Posiadłość Dominga Salvadora
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 11, 12, 13  Next
Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptyWto Paź 17, 2023 11:24 pm

Nie chciała go zabijać. Jeszcze. Czuła, że potrzebuje go żywego, by się stąd w ogóle wydostać. Gdy opadł na plecy, Cece usiadła okrakiem na jego klatce piersiowej i docisnęła kolana po bokach, żeby nie mógł nawet próbować się odczołgać. Pilnowała bardzo dokładnie sił, których używała. Nie chciała przebić palcami delikatnej skóry na gardle, nie chciała pogruchotać mu żeber naciskiem.
Miał stracić przytomność, by mogła spróbować się wydostać. Nie znała się tak dobrze na magii, nie była pewna, czy wraz ze śmiercią Domingo zniknęłoby zaklęcie, które blokowało drzwi. Miała natomiast pewność, że gdyby tylko dociągnęła go do nich i spróbowała otworzyć je przy pomocy jego własnej ciała, niby marionetką, to droga na wolność stałaby otworem.
Zignorowała to, co robił kapłan. Była zaskoczona, że nawet nie próbował na dobrą sprawę poluzować ucisku na szyi, że nie robił niczego - przynajmniej pozornie. Szepty zaczęły unosić się dookoła, zaczęły wdzierać się jej uszu i mózgu, okulary w czarnych oprawkach delikatnie zsunęły się jej na szubek nosa. Jeszcze chwilę, już widziała powolutku gasnącą świadomość...
Eteryczny wrzask niemal ją ogłuszył. Ogłuszyło ją na pewno uderzenie w ścianę, które wydarzyło się chwilę później. Nie zarejestrowała nawet momentu, gdy nieznana siła rozwarła jej palce, poluzowała uścisk i wyrwała jej niedoszłą ofiarę. Płytki na ścianie, w miejscu w które uderzyła, pękły malowniczo.
Ale Cece nie planowała się poddać. Nie teraz. Zakaszlała, złapała szybko powietrze, wciąż kaszląc i poderwała się na równe nogi, adrenalina pompowana do żył kazała jej zignorować ewentualne obrażenia. Nieco chwiejnie zaczęła podchodzić z powrotem do czarownika, dysząc ciężko, wyciągnęła dłoń, by złapać go za przedramię i zwyczajnie dotaszczyć do drzwi i przynajmniej spróbować. Lecz zanim w ogóle go dotknęła, po raz kolejny poczuła uderzenie w klatce piersiowej, które ponownie posłało ją na ścianę.
Tym jednak razem już nie wstała. Wybiło jej powietrze z płuc, nie mogła złapać oddechu. Czuła krew ściekającą jej po twarzy - nie wiedziała tylko dlaczego, może opadający kawałek połamanych płytek ją zranił? - paraliżujący ból w klatce piersiowej, który sugerował przynajmniej pęknięte żebra. Upadając po raz drugi, złamała też chyba nogę, ale tutaj nie była pewna. Może tez pęknięty łokieć?
Złapała w końcu upragniony haust powietrza i zaraz je wypuściła z głośnym jękiem.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptyWto Paź 17, 2023 11:52 pm

Nie wiedział, na jak długo zgasły mu światła. Kiedy się ocknął, miał jeszcze niejasne wrażenie, że przed chwilą rozmawiał z jakimś loa. Ale z którym – albo o czym – nie byłby w stanie powiedzieć. Przez chwilę leżał z zamkniętymi oczami, próbując się rozeznać, co się właśnie stało. Po chwili przyszło zrozumienie. Naraz otworzył oczy i gwałtownie wstał do siadu.
Zbyt gwałtownie.
Zakręciło mu się w głowie, a mdłości podeszły mu do gardła. Wystarczająco wiele razy w życiu oberwał po łbie, żeby poznać znajome objawy. Jak nic czekały go upojne godziny ze wstrząsem mózgu. Trzymając się za głowę, rozejrzał się po pomieszczeniu. Wizję blokowały mu szepczące, pół przezroczyste postacie. W końcu jednak dostrzegł leżącą pod ścianą Cecilię.
Gdyby nie był tak wkurzony, może nawet zrobiłoby mu się jej żal. Dostać wpierdol od duchów – nie było wcale przyjemnie.
Posiedział jeszcze chwilę, zanim zdecydował się wstać. Kolejna fala mdłości powstrzymała go przed zrobieniem choćby kroku. Stał w miejscu z zamkniętymi oczami i czekał, aż nieprzyjemne uczucie zniknie. Poczuł zimny dreszcz w klatce piersiowej, kiedy przeniknęła przez niego któraś ze zjaw.
Po długiej, długiej chwili Domingo podszedł do Łowczyni i przyklęknął przy niej. Był prawie pewien, że przykucnięcie skończyłoby się niezręcznym upadkiem. Sprawdził jej puls na szyi – przez moment nie był pewien, czy to faktycznie jej, czy jego własny – a potem obmacał jej głowę. Nie było krwi. Wyglądało na to, że naprawdę miała pancerny łeb. Ale rąk już nie. Jedna ewidentnie była złamana w przedramieniu.
Czy w ogóle był sens to naprawiać...?
Przecież teraz już nie byłoby to morderstwo bez powodu. Dała mu wyjątkowo bolesny powód. A jednak było coś wyjątkowo niegodnego w zabijaniu nieprzytomnej osoby. Nawet jego dawny właściciel musiał być przytomny, kiedy zjadała go horda zombie.
Chociaż, z drugiej strony, kiedy zjada cię horda zombie, to może akurat brak przytomności jest błogosławieństwem.
– Pies to wszystko jebał – rzucił na głos z wściekłością, kiedy po krótkiej analizie uzmysłowił sobie, że jest za późno, żeby ją tak po prostu zabić. Gdzieś po drodze stracił całą obiektywność i chyba już nie potrafiłby jej pozbawić życia. Może w bezpośredniej walce, kiedy rzeczywiście musiałby wybierać między swoim życiem a jej. Ale nie wtedy, kiedy to nie był wybór między nią a Domingiem, tylko jakaś cholerna egzekucja.
I co z tego, że ona nie wahałaby się ani chwili?
Czego zresztą przykład miał dosłownie przed chwilą.
Złapał za uszkodzoną rękę w dwóch miejscach jak prawdziwy fachura i, rzucając kurwami na prawo i lewo, nastawił dziewczynie kość. Jeśli to jej nie przywróci przytomności, to pewnie będzie odcięta przez kilka godzin.

Magia voodoo, 3/5 postów użycia

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 12:06 am

Chciała się jeszcze podnieść. Gdy w miarę wyrównała oddech, gdy była pewna, że może to zrobić... by ponownie, z uporem prawdziwego osła, ponownie spróbować złapać Domingo za ramię. Tylko za ramię. bez złych zamiarów. Przecież, na Boga, osiągnęła cel, gdy stracił przytomność. Wsparła się zdrową ręką o podłogę i spróbowała wstać. Coś nieprzyjemnie chrupnęło w jej klatce piersiowej, poczuła nową eksplozję bólu... i tyle by było z idiotycznego wstawania. Przed oczami zatańczyły jej czerwone i czarne plamy, krew odpłynęła jej z twarzy. I światło zgasło.

Tak jak ból ją zgasił, tak i ból sprowadził ją z powrotem. Przebudziła się z głośnym jękiem i zadziałał instynkt, który kazał jej zabrać rękę od źródła bólu - tak mało świadomie, że to rzeczona kończyna jest za to całe cierpienie odpowiedzialna.
Nie szacowała siły, jak miała to w zwyczaju przy kontaktach z innymi. Wyrwała rękę spomiędzy dłoni Salvadora z mocą, którą mogłaby pewnie przepchnąć samochód bez większego problemu. Czarne włosy rozsypały się dookoła jej głowy niczym mroczna aureola, oprawki okularów też lekko oberwały, bo jedno ucho ewidentnie się przekrzywiło, gdy za którymś razem przygrzmociła o podłogę.
Leżała na boku niczym szmaciana lalka, dociskając złamaną rękę do piersi. Otworzyła oczy, dysząc ciężko. Ale nie powiedziała nawet słowa, bo chyba nie były szczególnie potrzebne.
Co zresztą miałaby mu powiedzieć?
Bardzo przepraszam za to duszenie, ale sam rozumiesz? To byłoby obrzydliwe kłamstwo.
- Żeby Ciebie i to twoje magiczne mambo-dżambo Belzebub wydupczył - oznajmiła w końcu. Ale bez cienia wkurwienia. Bez złości, bez gniewu. To było czyste stwierdzenie faktu jakby najbardziej oczywistego pod słońcem.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 12:19 am

Nie spodziewał się, że tak po prostu wyrwie połamaną rękę. Do tego z taką siłą i impetem. Zachwiał się i gdyby zawczasu nie podparł się dłonią o ścianę, pewnie poleciałby prosto na nią. A to nie byłoby dobre dla żadnego z nich.
Chociaż, głównie jednak dla niej.
– Żeby ciebie i to twoje duszenie Guede Nibo wydupczył – odparł jej ze złością. Był zły. Zły na siebie, na nią, na cały świat. Nawet na to nieszczęsne gris-gris, bo właśnie wysysało z niego siły życiowe. Gdyby mógł spojrzeć w lustro, dotrzegłby, że skóra w kolorze ciepłej, jasnej czekolady była teraz prawie popielata. – Nie ruszaj się, wariatko, pewnie masz coś jeszcze połamane – niemal wypluł z siebie. Chciał się przysunąć, ale znowu pociemniało mu przed oczami, więc tylko przymknął powieki na chwilę.
Prawie doliczył do dziesięciu, zanim mu przeszło. Na klęczkach podszedł do niej. Któraś zjawa uskoczyła przed nim w bok.
– Ostatni raz to dla ciebie robię, następnym razem sama się składaj – dorzucił już spokojniej. Położył dłoń na jej czole i zaczął bezgłośnie poruszać ustami, wpatrując się w przestrzeń. Oczy wypełniły się magią i po chwili Domingo już wiedział, co jest nie tak. Miała połamane żebra. No cóż. – Masz pęknięte żebro, nic ci na to teraz nie poradzę.

Magia voodoo, 4/5 postów użycia

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 12:34 am

Żeby ciebie i to twoje duszenie Guede Nibo wydupczył.
Roześmiała się - śmiechem okropnie boleśnie brzmiącym, bo przerywanym bezsilnym postękiwaniem z bólu - niemniej daleko temu było do pełnego kpiny śmieszku czy złowrogiego rechotu. Zupełnie jakby opętało ją idiotyczne, lecz szczere rozbawienie.
Bo to było takie głupie.
W dodatku nazwał ją wariatką. Właśnie nastawił kości komuś, kto próbował go zabić i jeszcze pouczał, by się nie ruszać, bo złamań może być więcej, mimo że sam wyglądał niczym trzy cale od śmierci. I jeszcze ten gniew! Pomagał Łowcy. Łowcy, którego w dodatku sam schwytał i któremu dał się podejść jak dziecko.
Nic nie mogła poradzić. Na widok tej poszarzałej twarzy wykrzywionej złością jeszcze raz się roześmiała i pożałowała tego ponownie.
- I kto tu jest wariatem? - sapnęła gdzieś pomiędzy jękiem a kolejnym cichym śmiechem.
Zamknęła znowu oczu i docisnęła policzek do zimnych płytek, wypuściła powietrze z płuc głośno, jeszcze wciąż z lekka chichocząc.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 12:50 am

Zdębiał. Jak mu Papa Legba świadkiem, nie tego się spodziewał. Myślał, że znowu mu coś odburknie, powie, żeby się pierdolił czy co tam jeszcze, a ona po prostu wzięła i zaczęła się śmiać, i nawet gdy jej to pęknięte żebro dało znać, że może nie jest to dobry pomysł, to dalej się śmiała. Pokręcił głową.
Może jednak rozwaliła sobie ten pancerny łeb.
A może on sobie własny rozwalił, bo dopiero co próbowała go udusić, a tymczasem jemu w głowie tylko to, że kiedy się śmiała, to wyglądała ślicznie.
– Na pewno nie ja – mruknął bez większego przekonania i powoli wstał. – Felix założy ci gips na rękę, robił to już kilka razy. Ale zająć się twoimi żebrami będę musiał później.
Kiedy zniknął w korytarzu, duchy też zaczęły znikać, jeden po drugim.

* * *

Magia pomagała na wstrząs mózgu. Na szczęście voodoo parało się nie tylko opętaniami i śmiercią, ale także płodnością i – co w tej chwili ważniejsze – leczeniem. Domingo czuł się lepiej, kiedy zniknęły mdłości, ale był wykończony. Zastanowił się przelotnie, czy by nie wysłać Feliksa i do obandażowania Cece żeber, ale... Felix nigdy tego nie robił. Istniała spora szansa, że tylko bardziej jej zaszkodzi.
– Pies to wszystko jebał – powtórzył nekromanta.
Kiedy dotarł przed przeszklone drzwi, nerwowo potarł palcami talizman. Czy był głupi, że znów się tam ładował?
Prawdopodobnie.
– Przysięgam, jeśli znowu czegoś spróbujesz, to ci przywalę w to pęknięte żebro – rzucił sucho po przekroczeniu progu. – Możesz sama unieść koszulkę?

Magia voodoo, 1/4 posty odpoczynku

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 1:13 am

Oszczędziła już sobie pobłażliwego przytaknięcia. Popękane żebra zebrały swoje żniwa, gdy tak po prostu parsknęła tym durnym śmiechem. Kto to widział?
Leżała jeszcze tak kilka chwil, obserwując zanikające duchy, nim ponownie spróbowała się podnieść, lecz tym razem znacznie ostrożniej i wolniej, bardziej uważając na wszystkie ruchy. A niewiele później z pewnością została pierwszym Łowcą w historii całego Watykanu, któremu gips zakładało zombie.

***

Opadła gorączka bitwy, opadła adrenalina, po czasie opadło również niezdrowe rozbawienie. Zostały poobijane gnaty, popękane żebra i złamana ręka. Całkiem niezły bilans, jak na starcie z duchami bez żadnego sprzętu. Słyszała o innych Łowcach, którzy z takich starć w ogóle nie wychodzili cało. Czy raczej w ogóle nie wychodzili.
Siedziała na materacu z nieszczęsnym gipsem na ręku, dosłownie chwilę wcześniej przyglądając mu się z uważnie. Wyszło całkiem zgrabnie, jak na robociznę zombie, to musiała przyznać.
Niemniej tych żeber to by mu nawet nie dała. Wolałaby chyba zająć się tym już osobiście przy pomocą chociażby własnych zębów. Delikatnością to, mimo wszystko Feliks nie grzeszył.
Gdy Domingo przekroczył próg, posłała mu kpiące spojrzenie i przewróciła oczami.
- O Boże, wielkie halo, trochę Cię poddusiłam, a zachowujesz się, jakbym zabiła Ci matkę - sarknęła na początek. Przypominając przy okazji prawdziwy powód swojej głównej niechęci. - Nawet nie próbowałam Cię zabić. Uważałam - dodała jeszcze, gdy zdrowa ręką złapała za rąbek koszulki.
Ale Cece nie bawiła się w półśrodki, bo wiedziała, jak bandażuje się popękane żebra, robiła to nieraz w swoim życiu. Bandaż musiał być owinięty dobrze i ciasno dookoła klatki piersiowej i musiał mieć punkt zahaczenia w postaci ramienia. Dlatego kompletnie bezceremonialnie koszulkę nie tyle podwinęła, co po prostu podsunęła sobie rąbek do ust, by złapać go zębami i wyciągnąć rękę z rękawa i podwinąć ją do szyi. Żadnego skrępowania, że właśnie bezpardonowo świeciła cyckami - czy raczej półtorej cycka, bo drugi nadal był częściowo przynajmniej zakryty - przed kimkolwiek.
- Mam wstać? - zapytała, przerzucając włosy na drugie ramię, to złamane.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 1:34 am

Zerknął na gips. Na pierwszy rzut oka zombie spisało się całkiem nieźle, wszystko wyglądało jak należy. Z każdym kolejnym gipsem Felix radził sobie coraz lepiej. Szkoda, że niedługo będzie trzeba go oddać ziemi i uczyć podstaw kolejnego trupa.
– Rzeczywiście. Chciałaś mnie zabić kiedy indziej, kiedy szanse będą po twojej stronie – rzucił obojętnie i łypnął w te niebieskie ślipia, kompletnie ignorując przytyk o matce. No bo co miał jej powiedzieć? Sorry, że zabiłem ci matkę, ale to ona zaczęła? Nie było to kłamstwem, ale Domingo bardzo wątpił, żeby Cecilii robiło to jakąkolwiek różnicę. Trup to trup. – I jeśli tak wygląda według ciebie lekkie podduszanie, to przypomnij mi, żebym się nigdy z tobą na nic nie umawiał.
Nekromanta również bandażował żebra nie raz, nigdy jednak nie musiał przy tym uważać, żeby wściekły watykański pies nie odgryzł mu przy tym twarzy. Już nawet przestał zadawać sobie pytanie, dlaczego w ogóle to wszystko robi. Chyba nie chciał znać odpowiedzi.
Nie odwrócił wzroku. Bezczelnie obejrzał sobie wszystko to, co było do obejrzenia, a potem spojrzał dziewczynie w oczy.
– Tak, wstań. Mam przykre wspomnienia związane z klęczeniem przed tobą – rzucił całkiem poważnie i tylko przelotny błysk w oku świadczył, że nie do końca było to poważne wyznanie. Poczekał, aż Łowczyni wstanie i podszedł do niej. Miał dość, był emocjonalnie wyczerpany. Mogłaby mu teraz przywalić w pysk tym cholernym gipsem i chyba nawet niespecjalnie by go to obeszło. Rozwinął bandaż i zaczął ją opatrywać w milczeniu. To, że wcześniej sobie wszystko obejrzał, w żaden sposób nie sprawiło, że teraz dotykał jej bezkarnie. Tylko tam, gdzie trzeba, tylko tak, jak trzeba. Pełny profesjonalizm w składaniu popękanej wariatki. Z jednym wyjątkiem. Przeczytał fragment modlitwy na prawej łopatce. Dotknął tatuażu palcem.
– Do świętego Benedykta? Też jej używam –  napomknął mimochodem i zakrył miejsce bandażem. Owijał ciasno i szczelnie, inaczej całe przedsięwzięcie mijałoby się z celem.

Magia voodoo, 2/4 posty odpoczynku

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 8:53 am

- Chciałam stąd wyjść. Otworzyć drzwi Twoimi rękami i wrócić do domu – odparła bez żadnych większych emocji, jakby to jej nie dotyczyło. Wspomnienie o swojej wolności i słodkim domu musiała oddzielić od swojego obecnego położenia grubą kreską. Z nutką nostalgii zastanowiła się, czy została już zwolniona ze swojej pracy? Swojej przykrywki? Wyrzuciła to z głowy, nie miało znaczenia. – Nie próbowałbyś? Jesteś tchórzem czy kłamcą? – Bo nigdy nie uwierzyłaby, że ktokolwiek miałby nie próbować, nawet jeśli to miałaby być próba szczerze desperacka, głupia czy obnosząca się nawet ze stygmatami samobójstwa.
Niemniej wcale nie oczekiwała odpowiedzi – przecież w jej prywatnym mniemaniu zapewne był i jednym, i drugim. Zwłaszcza jednak kłamcą. Nawet nie musiała pytać, czy sprowadzony w czasie rytuału duch jej matki mówił prawdę. Kłamcy wyczuwali kłamstwa niczym perfumy.
- Gdybym chciała Cię zabić, po prostu wyrwałbym Ci tchawicę. To dużo szybsze niż duszenie – burknęła jeszcze na sam koniec. Zupełnie jakby musiała się faktycznie tłumaczyć. Jakby to nie była dostatecznie pokurwiona sytuacja.
Podniosła się powoli z materaca, pomagając sobie przy tym zdrową ręką. Złamania były najgorszymi obrażeniami, ale ogólnie była poobijana. Duchy się nie pierdoliły w tańcu, gdy miotały nią o ścianę niby kukiełką. I tak miała szczęście, że nie zarobiła pękniętej czaszki czy kręgosłupa, że złamane żebra nie wbiły się w płuca. Długo by wymieniać.
- Ita – rzuciła po łacinie. Zero szpanu. – Crux sancta mihi lux, non Draco sit mihi dux. Vade retro Satana, numquam suade mihi vana. Sunt mala quae libas, Ipse venana bibas. Amen – nawet przyłożyła zwiniętą pięść do piersi i pochyliła lekko głowę. Modlitwy należało wypowiadać odpowiednim tonem, a modlitwy po łacinie brzmiały dla Cece niczym melodia. Zwłaszcza ta jedna, pewnie dlatego ją wytatuowała jako jedyną. Inne jej tatuaże miały już znaczenie albo symboliczne, albo były po prosu interpretacjami świętych obrazów czy wizerunków. Jak Matka Boska Częstochowska na jej udzie czy ten nieszczęsny wąż przebity przez archanioła Michała – w domyśle, bo na niego już nie wystarczyło miejsca.
Czekała niemal grzecznie, aż skończy, może raz lekko się skrzywiła, gdy bandaż ciasno owijał się dookoła jej ciała – ale przecież tak trzeba było, więc cóż mogła powiedzieć? Nie bała się bólu do tego stopnia, zwłaszcza że teraz i tak było już po zawodach.
Ale zrobiła jedną mogącą przyprawić o niepokój rzecz. Domingo nie przypominał już wypalonego płótna, jego skóra nabrała po tych kilku godzinach pierwotnej czekoladowej barwy – w jednym tylko miejscu, gdzie pojawiły się fioletowe wykwity. Piękne pręgi na szyi, których kształt idealnie pasował do kościstych palców pewnej Łowczyni. Która teraz – kierowana może ciekawością, może po prostu przekorą – skorzystała z okazji, że Domingo był tak straszliwie zafrasowany bandażowaniem i delikatnie opuściła dłoń, którą trzymała w górze na czas opatrywania, i musnęła opuszkami palców te sińce.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 3:14 pm

Domingo westchnął ciężko. Co racja, to racja – gdyby role się odwróciły, też próbowałby wykorzystać każdą okazję. Pewnie nawet w znacznie ryzykowniejszy sposób.
– Czy tchórzem, to nie wiem. Ale kłamcą – tak, okazjonalnie. – Przyznał po chwili. Pewnie tego pożałuje, ale... – Wybacz, że cię okłamałem tam na dole. Ale sama rozumiesz. Wy, Łowcy, macie pewną renomę – skrzywił się. To było niedopowiedzenie roku. Małym dzieciom opowiadało się na dobranoc historie o duchach, wampirach i złych czarnoksiężnikach, którzy przyjdą po nie, jeśli nie będą grzeczne. Małym czarnoksiężnikom opowiadało się historie o bezlitosnych Łowcach. Którzy zrobią to samo, tylko bardziej.
Nie, żeby ktokolwiek opowiadał Salvadorowi jakiekolwiek historie na dobranoc.
– Wiem, że to ci nie zrobi żadnej różnicy... – zaczął znów powoli, nagle spięty. Niesamowite. A już myślał, że jest tak zmęczony, że mu absolutnie wszystko jedno. Jednak instynkt przetrwania to niewiarygodna rzecz. Szkoda tylko, że Domingo postanowił go zignorować, by znowu pchać łapy w pysk tygrysa. – Ale ja się tylko broniłem – dokończył cicho.
Przełknął głośno ślinę, nagle hiper świadom istnienia swojego gardła. Strun głosowych. Aorty.
Tchawicy.
Wyrwanie tchawicy to nie była piękna śmierć. Stosunkowo szybka, ale przerażająca. Wiedział, bo zdarzyło mu się ją widzieć. Oczy pełne paniki, kiedy ciało próbowało zaczerpnąć tchu, ale fizycznie już nie miało takiej możliwości. Oczy pełne bólu i cierpienia, w których nieznośnie powoli gasło życie.
Tak się zatopił w tych myślach, do wtóru melodyjnej modlitwy wypowiedzianej na głos przez Cece, że Łowczyni wzięła go totalnie z zaskoczenia. Praktycznie podskoczył pod wpływem dotyku szczupłych palców na skórze. Po kręgosłupie przebiegł mu znajomy już dreszcz – dreszcz oczekiwania na niebezpieczeństwo. Przelotnie zmartwiło go, że dreszcz był już znajomym uczuciem; uczuciem, do którego zaczynał się przyzwyczajać, którego zaczynał oczekiwać. Powoli wypuścił wstrzymywany oddech.
Nawet nie wiedział, że go wstrzymywał.
– Podziwiasz swoje dzieło? – zapytał cicho, nadal owijając ją pasmem bandaża i patrząc na jej twarz tylko kątem oka.

Magia voodoo, 3/4 posty odpoczynku

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 4:46 pm

- Strach przed karą zapobiega grzechom - powiedziała trochę głucho, na krótki moment sięgając myślami gdzieś bardzo daleko, poza granice Wysp Brytyjskich. Usłyszała na nowo zapomniany niemal głos jednego z nauczycieli, który opowiadał całej sali, dlaczego Łowcy w ogóle powstali i co przyświeca ich misji. Byli potrzebni, by chronić ludzi. Zwykłych i miękkich śmiertelników, którzy nawet nie zdawali sobie sprawy z istnienia tej drugiej strony. Byli tarczą, która chroniła krainę ludzi przed wszystkimi okropieństwami, jakie mogła sprowadzić na nich magia i pochodzące od niej istoty. Sama świadomość ich istnienia mogła powstrzymywać najgorsze mordercze kreatury przed wyrządzaniem ludziom krzywdy.
Mogła. Czasem.
Zacisnęła mocniej zęby i sekundę później przesunęła dolną szczękę, przez co trzonowe otarły się o siebie z nieprzyjemnym zgrzytem. Spięła się w ułamek sekundy, jakby lada moment miała szykować się do ataku. Napomknięcie o tym nie było dobrym pomysłem, instynkt samozachowawczy powinien zawyć mu niczym syrena alarmowa i błyskać czerwonym światłem.
Nie odezwała się, bo gdyby otworzyła usta, to prawdopodobnie uznałaby, że zamiast wyrwać tchawicę lepiej będzie ją wygryźć.
Palce na krótką sekundę zmieniły jednak taktykę, już nie przejeżdżały niemal eterycznie po fioletowych sińcach, a ponownie zacisnęły się na gardle. Znacznie lżej niż ostatnio, lecz wystarczająco, by oddychanie mogło być utrudnione.
- Nie jest jeszcze skończone - warknęła, nim gwałtownie poluzowała uścisk i złapała za końcówkę bandaża, żeby go zwyczajnie wyrwać Salvadorowi z dłoni. - Lepiej się wynoś, bo zmienię zdanie co do deadline'u.
Na tym kończyłaby się prawie normalna pogawędka.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 5:25 pm

Domingo pokręcił głową. To była jedna z tych rzeczy, które go wkurzały w religii w ogóle, ale w chrześcijańskich zwłaszcza.
– Jeśli strach przed karą jest jedynym, dlaczego nie popełniasz grzechu, to czy można o tobie powiedzieć, że jesteś dobrym człowiekiem? – odparł nekromanta.
Nekromanta był w miarę dobrym człowiekiem. Nie zabijał – w każdym razie, nie bez przyczyny – nie kradł, nie wymawiał imienia Pana Boga nadaremno. Trochę cudzołożył. Trochę kłamał. Ale nie był zły. Jego magia też nie była zła, inaczej Papa Legba – Święty Piotr – nie użyczałby mu swojej mocy. Z nekromancją było trochę inaczej. Ale tutaj akurat nie było jasnych odpowiedzi.
Bo skoro pewne rzeczy mógł uzyskać zarówno nekromancją, jak i voodoo, to czy te rzeczy uzyskiwane przez nekromancję rzeczywiście były obiektywnie złe?
Nie miał czasu się nad tym rozwodzić. Miękki dotyk palców na jego szyi przerodził się w coś drapieżniejszego, w coś bardziej niebezpiecznego. Miał kłopot z oddychaniem, ale wciąż mógł to robić. I to właśnie było podduszanie, wbrew temu, co Cece wcześniej powiedziała. Mimowolnie uśmiechnął się.
Cholerny dreszcz wzdłuż kręgosłupa.
– Jak sobie życzysz – powiedział neutralnie, rozmasowując skórę na szyi. Siniaki będą tam jeszcze przez długi czas. Nie chciał marnować magii na taką drobnostkę.
Wycofał się tyłem i bezszelestnie zniknął.

[ponad tydzień później]

Przychodził do niej praktycznie codziennie, trochę rozmawiali – o ile była w nastroju – ale nie odważył się już do niej wejść. Bał się nie tyle jej, co własnej reakcji.
To znaczy, jej też, oczywiście, no ale.
Obawiał się, że jeśli znowu się na niego rzuci, to ten cholerny dreszcz ekscytacji przysłoni mu racjonalne myślenie. Powoli zaczynał rozumieć, dlaczego niektórzy skakali na bungee czy ze spadochronem, uprawiali wspinaczkę, nurkowali czy eksplorowali zalane jaskinie.
Czemu nie mógł, do kurwy nędzy, czuć ekscytacji na myśl o skoku ze spadochronem? To by zdecydowanie było zdrowsze.
Już się zaczynał przyzwyczajać, że w celi pod podłogą ma uwięzioną Łowczynię. Myślał, że ona też zaczęła się przyzwyczajać, bo jakoś nic nie kombinowała. W każdym razie, nic, co byłby w stanie dostrzec Felix. Albo Domingo jego oczami. Nie, żeby Domingo faktycznie korzystał z umiejętności patrzenia oczami swojego tworu – to by już zahaczało o zbytnie spierdolenie. Dziewczyna potrzebowała tej odrobiny prywatności.
No i masz babo placek. Skorzystała z niej. Zombie doniosło mu, że więzień się dziwnie zachowuje. Drze ubrania i chowa gdzieś te strzępy.
Może szykowała linę? Prowizoryczną garotę, tak jak wtedy z włosów? Domingo nie mógł się dłużej chować za szybą. Przebrał się. Niech Guede Nibo mu pomoże, ale się przebrał. Z tej bezkształtnej szaty ceremonialnej w białą koszulkę zwaną pieszczotliwie żonobijką i czarne spodnie cargo. Nie stroił się, ale już sam fakt, że przebrał się z rytualnej szaty mówił wiele. Domingo miał ochotę walnąć łbem o ścianę.
– Znowu coś kombinujesz – powiedział melodyjnie, kiedy ponownie stanął przed nią. – Dobrze wiesz, że będę musiał to zabrać. Naprawdę chcemy powtórki z rozrywki?

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 5:50 pm

Jak wielu humanoidów mogło pochwalić się trzymaniem Łowcy w piwnicy? Pomijając Watykan, rzecz jasna. Jak wiele istot nadprzyrodzonych miało możliwość porozmawiania z Łowcą, który wcale nie udawał, że jest kimkolwiek innym?
Cece przestała kombinować, bo brak jej było narzędzi. Dostawała kurwicy w tej klatce, zwłaszcza odkąd oklepywanie ścian i robienie pompek na pięściach nie wchodziło już w grę. Przez kilka pierwszych dni nawet podniesienie się było koszmarne, gdy połamane żebra dawały o sobie znać.
Myślała, że nie będzie już gorzej. Aż ostatniej nocy nawiedził ją koszmar. Wielki cień gonił ją po ciasnym labiryncie, aż dopadł ją w ślepej uliczce. Przewalił ją na plecy i wbił wielkie szpony w jej podbrzusze. Czuła ten ból. Czuła, jak coś rozrywa ją od środka. A później się obudziła i nadal czuła paskudny ból w podbrzuszu.
Właśnie wtedy przypomniała sobie, że jest kobietą. I że bycie kobietą nie oznacza tylko, że ma się cycki i darmowe drinki w barze, ale bycie kobietą oznaczało również bardzo cyklicznie nawracający proces o jakże pięknej nazwie: menstruacja. Zaklęła szpetnie w myślach, powoli podnosząc się na swoim materacu. W normalnych warunkach wzięłaby może ze dwa dni wolnego, żarła pączki, oglądając Władcę Pierścieni non stop. Dodatkowo tabletki hormonalne bardzo ładnie regulowały i łagodziły wszystkie niepożądane objawy, takie jak na przykład skurcze i paskudne samopoczucie.
Miała dwa wyjścia. Mogła grzecznie zgłosić to na codziennej poobiedniej audiencji. Albo mogła zacisnąć zęby i absolutnie zająć się tym sama na tyle, na ile było to możliwe.
Dlatego oderwała na dobry początek kawałek lewej nogawki, żeby zatamować krwawienie. Kompletnie nie przyszło jej wtedy do głowy, że sprzedawczyk Feliks podpierdoli ją nawet na stopie robienia prowizorycznych podpasek.
Więc po udanym zabiegu ponownie zwinęła się w kłębek na materacu - a przynajmniej na tyle, na ile pozwalały złamania - i leżała tak z ręką uniesioną w górze.
Spojrzała mu prosto w twarz zza czarnych oprawek, mrużąc oczy niczym kobra. Trochę blada kobra. Znaczy bardziej niż chociażby dzień wcześniej.
- Nie chcesz tego - warknęła tylko na dobry początek, piorunując Domingo najbardziej żądnym mordu spojrzeniem, na jakie było ją stać. Głównie dlatego, że akurat się musiał przytaszczyć, jaśnie pan, gdy miała tak cholernie mocne skurcze, że chciało jej się po prostu rzygać.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 6:01 pm

Zdawało mu się, czy wyglądała bardziej blado niż zwykle? Nie był pewien. Tak jak nie był pewien, czy powinien do niej wchodzić sam, czy wysłać do niej zombie. Z jednej strony – zombie mniej szkoda, jeśli Cecila mu coś zdefasonuje. A z drugiej – ryzyko, że Łowczyni ucieknie właśnie przez zombie, które jednak miało ograniczone procesy myślowe, było niepomiernie większe.
Przynajmniej tak to sobie tłumaczył, kiedy coś mu tańczyło wzdłuż kręgosłupa.
– Zaryzykuję – powiedział lekko. Znacznie bardziej lekko, niż faktycznie się czuł. Ostrożnie wszedł do celi, rozglądając się czujnie, jakby zaraz miała spaść na niego ukręcona ze szmat lina czy inna siatka, a Cecilia miała zrobić przy tym teatralne: "Hazaaa!".
Kiedy nic się na niego nie rzuciło, stanął nad zwiniętą w kłębek Łowczynią. Wyciągnął do niej rękę.
– Oddaj, proszę.

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 6:09 pm

Nadal łypała wściekle. Morderczo. Miała ochotę wykurwić mu gipsem w tę wyciągniętą łapę. Jeszcze stanął nad nią niczym kat nad grzeszną duszą.
- Czego nie rozumiesz? - warknęła jeszcze wściekle. - NIE.
Ale nawet się nie ruszyła, nadal leżała w tej samej pozycji, zdrową ręką obejmując brzuch.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 6:13 pm

Przykucnął obok niej. Powoli, ostrożnie. Nie chciał tak nad nią sterczeć, bo mogłaby poczuć się zagrożona. A uwięzione zwierzę w stanie zagrożenia kąsało najazapamiętalej.
– Cece – powiedział do niej łagodnie. Wymknęło mu się. Do tej pory nie używał tego zdrobnienia, które jakoś tak samo nasuwało się na język. – Proszę, nie utrudniaj tego. Oddaj te szmaty i miejmy to z głowy. Nie mogę pozwolić, żebyś tworzyła sobie broń czy co tam chciałaś z tym zrobić.

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 6:20 pm

Gdy zaś przykucnął tuż obok, to byłaby gotowa wydrapać mu te durne granatowe ślepia. Wyrwać ten język, żeby nigdy więcej nie używał tego przesadnie przesłodzonego łagodnego tonu ani, tym bardziej, żeby nigdy więcej nie miał czelności wymawiać jej imienia. Zwłaszcza zdrobniale.
Ale teraz nie zamierzała się do tego przypierdolić.
- Robię prowizoryczne podpaski, Ty zjebie - wywarczała wściekle.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 6:27 pm

Chwilę przetrawiał to wyznanie w kompletnej ciszy, z miną wyrażającą całe, wielkie nic. No tak. Rzeczywiście. Przecież była kobietą. Kobiety mają swoje potrzeby. Zwłaszcza raz w miesiącu. Tak. To elementarne, drogi Watsonie.
– Jakich potrzebujesz – zapytał kompletnie neutralnym tonem, nawet nie uderzając na końcu w antykadencję oznaczającą pytanie. Ale przynajmniej nie zaczął się rumienić ani śmiać. Punkt dla niego.

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 6:34 pm

Prychnęła na tę pierwotną ciszę i zamknęła ponownie oczy, obracając twarz do materaca, aż okulary nieco się jej przekrzywiły. I docisnęły jednocześnie do skóry. Niemniej tak długo, jak niczego nie widziała, to nie był przecież problem.
A bardzo mocno nie chciała patrzeć na nikogo i na nic. Bo oto ponownie już padła ofiarą ułomności własnego ciała.
- Kurwa, dowolne - warkot przerodził się w burkot i to dodatkowo częściowo tłumiony przez materac.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 6:44 pm

Nic już nie powiedział, tylko wyszedł stamtąd jakby się za nim paliło. I kiedy już stał w sklepie na dziale kosmetycznym, zastanawiał się, co w jego życiu poszło nie tak. Wpatrywał się w półkę przed sobą, na skrzydlaty dowód tego, że faktycznie coś było nie w porządku.
Jak się w ogóle znalazł w tej sytuacji?
Przecież w odpowiednim momencie wystarczyło kliknąć opcję "oznacz jako spam". Nie miałby teraz pod opieką – czy raczej, w niewoli – żądnej jego krwi Walkirii, która jednym ciosem mogła pozbawić go tchawicy. I która teraz leżała bezradnie na kiepskiej jakości materacu z kawałkiem dresu zamiast środków higienicznych.
Po chwili namysłu Domingo wsadził do koszyka kilka paczek, każda z różnym oznaczeniem kropelek. Nie znał jej wystarczająco, żeby samemu z siebie wiedzieć, jakich używała, a sytuacja była już wystarczająco niezręczna i bez jego dociekliwego dążenia do odpowiedzi. Więc po prostu wziął wszystkie opcje.
Kilka kroków przed kasą gwałtownie zawrócił w tył. Wpakował do koszyka jeszcze mały, plastikowy kubełek na śmieci i dużo, dużo słodyczy.

* * *

Postawił kubełek tuż obok toalety, a po drugiej stronie zielone, niebieskie i fioletowe paczuszki. Wszystko bez słowa zająknięcia. Przez chwilę stał, wahając się. W końcu się odwrócił i podszedł do Cece. Znów przykucnął.
– Mogę zabrać ten ból – powiedział miękko, kiedy już położył obok niej drewnianą misę wypełnioną słodkościami. Duża, pocięta bliznami dłoń zawisła nad czołem dziewczyny.

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 6:58 pm

Nawet się nie ruszyła ze swojego miejsca. Jedyną różnicą chyba było to, że zdjęła okulary. I zasadniczo wcale nie była już zła, bo przez brak regulujących hormony tabletek, ich poziom miotał się niczym gris-gris Łowcami po ścianach.
Więc gdy wrócił, nie było żadnej wściekłej Walkirii, przyczajonego w kącie grzechotnika, który tylko czeka na okazję, a był rozbita i strasznie źle wypchana maskotka tygrysa. Bardzo źle wypchana, że wolała chyba umrzeć niż taka istnieć.
Dlatego zamiast warkotu, w odpowiedzi usłyszał łamiący się, drżący głos.
- Wypuść mnie, to po prostu mnie wypuść, nie będę cię ścigać, nie przyjdę po ciebie - to nawet już nie było żądanie, to była po prostu wychlipana w materac prośba. W dodatku te końcowe obietnice były tylko w 80% fałszywe.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 7:11 pm

Był głupi. Absolutnie, nieskończenie głupi, ale nie potrafił nic na to poradzić. To błagalne skomlenie mogło być udawaniem i zastawioną na niego pułapką, a on wierzył w nie jak idiota. Pozwalał, żeby już nawet nie tyle trącało w nim struny poczucia winy, co po prostu rozgrywało całą dziewiątą symfonię Beethovena.
– Przepraszam, nie mogę – powiedział łagodnie i przyklęknął. Ostrożnie, delikatnie sięgnął po Łowczynię, w każdej chwili gotów przestać, w każdej chwili gotów wezwać swoją magię. Ale przecież była w takim opłakanym stanie. Mógł dla niej zrobić choć tyle.
Przesunął ją tak, by plecami opierała się o jego klatkę piersiową. Położył prawą dłoń na jej czole, a lewą ręką lekko objął ją w pasie: tak delikatnie, by nie ściskać bolących żeber. Łagodny głos zaczął nucić spokojną melodię, spod jego dłoni po ciele Cece zaczął rozchodzić się łagodny spokój, który ogarniał całe jej ciało. Ból powoli odpływał, skurcze ustawały, a huśtawka nastrojów jakby zniknęła, kiedy Domingo regulował jej poziom hormonów. Ale nie poprzestał na tym. Po chwili Łowczyni mogła poczuć mrowienie wokół klatki piersiowej i na ręce, kiedy nekromanta przyspieszał zrastanie się kości.

Magia voodoo, 1/5 postów użycia

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 7:56 pm

Zaniosła się tylko głośniejszym płaczem, gdy usłyszała tę bezceremonialną odmowę. Czuła się tragicznie. Czuła się zaszczuta, opuszczona, samotna i smutna - teraz w dodatku hormonalny sajgon zbierał jeszcze swoje krwawe żniwo, przez co czuła się już możliwie najgorzej jak tylko mogła. To byłaby najdoskonalsza pułapka na świecie, gdyby tylko faktycznie był to podstęp. Ten szloch, te wielkie łzy, ten drżący głos, który załamywał się co chwilę.
Piękna to byłaby też rola, iście oskarowa.
Biedna, mała Cece. Tak niesprawiedliwie i kompletnie bez przyczyny zamknięta w za ciasnej klatce.
Prawda?
Dlatego nawet nie zareagowała na ten dotyk, albowiem była właśnie na samym dnie ROZPACZY co najmniej, a przecież cudzy dotyk często sam w sobie potrafił działać kojąco, uspokajać nerwy czy łagodzić ból. Chociaż może to był skutek magii? Sennej piosenki, która sączyła się teraz lekko do mózgu? Cecilia mało świadomie - machinalnie, bardzo automatycznie - przesunęła dłoń, którą do tej pory obejmowała się w talii i zacisnęła ją na przedramieniu maga. Lekko. Tak po prostu.
Powolutku i stopniowo się uspokajała. Przestała nawet już szlochać, przestała drżeć, pociągała co najwyżej nosem. Czując już ten delikatnie wibrujący w mózgu spokój, odwróciła twarz w jego stronę.
Wielkie niebieskie oczy pełne zastygłych łez, zaczerwienione spojówki. Czarne kosmyki przemoczone od tych słonych kropel przykleiły się jej gdzieniegdzie do twarzy.
Obraz prawdziwej nędzy i rozpaczy.

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 8:06 pm

Zaschło mu w ustach na ten obraz nędzy i rozpaczy. Na moment zgubił rytm, piosenka potknęła się, a wypełnione magią oczy czarnoksiężnika zamigotały jak światła, które mają zaraz zgasnąć. Zaraz jednak Domingo wziął się w garść i melodia zabrzmiała jak należy. Zdjął dłoń z czoła Łowczyni i odsunął jej z twarzy niesforne kosmyki.
To byłaby iście diabelska pułapka.
Nekromanta, nie przerywając śpiewu i pospieszania gojących się kości, wpatrywał się w te przekrwione od płaczu ślipia, a bliska obecność czerwonego koloru sprawiała, że niesamowity błękit tęczówek wizualnie nabrał lekko zielonego odcienia, tworząc równie niesamowity, prawie turkusowy kolor. Dłoń, która przed chwilą odgarniała z trójkątnej twarzyczki mokre włosy, została na policzku.
Nie mógł tego znieść.
Nie mógł znieść tego, że musi ją przetrzymywać w takim miejscu. Że w ogóle musi ją więzić. Że jeśli tylko ją wypuści, ona na pewno go zabije. Że wszystko się tak koszmarnie pochrzaniło przez jeden głupi rytuał.
Zamknął oczy i kontynuował leczenie.

Magia voodoo, 2/5 postów użycia

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 EmptySro Paź 18, 2023 8:19 pm

Jeden rytuał, dosłownie pięć minut życia, bez których nie doszłoby do tego wszystkiego. Wystarczyłby jeden zawczasu napisany odmowny mail i byłoby po zawodach, Cecilia nadal nadal łapałaby motyle informacji w dziurawą siatkę, a Domingo spokojnie zajmowałby się swoim życiem.
Żadnych Łowców zamkniętych w piwnicy, żadnych wyrzutów sumienia z tego powodu. Błogi i spokojny żywot przeplatany wypędzaniem demonów i rytuałami.
Zamknęła ponownie oczy - dla niej Domingo i tak był ciemną rozmazaną sylwetką na tyle jarzeniówki. Bo melodia była taka spokojna i senna. Bo ból wycofywał się poza granicę czucia. Bo była diabelnie zmęczona. Źle spała poprzedniej nocy, dyskomfort również nie pozwalał jej na poprawne zaśnięcie później. Ból pleców, podbrzusza, żeber, złamanej ręki. Teraz to wszystko odsunęło się gdzieś głęboko w cień. Zacisnęła nieco mocniej palce na przedramieniu i powolutku, niemal ledwo wyczuwalnie osuwała się w sen do rytmu melodii i wyrównującego się oddechu.

Sponsored content
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 4 Empty


 
Posiadłość Dominga Salvadora
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 13Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 11, 12, 13  Next

Skocz do: