opadł na łóżko plecami, tak, jak tego chciała. On sam uśmiechał się, patrząc na nią spod przymrużonego oka, które dalej było spowite mętnością otulających ich uczuć. To, co teraz widział przed sobą, nad sobą, bardzo mu się podobało. Szczególnie, że w pewnym momencie Rose bez żadnych skrupułów złapała go za nadgarstki i przeniosła nad głowę. Zaśmiał się. Szczerzył się i nie zamierzał hamować szczerości swoich uczuć, jakie go ogarniały. Tak samo, nie zamierzał ukrywać kłów, które przykuwały swoją uwagę ze względu na swoją długość. W końcu, Róża wiedziała, kogo pokochała.
Uniósł brew, nie przestając się uśmiechać. Nie odpowiedział na jej kokieteryjne pytanie, ale dał jej nieme wzywanie. Choć nie spodziewał się, jaką zabawą chciała go uraczyć. Na razie, ulegle poddawał się jej ustom, które przylgnęły do jego szyi. Zamknął oczy, wypuszczając zgromadzone powietrzę w płucach. Dopiero, gdy wprawiła w ruch swoje biodra, ocierając się tym samym o jego ciało, wydał z siebie niekontrolowany pomruk. A dźwięk odpinanego i zapinanego na powrót paska pobudzał jego wyobraźnię i, rzeczywiście, wprawiał w poirytowanie.
- ...Jestem... Cierpliwy... - Wymamrotał, czując, jak oblewają go fale podniecenia w okolicach podbrzusza. - ...Musisz się bardziej... Postarać... - Wyszeptał z mieszanką rozbawienia i niecierpliwości w głosie. Tym samym dając Rose jasno do zrozumienia, że podobało mu się to, co z nim właśnie robiła. Nawet jeśli wzrastała w nim coraz większa chęć odwzajemnienia tego, co robiła - póki co, dał się jej spętać, skoro lubiła drażnić się z wampirem.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyPon Sty 08, 2024 11:54 pm

+18

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyWto Sty 09, 2024 1:53 am

Trzy dni mieszkania wspólnie pod jednym dachem. Trzy dni, w których najwyraźniej nadrabiali wszystkie braki z dzieciństwa, a których nie potrafili przeskoczyć wcześniej bez wzajemnego oddziaływania. Musieli się odnaleźć, wywrócić własne życia do góry nogami i nauczyć się kochać. Harmonia? Może istniała na to szansa, jeśli tylko przestaną zamykać swoje nieprzepracowane traumy w pudełku, odstawiać w kąt i udawać, że one wcale nie istnieją. A potem, nim się obrócą, okazuje się, że te pudełka zajmują znaczą część pomieszczenia, a miejsca na pozytywne uczucia coraz mniej.
Te szybkie zmiany nastrojów, ten pośpiech... To wszystko mogło być wynikiem mroku w duszy, który podpowiadał, że trzeba było łapać okazję, nim będzie za późno. Zresztą, Sava niedawno tego zasmakował, kiedy zobaczył Rose wspinającą się na parapet okna. Zrozumiał, że kochał ją i bardzo żałował tego, co powiedział. Strach, że mógł ją stracić, odblokował wszelkie pohamowania. Teraz chciał jej zasmakować, całować ją, mieć przy sobie, jak najbliżej się dało. Kto wie, może następnym razem nawet jej nie ujrzy. Nie zdąży. Następnym razem może leżeć już na dole.
Uważaj, czego sobie życzysz
Te słowa wraz z ciepłym podmuchem przy uchu wywołały w nim ciarki. One tylko pogłębiły uśmiech na jego twarzy. Uchylił powiekę, kiedy poczuł, jak ciepło, otulające dotychczas jego szyję zniknęło. Podobnie zresztą jak uścisk na nadgarstkach. Od razu poderwał ręce z miejsca, żeby złapać kobietę na wysokości talii. A to był tylko niewinny dotyk. Nic nie mógł poradzić na to, że kobieta wzniecała w nim pożądanie każdym swoim gestem, ruchem i słowem. Był absolutnie bezradny.
- Wiem, czego sobie życzę... - Mruknął cicho, obserwując, jak dłoń czarnowłosej powoli przybliża się do jego twarzy, a on posłusznie godzi się na przysłonięcie oka. Parsknął cichym śmiechem. - ...I chcę tego więcej... - Dodał, przesuwając dłońmi po jej talii w dół, żeby zaraz wsunąć palce pod materiał bielizny. A potem zacisnął je na pośladkach i wbił opuszki w jędrną skórę. Ledwie powstrzymywał się, żeby ją złapać i docisnąć do siebie. Szczególnie teraz, gdy Rose znowu zaczęła pieścić wrażliwą skórę jego szyi. Odchylił głowę w bok, prosząc tym samym o więcej.
- Drażnij się ze mną bardziej. - Odpowiedział niskim, nieco zniecierpliwionym tonem, kiedy już się od niego oderwała i odwiodła dłoń od jego oka. Uwolnienie spodni od pasa było kolejnym czynnikiem, który mocno działał na jego wyobraźnię. Obserwował zamglonym wzrokiem, kiedy Rose zaczęła schodzić coraz niżej, a dłonie jednookiego przechodziły po jej ciele coraz wyżej, aż w końcu jedną rękę opuścił, pozwalając, by druga wplotła się w czarne włosy. Błękitne oko błyskało czystym pożądaniem tego, co miało nadejść. Zaraz albo później. Był zdany na jej łaskę albo niełaskę.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyWto Sty 09, 2024 3:19 am


Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyWto Sty 09, 2024 12:12 pm

Sava zdawał sobie bardzo dobrze sprawę z tego, kogo jego serce pokochało. Nie tylko u Rodneya, ale jeszcze wcześniej, widział ją całkiem nagą - w momencie uwłaszczającym jej godności. Naćpaną, pijaną i tracącą świadomość. Widział też jej blizny. Wszystko to w połączeniu z jej osobowością tworzyło to piękny, nieszablonowy prezent, ale nie ten, co jest tylko ładnie opakowany. Tylko ten, który został porzucony przez inne dziecko. W oczach Savy, dzieciaka, który nie dostawał nigdy nic, był to skarb. Nadszarpnięty z zewnątrz, z obejrzaną już zawartością, ale... To nic nie szkodzi.
Chciał jej, pożądał, kochał. W ich przypadku zaczęło się od powierzchownej znajomości, w której zdążyli się do siebie przyzwyczaić. Gdzieś po drodze przyszło zakochanie i postanowiło pozmieniać kierunek, w jakim dążyła ich relacja. Po tym, co sobie powiedzieli niedawno, nie zamierzał wypierać ze świadomości faktu, że znaczyli dla siebie wiele.
Patrzył na nią wyczekująco. Pogrążony wzrastającym podnieceniem umysł nie zauważył zawahania na twarzy Rose. Jego wzrok skupił się przez moment na palcu, który docisnęła do jego spodni i przesunęła w jedną i drugą stronę. A potem zabrała dłoń i zgrabnie wspięła się na niego, żeby ich twarze znowu były blisko. Kolejne otarcie ich ciał spowodowało, że znowu mruknął cicho. Przymknął powiekę, czując ciepłą dłoń przy jego policzku. Nie zwrócił nawet uwagi na to, że nie czuł już aż takiego wybijającego się, kontrastującego ciepła jej ciała. Uchylił powiekę, kiedy dobiegł szept do jego ucha.
- Nie musimy się spieszyć. - Oznajmił z uśmiechem na twarzy, chwilę przed tym, jak ich usta połączyły się w delikatny pocałunek. Na tym jednak nie zamierzał poprzestać, nawet jeżeli sam prosił się o przetestowanie swojej cierpliwości. - Mamy sporo czasu. - Dodał i znowu przytknął usta do jej warg. Prawą dłoń położył na jej wysokości jej lędźwi i docisnął. To było tylko niewinne ocieranie się ciała o ciało, niemniej, znowu wydał z siebie stłumiony jęk podczas pocałunku. Wolną rękę powiódł na jej kark, wplatając we włosy. Najpierw powoli i z czułością muskał jej usta swoimi. Były znajome, bo nie pierwszy raz ich kosztował, ale kiedy robił to każdy następny raz... Czuł, jakby robił to na nowo. Miłość to jednak dziwna rzecz. Mocno zniekształcająca rzeczywistość i odejmująca rozum.
Później pocałunek nabrał szybszego tempa. Ciężko pohamować już i tak wzrastające od jakiegoś czasu pożądanie. Wyswobodził palce z włosów Rose i zaczepił obie ręce na końcówkach koszulki, którą na sobie miała i zaczął zadzierać nią ku górze, jeszcze przez chwilę nie odlepiając się od jej ust. Dopiero gdy poczuł dotyk nagich piersi na swoim torsie, odsunął na chwilę od niej twarz, żeby móc zobaczyć w oku ciche przyzwolenie.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyWto Sty 09, 2024 11:51 pm


Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptySro Sty 10, 2024 1:17 am

- Tak? - Mruknął wyraźnie rozbawiony w przerwie od pocałunku. Całe szczęście, jego głowa była zajęta czymś innym niż analizowanie własnej egzystencji. Zresztą, to nie o to tutaj nawet chodziło. - ...I cierpliwy. Jak widać. - Dodał, łącząc ich usta z powrotem i zaraz znowu kolejny pomruk wydostał się z jego gardła, gdy Rose zwiększyła doznania w okolicach ich bioder. To skutecznie odwodziło myśli od krwi. Zresztą, przez nią i przez to, co z nim teraz robiła, zapominał, że nie był człowiekiem. Zaczynał żyć z powrotem.
Nie bez powodu zatrzymał ręce na wysokości łopatek czarnowłosej. Ona spojrzała na niego swoimi pięknymi oczami, a w nich kryła się niepewność, którą przewidział. W ciągu tych kilku chwil badali siebie nawzajem. Rose próbowała doszukać się niepożądanych motywów w tęczówce Savy, z kolei on próbował zapewnić ją łagodnym spojrzeniem, że chciał ją. Całą. Powłokę i duszę. Gdyby było inaczej... Nie byłoby tego wszystkiego. Nie zaprowadziłby jej do domu, żeby zaopiekować się nią zaćpaną, nie ocierałby łez z policzków, nie niósłby w ramionach w Mole. Choć i tak, gdyby się zastanowić, zrobił za mało - takie miał poczucie. Mógł zapobiec temu ostatniemu, bo, po części, winił siebie za to, co się jej stało.
W końcu Róża mu zaufała. Zdjął z niej ubranie i odrzucił niedbale na bok. Kobieta opadła na jego tors, a on otworzył usta, kiedy poczuł przyjemne ciepło jej ciała. Przytknął policzek do jej włosów, wtykając nos we włosy.
- Nacieszyć? - Powtórzył za nią, otwierając na chwilę oko. Objął ją, odwzajemniając ten uścisk ramion. A on wcale nie poczuł dobrze tym razem. Zadrżał nieznacznie. Bał się takich słów. - Rose, ja nigdzie się nie wybieram... - Wyszeptał, czując niewyobrażalną potrzebę powiedzenia tego na głos. Po tym, co niemal dzisiaj zrobiła... Nawet teraz był zaalarmowany. A ona brzmiała tak, jakby się z nim żegnała. Już kiedyś to przerabiał, a widać, że historia lubiła zataczać koło. Mimo, że próbował wyprzeć te myśli, nie potrafił.
- A gramy? - Spytał, uśmiechając się przy tym niemrawo. Odchylił głowę, żeby móc na nią spojrzeć. - Powiedz, Rose... - Zaczął nieco poważniej, łapiąc Rose w talii. Obrócił ich tak, żeby oboje leżeli bokiem. Nie mógł odgonić od razu tych myśli, które zrodziły się w głowie. To nie było takie proste. - ...Jeśli gramy fair, obiecaj mi, że nic sobie nie zrobisz. - Dokończył i przybliżył twarz do jej policzka. Przetarł nosem po skórze, a potem musnął delikatnie ustami. Dłonią zaczął gładzić jej bok, zjeżdżając czasem coraz niżej. Być może chciał tymi aktami czułości wyżebrać obietnicę z jej ust.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptySro Sty 10, 2024 2:40 am


Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptySro Sty 10, 2024 12:16 pm

- W porządku... - Mruknął cicho w odpowiedzi na jej urwane wyjaśnienie. Domyślał się, że wspomnienie o bliznach mogło być dla niej niekomfortowe. Sam nie połączył faktu, że ciało uszkodzone w tym sposób może pozytywnie reagować w kontakcie z chłodem.
Nie odpowiedział na kontrę Rose. Jego pytanie w pewnym sensie miało być żartem, ale czarnowłosa niekoniecznie musiała to tak odebrać, szczególnie, że nie brzmiał zbyt przekonująco. Ciężko jednak, kiedy osoba, do której przylegał ciałem i całował namiętnie jeszcze przed chwilą chciała się zabić. Na kolejne jej stwierdzenie też zamilkł. Było to wymowne milczenie. Nie ogarniały go złość ani też żal do niej. Jednak tym milczeniem mógł dać odczuć Róży, że nie zamierzał odpuścić tego tematu. Jeśli nie teraz, to później.
Podobnie, jak to, że nie uzyskał od niej jasnej odpowiedzi na pytanie. Nie dostał jednak czasu na analizowanie sytuacji. Poczuł, jak dłoń czarnowłosej wsuwa się pod szuję. Uchylił na moment powiekę, gdy został przyciągnięty do jej szyi.
- I kto tu gra nie fair, Rose... - Mruknął nisko, całując delikatnie we wrażliwe miejsce. Czarnowłosa postanowiła użyć całą tę sytuację na swoją korzyść. Mówiła kusząco, żeby tylko przestał myśleć o tym, co przed chwilą rozmawiali. W pewnym sensie jej się udało, ale nie potrafił się powstrzymać, żeby jej tego nie wypomnieć. A krew pulsowała pod miejscem, które naznaczał pocałunkami. Nie miało to jednak znaczenia, czuł, o dziwo, dziwny spokój. Najwyraźniej ilość dostarczanych wrażeń przyćmiła wampirze pragnienia. Szczególnie, że poczuł, jak dłoń kobiety majstruje przy guziku jego spodni. W odpowiedzi przysunął się nieznacznie w jej stronę, a ręką znowu przesunął po jej boku.
Trwało to chwilę, bo zaraz odsunął od niej głowę. Podniósł się, żeby zsunąć z siebie dolną część ubioru, która dotychczas tak przeszkadzała w dopełnieniu ich bliskości. Zaraz opadł na bok, podpierając się łokciem o materac. Położył drugą, wolną dłoń na ramię Rose. Przechylił się ostrożnie w jej stronę, przybliżając się do niej powoli. Dłonią zaraz przeciągnął w górę, docierając go rozgrzanego polika czarnowłosej. Znowu patrzył w jej sarnie oczy, próbując się doszukać niemej zgody na to, co miało nadejść. Najwyraźniej gdzieś po drodze zdążył dostrzec, że czasami ogarniały ją wątpliwości. Tego też, rzecz jasna, nie miał za złe. Sam je miał. Szczególnie teraz, gdy nie otrzymał takiej odpowiedzi, jaką chciał usłyszeć.
- ...Obiecaj mi chociaż, że się postarasz. - Wyszeptał, muskając delikatnie słodkie wargi Róży. Przylgnął do niej całym ciałem. Naparł na nią, zmuszając ją do przewrócenia z boku na plecy. Oboje nie grali fair. Nawet jeśli już leżeli nadzy i przywierali do siebie ciałem, Sava odpłacał się pięknym za nadobne. Miał nadzieję, że swoją czułością wyżebrze odpowiedź, którą chciał usłyszeć. Zaraz oderwał się od jej ust, żeby przejść znowu na wrażliwszą część ciała czarnowłosej i utopił głowę w zgięciu szyi. Otarł się o nią biodrami i wypuścił z siebie drżące westchnienie, spowodowane ponownie wzrastającym podnieceniem i chęcią na więcej. Podczas gdy łokciem jednej ręki opierał się o materac, drugą przejechał w dół, zatrzymując się dopiero na końcu, pomiędzy udami kobiety. Palce spoczęły na najwrażliwszym punkcie w ciele, ale nie robił nic więcej, poza bardzo subtelnym, nieznacznym wręcz, ruchem w górę i w dół. Podniósł głowę, żeby zobaczyć reakcję Rose. Błękitna tęczówka uważnie i z pożądaniem przyglądała się spod nieułożonych włosów.
Nie musieli się śpieszyć i miał to cały czas na uwadze. Ale to było tylko niewinne... Ocieranie się ciała o ciało. To tylko spełnienie prośby - konkretnie tej o używaniu głowy, ust i rąk...
- W ten sposób? - Spytał drżącym, cichym głosem, przysuwając usta do jej twarzy. Tylko tym razem nie czekał na odpowiedź, a po prostu złączył je w pocałunek. Ten głodny i pełen pożądania. Zamknął oko i wsunął język do jej ust, czekając, aż ich języki odnajdą się we wspólnym tempie.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyCzw Sty 11, 2024 2:53 am

- Mhmmm. - Mruknął przeciągle w odpowiedzi na jej pytanie. Skupiony jednak na doznaniach nie rozwinął swojej myśli. Nie było też mu dane zobaczyć uśmiechu, jaki wkradł się na twarz Róży. Całował skórę jej szyi i wsłuchiwał się w płynącą krew w żyłach. Był to chyba pierwszy raz, kiedy ta niebezpieczna bliskość z tak czułym miejscem w ciele człowieka nie wzbudzała w nim wampirzego instynktu.
- Bo nie jest mi źle... - Odpowiedział z uśmiechem na twarzy. - ...Ale jestem pamiętliwy, zawsze. - Dodał bez grama skruchy w głosie, kiedy się do niej zbliżył. Była to obietnica wiecznych prób "oddania" i "odwzajemniania". Wytoczył jej wojnę za usiłowanie zmiany tematu, odwiedzenia go od rozmowy czynami sprowadzającymi do pierwotnych instynktów. Przyjdzie jej żałować za grzechy i pokuta za zwodzenie na pokuszenie.
Jego prośba została bez odpowiedzi. Tylko, że wraz z dotykiem jej ust zapomniał, o co przed chwilą prosił. Oboje przywierali do siebie i czerpali z bliskości. W jednookim wzrastał apetyt na sam widok jej pod swoim ciałem. O dziwo, nie ten silnie związany z wampiryzmem, nie. Przy niej był na powrót człowiekiem. Znacząc jej szyję pocałunkami, kosztował tym samym smak życia. Przy niej rzeczywiście żył.
Stłumiony jęk kobiety był tym, co chciał usłyszeć w odpowiedzi. A może bardziej - jego ciało właśnie takiej oczekiwało. Sam w odwecie wypuścił powietrze z cichym pomrukiem prosto w jej usta. Uniesienie bioder ze strony czarnowłosej było bardziej niż wymowne. Jej ciało, ona w całości, błagała o więcej. Oderwali się od siebie, kiedy Rose wyszeptała urwaną prośbę. Sava uchylił powiekę, żeby spojrzeć na nią zamglonym, pogrążonym absolutnym pożądaniem wzrokiem.
- Hm? - Mruknął krótko, kiedy rzeczywistość nie docierała do niego w całości. Ciężko było mu się skupić, kiedy czarnowłosa nie zaprzestawała szczycić go kolejnymi doznaniami. Odchylił głowę w bok, czując pocałunki idące w stronę obojczyków. Mruknął jeszcze raz, niskim tonem, kiedy docisnęła go udem, którym otuliła jego biodro. A potem poczuł dotyk, który wdarł się pod materiał bielizny. Przymknął oko, którego tęczówka powiodła do góry pod wpływem ogarniającego go podniecenia. Tak samo, jak ona, pragnął coraz więcej.
- Rose... - Wyszeptał drżącym głosem. Palcami, które już od jakiegoś czasu ostrożnie badały dolną częścią jej ciała, zadarł nieco niżej, a potem powiódł z powrotem do góry, żeby przyspieszyć koliste ruchy. - ...Nie rozumiem... O co prosisz...? Poproszę o... Konkretny... Rozkaz... - Wysapał jej do ucha, przybierając szelmowski, acz błogi uśmiech na twarzy. Przyszedł czas na odwet. Odpłatę pięknym za nadobne. Nawet teraz nie był w stanie zapomnieć o uknutej zemście za to, co z nim robiła.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyCzw Sty 11, 2024 5:19 am


Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyPią Sty 12, 2024 12:57 am

Odkąd ją poznał w Mole, doszedł do wniosku, że Rose była inna. Oczy miała piękne, choć błyskały głęboko skrywanym smutkiem. Już wtedy pomyślał, że zapewne coś, nie ona sama, doprowadziło ją do tego, że musiała prowadzić takie życie. Nieszczęśliwe. Bo przecież praca prostytutki dla wielu kobiet nie była przyjemnością. Dobrze znał realia dziwek. I tak samo przez to, że je znał, przez dłuższy czas ich znajomości próbował nie dopuścić do siebie opcji, w które dopuszcza Rose do siebie.
Kilka miesięcy później, a ona leżała tuż pod nim. Jęczała i mruczała mu do ucha, podczas gdy on pocierał jej najwrażliwsze miejsce na ciele. Tyle z jego ustalonych wewnętrznych zasad. Pojawienie się Rose wywróciło jego życie o sto osiemdziesiąt stopni. I absolutnie na to nie narzekał. Całkowicie oddawał się jej dotykowi, tym słodkim, pełnym rozkoszy dźwiękom, które wydobywały się z jej ust, jej zapachowi, który czuł tak mocno, kiedy znajdowali się blisko.
A chciał jeszcze bliżej, szczególnie po tym, co mu wyjęczała z trudem na jego żądanie. Te słowa wdarły mu się do ucha i przemknęły przez niego, poruszając każdą komórkę w całym ciele. Otworzył oko i powiódł za nią głową, kiedy ta chciała schować twarz.
- Nie uciekaj... - Wysapał, ocierając się policzkiem o policzek. Przetarł nosem po skórze twarzy, próbując dotrzeć do jej ust. - Chcę cię widzieć... Chcę cię... - Urwał i nigdy nie dokończył tego, co kryło się dalej. Niemniej, jego proste myśli kręciły tylko i wyłącznie rozpusty i atutów Rose. Widok wykrzywionej z przyjemności twarzy Róży było czymś cudownym. Najlepszym. Nie mógł się napatrzeć na to, co jej robił - to było jego dzieło. On był malarzem, a Rose płótnem, na którym malował przyjemność w czystej postaci. Z tej całej ekscytacji znowu złączył ich usta ze sobą. Wypuścił nosem lekko powietrze, kiedy poczuł, jak Rose zsuwa jego bieliznę niżej.
Dotyk na nagim członku rozlał się po jego ciele. Podobnie zresztą jak to, co dodała czarnowłosa tuż przy uchu. Tyle z jego cierpliwości. Pora przestać.
Odruchowo poruszył biodrami, w niecierpliwości na to drażliwe poprzestawanie tego, co już zaczęła. Mruknął przy tym, kiedy ta krótka fala przyjemności go ogarnęła. Otworzył oko i oderwał się od niej na chwilę, żeby obdarzyć ją spojrzeniem wyraźnie sugerującym, że ta wcześniej wspomniana cierpliwość się skończyła. Odsunął się, tym samym wyswobodził się z jej dotyku. Dłoń, która dotychczas pieściła jej łechtaczkę, złapała za bieliznę. Zsunął ją z ud, a później zdjął całkowicie i odrzucił na bok. Wrócił do niej, zawisnął nad nią i wbił w nią nieodgadnione spojrzenie.
- A gdzie cierpliwość, Rose? - Spytał przyniżonym tonem, kładąc dłoń na brzuchu czarnowłosej. Przejechał nią po skórze w dół, aż w końcu zatrzymała się na jej udzie. Przylgnął do niej, ocierając się członkiem o jej łechtaczkę. Spoglądał na nią, triumfując wewnętrznie, że znajdowała się teraz na jego łasce. Dotychczas kręciła go każda wersja Róży w łóżku, jaką zdążyła mu pokazać. 
Nie zamierzał jednak drażnić się z nią za długo. Pocałował ją jeszcze raz i ponownie oderwał się, żeby sięgnąć do szafki nocnej obok, żeby chwycić po prezerwatywę. Chwila przerwy. Opadające tempo. Tego typu chwile miały ten minus, że człowiek w próbie łapania oddechu rzeczywiście łapał tlen, a nie smakował ust swojego kochanka, i powoli wracała przytomność. Niemniej, założenie zabezpieczenia poszło szybko.
Z powrotem nachylił się nad Rose, patrząc jej w oczy. Przyłożył dłoń do jej policzka i pogładził ostrożnie. A potem pocałował bez słowa.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyPią Sty 12, 2024 4:45 am


Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyPią Sty 12, 2024 1:45 pm

Na jego twarz wpłynął delikatny uśmiech w reakcji na zadane pytanie. Otworzył usta, żeby odpowiedzieć, ale zacisnął usta, czując, że właśnie został obdarzony kolejnymi doznaniami. Najpierw wypuścił powietrze z cichym pomrukiem, spinając w sobie mięśnie i zamykając oko. Potem znowu spojrzał na czarnowłosą.
- Moja się skończyła. - Obwieścił drżącym głosem, błądząc jeszcze przez chwilę wolną dłonią po jej udzie. Docisnął biodra do ciała Rose, wywierając członkiem większy napór. Nachylił się jeszcze, żeby przylgnąć ustami do jej szyi i złożył kilka pocałunków. Trwało to do momentu, aż nie oderwał się od niej, żeby sięgnąć po zabezpieczenie.
Przezorność była istotna w jego życiu, szczególnie, że nie żył od wczoraj. Nie dla kogoś, kto codziennie musiał mierzyć się z pokusami natury innej niż erotyka. Wstrzemięźliwość i zachowanie tej ostatniej, trzeźwo myślącej szarej komórki zawsze się przydawała. Przynajmniej do momentu, kiedy wszystko, co miał z tyłu głowy, zostało spełnione. Teraz, ponownie przylegając do niej, mógł całkowicie się oddać chwili.
Znowu poczuł rozlegające się, wzniecające ciepło w okolicach podbrzusza. Dłoń, którą wcześniej przyłożył do jej polika, zeszła na materac i zaparł się o nią, drugą wolną ręką powiódł w dół, przykładając palce do zwilżonego miejsca w jej ciele. Ta zapowiedź, którą go teraz raczyła, była teraz czymś drażniącym, dlatego wypuszczał z siebie płytkie oddech w reakcji na jej dotyk. Jego usta krzywiły się nieznacznie pod wpływem przyjemności mieszającej się z poczuciem irytacji. Myślał tylko o dopełnieniu ich bliskości. Był niecierpliwy. Wsunął palce do jej wilgotnego wnętrza, chcąc ją przygotować na to, co miało nadejść. Na co czekali już tak długo. I wprawił je w ruch, jedynie tylko z początku łagodny, bo pod wpływem rosnącej irytacji szybko zmienił tempo.
Nachylił się i przystawił usta do jej ucha, wypuszczając pierw drżące powietrze. Pytanie, którym nawiązała do jego urwanej sentencji, pobudziło do wyjawienia pierwotnych rządzy, bo tylko takie teraz znajdowały się w głowie.
- ...Chcę cię... Zerżnąć... - Wymruczał półszeptem, wychodząc naprzeciw jej wcześniej wypowiedzianej, brudnej prośbie i wysunął palce, które dotychczas napierały wnętrze czarnowłosej. Podniósł się nieco, żeby przyjąć dogodniejszą pozycję. Rozsunął jej uda, które nie stawiały żadnego oporu - a nawet zachęcały do ostatecznego popełnienia grzechu.
Przylgnął do niej z powrotem, przez moment dłonią nakierowując nabrzmiałego członka w odpowiednie miejsce. Ostrożnie naparł biodrami, żeby wsunąć go do środka. Przez cały ten czas patrzył na Rose i obserwował miny, jakie gościły na jej twarzy. Potem naparł jeszcze raz, wchodząc jeszcze głębiej, aż przyjemne ciepło zaczęło otulać przyrodzenie. Westchnął i przymknął powiekę, kiedy wszedł już cały. Opuścił głowę i zawisnął nad kobietą, jakby delektując się chwilą. Cokolwiek by o nim nie mówić, Sava dawno nie kochał się z kimś, kogo darzył uczuciem. Otulające kark ręce przyciągnęły go do siebie. W końcu poruszył biodrami do przodu. Najpierw ostrożnie, chcąc przyzwyczaić siebie na ten rodzaj przyjemności. Potem zaczął kołysać nimi w przód i w tyłu, oddychając przy tym ciężko.
- Kurwa, Rose... - Urwał, nie mogąc znaleźć odpowiednich słów, żeby opisać to, co go ogarniało, a jednocześnie nie mógł pozostawić tego w milczeniu. Otworzył powiekę i wlepił w nią wyczekujące spojrzenie. Chciał w jej oczach odszukać ten sam żar, który się w nim rozpalił. Połączenie, nie tylko fizyczne, ale duchowe.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 EmptyPią Sty 12, 2024 10:56 pm


Sponsored content
Mieszkanie Savy - Page 6 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 6 Empty


 
Mieszkanie Savy
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 10Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
 Similar topics
-
» Messenger Savy
» Telefon Savy
» Mieszkanie Ce
» Mieszkanie Lori
» Mieszkanie Dimy

Skocz do: