|
Starbucks Coffee | |
Deus Ex Machina
| |
| Damien C. Allen
| Temat: Re: Starbucks Coffee Sob Lis 04, 2023 4:04 pm | |
| Ostatecznie Damien zdecydował się wziąć wolne - na spacerze z psem doszedł do wniosku, że istnieje niewielka szansa, że wyrwa między wymiarami może być odrobinę ważniejsza od jego zmiany w knajpie. Wrócił tam. Obejrzał wszystko dokładnie, obserwował całe popołudnie i zauważył odchylenia od normy. Po pierwsze - duch poruszał się po okręgu. Nie oddalał zbyt daleko od przebicia. Po drugie - temperatura na terenie jego działania znacząco spadła, na trawie pojawiał się szron. Po trzecie - duch nie był duchem. Damien najpierw myślał, że ma do czynienia po prostu z wyjątkowo agresywnym poltergeistem. Pasowałaby obniżona temperatura i działanie w obszarze niekoniecznie dużym, w dodatku to mało delikatne obchodzenie się z istotami żywymi. Nie bardzo rozumiał, dlaczego tak prosty duch miałby jednak rozbić na atomy upiora po samobójcy. To nie pasowało - te drugie powinny być silniejsze. A potem Damien zobaczył, jak duch kompletnie ignoruje dwie sarny przebiegające po jego terenie i już wiedział. Żaden tam poltergeist na kiju, ten był po prostu złośliwy i żadnej żywej materii by nie przepuścił. To musiał być dżin. Wrócił więc do domu i postawił sobie trzy babeczki. Odpowiedzi nieszczególnie pomogły, rozdarta zasłona generowała tak wiele potencjalnych dróg, że niewiele z nich odczytał. Powinien był postawić świeczki na torcie, ale nie było czasu, żeby go upiec. Krzywiąc się sam do siebie zaczął pakować potencjalnie możliwe przedmioty i zamyślił się na chwilę, trzymając w dłoni czwarty już worek z kilogramem soli. Pomyślał, że złapie po drodze kawę. Instynkt aż mu zaskomlał po tej luźnej myśli i Damien już wiedział, że musi zabrać coś jeszcze. Dyski - stare i zużyte dyski HDD, część nawet już nie działała, ale służyły do przechowywania czegoś nieco innego niż dane. Około godziny później siedział w sieciówce. Na kubku dziewczyna z niebieskimi włosami napisała mu "Dimon". Pod stolikiem leżała sportowa torba, o krzesło zaś lonboard. Słuchał muzyki, pił kawę i czekał, aż przeznaczenie go znajdzie. Nawet niecierpliwie zerkał na zegarek. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Starbucks Coffee Sob Lis 04, 2023 4:14 pm | |
| Przeznaczenie musiało najpierw zadbać o swoje nerwy, więc biegało po mieście jakby od tego zależało jego życie. Nie mógł się pozbyć z głowy wspomnienia dotykających go rąk i drapieżnego spojrzenia, i niewiele mógł poradzić na to, że teraz, kiedy już miał czas ochłonąć, zastanawiał się, jakby to było, gdyby w ten sposób "zaatakowała" go inna niebieskooka, ciemnowłosa kobieta. Wówczas uznał, że przebiegnięcie kilku kolejnych kilometrów dobrze mu zrobi. Potem szybki prysznic, zapakowanie do samochodu klatki z dwoma kurczakami i torby – czekało w niej już kilka kilogramów soli, maść ochronna i maczeta tej wielkości, że gdyby teraz zatrzymała go policja, to nawet nie zadawaliby mu pytań, tylko z miejsca zawinęliby go do suki. Ale przybył. Miejsce było mu już wiadome od jakiegoś czasu, ale dzień i godzina niekoniecznie. Po wszystkich wydarzeniach dzisiejszego poranka wiedział, że to jest na pewno ten dzień, nie było innej możliwości. A godzina... Czymże jest godzina w porównaniu z wiecznością? Zamówił dużą kawę, ze wszystkimi dodatkami, to się chyba nazywało pumpkin spice latte czy jakoś tak. Wzruszył tylko ramionami na pytanie baristki, bo co mu zależało spróbować czegoś nowego. Kiedy dziewczyna wręczała mu kubek podpisany "Domino" i karteczkę z numerem telefonu, nawet na to wszystko nie spojrzał. Obrał azymut na medium i opadł ciężko na krześle przed nim. – Mów, co tam zmajstrowaliście – zażądał bez żadnego dzień dobry. Dobrze wiedział, że Damien będzie wiedział, o co pyta. Nagle przypomniał sobie coś i uśmiechnął się wrednie. – Babcia kazała ci przekazać coś, ale trochę za dużo tu ludzi, żeby rzucać szkocką wiązanką. Czuj się opierdolony. |
|
| Damien C. Allen
| Temat: Re: Starbucks Coffee Sob Lis 04, 2023 4:44 pm | |
| Najpierw spojrzał na kubek. Domino. Okej. Nie to, że Damien kompletnie nie pamiętał, jak nazywał się rzeźnik, który połamał mu kości, ale właściwie dokładnie tak było. Kubkom ze Starbucksa nie ufał tak czy inaczej. - Przerwała mi rytuał, oderwała ręce od kręgu, jak brama była otwarta - napił się kawy. Żadnego dzień dobry, witaj, miło cię poznać. Prosto do konkretów. Nawet nie chciało mu się o tym myśleć, a co dopiero mówić, bo ciśnienie skakało mu z miejsca. - Myślałem, że poltergeist, ale zdezintegrował upiora po samobójcy i niekoniecznie interesuje się czymś innym niż ludzie. Więęęc to prawie na pewno dżin - wyjaśnił. Pochylił się po tych słowach i wyciągnął z torby jeden z teoretycznie popsutych dysków HDD i położył na stoliku między nimi. Ponownie próbował sobie przypomnieć, jak chłop się przedstawił. Czarna dziura. Nie Domino. D... Do... Donald? Nie. Żarówka w mózgu zaświeciła jasno. - David, to sformatowana nieokiełka, nie używam jej, a muszę się wyładować, więc no. Wiesz. Można ją przekonwertować na energię do rytuału. Ponownie napił się kawy i uniósł tylko brwi. Za dużo ludzi na opierdol? W świecie Damiena nie istniała do tej pory podobna sytuacja. Gdy był dzieciakiem, babcia potrafiła urządzać awantury przed całą szkołą. - Wiem, co chciała powiedzieć. Słyszałem wielokrotnie - mógł jedynie wzruszyć ramionami. Coś pewnie o owczych genitaliach, zgniłych uszach czy jabłkach. Niechybnie pełen pakiet. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Starbucks Coffee Sob Lis 04, 2023 5:30 pm | |
| Tę część historii już słyszał od Lorelai, wszystko się zgadzało – z tym tylko, że Lori intencje miała jak najbardziej dobre. A, jak wiadomo, dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. – Lekcja numer jeden. Zawsze, ale to kurwa zawsze informuj ludzi, żeby pod żadnym pozorem cię nie dotykali podczas rytuału. Wbrew pozorom, to nie jest takie oczywiste jak dla mnie czy dla ciebie – powiedział spokojnie, jakoś tak automatycznie wchodząc w rolę mentora. Przecież tym właśnie miał być dla Damiena, prawda? Przynajmniej według duchów jego przodków. Domingo czasem podejrzewał, że kazali mu robić różne rzeczy tylko dlatego, że w zaświatach za bardzo się nudzili. Zamrugał przeciągle. Dżin? No oczywiście, że dżin. Nie mogła być po prostu rozdarta zasłona między światami, no skąd. Dżin. Domingo próbował sobie przypomnieć, czy miał kiedyś do czynienia z dżinem, ale daremnie. Takie rzeczy się po prostu pamiętało. Przez chwilę patrzył na Damiena bez wyrazu, nawet upił spokojnie łyk kawy. Najpierw napierdalał się tygodniami z Łowcą, potem w trybie awaryjnym sklejał młodego czarownika, żeby zostać napastowanym przez zmiennokształtną, a teraz, kurwa mać, dżin. Nekromanta zaczął się śmiać, ale to nie był wesoły śmiech. Kiedy wreszcie umilkł, tylko pokręcił głową nad swoim losem. – Świetnie. Co wiesz o dżinach? – zapytał młodego. Wychodziło na to, że w tym mentorskim związku on sam jeszcze się czegoś nauczy. Skrzywił się tylko na tego Davida i przez chwilę próbował rozszyfrować, czym, do ciężkiej cholery, była nieokiełka. Zerknął na kubek chłopaka. "Dimon". Miało sens. – Twój rytuał poszedł tak bardzo nie tak, że nawet nie mam na to słów, a ty chcesz do całej układanki dodawać jeszcze magię nieokiełznaną? – zapytał z autentycznym zainteresowaniem. – Czy ty jesteś normalny... – zerknął jeszcze raz na kubek. – ...Dimonie? Mów mi Domingo. Tak mam na imię, lepiej, żebyś to zapamiętał, skoro mamy razem pracować. Słów o wiązance pani Allen nie skomentował. Wierzył Damienowi bez zastrzeżeń. |
|
| Damien C. Allen
| Temat: Re: Starbucks Coffee Sob Lis 04, 2023 6:28 pm | |
| - Teraz wiem. Dla mnie polecenie "cofnij się w razie czego i rzucaj gwoździami" jest jednoznaczna z "nie przeszkadzaj" -ale miał przecież doczynienia z magią rytualną. Sam przeprowadzał seanse, a w dodatku pieczenie tortów to wróżb wymagało wielkiego skupienia i delikatności. Jeden źle wyważony ruch i mógł wyjść zakalec. Z zakalca po prostu nie dało się wróżyć, nie dało się nasączyć go tak dobrze co pulchny biszkopt. Ach, dżiny. Damien miał już kiedyś styczność z jednym, ale nigdy samodzielnie. Wtedy miał przy sobie skarbnicę wiedzy o świecie spirytystycznym, która doskonale wiedziała, co i jak należy zrobić. - Bardzo silne, trudne do odesłania, najtrudniejsze do zapieczętowania - zamyślił się na chwilę, szukając we wspomnieniach właściwych przedmiotów. Co na nie działało? - Czosnek, szałwia i cynamon je odstraszają, ale nie przepędzą. Można by spróbować ustawić klatkę energetyczną dookoła bramy, żeby nie mógł wyjść. Sól dżina nie utrzyma, tu od razu mówię. - Po kolejnych zaś słowach maga Damien uniósł brwi. Już pal licho tego Dimona, przecież przed chwilą sam nie miał najmniejszego pojęcia, jak nazywa się jego nauczyciel. Przyszły nauczyciel. Widział spotkanie w Starbucksie na sztywno, reszta rozchodziła się na setkę kierunków. - Nie magię. Jest sformatowana do boosta, sama nic nie zrobi, bo nie ma parametrów, ale jeśli ją podepniesz do rytuału, to go zasili. Nie budowałeś nigdy rytualnych systemów scalonych? - zapytał trochę zaskoczony. Trochę. Damien namiętnie łączył technikę z magią, bo te pierwszą rozumiał znacznie bardziej. Przez to kulała niesamowicie jego wiedza elementarna na temat magii. - Damienie. Ludzie pracujący w Starbucksie to debile - napił się kawy i spojrzał na deskę opartą o swoje krzesło. - Widzę duchy i przyszłość. Jak myślisz? Wcale nie oczekiwał odpowiedzi na to pytanie. Wcale nie musiał mieć wizji, żeby wiedzieć. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Starbucks Coffee Sob Lis 04, 2023 7:32 pm | |
| Już nie tłumaczył mu różnicy między "zrób a" a "nie przeszkadzaj", bo to były dwa bardzo różne i, wbrew pozorom, wcale niewykluczające się komunikaty, ale Damien zdawał się to już pojmować. Szkoda tylko, że musiał się tego nauczyć w wyjątkowo bolesny sposób. Ale, z drugiej strony, przynajmniej istniała szansa na to, że już nigdy w życiu nie popełni tego samego błędu – całą masę innych owszem, jak najbardziej, ale tego konkretnego nie. Domingo słuchał uważnie tego małego wykładu o dżinach i sam też przypomniał sobie coś. Mógł z dżinami nie mieć do czynienia osobiście do tej pory, ale kiedy chodziło się po ziemi dłużej niż ustawa przewiduje, to słyszało się czasem to i owo. – O ile dobrze pamiętam, dżiny nie są jakimiś dobrymi duszkami spełniającymi życzenia, jak to próbują przedstawić baśnie – rzucił oczywistością. – Przypominają bardziej demony, ale nie te z piekła, tylko jakby... z innego wymiaru? – rzucił jeszcze zamyślony. Z demonami miał sporo do czynienia. Jeśli choć częściowo były do siebie podobne, to może nie mieli tak całkiem przejebane. Może. Patrząc na Damiena i jego szczęście, to raczej mieli epicko przegwizdane. Po kolejnych słowach tylko patrzył na maga wzrokiem martwej ryby. Domingo nie był tak zacofany technologicznie, jak zapewne powinien być trzystuletni dziad, bo i korzystał z komputera i bolta, i nawet znał różnicę między tic-tackiem a tiktokiem, ale BARDZO daleko było mu do eksperta komputerowego. Gdyby musiał, pewnie dałby radę przeinstalować system czy zrobić defragmentację, ale nigdy tego nie robił, bo miał od tego ludzi. A co tu dopiero mówić o łączeniu technologii z magią. – Nie – odpowiedział w końcu uprzejmie zamiast powiedzieć mu, że jest po prostu nienormalny. – Ale jestem pewien, że ty dla odmiany nigdy nie wypędzałeś z nikogo demona przy pomocy kurczaków. – Co do ludzi pracujących w Starbucksie, Domingo zgadzał się stuprocentowo. Albo byli debilami, albo zatrudniali tu wyłącznie osoby z defektem słuchu. Nekromanta jeszcze nigdy nie widział pracownika Starbucksa z aparatem słuchowym, wnioski nasuwały się same. – Myślę, że nie jesteś, ale wcale nie dlatego, że widzisz duchy i przyszłość. To absolutnie o niczym nie świadczy. – Gdyby świadczyło, byłby najnienormalniejszy ze wszystkich. A przecież nie był. |
|
| Damien C. Allen
| Temat: Re: Starbucks Coffee Sob Lis 04, 2023 11:29 pm | |
| - Dżiny to skurwysyny matki natury - oznajmił z prostotą. Nawet nie wymyślił tego sam, a jedynie zasłyszał. Zamyślił się na kilka sekund, kiwając głową na lewo i prawo. Zastanawiał się, na ile można porównać te stworzenia do demonów. Problem polegał na tym, że Damien gówno wiedział o demonach, więc i ciężko szło mu porównywanie tego. - No życzeń nie spełniają, to na pewno. Ale magowie używają ich dosyć często, więc strasznie nas nie lubią. Co do demonów, to no. Nie wiem. Może można tak to nazwać. Może, przypuszczalnie, istniała szansa. Gdy człowiek parał się przepowiadaniem przyszłości, taka niepewność w żaden sposób nie robiła na nim wrażenia. Na wszystko być może istniała przypuszczalna szansa. Rozerwanie zasłony byłoby niedużym problem - z tym mógłby poradzić sobie i początkujący spirytysta, nawet taki jak Damien - ale kłopoty z reguły zaczynały się, gdy coś zaczynało zza firany wypełzać. Czasem mogło to być coś małego, kolejny zbłąkany duch, innym razem nawet i upiory. Prawdziwa jazda zaczynała się w momencie, gdy agresywne duchy - które można byłoby z powodzeniem określić mianem ichniejszych demonów - wyściubiały nosy na Ziemię. Damien zmarszczył brwi. - W ogóle nigdy nie wypędzałem demona. Dżina też zresztą - odpowiedział z taką jakby flegmą. Mało chętnie. Żaden bezczelny szczeniak nie lubi przyznawać się do niewiedzy. - Mówisz tak, bo nigdy nie widziałeś ciastomancji. Nikt nie widział. Prawdopodobnie na całym świecie nie istniał drugi taki, który parałby się tą wymyśloną sztuką magiczną. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Starbucks Coffee Pon Lis 06, 2023 5:27 pm | |
| Rozdarta zasłona miała niestety to do siebie, że często z niej coś wyłaziło. I bardzo przy tym przypominało pozostawioną na ziemi gumę do żucia: raz w to wdepnąłeś i już nie mogłeś się tego pozbyć, nie bez bardzo dokładnych ablucji. Kiedy tą gumą okazywał się być wyjątkowo agresywny duch – albo już w ogóle jakiś cholerny dżin – sprawa zaczynała się robić wyjątkowo nieprzyjemna. – Ja demony owszem, nawet całkiem sporo. Ale dżina? – odmruknął lekko zamyślony. Naprawdę miał nadzieję, że wypędzanie dżina będzie bardziej przypominało wypędzanie demonów. Na uwagę o ciastomancji tylko mrugnął przeciągle. No tak. Cece wspominała, że jej medium wróżył z tortu czy innego placka. Więc to nie był żart. Dobry Boże, to nie był żart. – Ciastomancji – powtórzył bezbarwnie, a z jego miny dało się wyczytać całe wielkie nic. – Jeśli to wygląda tak, jak myślę, że wygląda, to cofam wszystko. |
|
| Damien C. Allen
| Temat: Re: Starbucks Coffee Pon Lis 06, 2023 6:02 pm | |
| - Ogólnie będzie ciężko do niego podejść, wyczuwa wszystko co się znajdzie tak mniej więcej przynajmniej piętnaście metrów od niego. No i szroni tam trawę - powiedział również w zamyśleniu. Powinien był słuchać uważniej, gdy babcia mu o tym opowiadała. Ogólnie powinien słuchać jej uważniej bez względu na okoliczności, ale kto miałby przemówić szczeniakowi do rozumu? Na ten bezbarwny ton zmrużył nieco oczy. Ciastomancja była delikatnie drażliwą kwestią. Była rzeczą o tyle specyficzną, że po prostu żenującą i przecież Allen zdawał sobie z tego sprawę bardzo dobrze. Niemniej wcale nie zamierzał pyskować czy się burzyć. Potrzebował przekaźników do korzystania z magii, a nasączenie ciast magią było proste - robił to już na etapie pieczenia ich - i właśnie tej mocy, którą pakował w ciasto, używał do wróżenia ze świeczek. Proste. - Nie umiem za bardzo w bezpośrednią magię - powiedział odrobinę ciszej. Wsparł się łokciem o stolik i podparł policzek o dłoń, wbijając spojrzenie w nogę stolika stojącego obok. - Na jedno pytanie ładuję magią babeczkę, na pełną wróżbę tort. I nie czytam z ciasta - burknął to ostatnie zdanie. - Czytam z ognia i dymu. Stawiam świeczki na ciastach. Urodzinowe. Wiadoma rzecz. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Starbucks Coffee Pon Lis 06, 2023 6:16 pm | |
| Upił solidnie kawy z kubka. Była obrzydliwie słodka. Za słodka nawet dla niego. Chyba jednak nie był jesieniarą, pumpkin spice latte nie było życiem. Było zgrzytaniem zębów w ciemności. – Fantastycznie – mruknął i zamyślił się. Jak podejść niezauważenie do czegoś, co "widzi" cię z takiej odległości? Dobre pytanie. Szkoda, że nie znał odpowiedzi. Jedyne, co mu przyszło na myśl, to stworzenie odpowiednio dużego kręgu wokół tego całego dżina. Ale to wymagało ogromnych nakładów mocy. Przynajmniej soli nie musieli na to marnować. Ale taki krąg musiałby w takim razie postawić z krwi, a dwa kurczaki to zdecydowanie za mało. Nawet dwie kozy by pewnie nie wystarczyły. Czy w Birmingham dało się legalnie zdobyć słonia...? Pokiwał głową na ten ogień i dym. Magia stara jak świat, nie trzeba było do niej jeszcze ciast dorabiać. – Ale ty wiesz, że bez ciasta też ci wyjdzie, prawda? Tylko trzeba odpowiednio się skupić i wyćwiczyć to sobie. Dostrzeganie przyszłości z ognia i dymu jest trochę jak używanie mięśni. Przy pomocy narzędzi jest łatwiejsze, ale i bez tego da się je napiąć. Jeśli odpadnie ci konieczność... eee... pieczenia ciast – kontynuował w miarę dyplomatycznym tonem. – ...to będziesz to mógł robić szybciej. Popracujemy nad tym. |
|
| Damien C. Allen
| Temat: Re: Starbucks Coffee Wto Lis 07, 2023 7:56 am | |
| Damien pomyślał za to, czy ma dostatecznie wiele dysków ze sobą. Czy na pewno byłyby w stanie zasilić na tyle duży rytuał albo klatkę, żeby złapać dżina w pułapkę. Spojrzał uważnie na Domingo, skanował go chwilę spojrzeniem – zastanawiał się, czy dałby radę podpiąć do niego cały układ. Skoro wypędzał już demony przy użyciu kurczaków – w ogóle co do kurwy – to czy naładowane czystą mocą baterie sprawdziłyby się równie dobrze. Nigdy nie podpinał układów bezpośrednio, zawsze używał przekaźników. Pisał nawet komendy na laptopie, które naprowadzałyby ewentualny rytuał na właściwy trop, bo sam zwyczajnie nie wiedział, co zrobić z mocą. - Próbowałem. Gówno widzę w kuli, dymie po prostu czy ogniu. Poza tym nie lubię używać magii bezpośrednio, nigdy nie wiem, czy ta cholerna nieokiełka mi się nie wmiesza i nie narobi rabanu – wzruszył ramionami. – Mam ją we krwi. Babcia chciała zrobić ze mnie druida, ale się nie dało. - Kolejny łyk kawy. Ostatni zresztą już. – A, no i jestem zarejestrowany. Żebyś wiedział. Że w sensie jestem teoretycznym użytkownikiem tej magii. Jakaś stara wiedźma z Conventusu, znajoma babci, miała mnie uczyć. Ale od trzech lat nie znalazła nawet godziny. – Nazywanie kogokolwiek z Conventusu z taką nonszalancją „starą wiedźmą” powinno być wyznacznikiem wielkiej ignorancji. Albo głupoty. Albo po prostu szczytem galopującej bezczelności. – I no. Ja lubię piec, jestem kucharzem zresztą. Tylko czasami ludzie to debile i mi kłamią, jak stawiam świeczki i wtedy całe ciasto jest do wyrzucania. Pokiwał głową. Popracują. No pewnie, czemu nie. Aż się Damien skrzywił. - A, tak. Właśnie. Jeszcze odnośnie tego, co powinieneś wiedzieć – tutaj zawahał się na chwilę. Tego ludziom nie opowiadał. Ale przecież widział wcześniej. – To ja dosłownie widzę duchy. Cały czas, nawet jeśli inni ich nie widzą. – Zamilkł na chwilę. I westchnął ciężko. – I widzę przyszłość. Pięć sekund do przodu. Damien nie lubił ludzi. Nie uzewnętrzniał się przed nimi, rzadko kiedy z kimś rozmawiał. Mało chętnie dzielił się choćby tym, co jadł na śniadanie. Tym razem chciał wyłożyć wszystkie karty, żeby Domingo dobrze wiedział, na co zasadniczo się zgadza. Damien nie słyszał duchów przodków, widział tylko Starbucksa i potencjalną drogę. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Starbucks Coffee Wto Lis 07, 2023 4:37 pm | |
| Domingo raczej nie chciałby, żeby cokolwiek do niego podpinano – zwłaszcza, jeśli zawierać to miało magię nieokiełznaną. Przekonwertowana czy nie, Salvador nie miał za grosz zaufania do tej dziedziny, przez nią magowie z kompletnie błahych powodów wybuchali w powietrze, często razem z całymi miastami. – Hm. Czyli trzeba będzie popracować nad kontrolą – mruknął bardziej do siebie, niż rzeczywiście w odpowiedzi. Doskonale wiedział, kim była ta cała "stara wiedźma" z Conventusu, spotkał ją przelotnie raz czy dwa. Nie polubił jej. Miał szczęście, że nie dysponował magią nieokiełznaną, bo wtedy pewnie musiałby ją widywać częściej, a wcale by tego nie chciał. – Szczerze? To nawet lepiej, że nie znalazła. Nie chcesz mieć z nią do czynienia – zapewnił lekko skrzywiony i dopił resztkę kawy, która jeszcze leżała na dnie kubka. Przez chwilę patrzył na to naczynie. Trzeba było się zbierać. Mimo że nadal nie mieli porządnego planu na to wszystko. W ogóle mu się to nie podobało. Pies to wszystko jebał. – Taaa... Ludzie zawsze kłamią. Najgorzej, jeśli kłamią samym sobie, bo powiesz takiemu, że nie mówi prawdy, to się obraża i tyle z pieniędzy. Spojrzał na Damiena uważniej. Widzenie duchów przez cały czas, bez wzywania ich... Było przejebane. Domingowi chyba zaczęłoby odwalać po jakimś czasie. Jedna rzecz – odprawić rytuał, pogadać z duchem i go odesłać, a inna – widzieć nieumarłych wszędzie i na każdym kroku. Nie każdy trup zostawiał po sobie ducha, ale wciąż było ich chyba znacznie więcej, niż żywych. – Współczuję – powiedział krótko. – Nad tym też popracujemy. Może uda się to jakoś ograniczyć. A co do tych wizji... Jak często się zdarzają? Dotyczą czegoś konkretnego? |
|
| Damien C. Allen
| Temat: Re: Starbucks Coffee Wto Lis 07, 2023 8:50 pm | |
| Domingo nawet nie wiedział, jak wiele pracy - Damien w końcu magii jako takiej nie używał. Czasami wróżył, ale to opierało się głównie na naładowaniu przekaźnika i tyle. Podobnie się zresztą rozładowywał, wcale nie uśmiechało mu się umierać od przeładowania, pośród magicznych fajerwerków czy anomalii. Bojąc się magii trudno było o efektywność czy zasadniczą chęć do ćwiczeń. - Czy ja wiem czy tak dobrze? Chciałbym się nauczyć, żeby może nie ładować wiecznie dysków - obracał w dłoni papierowy kubek, na lewo i prawo, bawiąc się odrobiną kawy, która została w środku. Nie napomknął tak do końca o tym pierwotnym strachu. Najbardziej przerażało go chyba to, że w czasie rzucania zaklęcia, które mogłoby go zabić, będzie wiedział wcześniej. Że będzie musiał umrzeć dwa razy. - Będziesz mógł w ogóle mnie kontrolować? Znaczy, wiesz, jakbym chciał się jej pod twoim okiem uczyć. Nie będę kłamał, ale wizja wybuchnięcia przez hokus pokus mi się nie uśmiecha jakoś tak wcale. - Zmarszczył brwi. Babcia nie potrafiła. Ale była przecież druidem, druidzi szli pod rękę z mistycznym siłami natury, ona dodatkowo lubowała się bardziej w klątwach czy urokach niż w czystej mocy. Ta była po prostu niebezpieczna, zawsze mogła obrócić się przeciwko użytkownikowi, jakby miała własną wolę. Czasami nawet największy poziom skupienia i koncentracji nie był w stanie jej powstrzymać przed rozgnieceniem użytkownika na atomy. - A daj spokój. Ostatnio jedna panna tak mnie ładowała przy świeczkach, że wyszedł bełkot. Musiała czekać dwie godziny, aż upiekę nowe ciasto. A jaka zła, Jezu, jakby to faktycznie była moja wina - potrząsnął głową. - Jakby, no weź, przecież mówiłem, nie? Odstawił papierowy kubek już całkiem i oparł się wygodniej na krześle. Westchnął ciężko. Osobiście uważał, że te dwie moce były upierdliwe, zwłaszcza że nie miał na nie najmniejszego wpływu. Naturalne medium i jasnowidz, naturalny mag. Misz masz, w dodatku był absolutnie beznadziejny w każdej z tych dziedzin. - Am. W sumie jak coś wywoła silne emocje. Strach, ból, złość, zaskoczenie. Głównie negatywne, chyba tylko kilka razy jak coś dobrego miało się stać. Zawsze pięć sekund przed tragedią, czasami to za mało, żeby zareagować - uśmiechnął się trochę krzywo. - Wiedziałem, że nie powiesz trzy. Jeśli coś ma mi się stać, to ból też czuję, tylko tak bardziej wiesz, metapsychicznie czy coś, też emocje w wizjach są na szczęście przytępione - nie było niczego gorszego niż wiedzieć, że coś zaboli. Zwłaszcza gdy już nie dało się z tym niczego zrobić. Żaden horror nie był mu straszny, żaden prank nie mógł się udać. Wszystko co wywoływało odchyły od statycznego stanu świadomości mogło aktywować wizję. Dzięki temu był taki dobry w gierkach. Zawsze pięć sekund przed przeciwnikiem, zawsze pięć sekund do przodu. Nic nie mogło go zaskoczyć. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Starbucks Coffee Sro Lis 08, 2023 2:04 am | |
| Patrzył na chłopca uważnie. Z tego, co wiedział o wiedźmie z Conventusu, lubiła się bawić takimi jak on. Po wszystkim byli tak złamani życiem, że wyglądali jak zepsute zabawki. To, oczywiście, nie była żadna reguła, ale zdaniem Dominga Damien naprawdę miał szczęście, że czarownica się nim nie zainteresowała. Zresztą, cały Conventus sprawiał wrażenie chorych, sadystycznych pajaców. – I tak by cię niczego nie nauczyła – skwitował to beznamiętnie, nie zagłębiając się jednak w szczegóły, żeby chłopaka niepotrzebnie nie straszyć. – Jakoś to rozpracujemy, nie martw się. Zaczniemy od małych rzeczy. Tak naprawdę każda magia działa tak samo, tylko w różnym natężeniu i wykorzystuje inne elementy rzeczywistości do kontrolowania jej. – Postukał palcami w blat. Naprawdę tak myślał. Magia była wszędzie dookoła nich i, tak naprawdę, jeśli poszczególne jej rodzaje obedrzeć z całej wpracowanej przez tysiąclecia otoczki pewnie okazałoby się, że każda u swego źródła ma magię nieokiełznaną. Uważał, że tak naprawdę każdy znający się na swojej robocie czarownik byłby w stanie nauczyć Damiena tego, czego potrzebował, tylko nie każdy miał do tego cierpliwość. Pani Allen z pewnością nie miała. Zaśmiał się krótko z tej opowieści o ciastach i pokręcił lekko głową, wciąż z uśmiechem na ustach. – Musisz mieć naprawdę ciekawe życie z tą swoją... Jak to było? – próbował sobie przypomnieć. – Ciastomancją? – Zaraz jednak na powrót spoważniał. Te wizje wcale nie brzmiały dobrze. Brzmiały jak coś, co zamiast ułatwiać życie, tylko je utrudnia. Kolejna cegiełka w świątyni obłędu, która mogła zostać kiedyś wzniesiona w głowie chłopaka, o ile się tym nie zajmą. – Jasne, rozumiem. Wizje też działają jak mięsień. Można je wyćwiczyć, bardziej kontrolować. Sprawić, że będą się pojawiały częściej lub rzadziej, albo tylko pod wpływem konkretnych emocji. Można spróbować je przesunąć w czasie, bo te pięć sekund przed to rzeczywiście jakiś absurd. – Domingo zerknął na zegarek, nagle nieco zasępiony. – Później pogadamy o tym wszystkim dokładniej, o ile jakieś później będzie. Chodź, mamy dżina do zabutelkowania. Zaparkowałem zaraz obok Starbucksa – rzucił, wstając z krzesła. Zgniótł w dłoni papierowy kubek i bezbłędnie rzucił go do kosza. Nawet nie musiał się przy tym posiłkować magią, po prostu lubił grać w koszykówkę. [2x z/t -> odpisz już tutaj] |
|
| Damien C. Allen
| Temat: Re: Starbucks Coffee Pią Lip 05, 2024 10:22 pm | |
| Po raz kolejny przekraczał próg tej samej kawiarni, ale teraz na spotkaniu z zupełnie innym czarownikiem. Znaczy czarodziejką. I Damien z każdą sekundą zastanawiał się, na co mu to było, że już lepiej było po prostu zapytać ją o imię, być zażenowanym samym sobą przez pięć minut i mieć to z bani. Ale nie. Umysł geniusza walczył z umysłem debila i ten drugi postanowił wygrać i to niechybnie walkowerem. Męczył się w obecności innych. Od zawsze, na zawsze. A im bardziej Damien był koniecznością obcowania z innymi zmęczony, tym bardziej burkliwy i marudny się robił. A Śnieżki jeszcze dodatkowo nie znał, była kompletnie obca, więc i bateria społeczna szybciej się wyczerpywała. Był jak ten technomagiczny tablet - każde wypowiedziane zdanie przypominało rzucanego spella, a przecież zbiornik na magię ten tablet miał mały. Dlatego gdy dotarcie do kawiarni potraktował niczym doczołganie się do oazy na pustyni. Kawa zawsze mogła pomóc, chociaż częściowo i na chwilę. Mógł się na niej skupić i sam przed sobą poudawać, że nikogo z nim nie ma, po prostu przyszedł na kawę. Otworzył przed Królewną Śnieżką drzwi, bo tak wypadało i puścił ją przodem. Ale pojawił się problem - była kolejka. A to oznaczało dwie rzeczy: albo konieczność small talku prowadzonego w czasie czekania albo wysłanie Śnieżki, by zajęła miejsce i tylko powiedziała mu, co chce. Ale wtedy cała ta misja byłaby jeszcze bardziej idiotyczna. - No kto by pomyślał, że będzie taki tłum, prawda? - rzucił niezobowiązująco, wybierając opcję numer jeden. |
|
| Ophelia
| Temat: Re: Starbucks Coffee Pią Lip 05, 2024 11:09 pm | |
| Nie naciskała na small talk - ani na inną rozmowę, jakby cel zdobycia kawy miał być priorytetowy. Nie zareagowała na widok kolejki. Przesunęła jedynie spojrzenie na Damiena, słysząc jego słowa. - Mhm - odpowiedziała, choć bardziej po prostu mruknęła pod nosem, wyciągając z torby szkicownik, aby oprzeć go wygodnie na przedramieniu, a drugą ręką rozpocząć tworzenie notatek do poszczególnych run. Możemy zawsze zająć miejsce i złożyć zamówienie przez aplikację, żeby przynieśli do stolika, jeśli nie chcesz stać w kolejce, zaproponowała, wzrokiem utykając w szkicowniku. Pisała szybko i sprawnie, a przede wszystkim czytelnie. Tak, aby informacje rzeczywiście mogły się przydać późniejszemu użytkownikowi. Nie wydawała się przejmować pisaniem na stojąco - ani nie zagapiała się w krokach, kiedy poruszała się do przodu. Znasz jakieś języki poza angielskim? Czy jeśli będę szukała materiałów dla ciebie, raczej skupić się na tych po angielsku?, zapytała znów, choć wiedziała że najwygoniej będzie wprowadzić go po prostu do pałacu. Może nie ryzykowałaby w samym Starbucksie, ale później - wtedy Damien będzie w stani wybrać sam to, czego poczuje że potrzebuje. A i wyjaśnienie teorii mogło być łatwiejsze... Chcesz również poszukać teorii na temat nieokiełznanej magii? To może być dość... zawiłe. I rozbudowane. Sam na pewno rozumiesz. Są woluminy i prywatne dzienniki, na które udało mi się natknąć, które mogłyby cię zainteresować, ale pamiętaj, że może zająć to znacznie więcej czasu, przede wszystkim z samym rozszyfrowaniem pisma... dodała, znów posuwając się swobodnie razem z kolejką. Płacimy razem czy osobno?, zapytała, chcąc uniknąć niekomfortowego tańca przy samej kasie. |
|
| Damien C. Allen
| Temat: Re: Starbucks Coffee Sob Lip 06, 2024 12:07 am | |
| Nie naciskała, ale była - i to wystarczyło, żeby Damienowi wyciekały spomiędzy palców wszystkie skitrane na ten dzień siły do przebywania z obcymi. Ten typ już tak miał, że jak za dużo gadania czy w ogóle ludzi, to się męczył. Introwertyk, ot co. Ci to mieli solidnie narąbane w głowach, jeśli chodziło o kontakty z ogólnie rozumianym społeczęństwem. Serio? Nawet nie wiedziałem, że też mają taką apkę - odparł, krzyżując ręce na ramionach. Nie podobało mu się to. Ani trochę. Głównie dlatego, że tym samym cały misterny plan w pizdu i trzeba było kombinować cos nowego jak tutaj dowiedzieć się, jak się Śnieżka nazywa. Zabrnął za daleko, żeby teraz zapytać "ej, hej, jak masz na imię, bo nie zapamiętałem?". Zabrnął aż do Starbucksa. Rosyjski i szkocki galicyjski. Runy celtyckie też trochę rozumiem, ale ich się uczę dopiero. - Najlepiej to jednak angielski. A po rosyjsku to głównie zasadniczo przekleństwa znał, ale potrafił rozczytać - znał cyrylicę przecież, a to czytanie umożliwiało w ogóle. Resztę to tam jakoś się Siri powie, żeby przetłumaczyła czy coś i będzie z bani. Może sobie poradzi też z archaizmami, bo jakoś Damien nie sądził, żeby tam był jakiś poludzki język. Tak. bardzo chętnie bym coś takiego poczytał w wolnej chwili, to moje drugie ulubione zajęcie - to był pomruk z lekka już ironiczny. Bo - no właśnie - wychodziło to jego upośledzenie społeczne. Zawsze z czasem robił się burkliwy. No, prawie zawsze. Z Aireen nie miał tego problemu, ale o niej śnił odkąd pamiętał i zasadniczo to czuł się tak, jakby znał ją całe życie. To była trochę inna sytuacja. Ja zapłacę. W końcu cię wyciągnąłem. Siadamy? - spytał jeszcze na koniec ze zrezygnowaniem częściowym. Poddał się. Znajdzie inny sposób. Może da jej swój telefon, żeby wpisała swój numer? |
|
| Ophelia
| Temat: Re: Starbucks Coffee Sob Lip 06, 2024 1:07 am | |
| Gdyby wiedziała, z jakiego powodu to właśnie Starbucks padł jako miejsce zaproponowane, mogłaby po prostu... Odpowiedzieć na pytanie. Przedstawić się ponownie. Nie było to dla niej przecież problemem. Dlaczego by miało? Zwrócimy na to uwagę, przeglądając, kiedy wejdziemy do pałacu myśli... Niektórych zapisków nawet ja nie rozumiem, kiedy są zapisane w innych językach. Ale kto wie, kiedy będą mogły się przydać?, westchnęła, nie czując potrzeby zagłębiania się w wyjaśnienie, co kryło się za pałacem myśli. W końcu... Zobaczy to z czasem. A już żalił się na zbyt wiele informacji, kiedy go nimi zalała. Zajęła jeden ze stolików, który wydawał się jej być wystarczająco wygodnym. Zajęła miejsce na nim, aby zaraz po tym ułożyć również na nim szkicownik, ale i wyciągnęła telefon z aplikacją. Zupełnie jakby przeczytała myśli Damiena - choć wcale nie próbowała, wcale nawet w ich kierunku nie zerkała. Po prostu była całą sobą za ułatwianiem życia, kiedy podsunęła chłopcu telefon z własną aplikacją, oraz wybrany przez nią napojem. Ale przede wszystkim - z możliwością podejrzenia jej imienia. Zamów z mojej, skoro pewnie ty nie masz. Możesz zapłacić swoją kartą, albo użyj tej podpiętej, poradziła, kiedy obróciła w jego kierunku otwarty szkicownik z runam i zapisami. [b][i]Moje zapisy mogą się zatrzeć, ale same runy zostaną nieruszone... Chyba, że bardzo będziesz chciał się ich pozbyć. A jeśli nie chcesz czytać o nieokiełznanej magii, nie zmuszę cię. Sam sobie nie ułatwiasz sprawy[b][i], zwróciła uwagę, bo nikt przecież nie mógł go zmusić do niczego. A przynajmniej Ophelia nie miała w zwyczaju nikogo zmuszać do niczego. |
|
| Damien C. Allen
| Temat: Re: Starbucks Coffee Sob Lip 06, 2024 8:03 pm | |
| Gdyby Damien był normalną osobą, to właśnie to by zrobił - zapytał. Tak po ludzku, bo to było zwyczajne, że przy śniadaniu i zaskoczeniu imię mogło wypaść z głowy. Nie spodziewał się żadnych gości, wszystko było dosyć nagłe, więc miał pełne prawo do tego. Ale jednocześnie upośledzenie społeczne nie do końca pozwalało i teraz wydawało mu się, że jest znacznie za późno, żeby pytać. Pałacu myśli? Czyli że gdzie? - spytał prosto, bo to miejsce nic mu nie mówiło. Przeczuwał, że Pani Archiwistka Śnieżka też ma swoje własne krypne zamczysko w innym wymiarze, tylko że miała tam wielką niesamowicie ogromną bibliotekę. Poszedł za Śnieżką, padł na to krzesło z rezygnacją naprzeciwko niej. Przepadło. Teraz będzie robiło się tylko coraz to dziwniej, bo będą dalej brnęli w to wszystko, a on nadal nie będzie wiedział, jak się nazywa. Powinny kłębić się nad nim czarne chmury jak w kreskówkach. Przez moment, bo nagle przyszło olśnienie i wybawienie jednocześnie - telefon. Z odpaloną aplikacją. Wyciągnął po niego dłoń niby to beznamiętnie, ale w środku aż prawie poprawił mu się humor. Doskonale, przecież te apki zapisywały dane posiadacza. To na co masz ochotę? - spytał, gdy sobie już pyknął latte. I brownie. Niech dzień zacznie się na słodko, może cukier podniesie mu też poziom energii, bo zaczynało to wszystko wirować tak około 20%. Zerknął w międzyczasie na szkicownik i runy. - Chcę czytać o nieokiełznanej magii. Podobno bardzo pilnie potrzebuję nad nią panować lepiej - podobno, bo sam nie widział żadnej potrzeby w pośpiechu. |
|
| Ophelia
| Temat: Re: Starbucks Coffee Sob Lip 06, 2024 9:52 pm | |
| Nazwijmy to moją prywatną biblioteką, która nie posiada fizycznego miejsca, w którym jest zbudowana. Rytuał, który ci pokazywałam, miał na celu umożliwienie mi magazynowanie wiedzy dostępnej na mój dowolny użytek w każdej chwili. Stąd użyte wtedy runy mogą okazać się być użyteczne podczas prób zwiększenia pojemności baterii, wyjaśniła bez większej krępacji, nawet jeśli mogła zasugerować swoje własne pobudki w kwestii pytań odnośni technomagii i tableta, nad którym pracował Damien. Cóż, gdyby ją zapytał - prawdopodobnie by po prostu odpowiedziała, że jest tym zainteresowana. W końcu nie widziała nigdy niczego złego w tej kwestii. Była zainteresowana dla samej wiedzy. Gdyby chciała, lub miała zamiar ją wykorzystywać, możliwe że byłaby w zupełnie innym miejscu. W końcu wspominała, że pracowała w archiwum - niczym dziewczynka, która za młodu mogła marzyć o nieskończonym czasie na czytanie książek, która w dorosłym życiu podjęła się zawodu bibliotekarki lub pracy w księgarni. Mocha bez kofeiny, na migdałowym mleku poproszę, odpowiedziała, a zaraz po tym zawahała się na moment, podnosząc wzrok na Damiena, jakby nie do końca sama zrozumiał, o czym mówił. Co mówi ci sama nazwa magii, którą się posługujesz? Samo stworzenie nowego rodzaju magii, wyodrębnienie go spomiędzy nieokiełznanej magii i uporządkowanie to ogromny wyczyn. Nie rozmawiamy tutaj o stworzeniu samego zaklęcia, ale całej dziedziny, w jaki sposób ta magia może się szeregować i przepływać. Ale to czym się zajmujesz może być równie niebezpieczne, kiedy jako twórca sam do końca nie rozumiesz, co może mieć miejsce. Nie możesz przewidzieć mocy zaklęcia. Jesteś naczyniem, przez która ta magia przepływa, i które może roztrzaskać się w mgnieniu oka, jeśli pozwolisz, aby zbyt wiele jej się wydostało w jednej chwili. Jej wzrok zdawał się być surowy, kiedy wpatrywała się w chłopca - jakby próbowała go zganić za jego lekceważącą postawę czy niechęć do nauki. Choć prędko te rysy twarzy złagodniały na powrót, jakby przypomniała sobie, że nie było to jej miejsce. Wybacz. To powinno być miejsce Aireen, aby uświadomić ci, z czym to wszystko się wiążę, skoro wzięła cię na ucznia. W każdym razie, postaram się pomóc jak tylko będę w stanie, nawet jeśli będzie potrzeba z mojej strony, aby rozszerzyła własny zakres wiedzy ku temu ponownie, zakończyła, wracając wzrokiem do szkicownika, w którym na moment przerwała opisywanie znaków. |
|
| Damien C. Allen
| Temat: Re: Starbucks Coffee Sob Lip 06, 2024 11:41 pm | |
| A-aha. No okej - tylko w ten sposób Damien skwitował to, co właśnie usłyszał. Głównie dlatego, że on o magii rytualnej czy rytuałach wiedział raczej niewiele. Nie bardzo wiązał technomagii z rytuałami, w ogóle by mu do głowy nie przyszło odprawiać mistyczne rytuały na częściach elektronicznych. On po prostu pisał runy, które miały jakieś zadanie. Runy ograniczające przepływ magii co najwyżej, ochronne. Te runy, które zobaczył, które Śnieżka rozpisała w szkicowniku, były dla niego abecadłem. Zamierzał składać je w słowa mocy i próbować. Metodami prób i błędów. Czasami coś nie działało, czasami działało jakoś inaczej. On nie składał rytuałów, on scalał runy z obiektem w odpowiedni sposób. Nawet nie wiedział, że to czym się zajmował, mogło mieć coś wspólnego z klasyczną magią rytualną. Sam nie wiedział, co zasadniczo stworzył. Najdzikszą mieszankę magii nieokiełznanej, rytualnej, technologii. Trzymał w dłoniach opatentowaną bombę. Okej - i zaznaczył ją w aplikacji. A potem wyciągnął swój telefon, żeby zapłacić blikiem ze swojego telefonu. W końcu to on ją wyciągnął, tak? Ale przynajmniej zdobył informację, jaką chciał zdobyć - w aplikacji było jej imię. Ophelia. Bogu dziękować. Od razu poczuł się trochę lepiej. Przynajmniej przez chwilę, bo zaraz został zrugany jak szczeniak, więc skrzywił się widocznie. Jeszcze jak surowo na niego spojrzała, jakby powiedział właśnie coś głupiego! Przecież nie powiedział. Prawda? Chyba nie. No sam przyznał chęć do nauki, co w tym było niby takiego szczeniackiego? No to przecież mówię, że chcę się jej nauczyć, więc w czym problem? - posłał jej to mentalne warknięcie. Niezadowolony i burkliwy chłopiec. Nawet jej następne słowa w żaden sposób nie załagodziły jego warkliwego tonu. Tak, to jest miejsce Aireen, tu masz rację - aż zapomniał na chwilę, że przecież sam na nią narzekał, że jest pierdolnięta i zastanawiał się, czy aby posiadanie jeszcze kogoś z wiedzą o magii nieokiełznanej w swoim otoczeniu mogłoby być przydatne. W ogóle to dziwacznie wygląda, jak siedzimy tak w ciszy - dodał jeszcze. Nawet nie wiedział, czy ktoś faktycznie zwraca na nich jakąkolwiek uwagę czy nie. |
|
| Ophelia
| Temat: Re: Starbucks Coffee Nie Lip 07, 2024 12:16 am | |
| Zapomniała się - a może wychodził jej zupełny brak obycia z innymi. Z młodszymi, ze starszymi, po prostu z żyjącymi istotami. Nie była kimś, kto nauczał - była kimś, kto przekazywał informacje. Kto je kradł, kto je sprzedawał, kto je segregował i po prostu kolekcjonował. Strzegła wiedzy. Po prostu. Jeśli nie będziesz chciał mojej pomocy w którymkolwiek momencie, powiedz mi o tym. Zajmę się tylko nadzorem potrzebnych w archiwum informacji na temat twojego artefaktu, powiedziała możliwe że w odpowiedzi na warknięcie - choć znów jej ton był neutralny i mechaniczny, rzeczowy, jakby zrozumiała że powinna wrócić na swoje miejsce w szeregu zamiast pouczać chłopca; jakby przyznała sama, gdzie dokładnie leżało jej miejsce i ograniczenia w tej dopiero co nawiązanej relacji. Wróciła wzrokiem do szkicownika, jakby na same słowa o tym, że mogliby dziwnie wyglądać. Ja wyglądam jakbym zajmowała się czymś, coś pisała. Ty wpatrujesz się w telefon. Jak dużo osób widujesz w kawiarniach, które siedzą razem, ale zdają się wpatrywać w telefony, albo w komputery? Nie mówiąc o tym, że jeśli ktokolwiek, to właśnie my jesteśmy tutaj dziwakami jako magiczni. Siedzisz przy stole z kimś, kto równie dobrze mógłby być twoją praprababką, stwierdziła, przekładając kartkę na kolejną stronę. Pisała dość szybko i sprawnie, jakby nie potrzebowała się zastanawiać nad tym, co przekopiowywała na strony. W końcu, praktycznie w chwili, w której zjawiło się zamówienie na stole, zamknęła szkicownik przesuwając go po blacie w stronę Damiena. Łagodnie uśmiechnęła się, kiedy barista podniósł z tacki kubek, wymawiając jej zamówienie. - Dla mnie. Dziękuję - powiedziała, a po tym przesunęła wzrok na Damiena. - Ludzie częściej przejmują się samymi sobą, wiesz? Nikt nie będzie oceniał dwójki osób siedzących w ciszy. |
|
| Damien C. Allen
| Temat: Re: Starbucks Coffee Nie Lip 07, 2024 12:31 am | |
| Damien nie lubił być pouczany - zwłaszcza przez obcych. Chociaż tutaj największym czynnikiem było to, że miał po prostu dosyć. Chciał zamknąć się w swoim mieszkaniu i to najlepiej tak, żeby nikt tego magicznie z zewnątrz nie mógł otworzyć i po prostu poczilować. Pograć w gierki. Żadnych magicznych wybuchów, pościgów, rozdartych zasłon między światami, żadnych koboldów, żadnych czarodziejek. Tylko Liga Ligunia na przykład i święty spokój, który był co najwyżej przeplatany kotem albo spacerem z psem. Ten poranek po prostu go wykończył. A wykończony dniem Damien warczał jeszcze bardziej niż normalnie. Chcę. Ale może bez tego pouczania, zwłaszcza od kogoś, kto nawet, nie wie, że trzeba pukać - to już nie był warkot, a burknięcie. A ostatnie po prostu przytykiem dla samego przytyku, jakby sam próbował ją w jakiś sposób sprowokować. Doskonale mu szło zawieranie nowych znajomości, jak widać. Fantastycznie wręcz. No ale że magiczni jesteśmy to nie widać. Wyglądamy jak ludzie - ale po tym rozejrzał się po kawiarni. Nie było w niej głośno, nie było zgiełku, mimo że teoretycznie było sporo osób. Wielu z nich siedziało z laptopami na stolikach albo kolanach, sącząc kawę. Niektórzy mieli tablety, inni wpatrywali się w ekrany telefonów, czasami tylko wymieniając ze sobą kilka słów. Może faktycznie żywa rozmowa byłaby dziwaczna - przyznał jej rację. - I ja przywykłem. Głównie obracam się wśród wiedźm, które mogłyby być moimi brababkami. Jego własna babcia, Aireen, teraz Ophelia - zapamiętał jej imię tym razem! Zawsze wszyscy starsi. Nawet jego najlepszy kumpel był wampirem, który miał kilka dobrych wieków na karku, a to o czymś świadczyło. Na razie jednak postanowił oddać Opheli jej własny telefon. - Nie wiem. Ale to... ludzie, nadal. Ludzie mają oczy i często zwracają uwagę na dziwne rzeczy - wzruszył ramionami, tylko kiwając głową bariście, gdy już podszedł. Kawa. Kawa. Kawa. Możliwy zastrzyk energetyczny i może zniwelowanie warczenia! Od razu wziął kubek w dłoń, żeby się jej napić. Brownie zostawił na troszkę później, minimalnie przynajmniej, dopóki dobrze się kawy nie napije. |
|
| Ophelia
| Temat: Re: Starbucks Coffee Nie Lip 07, 2024 2:13 am | |
| Przepraszam. Będę o tym pamiętać. Nie przywykłam do pukania, kiedy rzadko muszę to robić, nie jest to dla mnie odruchem, powiedziała, co mogło być po prostu dziwnym. W końcu idąc do kogoś w odwiedziny, pukało się. Pukało się do toalet w publicznych miejscach, zanim się weszło - pukało się przed wejściem do cudzego pokoju. Chyba, że nigdy nie musiało się pukać. Chyba, że rzadko odwiedzało się kogoś, gdzie pukanie byłoby na miejscu. W końcu miałaby pukać podczas włamów? Miałaby pukać, kiedy próbowała coś ukraść dwieście lat temu? Nawet teraz rzadko kogoś odwiedzała. A jeśli ktoś ją by odwiedzał... możliwe, że nawet nie zwróciłaby uwagi na pukanie czy jego brak. Co miała w końcu ukrywać? Do czego była jej prywatność, o której uszanowanie rozbijało się całe pukanie? Nie mieszkała z nikim już od lat - a kiedy mieszkała z kimś, na każdym kroku musiała się jedynie dostosować. Miała zajmować określone miejsce, a nie pałętać się komuś pod nogami. Ale nasz temat rozmowy nie powinin być dostępny dla uszu ludzi, zwróciła mu uwagę. W końcu rozmowa o magii w tak otwarty sposób... aż włos jej się zjeżył na samą myśl. Co jeśli ktoś by podsłuchiwał? Nawet bez zrozumienia - nawet jeśli szczerze wierzyła, że inni ludzie raczej byli skupieni na sobie, nie chciała aby ktoś ich podsłuchał. - Ludzie zwracając uwagę na to, na co chcą. Albo na to, na co nakierujesz ich uwagę. A najczęściej na samych siebie. Nawet jeśli ktoś by na nas spojrzał, kiedy siedzielibyśmy w ciszy, uważasz że ktoś by nas uznał za dziwnych? Czy po prostu za parę na randce? - powiedziała, upijając nieco swojej kawy - nawet jeśli dla wielu miałaby to być abominacja pozbawiona kofeiny, a nie kawa. Zresztą, miało to w sobie taką dawkę cukru, że już sama kofeina czy jej brak nie powinien robić różnicy. - Dziwne rzeczy, jak na przykład..? |
|
| Sponsored content
| Temat: Re: Starbucks Coffee | |
| |
|
| |
| |
|