|
Posiadłość Dominga Salvadora | |
Cecilia Clark
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Czw Paź 19, 2023 10:26 pm | |
| - Ciekawe dlaczego? - mruknęła tylko i przewróciła jeszcze oczami. Żadnej poduszki czy choćby koca, ale w porównaniu z celami w podziemiach filii WJSZPN to był pełen wersal. Był materac zamiast twardego stołu z pasami. Wsparła się łokciami o to królewskie posłanie, gdy usłyszała faktycznie trzask drzwi. Umknęło jej to chwilowe lśnienie, zresztą i tak wiele by jej nie powiedziało - oprócz tego, że najwyraźniej w ruch poszła magia. Ale jakiego rodzaju? Zresztą, co za różnica. - To poczekasz. Najpierw sobie tu posiedzisz z pięć miesięcy najbidniej - zaśmiała się cicho, lecz faktycznie podniosła się ze swojego miejsca, by do niego podejść. A może mniej? Kompletnie nie potrafiła powiedzieć. Tylko że wcale - wbrew tym słodkim zapewnieniom - nie złapała go za gardło, a za nadgarstek. Kto raz oberwał od duchów, ten niekoniecznie pewnie chciał to powtarzać tak szybko. Przerzuciła sobie jego rękę przez ramię i najzwyczajniej w świecie zaciągnęła go do materaca - Domingo wcale nie musiał jej w tym przecież pomagać - i już u celu posadziła go na tym materacu. I dodatkowo jeszcze pchnęła w pierś, żeby nie miał czelności siedzieć prosto, nim sama położyła się obok. Ramię w ramię. - Jaka jest pogoda? - zapytała, wpatrując się w sufit. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Czw Paź 19, 2023 10:45 pm | |
| Skrzywił się trochę. Kosztowało go to niemało wysiłku. Gdzieś kiedyś przeczytał, że wykrzywienie się używa kilkunastu mięśni twarzy, podczas gdy proste danie komuś w mordę tylko dwóch. Nie miał komu dać w mordę. Póki co. – Żebyś mnie nią nie udusiła – odparł i drgnęły mu wargi. Prawie się uśmiechnął. Naprawdę był zmęczony. Zaczynały bawić go własne gówniane żarty. – Nie przesadzaj, jesteś tu nieco ponad miesiąc – powiedział neutralnie, patrząc, jak wstaje z materaca. Czy to teraz? Czy znowu spróbuje go zabić? Nie miał siły się przestraszyć. Poczuł tylko coś na kształt nadziei. Nadziei, że może wszystko się skończy – w ten czy inny sposób. Da mu powód, żeby ją zabił. Sama jego zabije. Tak czy inaczej, to cholerne limbo się skończy. Nic z tych rzeczy. Prawie się potknął z zaskoczenia, kiedy go prowadziła w tę krótką drogę. Nadgarstek w miejscu, w którym go trzymała, jeszcze przez chwilę po wypuszczeniu go mrowił. Podobnie jak tors w miejscu, w którym go dotknęła. Posłusznie opadł na materac. Naprawdę był kiepskiej jakości. – Chujowa – odpowiedział bez zastanowienia, chyba po raz pierwszy tak bezpardonowo i bez powodu przy niej przeklinając. – To znaczy, leje, wieje i w ogóle nawet zombie bym z domu na dwór nie wygonił – zmitygował się. Nie patrz na nią, po prostu na nią nie patrz. Gapił się w sufit. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Czw Paź 19, 2023 11:02 pm | |
| - Co za zbieg okoliczności. - Zupełnie jakby miała jej potrzebować. Jej dłonie nadawały się znacznie lepiej, w dodatku bez pośredników to było bardziej personalne. Czasami niektórych rzeczy nie wolno było zrobić inaczej niż własnymi rękami - zaczęła uznawać, że gdyby miała go zabić, to musiałaby w ten sposób. Wydawało się to z niezrozumiałych jej przyczyn właściwe. Wariat zasługiwał na śmierć z rąk wariatki. - Miesiąc? Jezu. A już nie pamiętam, jak wyglądają inni ludzie poza Tobą. - To była drobna przesada. Ale tylko miesiąc? Przez ten bezruch i jednocześnie cały wachlarz bodźców i wrażeń była pewna, że jest tam od wielu tygodni. Na zewnątrz padało. Spróbowała przez chwilę się wyciszyć, może usłyszeć chlupot deszczu, zapomniany grzmot czy szum wiatru. Cisza w piwnicy była przygnębiająca. - Brzmi fenomenalnie, nie wiem, o co ci chodzi - ziewnęła po tych słowach i wyciągnęła ręce wysoko nad głowę, by się przeciągnąć. Lubiła taką pogodę. Słuchać wycia deszczu bębniącego o szyby. - Oho, ktoś chyba ma zły humor - rzuciła bez ogródek, obracając się na bok, przodem do Dominga. Podłożyła sobie dłoń pod policzek, poprawiła jeszcze okulary. W końcu rzucanie bluzgami i mięsem było jej domeną, więc przyglądała mu się po prostu badawczo. Lustrowała uważnie profil jego twarzy, nim zatrzymała wzrok na jednym szczególe - pieprzyku pod prawym okiem. - Jak cię trochę jeszcze podkurwię, to mnie zabijesz? Ale będziesz musiał zająć się Clarence. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Czw Paź 19, 2023 11:20 pm | |
| Sam doskonale wiedział, jak bardzo Cece nie potrzebowała się wysługiwać poduszką, gdyby jeszcze kiedykolwiek przyszło jej go zabić. Zabicie własnymi rękami brzmiało poetycko. Było totalnie niepraktyczne. Kompletnie nie zdając sobie sprawy, że oboje doszli do tego samego wniosku – Domingo uważał, że jeśli przyjdzie mu się jej pozbyć, to będzie musiał to zrobić osobiście. Żadnego wysługiwania się zombie, żadnego zabijania na odległość. Może nie gołymi rękami, ale wystarczająco blisko: sztyletem w serce. – Czyli mówisz, że jestem teraz całym twoim światem? – powiedział i ziewnął rozdzierająco, gdzieś w połowie dopiero udało mu się zasłonić usta ręką. Więcej chujowych żartów. Może wkurzy ją na tyle, że zajebie mu tą cholerną paprotką. Albo udusi go kolejną garotą z włosów. – Deszcz jest fajny, ale nie jak piździ i trwa od trzech dni – powiedział. Znowu poszło bez filtra. Tym razem nawet nie zauważył. – Nienawidzę tutejszego klimatu – dodał cicho i zamyślił się. Chciałby kiedyś wrócić na Haiti. Ale obawiał się, że duchy jego przeszłości go dogonią. Tutaj miały daleko. Tutaj biały piasek i woda w kolorze oczu Cecilii nie przynosiły na myśl złych skojarzeń, bo ich po prostu nie było. Mimo to tęsknił za gorącym klimatem. Drgnął, kompletnie zaskoczony przenikliwością jej pytania, i automatycznie spojrzał w jej stronę. Błąd. Duży błąd. Patrzyły na niego ogromne oczy. W jej przypadku powiedzenie o „wachlarzu rzęs” sprawiało, że wyświechtany frazes kompletnie tracił zastosowanie, takie były gęste i długie jej rzęsy. Rzucały głęboki cień na jej policzki w świetle podłej jarzeniówki. – Clarence to paprotka? Wybacz, ale jest z góry skazana na śmierć. Nie mam ręki do roślin – powiedział mało przytomnie. Wzrok ześlizgnął mu się na niezbyt szerokie, pełne wargi. Jak u aniołka. Szybko odwrócił głowę i znów wgapił się w sufit. Pęknięcie w rogu nagle wyglądało bardzo interesująco. Przez chwilę nic nie mówił i można by pomyśleć, że uznał resztę pytania za niewartą odpowiedzi. – Musiałabyś mnie prawie zabić – powiedział w końcu cicho i bardzo poważnie. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Czw Paź 19, 2023 11:50 pm | |
| Zaśmiała się cicho, ledwo słyszalnie. - Najwyraźniej - coraz więcej chujowych żartów. Cały jej świat sprowadzał się do tego pomieszczenia i kawałka korytarza, który widziała za szybą. Nie było niczego więcej. Ograniczona przestrzeń, za mała klatka w zoo, przez pręty ktoś mógł tylko podglądać, jak się w niej miota bezskutecznie. I ktoś przecież to robił. - Mmm. To prawda. We Włoszech musi być piękna pogoda - też popłynęła myślami. Niekoniecznie do swojej Ojczyzny - bo przecież Londyn nie był daleko - a właśnie do Włoszech. Nawet nie do Watykanu, a bardziej na Sycylię. Może do Neapolu. Tam jesień była delikatna i spokojna. Liście nabierały pięknych barw - od złotych do ciepłego brązu. Birmigham było szare i puste, jeśli miałaby je porównać. Uniosła brwi, gdy powiedział, że byłby w stanie zamordować paprotkę. - Paprotki są bardzo trudne do zabicia, żyją nawet w piwnicy - stwierdziła, zamykając oczy. Coś w spojrzeniu grantowych ślepi nie pozwalało jej patrzeć. Świdrowały ją przenikliwie z dziwnym wyrazem, jakby patrzył na zagadkę logiczną, której rozwiązać się nie da, lecz jednocześnie nie można wyrzucić kartki. - Chcę najpierw zobaczyć wschód słońca. Później mogę prawie cię zabić - odpowiedziała równie cicho. Zawahała się chwilę. - Możesz połamać mi nogi, jeśli się boisz, że ucieknę. Nie dbam o to. Jeśli umierać, to gdy ranne wstają zorze. Przywitać się z nowym dniem, budzącym się do życia światem i od razu się z nim rozstać w blasku poranka. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 12:06 am | |
| Skupił się na tym, co powiedziała. Włochy to był bezpieczny temat. Włochy i podróże, tak. – Nigdy tam nie byłem. Może jak skończy mi się termin przydatności w Birmingham, to się tam zainstaluję – powiedział miękko. Nie mógł inaczej, kiedy obok niego leżała. Należało mówić miękko i cicho albo wcale. Zamknął oczy na chwilę. – Ciepło, dookoła morze. Nie tak piękne, jak karaibskie, ale po tym tutaj z pewnością byłoby miłą odmianą – kontynuował. A potem nieco spochmurniał, przypominając sobie, że może nie dożyć takiej podróży, a wtedy snucie planów na przyszłość jest bezcelowe. Albo, co również prawdopodobne, ona już nigdy nie postawi nogi na włoskiej ziemi. A wówczas snucie takich opowieści byłoby po prostu okrutne. Pies to wszystko jebał. Podróże jednak nie były bezpiecznym tematem. – Nie doceniasz mnie. Nawet najbardziej żywotna paprotka musi uschnąć, kiedy zacznę się nią zajmować – odparł takim tonem, jakby się przechwalał. Jakby było czym. Jakby powiedział ktoś, kto przekomarza się z osobą, która wpadła mu w oko. Autoanaliza własnego charakteru i zachowań nie działała, zrobiła sobie wolne, bo był wykończony, więc nawet o tym nie pomyślał w ten sposób. Otworzył oczy i odwrócił głowę w jej stronę. Jak słonecznik szukający słońca. – Jeśli połamię ci nogi, to będziemy mieć nierówną walkę – zauważył poważnie. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 12:23 am | |
| - Fontane Bianche, biała sycylijska plaża - ciche słowa, niemal szept. Niemal słyszała szum. Chyba do szczętu traciła rozum. - Zakopałam w piasku łańcuszek, żeby na pewno tam wrócić. Może go znajdziesz. Stary zabobonny przesąd. Zostawić coś w danym miejscu, żeby na zawsze już przyciągało. Żeby był powód, by tam w ogóle pojechać. A Sycylia była przecież przepiękna. Całe Włochy takie były, nawet zatłoczony Rzym i Watykan miały swoje urocze momenty. Zaśmiała się znowu cicho, podnosząc nieco głowę, by zdjąć okulary z twarzy. - Na Boga, wystarczy ją podlać raz w tygodniu - odłożyła je na bok i potarła palcami nasadę nosa. Nawet otworzyła nawet na chwilę oczy, żeby nimi przewrócić teatralnie. Parsknęła za to trochę lekceważąco i przewróciła się z boku na brzuch, ledwo się na dobrą sprawę wciskając w ostatnią wolną przestrzeń między nimi. Skrzyżowała ręce pod brodą. - Wtedy będzie równa walka. Ruszasz się jak oferma - odpowiedziała z absolutną powagą. Tylko wampiry czy inne łaki były szybsze od Łowców. A tacy ludzie? Czy magiczni? Co oni mogli? |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 12:38 am | |
| Zakopałam w piasku łańcuszek, żeby na pewno tam wrócić. Może go znajdziesz. Zaschło mu w gardle. To pewnie była jakaś technika manipulacyjna, której jej tam w tym całym Watykanie uczyli. Żeby wywołać poczucie winy. Żeby grać mu na emocjach. Dobrze to wiedział, przecież widział to już nieraz. I, kurwa mać, działało. Nie odpowiedział jej. Nie chciał palnąć czegoś głupiego albo nieostrożnego. Nie myślał dzisiaj klarownie. – Zapomniałbym tak czy siak – ostrzegł właścicielkę paprotki. Przy nim wszystkie kwiaty umierały. Niestety, nekromancja nie była w stanie ich przywrócić do życia. Już prawie jej to powiedział, kiedy... Obróciła się. Przez cienki materiał rytualnej szaty poczuł jej ciepło. Poczuł przemożną chęć, żeby jej dotknąć. Zacisnął dłonie w pięści. To było nie fair. To nie mogło się udać choćby i za milion lat. Bo on był nekromantą, a ona Łowcą. Bo zabił jej matkę. Bo była jego więźniem. Więc dlaczego, do ciężkiej cholery, czuł takie głupie rzeczy? Powinien pójść na dziwki. Może wtedy mu się przejaśni w głowie. – Nie widziałaś, jak się ruszam – mruknął cicho, patrząc na nią kątem oka. A próbował gapić się w sufit. – Nie jestem aż taką ofermą. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 12:48 am | |
| - To zakop ją w lesie. Jeśli uśmiercisz Clarence, sprowadzę na Ciebie wszystkich Łowców świata - ostrzeżenie za ostrzeżenie. Nie wolno było mordować żywych paprotek, zwłaszcza takich, do których ktoś czasami mógł przemawiać cichutkim szeptem. I ktoś czasami przemawiał. Clarence poznała więcej tajemnic Watykanu niż ktokolwiek spoza kręgu wtajemniczonych. Była jedyną na świecie paprocią, która znała tak pożądane i ważne sekrety. A Cece była zmęczona. Było jej trochę zimno - a Domingo był wystarczająco ciepły. A jakie zresztą to miało znaczenie, skoro świtem mieli się pozabijać? Ostatnią noc w życiu każdy miał tylko jedną. - W porównaniu do mnie - jesteś. A nawet nie jestem inkwizytorem - sarknęła tylko, wciąż leżąc już w tej samej pozycji z rękami pod głową. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 12:54 am | |
| – Jasne – odparł lekko, jakby właśnie nie rozmawiali o jej potencjalnej śmierci. – O ile to ja przeżyję ciebie – szepnął po chwili tak cicho, że można by to wziąć za szum wiatru. Gdyby w tej małej celi mógł jakiś wiać. Szept tak cichy, że można by opowiadać nim paprotce tajemnice Watykanu. Domingo obrócił się na bok, przodem do niej. Po chwili wiercenia się podłożył sobie dłoń pod głowę. – Inkwizytorem? – zapytał z autentycznym zaciekawieniem. O, to było coś nowego. To Łowcy dzielili się na jakieś kasty? – Kim w takim razie jesteś? – dopytał jeszcze, a z granatowych oczu na chwilę zniknęła senność. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 1:01 am | |
| Nawet jeśli usłyszała ten szept, to nie dała po sobie tego poznać. Takie szepty musiały być wysłuchane w ciszy absolutnej i nie można było na nie odpowiadać. Paprocie przecież nie potrafiły mówić. A Ceclila nie użarła się w język. Palnęła, co jej ślina przyniosła. Aż otworzyła oczy i zacisnęła usta. Obróciła lekko głowę, z tej odległości widziała go całkiem wyraźnie. Widać było tę chwilę wahania. Nawet uchyliła na moment usta, lecz zamknęła je równie szybko, ponownie zaciskając je w wąską kreskę. - Nimrodem - oznajmiła w końcu. Powoli. Jakby ważyła swoje własne słowa. A później wahanie zniknęło, uznała - cytując pewnego nekromantę - że pies to wszystko jebał. Rano będzie jej bardzo mocno wszystko jedno, jeśli zginie. A jeśli zginie Domingo, to przecież i tak z nikim się tą wiedzą nie podzieli. - Nie nadaję się na inkwizytora, jestem ślepa jak kret i za słaba. Bez problemu podniosła chłopa niemal metr dziewięćdziesiąt i przeniosła go przez pokój jak narzucony na szyję szalik. A i tak była za słaba. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 1:10 am | |
| Z zainteresowaniem i pewną fascynacją przyglądał się, jak toczy walkę wewnętrzną. Niemal mógł zobaczyć, jak po jego pytaniu prawie palnęła sobie w czoło. Miło było wiedzieć, że nie tylko jemu wymykały się z ust rzeczy, których nie chciał mówić. Nie ponaglał jej, czekał, aż sama zdecyduje, czy i co mu powiedzieć. – Nimrodem... – powtórzył z uwagą i, lekko marszcząc brwi, zapatrzył się w bok, gdzieś w okolice jej ucha. Próbował sobie przypomnieć, skąd zna to słowo. Aż wreszcie skojarzenie do niego wróciło, niosąc ze sobą strzęp wiedzy. Spojrzał jej w oczy. – Jesteś czymś w rodzaju tropiciela? – zadał kolejne pytanie. Druga taka okazja mogła się nie powtórzyć. Szansa zaspokojenia ciekawości warta była ryzyka, że wkurzona dociekaniem Łowczyni walnie mu w pysk i powie, żeby się pierdolił. Zaraz jednak parsknął, a w oczach zalśniło mu rozbawienie. – Tak, jesteś taaaaaka słaaaaba – zakpił z szerokim uśmiechem. – Wcale mnie nie podniosłaś jak paker sztangę. Mhm. – Nabijał się z niej bezczelnie. Ale hej, za to słowem się nie zająknął o tym, że jest ślepa jak kret. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 1:20 am | |
| - Mhmmm - przytaknęła, przymykając oczy. - Nie poluję. Zbieram informację, szukam i na koniec wbijam dane do systemu. Inkwizytor w okolicy odpala apkę, pobiera zlecenie i idzie w świat - poruszyła lekko ramionami, jakby chciała nimi wzruszyć. Prosta sprawa. Ta cela źle na nią wpływała. Robiła się stanowczo za bardzo rozmowna. Albo może perspektywa rychłego rozwiązania ich patowej sytuacji działała w ten sposób, że po prostu chciała W KOŃCU z kimś porozmawiać. Normalnie. Albo chociaż względnie normalnie. Rozsupłała ręce, które do tej pory miała skrzyżowane pod głową i teraz wsparła się na łokciach, jednym palcem wskazała go jeszcze oskarżycielsko. - Powinnam cię jeszcze wtedy skopać albo połamać łapska za to macanie - zawarczała od razu na to bezczelne nabijanie. Mimo że zasadniczo w tej kpinie było bardzo dużo prawdy. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 1:27 am | |
| Słuchał kompletnie zafascynowany. Nie wiedział, skąd ta wylewność i absolutnie nie wiązał jej z rzekomym pojedynkiem, na który przecież się ani nie zgadzał, ani nie nie zgadzał. To było coś nowego, coś interesującego. Czy w ogóle ktokolwiek wiedział, że tak to się właśnie odbywa? Czy wiedział Conventus...? A jeśli tak, to dlaczego nie rozpowszechniał tej wiedzy? Milczał przez chwilę. – Mnie też znalazłaś w tej apce...? – zaryzykował w końcu pytanie. Spojrzał na wyciągnięty w jego stronę palec. Przez ułamek sekundy czuł przekorną chęć, by go delikatnie ugryźć. Powstrzymał się, punkt dla niego. Wrócił spojrzeniem do dwóch błękitnych jezior. – I dlaczego tego nie zrobiłaś? |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 1:39 am | |
| - Nie. Ciebie szukałam, bo tak mi powiedziało medium - znowu zaskakująco wiele informacji. Dla niej to było proste i była święcie przekonana, że kolejnej nocy ubędzie rezydenta. - Zobaczył w dymie, że odpowiedzią będzie kapłan węży i trupów. - Po czym i tak dodał, że nie jest pewien, czy na pewno dobrze zobaczył. To było naprawdę słabe medium, już samo to, że wróżył przy pomocy tortu... Przy okazji sama siebie podkopała, jak elastyczne ma podejście do magii. Niektórzy tylko Łowcy po cichu szukali w niej pomocy, naukowcy nawet ją badali. Inkwizytorzy chyba jako jedyni nie chcieli nigdy i nigdzie mieć z nią do czynienia. Dla nich święta była technologia Łowców i nic więcej. - Jestem pełna miłosierdzia, do kurwy nędzy, dlatego - warknęła, opuszczając dłoń. Znowu zmrużyła oczy - ale to już nie tylko ze złości, po prostu się odsunęła i gorzej widziała. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 1:48 am | |
| Uniósł brwi w uprzejmym zdziwieniu. A to ci dopiero. Korzystała z pomocy nie jednego, a dwóch czarowników. Musiała być wtedy naprawdę zdesperowana. Ciekawe, czy gdyby wiedziała, jak się to wszystko potoczy, to postąpiłaby tak samo. Nie odważył się zapytać. Podparł się łokciem o materac, a głowę położył na dłoni. – Nieortodoksyjna z ciebie Łowczyni – powiedział z nieodgadnionym wyrazem twarzy, a potem roześmiał się szczerze na to całe miłosierdzie. – Tak, prawdziwa z ciebie Matka Teresa z Katapulty – zakpił ponownie. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 1:52 am | |
| Już nie odpowiedziała. Zmrużyła oczy jeszcze bardziej i jednym szybkim ruchem zrobiła najpodlejszą rzecz na świecie. Nikczemność wręcz powinna emanować z tego jednego gestu - złapała go za przedramię ręki, na której się opierał i pociągnęła. Żeby znowu walnął na materac. - Pierdol się - syknęła. Klasyka. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 1:58 am | |
| Opuścił gardę kompletnie. I równie kompletnie nie spodziewał się żadnego ataku na własną nietykalność cielesną. A już tak okrutnego zwłaszcza. Podstępny atak wściekłej Walkirii sprawił, że rypnął bokiem twarzy w materac. Znowu się roześmiał, niemal z automatu, kiedy tylko dotarło do niego, że ten bestialski zamach na jego życie nie był groźny. Obrócił się ni to bokiem, ni to na plecy, i spojrzał na nią z dołu. – Bez ciebie? Jakże bym śmiał – odparował z bezczelnym uśmiechem na twarzy.
|
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 2:07 am | |
| To było okropne posunięcie, zwłaszcza biorąc pod uwagę stan materaca. I jego jakość. Wylegiwanie się na nim mogło grozić bólem pleców i nienawiścią do świata. Gdyby Cece nie potrafiła sypiać nawet na kamieniu, to niechybnie chodziłaby wkurwiona jeszcze bardziej niż zawsze po nocy na tym królewskim posłaniu. - O łaskawcze - zakpiła, wciąż jeszcze trzymając jego przedramię w górze. - Lepiej skołuj lepsze łóżko następnym razem - dodała, przewracając tymi ślepiami na wszystkie strony, ale przynajmniej w końcu uwolniła mu rękę. Znowu potrząsnęła głową i się podniosła. Na tyle, żeby usiąść i żeby odwrócić wzrok w stronę drzwi. Bo wcale nie będzie następnego razu. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 2:14 am | |
| Dominga bolały plecy od samego tylko leżenia na tym materacu przez parę minut. Gdyby przyszło mu na nim spać, przez tydzień chodziłby powykręcany jak precel. Burżuj jeden. Nawykły do luksusów płatek śniegu. Ale teraz mu brak luksusów nie przeszkadzał ani trochę. – Wybacz, gdybym wiedział, że będę cię gościł, zawczasu kupiłbym łóżko wodne – parsknął. Choć nadal czuł ogromne zmęczenie, cała senność mu przeszła. Podążył wzrokiem za jej spojrzeniem. No tak. Śmiechy śmiechami, ale wciąż była tu więźniem. Wciąż chciała się wydostać. Wciąż tkwili w limbo. – Powiedz mi, Cece – powiedział łagodnie. – Co ja mam z tobą zrobić?
Ostatnio zmieniony przez Domingo Salvador dnia Pią Paź 20, 2023 2:22 am, w całości zmieniany 1 raz |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 2:20 am | |
| Patrzyła jeszcze tak przez chwilę na drzwi. Wcale nie wyglądały na takie, przez które nie można było wyjść. Nie przypominały wejścia do limbo. Wystarczyłoby nacisnąć klamkę i zrobić jeden krok, by znaleźć się po drugiej stronie świata. Może nawet na Fontane Bianche. Milczała dłuższą chwilę. - Teraz? Zostawić - odparła w końcu. Pusto. Bez gniewu i bez kpiny. Po tych słowach odwróciła się w jego stronę, mimo że wcale nie widziała dobrze jego twarzy. Ponownie był zamazaną plamą w świetle jarzeniówki. Ale może to i lepiej? Kapłan węży i trupów pośród dymu. - I wrócić przed wschodem słońca. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 2:29 am | |
| Zamknął oczy. Chwila szczerości i uśmiechu minęła, najpewniej bezpowrotnie. A on znów poczuł gorzki smak poczucia winy, o którym – pierwszy raz od tygodni – zdążył na chwilę zapomnieć. Te rozkoszne kilka minut, kiedy on nie był oprawcą, a ona żądną zemsty morderczynią. Kiedy byli po prostu dwójką ludzi. Nawet jeśli kłamała, nawet jeśli to była tylko kolejna maska, która miała jej dać to, czego chce. Upragnioną wolność. Nawet nie myślał nad tym jakoś długo. Właściwie poczuł ogłupiającą wręcz ulgę, kiedy w końcu podjął decyzję. Wgapił się w sufit i tylko nieco nerwowym gestem pogłaskał girs-gris tak, jak się odruchowo głaszcze kota, kiedy się jest zdenerwowanym. Bo po fali ulgi przyszedł strach. – Nie zrobię tego – powiedział tak bezbarwnie, jak tylko był w stanie. Podniósł się najpierw do siadu, a potem zwlókł z materaca. Już czuł, jak zaczynają go boleć plecy. Podszedł do drzwi i przeszedł przez nie, zupełnie tak, jak sobie tego życzyła, i zniknął w ciemności korytarza. Drzwi były uchylone. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 2:40 am | |
| Nie zrobię tego. Nawet już nie odpowiedziała, tylko pochyliła głowę, a włosy opadły jej na twarz. Nie zobaczy więc rannej zorzy. Nie zobaczy ponownie durnej białej plaży, a zostanie do końca w norze w piwnicy. Nie zrobiła niczego, żeby go zatrzymać i może jednak zmusić do tego pojedynku. Myślała, że pozwoli jej chociaż na tę jedną decyzję - gdzie umrzeć. A potem usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. I kroki gasnące powoli w korytarzu. Powoli podniosła głowę, odgarnęła włosy z twarzy i szybko namierzyła dłonią okulary, które szybko założyła na nos. Drzwi na drugi koniec świata były otwarte. Serce zadudniło jej w piersi szybko, dłonie zadrżały, gdy powoli się podniosła. Czy to był jakiś podstęp? Fortel? Test? Zasadzka? Miliony szaleńczych myśli przebiegło jej przez głowę, tratując wszystko, nim wolnym krokiem dotarła do granicy swojego więzienia. Popchnęła najpierw drzwi lekko, by otworzyły się szerzej. Dźwięki w oddali umilkły, a Cece postawiła pierwszy krok z próg. Drugi i każdy kolejny, aż dopadła do wyjścia z domu. Drżącą dłonią nacisnęła klamkę, odwróciła się jeszcze raz do tyłu, patrząc może dwie sekundy na wnętrze, nim po prostu ruszyła biegiem. Boso. Po żwirowej ścieżce aż do bramy, którą po prostu przeskoczyła. I dalej, do domu.
zt
Ostatnio zmieniony przez Cece dnia Pią Paź 20, 2023 10:22 am, w całości zmieniany 1 raz |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 2:49 am | |
| Chwilę jej zajęło, zanim zorientowała się, co zrobił. A potem – od zrozumienia do ucieczki – to były już tylko chwile. Domingo patrzył, jak biegiem oddala się przez korytarz, prosto w ciemność. Granatowe oczy zgasły i stały się na powrót prawie bezbarwne, a wyraz życia opuścił twarz Emily.
[z/t] |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora Pią Paź 20, 2023 3:04 am | |
| Najpierw musiała dojść do siebie i zadbać o swój komfort - dlatego gdy już wyłamała zamek do swojego mieszkania (bo przecież klucze zostały na motocyklu), miała naprawdę wiele rzeczy do zrobienia. Nade wszystko było to dwugodzinne moczenie się w wannie, kolejnym niezbędnym elementem rekonwalescencji była wizyta u kosmetyczki. I u fryzjera. A później, już na poprawę humoru, na zakupach. Trauma po uwięzieniu? Porozmawianie o problemie z psychologiem? Nic z tych rzeczy. Niemniej i tak poczuła coś na kształt delikatnego ścisku w żołądku, gdy przeskakiwała bramę w środku nocy. Musiała odzyskać swoje rzeczy - w tym pole antymagiczne. W Watykanie dokurwiliby jej takie sankcje, że te nałożone na Rosję to psi chuj, gdyby ktoś się dowiedział, że je straciła. Zepsute jeszcze jakoś dało się wytłumaczyć, ale zagubione? Przecież technologia Łowców miała zostać tylko w ich rękach. Cece przemykała przez cichy ogród niczym cień. Asasyn, szybki i niebezpieczny, odziany w czerń i, tak dla odmiany, wyposażony i gotowy do walki. Na wszelki wypadek. Postawiła sobie jasny cel: odzyskać swoje graty (zwłaszcza pole i nóż) i prędzej strzelić samobója, niż dać się znowu złapać. Tylko że było dziwnie cicho. Za cicho. Nikt jej nie zauważył, jak przekradała się przez ogród. Nikt nie zauważył, jak otwierała z zewnątrz okno. Nawet jej stłumionych kroków nie usłyszał nikt, a przecież Cece nie znała rozkładu domu, więc nie miała najmniejszego pojęcia, dokąd się kierować. A gdy w końcu znalazła... powoli podeszła do łóżka. Cicho niczym kot, przyczajona w mroku pantera. Wyciągnęła pistolet, odbezpieczyła i zgrabnie wycelowała w plątaninę czarnych warkoczyków na poduszce. Podeszła jeszcze bliżej, aż w końcu znalazła się tuż przy samym materacu. Przykucnęła przed nim, wciąż trzymając pistolet w gotowości słodko o party o brzeg materaca i w dalszym ciągu wycelowany prosto w cel. - Doooomingoooo - zaświergotała lekko. Najpierw ściszonym, intymnym niemal pomrukiem. - Doomingo, ty cholerny czaromiocie, obudź się - dodała po chwili, już nieco głośniej, a drugą dłonią - z nowymi długimi paznokciami, to trzeba zaznaczyć, ale te miały barwę po prostu już czarnogranatową - delikatnie przesunęła po skórze jego głowy. Pewnie gdyby nie wycelowany w niego pistolet to nie byłaby to najgorsza pobudka na świecie.
Ostatnio zmieniony przez Cece dnia Pią Paź 20, 2023 10:30 am, w całości zmieniany 1 raz |
|
| Sponsored content
| Temat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora | |
| |
|
| |
| |
|