Mieszkanie Savy
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyPią Lis 24, 2023 12:12 am

Chciał sięgnąć po rękę Rose i zobaczyć, czy nie zrobił jej czegoś więcej przez przypadek, ale ten gest został odrzucony. Dodatkowo szorstki ton z jej strony był jasny. Wszystko było jasne. Coraz bardziej do niego uderzało, że ona się zwyczajnie bała. I to nie było najgorsze - najgorsze było to, że bała się jego. Zmarszczył brwi. Nie odezwał się nic na to odtrącenie. Wisienką na torcie była jej reakcja, kiedy przeszedł obok niej. Dawno nie czuł się tak paskudnie sam ze sobą.
Był drapieżnikiem, ona zwierzyną. Przypomniał sobie, że jej niepohamowane ruchy były uzasadnione. Sava to skrzywiony przez życie istota, w dodatku żywiąca się krwią. Łudził się, że z Rose będzie inaczej. Najwyraźniej jednooki nigdy się nie nauczy wyciągać wniosków z własnych doświadczeń. Przykre, wchodzić do tej samej rzeki już któryś raz. Już pomijając ten wampiryzm, z czarnowłosym żyć się nie dało pod jednym dachem. Był nieobliczalny podczas działania snu. Lunatykował, mógł skrzywdzić. I o tym dobrze wiedział, a mimo to, pozwolił Rose tutaj zostać i nawet jej nie ostrzegł.
- W porządku. - Powiedział wyprany z emocji. Wrócił się po telefon, który został na szafce nocnej. Poszukał na necie jakiś numer i zadzwonił. Zerknął na czarnowłosą, która kurczowo trzymała się szafki. - Już. Będzie za dwadzieścia minut.- Obwieścił po rozłączeniu rozmowy i odrzucił telefon na łóżko. Podszedł jeszcze raz do szafki nocnej, wyciągając portfel, a z niego trzydzieści dolarów. Potem podszedł w jej stronę i wyciągnął rękę w jej stronę, z banknotami zgrabnie wciśniętymi między dwa ściskające go palce. Odsunął się, kiedy kobieta odebrała pieniądze i skierował stronę okna. Bijąca od niej niechęć promieniowała od niej aż za bardzo. słyszał, jak serce zaczęło jej bardziej świrować, kiedy podszedł do niej z banknotami. Zrobił kilka kroków, a potem stanął tyłem do Rose.
- Każdy ma swoje demony. Przepraszam, że nie powiedziałem ci o swoich. - Odezwał się w końcu, opierając się jedną ręką o biurko. Nie chciał na nią patrzeć. Wolałby, żeby już wyszła niż żeby musiał znosić dłużej te chwile w poczuciu, że był zagrożeniem. Wiedział, że czarnowłosa i tak nie chciała tu zostać ani chwili dłużej. A silne poczucie, żeby trzymać się od niej z daleka zabraniało chociażby zerknięcia w jej stronę.
- Klucze są w drzwiach. Wystarczy przekręcić. - Nagle odezwał się gorzkim tonem. Naprawdę nie chciał jej skazywać na przebywanie z nim w jednym pomieszczeniu.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyPią Lis 24, 2023 9:24 pm

Może i przezwyciężała swoje małe słabości, ale poniosła porażkę w sprawach o wielkiej wadze. Rozpaczliwie roztaczała aurę kobiety niezależnej, chociaż tak bardzo potrzebowała mieć kogoś obok. Była chodliwym towarem w ‘Mole, lecz noce spędzała samotnie, wsłuchując się w rozregulowane, brzęczące nieodgadnionymi nutami radio. Bezsens. To wszystko bezsens. I emocje, i myśli, i czyny, i słowa. Bezsens. W chwili, gdy miała stracić resztki nadziei, w tym momencie pełnym bezradności, ostatni raz zatopiła się we wspomnieniach wszystkiego, czego doświadczyła z Savą. Czy było coś, co mogła zrobić, co powiedzieć inaczej albo wcale? W głowie Rose kotłowało się od chaosu, który wniósł do jej życia. Gdyby tylko posłuchała wewnętrznego, ostrzegawczego głosu – kiedy jeszcze był czas. Wtedy, gdy zepsuł się samochód O’Brien, nie wiedziała, że ten nic nieznaczący SMS ją tu zaprowadzi. Rzucony ze wzniesienia kamień potrafił wywołać lawinę. Podobnie było z nimi – iskra zmieniła się w płomień, który zostawił co najwyżej wygasły popiół i wyżłobił kolejne miejsce, które zajmie strup, a potem blizna. Zagoi się przecież.
— Nie szkodzi — odparła, podskórnie czując, że i tak nie mogłaby mu pomóc. Jak ktoś, to nie potrafi pływać, miałby ratować tonącego? Ta historia zawsze kończyła się tragicznie. I teraz utkwiło to w niej tym mocniej, gdyż zdała sobie sprawę, że byli dokładnie tacy sami: pokruszeni jak szkło, kiedy tylko chcieć ich złapać i podnieść z ziemi, łatwo naciąć skórę. Nie była już pewna, kto kogo skrzywdził bardziej. Niemniej, strach górował nad możliwością wyciągnięcia logicznych wniosków. Może, gdyby życie Rose wyglądało inaczej, potrafiłaby zdusić w sobie myśl, że ta sama ręka, która ją karmiła, teraz karci za… No właśnie, za co? Dlaczego podświadomość Savy uznała Różę za wroga. Kto wie. Mogła się nim stać. Hangover Mole gościło wszystkich bez wyjątku. I tam, najpewniej, trafiłby się łowca chcący prześwietlić klientelę. Jeśli Odobescu pozwoliłby, by została dłużej, z pewnością zaczęłaby zadawać niewygodne pytania. I bez tego to robiła.
— Dziękuję Sava — rzuciła na odchodne, przejmując drżącą dłonią plik banknotów, nie podniosła jednak wzroku wyżej, niż musiała. Poza gotówką nie było żadnego dodatkowego świstka, mimo prośby, którą złożyła. Może zwyczajnie nie miał papieru. Nie wnikała. W Anglii wciąż działała poczta, poznanie adresu to kwestia przejścia za drzwi, więc w najgorszym wypadku zleci przekaz pieniężny. Tak, by nie musieć nękać go telefonami.
Znowu nie potrafiła zrozumieć, dlaczego i tym razem wszystko musiało się spieprzyć. Dlaczego znowu została sama. Ruszyła we względnej stabilizacji ku framudze drzwi i w niej też zastygła na moment. Ostatni raz spojrzała na Savę, gdy usta cisnęły jej się słowa, których jednak nie potrafiła powiedzieć na głos. Przymknęła jedynie ciasno wargi, chcąc zatrzymać je w sobie i odwróciła głowę w kierunku wyjścia. Informacja, którą podał, była jasnym potwierdzeniem myśli Rose. Przeprosił za swoje czyny, nie dlatego, że ich żałował, ale dlatego, iż nie mógł znieść obrazu, który zastał w kawowych oczach. Nie mógł znieść siebie. Nie tego, że ją skrzywdził. W całej układance to, czego doświadczyła, sprowadził do drugoplanowej sceny własnego cierpienia. Gdyby było inaczej, zrobiłby coś. Walczyłby. Tak, jak walczy się o ludzi, którzy są bliscy sercu.
Właśnie, Rose. Ty też mogłaś walczyć. Ale nie zrobiłaś tego – dlatego taki twój koniec. W jednej chwili spadło na nią kowadło. Wróciły wspomnienia. Wrócił powód. Zasłoniła ręką usta, a język zastygł w gardle. Momentalnie salon zaczęły pożerać ciemne plamy. Było źle. Bardzo kurwa źle. Zrobiła parę kroków w przód i wydała z siebie głuchy, gardłowy jęk, dławiąc się mieszanką nabieranego gwałtownie powietrza oraz spływającymi ciurkiem łzami. W zgarbionej pozycji, na oślep, złapała za klamkę, niemalże wyłamując ją z podwojów i przekręciła klucz. Wypadła z pomieszczenia w jakimś dziwnym, niemożliwym do opisania transie. Nawet nie zamknęła drzwi, jakby jej mózg nie rejestrował tego, co się działo. Całym bokiem ciała zaczęła sunąć po ścianie na klatce, która łączyła długim korytarzem parę mieszkań, ewidentnie szukając wyjścia.

z/t (chyba?)

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyPią Lis 24, 2023 11:10 pm

Nie odpowiedział już nic więcej. Jego myśli krążyły tylko wokół szumu jej krwi i bicia serca. Zaciskał zęby, modląc się, by wyszła jak najszybciej. Za późno było, żeby się karcić za tak dużą głupotę. Wpuszczenie do siebie człowieka i pozwolenie mu zostać prosiło się o kłopoty. Stał tak, z założonymi ramionami na klatce piersiowej i ściskał swoje ramiona, wbijając palce w skórę. Nie wracał już uwagi na to, czy czarnowłosa zawahała się w progu. Nie zwracał uwagi na to, że w pewnym momencie wydała z siebie jęk i wybiegła, jak poparzona.
Wszystko wróciło do punktu wyjścia. Jak tylko upewnił się, że jej nie było w mieszkaniu, zamknął za nią drzwi i usiadł przy biurku. Opadł, opierając policzek o blat. Mętne, zobojętniałe spojrzenie wbiło się w randomowy punkt na ścianie, podczas gdy w głowie roiło się od negatywnych myśli i wspomnień. Dzisiejszy koszmar i tak był mocno dobijający, a pobudka była wisienką na torcie.
- Szkoda. Dałeś odejść takiemu smacznemu kąskowi. - Usłyszał ten znajomy głos. Wzdrygnął się, kiedy zobaczył w progu drzwi swojego wampirzego stwórcę. Savę skręciło w środku i poczuł ścisk w żołądku. Był głodny. Wszystko się zgadzało.
- Spierdalaj. - Warknął i wstał z krzesła, odwracając się od niego plecami. Przecież to była tylko chora imaginacja. Trochę na oślep zaczął grzebać po półkach biurka, żeby wyciągnąć sproszkowaną heroinę i strzykawkę.
- Myślałem, że chociaż skorzystałeś na moich lekcjach bycia wampirem. - Omam westchnął wyraźnie zawiedzionym tonem i usiadł przy biurku.
- Niczego mnie nie uczyłeś. - Odparł nagle beznamiętnym tonem. Przecież, kto prowadziłby dialog z omamem? - Przecież ci nie zależało na tym, żebym się od ciebie uwolnił. - Dodał zaraz, podgrzewając proszek w zapalniczką na łyżce.
- Uczyłem cię najlepiej, jak potrafiłem. - Omam brnął dalej święcie przekonany o swoich dobrych intencjach.
- Jasne. - Westchnął czarnowłosy, kładąc łyżkę na biurko i nabrał w strzykawkę rozpuszczony płyn. - Do następnego. - Rzucił i wstrzyknął sobie ciecz w skórę.
Ucieczki od problemów były najlepsze. A najlepsze były te, które pozwalały się uwolnić od głodu.

zt.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyNie Gru 24, 2023 11:00 pm

Yvonne zdążyła powiedzieć już cenną informację, iż Max nie był uświadomiony o istnieniu magii i innych nie-ludzi pokroju Savy, czy Domingo. Jednak, znużenie i mętlik w głowie nie pomagał jednookiemu w ustaleniu jakiejś sensownej odpowiedzi na pytania bruneta.
- Z Rose będzie dobrze. - Odpowiedział dość zdawkowo, nie zerkając na Maxa. - Yvonne powiedziała, że jest silna. I że ma szczęście, że nie doszło do poważniejszych urazów wewnętrznych. Po prostu wygląda gorzej niż jej stan... Rzeczywisty. - Rozwinął swoją odpowiedź, unikając powiedzenia szczegółowej prawdy. Max na pewno zdziwiłby się, jeśli zobaczy czarnowłosą nagle cudownie ozdrowioną. Dlatego na rękę byłoby wcisnąć mu kit, że kobieta musi jeszcze zostać u lekarki z jeden dzień. A Sava później zgarnie ją do domu.
- Co do gościa, który przyszedł... - Zaczął. - On jest ode mnie. Jest w porządku. W każdym razie, też pomógł. - Dokończył, spoglądając tępo przez szybę.
Wysiadł, kiedy już byli na miejscu. Ruszył przez klatkę do góry, na ostatnie piętro. Otworzył drzwi kluczem, jednocześnie uchylając wrota do swojego piekła dla Maxa.
- Ostrzegam. Nie sprzątałem. - Rzucił beznamiętnie, wchodząc jako pierwszy i zaraz zamknął je za nimi. Zapalił światło, odkrywając przy tym wszechobecny nieład, jaki panował w salonie. Klasycznie, porozrzucane ciuchy, leżące papiery, na stole strzykawka, łyżka z resztą roztopionej heroiny, resztki białego proszku. Na kanapie niedbale rzucony koc i poduszka, na biurku laptop i słuchawki. Jedynie tym razem nie było walających się po podłodze pustych flaszek po wódce. Wampir całkowicie przerzucił się z alkoholu na narkotyki, bo alkohol nie był w ogóle efektywny. - Nie komentuj. Nie miałem czasu. - Dodał, kierując się do szafy i wyciągnął jakieś świeże ubrania. Brunet mógł dostrzec, że Sava był, mimo wszystko, spokojniejszy, więc cokolwiek się nie działo w przychodni Yvonne, musiało się stać coś dającego duże nadzieje. Co najmniej. Bo w rzeczywistości Rose była całkowicie ozdrowiona, jeśli mowa o ciele.
- Zaproponowałbym coś, ale to mieszkanie to bardziej hotel niż mieszkanie. Nic nie mam. Poza kranówą. - Znowu się odezwał beznamiętnie, absolutnie się nie krępując stanem swojego mieszkania. Nie tym razem. Gdy Gabriel był u niego na kwadracie, był absolutny przypał. Ale przynajmniej głowę miał wolną od faktu, że kogoś zamordował. Teraz sprawa miała się inaczej.
- Daj mi chwilę. - Rzucił, kiedy zniknął za drzwiami łazienki. W środku stanął przed lustrem, mogąc w końcu przyjrzeć się swojej twarzy. Jednak dobrze, że przyjął tę krew od Yv. Nie był już taki blady, choć zmęczenie dawało się we znaki. Poza tym, dalej wyglądał jak misiek z zakazaną mordą, tylko że podejrzany o morderstwo. Zaschnięta krew we włosach, na ubraniu, gdzieniegdzie dalej na szyi, no i na rękach. Szczęście, że nie zatrzymała ich policja po drodze na rutynowej kontroli.
Rozebrał się, brudne ciuchy wrzucił do pralki, a sam wszedł do wanny, żeby na szybko się obmyć. Woda zawsze przynosiła pewne ukojenie. Na tę myśl przywołał wspomnienia z domu Rodneya, gdzie całował się z Rose.
Po około piętnastu minutach wyszedł z łazienki.
- Ja pierdole. - Parsknął cicho, jakby sam do siebie. - W jedną noc więcej wrażeń niż przez całe moje życie. - Mówił, choć dalej nie brzmiało to tak, jakby było to zaadresowane bezpośrednio do Maxa. A jednak został skazany na słuchanie, jak Sava próbował zaprzeczać rzeczywistości - bo do tego często miał tendencje. Usiadł na kanapie, oparł plecy o oparcie i odchylił głowę do góry. Ręce założył na twarz, najpierw ją przecierając, a następnie sunął nimi do góry, wplatając palce we włosy. - Max. - Zwrócił się nagle do mężczyzny, uchylając jedną dłoń tak, by odkryć to jedno widzące oko, by mogło zawiesić swoją uwagę na brunecie. - Dlaczego to zrobiłeś?

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyPon Gru 25, 2023 12:13 am

    Samochód ruszył z piskiem opon. Najwyraźniej Max gdzieś się śpieszył albo coś go pośpieszało; obie opcje równie prawdopodobne. Mimo to zdołał znaleźć wolną chwilę na włączenie radia, później wypytanie o stan Rose, oczywiście z poczucia obowiązku, a następnie o czarnoskórego mężczyznę. To interesowało go najbardziej: kim był ten pieprzony zbieracz bawełny.
    Pomógł, zawtórował w myślach Max. Może i to zrobił, bo po jego wizycie wszyscy wyszli z gabinetu w mniej posępnych nastrojach, niemniej daleko mu było do wyglądu lekarza. Nie, żeby każdy, kto pełnił tę zaszczytną profesję, charakteryzował się czymś szczególnym, bo nie, ale akurat w jego przypadku miał wątpliwości. Takie podskórne, prawdopodobnie nieuzasadnione i napędzane zazdrością. Nie spodobał mu się już na samym wstępie; wydawał się taki arogancki i pewny siebie, a blondynka zachowywała się tak, jakby to on zawiesił księżyc. To wszystko gniotło go w szyję jak za ciasny kołnierzyk.
    — W jaki sposób? — zapytał bezmyślnie i zaraz po tym machnął ręką — Nieważne i tak nie zrozumiem.
    Przecież, jeśli ciemny rzeczywiście był lekarzem, opis przeprowadzonych badań, diagnostyki i tak nie pomoże w ustaleniu, co łączyło go z Yvonne. Dlatego wolał uciąć temat, niż wikłać się w kolejne niepotrzebne pytania. Sava nie znał blondynki, więc i tak nie mógłby mu pomóc. Max, jak zawsze w podobnych sytuacjach, znajdzie odpowiedź na własną rękę dzięki inwentarzowi pełnym nieczystych zagrywek i kontaktów. Ot, plusy i minusy ośmiornicy. Na razie, więcej było tych pierwszych.
    Idąc za Savą, rozglądał się uważnie po kamienicy. Każdy zaułek, dziura w ścianie, napis. Wszystko rejestrował, bo i wszystko mogło być ważne. W takich sprawach był detalistą; wiedza to ostrze tnące lepiej niż jakikolwiek nóż. Jasne, siła jest równie ważna, często skraca czas wykonania zadania o połowę, ale… Przykładów jej niemocy daleko nie trzeba było szukać. Walka Dawida z Goliatem. Walka Troglodyty z Savą. Spryt i doświadczenie, a zatem również przewaga informacji, to znacznie potężniejszy oręż niż napompowane mięśnie.
    Max zarzucił obojętnie ramionami. Widział w swoim życiu wiele miejsc, odwiedzał różnych ludzi, nadepnął na niejednego karalucha czy innego insekta. Niestarte kurze, a to sugerował Odobescu, wydawały się w ich świetle mało znaczące. Tyle że…
    — No, niezła, kurwa, melina — rzucił, kompletnie nic sobie nie robiąc z prośby jednookiego. Ah te pokusy. Początkowo chciał ściągnąć buty, dobrze, że jednak tego nie zrobił. Oplótł spojrzeniem każdy element w pomieszczeniu i skierował się do najbezpieczniejszego miejsca, na spoczynek. Krzesło. Rodzicielka zawsze mu mówiła, że nie trzeba sprzątać, ale jeśli stół jest brudny, to już przesada. — desmadre… — mruknął w języku wyssanym z mleka matki, rozcierając między palcami biały proch. Zerknął przelotnie na Savę, kiedy zaproponował wodę. Jeśli szklanki miał równie brudne, co podłogi, nie przytknąłby do nich nawet ryja. — Obędzie się.
    Max pokiwał głową i, gdy Sava zniknął, rozwalił się na siedzisku z typowym dla siebie luzem. Później wyciągnął komórkę i wstukał w nią wiadomość do osoby, która stanowiła jeden z powodów, dla którego zgodził się podrzucić jednookiego. Potem już tylko słodycz oglądania głupawych filmików na pełną moc zalanego wódką głośnika.
    — To zaledwie początek — dokończył Max, nie podnosząc wzroku znad telefonu, który ujadał po hiszpańsku. Dodał po chwili, niekoniecznie nawiązując do tematu, który trapił Odobescu: — Baby… Żyć z nimi ciężko, zabić szkoda.
    I byłby gotów dalej przesuwać palcem po ekranie, celem odtworzenia kolejnych nagrań, ale „kumplowi” zebrało się na filozofowanie. Nie cierpiał podobnych rozmów, bo ostatecznie nie liczył się sposób, tło, a efekt. To ostatnie mieli dopiero ujrzeć, a to znaczyło, że należy ograniczyć dyskusje do niezbędnego minimum.
    — Pomogłem, to pomogłem. Nie drąż. Odpracujesz w polu. — odparł bez wyrazu. — Chyba możemy się zbierać, skoro jesteś już czysty i pachnący, gotowy na randevous z ukochaną?

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyPon Gru 25, 2023 12:40 am

Dobrze, że brunet zrezygnował z drążenia tematu. Dlatego Sava nawet nie zamierzał dalej mu tłumaczyć.
- Jak ci przeszkadza, to możesz posprzątać. - Rzucił równie beznamiętnie jeszcze zanim zniknął do łazienki. Ostatnim razem - co prawda po pijaku - jak powiedział to do Gabriela, to to zadziałało i chłop rzeczywiście trochę mu chatę ogarnął. Takie anioły ze świecą szukać.
- Pewnie tak. - Przytaknął, kiedy już siedział na kanapie. Rzucił okiem na telefon, z które ujadały hiszpańskie filmiki. Słowa wydawały mu się znajome, ale nie dlatego, że potrafił ten język. Po prostu, jako Rumun posługujący się językiem z rodziny romańskich odnajdywał wspólne słowa. Nigdy wcześniej nie zastanawiał się, jakiej narodowości jest Max. Nie było to jakoś szczególnie istotne. Teraz zresztą też nie. - Powtarzasz się. Przerzuć się na facetów. - Dodał nieco zgryźliwie i beznamiętnie, odwracając wzrok na sufit.
- Zaraz, właśnie, że będę drążyć. - Powiedział stanowczo i opuścił ręce. Nachylił się do przodu, wbijając w niego wzrok. - Mogłeś to wszystko zostawić w pizdu i się nie mieszać. Jaki masz interes, żeby ratować życie prostytutki? Sam mi na takiego nie wyglądasz. Ani też nie wyglądasz na kogoś, kto pomaga posprzątać ciało typa, który został zajebany przez klienta. - Powiedział na głos to, co dotychczas przeanalizował. Max wydawał się być osobą, która wolała stronić od kłopotów. I na pewno na taką, która nie będzie nastawiać karku dla byle klienta. Jasne, rozmawiało im się dobrze. Ale, ciężko było ich nazwać dobrymi kolegami. Co najwyżej znajomymi. Ale wciąż była to bardziej relacja na zasadzie diler - klient.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyPon Gru 25, 2023 1:50 am

    Miłości do czystości nauczyła Maxa meduza. Przecież jak się dostanie strzał w klatkę piersiową z odległości kilku metrów, to nie wypada chodzić normalnie i jęczeć. Należy się grzecznie położyć i wykrwawić, ewentualnie od razu wyzionąć ducha, co by nic nie wypeplać w ostatniej drodze do trumny. Jakiś porządek powinien zostać zachowany, chociaż niezbędne minimum. Koniec końców stosował tę „miłość” w naprawdę wielu obszarach, czasami trącał nawet o pedantyzm, dlatego marzył o świecie, gdzie wszystko byłoby ciche i nieruchome, a każda rzecz na swym ostatecznym miejscu, pokryta jedynie mikroskopijną, niewidoczną warstwą kurzu. Zbył jednak propozycję jednookiego krótkim śmiechem. Lubił porządek, to prawda, ale nie aż tak, by prać czyjeś brudne gacie i układać je w trzymającej się na słowo honoru szafie.
    — Za takiego mnie masz? — powiedział z udawanym przejęciem, wykrzywioną w doprawdy zabawnym szoku twarzą i zamrugał parę razy, by chwilę później, równie teatralnie, zacząć memłać palcami własne odzienie. Bardzo męskie. Bardzo boskie. — A… tak. To, że ubieram się stylowo, nie znaczy, że możesz mi od razu takie rzeczy sugerować.
    Telefon, cały ten czas ułożony na blacie, został wygaszony. Dźwięki hiszpańskich „śmiesznych” filmików z podłożonym ¡Jajaja! dla zwiększenia dawki skrętu umilkły na amen. Max oparł się wygodnie, odgiął głowę w sufit i począł serię przewrotów oczyma. Nie wchodził Savie w monolog, tylko i wyłącznie dlatego, że czerpał doprawdy wielką satysfakcję z wyobrażenia, jakoby jednooki opluwał się wraz z każdym kolejnym zdaniem. Drwiący uśmiech utkwił mu na twarzy. Przylepił się. Wcale nie bawiło go drobnienie i rozdygotanie emocjonalne Odobescu. Wcale.
Buscarle tres pies al gato, pomyślał i przełożył na angielski.
    — Szukasz dziury w całym tygrysie — podsumował z lekceważącym tonem. Ba, dodał nawet leniwe machanie jedną dłonią, jakby Sava był co najmniej jehowym, który właśnie zaproponował mu rozmowę o Bogu i zbliżającym się Armagedonie. — Nazwijmy to wyrównaniem rachunków z przeszłością.
    Wstał, poprawił mankiety koszuli, przetarł dłonią po spodniach i zarzucił kurtką. Po tym widocznym rytuale odpędzenia się od brudu wlepił wzrok w siedzącego mężczyznę.
    — Faceci… Być z nimi ciężko, zabić szkoda.
    Nie użył „żyć”, jak wcześniej, tylko „być”: więc występowała jakaś znacząca różnica w jego słowniku między tymi z pozoru podobnymi słowami. Było to tym bardziej wyraźne, bo zaznaczył słowo „być”. Komunikat wydawał się zrozumiały, a przynajmniej sugestywny. To, że Max z niejednego pieca jadł chleb, było bardziej niż oczywiste. Zresztą, cała jego persona krzyczała „grzesznik”. I to taki, który nawet nie czuje potrzeby, by się z nich tłumaczyć. Najgorszy sort.
    — Idziesz czy nie? — mruknął, kręcąc kluczykami na palcu wskazującym. — Mamy sprawę do załatwienia.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyPon Gru 25, 2023 2:19 am

W pierwszym odruchu wzruszył nieznacznie ramionami. Przysłuchawszy się do końca, parsknął.
- Na pewno mam cię za niezbyt rozgarniętego, skoro oglądasz filmiki z podłożonym śmiechem w tle. Bez tego nie wiedziałbyś, w którym momencie się śmiać, co? - Rzucił ironią i przetarł ostatni raz dłońmi twarz, zgrabnie zmieniając przy tym temat. To, że Sava był zdolny do koleżeńskiej uwagi świadczyło o tym, że kąpiel dobrze mu zrobiła. Owszem, dalej mieli na głowie problem. Całe szczęście, w podobnej sytuacji już kiedyś się znalazł i to nie jeden raz. Zwykły człowiek byłby kłębkiem nerwów po pierwszym nieumyślnym zabójstwie. Jednooki zdawał się zaczynać myśleć logicznie. A kiedy patrzył na Maxa, dochodził do wniosku, że ten już w ogóle lekko podchodził do sytuacji. Oglądanie filmików, pozwalanie sobie na żarciki.
Szczególnie teraz, kiedy Sava zaczął sypać swoimi przemyśleniami. Jak to ujął sam Max - siedzieli w tym oboje. A ten po prostu przewracał oczami i machał ręką. Sava, mimowolnie, zmarszczył nieznacznie brwi.
- Jak chcesz. - Poddał się w reakcji na tę zdawkową odpowiedź. Wiedział chociaż tyle, że miał jakiś motyw. Być może łączyło go coś z Rose. Wcześniej. Kiedyś. Zaczął się zastanawiać nad jego słowami, więc umknęło mu to, że Max zdążył się podnieść i ubierać kurtkę. Jak i również umknęło mu to, że ostentacyjnie otrzepał swoje odzienie z brudu. Dopiero, gdy się odezwał, spojrzał na niego. I parsknął krótko. Humor trzymał go aż za bardzo. Sava nijak to skomentował, po prostu podniósł się z kanapy i wygrzebał jeszcze tylko z szafy jakąś inną, starszą kurtkę i narzucił na siebie.
- Idę. - Mruknął w biegu.

zt Max i Sava

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyNie Gru 31, 2023 4:48 am

Zaparkował samochód na brzegu chodnika pod blokiem - tam, gdzie zawsze. Wysiadł, czekając na czarnowłosą. Potem skierował się w stronę drzwi od klatki schodowej. Cała okolica wydawała się być mocno nieciekawa, a budownictwo pozostawało wiele do życzenia.
Kiedy znaleźli się już przed drzwiami, sięgnął do kieszeni po klucz.
- Jak? Przypominasz sobie coś? - Spytał, otwierając drzwi do środka. Była u niego, co prawda, tylko raz, ale może mogła sobie coś przypomnieć. Przepuścił ją przodem, a potem sam przekroczył próg. Kobieta na pewno nie zdawała sobie sprawy z tego, jak duży i jak często występował tutaj syf. Całe szczęście, że nie musiała być tego świadkiem, bo Max nie miał takiego szczęścia.
Wysprzątane mieszkanie wiało po prostu pustką. Dodatkowo można było odnieść wrażenie, że ta czystość, jaka tutaj panowała, była jedynie okazjonalna. Odkurzone, kurze jako tako zgarnięte (chociaż pewnie testu białej rękawiczki by nie zdało), porządek na półkach, biurku i szafkach.
- Raz stwierdziłaś, że moje mieszkanie wygląda, jak nieuporządkowany bagaż. - Powiedział i parsknął cicho pod nosem. Klucz wsadził z powrotem do zamka. Ściągnął buty i kurtkę, żeby zaraz skierować się do lodówki. - Jesteś głodna? - Spytał zupełnie beztrosko, jakby wcale w przybytku medycznym nie obiecał jej wyjawienia jej prawdy. Może dlatego, że obawiał się tej rozmowy i teraz próbował odwrócić od tego swoją uwagę. A może stworzyć minimalnie lepszą atmosferę do takich rozmów. - A może chcesz coś ciepłego? Kawę, herbatę? - Rzucił kolejną propozycją. Postarał się i zrobił zakupy potrzebne ludziom do życia. Przede wszystkim, zaopatrzył się w jedzenie.


Ostatnio zmieniony przez Sava dnia Nie Gru 31, 2023 2:21 pm, w całości zmieniany 1 raz

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyNie Gru 31, 2023 5:18 am

    Całą drogę do mieszkania Savy milczała, wsłuchując się jedynie w warkot silnika. Była zbyt przytłoczona nowymi informacjami, zbyt przerażona tymi, które dopiero nadejdą, aż w końcu zbyt niepewna tego, czy podjęła dobrą decyzję, ażeby wszczynać jakieś dyskusje. Faktem było natomiast to, że lekarka zaleciła słuchanie się Odobescu. Niemniej, Rose wciąż miała większe lub mniejsze wątpliwości, które jednakże zdecydowanie zmalały one dzięki autorytetowi, jaki blondynka na niej wywarła. Motyw Yvonne niekoniecznie wynikał z dobrych chęci, a raczej próby zaoszczędzenia sobie dalszych trosk, cóż, nie wińcie leniwych, oni nic nie zrobili.
    Po dotarciu do celu, a właściwie wypadnięciu z pojazdu, rozejrzała się po okolicy. Bardziej niż wszechobecna szpetota zajmowało ją podciąganie „własnych” spodni tak, by nie uraczyć sąsiadów gołymi pośladkami na „dobry wieczór”. I tylko dlatego przemilczała fakt, iż najchętniej zawróciłaby do pojazdu i odjechała siną w dal. Tylko, no właśnie, czy w ogóle mogłaby odjechać? Nie wiedziała, czy kiedykolwiek prowadziła. Dokumenty mogłyby pomóc, ale, jakby to ująć, tych też brakowało w ekwipunku.
    W odpowiedzi na zadane pytanie jedynie pokręciła głową w beznadziei. Kompletna pustka. Nic. Zero. Null. Dlaczego w ogóle miałaby sobie przypomnieć? Tego, że już raz tu trafiła, z głową równie opustoszałą od myśli, nigdy jej nie wyjawił. Może powinien. Wtedy, jeszcze w przybytku Yvonne. Ani jedno, ani drugie nie stało jednak na przeszkodzie, by wejść do środka i zapoznać się z nowym „domem”; jego zapachem, kolorami ścian, skrzypieniem podłogi, rozkładem pomieszczeń.
    — Może tak było… — rzuciła beznamiętnie, przechadzając po pokojach i przyglądając się każdemu przedmiotowi z osobna. Niektóre ujmowała dłonie, inne ledwie muskała palcem, aż w końcu przysiadła, chyba ze zmęczenia tym „wszystkim”, na kanapę, wciągając nogi na rozścielony nań koc.
    Jesteś głodna?
    Rzeczywiście. Coś, jakiś niby obraz, wycinek, wtrącił w mózg sytuację, gdy w przypływie wewnętrznej potrzeby zadbania o własne zdrowie zdejmowała jedyne dodatki, jakie były na kromce wysmarowanej masłem. Pamiętała jej smak, jakby nieomal całe życie żywiła się tylko podobnymi „daniami”.
    — Nie, ale… Pamiętam, że jadłam tu kanapki. Chyba je dla mnie zrobiłeś? Z serem… Szynką?
    Nagle skrzywiła się i ściągnęła brwi. Przecież nie o kawach, herbatach i kanapkach mieli rozmawiać. Złożył przysięgę, której słów miał dotrzymać. Tak… Tak właśnie zrobił i teraz, jak zwykle, próbował ją od tego odciągnąć.
    — A może ty chcesz w końcu spełnić swoją obietnicę? — zapytała i skrzyżowała ręce pod biustem. Zaraz jednak zależała i spolegliwie przystała na propozycję trunku: — Herbata też… też się przyda. Yvonne robiła mi taką z mięty. Smakowała mi.


Ostatnio zmieniony przez Rose O'Brien dnia Nie Gru 31, 2023 3:19 pm, w całości zmieniany 1 raz

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyNie Gru 31, 2023 3:15 pm

Może tak było... Niby nie oczekiwał cudu, że kobieta przypomni sobie wszystko od razu, ale jednak, świadomość bycia obcym w jej oczach nieco go kłuła. Nie pozostało nic innego, jak przeboleć ten fakt. W końcu nie miał do czynienia z przypadkiem, którego prognoza długoterminowa stawia na permanentną utratę pamięci.
Stojąc przy lodówce, wyciągnął z niej masło, ser i szynkę. Mimo, że przed chwilą powiedziała, że nie chce jeść, przypomniał sobie, co mówiła Yvonne. Przerwał na moment swoje kuchenne rewolucje, kiedy czarnowłosa zaczęła gdybać o swoich przebłyskach z przeszłości.
- Tak. Z serem i szynką. - Przytaknął. - Zrobiłem z serem i z szynką, ale ty i tak to pościągałaś. Nie wiem, z jakiego powodu, ale... Yvonne mówiła, że masz anemię, więc czas zacząć trochę o siebie zadbać. - Dodał zupełnie spokojnie, naturalnie przybierając rolę troskliwego ojca. Nie odrywał się od blatu kuchennego, dopóki nie skończył kanapek i nie ułożył ich na talerzu. Złapał za naczynie i skierował się z nim do stołu, żeby położyć na środku. Nie przysiadał jeszcze na kanapie, bo został skonfrontowany z pytaniem, które dotyczyło dalszych wyjaśnień sytuacji oraz prośbą o herbatę.
- Chyba nie mam herbaty z mięty. - Mruknął pod nosem. Na pewno nie miał. Zapomniał, że ludzie gustowali w różnych smakach. Dla kogoś, kto nie pijał herbaty za często, sięgnięcie po zwyczajną wydawało się być właściwym i dość neutralnym wyborem. Tak czy siak, udał się z powrotem do kuchni i nastawił wodę w czajniku. - Zrobię ci zwykłą. Jutro kupię miętową, jeśli chcesz. - Oznajmił i nie ruszał się z miejsca. Nie chciał wyskakiwać z tymi ważnymi tematami bez herbatki. Czekał, aż woda się zagotuje i dopiero wtedy, z gorącym kubkiem herbaty wrócił do stołu, podając go Rose. Sam przysiadł obok, ale w pewnej odległości i wbił w nią wzrok.
- Wracając do obietnicy... - Zaczął i urwał, patrząc spoglądając na nią intensywnie. Im dłużej na nią patrzył, tym coraz większe wątpliwości zaczęły go ogarniać. Chciał się wycofać, ale nie było odwrotu. Nie mógł też nadszargać jej zaufania. - ...To wszystko jest skomplikowane i nie chcę, żebyś się poczuła przytłoczona tymi wszystkimi informacjami. - Ostrzegł jeszcze, mówiąc bardzo powoli. - Pracujesz w Hangover Mole. Jako... - Urwał, próbując znaleźć idealne słowo. - Sexworkerka. - Dokończył. Każde inne słowo było za bardzo nacechowane negatywnie, żeby mógł tego użyć. Kurwa, dziwka, prostytutka, latawica, kobieta lekkich obyczajów. A sexworkerka brzmiało, jak wyrwane z kosmosu, ale przynajmniej całkiem neutralnie. Poza tym, w internecie piszą, że tak się teraz powinno mówić. Oczywiście dostrzegł tę konsternację na twarzy czarnowłosej, ale sexworking w swojej nazwie był dość bezpośredni i nazywał idealnie to, co robiły kobiety w takim zawodzie.
- Klientów miałaś różnych. Niektórzy cię lali. Nie chcę, żebyś tam wracała. A od czasu... Wypadku szukają cię.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyNie Gru 31, 2023 7:05 pm

    Nigdy nie wydarzyło się nic dobrego z ukrywania prawdy. Niemniej, zdecydowanie łatwiej było żyć w niewiedzy, niż ją poznać i okiełzać. Zwłaszcza taką. Tego, rzecz jasna, Rose nie wiedziała, a przez to intuicja prowadziła ją w kompletnie zgubnym kierunku. W teorii po słowach Savy powinna zaprzestać drążyć i – rzeczywiście – rozpocząć życie od nowa z nieustającą, że tym razem podejmie lepsze wybory. Sęk w tym, że człowiek, jeśli utraci swoje „ja”, czuje się cholernie pusty i zagubiony. Póki jest dzieckiem, może to jakoś przeżyć, zaufać „dorosłym”, bo umysł aż tak nie ciągnie do przeszłości. Ale kiedy jest dorosły i społeczeństwo wyraźnie oczekuje pewnych zachowań… Cóż, wtedy jest niebezpiecznie, wtedy chce się odkrywać i rozumieć. A to nie zawsze dobre.
    — Anemia to moje najmniejsze zmartwienie w tym momencie — stwierdziła obolale, poprawiając się na kanapie. Żołądek miała zaciśnięty w pętelkę, nawet jeżeli chciałaby coś przełknąć, gardło nie pozwoliłoby, ażeby strawa dotarła do swego celu. Nieznane niebezpieczeństwo sprawiało, że miała ochotę schować się w poduszkach i nie wychodzić, póki nie minie. Problem w tym, że nawet nie wiedziała, kiedy pojawi się wróg, a co dopiero kiedy zaatakuje. Śmierć w skrzyni kanapy jawiła się jako marne dokończenie żywota, toteż nie miała innego wyboru, niźli oczekiwać na kończący cios w pozycji co najmniej dziwnej – kolana pod brodą, otulone ciasno ramionami.
    Wspominając to, co udało jej się odkopać z pamięci, gdy talerz z kanapkami został ułożony na stoliku, nie czuła zupełnie nic. Była jałowa. Jałowa jak te kromki chleba, które niegdyś u niego jadła. Smakujące niczym więcej niż pszenicą i mlecznym, tłustym smarowidłem. Znów wtrącono ją na szlak, gdzie niedawno panował mrok i bezradna niepewność. Wydawało jej się, że oto życie toczy się znowu jak wartki strumień, rzeka, dążąca w wyznaczonym kierunku, podczas gdy przedtem tak długo grzęzło w błotnistym rozlewisku i niezdecydowanie kręciło się w kółko. Wszystko działo się jednak kompletnie obok, bez jej udziału. Może powinna być szczęśliwa, że udało się schronić w mieszkaniu Savy, ale tych jazgotów wątpliwości i strachu nie dało się zagłuszyć. Rozważała przez chwilę wetknięcie miąższu chleba w uszy, ale to, jakby to ująć, kiepski pomysł.
    — Nie szkodzi, niech będzie zwykła — odparła po dłuższym momencie zagubienia we własnych myślach i błądzenia wzrokiem po pomieszczeniu.
    Smak to przecież sprawa drugorzędna, kiedy nad głową wisi widmo tego, że to coś „dobrego” tylko jej się przyśniło. Że za moment, już za chwileczkę, zamiast pustki, na którą tak narzekała, nie będzie czuć niczego innego niż złość, wstyd, strach i jeszcze straszliwsza, okropna przykrość. Taka przykrość, że aż będzie piec w oczy i drapać w gardło.
    — Dziękuję — mruknęła, sięgnąwszy kubka z napojem.
    Ostrożnie, nim upiła pierwszy łyk, serią krótkich podmuchów zmieniła temperaturę cieczy na bardziej przystępną dla skóry wewnątrz ust. Przynajmniej tam ją nie zaboli.
    — Tak? — Przeniosła wzrok z herbaty na Savę, w wyraźnym poruszeniu tym, iż zaraz nadejdzie wyjaśnienie, na które czekała. Nie z niecierpliwością, bardziej trwogą wymieszaną z nadzieję na ulgę. Tyle że tego ostatniego nawet nie było w planach.
W moment zrobiło jej się przykro, jakby w ciemności nadepnęła na śpiącego kota. Rozwarła usta i przezornie odłożyła kubek, bo ton Odobescu wskazywał, że jeśli tego nie zrobi, najpewniej poparzy sobie uda, gdy go upuści. Otaczający świat chyba nigdy nie przepuści okazji, by wyrządzić jej zniewagę lub krzywdę. Cały ten czas tylko czekał, aż stanie się wystarczająco naga, by natychmiast dobrać się do jej dupy.
    — Co? Sexworkerka? Co to… Nie, czekaj… — zalamentowała, jeszcze nie robiąc nic, prócz wyciągania twarzy w grymas niezgody na to, co mówił. Przecież to mogło być kłamstwo. Złuda. Może powie, że żartował. Wybaczyłaby mu. Ale nie, Odobescu trwał w powadze, bardzo zresztą wymownej. — To niemożliwe… Nie, nie… Czy ty byłeś moim…?
    Hangover Mole brzmiało jak z tych przybytków, gdzie handel ludzkim ciałem trwa codziennie, a raczej co noc. Czy sucho, czy deszcz, czy Bóg się rodzi, czy umiera. Najwyraźniej była dziwką najniższej klasy. Kobietą, która istnieje tylko po to, by jej używać, gdy krew spłynie mężczyźnie do lędźwi, a jego mózg stanie się zupełnie pusty. Gdyby ktoś powiedział jej wcześniej, że usłyszy właśnie to, wówczas wybrałaby śmierć przez powieszenie się na okablowaniu ze szpitala. A jednak nikt tego nie zrobił. Dopiero teraz poznała, co to strach, czym jest obawa przed bólem. Zrozumiała, że w takich sytuacjach człowiek nie kieruje się swoją godnością, własnym ja. Że chce po prostu uniknąć za wszelką cenę przykrości. Albo wyrzucić ją z siebie, gdy zrobi się wystarczająco niedobrze.
    Podniosła się nagle, gwałtownie zsuwając z mebla i pognała do toalety. Nie myślała o tym, jakim cudem wie, że akurat jest w tym miejscu, a nie innym. To nieistotne. W jakimś amoku padała na kolana, zgięła się wpół z głową zwisającą do dołu i wbiła palce w porcelanę. Wzięła i zrzygała się, tak po prostu.
    Raz dziwka to do śmierci dziwka.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyNie Gru 31, 2023 8:22 pm

Nie odezwał się na jej stwierdzenie. Machnął tylko ręką, tak jakby potwierdzając tylko to, co powiedziała, bo po części miała rację. Anemia nie była jej najważniejszym problemem. Okoliczności i wydarzenia nie sprzyjały apetytowi, więc wcale jej się nie dziwił, że nie miała ochoty jeść. Mimo wszystko, zrobił to nieszczęsne jedzenie. Sam nie jadł, z powodów oczywistych. Znaczy, dla niego oczywistych, dla Rose niekoniecznie.
Sava skinął głową, kiedy usłyszał podziękowanie z jej ust. Teraz przyszło im się skonfrontować wspólnie z przeszłością czarnowłosej. Patrzył na nią intensywnie, a słowa z ust tylko miały go zmotywować do kontynuowania tego, co już zaczął. Powiódł wzrokiem kubek, który odłożyła na stół, żeby zaraz spojrzeć w jej oczy ponownie. Kiedy już powiedział, czym zajmowała się przed utratą pamięci. Jego mina mówiła wyraźnie, że nie kłamał ani nie żartował. Nawet kiwnął nieznacznie głową, żeby rozwiać jej wątpliwości.
- Nie, nie... - Odparł od razu, kiedy wysnuła takie domysły. To też przewidział - że pomyśli o nim, że mógł być jej klientem. - Nie byłem twoim klientem. Po prostu znajomymi na samym początku. Nie przespaliśmy się ze sobą ani razu, jeśli o to ci chodzi. - Wyjaśnił zupełnie szczerze i być może nawet aż za bardzo. Niektóre szczegóły po prostu przychodziło mu mówić za łatwo. Nie wiedział, że cisza ze strony czarnowłosej zwiastowała coś większego.
Wzdrygnął się w miejscu, kiedy Rose znienacka poderwała się z miejsca i pobiegła do łazienki.
- Rose? - Zawołał za nią, ale widząc kierunek, w jakim się udała i to, jak zaraz znika za drzwiami toalety, westchnął i oparł się o kanapę. Pomyślał, że przynajmniej dobrze, że zrobił jej tę herbatę. Podniósł się po chwili, kiedy do jego ucha dotarł charakterystyczny dźwięk. Stanął za drzwiami toalety. - Wszystko w porządku? - Spytał, opierając się plecami o ścianę i nasłuchując, w razie, gdyby Rose poczuła się jeszcze gorzej.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyNie Gru 31, 2023 9:26 pm

    Tęsknota to wróg. Tęsknota za przeszłością, tęsknota za przyszłością, tęsknota za miłością, tęsknota za normalnym życiem. Wszystko wróg. W tej chwili żałowała każdej sekundy, w której upraszała się o informacje. Chciała cofnąć czas, ale to niemożliwe. Zapomnieć, co również stało w sprzeczności do zasad
    — Zostaw mnie — wyjęczała zza drzwi, dalej dławiąc się tym, co ewidentnie chciało wrócić na powierzchnię. Może ten kleik Yvonne – smakował paskudnie, więc nie zdziwiłaby się, gdyby tak było. Może te bomby witaminowe – wyjałowiony organizm stwierdził, że to jakaś trucizna. Najbardziej prawdopodobną opcją, pomijając te dwie poprzednie, było zwyczajne przytłoczenie obrazami, które nasuwały się w mózg. Wyraźne i paskudne. Obleśne. Film o mężczyznach i kobietach, którzy uważali, że płacąc za tanie piwo i rzucając świstkiem papieru o określonej wartości, mogą wszystko.
    Świat to doprawdy jeden, wielki pierdolony burdel, w którym tylko zwykłe dziwki nie udają, że są czymś więcej niż dziwkami i przez to zmuszone są do wyzbycia się uczuć i pogodzenia ze swoim losem. Najbardziej czysty, chciałoby się rzec, typ człowieka, bo obdarty z przekonania, że cokolwiek poza cierpieniem jej się należy. Straciła poczucie tego, co się działo. Wisiała z włosami w pół nasuniętymi na czoło, dotykającej deski i w ogóle wszystkiego, co miało jakiekolwiek zarazki. W takich sytuacjach nie ma pięknych, przystępnych obrazków jak z filmu. Jest tylko szpetota.
    W końcu się podniosła, gdy bolesne konwulsje żołądka nie przywoływały nic nowego prócz odruchu. Przeszła bliżej lustra i zlewu, obmywając w nim i ręce, i twarz, i wszystko, co tylko mogła. Złapane w obie dłonie mydło gotowe było powędrować nawet do samych ust, ale obawiała się, że wtedy „zabawa” rozpocznie się od nowa. Wyszła, nim zdążyła to dobrze przemyśleć, bo wyglądała jak siedem, a nawet siedemdziesiąt, nieszczęść.
    — Proszę, powiedz, że to był tylko żart — powiedziała z absolutną goryczą, doskonale wiedząc, że nie był. Nie mógł być, widziała to wyraźnie. Miała ochotę się rozpłakać, ale poza pozostałościami tych, które przymusowo upuściła z siebie przy wymiotach, nic nie wydobywało się z kanalików łzowych. Jedynie nozdrza, ruszające się jak u królika, wskazywały, że oczy Rose bardzo pragną zasnuć się kropelkami. — Nie będę zła, obiecuję.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyNie Gru 31, 2023 9:47 pm

Nie pozostało mu nic innego, jak czekać, aż Rose opanuje emocje, a przede wszystkim konwulsje żołądka. Znowu westchnął, tym razem opierając dodatkowo potylicę o ścianę i wbił wzrok w sufit. Zastanawiał się, czy w ogóle dobrze robił. Gdyby stracił pamięć... Sam chciałby ją poznać, nie znając, jak bardzo jego przeszłość była paskudna i że teraz, mając ich świadomość, najchętniej chciałby się tego pozbyć. Paradoks.
Nasłuchiwał dalej. Uspokoił się nieco, kiedy usłyszał dźwięk odkręcanej wody. Uznał, że kobieta musiała dojść do względnego porządku. Zresztą wkrótce pojawiła się w drzwiach, a Sava, dalej opierając się o ścianę, jedynie odkleił od niej głowę i spojrzał na jej zmarnowaną twarz. Westchnął. Wyglądała jak siedem nieszczęść.
Proszę, powiedz, że to żart.
Sava skrzywił usta w bliżej nieokreślony grymas. Jedyne, co mógłby teraz zrobić najskuteczniejszego, to przytulić Rose do siebie. Zamiast tego westchnął i otworzył usta.
- Nie żartowałbym z takich rzeczy. Przykro mi. - Powiedział w końcu, dosadnie, ale w miarę łagodnym tonem. Prawda, jakakolwiek by nie była, musiała zostać wypowiedziana. Nie potrafiłby żyć z tym, że odbierałby Rose możliwość poznania siebie. W końcu odepchnął się delikatnie od ściany i podszedł do czarnowłosej, kładąc prawą rękę na jej ramieniu. - Może kiedyś twoje życie nie było takie, jak sobie wymarzyłaś, ale nie znaczy, że od teraz nie może być lepsze. - Dodał, przyciągając ją delikatnie do siebie i objął. Przypominało to bardziej przyjacielski gest. Nie chciał, żeby została z tym wszystkim sama. Nie chciał być też nachalny z bliskością.
- Wiesz, nie znam wszystkiego o tobie, ale na pewno jest w twojej przeszłości coś dobrego. Coś, co sprawiło, że jesteś, jaka jesteś. - Mruknął przy jej uchu, znowu słysząc szum krwi płynącej w jej ciele. Zamiast tego, skupił się na jej zapachu, którego tak bardzo mu brakowało.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyNie Gru 31, 2023 10:21 pm

    Nadzieja, tak szybko, jak w niej wzbierała, tak równie prędko ją opuszczała. Świat był bezlitosny, nieczuły na serce bijące w takt próby zaprzeczenia rzeczywistości. Była dziwką, kurwą, prostytutką. Nieważne jak to nazwał, choćby i tam dziwnym zlepkiem mającym na celu podważyć szkodliwość profesji, czuła się źle. I źle, w tym przypadku, to mało powiedziane – przypomniała sobie znakomitą większość elementów z ‘Mole: te paskudne mordy, obślizgłe słowa, język wdzierający do jej ust, niekończące się poniżenie, obce części ciała łączące się z jej własnym. Takie, z którymi bynajmniej nie chciała stanowić jedności. A musiała. Nie wiedziała jednak, co ją do tego zmusiło, ta część wspomnień wciąż pozostawała nieodkryta i, poniekąd, była zbędna. Na razie.
    — Sava… — zakwiliła żałośnie. Łez nadal brakowało. Chyba zdążyła się z nich wypłukać, pozbawić. Drgała jej warga, powieka i brwi. Właściwie wszystko drgało. Serce, nogi i ręce również. I w tym całym rozdygotaniu on był jedyną osobą, która złapała w Rose w ramiona i sprawiła, że na moment nie musiała martwić się uginającymi pod naporem „przeszłości” kolanami. Co więcej, sam jego zapach, ta słodycz, to coś, co pamiętała tak dobrze, sprawiało, iż nie chciała go odtrącać. Rzeczywiście, początkowo uniesione ręce mogłyby sugerować, że plan był zgoła inny (bo był), ostatecznie uległa. Więcej niż obcemu, mniej niż ukochanemu. Koledze, przyjacielowi – tych poznaje się w biedzie i podczas trzaskającego z hukiem świata, prawda?
    Oparła czoło o jego tors, topiąc twarz w materiale koszulki. Chciała przepaść, ale w jego ramionach. Potem może nawet zemrzeć, skoro los był już z góry określony i niemożliwy do zmiany. Lepsze życie? Na to nie było jej stać. Może nigdy nie będzie – lepsze i normalne.
    — Jestem… brudna — stwierdziła rozpaczliwie, ledwie słyszalnie. Tak, to nie ulegało wątpliwości: profesja kojarzyła jej się z czymś nieczystym. A jeśli wziąć pod uwagę wszelkie jej zachowania, uwielbienie do maniakalnego szorowania każdego kąta, gdy tylko świadomość pozwalała, mogłoby się nawet dojść do wniosku, że męczyły ją zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Te niekiedy widoczne małe, ciągnące w brzydkim orszaku strupki po ścieraniu skóry pumeksem. Po nazbyt dokładnym szorowaniu ciała. Każdego centymetra z pieczołowitością.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyNie Gru 31, 2023 11:37 pm

Powolne zmiany w jej mimice zwiastowały nadejście nieuniknionego. To, że jej twarz w każdy możliwy sposób pokazywała, że jej dusza rozdzierała się od środka bez okazywania łez tylko go niepokoiło. Chociaż znał dobrze ten stan. Przeżył to wiele razy - uczucie tak silnego smutku i bezradności, że ciało nie miało sił, żeby płakać.
- Hm? - Mruknął odruchowo, kiedy wypowiedziała jego imię. Przez chwilę bał się, że zostanie odtrącony. Jej postawa z początku wskazywała na to, że nie chciała żadnego zbliżenia, ale nie spotkał się z większym oporem. Dlatego przymknął oko, kiedy już znalazła się w jego objęciach. Mimo, że wciąż miała na sobie charakterystyczny zapach dla medycznego przybytku, dalej czuł ją. A był to najbardziej uspokajający zapach, z jakim kiedykolwiek się zetknął.
- Nikt nie jest czysty w stu procentach. Przeszłości wcale o tobie nie musi coś świadczyć. - Odparł przyciszonym głosem, przesuwając rękami po plecach w dół i w górę. Nie był świadomy, że Rose prawdopodobnie odnosiła się do siebie bez żadnej metafory. Stwierdziła, że była brudna - dosłownie. Sava z kolei odebrał to w filozoficzny sposób. Przycisnął polik do jej głowy i nie zamierzał jej puszczać. Nawet ten szum krwi nie był tak irytujący, jak zwykle. - Nie musisz już więcej tego robić, Różyczko. - Dodał czule. Słowa same wychodziły z jego ust. Czuł się tak, jakby właśnie obejmował coś najcenniejszego na świecie i musiał sprawić, żeby nie rozpadło się pod wpływem ciężkiej rzeczywistości. I tak, najwyraźniej, było.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyPon Sty 01, 2024 12:29 am

    To, co mówił Sava, docierało do niej jedynie w parunastu procentach. Tak, jakby miała zanurzoną głowę pod wodą, a on przemawiał z powierzchni. Słowa wirowały w uszach, kręciły się po umyśle bez żadnego pomyślunku i sensu. Rozpacz, ale bez łez. Rozpacz, ale pozbawiona wszystkich jej przywar. Rose była nader spokojna, kompletnie do siebie niepodobna, a jedynie ledwie widoczne drgania i szybki puls sprawiały, że różniła się od posągu. Zmęczyła się całym tym dniem tak bardzo, iż jedyne, o czym potrafiła myśleć, to zamknięcie powiek.
    — Nie… Ja naprawdę muszę się umyć — powiedziała w półszepcie, ignorując wszystko, co powiedział. Mimo to nie pognała do łazienki. Nie poprosiła o żadne potrzebne przybory. Trwała w uścisku tak, jakby miała się rozpaść, a jego ramiona były jedyną mocą, która ją przed tym powstrzymywała. — Muszę to zmyć
    Biorąc głęboki oddech, pomyślała przez chwilę: jaki jest sens, aby komukolwiek zaufać na tym świecie. O ile łatwiej by jej było, gdyby była sama, schowana albo uwięziona w jakiejś jaskini bez dostępu do świata zewnętrznego. A oto – ten jeden wybawiciel, ta jedna, szczególna osoba przysłoniła inne sprawy, zmarginalizowała je tak, że czuła się doprawdy słodko-gorzko. Głupia, głupia owca w radosnych podskokach zmierzająca prosto pod nóż rzeźnika.
    Ułożyła ręce na łopatkach Odobescu i z tak samo utkwioną twarzą, jak wcześniej, przycisnęła go mocniej do siebie. Już kiedyś… Kiedyś czuła coś podobnego, czego nie w sposób opisać słowami. Oszukiwała się. Tak bardzo pragnęła być wolna, że mieszało jej się w głowie. Łaknąć jakiegoś uczucia, łatwo przekonać siebie, że druga osoba jest inna niż naprawdę. Ale, kiedy uniosła głowę i spojrzała na niego tymi swoimi błyszczącymi, sarnimi oczyma w odbiciu jego źrenicy dostrzegła obietnicę spokoju. I to sprawiło, że mu uwierzyła.
    — Czuję się taka brudna i zużyta. Moje ciało nie jest moje... Jak mam z tym żyć?

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyPon Sty 01, 2024 1:03 am

Nie potrafił wydusić z siebie nic więcej poza nieznacznym kiwnięciem głową. Jedynie zabrał jedną dłoń, która dotychczas spoczywała na wysokości jej łopatek i przesunął ku górze, żeby wpleść ją we włosy Róży. W odpowiedzi na to śmielsze przyciśnięcie jego ciała, on sam przytknął głowę ciemnookiej do siebie, jakby dało się schować w jego ramionach jeszcze bardziej niż dotychczas. Przełknął głośno ślinę, czując wzrastające napięcie. Choć może i to było nie na miejscu, ale cieszył się z tej z tego, że znów miał ją przy sobie. Że mógł ją dotykać i przytulać. Coraz częściej łapał się na tym, że myślał o Rose i o tym, że zrobiłby wszystko, żeby znowu się uśmiechała.
Odchylił głowę, kiedy tylko poczuł, że Rose poruszyła się, żeby spojrzeć na niego. Utkwił wzrok w jej błyszczących oczach. Słysząc pytanie, ułożył dłoń na jej policzku. Ostrożnie i nieznacznie przejechał po skórze, jakby chciał pozbyć się łez, które nie potrafiły z niej ujść.
- Nie wiem... - Zaczął zupełnie szczerze i zapewne nie tego oczekiwała Rose. Nie w tym momencie, kiedy potrzebowała wsparcia. - Łatwo jest mówić, gorzej jest... Żyć. Sam dobrze o tym wiem. - Dokończył, jeszcze raz przejeżdżając po jej policzku nieznacznie dłonią. Nie był to jednak koniec. Znowu otworzył usta, choć z dużym zawahaniem. - ...Ale dalej uważam, że w każdej chwili możesz to wszystko zmienić.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyPon Sty 01, 2024 3:18 am

    I ta obietnica, spokoju, jak wiele poprzednich, została złamana. Choć to, zdaje się, było do przewidzenia: dlatego obyło się bez wybuchów. Wytchnienie odnalazłaby co najwyżej w trumnie, o ile w ogóle. Świat utkany był z niemożliwego do opanowania chaosu i nie pozostało jej nic innego, niż na nowo nauczyć się w nim trwać. Ewentualnie pozwolić mu się pochłonąć. Być drapieżnikiem lub ofiarą. Nic pomiędzy.
    Do niedawna, dosłownie sprzed paru godzin Sava był obcy, nie znała go i uważała za śliskiego człowieka. Teraz jednak, w patologiczny sposób wypełniał jej myśli tak szczelnie, że nic innego nie było w stanie się prześlizgnąć. A przynajmniej nie tak mocno. Siedział jej w głowie i machał nogami. Jeszcze pół biedy, że siedział sobie właśnie tam. Ale co będzie, jeśli krwiobiegiem dotrze do serca?
    — Tego nie da się zmienić Sava — powiedziała drżąco, choć dało się w jej tonie wyczuć chłód powracającej z wolna świadomości. Nie potrzebowała zresztą wiele czasu, by z pobieżną wiedzą na temat tego, czym się niegdyś zajmowała i nielicznymi wspomnieniami z tychże wydarzeń znaleźć swoje miejsce w szeregu. Tak, jak kiedyś. Bardziej niż pewne, że „stara” Rose przeszła podobną ścieżkę, kończąc ostatecznie w takim, a nie innym miejscu. Cóż, życie. — Znajdą mnie i… To dopiero początek złego, prawda? Czuję to… Czuję w sercu.
    Opadła wzrokiem, lądując tymi źwierciadłami istnego rozpadu na podłogę i przesuwała źrenicami po wzorze w podłożu, jakby było to co najmniej interesujące. Nie było, fakt, ale odciągało myśli od dudniącego i wstydu z przerażenia serca. Odobescu był bezpieczną przystanią, ostatnią deską ratunku i choćby był brzytwą, musiała się go chwycić.
    — Chcę iść spać, to wszystko… Za dużo — wydukała błagalnie. Nie miała siły na rozmowę, na dopicie herbaty czy nawet tę cholerną kąpiel. Na nic. Na sen, długi i, jeśli Bóg pozwoli, wieczny – owszem.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyPon Sty 01, 2024 3:50 am

- Tak po prostu się nie da? Nie wiem, ile razy próbowałaś... Spróbuj jeszcze raz. Ze mną. - Powiedział z desperacją w głosie. Jej podejście, zarówno "nowej", jak i "starej" Rose było tak samo poddańcze. Już nawet przestawał się oszukiwać, że to, co mówiła, w ogóle go nie ruszało. Tak naprawdę, miękł w środku. Nie chciał, żeby się z góry skreślała, tak bez walki.
Na kolejne słowa pokręcił stanowczo głową w zaprzeczeniu.
- Cokolwiek się nie stanie, jesteś u mnie. Nikt więcej cię nie tknie. - Odparł, spoglądając jej głęboko w oczy. Brzmiał bardzo pewnie swoich słów. W końcu wiedział, że nie był człowiekiem. Ten jeden plus całej sytuacji, że rzeczywiście miał sporo możliwości dzięki wampiryzmowi. W słowach zawarł niemą obietnicę o tym, że będzie w stanie roznieść cały świat, jeśli będzie trzeba ją obronić. Prawdziwy psychopata, który drzemał w nim gdzieś głęboko w środku powoli budził się do życia. I na razie ani on ani ona jeszcze sobie z tego nie zdawali sprawy. - Zrobię wszystko, żebyś była bezpieczna. - Dodał przyciszonym tonem i jeszcze raz przyciągnął do siebie i zmusił ją do przylgnięcia do jego ciała. Ponownie zamknął ją w ramionach i pogładził po głowie. Nie trwało to długo, gdyż Rose znowu się wyswobodziła.
- Rozumiem. - Odpowiedział, trzymając jeszcze ręce na jej ramionach. - W takim razie możesz iść do sypialni i położyć się w moim łóżku. Ja prześpię się na kanapie. - Mruknął, odsuwając się od niej i zwrócił się w stronę sypialni, ale zastygł na chwilę, przypominając sobie o czymś ekstremalnie ważnym.
- Dwie sprawy, Rose. - Zaczął zmieszany. - Normalnie o tym wiesz, ale że nie pamiętasz... Nie budź mnie, jak będziesz słyszeć, że gadam przez sen. Miewam koszmary, po których mogę zareagować bardzo nieprzyjemnie. A druga sprawa, a właściwie prośba, jest taka, żebyś nie odsłaniała zasłon za dnia. - Wyjaśnił tyle, na ile mógł, po czym skierował się w stronę sypialni, żeby zaprowadzić tam czarnowłosą. Nawet jeśli mieszkanie było małe, to i tak wypadało pokazać.
- Dam ci coś na noc na przebranie. A jutro zamówimy ci jakieś normalne ubrania, jakie sobie wybierzesz. - Oznajmił, machając przy tym ręką i skierował się do szafki, żeby wyciągnąć coś świeżego od siebie. W końcu, to tylko ciuchy do spania, więc jedną noc mogła założyć jego jakąś luźną koszulkę do spania.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyPon Sty 01, 2024 4:36 am

    Nie odpowiedziała. Nie dlatego, że nie chciała, bo słowa zarówno przeciw wersji „raz jeszcze” i „z nim” same pchały się na jej drżące usta. Po prostu, była w potrzasku, w jak sam powiedział – niebezpieczeństwie, a on nijak nie wyglądał na kogoś, kto mógłby ją obronić. Przeciętna budowa ciała, tak, to dawało szansę na oszacowanie potencjalnych sił w przypadku człowieka. Wampira niekoniecznie. A przecież tym był – monstrum lgnącym do krwi. Jeśli miałaby tę wiedzę, a przy tym nie kazała mu odejść, inaczej rozumiałaby to, co mówił. Na ten moment zamykała zdania w szufladzie z „marnym pocieszeniem”.
    Ostatkiem sił pokiwała głową i poszła jego śladem. W głowie Rose istniał już tylko jeden cel – zasnąć i się nie obudzić. Albo zasnąć i, jednak, obudzić się, ale z odpowiednimi słowami, które pozwoliłyby dosadniej wyrazić to, co ją dręczyło. Wytłumaczyć mu, dlaczego jest tak okropnie przerażona, dlaczego ma w sobie to potworne uczucie, jak gdyby siłą wpychano ją coraz głębiej i głębiej do czarnego dusznego worka, z którego się już nigdy nie wydostanie. Że jego pocieszające gesty wydają się idiotyczne, bo cały czas myśli tylko o tym, że na końcu czeka na nią nieuchronna śmierć. Głupie przytulenie, z pozoru nic nie wnoszące, a tak przyjemne, tak… Zajmujące głowę. Może rzeczywiście był jej niegdyś bliski. Ten zapach, brzmienie jego imienia, ten znajomy mogłaby przysiąc chłód. Jednak smutek był tym gościem, którego niełatwo się pozbyć. Niełatwo z nim rywalizować.
    Zatrzymała się, kiedy i on się zatrzymał. Wysłuchała przykazów i nakazów z opuszczoną jak grzesznica głową. Przytaknęła bez zbędnej zwłoki. Jego dom, jego zasady. Bardzo prawdopodobne, że obudzą się w podobnym czasie. Koniec końców, i on, i ona żyli w nocy. Tylko kompletnie z różnych powodów.
    — To wystarczy — odparła, przyjmując w dłonie koszulkę Savy. W tej chwili nie widziała światła w tunelu i nie potrafiła wyobrazić sobie tego pieprzonego spokoju wewnętrznego. Nie chciała dłużej cierpieć. Gdyby była alkoholikiem, powiedziałaby, że chce drinka, ale ponieważ nie wiedziała, kim jest, nie wiedziała również czego chce. Ah tak, papierosy. Wspominał, że paliła. — Masz papierosy?
    Wszystko się waliło się, całe jej jestestwo, bycie, kruszyło się, rozpadało –  O’Brien chciała zapalić. Jednak uzależnienie to naprawdę potężne narzędzie do łatania problemów. Następnego dnia musiała  wstać z łóżka jako względna całość i funkcjonować, by nie zdecydował się odwieźć jej do jakiegoś zamkniętego szpitala psychiatrycznego, nikotyna mogła okazać się b a r d z o pomocna. A przynajmniej tak jej się wydawało.

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyPon Sty 01, 2024 2:37 pm

Mógł to przewidzieć, że przecież czarnowłosa nie weźmie jego słów na poważnie. Rzeczywiście, jego sylwetka nijak alarmowała o tym, że mógł być realnym zagrożeniem. Już zdążył zostawić po sobie ślad w Mole w postaci roztrzaskanego o ścianę łba tyrana. Tego Rose akurat nie musiała wiedzieć.
Zlustrował ją uważnie, podając jej tę koszulkę. Uznał, że rzeczywiście potrzebowała się przespać, żeby przetrawić jakoś informacje, które od niego uzyskała. Jej zmarnowana twarz mówiła sama za siebie. Najgorsze, że zaledwie zaczął, dosłownie. Powiedział jej tylko, że zarabia ciałem i to już stało się dla niej czymś, co ledwo była w stanie udźwignąć. Bał się, jak czarnowłosa zareaguje, kiedy przypomni sobie wszystko.
- Nie palę, ale to nie problem. Skoczę po te papierosy na stację. - Oznajmił i odwrócił się w stronę drzwi. W pierwszym odruchu chciał ją pocałować przelotnie, zanim opuści mieszkanie. Oczywiście stłumił to w sobie i ubrał kurtkę. Nigdy przecież nie mówili sobie, że chcą być ze sobą razem, a zachowywał się podświadomie tak, jakby już był w związku. Wychodząc, rzucił krótkie "zaraz będę", zamykając za sobą drzwi na klucz.
Bogu dziękować, że stacje paliw były całodobowe, a on mógł po prostu zażyć spaceru i przemyśleć wszystko na spokojnie. Całe też szczęście, że takowa znajdowała się dość blisko jego miejsca zamieszkania, więc wyrobił się w niecałe pół godziny. Liczył jednak, że jak wróci, Rose będzie już spać, nie mogąc się doczekać jego powrotu.
Wszedł do domu i udał się do sypialni. Jeśli Rose już spała, po prostu odłożył papierosy na biurko, jeśli nie, podał jej bezpośrednio do rąk i życzył w krótkich słowach dobrej nocy. Zaraz szybko zniknął za drzwiami, żeby dać jej po prostu samotność i przestrzeń. Zaraz ułożył się na kanapie. Zostało jeszcze trochę do świtu, dlatego włączył telewizor, żeby się zmęczyć do końca, a potem zasnąć.

- Jak my teraz będziemy żyć...?! - Lament kobiety rozległ się po kuchni, a potem nastąpiło ciche łkanie. Co jakiś czas słychać było strzelający od temperatury rozgrzany olej. - On tak dużo płacił... - Dodała, niedbałym ruchem łapiąc za butelkę trunku, którego etykieta wydawała się być niewyraźna.
- Mamo, nie płacz... - Poprosił cicho.
- A ty, gnojku? Byłeś tam. To wszystko twoja wina. - Warknęła, ściskając w dłoni rączkę od patelni.
- Nie... - Zaniósł się łzami.
- Zamknij się. Nie rycz. Mam ciebie dość. - Wycedziła jeszcze raz i obróciła się, dzierżąc rozgrzaną patelnię w dłoni. - Bezużyteczny bachor!
Parzące ciepło rozległo się po lewej części twarzy.


Przez sen ściskał się za twarz i, jak mantrę, powtarzał "mă arde".

Sava
Sava
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyWto Sty 02, 2024 4:34 am

Koszmary zaczynały przypominać piętra wieżowca. Scenerie zmieniały się gładko, choć w całej tej pozbawionej poczucia czasu rzeczywistości ciężko było mu zauważyć jakiekolwiek przejścia. Twarze wszystkich, jeszcze z Rumunii, przewijały się po kolei. Wszystkie sytuacje, które spotkały go od najmłodszych lat do tych późniejszych. Zawsze w nich widział twarz matki tak wyraźnie, że nigdy nie kwestionował tego, że to był tylko sen. Dlatego każdy koszmar był ponownym przeżywaniem tego samego, co już było przeszłością.
Leżał i jęczał. Płakał. Mamrotał, czując palący ból lewej części twarzy. Czuł, jak rozgrzany olej wyżerał jego skórę. Topił ją. Smażył. Lament matki, która w jednej chwili żałowała swojego impulsywnego czynu, był jedynie nic nieznaczącym dodatkiem tragedii. Trwało to długie minuty, zanim przyjechała pomoc. Do przyjazdu pogotowia matka starała się uspokoić Savę, przykładając coś zimnego do oparzonego miejsca i żałując za popełnione grzechy.
W szpitalu, kiedy już wybudził się po operacji, okazało się, że płacząca na krześle obok matka płakała nie dlatego, że było jej przykro w związku z czynem, jakiego się dopuściła. Płakała, bo bała się konsekwencji prawnych.
"Tylko nie mów panom policjantom".
Później droga w dół. Każde niższe piętro. To, jak musiał się oswoić z nową rzeczywistością pozbawiony oka, które należało usunąć w wyniku odniesionych obrażeń, i oszpeconą połową twarzy. Kiedy myślał, że jego piekło się skończyło, wchodził do następnego. I kolejnego. Epizody staczania się i obracania w nieciekawym towarzystwie. Bawienie się w uliczne, frajerskie gangi i narkotyki. Później wejście "za głęboko" w świat, który pokazał mu, że bycie człowiekiem z ulicy to nie tylko szerokie dresy i samo trzymanie nielegalnie broni. Coś, co przerosło jednocześnie jego, ale Andrei'a najbardziej.
Wszystko to miał znowu przed oczami.

- Zabij mnie, proszę. - Wyjęczał przez sen w znajomym dla Rose języku. - Po prostu mnie, kurwa, zabij. Nie chcę już żyć. Proszę... - W jego głosie rozbrzmiewała czysta desperacja. Błagalny ton był tak nietypowy i tak mocny, że jedynie wskazywał na to, co teraz musiał przeżywać jednooki we śnie. W koszmarach nie chroniły go żadne maski. Nie był dorosły. Nie mógł stanąć za murem, który długo budował przez wiele lat. Leżał, nagi - w przenośni - pod czarnowłosą, która się nad nim nachylała.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 EmptyWto Sty 02, 2024 4:58 am

    Przekręciła łeb. Zabij – mnie? Przecież… Spał. Tak, ewidentnie spał: miał zamknięte powieki, niewidoczny oddech, niekontrolowany grymas. Nie można było tego stanu pomylić z niczym innym. Teraz jednak, zamiast bredzić po rumuńsku, bredził w języku, które słowa doskonale rozumiała. Cóż, ludzie wymawiają różne głupstwa, kiedy miłosierne ramiona morfeusza ścisną za mocno. Wieczorem nic nie mówił o śniącej się przeszłości. O koszmarach – owszem. W pierwszym momencie założyła, że oplotły go nocne mary, potwory o wyciągniętych twarzach i ostrych kłach. Zaraz jednak przypomniała sobie rozmowę, którą odbyli u Rodneya. Nie sądziła, by kłamał. Tej jednej rzeczy była pewna. Nie dało się jej oszukać w takiej materii. Znała ją zbyt dobrze.
    Westchnęła i przykucnęła, opierając ramię o kanapę. W całym tym dosyć długim, nachylaniu się nad Savą zapomniała, że wciąż jest wyraźnie osłabiona po pobycie u Yvonne. Pojawiające się coraz liczniej czarne punkty na wizji ostrzegły, że wkrótce straci pion. Dlatego wybrała opcję, w której bezpieczniej przyjrzy się swojemu przyszłemu wybawcy. Temu, którego zgodnie z „uważaj, czego sobie życzysz”, zamierzała poprosić już nie o cierpienie, a szybką śmierć. Słodycz nicości nęciła tak mocno, że zachowywała się, jakby pochłonął ją amok. Kompletnie nielogicznie, jakby w głowie, oprócz wspomnianej wcześniej pustki, pojawił się też demon zachęcający do przyśpieszenia tego, co nieuniknione.
    Teraz miała idealną okazję, by przyjrzeć się Odobescu z p r a w d z i w e g o bliska. Takiego, w którym ich twarze dzielić będą ledwie centymetry. Miał cholernie gładką skórę, zero niedoskonałości, nie dostrzegła nawet jednej zmarszczki, choć bardzo próbowała. Jedyną, ktoś mógłby powiedzieć, szpetotą był brak oka. Ale jej nigdy to nie przeszkadzało. Może miał tak dobry wzrok, że przy dwóch oszalałby i popadł w marazm? Zwykła nie podważać takich wyroków losu.
    W O’Brien zamknięte były dwa istnienia – to, którego serce biło dla ust, które całowała i to, którego oczy łypały z niezmierzoną pustką, oczekując, że oto zbudzi się samoistnie i wyciągniętym z dziury w kanapie nożem przebije szyję. Najlepiej tętnicę. Nie chciała cierpieć. Ból fizyczny znosiła już zbyt długo. Skoro życie było gorzkie, niech śmierć będzie, dla odmiany, słodka. O nic więcej nie chciała prosić. Może… Gdyby wiedziała, gdzie są klucze, wyszłaby i znalazła kogoś, kto pomógłby we wrytym w łeb zamiarem targnięcia się na własne życie, ale już wcześniej sprawdziła, że podwoje były zamknięte, a nigdzie choćby świecącego metalu, który mógłby je otworzyć.
    Tknęła go palcem w policzek. Dotkliwie, tak, by nieomal poczuć zęby, które skrywały się za tkanką. Kalectwo też nie było takie złe. Może miał, nawet w półśnie, dość siły? Poprzedniej nocy bardzo nosił się z tężyzną. Nie zaszkodzi spróbować. Gorzej, jeśli nieuciekająca, pozbawiona strachu ofiara kompletnie go nie zainteresuje. O tym nawet nie chciała myśleć. Klęła się w myślach, by w szale roztrzaskał jej głowę o żebra kaloryfera. Raz na zawsze uwolnił. Nie wybawił, a uwolnił od oddechu. Tak, tego słowa jej brakowało.

Sponsored content
Mieszkanie Savy - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie Savy   Mieszkanie Savy - Page 3 Empty


 
Mieszkanie Savy
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 10Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
 Similar topics
-
» Messenger Savy
» Telefon Savy
» Mieszkanie Ce
» Mieszkanie Lori
» Mieszkanie Dimy

Skocz do: