Mieszkanie Dimy
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Next
Null.
Null.
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptyWto Sty 16, 2024 8:11 pm

Skupił się bardziej na Igracym, przewracając go sobie na kolanach na plecy i zaczepiając własnymi rękami, aby nie szedł zainteresowany w stronę transporterka. Cóż, zabawa z kotem nie była przecież czymś, co powinno przeszkadzać w rozmowie - choć zawahał się wyraźnie, słysząc już pierwsze słowa. Wbił wzrok w ziemię, samemu nie wiedząc co dokładnie miałby opowiedzieć - ale czując, że cokolwiek miałoby opuścić jego usta, musiał być bardziej niż ostrożny. Miał wrażenie, że w tej chwili miał do czynienia z tykającą bombą. Widział go w takim stanie? Nie był pewny, tak samo jak tego czego mógłby się spodziewać. Może za garażami jego ton był podobny? Chociaż bardziej suchy?
Było widać jak jego wzrok krążył po podłodze. Uśmiechał się wciąż lekko, ale był to bardziej zakłopotany uśmiech przyłapanego na wymykaniu się nastolatka niż pewnego siebie chłopaka. Choć trochę... było to prawdą.
- Em... już ci opowiedziałem o nich, tak? W sensie... no... nie ma nic więcej do opowiedzenia - stwierdził, chociaż mówił powoli, jakby warzył każde słowo opuszczające jego usta - jakby był ostrożny, bo każde miejsce w które mogły te słowa paść, było zaminowane.
Lord wyraźnie gdzieś pobiegł się schować, prawdopodobnie do kuchni, jakby sam wyczuwał gęstniejącą atmosferę. Igracy pozbawiony instynktu samozachowawczego, wyciągnął się na nogach Franklina, domagając się uwagi.
- Raz próbowałem zahipnotyzować pijaka i nie wyszło... I raz... em... jakiegoś innego, w sensie typ był zmiennokształtnym. Wtedy wyszło. Ale... nic poza tym w sumie... Zresztą, nie mogę chodzić do barów tak po prostu? - powiedział, skrzętnie pomijając, kto był jego nauczycielem - bo dlaczego miał o tym paplać, skoro nawet samego Savę prosił o nie mówienie Dimie o jego prośbie? - I to... w sumie tyle.

Dimitri
Dimitri
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptyWto Sty 16, 2024 8:25 pm

Franklin był ostrożny, zupełnie jak nie on. Żadnego niepowstrzymanego paplania, zastanawiał się nad każdym słowem. I Dimitri nie wiedział, z czego ta ostrożność wynikała. Bał się go? Tego, co mógłby zrobić? Tak jak... Dimitri bał się nieprzewidywalności Isobel? Ta myśl zmroziła go na moment, była wyjątkowo nieprzyjemna, tym bardziej, że przecież nigdy nie dał Franklinowi powodu do obaw. A przynajmniej tak mu się wydawało. Może wcale nie był wystarczająco wyrozumiały, wystarczająco cierpliwy... Po prostu – wystarczający?
A może po prostu Franklin bardzo starał się nie dać przyłapać na kłamstwie tak jak wtedy przy garażach. To, że miał jakieś swoje sekrety, nie powinno być niczym szczególnym, ale te sekrety mogły zagrozić bezpieczeństwu ich obu, więc Dimitri nie mógł na to pozwolić. Co, jeśli ten wampir, z którym się Franklin zadawał, był kimś groźnym? Jeśli po prostu bawił się nieostrożnym, nieświadomym podlotkiem? Albo gorzej – miał w tym jakiś cel? Co, jeśli był to jakiś stary wróg Dimitriego, który dowiedział się, że Franklin jest jego potomkiem, i tylko czekał na odpowiedni moment, by uderzyć? Co, jeśli... Jeśli ten wampir był od Isobel?
Jeśli był od Isobel, to mieli przesrane.
Nie, nie przesrane.
Było już po nich.
– Kto cię uczy? – zapytał bezpardonowo, jakby ignorując wszystko, co białowłosy do tej pory powiedział. Sprawa Neila zeszła kompletnie na dalszy plan, tym bardziej, że był prawie pewien, że to Gia był owym zmiennokształtnym, na którym zadziałała hipnoza Franklina. Poza tym... Nawet jeśli nie – jak wiele szkód w ich życiu mógł zrobić akurat jakiś koniołak? To było jeszcze jakoś do rozwiązania. Kwestia wampira była bardziej skomplikowana i niosła potencjalnie znacznie większe ryzyko. – Mów szczerze.

_________________

Null.
Null.
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptyWto Sty 16, 2024 8:47 pm

- Wampir - odpowiedział równie szybko co padło pytanie jakby w tej chwili decydował się na dorównanie prędkością w przedstawianiu swoich odpowiedzi. Był... spanikowany. Siedział jak na szpilkach, ale emocje nie brały nad nim góry. Nie miał świadomości, o jakiego rodzaju zagrożeniu myślał Dimitri. Nie miał pojęcia, że mogło rzeczywiście mieć miejsce...
Zresztą, drugi wampir wydawał się również być paranoiczny przy pierwszym spotkaniu. Jakby próbował kogoś zgubić, jakby...
Chwila. A może to była cecha wampirów po prostu? Z wiekiem bycie paranoicznym po prostu wychodziło nie wierzch, po tylu latach życia miało kto by nie oszalał...
- Dlaczego pytasz..? - zapytał ostrożnie, jakby chciał wybadać powód, dla którego miał mieć kłopoty - i dlaczego miałby mieć kłopoty, ale również i jak duże. Był ostrożny głównie przez fakt, bo w jego głowie cały temat nauki hipnozy za plecami Dimitriego już ucichł - ale może coś wyszło w ostatnich dniach? Może coś innego stało się problemem? Może... Sava się wygadał? Zmarszczył brwi na moment. Znali się, mogło być takie ryzyko, ale nie był pewny jak realne. Nie wydawał się być zbyt wylewny, ani tym bardziej chętny do dzielenia podobnymi rewelacjami za darmo...
Franklin intuicyjnie sięgnął po telefon, odblokowując go i chcąc wysłać krótką wiadomość, zanim zorientował się, że przecież było to głupie rozwiązanie. Zablokował ekran, zanim w ogóle wszedł do skrzynki wiadomości, aby wysłać zapytanie do Savy.
Odłożył urządzenie na bok.
- Mówię - dodał, wracając do swojej ostrożnej postawy znów, siedząc i wpatrując się w Dimitriego. Niekoniecznie bał się - możliwe, że gdyby kierował nim czysty strach, byłby bardziej wylewny, co miało miejsce już nie raz. Wpadał w słowotok, opowiadał i zarzekał, i przysięgał - wszystko, byleby wrócić do bezpieczeństwa. W tej chwili bardziej traktował to jak grę, próbując zrozumieć, w jakiej znajdywał się sytuacji.

Dimitri
Dimitri
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptyWto Sty 16, 2024 9:11 pm

Przez dłuższą chwilę po usłyszeniu odpowiedzi po prostu patrzył na Franklina kompletnie bez wyrazu, potem na moment na jego twarzy zagościła mina wręcz krzycząca no shit, Sherlock. Miał ochotę potrząsnąć białowłosym, raz a porządnie, żeby wytrząsnąć z niego pożądaną odpowiedź. Spojrzenie miał przy tym co najmniej nieprzyjazne, ale wcale nie zamierzał poddawać się impulsowi. Nie był bezmyślnym zwierzęciem.
– Tyle to akurat się domyśliłem, wyobraź sobie – odparł wyraźnie zniecierpliwiony. Śledził uważnym wzrokiem ten gest wyciągania telefonu, a potem jeszcze szybsze zaniechanie zamiaru... czegoś. Może sprawdzenia wiadomości. A może czegoś innego. Na moment zacisnął usta w wąską linię, kiedy intensywnie się zastanawiał, czy wyjaśniać Franklinowi swoje obawy, ale ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu. Jeśli tym wampirem nie był żaden przydupas jego mistrzyni ani nikt, z kim osobiście Dimitri miał na pieńku, to straszenie młodego było tylko właśnie tym: niepotrzebnym straszeniem.
Ale żeby wiedzieć, czy faktycznie jest się czego bać, czy nie, musiał się dowiedzieć, z kim Franklin przebywał.
– Bo muszę to wiedzieć. Tak się składa, że wampiry mają różne relacje między sobą. A większość krwiopijców to sadystyczne dupki – wyrzucił z siebie w końcu. Co też było prawdą – i właściwie głównym powodem zmartwień Dimy, zanim nie przyszło mu na myśl, że może w ich życie próbowała się wmieszać jego dawna mistrzyni. – Kto to jest? Tylko tym razem bez ściemniania, podaj mi imię.

_________________

Null.
Null.
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptyWto Sty 16, 2024 9:30 pm

- Mógł mnie jeszcze uczyć jakiś mag... chyba? - powiedział, jakby próbując usprawiedliwić swoją odpowiedź, że wcale nie była tak idiotyczna jak mogło się wydawać. Chociaż wciąż starał się zrozumieć powód...
I chyba zrozumiał, że Dimitri robił to ze zmartwienia. Wciąż nie chciał do końca wydawać Savy - tym bardziej, skoro się znali. Fakt, że wampiry miały mieć między sobą różne relacje, a on nie mógł w pełni powiedzieć czy ta dwójka miała dobre, ale albo mógł mieć do czynienia z niezwykłym aktorem i kłamcą, albo rzeczywiście jego nauczyciel na boku nie był dupkiem. A przynajmniej nie w takim typie jak mówił Dimitri.
- Ty nie jesteś sadystą - zauważył, choć wciąż mówił wolniej niż zazwyczaj. Przeniósł wzrok na czerwonowłosego. Układ był taki, że Sava nie donosi, ale i on nie donosi...
- O to się martwisz tylko, tak? Czy jest kimś niebezpiecznym? - dopytał, wymijając pytanie o imię. - Okej... nie jest sadystą. Tak... mogę założyć. Dostałem zjebkę z miejsca o to, że wyszedłem do ludzi. W sensie... jako podlotek. I to sam. W pewnym sensie to znaczy, że ma na uwadze do pewnego stopnia unikanie kłopotów tak? - zaczął, mając zamiar przedstawić nieco z ich rozmowy, zamiast zdradzać imię. Zresztą, może to mogło bardziej uspokoić Dimitriego? Nie był pewny czy rzucenie imieniem bardziej by go rozzłościło, czy uspokoiło. Wolał... nie ryzykować. - Ma bardziej... pragmatyczne podejście? - powiedział, nie będąc samemu w pełni pewny co do tej kwestii. Nazwałby go bardziej interesownym, ale skoro próbował uspokoić zaniepokojonego Dimę, dużo ładniejszym słowem była pragmatyczność. - Pożywianie się przez polowanie też uznaje raczej za... coś poniżej niego. Nie brzmi jak sadysta, prawda? - powiedział, pomijając kwestię, że w pierwszej chwili przycisnął go do ściany i mu groził. Miał trochę wrażenie, że ten odruch był niemalże mówieniem dzień dobry wieczór u wampirów, skoro w podobny sposób i Dimitri przykuł go do podłogi w magazynie.
- Czy to cię uspokaja w kwestii mojego bezpieczeństwa..?

Dimitri
Dimitri
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptyWto Sty 16, 2024 10:02 pm

Słuchał tego wszystkiego na pozór cierpliwie. Dima widoczny dla świata siedział w fotelu niczym władca na tronie, pełen gracji i absolutnie nieruchomy w taki sposób, jaki był dostępny wyłącznie starym krwiopijcom. Wyglądał bardziej jak jakiś antyczny posąg przebrany we współczesne ubrania niż prawdziwa osoba; tak blady, tak niewzruszony. Wydawało się, jakby mógł tam siedzieć w niezmienionej pozycji przez kolejne sto lat i więcej.
Dima w środku natomiast cały aż szalał z niepokoju. Im dłużej słuchał tych ostrożnych, długo ważonych słów wyjaśnień, tym bardziej się zamartwiał, a wszystko to podsycane było jeszcze powoli rosnącą złością, że Franklin tak kluczy, zamiast po prostu mu powiedzieć, przy okazji dając popis tej właśnie naiwności cechującej większość wampirzych podlotków, które nigdy nie miały do czynienia z krwiopijcami, którzy żyli tak długo, że cały świat był dla nich tylko jedną dużą planszą do gry, a wszyscy dookoła – często łącznie ze wszystkimi przemienionymi przez siebie wampirami – tylko pionkami w tej nierównej, sadystycznej grze. Czy Dimitri był uprzedzony do własnej rasy? Być może. A może po prostu był ostrożny. Spotkał na swojej drodze zbyt wiele potwierdzeń, a zbyt niewiele wyjątków od reguły, by patrzeć na wampiry jako ogół w sposób inny, niż wyłącznie spodziewając się kłopotów z ich strony.
Dimitri przez długą chwilę siedział w ciszy, zanim w końcu się poruszył. Pochylił się do przodu, opierając dłonie na kolanach.
– Z grubsza – tym razem była jego kolej na wymijającą odpowiedź. Zmarszczył brwi. Nie odniósł się do bycia sadystą, bo właśnie przymierzał się do zrobienia czegoś, czego wcale nie chciał, a co mogło zmienić zdanie Franklina. – To, że dostałeś zjebkę, może świadczyć wyłącznie o tym, że ten ktoś nie chce, żeby ktoś łamał Maskaradę na jego terenie. To przynosi kłopoty i wcale nie musi wynikać z dobrego serca, a jedynie z instynktu samozachowawczego – wyjaśnił w miarę spokojnie, choć tak naprawdę miał ochotę to albo wykrzyczeć, albo powiedzieć tonem tak chłodnym, by obniżyć temperaturę w pokoju co najmniej o kilka stopni. – I jeśli nie pożywia się przez polowanie, to jak niby? Coś najwyraźniej jest z nim nie tak. Zresztą, mniejsza z tym. Wybacz, ale naprawdę muszę wiedzieć, z kim masz do czynienia. W nadprzyrodzonym świecie jest tyle zagrożeń, z których jeszcze nie zdajesz sobie sprawy... – urwał myśl w połowie zdania. Opowie mu o wszystkich zagrożeniach. Dzisiaj, jutro, kiedyś. Nie dało się o wszystkich opowiedzieć na jednym posiedzeniu jak na jakiejś specjalnie dedykowanej lekcji, ale prędzej czy później Franklin dowie się wszystkiego – o ile wcześniej ktoś go nie unicestwi. Dimitri zacisnął mocniej palce na kolanach. – Odpowiedz mi bez wykrętów: kim jest ten wampir? – zapytał z mocą dźwięczącą w jego głosie.

_________________

Null.
Null.
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptyWto Sty 16, 2024 10:27 pm

Może dlatego pozwalał sobie na ważenie słów - przez ten pozorny spokój, jaki też Dimitri mu pokazywał. A może przez fakt, że mogli sobie pozwolić na podobną rozmowę? W końcu ani jednemu, ani drugiemu nigdzie się nie śpieszyło - mieli wieczność, nawet jeśli Franklin do końca nie przyjął tej myśli do siebie. W końcu kot na jego kolanach mu nie przeszkadzał - a nawet w międzyczasie, nowy domownik zaczął powoli wychylać łeb z transporterka, choć wyraźnie posiadał więcej instynktu samozachowawczego niż Igracy, bo starał się pozostać bardziej niż mniej w ukryciu. Nie przeszkadzał dwóm wampirom.
- Czyli plus dla mnie, jestem mniej przewidywalny, więc się boi mnie, a nie na odwrót... - stwierdził na wspomnienie o Maskaradzie. Miał własne przemyślenia na ten temat, z którymi posłusznie nie dzielił się na głos, na wszelki wypadek, gdyby ktoś słuchał. W to w końcu nie miał problemów uwierzyć, skoro tak doskonale leżało na linii jego pierwotnych przekonań.
Zmarszczył brwi, słysząc jego kolejne słowa.
- Ej, ej, za co mnie na zapas... - powiedział chcąc zaprotestować, ale prędko urwał, nie tylko przez fakt usłyszenia rozkazu, ale i to, że nie mógł nawet powstrzymać odpowiedzi.
- Sava, spotkałem go w Old Dreams i wydawał się ciebie kojarzyć, bo zgadł szybko że jestem twoim podlotkiem - powiedział, marszcząc brwi w niezadowoleniu. Wbił w niego spojrzenie kota, który siłą został zaciągnięty i zmuszony do kąpieli, a teraz był obrażony o taki czyn na cały świat - nawet jeśli ta zbrodnia przeciwko niemu została popełniona dla jego własnego dobra.
- Zadowolony? - rzucił wyraźnie obrażony, chociaż dobrym sygnałem było to, że jego emocje wciąż były w ryzach. Nie denerwował się za bardzo, nie miał wahania nastroju, nie próbował ciskać niczym w Dimę, może poza zapakowaną obrożą z siatki, która w niego poleciała. Chociaż trudno było określić czy nie celował raczej w monitor znajdujący się za plecami Dimy, skoro ta szkoda byłaby droższa i trwalsza, gdyby coś się stało.
Ale pewnego rodzaju sukcesem był jego spokój. Był niezadowolony, ale nie w groźny sposób - nie jakby miał niekontrolowanie zacząć się rzucać lub płakać.
- I co? Wpadłem w czyjś wielką genialną sieć powiązań i planów jak zrujnować biednego Dimitriego czy po prostu jesteś paranoikiem? - rzucił niechętnie, bo skoro już wyciągnął z niego tę informację to chciał znać werdykt.

Dimitri
Dimitri
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptyWto Sty 16, 2024 11:14 pm

Zalała go fala tak silnej ulgi, że od razu w następnej chwili siedział już z łokciami opartymi o kolana, a twarzą opierał się na rękach, pozwalając, by dłonie uciskały mu czoło i skronie. Dopiero słysząc imię Savy zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo się bał, że tym tajemniczym wampirem okaże się ktoś od Isobel. Zacisnął mocno powieki, każąc sobie samemu w myślach się uspokoić, ale łatwiej było powiedzieć, niż faktycznie to zrobić. W tej chwili nawet nie zwracał za bardzo uwagi na utkwione w nim spojrzenie pełne nieskrywanej urazy. Czuł w uszach i w gardle bicie własnego serca, które – choć wcale przez cały ten czas nie biło szybciej – uderzało mocno i mięsiście, z taką siłą, jakby mimo wszystko chciało wyskoczyć z piersi, a mocą uderzeń nadrabiało powolne tempo.
Siedział w ten sposób ze wzrokiem utkwionym w podłogę dłuższą chwilę, zanim w końcu wziął głębszy, nieco tylko drżący oddech.
– I nie mogłeś mi tego powiedzieć od razu? – wymamrotał tak cicho, właściwie ledwie poruszając ustami, że nawet wrażliwe wampirze uszy mogłyby mieć problem z wyłapaniem tego.
Wreszcie wyprostował się i spojrzał na Franklina. To było raczej smutne spojrzenie.
– Tak – odpowiedział, mimo że doskonale wiedział, że przecież było to pytanie retoryczne. I rzeczywiście, trochę był zadowolony. Nie traktował Savy jako zagrożenia – i to nie tylko dlatego, że wampir był znacznie od niego młodszy, a przez to prawdopodobnie słabszy. Po prostu nie wierzył, że mężczyzna mógł mieć względem nich jakieś złe zamiary. Może i nie byli w najlepszej komitywie, ale kiedy w sklepie Neila było z nim naprawdę źle, Sava wykazywał się raczej troską niż czymkolwiek, co mogło Dimę zmartwić. – Nie jestem paranoikiem. Gdybyś znał wampiry tak jak ja, to też byś był co najmniej ostrożny – powiedział spokojnie, puszczając mimo uszu ten nieprzyjazny ton w głosie Franklina i jeszcze bardziej nieprzyjazne słowa, które ze sobą niósł. Niechęć w tej sytuacji była bardziej niż zrozumiała. – Proszę, dopóki się nie usamodzielnisz, unikaj obcych wampirów. Do Savy nie mam zastrzeżeń, chociaż wcale nie podoba mi się, że chodzisz do innych wampirów na nauki. To trochę jak... – zawahał się, szukając odpowiedniej metafory. W końcu wzruszył ramionami, nie mogąc żadnej znaleźć. – To tak, jakbyś ogłaszał wszem i wobec całemu światu nadprzyrodzonemu, że twój mistrz nie potrafi się tobą zająć ani cię ochronić. Gdybyś trafił na kogoś naprawdę nieprzyjemnego, to by się na nas zemściło. Swoją drogą, dlaczego w ogóle uznałeś, że ktoś obcy lepiej cię tego nauczy? – Chciał zapytać jeszcze, czy aż tak mu nie w smak szkolenie pod okiem Dimitriego, ale powstrzymał się. Potrząsnął lekko głową. – Zresztą, mniejsza z tym. Pytałeś o wielką sieć powiązań, więc odpowiem ci na to. Moja mistrzyni mnie nie uwolniła od siebie, ja od niej uciekłem. Nigdy więcej się ze mną nie skontaktowała, ale ona nie jest... – znów się zawahał. Dłonie, tym razem spoczywające na oparciach fotela, lekko zadrżały. – Ona nie jest wyrozumiała. I nie zapomina. Na pewno kiedyś będzie chciała się zemścić. Jest bardzo stara, więc dla niej czas płynie zupełnie inaczej. Więc tak. Bałem się, że wysłała tu kogoś.

_________________

Null.
Null.
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptyWto Sty 16, 2024 11:47 pm

Nawet jeśli był w tej chwili obrażony to zauważył zmianę w zachowaniu Dimy wręcz natychmiastowo. W końcu był tego uczony od małego - zwracania uwagę na to, kiedy ktoś był przygnębiony, zły, szczęśliwy. Na te drobne zmiany.
Nie słyszał pierwszej części, a słysząc krótkie tak przewrócił oczami. Chociaż wstał również z łóżka, zabierając po drodze swój telefon, kierując się do kuchni. Nastawił wodę, chcąc zaparzyć herbatę. Bardziej z myślą o sobie, jeśli chodziło o kwestię picia, ale i tak wyciągnął obydwa kubki.
Czekając na zagotowanie się wody, wrócił do pokoju, opierając o ścianę.
- Trochę jesteś, tak szczerze, ale możemy to zrzucić na... doświadczenie - stwierdził, wzruszając ramionami, choć był szczęśliwy, kiedy woda się zagotowała kiedy Dima mówił dalej...
- Potrafisz. Nie czuję potrzeby, żeby komuś to udowadniać, jeśli by nie wierzył - stwierdził, zalewając wodą w jednym kubku różaną, a w drugim zwykłą czarną herbatę, choć w w tym pierwszym kubku było zarówno mieszanki, jak i wody, nieco mniej. Zgarnął też przy okazji paczkę ze smakołykami dla kotów. Dopiero po tym wrócił do pokoju, nie siadając jednak na łóżko, a na podłodze, tuż przy krześle. Odłożył pełniejszy kubek na ziemię, opierając się swobodnie o nogę Dimy i podsuwając mu kubek z różaną herbatą, o którą nigdy nie prosił.
- Powiedziałem ci, że nie potrzebuję twojej pomocy w opakowaniu hipnozy... - wypominał, bo nawet jeśli mówił wtedy w złości, to brał to bardziej niż poważnie. - Wtedy jak.. próbowałem zahipnotyzować Damiena... - dodał, pierwszy raz nie wypierając się podobnej intencji. Chociaż wciąż był zły o rozkaz. Wciąż nie lubił tego uczucia, że ktoś mógł mieć nad nim władzę...
Chociaż od razu jego wzrok powędrował do góry, słysząc o mistrzyni. Kolejna sieć powiązań, kolejne informacje...
Zaraz usiadł plecami do jego nóg, opierając się o nie głową. Prędko też pociągnął jego rękę, przyciągając do siebie, bo widział że coś się działo. W końcu Dima nie zachowywał się w taki sposób, normalnie nie drżał... I mógł się na niego złościć, ale nie oznaczało to, że nie przejmował się takimi sytuacjami.
- Więc... Jakby ktoś wykazywał za duże zainteresowanie tym, kto mnie przemienił to morda na kłódkę i spierdalać, i sms do ciebie, tak? - powiedział, sięgając wolną ręką po swoją herbatę. Sam nie przepadał za tymi kwiatowymi, ale skoro już otrzymał nową informację, chciał sprawdzić czy lubienie róż odnosiło się do większości postaci.
- To nie chodzi... Po prostu o obce wampiry. Nie bierz tego personalnie, że chcę rozmawiać z innymi... Sprawdzam informacje, które dostaję, tak? Nie mam podręcznika wampiryzm dla początkujących. Znaczy, no ty nim jesteś. I mogę zgooglować to co mówisz, ale trochę słabo to wyjdzie sprawdzenie tych informacji... Więc oczywiście, że chcę wiedzieć co inni powiedzą czasem.

Dimitri
Dimitri
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptySro Sty 17, 2024 1:41 am

Nie zaoponował. Może faktycznie przez te wszystkie lata nabawił się paranoi i po prostu tego nie dostrzegał. Może mylił paranoję z ostrożnością. Ale jeśli dzięki temu on i wszyscy, którymi miał się opiekować – czyli całe dwie osoby, przy czym jedną niespecjalnie mógł, bo mieszkała za oceanem – mieli pożyć trochę dłużej, to nie miał nic przeciwko. Kiedyś był naiwny, może nawet bardziej niż Franklin, i to go kosztowało czterysta lat. Niech żyje paranoja.
– To nie wystarczy. Jeśli ktoś wystarczająco potężny i znudzony nie będzie w to wierzył, to nie zdołam cię ochronić – odpowiedział na kolejną rzecz. Mówił spokojnie, jakby tłumaczył białowłosemu jakąś prostą prawdę. – Nic nie będzie stało na przeszkodzie, żeby cię sprzątnąć, kiedy wyjdziesz na spacer. Nie potrafię się teleportować i nawet odczuwanie twojego strachu i cierpienia nie będzie w stanie tego zmienić.
Przyglądał się, jak Franklin zalewa herbatę. Jak zgarnia paczkę kocich smaczków. Jak oddaje się wszystkim tym codziennym, domowym rzeczom. To działało na niego jakoś tak... kojąco.
Przechylił głowę na bok, marszcząc przy tym brwi.
– I tylko dlatego...? – zapytał z niedowierzaniem w głosie i jakby mechanicznie przyjmując od Franklina kubek. To było takie głupie. Może to ta różnica pokoleń. Naprawdę wielu pokoleń. Ale chyba po prostu nie rozumiał tej młodzieńczej przekory – albo może już buty? – z jakiej wynikało szukanie nauczyciela na własną rękę. – Nie potrzebujesz mojej pomocy. W ogóle niczyjej pomocy nie potrzebujesz przy hipnozie. Prędzej czy później sam to załapiesz, chociaż bez pomocy to raczej później... Ale tak. To jest jedna z najbardziej podstawowych wampirzych umiejętności, więc każdy z nas jest ją w stanie opanować samemu. Po prostu z kimś jest szybciej i wygodniej.
Bez większego namysłu podniósł kubek do twarzy, ale nie napił się, tylko wciągnął głęboko w nozdrza przyjemnie różany zapach. Nie był fanem korzystania z toalety, więc spożywanie ludzkich napojów ograniczał do minimum, tym bardziej, że i tak mu nie smakowały, jeśli nie miały w sobie tony cukru. Kiedy musiał udawać człowieka, do swojej herbaty zawsze wsypywał przynajmniej sześć łyżeczek cukru i wciskał całą cytrynę. I nigdy nie wyciągał z niej torebki z suszem.
Drgnął zaskoczony, kiedy białowłosy oparł się głową o jego nogę. Jeszcze bardziej zdumiało go zaś, kiedy chłopak praktycznie wziął go za rękę. To były bardzo miłe i pocieszające gesty, Dimitri poczuł przez nie, że chyba to nieznośne bicie serca może nawet przestało być aż tak bolesne. Ostrożnie odłożył kubek na biurko, żeby przypadkiem nie wylać wrzątku na Franklina. Skinął głową, ale zdał sobie sprawę, że przecież siedzący tyłem do niego chłopak nie mógł tego dostrzec.
– No. Tak w skrócie – przytaknął. – I rozumiem tę potrzebę niezależności. Przepraszam, że nie mam za bardzo z kim cię poznać, ale... Wampiry to samotnicy.
Dimitri zmarszczył brwi, kiedy sobie coś przypomniał i uświadomił jednocześnie.
– Jeśli szukasz potwierdzenia informacji, to wiedz, że Sava cię okłamał przynajmniej w jednej rzeczy – powiedział już trochę mniej spokojnie. – Poluje. Wiem, bo polowaliśmy razem.

_________________

Null.
Null.
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptySro Sty 17, 2024 2:22 am

Zastanowił się na moment nad tymi słowami, chociaż bardzo mu się to nie podobało. Możliwe, że był to temat, który na najbliższy czas również powinien zostać zamknięty w szufladce pod tytułem "nie myśleć", bo nie był prostą sytuacją do rozwiązania. Jeśli ktoś by spróbował go zabić z nudy... to czy jeśli się nudził, szukałby plotek? Czy po prostu szukałby zaczepki? Nie był pewny jak odpowiedzieć czy zareagować...
- Nie chcę o tym myśleć - stwierdził ostatecznie. Nie chciał myśleć o wielu rzeczach. O tym jak odmawiać coraz to kolejnych spotkań, jak wyjaśniać znajomym jego brak na zajęciach. Nie chciał myśleć o tym wszystkim. - Po prostu będę ostrożniejszy - dodał, chociaż już ciszej, choć trudno było określić czy nie powiedział tego po prostu na odczepne. Cóż, w rzeczywistości... nie do końca doznał zagrożenia świata, którym nagle się znalazł. Znaczy, może odrobinę - ale na końcu wszystko było w porządku.
On za to sam nie zrozumiał w najmniejszym stopniu tego zdziwienia. Co innego miałoby być powodem? Wzruszył więc jedynie ramionami.
- Jak potrzebowałem to rzeczywiście zadziałało... Nawet jak chyba trochę byłem w panice za pierwszym razem - stwierdził, zastanawiając się, bo jednak nie do końca wiedział, czego miałby się po koniowatym spodziewać w tamtej chwili - a Sava wcale wtedy sytuacji też nie polepszał.
Założył, że gdyby wampir chciał, sam by się odsunął - lub odsunął go. A skoro nie, nie krępował się próbą uspokojenia go. Może w taki sposób powinien sobie radzić, kiedy wchodził temat jego mistrzyni? Pomogłoby to dość sporo, choć nie była to jeszcze w pełni sprawdzona metoda. Na pewno wiedział, że najczęściej taka chwila na odpoczynek i relaks po prostu dawała radę.
Zmarszczył jednak brwi na jego słowa. Samotnicy? Nie podobało mu się to. Z drugiej strony...
- Nie wiem, trzech pierwszych z tego całego świata, których poznałem to twoi znajomi, nie brzmi to jak życie samotnika... Może niekoniecznie to ilość znajomych, jaką sam miałem, ale... - zawahał się na moment, słysząc o Savie. Odwrócił się na moment do niego. - To... em... bardziej mnie zachęcał do szukania też... innych form pożywiania się, po prostu. Nie polegania tylko na jednym... tajemnicze ukłucia na ciele pojawiające się po nocach i te sprawy, wiesz. Nie... nie założyłem, że mówi, że nie poluje - rzucił, znów się odwracając. - W sumie nie wliczyłem Alice, ale ona jest... normalna. Damien też bardziej. No, bardziej od... - zawahał się na moment, marszcząc brwi. Powinien o tym wspominać? Wciąż miał wrażenie, że skoro jednak koniowaty był w mieszkaniu Dimy, wiedział o kotach czy o tym, że sam się zmieniał w kota to mógł być... kimś istotnym? Z drugiej strony szczerze wątpił, żeby nie natknął się na kogoś istotnego za sprawą samego wampira. No i miał nadzieję, że Sava jednak nie porzucił konia z depresją w parku narodowym, które są znane z tajemniczych zaginięć, morderstw i samobójstwa. Może niekoniecznie te w samej Anglii - ale zawsze od czegoś się zaczyna!
- Nie wydaje się być groźny. Bardziej interesowny. W sensie Sava... - stwierdził, zaraz wyciągając jedną ręką telefon, żeby szybko napisać do wampira. Były to krótkie wiadomości, po których później odłożył urządzenie, operując jedną ręką - bo drugą wciąż przytrzymywał ręke Dimy, do której się przytulał. Nie martwił się też za bardzo ukrywaniem, co wysłał do innego wampira, bo nie czuł takiej potrzeby, skoro Dima już wiedział o lekcjach hipnozy.

Dimitri
Dimitri
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptySro Sty 17, 2024 2:50 am

Nie ponaglał białowłosego. Dawał mu czas na przemyślenie tej kwestii w spokoju, bez zasypywania go kolejnymi informacjami czy wymuszaniem jakiejś deklaracji. Ostatecznie tylko tyle mógł zrobić tak naprawdę – ostrzec go, przed czym dało się ostrzec, i mieć nadzieję, że chłopak zrobi z zasłyszanych informacji stosowny użytek.
Cholernie frustrujące.
– Mhm – mruknął tylko. Wcale się nie dziwił, że Franklin nie chciał o tym myśleć. Może na jego miejscu też by się przed tym wzdragał. Tylko że on zaraz po przemianie miał zdecydowanie inne zmartwienia. Nie musiał się martwić czyhającymi na zewnątrz niebezpieczeństwami, skoro te najgroźniejsze czaiły się tuż pod nosem.
Dimitri przechylił się nieco do przodu, żeby widzieć twarz Franklina.
– Co to znaczy: jak potrzebowałeś? – zapytał podejrzliwie. – Jakiej znowu panice? Czy ty byłeś w jakimś niebezpieczeństwie?! – zdenerwował się. Nagle ból w klatce piersiowej znów stał się problemem, choć Dima w ogóle się na nim nie skupiał w tej chwili. – Mówiłeś, że udało się na koniołaku. Nie chodziło czasem o Neila? Co on ci chciał zrobić?!
Bardzo dobrze się stało, że Dimitri wcześniej zapobiegliwie odstawił tę nieszczęsną herbatę. Bo teraz był tak wzburzony, że ryzyko wylania wrzątku stawało się naprawdę realne. Tezę o koniołaku Neilu zdawała się potwierdzać też wzmianka o trzech znajomych Dimitriego "z tego całego świata". No bo Sava, Damien... i pasowało, żeby była mowa też o Neilu, choć może Dimitri nie myślał o tym teraz aż tak jasno.
– Inne formy pożywiania się? A on co, zgłupiał do reszty? – zezłościł się nawet jeszcze bardziej. – Co, energią kosmosu się żywi? Zresztą, jakie znowu tajemnicze ukłucia, przecież od tego jest hipnoza. Ludzie sami sobie wszystko racjonalizują, tak działa ich psychika, zwłaszcza w obecnych czasach – odpowiedział już trochę spokojniej. – Skoro nie pamiętają niczego niezwykłego, to wychodzą z założenia, że nic niezwykłego im się nie przytrafiło. I nie są w stanie niczego konkretnego powiedzieć również łowcom, jeśli przypadkiem zdarzy im się rozmawiać z nimi. – Współczesność miała swoje wady, nie dało się chociażby zahipnotyzować kogoś i bez problemów namówić na przepisanie na siebie majątku. Ale miała też zalety – ludzie już nie podejrzewali, że dziwne dwie ranki na ciele to zasługa strigoi, a krowa przestała dawać mleko, bo ruda z naprzeciwka to wiedźma. To ostatnie czasami było prawdą, ale naprawdę rzadko.
Dimitri mimowolnie, odruchowo wręcz zerknął na wyświetlacz telefonu, kiedy Franklin znów zaczął coś w nim pisać. Aha, czyli właśnie miał Savę na drugiej linii. Wcale mu się to nie podobało, ale co miał niby zrobić?
– Interesowny? – dopytał po chwili, ale nie ubierał tego w więcej słów.

_________________

Null.
Null.
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptySro Sty 17, 2024 3:14 am

Zawahał się przed odpowiedzią, bo... właściwie to nie był do końca pewny czy wtedy był w niebezpieczeństwie, czy nie. Koniowaty później wydawał się być zupełnie nieszkodliwy - wręcz przeciwnie, bardziej można było się martwić o to czy sam sobie nie zrobiłby krzywdy niż komuś dookoła.
- Em... no... trochę spanikowałem? - rzucił, zaskoczony nagłym poruszeniem ze strony Dimy na podobną wiadomość. - Neila? Em... nie wiem? Możliwe.. to... - powiedział, nie bardzo będąc pewnym jak miał wytłumaczyć Dimie to, co zadziało się w parku. No bo jego umysł również nie do końca pojmował, co miało wtedy miejsce.
- No em... no... słuchaj, wbiega ci koń na łąkę, biega dookoła... A później wbiega do wody i zamiast konia wyłazi na ciebie facet. I jeszcze drugi obok ci mówi, że sam nie wie do czego on jest zdolny to... spanikowałem, tak? - powiedział, widząc, że sam był zażenowany tym, co właściwie miało miejsce. - Ale zahipnotyzowałem go, tak? Więc... nic się nie stało? - dodał, uznając, że może przemilczy kwestię kolejnej lekcji z Savą i o tym, że chciał przygotować kolejne niebezpieczeństwo bliżej nieokreślonego rodzaju.
- Nic nie zrobił... i szczerze to chyba większe było ryzyko, że sobie by coś zrobił. Tym bardziej jak cały czas oferował swoją krew... - powiedział, a jakby chciał uspokoić wampira, w pośpiechu dodał:
- Nie piłem, nikt nie pił przy mnie.
Zupełnie jakby chciał uniknąć kolejnego uniesienia swojej poduszki, której kolana zaczęły mu się wiercić bardziej. Chociaż widząc jak ten znów się zdenerwował, sięgnął po jego drugą dłoń, również ją do siebie przyciągając. Zupełnie jakby chciał mu potwierdzić, że "hej, patrz, jestem cały nic mi nie jest".
- Nie wnikałem. Powiedziałem, że to nie mój problem tylko twój w tej chwili, skoro sam nie poluję - stwierdził, wpatrując się w starszego, jakby czekał aby ten się uspokoił. Nieco się poprawił, tak aby ułożyć głowę wygodniej na jego udzie i mieć na niego oko. W końcu miał się uspokoić, a nie wzburzać dalej...
- Tak... interesowny. To dobre słowo chyba. Póki masz interes, i on ma interes, wszystko w porządku. I układy... bardziej w ten sposób - stwierdził, a słysząc powiadomienie, na moment puścił jedną rękę Dimy, żeby sprawdzić wiadomość. Tym razem trudniej było wampirowi podejrzeć, co pisał - skoro nieco zmienił pozycję chwilę wcześniej.
- Eeee... a, tak. To był Neil.

Dimitri
Dimitri
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptySro Sty 17, 2024 3:36 am

Zmarszczył brwi jeszcze bardziej, kiedy tak słuchał tego wyjątkowo mętnego wyjaśnienia, które, na dobrą sprawę, wcale go nie uspokajało. Tym bardziej, że wciąż miał świeżo w pamięci, jak Franklin reagował na zagrożenie – zamiast działać, po prostu albo się mu poddawał bezwolnie, albo zaczynał paplać bezładnie, co w wielu przypadkach tylko jeszcze większe niebezpieczeństwo na niego sprowadzało. Dopiero wzmianka o tym, że ciągle oferował swoją krew sprawiła, że przestał czuć potrzebę wyciśnięcia z białowłosego jakichś bardziej konkretnych informacji. Tak, koniołak oferujący ciągle swoją krew, jak w mordę strzelił opis Neila. Podobnie jak w przypadku Savy – Dimitri nie podejrzewał go o jakieś złe zamiary względem Franklina. Neil mógł co najwyżej palnąć coś naprawdę głupiego. Dimitri przygryzł lekko dolną wargę. Swoją drogą, co ta dwójka robiła razem? Wychodziło na to, że wszystkie zapewnienia Neila o tym, że nic ich łączy i nie będzie łączyć to jednak można było o kant dupy potłuc. Dimitri właśnie utwierdził się w przekonaniu, że słusznie postąpił, kiedy nie wybiegał za zmiennokształtnym, kiedy ten opuszczał jego mieszkanie.
– Okej – mruknął na te wszystkie rewelacje, już nie drążąc więcej tematu. I tak marne były szanse na to, żeby się faktycznie czegoś więcej dowiedział. Zamrugał kilka razy, patrząc, jak Franklin łapie go jeszcze za drugą rękę. Czyżby się bał, że Dimitri go uderzy...? – Jasne. W porządku – dorzucił jeszcze szybko, chcąc uspokoić chłopaka, zapewnić jakoś, że nic mu z jego strony nie grozi. Ale faktyczne słowa jakoś nie chciały opuścić jego nagle zaciśniętego gardła.
Skinął tylko głową na wyjaśnienie tej interesowności. Nie pomyślał o tym wcześniej, ale to było dość logiczne, że lekcje hipnozy musiały coś kosztować. Czy chciał wiedzieć, jak dużo? Zastanowił się chwilę i doszedł do wniosku, że niekoniecznie. Skoro Franklinowi tak zależało na tym, żeby to nie Dimitri go nauczył, to Dima chyba nie chciał wiedzieć, ile to go kosztowało.
– A jednak? To dobrze – powiedział jeszcze na koniec trochę przybity. W pierwszym odruchu chciał rzucić coś w stylu "pozdrów go następnym razem", ale powstrzymał się. Chyba jednak nie miał ochoty go pozdrawiać.

_________________

Null.
Null.
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptySro Sty 17, 2024 4:01 am

Nie był wystraszony w najmniejszym stopniu. Widział, że coś się działo... czy to tak wyglądało, kiedy u niego zmieniały się tak nagle wszystkie emocje? Nie był pewny, czuł że wszystko było za każdym razem... po prostu intensywne. Każde zmiany silnych emocji...
Odłożył całkiem telefon na bok, wyciszając go. Nie zmienił pozycji, dalej wpatrując się w Dimę. Słyszał, że był przybity - widział to po nim. Tylko czym? Tym całym Neilem? Brzmiało z perspektywy zmiennego, że coś... byłoby na rzeczy. Kiedy powoli składało się ten obraz, tego jak mówił, ale też tego do jakiego pytania sprowokował wtedy Sava... Frajer również coś więcej wiedział, był tego pewny, tylko po prostu nie powiedział.
Westchnął, przymykając oczy na moment, jakby to mu miało pomóc w uspokojeniu siebie, ale i starszego wampira. Chociaż może bardziej w tej chwili... w pocieszeniu?
I nawet jeśli miał się nie wtrącać, to powinien zareagować, kiedy ktoś psuł jego mistrza. A wyraźnie w tej chwili Dimitri wyglądał źle.
- Wiesz co, chyba pierdolisz, że wampiry są samotnikami. Po prostu nie umiesz w relacje - rzucił, przyjmując swój bardziej pewny ton - butnego studenciaka, który wiedział dużo lepiej od całego świata dookoła niego. W gruncie rzeczy, jego ego nie ucierpiało wcale na tym, że potwierdził większość swoich teorii, w które szczerze wierzył... skoro wampiry były prawdziwe to dlaczego nie Nessie albo Yeti?
Przytulił się bardziej policzkiem do jego przedramienia, kontynuując swoją próbę pocieszenia go - poprawienia mu nastroju, odwrócenia uwagi od... choć nie, nie próbował odwracać jego uwagi od tematu, który wyszedł. Od osoby, która wyszła z tego tematu.
- Oboje wyglądacie na wspomnienie o sobie jakbyście potrzebowali pogadać - powiedział, chociaż dodał jeszcze zanim Dima zdążył w jakikolwiek sposób mu odpowiedzieć:
- Mówię serio. Neil był większym zagrożeniem dla siebie niż dla mnie tam jak tylko padło twoje imię... I ty też inaczej reagujesz - powiedział, chociaż zaraz postanowił nieco bardziej się wygłupić, jakby w próbie rozweselenia starszego. Wyciągnął do niego dłoń, tykając go w policzek. - Czuję zapach nadchodzącego płaczu.

Dimitri
Dimitri
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptySro Sty 17, 2024 4:27 am

Martwił się, że białowłosy się go boi i dlatego złapał go jeszcze za drugą rękę, ale im dłużej tak siedzieli, tym bardziej nie wiedział już, co ma myśleć. Po Franklinie wcale nie było widać, żeby się bał, nawet nie ruszył się od niego na milimetr, a przecież... Gdyby się bał, to chyba by się ruszył...? Dimitri znów przypomniał sobie sposoby radzenia sobie w obliczu zagrożenia, jakie uskuteczniał Franklin i znowu zwątpił. Ale gdyby się bał, to by to jakoś wyczuł przecież. Albo chłopak sam by się sprzedał nieustającym paplaniem. A może się powoli wyrabiał w tej kwestii...?
Dimitri czuł, że chyba zaczyna boleć go głowa od tych wszystkich domysłów, niedopowiedzeń i sekretów. Delikatnie wyswobodził jedną z rąk i rozmasował skronie.
Nie pomogło.
– No, nie umiem – przyznał dość beznamiętnie. Słońce jest gwiazdą, stolicą Wielkiej Brytanii jest Londyn, a Dimitri nie umie w relacje. Fakty. – Ale sporo wampirów, a już na pewno większość tych, które poznałem, świadomie wybiera samotność. Albo ewentualnie życie tylko w gronie swojej linii krwi. – Wyjaśnił cicho, starając się, by jego myśli nie podążyły tym ostatnim tropem. Wcale nie chciał myśleć dzisiaj jeszcze więcej o swojej linii krwi.
Kiedy Franklin bardziej się do niego przytulił, jakoś tak odruchowo położył wolną rękę na jego głowie i jeszcze bardziej odruchowo zaczął go głaskać po włosach. Po paru takich powolnych, subtelnych ruchach znieruchomiał, kiedy zdał sobie sprawę z tego, co robi – momentalnie przerażony, że Franklin zaraz od niego ucieknie. Ale przecież nic takiego nie miało miejsca. Może w takim razie wcale się wtedy nie bał...? Teraz już z pełną świadomością, a co za tym idzie – dość niepewnie – wrócił do przesuwania palcami po prawie białych włosach.
– Huh? – Wyrzucił z siebie, nie do końca rozumiejąc, o czym młody mówił. Zmarszczył brwi. Naprawdę wyglądał, jakby się miał rozpłakać? Westchnął ciężko. Może i wyglądał. Nie miał lustra przed sobą, więc nawet nie mógł sprawdzić. Ale wcale nie chciało mu się płakać. A już na pewno nie z powodu Neila. Po Savie był tak ostrożny, jak tylko potrafił, więc cudem nie wskoczył w tę relację na główkę. Można powiedzieć, że uniknął przy tym kuli. Jasne, było mu trochę przykro, kiedy słyszał, że zmiennokształtny i wampir jednak coś razem, ale żeby zaraz płakać? – Musiałeś coś źle zrozumieć. Nie byliśmy sobie bliscy. – Jeszcze. – I może w takim razie jesteś pierwszym na świecie wampirem, który złapał katar, bo najwyraźniej węch ci szwankuje. Teraz to ja będę cię monetyzował, będziesz sławny w świecie wampirów.

_________________

Null.
Null.
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptySro Sty 17, 2024 10:44 am

- Wniosek nasuwa się sam... Wampiry są słabe w relacje ogólnikowo - stwierdził, nie ruszając się nawet o milimetr, kiedy ręka pierw się od niego odsunęła, a po tym znalazła się na jego głowie. Nie komentował, nie odsuwał się, ale jednocześnie też nie wydawał się bać. Nie wydawało mu się to przeszkadzać - ale nie był to pierwszy raz, kiedy po przedstawieniu mu nowego konceptu, w pełni go akceptował bez najmniejszych pytań. Czasem z przyzwyczajenia, czasem z faktu, że nie miał tak naprawdę innych czy lepszych opcji.
- Jesteś nerwowy i się boisz - stwierdził zaraz z uśmiechem, jakby był z siebie dumny. - I... Inaczej smutny. Nie jesteś smutny jakbyś się bał... Jesteś smutny... Po prostu - zauważył, niechętnie słuchając o tym, że coś źle zrozumiał. - Zapytałem go o ciebie drugim razem jak wyszła hipnoza, mówisz każdemu że zmieniasz się w kota? Albo lubisz róże? - zapytał, uznając te dwie rzeczy za najbardziej przydatne argumenty z tego, co wypaplał Neil. Jego ręka zaraz skierowała się do kieszeni Dimy, w poszukiwaniu jego telefonu. Chociaż czując na sobie pytający wzrok, przeniósł tę rękę na tę, która gładziła go po głowie, jakby nie chcąc jej nigdzie puszczać.
- Ty masz zajęte ręce. Chcę sobie wysłać jego numer, żeby go przeprosić za hipnozę w ogóle... Nie było okazji wtedy - wyjaśnił, pierwszy raz też dając głośny sygnał, że nie przeszkadzało mu to w jakim stanie się znajdywali. W końcu ufał coraz bardziej Dimie, nawet jeśli próbował podważać jego słowa czy się z nim droczyć. Ale może właśnie to było sygnałem, że do kogoś się przyzwyczajał? Był głośny, był wszędzie, ale chciał też dużo wiedzieć - bo wiedząc o drugiej osobie łatwiej się rozumiało chociażby tę różnicę, kiedy ktoś był smutny, a kiedy przestraszony.
Dodatkowo, ostatecznie uznał, że najwyraźniej temat koniowatego wpływa na Dimę, a skoro to on z nim mieszkał i stan wampira wpływał na niego, to poczuwał się jednak do wtrącanie do tematu. Musiał dbać o powoli tworzone w swojej głowie stabilne miejsce, skoro poprzednie obróciło się w ruinę w ciągu minut.

Dimitri
Dimitri
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptySro Sty 17, 2024 4:44 pm

– Mhm, być może – odpowiedział ogólnikowo, wcale nie chcąc się zagłębiać w ten temat. Bo wtedy musiałby uświadomić Franklina, że jak nieprzystosowane do długiego życia istoty żyją niemalże wiecznie, to mają tendencję do automatycznego dołączania do nieustannego kręgu przemocy, a to z kolei skutkowało właśnie nieumieniem w relacje. Jeśli szczęście im dopisze, białowłosy nigdy się o tym nie przekona na własnej skórze, więc po co mu tylko głowę zatruwać takimi nieprzyjemnymi rzeczami? Wystarczyło, że jego mistrz był popsuty.
Bo był popsuty. Nie chwilowo, jak Franklin śmieszkował sobie z Dimy, tylko permanentnie. I tak mniej, niż kiedyś, ale pewnych rzeczy nie dało się posklejać, kiedy się strzaskały, choćby bardzo się chciało i próbowało z całych sił. Stanem wyjściowym Dimy była co najmniej melancholia, może też stąd to wrażenie, że był smutny. Nie był smutny, był przybity. Przybity myślą, że najwyraźniej zawodził swojego potomka, skoro ten wolał pomoc kogoś obcego, niż właśnie jego. Przybity, bo mógł nie być w stanie go obronić – nie przed swoją własną przeszłością, w którą chłopaka wplątał. Przybity całym tym napięciem, które się w nim gromadziło w ostatnim czasie.
Mrugnął długo, przeciągle.
– Nie jestem smutny – zaprzeczył, ale nie było w tym żadnej mocy. Jakby niespecjalnie mu zależało na przekonaniu Franklina, że jest inaczej. – I mylisz się, właśnie, że się boję. Tłumaczyłem ci przecież. – I temu stwierdzeniu też zabrakło mocy. Zupełnie jakby wampirowi nagle zaczęło siadać zasilanie. Skrzywił się odrobinę. – Neil w i d z i a ł, jak się zmieniam w kota. Musiałem mu to wytłumaczyć. A że lubię róże to akurat żadna tajemnica, wystarczy się rozejrzeć dookoła mnie.
Na moment znieruchomiał, kiedy poczuł dłoń w okolicach swojej kieszeni. Spojrzał na Franklina z zaskoczeniem i już miał zapytać, co on wyprawia, ale chłopak sam z siebie wytłumaczył. No tak. Dimitri tylko skinął głową przyzwalająco. Już i tak nie mógł zapobiec kontaktom Franklina z tą dwójką, której wolał nie spotykać na mieście nawet przypadkiem, a z tego, co białowłosy mówił o stanie zmiennokształtnego, może faktycznie lepiej było sprawdzić co z nim. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że to całe przesyłanie numeru trwa podejrzanie długo, więc pochylił się i zerknął w wyświetlacz swojego telefonu.
Akurat w momencie, gdy Franklin po raz ostatni wciskał przycisk "wyślij". Znieruchomiał z ręką przy jasnowłosej głowie, zaschło mu w ustach. Wzrokiem przebiegł po treści wysłanych smsów jeszcze raz, ale i tak niedowierzał.
– CO TY, KURWA, ROBISZ? – rzucił ostro, wyrywając mu telefon z ręki i zrywając się z fotela. Między brwiami pojawiła się pionowa zmarszczka. Dimitri, nadal z niedowierzaniem, ale teraz i złością, wpatrywał się w ekran smartfona. Serce znów mu zaczęło bić w ten bolesny sposób, jakby próbowało wyrwać się z piersi. Spojrzał na Franklina z niemym wyrzutem. – Nie miałeś prawa – powiedział tylko tak rozczarowany, jak jeszcze nigdy dotąd. Po chwili zastanowienia wrzucił telefon do kieszeni, a potem w iście ekspresowym tempie założył buty i narzucił na siebie kurtkę.
I po prostu wyszedł.

[z/t]

_________________

Null.
Null.
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptySro Sty 17, 2024 9:41 pm

- Mów co chcesz, mam wrażenie, że jest inaczej - stwierdził spokojnie, nie bardzo przejęty takim zaprzeczaniem. Był wychowany w przekonaniu, że relacje były ważne - a żeby je utrzymywać, równie ważne było być przy osobach, kiedy tego potrzebowały. Może też dlatego, nawet jeśli wcześniej złościł się na wampira za wymuszenie na nim informacji, z łatwością znalazł się obok, widząc że rzeczywiście coś było z nim nie w porządku. Przyzwyczajał się powoli do sytuacji, w której się znalazł. Przyzwyczajał, że mógł traktować Dimę jak kogoś bliskiego - i może też łatwo było mu się po prostu przytulić do niego, kiedy ten był w tak dziwny sposób wzburzony.
Dostając telefon, obrócił się na policzek bardziej, twarzą do Dimy, tak aby od razu nie zobaczył, co robił. Był przekonany, że przecież jeśli nic między tą dwójką nie było, nie będzie to problemem... A jeśli było? Wtedy powinni porozmawiać. Ile mogli milczeć? Zerknął na ostatnie wiadomości - nawet jeśli pierw musieli ostudzić emocje, uznał że mieli wystarczająco czasu.
Zaraz jednak spojrzał nieco zaskoczony na taki wybuch mistrza. Choć nie wystraszył się, nie zawahał, oddając posłusznie telefon. Choć jak raz, nie było po nim widać przy takim wybuchu... Strachu. Tylko spokój, jakby bardziej obserwował zachowanie Dimy.
- Pomagam ci z nim porozmawiać - powiedział, chociaż w jego głosie nie dało się usłyszeć ani pysznego tonu, jakby był przekonany o swojej racji, ani drwiny, ani strachu. Był... Spokojny. Jakby pewny, że wszystko było w porządku, nawet jeśli powoli to się obracało przeciwko niemu.
Nie zatrzymywał go w fotelu, chociaż był niezadowolony, że nagle jego poduszka wstała. Ale jeszcze bardziej nie niezadowolony, a skołowany, był w momencie, w którym został sam w mieszkaniu. Nie przyjął tego do wiadomości w pierwszej chwili - siedząc dokładnie tam, gdzie został zostawiony. Na podłodze przy fotelu. W końcu po kilkunastu minutach, zabrał do siebie laptopa, wciąż tego użyczonego od Dimy, ale nie usadowił się z nim zwyczajowo na łóżku, a właśnie na ziemi przy fotelu, jakby coś w jego głowie mu zakodowało, że Dima wróci do tego miejsca, więc musisz czekać. Cóż... Ostatecznie kiedyś musiał wrócić do mieszkania.
Musiał?
Musiał.
Musiał..?
Zawahał się, czując jak natręczywa myśl zbliża go powoli do paniki i strachu. Jakby właśnie znów coś tracił, jakby musiał się chwytać czegoś, żeby...
Przygarnął do siebie Lorda, który wygodnie ułożył się przy nim. Igracy był bardziej zaaferowany nowym kolegą, który powoli nawet wyszedł z transporteka.
Z panicznej myśli wyrwał go przebijający się smród. Zmarszczył brwi, nie rozpoznając go - zaczynając sobie tłumaczyć, że może była to wybita studzienka...
Ale smród znajdywał się coraz bliżej niego. Coraz bliżej mieszkania? Łapał za klamkę...
Skulił się, nie wchodząc jednak pod biurko, a wchodząc na fotel, podkulając na nim nogi. Przytulał do siebie kota, jakby chciał go bronić, wbijając wzrok w postać, która zjawiła się w mieszkaniu. Obca, wroga... A on mimo próby wyglądania na groźnego, bardziej przypominał małego kotka stroszącego ogon.
- Czego szukasz? - warknął, choć dało się wyczuć lęk w jego głosie bardziej niż groźbę.

Berith
Berith
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptyCzw Sty 18, 2024 3:37 pm

Księżna nie raczyła pukać.
Dzwonić.
Zapowiadać się.
Chadzała własnymi ścieżkami niczym dumny i pyszny kot, pojawiała się pod kołami pędzącego auta znikąd - lecz zderzenie z Berith nie należało do najłatwiejszych. Nie raczyła łaskawie rozprysnąć się niczym pełna mięsa i krwi kula, ona wgniatała karoserię i mordowała kierowcę.
Tak jak i teraz - puste mieszkanie zaczęło powoli wypełniać się smrodem siarki i dymu niczym zapowiedź chemicznego pożaru. Drażniący zmysły podrażniał delikatną śluzówkę nosa, mięciutką niczym żelka powierzchnię oka. A Księżna wyłoniła się z nicości pośrodku pokoju, spod jej obcasów trzaskały rdzawe gasnące w sekundę iskry, towarzyszył jej ciemnoszary dym i drobinki popiołu, jak gdyby wraz z nią do pomieszczania wpadła odrobina Piekła - miejsca, z którego przybyła.
Stała tam przez chwilę niczym woskowa figura, jasnoszare kaskady loków spływały po jej ramionach, odcinały się brutalnie od czarnej tkaniny, z której uszyto jej długą do samej ziemi suknię. Czerwone rubiny w połyskiwały w kolczykach. Drobny popiół wirował jeszcze chwilę w powietrzu, nim Berith otworzyła oczy.
Krwiożercze i zimne płomienie z samego dna Piekła.
Dłonie miała splecione przed sobą zaraz pod piersiami, na jej palcu połyskiwał równie krwisty rubin.
Księżna milczała, patrzyła nieruchomo na przyczajonego na fotelu chłopca. Nie była zaskoczona, przestraszona. Na jej twarzy - alabastrowej i pięknej, zapierającej niemal dech w piersiach - nie pojawiło się nic. Niczym prawdziwy posąg, który zesłano nie wiadomo skąd i dlaczego.
- Nie jesteś Dimitrim - oznajmiła, ledwo uchylając przy tym rubinowe usta. To nie było po prostu wyartykułowane zdanie - to były słowa rzucone przez kogoś, kto nawykł do wydawania rozkazów i nie znosi sprzeciwów. Biła od nich władczość, pycha, zimny niczym lodowiec spokój. - Czemu jesteś w tej norze, chłopcze? - zadała jeszcze pytanie, wciąż tym samym władczym tonem. Wciąż nie ruszyła się z miejsca. Blady popiół opadł na podłogę, dym bijący spod podeszw jej wysokich butów wymieszał się z powietrzem.
Chłopcu z pewnością kogoś przypominała. Znajome rysy twarzy, może wykrój oczu? Może alabastrowa nieskazitelna cera?

Null.
Null.
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptyCzw Sty 18, 2024 4:58 pm

- Po co ci on? - od razu zapytał, nie mając najmniejszego zamiaru się wycofywać z pozycji obronno-obronnej, kiedy to z pewnością po jego dzielnej próbie obrony domu, Dimitri musiałby bronić jego.
Obserwował kobietę uważnie, nie zastanawiając się nawet czym była. Był pewny, że czymś złym. Cały podnosił się od razu na alarm, mocniej przyciągając do siebie kota, który również był niespokojny, choć może bardziej faktem że nagle został w tak brutalny sposób uziemiony przez wampira.
Wpatrywał się w nią z wyraźnym nie zrozumieniem sytuacji. Właściwie przez jego twarz przewijało się mnóstwo emocji przez całą tę chwilę, jakby nie potrafił zdecydować czy się bał, czy był gotowy do obrony i ataku. Czego właściwie? Nawet on sam nie wiedział.
- Mieszkam. Z Dimitrim. I nie, nie ma go, po co ci on? - rzucił, zaraz zastanawiając się nad tym czy... To była jego mistrzyni? Po prostu by tak weszła, wiedząc cały czas, gdzie mieszkał? Nie, nie wydawało mu się. Alice również była zupełnie inna. Przeglądając jego telefon mignął mu kontakt, który brzmiał bardziej niż dziwnie, tym bardziej na niego. Nie wydawał się nadawać innym przydomków. Nie wydawał się...
Miał sześćset lat. Nie możliwe, żeby miał wpisaną prawdziwą mamę w kontaktach? Zaczął żałować, że skupił swoją uwagę na Neilu, zamiast lepiej spożytkować ten, prawdopodobnie mający się już nie powtórzyć, czas grzebania w jego telefonie.
- Mam coś przekazać mistrzowi? - zaraz rzucił, nie będąc pewnym do końca, czy powinien zdradzać tę informację nieznajomej, ale czuł potrzebę zaznaczenia, że miał większe prawo przebywania w mieszkaniu. W końcu to był jego dom. Wszystko w tym mieszkaniu było jego, nie jej. Dlaczego nagle się tutaj zjawiała? Nie miała prawa, tak samo jak nie miała prawa o nic wypytywać...
Czuł się dziwnie, a wszystkie informacje, o których wampir mu opowiadał, gdzieś niknęły. Kto... Śmierdział w ten sposób? Zmienni? Nie, nie zmienni. Demony? Tak mu się wydawało, każda istota miała charakterystyczną woń...

Berith
Berith
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptyCzw Sty 18, 2024 7:40 pm

Berith zignorowała pytanie - wszak żadna podistota nie powinna pytać o cokolwiek bez pozwolenia, zwłaszcza zachowując tak niewyrażającą szacunek postawę. Chłopiec kulił się na fotelu niczym przerażona mysz, ściskał domowego kota w uścisku, jak gdyby był jego ostatnią deską ratunku.
Księżna przyglądała mu się kilka ciągnących się w nieskończoność sekund. Świdrowała go wzrokiem niczym buforującą się klatkę zaciętego filmu, nie mrugała, nie poruszała się, ledwo było widać delikatny ruch jej piersi, gdy brała płytki oddech. Ale miała serce - młody wampir mógł słyszeć równe w swoim marszu bicie. Krew płynęła w jej żyłach, nawet jeśli unosił się wokół niej ostrawy smród siarki. Przykrywał tym samym inną woń - znacznie już przyjemniejszą. Kojarzącą się z czymś ciepłym, miłym, czymś dobry.
Bo Berith nie była jakimś tam byle demonem. Żadnym nędznym sukkubem czy diablikiem, piekielnym popychlem zrodzonym z grzechu pośród ogni piekielnych. Była dawniej najczystszym stworzeniem, jakie stąpało po ziemi, była tworem samego Boga - aniołem. Kiedyś, całe tysiące lat temu. Tak dawno, że nawet tego nie pamiętała - niemniej to nadal pozostawało gdzieś w niej, gdzieś w środku. W tak prostackiej postaci jak ślad anielskiego zapachu.
Chłodny błękit naprzeciw rozżarzonej czerwieni.
- Mieszkasz z Dimitrim - powtórzyła te słowa, wciąż i wciąż patrząc młodemu wampirowi w oczy. - Jesteś jego pomiotem czy kolacją?
Nie miało znaczenia, czy tam mieszkał. Tak naprawdę nie miało nawet większego znaczenia, kim właściwie był. Cały świat przecież powinien kłaniać się Księżnej Berith, giąć kark w głębokim pokłonie, ucałować rubinowy sygnet.

Null.
Null.
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptyCzw Sty 18, 2024 9:47 pm

Również cały czas wpatrywał się w intruza. Obserwował, było widać po jego wzroku, ale i minie, jak bardzo gubił się w bodźcach, które otrzymywał. Nie był tak oszołomiony i zagubiony jak tuż po przemianie, powoli coraz łatwiej wyłapywał niektóre zapachy czy dźwięki, które były nowe - może też szczerze zafascynowany tym, co go otaczało i nowymi możliwościami. Nie posiadał jeszcze filtra takiego jak Dimitri, który potrafił wyciszyć niektóre bodźce. On chłonął wszystko, a im dłużej chłonął zapachy towarzyszące kobiecie, tym bardziej... Nie rozumiał. Tym bardziej się gubił, bo kiedy Dimitri opowiadał mu innych stworzeniach, naturalnym było dla niego nie zapamiętanie wszystkich szczegółów. Gubił się, jakby próbując połączyć kropki i wychwycić coś...
Chociaż nieco się uspokoił, nieco tempo wpatrując się gdzieś w przestrzeń z boku intruza. Skupiał się na słuchu, na tym ledwo słyszalnym tempie. Jego źrenice nieco się rozszerzyły, a po tym znów zwęziły, kiedy dotarł do niego bardziej słodki zapach. Przetarł się tylko na moment, na ułamek sekundy, a on wykonał ruch jakby chciał wstać z fotela i podążyć za nim, ale prędko się powstrzymał.
Nie potrafił ocenić z czym miał do czynienia...
Wbił bardziej świadome spojrzenie w kobietę, bardziej butne i obrażone. Jakby chciał coś odpyskować, jakby chciał coś powiedzieć, ale zawahał się... Nie śmierdziała wampirem. Nie mogła być [i]Iso[\i], prawda? Ani nikim od niej...
- Pomiotem- odpowiedział cicho, wpatrując się wciąż w nieznajomą ostrożnie. Chociaż wypuścił Lorda z uścisku, a ten prędko popędził po półkach na zamontowany u sufitu hamak, jakby chciał obserwować całe zajście z pierwszego miejsca.
Franklin zdawał się nieco wycofać z próbą groźnej postawy. Był jednocześnie niepewny, ale i... Zainteresowany. Powinien napisać do Dimy? Zerknął tylko na moment na swój leżący na biurku telefon, prędko wracając wzrokiem do kobiety. Wyciągnął się ostrożnie po urządzenie, wciąż bacznie obserwując intruza w JEGO domu.

Berith
Berith
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptyPią Sty 19, 2024 9:57 pm

Pomiotem. Berith przekrzywiła lekko głowę, jasnoszare loki zafalowały niczym woda, gdy się poruszyła. Niezmienna wyciosana z kamienia statua rozplotła marmurowe splecione przed sobą palce. Delikatnie chwyciła nimi rąbek koronkowej suknie, uniosła delikatnie spódnicę, jak gdyby nie chciała jej pobrudzić o podłogę - teraz upstrzoną delikatnym popiołem. Gdy chłopiec sięgał po telefon, tak Księżna zbliżyła się do fotela.
Nic sobie robiła z syczących na nią kotów - te wyczuwały instynktownie, że jest czymś złym. Powoli wypuściła misternie tkany materiał, jedną dłoń zwiesiła luźno wzdłuż ciała, a drugą wyciągnęła do młodego wampira. Wciąż żadna emocja nie zagrała na jej twarzy. Zostawiła mu jednak metr przestrzeni. Bo przecież powinien teraz wstać.
Wielka Księżna Piekieł właśnie wyciągnęła do niego swoją dłoń.
- Jak ci na imię, chłopcze? - spytała, wciąż trzymając wyciągniętą dłoń. Oczekiwała.
Księżna była zimna niczym przedwieczne zmarzliny, jej serce dawno już wypaliło się ze wszystkiego, co mogłoby nieść ze sobą odrobinę dobra. Ale mały wampirzy pomiot jej syna był czymś wyjątkowym. Specjalnym.
Był okazją, której żal byłoby nie wykorzystać.

Null.
Null.
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 EmptyPią Sty 19, 2024 10:33 pm

Obserwował ją uważni, jakby miał zaraz stanąć w chwili do obrony czegoś. Kotów? Roślin? Komputera? Krzesła, na którym siedział? Nie miał pojęcia, czego miałby się spodziewać. Ataku? Czegoś.. innego?
Sięgnął telefonu w końcu, ale nie otworzył okna rozmowy - nie spojrzał nawet na niego, bo nieznana postać w końcu się poruszyła. Nie odrywał od niej czujnego spojrzenia, obserwując uważnie, kiedy nagle...
Stanęła przed nim? Wyciągnęła dłoń? Nie był pewny jak ma zareagować, więc po chwili zawahania podniósł się powoli i ostrożnie z fotela, chowając telefon do kieszeni. Śmierdziała, koty reagowały na nią tak... Ale nie wydawała się, jakby miała stanowić większe zagrożenie w tym momencie? Jakby nie chciała atakować, a może... była ponad coś takiego jak atak?
- ... Franklin - powiedział w końcu niepewnie, wyciągając do niej dłoń, ale uścisnął ją tylko lekko i wciąż niepewnie.
Rozejrzał się po pokoju, zaraz biorąc kubek z różaną herbatą, której Dima i tak nie pił. Bardziej ją robił, aby mógł powąchać.
- Em... napijesz się.. herbaty? - zapytał, nie mając tak naprawdę niczego innego do zaoferowania. No, może oprócz kocich smaczków i puszek. - Mam różaną, ale jej w sumie nie piję, tylko dla Dimy tak jest... i earl greya, i zwykłą czarną. Senche też mam, lubię czasem... owocową jeszcze. Cukier albo mleko? Nie mam ładnych naczyń do podania tego... em... - zaraz powiedział, wymijając prędko kobietę, żeby umyć dla niej kubek i móc przygotować herbatę, mimo że nawet nie wyraziła czy jest zainteresowana podobnym poczęstunkiem, czy nie.

Sponsored content
Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Dimy   Mieszkanie Dimy - Page 10 Empty


 
Mieszkanie Dimy
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 12Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Next
 Similar topics
-
» Telefon Dimy
» Mieszkanie Ce
» Mieszkanie Eitana
» Mieszkanie Savy
» Mieszkanie Lori

Skocz do: