Ścieżka na początku
Idź do strony : 1, 2  Next
Deus Ex Machina
Deus Ex Machina
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptyWto Sie 08, 2023 1:09 am

Ścieżka na początku Gsox2oU

Szeroka, udeptana ścieżka prowadząca od żeliwnej, kutej bramy stanowiącej wejście do parku. Ścieżka wiedzie przez las liściasty: kłębi się tu od dębów, olch i brzóz, a gdzieniegdzie dojrzeć można też zagubiony jesion. Na ziemi plenią się różnorodne kwiaty polne, a wśród nich czasem utrafić można krzaczek poziomek czy jeżyn. Ścieżka jest zadbana – widać, że często przechodzą tędy ludzie. I z tego powodu głównymi przedstawicielami fauny jest tutaj raczej wyłącznie ptactwo.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptyNie Paź 22, 2023 7:44 pm

Damien szedł spokojnym miarowym krokiem, który nijak nie pasował do dudnienia, które właśnie tłukło mu się w słuchawkach. Normalni ludzie zazwyczaj starają się - mniej lub bardziej świadomie - dopasować rytm kroków do basu, perkusji czy ogólnego rytmu muzyki. Ale nie Damien. Dla niego muzyka była tylko wygłuszającym otoczenie tłem, czymś niezbędnym, aby móc bezkarnie ignorować wszechświat.
Paskudny miażdżący bębenki dumbstep, chyba rosyjski, nie pasował ani trochę do pogody czy otoczenia. Pogoda była znośna, słońce nieśmiało wyglądało zza ciężkich chmur i złociło jeszcze bardziej liście na drzewach. Spokój i cisza. Piękna jesień.
I dumbstep.
Spuścił psa ze smyczy już jakiś czas temu, gdy tylko upewnił się, że okolica jest dostatecznie wymarła, by nikomu nie przeszkadzała wielka czarna bestia przypominająca - wypisz, wymaluj - ponuraka wyrwanego prosto z magicznego uniwersum Rowling. Kudłate bydle o brzydkim długim pysku przypominało bardziej zwiastun śmierci próbującego udawać wilka niż normalnego psa. To mogłoby wystraszyć. Nawet jeśli Arthur Ignatius Conan Doyle - bo tak się nazywała ta bestia - nie była nawet w ułamku tak groźna, na jaką wyglądała.
Damien zatrzymał się nagle, kompletnie niespodziewanie i utkwił spojrzenie w pustej ścieżce przed sobą. Zsunął nawet słuchawki na szyje i wyszperał z kieszeni telefon, żeby na chwilę wyłączyć dudniącą muzykę. Czasami zdarzały mu się takie momenty w życiu, gdy po prostu zatrzymywał się i patrzył w przestrzeń. Jedni powiedzieliby, że to jakiś dziwaczny objaw urazu mózgu, inni że może zachowanie autystyczne. A Allen widział po prostu ducha.
Był paskudny. Przeraźliwie chudy, wyciągnięty, jego szyja była wygięta pod dziwnym kątem. Z jednego z oczodołów wyrastało kilka grzybów o długich nóżkach, przy drugim siedział mały ptaszek, który skubał resztki skóry albo mięsa. Fioletowy obrzmiały język zwisał na brodzie trupa. Wisielec. Jak nic. Nic nie robił, po prostu stał na środku ścieżki i gapił się w pustkę. Patrzył, ale niczego nie widział - bo nie miał przecież już oczu.
- Zjebałeś mi spacer - oznajmił poważnie Damien i skrzywił się sam do siebie. Wprawdzie wiedział, że duch kompletnie niczego by mu nie zrobił. Duchy z reguły niewiele robiły, po prostu kręciły się niespokojnie. Ale jakoś tak głupio byłoby przejść przez nieboszczyka, nawet jeśli żaden z nich by tego nie poczuł.

Lorelai Aumerle
Lorelai Aumerle
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptyNie Paź 22, 2023 8:24 pm

Od samego rana, Lori, miała więcej energii, niż dotychczas. Prawdopodobnie zapewnił jej to dawno niewystępujący długi sen, który unikał jej, niczym ognia przy każdej nadarzającej się okazji. Dzisiaj jednak nie tylko dobrze spędziła noc, ale również nic jej się nie śniło. Nawet jeśli było inaczej, nie pamiętała tego, więc można uznać, iż nie ma o czym mówić. Z tej okazji postanowiła spędzić czas aktywnie. A co mogło być lepszego niż wyjście z domu? Według kobiety: kompletnie nic. Chyba że jakieś dobre jedzenie. Wtedy mogłaby się zastanowić chwilę dłużej nad wyborem, chociaż kto powiedział, że nie można połączyć obu tych rzeczy.

Wykonując swój plan wyjścia, szybko zebrała się, przerzuciła torbę przez ramię i wybiegła przywitać świat. Po drodze zatrzymała się po coś do jedzenia, bo w końcu śniadanie było jednym z ważniejszych posiłków dnia. Rozmyślając nad tym chwilę, chwyciła coś niezbyt dużego, ale dostarczającego kalorii. Znalazła budkę z różnymi słodkościami, gdzie zakupiła sobie naleśnika złożonego w trójkąt pełnego owocowych dodatków. Kto powiedział, że całe życie trzeba być fit, a coś słodkiego na pewno da jej energię na resztę dnia. Przyjęła jedzenie zawinięte w biały papier, zapłaciła, by po chwili znaleźć się przy wejściu do parku. To miejsce nie było zaplanowane, ale wcale nie miała nic przeciwko, że właśnie tutaj ją nogi poniosły. To na pewno znak, iż wydarzy się coś dobrego dzisiejszego dnia.

Dość pogodnie weszła na ścieżkę, gryząc kawałek naleśnika i rozglądając się dookoła. Natura miała w sobie coś uspokajającego, co pozwalało na chwile zwolnić. Nie miała pojęcia, czy to wina jej zwierzęcej części, ale zdecydowanie przyjemnie było spacerować, słuchając szum liści. W pewnym momencie jednak przystanęła, odrywając się od jedzenia i unosząc lekko głowę do góry. Zdecydowanie wyczuła gdzieś w pobliżu zwierzę i to psa. Lori osobiście nie miała nic przeciwko nim, jednak parę razy zdarzyło się, że one i owszem. Rozejrzała się za ewentualnym właścicielem, a gdy go namierzyła, ruszyła w jego stronę. Lepiej być blisko, bo kto inny lepiej zapanuje nad własnym pupilem, niż on. Inna sprawa, że zauważony osobnik nie miał na plecach napisu "właściciel", ale jako iż była to jedyna osoba w tym miejscu, oprócz oczywiście niej, zdecydowała się podejść.

-Dzień dobry, ładna pogoda, prawda? - zagaiła znienacka, jednak z pogodnym uśmiechem na twarzy.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptyNie Paź 22, 2023 9:21 pm

Patrzył na ducha. Często je widział, najczęściej kompletnie niespodziewanie i w miejscach, w których wcale widzieć ich nie chciał. Zbyt często widział je w autobusach - co skłoniło go do porzucenia korzystania z komunikacji miejskiej - widział je na basenie, więc nie mógł z niego korzystać. Widział kiedyś jednego w mieszkaniu, więc musiał się przeprowadzić. Duchy były wszędzie. Szwendały się w sferze niewidocznej dla normalnych ludzi, niekiedy próbowały dokończyć swoje ludzkie sprawy kompletnie nieświadome, że po prostu nie żyją i nijak nie może im się to udać.
Damien z niemą i beznamiętną wewnętrzną grozą patrzył, jak pies przebiega beztrosko przez wisielca. Paskudny widok. Lecz paskudniejszy był eteryczny wrzask, który wydał z siebie duch. Piskliwy, wściekły, przenikliwy. Prawie tak okropny jak ruski dubstep.
To było dziwne. Widma rzadko kiedy reagowały na świat materialny. No, chyba że były naprawdę bardzo na świat materialny wściekłe, ale to były okropnie rzadkie przypadki.
... ładna pogoda, prawda?
Niemal podskoczył w miejscu. Damien nie miał nadludzkiego słuchu czy wzroku, dodatkowo słuchanie wiecznie muzyki na przysłowiowej pełnej kurwie, by zagłuszyć ludzi na zewnątrz - czy też duchy, jak widać - przytępiało mu słuch.
Nawet się jednak nie odwrócił. Wciąż patrzył na wisielca, bo ciężko było oderwać od niego wzrok. Był naprawdę przerażający.
- Obrzydliwa - oznajmił Damien w odpowiedzi. Pogoda była ładna ze trzy minuty temu. - Nie radzę tam iść - powiedział to wprawdzie, ale nie do końca wiedział po co i dlaczego. Tylko że strasznie coś mu się nie podobało w tym wisielcu przed nimi. Bo zwyczajnie nie powinien reagować na żadną istotę żywą, ale to żadną, gdyby był takim tam zbłąkanym odłamkiem duszy.

Lorelai Aumerle
Lorelai Aumerle
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptyNie Paź 22, 2023 9:39 pm

Spoglądała z ciekawością na rozmówcę, który wydawał się w innym świecie, gdy tak wbijał wzrok gdzieś przed siebie. Lori również skierowała tam swoją uwagę, jednak niczego nie widziała. Może nieznajomy miał jakieś nieprzyjemne wspomnienia z tym miejscem, które powodowały w nim taką, a nie inną reakcję? Kobieta ugryzła kończącego się już naleśnika, chwilę nad tym myśląc, jak i trawiąc przy okazji odpowiedź odnośnie pogody. Według niej dalej była ładna. Z drugiej strony mogła się rozpętać wichura, a ona i tak twierdziłaby, że jest pięknie. Niezależnie od tego, jak jest na dworze, nie widziała powodu, by uznawać jakąkolwiek pogodę za nieodpowiednią na spacer.

-Hmmm, złe wspomnienia? Czy coś tam stoi? - rzuciła kompletnie nieświadomie, iż jej mały żart mógłby okazać się prawdziwy. - Zawsze można ominąć to miejsce i po kłopocie - stanęła obok dalej, nie odrywając wzroku od tego samego punktu, co nieznajomy.

Zwróciła przy okazji uwagę na psa, który całe szczęście nie miał nic przeciwko niej. Przynajmniej na ten moment. Wręcz zaczęła się zastanawiać, czy dać mu kawałek naleśnika, bo wydawał się dość przyjazny, choć nigdy nie widziała takiego z gatunku. Z pewnością to pies. Jej węch nie mógł się przy tym mylić. Już chciała zawołać psinę i podzielić się końcówką naleśnika, ale przypomniała sobie, że nie jest tutaj sama. Może nie powinna tego robić, bo zwierze jest na coś uczulone? Nigdy nie wiadomo.

-Mogę dać mu kawałek, czy odgryzie mi rękę? - odezwała się dalej tak samo pogodnie, jak poprzednio, najwyraźniej nie biorąc ewentualnego zagrożenia za opcję.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptyPon Paź 23, 2023 9:33 am

Wisielec stał na środku ścieżki i gapił się na nich pustymi oczodołami, a ta przynajmniej to wyglądało, jakby się gapił. W dalszym ciągu miał grzyby i chyba sikorkę zamiast oczu. Damien nie lubił duchów. Zazwyczaj starał się ignorować ich istnienie i je wymijał najchętniej jak najszerszym łukiem – tutaj można było co najwyżej zejść ze ścieżki i przejść brzegiem lasku między drzewami. To była jakaś opcja. Mógł też zawrócić, co też przecież nie byłoby takie głupie – niezgodne wprawdzie z zasadą Armii Czerwonej „Ani kroku wstecz”, ale rosyjski dubstep już nie pobrzmiewał w słuchawkach.
- Wisielec – powiedział Damien, absolutnie się nie przejmując, że właśnie zaczyna brzmieć jak ktoś pomylony. – Powiesił się pewnie niedaleko i nie może odejść – to było przecież oczywiste. Przejmowanie się tym, jak to w ogóle brzmi byłoby wyrazem przejmowania się światem, a Allen przecież się nie przejmował. Wróżył z tortu i widział duchy, oczywiste że był jebnięty. – Ja tam nie idę. Dziwnie wygląda.
Bo to jedno przechodzić obok duchów, które nie widzą i nie zwracają uwagi. Co innego, jak taki właśnie zdaje się widzieć. Takie skurwysyństwa mogły być niebezpiecznie. Nie, żeby musiały. Po prostu mogły.
Spojrzał na psa, Arthur ponownie przebiegł przez widmo – przez co znowu rozwrzeszczało się niczym czajnik – i teraz zaczął kręcić się dookoła, węszył tylko zajadle dookoła kobiety i łypał, póki co, nieufanie. A teraz nawet Damien na nią łypnął. Była wysoka. Prawie tak wysoka jak on – nie, żeby to był wyczyn – i miała czarne włosy. I tyle sam zaobserwował, tyle rzuciło mu się w oczy. Spojrzał jeszcze na to, co trzymałą w dłoni.
- Jeśli bez cukru to spoko – wzruszył ramionami, wracając do wisielca. Ugh. Ciężko było oderwać wzrok. – Arthur niczego nie odgryza. Połyka w całości.

Lorelai Aumerle
Lorelai Aumerle
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptyPon Paź 23, 2023 3:02 pm

Odpowiedź była niesamowicie zaskakująca. Lori nie spodziewała się, że jej mały żart na temat stojącego "czegoś" zostanie odebrany w jakikolwiek sposób poważnie. Rzuciła tak tylko dlatego, iż rozmówca wpatrywał się w jeden punkt, jakby zobaczył ducha, nic więcej. Tymczasem nieznajomy nie tylko powiedział jej, co tam jest, ale również prawdopodobny przebieg śmierci. Jeżeli to nikogo by nie zaskoczyło, to musiał chyba często z tym mieć do czynienia. Kobieta zastanowiła się chwilę, z początku milcząc. Mogła uznać go za pomylonego, oczywiście, jednak z drugiej strony, czy ona sama nie była czymś, co w teorii również nie powinno istnieć? Posiadała umiejętności wychodzące poza sferę zwykłego człowieka, więc dlaczego mężczyzna nie mógł faktycznie widzieć duchów. Postanowiła przyjąć właśnie takie stanowisko.

-Myślisz, że jest niebezpieczny? - kontynuowała kompletnie nie zrażona usłyszanymi dziwnościami. - Może da mu się jakoś pomóc? Nie wyobrażam sobie, żeby mnie ktoś przykuł do jednego miejsca i nie mogłabym z niego odejść - wydawała się tym razem nieco zmartwiona sytuacją wisielca.

Zamartwianie się duchami mogło dla kogoś wydawać się dziwne, jednak według Lori każdy zasługiwał na pomoc, wsparcie i przede wszystkim zrozumienie. Tak samo, jak nie uznała rozmówcy za pomylonego osobnika, tak postanowiła nie tylko uwierzyć mu na słowo w przypadku zjawy, ale także być może pomóc, jeśli oczywiście byłaby w stanie. Niestety, ona sama nie widziała ducha, chociaż nieświadomie - być może bardziej z odruchu - zaczęła trochę "węszyć" w zastanowieniu, czy jako lis ma szansę faktycznie cokolwiek wyczuć niewłaściwego w tamtym miejscu. Po chwili jednak zerknęła na psa i oderwała kawałek naleśnika. Starała się zrobić to od zewnętrznej strony, by nie było to miejsce dotykające wnętrza, a co za tym idzie nadzienia. Po chwili kucnęła i wyciągnęła spokojnie rękę do zwierzaka z przysmakiem.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptyPon Paź 23, 2023 6:30 pm

Normalni ludzie z reguły unosili brwi w uprzejmym zdziwieniu, spoglądali na Damiena z wielkim powątpiewaniem w jego sprawność umysłową, niektórzy milkli i zwyczajnie odchodzili, kolejni zaczynali się śmiać. Normalni ludzie mieli bardzo ograniczony wachlarz zachowań i dzięki temu łatwiej było ich odróżnić od nie-ludzi. Nie-ludzie nie zdawali się być nazbyt przejęci duchem, jeśli tylko wiedzieli co nieco o umarłych. Niektórzy zaś przeciwnie, wykazywali większe zainteresowanie tematem lub reagowali niepokojem, który nie miał wiele wspólnego z myślą, że ich rozmówca może być szalony.
Zostawały jeszcze dzieci, których reakcje były nieprzewidywalne, ale Damien dzieci nie lubił, więc czasem - jeśli miał na to okazję i czas - straszył je duchami celowo, choćby i żadnego nie było w okolicy.
- Nie wiem? - powiedział powoli, nie do końca pewnie. Niby nie powinien. Ale i wrzeszczeć na psa nie powinien, bo miał czelność przez niego przebiec. - Nie powinien. Ale wrzeszczy. Wrzeszczeć też nie powinien - westchnął po tych słowach ciężko i wraz z wypuszczanym powietrzem zgarbił się trochę.
Oderwał spojrzenie od wisielca na pytanie kobiety. Odwrócił się w jej stronę i teraz patrzył na nią niczym na dziwadło, jakby zerwała się z najbardziej kolorowej choinki na świecie i tańczyła w sukience z cukrowych lasek, mimo że jest lipiec.
Był październik, ale niewiele to miało rzeczy.
- Skoro tu jest i jest chyba zły, to go pewnie nikt nie znalazł. Chcesz iść szukać wisielca w lesie? - zapytał powątpiewająco i uniósł brwi.
Kto chciałby łazić po lesie i szukać trupów kołyszących się na gałęziach? Damien myślał, że ma najbardziej nie po kolei w głowie z istot sterczących na ścieżce - włączając do zestawienia wisielca i psa - ale bardzo mocno musiał się pomylić.
Pies tymczasem zwęszył jedzenie - pewnie zwrócił uwagę również przez to, że po prostu ktoś jadł. Psy lubiły jedzenie, które już było jedzone przez ludzi, bo musiało to być coś super pysznego. Podszedł bez żadnego skrępowania, chociaż w pierwszej kolejności bardzo dokładnie obwąchał zarówno rękę jak i to, co ręka miała do zaoferowania. Szturchnął palce mokrym nosiskiem, a już chwilę później delikatnie złapał kawałek naleśnika w zęby, nie szczędząc przy tym granatowego języka czy śliny. Jak to pies - zwłaszcza duży - ślinił się na potęgę.

Lorelai Aumerle
Lorelai Aumerle
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptyWto Paź 24, 2023 12:41 am

To całkiem zabawne, jak spokojnie można było rozmawiać o duchach. Lori nie odrzucała prawdopodobieństwa faktycznego istnienia zjawy, jednak przez brak umiejętności widzenia, mogła jedynie uwierzyć na słowo. To samo tyczyło się wspomnianego wrzasku ze strony istoty. Kobieta miała naprawdę świetny słuch, co niejednokrotnie było dla niej problemem, a tymczasem nie słyszała żadnych wrzasków, nawet małego piśnięcia, które należałoby do czegokolwiek innego, niż ewentualny pies lub sam rozmówca. Ten jednak nie krzyczał, a zwierze zdawało się dość grzeczne i ciche. Skomplikowana sprawa.

Kiedy mężczyzna na nią spojrzał, ona również odruchowo zwróciła wzrok w jego stronę i się uśmiechnęła. Być może dla niego było to dziwne, ale Lori już zdążyła się przyzwyczaić, iż niektórzy ludzie widzą jej nadmierną pogodność, jako coś zaskakującego. Ileż to razy ktoś nie dowierzał podczas rozmowy, że można zachowywać się, aż tak beztrosko i poniekąd głupio. To ostatnie też miała okazję słyszeć, jednak nie przejmowała się tym nawet odrobinę. Była jaka była i sprawiało jej to radość.

-Zawsze możesz go zapytać, gdzie stracił życie i wtedy będzie prościej znaleźć ciało - podsunęła równie swobodnie, co każde wcześniej wypowiedziane zdanie. - Chyba lepiej mu pomóc, niż żeby cię dalej dręczył. Wiesz, dobra karma wraca.

Najwyraźniej Lori łączyła tutaj dwie rzeczy: pomoc zjawie oraz ciemnowłosemu, który oczywiście o nic jej nie prosił. Zresztą nie musiał. Skoro stał i wpatrywał się w coś, czego nikt inny nie mógł dostrzec, to musiało coś znaczyć. Mógł zawsze pójść w inną stronę albo zwyczajnie udawać, że nic nie dostrzega. Ten zrobił inaczej, więc najwyraźniej jakoś go to dotyka. Co poradzić, kobieta często szybciej rwała się do pomocy, niż dodatkowych pytań, które mogłyby rozwiać wątpliwości. Całe szczęście sam piesek nie był tak skomplikowany, jak jego właściciel, bo zachował się tak, jak ona by to zrobiła w jego przypadku. Wywołało w niej to cichy śmiech, którego wcale nie kryła. A że trochę zwierze się śliniło? Nic zaskakującego. Odczekała chwilę, aż pochłonie dany kawałek naleśnika, bo w jedzeniu nie powinno się przeszkadzać, po czym pogłaskała ciemne futerko. Przebiegło jej nawet przez myśl, że jest nieco podobne do jej sierści, ale tego już nie powiedziała na głos. Mogło się tylko jej wyrwać ciche "dobry piesek".

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptyWto Paź 24, 2023 12:22 pm

To nie było do końca tak, że Damien lubił patrzeć na duchy – zwracały na siebie uwagę, bo były bardzo często paskudne. Najgorzej chyba wyglądali Ci, którzy utonęli czy ofiary drogowych kraks. Wisielec nie powinien siedzieć z nimi na podium, ale ten konkretny wyglądał dramatycznie niewyjściowo. Grzyby wyrastające z oka, ziemista cera, wydłubane drugie oko. Wszystkie te detale składały się na wyjątkowo niekorzystne i nietwarzowe zestawienie, przez to tym bardziej ciężko było oderwać wzrok.
Wbrew pozorom jego zachowanie nijak nie oddawało jego nijakiego stosunku do trupa. Przypuszczalnie, gdyby był sam, pozwoliłby się jeszcze psu chwilę wybiegać, zanim odwróciłby się gładko na pięcie i stamtąd odszedł.
- Z duchami nie można się tak po prostu porozumieć. Tu trzeba seansu – odpowiedział prosto. Mógł widzieć duchy, mógł je słyszeć, ale te zjawiskowo niewiele sobie z tego robiły. Jak choćby wisielec – wciąż się w nich wgapiał, teraz bujając się delikatnie do rytmu wiatru, być może zdawał sobie sprawę z tego, że tam w ogóle sobie stoją i istnieją jako tako, ale istniała spora szansa, że wcale ich nie rozumiał. Albo nie słyszał, więc nie miał pojęcia, jakie mogą mieć zamiary.
Strasznie wiele zmiennych w tym samym czasie.
- Mmm. Duchy też wracają. Jeśli go znajdziemy, w sensie trupa, to może się rozzłościć. Albo uspokoić. A ja totalnie nie znam się na walce z duchami, nawet soli chyba nie mam – powiedział po chwili w zamyśleniu. Częściowym. Niby robiło się przy seansach jakieś te solne kręgi, ale żeby aż tak się w spirytystyce odnajdywać…
Niby powinien. W końcu miał doskonałe predyspozycje, by być fenomenalnym medium czy czymkolwiek takim.
A pies - jak to pies - zachęcony jedzeniem nie odbiegał daleko, prawodpodobnie w nadziei, że coś jeszcze mu skapnie.

Lorelai Aumerle
Lorelai Aumerle
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptyWto Paź 24, 2023 1:39 pm

Nie mogła zrobić nic innego, jak uznać słowa mężczyzny za prawdziwe. Seanse, polowania na duchy, czy inne tego typu rzeczy, to nie była jej bajka. Nigdy nie miała do czynienia z niczym takim, więc wiedza kobiety w tej sprawie praktycznie nie istniała. Z drugiej strony to nawet ciekawa kwestia. Szczególnie że składniki typu sól zdawały się dość ogólnodostępne. Niesamowite jak prosto da się dostać coś, co pomaga w walce z duchami. Lori podniosła się z kucków i spojrzała na rozmówcę, który w tym momencie wydawał jej się znawcą zjawisk paranormalnych. Nie, żeby jej istnienie w tym momencie było czymś zwyczajnym, jednak oddzielała te dwie kwestie. Niewidzialne duchy były czymś zupełnie innym niż tacy jak ona.

-Zawsze możemy zaryzykować i spróbować poszukać na ślepo albo zorganizować wszystkie potrzebne rzeczy i tu wrócić. - stwierdziła, jakby to nie był dla niej żaden problem, co było prawdą. - Mówisz, że nie wiadomo, czy będzie agresywny, więc chyba lepiej byłoby się go pozbyć, prawda? - rzuciła ostatni kawałek naleśnika zwierzakowi, który wyraźnie na to czekał i zgniotła papierek, trochę wycierając o zewnętrzną stronę dłonie.

Jak już tak się mu przyglądała, miała okazję zauważyć, że ciemnowłosy wydaje się całkiem spokojny w aktualnej sytuacji. Ktoś mógłby wręcz stwierdzić, iż może być to oznaka kłamstwa, bo skoro gdzieś tam stoi zjawa, a on jedyne co robi, to o niej mówi, to kto wie, czy nie lubi żartować sobie z innych. Lori jednak uważała inaczej. Bardziej odebrała to, jako coś, co już nie raz go spotkało. Oczywiście, nie miała żadnego dowodu, że to wszystko dzieje się naprawdę i faktycznie mają przed sobą wisielca, który prawdopodobnie niejednego osobnika by przeraził swoim wyglądem, ale kobieta chciała po prostu wierzyć. Lepiej zaryzykować, niż potem żałować, a niebezpieczne duchy lepiej chyba odesłać na drugą stronę, prawda? Przynajmniej tak to widziała.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptyWto Paź 24, 2023 8:30 pm

Zawahał się na chwilę, skrzywił sam do siebie. Podniósł powoli jedną dłoń i przejechał nią po karku. Mógłby łatwo zbyć temat, wzruszyć ramionami, zrobić cokolwiek. Duch mógł być agresywny, wyglądał zresztą na takiego.
Damien westchnął ciężko sam do siebie, sam nad sobą, nad duchem i, nade wszystko, nad tą niepoprawną kobietą. Co to był za przejaw głupiego altruizmu, skoro nawet nie widziała samego źródła problemu. Nigdy w życiu nie domyśliłaby się, że jest tam cokolwiek. Mogłaby co najwyżej przeczuwać coś niepokojącego, poczuć chłodniejszy powiew na skórze i nic więcej.
Chyba że duch byłby jednak rozwścieczonym bytem, wtedy mógłby cisnąć w nią na przykład gałęzią, może popchnąć.
- Można go odpędzić. Ale to trzeba siedem świeczek, sól i jarzębinę. No i pióro. Koniecznie wronie - wymamrotał już ciszej. - A ja muszę odprowadzić psa, jeszcze go opęta. Nie chcę więcej duchów w mieszkaniu.
Absolutne opanowanie, żadnych większych emocji. Mamrotał to wszystko jak wyuczoną na pamięć instrukcję, jakby zajmował się tym hobbystycznie każdego czwartkowego wieczoru. Co najwyżej lekkie zmęczenie, jakby sama myśl o robieniu czegoś takiego była wyjątkowo męcząca i kłopotliwa. Bo była.
- Lepiej, żeby nikt się tu nie kręcił w trakcie. Także wrócę tu po prostu w nocy, a ty tam po prostu nie idź. - Wzruszył ramionami, jeszcze chwilę wzrocząc na wisielca niby na skaranie boskie. Gwizdnął krótko tylko na psa, a gdy ten już podbiegł, Damien przypiął mu smycz do obroży.
Damien nie bał się duchów. Duchy powinny bać się jego. Tylko że nie zawsze cokolwiek sobie z tego robiły.

Lorelai Aumerle
Lorelai Aumerle
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptyWto Paź 24, 2023 11:07 pm

Uważnie słuchała listy potrzebnych przedmiotów, które mogły pomóc w przepędzeniu zjawy i dość łatwo je zapamiętała. Świeczki, sól i jarzębinę mogła dostać praktycznie wszędzie. Wystarczyło się przejść, poszukać, a na pewno zdołałaby ogarnąć całość nawet przed wieczorem. Co do pióra, również nie widziała problemu. Poza tym mieli dużo czasu przed nadejściem zmroku. Dalej nie mogła wyjść z podziwu, że ciemnowłosy tak wiele wie na temat przeganiania duchów, jednak to potwierdzało stwierdzenie, iż cała sytuacja może być w pełni prawdziwa. A jeżeli to jakiś osobnik z dość ciężkim zaburzeniem, to także nie miała nic przeciwko, by pobawić się w przepędzanie duchów, jeśli to mu pomoże w jakikolwiek sposób. Dość szybko podjęła decyzje, co będzie robić dalej, a już szczególnie w nocy. Z pełną uśmiechu buzią, spojrzała na rozmówcę.

-Z piórem nie będzie problemu, resztę też mogę przynieść - zaoferowała, co bardziej brzmiało, jak stwierdzenie, niż pytanie. Niewiele później dodała ze śmiechem - To do zobaczenia w nocy! - po czym odeszła w swoją stronę.

Załatwienie wszystkiego wbrew pozorom nie było tak ciężkie, jak mogłoby się wydawać. Przede wszystkim pióro wrony dla lisa zdawało się dość proste do upolowania. Dodatkowo mieli jesień, więc wiele ptactwa szukało jedzenia na ziemi. Lori nie zamierzała próżnować i szybko wzięła się do pracy. Kolekcjonowała potrzebne przedmioty dość szybko, nie przejmując się, że kupowanie świeczek i soli może wyglądać dla niektórych nieco dziwnie. Mogła co prawda wziąć ten drugi składnik ich małego "rytuału" z domu, jednak nie potrafiła przewidzieć, jak wiele będzie im potrzebne. Może nowej pracy jeszcze nie znalazła, po opuszczeniu starej, ale mimo pozytywizmu, pod względem pieniędzy była bardziej zaradna, niż optymistycznie nastawiona na cud. Na takie rzeczy byłą ją po prostu stać i wiedziała, że nie zatrzęsie to jej budżetem w najmniejszym stopniu.

Całość była zebrana tuż przed wieczorem, dlatego Lori postanowiła wpaść na chwilę do swojego mieszkania, żeby zjeść coś i wziąć jakąś kurtkę. Jesienią potrafiło być zimno. Sprawdziła jeszcze, czy wszystko ma, a kiedy to potwierdziła, wyszła z domu i skierowała się do parku. Noc jeszcze nie zapadła, przynajmniej godzinowo, więc odnalazłszy miejsce, w którym się spotkali, usiadła grzecznie na pobliskiej ławce i czekała spoglądając w niebo dość pogodnie. Usłyszy, jak ciemnowłosy będzie szedł, a jeśli jakimś cudem nie, to znała już jego zapach. Powinna móc go wyczuć w taki, czy inny sposób. Jednocześnie była naprawdę ciekawa, co się naprawdę wydarzy tej nocy.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptySro Paź 25, 2023 7:21 pm

Nie rozumiał do końca powodu, dla którego ktokolwiek poza nim miałby się fatygować w to miejsce. Zabrał ze sobą wszystkie potrzebne rzeczy w plecaku, bo i tak powątpiewał, że ciemnowłosa kobieta się zjawi. Myślał, że równie dobrze i sam może nie przychodzić, ale przecież powiedział, że wróci, a zobowiązanie ustne traktował całkiem poważnie.
Zostawił psa w domu, zebrał rzeczy niezbędne do sensu, a dodatkowo jeszcze kilka dodatkowych rzeczy, jakby coś miało pójść bardzo nie tak: kawałek węgla, trzy żelazne gwoździe i nieduży krzemień. Wszystkie te pierdoły, które miały duchy odstraszać i odpędzać, gdyby rytuał zawiódł. Tak też mogło się wydarzyć, założenie pełnego powodzenia mogło zwiastować i przygnać tylko pecha, więcej już nic.
Przyświecał sobie drogę latarką, ale połyskującego delikatnie w mroku ducha widział znacznie wcześniej. Fosforyzował lekko zielonym światłem, co napawało otuchą - agresywne duchy zwykle przyświecały na czerwono.
Nie słyszał i nie widział nikogo żywego w okolicy, ale przecież był tylko zwykłym człowiekiem, który mniej zwyczajnie widywał duchy.

Lorelai Aumerle
Lorelai Aumerle
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptySro Paź 25, 2023 7:43 pm

Trochę minęło odkąd Lori znalazła się w parku. Nie robiła nic konkretnego, zwyczajnie siedziała i czekała, słuchając, jak dzienne ptactwo zaczyna powoli milknąć, a zastępują je dźwięki nocy. Wbrew swojemu energicznemu zachowaniu, lubiła tę chwilę ciszy. Jej słuch był bardzo czuły, dlatego zwykle nie mogła spać u siebie w mieszkaniu przez odgłosy ulicy, rozmowy przechodniów i innych tego typu rzeczy. To było dość irytujące, jednak niewiele mogła z tym zrobić. Niestety, akurat tym ją nagrodzono, albo też przeklęto. Wszystko zależy od spojrzenia. Ona sama chciała myśleć o tym w pozytywnych kategoriach, jednak życie czasami to weryfikowało w zupełnie inny sposób.

W pewnym momencie kobieta spojrzała w kierunku, z którego usłyszała kroki. Na początku nawet się nie ruszyła, skupiając wzrok i przebijając się nim przez ciemności, by zobaczyć znajomego już z wyglądu mężczyznę. Miała ochotę głośno westchnąć, bo zrozumiała, że tak cieszyła się na spotkanie z nową osobą i pomoc wisielcowi, iż kompletnie zapomniała wziąć ze sobą latarkę. Niestety, winą mogła obarczać swoje roztrzepanie i możliwość widzenia bez pomocy światła. Odrzuciła jednak negatywne myślenie na bok, po czym wstała z miejsca i szybko - może nawet zbyt szybko - podbiegła do ciemnowłosego, lekko dotykając jego ramienia. Tak samo, jak przy pierwszym spotkaniu, miała na swojej twarzy uśmiech, jakby szczerze cieszyła się z tego spotkania.

-Trochę ci to zajęło - zaśmiała się pogodnie. - To w jaki sposób będziemy pomagać duchowi? - zapytała z nieukrywaną ciekawością. A sprawa ze światłem? W razie takiego pytania, postanowiła odpowiedzieć, że latarkę ma w telefonie, a nie potrzebowała jej, aby do niego podbiec z prostej przyczyny - miał on własne źródło światła, które po prostu widziała. Uwierzy, czy nie to inna sprawa, ale wolałaby, żeby pozostali w przyjaznych relacjach. Nawet jeśli nieznajomy myślał o niej inaczej.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptySro Paź 25, 2023 8:38 pm

- Jezus Maria - dosłownie podskoczył i odskoczył jednocześnie w bok, wyczuwając na ramieniu dotyk. Jeszcze to Jezus Maria nie zostało powiedziane normalnie czy trochę zmienionym tonem. Tak jak Damien podskoczył, tak i głos podbił się w górę niemal o oktawę.
Mrugał bardzo szybko i świecił biednej dziewczynie prosto w twarz przez kilka długich sekund, zanim się zorientował, że to żadne monstrum ani jednak duch.
Ciśnienie aż mu się podniosło. Opuścił latarkę i skierował ją w ziemię.
- Ty tak zawsze włazisz zza krzaków i sprzedajesz ludziom zawał? - zapytał ze złością. Na Boga, idzie człowiek spokojnie wypędzać duchy na wypizdowie, gdzie nie ma nikogo i niczego, a tu takie coś. - Jezu - dodał jeszcze, potrząsając głową. Jedną dłonią przejechał jeszcze po twarzy, odetchnął głęboko. Przestraszyła go jak diabli. - I nie pomagać, tylko wypędzać.

Lorelai Aumerle
Lorelai Aumerle
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptySro Paź 25, 2023 8:51 pm

Lori nie zdawała sobie sprawy z tego, że jej działania mogą kogokolwiek przestraszyć, dlatego również i teraz zupełnie odrzuciła taką myśl. Mężczyzna jednak wyraźnie nie popierał jej podejścia, ponieważ nie tylko podskoczył, ale i wydał z siebie krzyk. Kobieta odruchowo zasłoniła ludzkie uszy, a zaraz po tym musiała także chronić oczy, kiedy została praktycznie zaatakowana światłem. Dopiero kiedy sytuacja się uspokoiła, odetchnęła, mrugając parę razy powiekami. To dość niespodziewany początek rozmowy, musiała przyznać.

-Jeszcze nikt przez to nie zginął, przynajmniej nie przeze mnie - odezwała się z lekkim wyrzutem, jednak niewiele później, jak już zaczęła normalnie widzieć na oczy, wrócił również i uśmiech oraz lżejszy ton. - Mówiłam, że spotkamy się w nocy. Zapomniałeś? - spojrzała na niego pytająco.

Nie miała mu za złe takiej reakcji, chociaż głośny dźwięk i oślepienie nie były najprzyjemniejszym rzeczami, jakich doświadczyła. Może faktycznie powinna podejść do niego powoli, dać wcześniej jakiś znak, ale mleko już się rozlało i nie ma co nad nim ślęczeć. Przyjęła również do wiadomości “wypędzanie” ducha, choć w jej głowie dalej była to pomoc. Przecież Wisielec poniekąd zostanie uwolniony z tego miejsca, prawda?

-Hej, wszystko w porządku? Bardzo cię wystraszyłam? - postanowiła dopytać, bo powoli zaczynała czuć się nieco winna tej całej akcji z wyłanianiem się z ciemności.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptySro Paź 25, 2023 9:17 pm

- Jeszcze! Słowo klucz - dodał wciąż z tą lekką złością. Mogła mówić, że się faktycznie spotkają, ale przecież nie padały żadne konkretne godziny. Mówiąc "w nocy", mógł mieć na myśli równie dobrze dziesiątą co i pierwszą, przedział był dosyć szeroki. Zwłaszcza jesienią, gdy dzień kończył się zjawiskowo szybko i równie późno zaczynał. - Wiem, rany, nie zapomniałem.
Jeszcze raz pokręcił tylko głową i zdjął plecak z ramion.
- Nie, okej, jest okej, spoko, nic się nie stało - burknął bardziej chyba pod nosem niż faktycznie na głos. Ale przecież nie zamierzał się już tak przechwalać na lewo i prawo, że nieomal trzasnął na zawał w dwie sekundy.
Podszedł trochę bliżej miejsca, w którym był wisielec. Duch nie wrzeszczał wprawdzie, ale utkwiony do tej pory między drzewami wzrok odwrócił ku nim. Jakby zaczął zdawać sobie sprawę, że ktoś tu jest.
Damien położył najpierw latarkę na ziemi.
- Najważniejsze to nie podchodzić bez ochrony - rozsunął plecak i zaczął powoli wyciągać z nich rzeczy. Świeczki i paczkę soli kuchennej w pierwszej kolejności, odłożył je jednak na bok i zaraz wyciągnął dwa małe przedmioty: kawałek węgla i gwoździe. Żelazne gwoździe w liczbie trzech. Obie te rzeczy podał dziewczynie. - Jak go przywiążę, to się może rozzłościć i go pewnie zobaczysz. Węgiel je trochę odstrasza, ale rzucaj gwoździami w razie czego, duchy nie lubią żelaza. Rozumiesz... - zatrzymał się na chwilę w tym miejscu i spojrzał na ciemnowłosą ze zmarszczonymi brwiami. - Jak ty się w ogóle nazywasz? - zapytał jeszcze. Bo głupio tak nawet nie wiedzieć, skoro zaraz mieli wspólnie wypędzać duchy na drugi świat.

Lorelai Aumerle
Lorelai Aumerle
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptySro Paź 25, 2023 9:47 pm

Lori nie skomentowała pierwszych słów. Zrozumiała, że mogła powstrzymać nieco swoje odruchy i zachować się, jak na człowieka przystało. Postanowiła sobie, że następnym razem przemyśli swoje następne kroki nieco dłużej, zanim je wykona, dzięki czemu uda się ominąć nieprzyjemności. Patrzyła na niego jednak z lekkim zmartwieniem, bo jeśli tak go wystraszyła, to równie dobrze przyspieszony puls, ciśnienie, bicie serca, wszystko to mogło prowadzić do naprawdę złego zakończenia. Dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę, co kazało jej być nieco czujniejszą na stan ciemnowłosego, niż wcześniej.

-Przepraszam, postaram się być ostrożniejsza - postanowiła odezwać się po raz ostatni w tym temacie.

Zwróciła teraz uwagę na to, co mężczyzna robił. Podeszła kawałek za nim, choć tym razem stanęła nieco po jego prawej stronie, bo za czyimiś plecami łatwiej taką osobę zlęknąć. Obserwowała uważnie, jak wyciągał wspomniane rano przedmioty. Uśmiechnęła się do siebie pobłażliwie. Była teraz pewna, iż ciemnowłosy wcale nie sądził, że Lori się tu pojawi. W innym wypadku nie przyniósłby tyle rzeczy albo wspomniał cokolwiek na ten temat. Mimo wszystko kobieta nie obwiniała go o to. Poniekąd zdawała sobie sprawę z tego, że czasem ludzie reagują na nią dziwnie, a właściwie uważają jej zachowanie za dość inne od przyjętych norm. Najwyraźniej bycie zbyt miłym to coś zaskakująco obcego dla wielu. Nie biorąc tego do siebie, podeszła bliżej i również wyjęła zebrane wcześniej rzeczy potrzebne do rytuału. Zauważyła jednak, że mężczyzna nie położył tam pióra wrony, dlatego wyciągnęła swoje i - tym razem powoli - wyciągnęła w jego kierunku, jednocześnie odbierając gwoździe i węgiel.

-Rozumiem - przytaknęła bez żadnego problemu, bo przecież to on był specem od duchów, nie ona. - Jestem Lori, a ty? - przedstawiła się krótko, ale ponownie z uśmiechem.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptyCzw Paź 26, 2023 5:13 pm

Damien nie miał obycia z ludźmi. Damien ludzi po prostu nie lubił - nie-ludzi właściwie również. W miejscach publicznych zawsze miał słuchawki na uszach, byleby nikt nie zaczepiał go bez potrzeby. Zakładał je też na spacery z psem, by nikt nie pomyślał, żeby podejść i zapytać, czy może psa pogłaskać. Sam Arthur również działał świetnie, bo wcale nie wyglądał jak pies, który byłby zainteresowany czy przeszczęśliwy, gdyby tak ktoś nieznajomy go pogłaskał. Pozory, ale bardzo skuteczne.
- Damien - przedstawił się krótko i wziął do ręki pióro, skinął krótko głową.
A później zaczął przygotowania. Najpierw ostrożnie rozsypał sól grubą warstwą - przywlekł tej soli pięć kilogramów, żeby na pewno wystarczyło - w okręgu. Równym okręgu na ścieżce dookoła wisielca, który tylko obracał się za nim niby budowlańcy za ładną dziewczyną przechodzącą obok budowy. Sól nie pozwalała duchom przejść dalej, a przecież nie każdy chciał pozwolić się wypędzić i nie chciał odejść bez załatwienia swoich spraw czy porachunków.
Dookoła okręgu powbijał jeszcze świeczki, które zawczasu przygotował - to znaczy powbijał je na gwoździe, by móc je porządnie rozmieścić dookoła i w ziemi. Świeczki nie mogły się przewrócić, pod żadnym pozorem.
- Dobra. Myśl o czymś miłym, Lori. Jeśli się przestraszysz, to odjedź. Żeby go wypędzić, muszę otworzyć bramę, a przez nią może tu przejść coś innego, duchy lubią strach czy gniew. Kapewu? - poczekał jeszcze tylko na finalne potwierdzenie.
Przyklęknął przed okręgiem, po swojej prawej stronie położył pióro, po lewej kilka kulek jarzębiny. Czas rozpocząć seans. Zamknął oczy, skupił się, a wszystkie siedem świeczek zapaliło się w tym samym czasie. Wronie piórko poderwało się też zaraz po tym do lotu i samo wylądowało tuż nad płomieniem świecy - zajęło się od razu, paliło bardzo krótko.
W okręgu z soli rozbłysło zielone światło, jakby ktoś rozbił pojemnik z fluorescencyjną farbą. Teraz nawet Lori mogła zobaczyć tego tajemniczego ducha, o którym cały czas była mowa.
Przeraźliwie chudy, wyciągnięty, jego szyja była wygięta pod dziwnym kątem. Z jednego z oczodołów wyrastało kilka grzybów o długich nóżkach, przy drugim siedział mały ptaszek, który skubał resztki skóry albo mięsa. Fioletowy obrzmiały język zwisał na brodzie trupa, który teraz wyciągnął zasuszoną rękę w ich stronę.
I krzyczał. To był wrzask pełen złości, wysoki i okropny. Ranił nawet uszy Damiena, a nie miał pewnie nawet w połowie tak wyczulonego tego zmysłu, co Lori.
Allen skrzywił się sam do siebie, nie otwierał nawet oczu, tylko zaczął mamrotać coś do siebie. Jakąś regułkę, chyba po łacinie? Oderwał jedną dłoń i sięgnął po jarzębinę.
- Precz! - powiedział to głośno, stanowczo i cisnął owoce prosto w okrąg, pod nogi ducha. I nic się nie stało.

Lorelai Aumerle
Lorelai Aumerle
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptyCzw Paź 26, 2023 6:47 pm

-Miło cię poznać, Damien - odpowiedziała z uśmiechem.

Pierwsze koty za płoty. Dalej powinno być już z górki. Przynajmniej tak sądziła. Obserwowała działania mężczyzny dość uważnie. Była zwyczajnie ciekawa, czy to wszystko, co ma się wydarzyć, faktycznie będzie miało miejsce. Cokolwiek miał ten rytuał zrobić, czekała na jego rozpoczęcie z niemałym zainteresowaniem. Jeszcze nie miała okazji widzieć duchów, ani tego typu rzeczy, także wydawało się to dość ciekawym doświadczeniem. A jeśli to wszystko było urojeniem, również nie będzie zła. To zawsze jakaś przygoda. Lori była dość łatwą w obsłudze osobą i wiele potrafiła wybaczyć.

-Tak jest, kapitanie! - zasalutowała pogodnie, co wyraźnie potwierdzało, iż jest w stanie myśleć nie tylko pozytywnie, ale też zachowywać się tak, nawet jeśli nie jest to wymagane.

Myślenie o czymś miłym nie było trudne, chociaż nie miało wiele wspólnego z jej wspomnieniami. Po prostu myślała jak Lori, czyli akceptując wszystko, takie, jakie jest, bo świat i istoty na nim były piękne same w sobie. Równie dobrze mogła myśleć o Damienie, wynik byłby tak samo "miły", choć pewnie dla wielu niezrozumiały. Spoglądała na dalsze działania ciemnowłosego, czekając, aż coś się wydarzy i - o dziwo - wydarzyło się to dość szybko. Zielone światło, zjawa, krzyk. Mimo pozytywnych myśli, nie była w stanie znieść tego ostatniego. Nawet widok istoty tak nią nie wstrząsnął, jak to. Pochyliła się gwałtownie, zaciskając powieki, krzywiąc się nieco oraz zakrywając dłońmi uszy. Niestety, w takiej sytuacji przez chwilę nie była w stanie myśleć o niczym innym, jak o tym, że zaraz pękną jej bębenki. Kobieta zaczęła nieco szybciej oddychać, jakby próbowała uspokoić się nie tylko ze względu na wcześniejsze słowa Damiena, ale również coś innego. A to nie przynosiło zbyt dobrych rezultatów. Będąc dalej w zgiętej pozycji, otworzyła ponownie oczy, by spojrzeć przed siebie. Nie były one z pewnością ludzkie. Bursztynowe spojrzenie wpatrywało się w ducha nieprzychylnie. Pionowe źrenice lekko drgały, reagując na zielone światło. Z kolei z gardła kobiety wydobył się cichy dźwięk, ni to warkot, ni cokolwiek co wydałby zwykły człowiek. Czuła jak do głosu dochodzi jej bardziej dzika strona i odruchowo miała ochotę wyszczerzyć kły, ale zamiast tego jedynie zacisnęła mocniej usta. Wdech, wydech, wdech, wydech. Niestety, zanim zdążyła się rozluźnić, poczuła puchate uszy, położone płasko po bokach głowy, które to szybko przycisnęła mocniej, by słyszeć jak najmniej.

Nie czując się bezpiecznie i jednocześnie mając problem z pełnią, o której nawiasem mówiąc, zupełnie zapomniała, postanowiła zaryzykować. Skoro Damien pokazał jej możliwość widzenia duchów, jak i wypędzenia ich, Lori nie czuła się tak skrępowana swoimi umiejętnościami, jak powinna. Nigdy nie próbowała tego na duchach, jednak chcąc uspokoić całą sytuację, choć na kilka sekund, postanowiła użyć Kołysanki. Pochyliła się tuż nad mężczyzną, na chwilę puszczając swoje uszy - co nie było przyjemne - i chwytając jego dłonie, by przesunąć je na jego własne, jednocześnie odgradzając je jako tako przed krzykiem, ale i magią. Tak na wszelki wypadek, gdyby nieświadomie przez emocje urok trafił również na niego. Lori skupiła się na tym, co ma przed sobą. Zaczęła nucić melodię, którą zwykła również często używać, gdy czuła się spięta. Chciała uspokoić krzyczącą duszę na tyle, by zamilkła i się rozluźniła w miarę możliwości. Sama już zdążyła nieco ochłonąć, więc czas na Wisielca.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptyWto Paź 31, 2023 5:02 pm

Stało się to, co stać się nie powinno - albowiem stało się absolutnie nic.
Damien otworzył oczy i przyglądał się upiorowi z niezrozumieniem, gdy ten tak niewiele sobie zrobił nie tylko już z rytuału, ale i samej jarzębiny. To drzewo nie bez przyczyny sadzone było dawniej dookoła cmentarzy, odstraszało i trzymało w ryzach rozgniewane czy niespokojne dusze, bały się do niej podchodzić.
Wisielec zaś zawisł nad owocami z kakofonicznym krzykiem, niemniej choćby nie drgnął. Powinien od razu, gdy ta tylko znalazła się w kręgu solnym, szukać drogi ucieczki: a ta była w tym wypadku tylko jedna, prosto przez lekko uchyloną eteryczną bramę na drugą stronę.
Pobladł. Wbrew temu, co sam powiedział chwilę wcześniej, sam się przestraszył i to znacznie chyba bardziej niż wówczas, gdy wyskoczyła mu z krzaków.
Duchy wabiło cierpienie i strach. No i magia.
Lorelai czuła w sobie wibrującą kakofonię - wrzask wdzierał się nie tylko dzięki słuchowi, zdawał się również rozrywać delikatną mentalną barierę jej umysłu i pobrzmiewał pośród jej myśli niczym jej własne. To sprawiało jej ból niemal fizyczny, przyciśnięte płasko do głowy uszy częściowo neutralizowały zgubne skutki dezorientującego wrzasku, niewiele się jednak zdawały na tę część, która wybrzmiewała w jej umyśle niczym dzwon.
Próbowała się uspokoić - częściowo tylko skutecznie - i postanowiła użyć czaru. Nie wiedziała, czy zaklęcie może podziałać na istotę niematerialną, rzucała je w ciemno.
Wisielec nie zareagował, nasiliła się za to zielona poświata, która promieniowała dookoła kręgu.
A później zaczęły się błędy.
Lori postanowiła, że ważniejszym jest chronienie Damiena przed ewentualnym rykoszetem swojego zaklęcia. Nie znała się na rytuałach, miała do tego pełne prawo. Nie wiedziała, że pod żadnym pozorem nie można rozpraszać czy przerywać magowi rytuału. Allen i tak był zdezorientowany - nie tylko już przez wrzask, ale dodatkowo wychodził powoli z szoku, że seans nie działał - a zmiennokształtni zawsze są silniejsi od ludzi.
- NIE, CO TY... - nie zdążył dobrze skończyć tego zdania, wraz z oderwaniem się jego dłoni od ziemi, seans został przerwany.
Zawiał lodowaty wiatr, który zgasił płonące dookoła usypanego kręgu świece, przesypał sól po ziemi i w szczelnie usypanym okręgu zaczęły powstawać wyrwy.
Damien nie miał czasu, by zareagować jakkolwiek - rzucone przez zmiennokształtną zaklęcie nie tylko nie trafiło ducha, ale popłynęło miękkim rykoszetem prosto w niego. Powieki mu zadrżały, poczuł się diablo senny. A za duchem wisielca pojawiła się zielona smużka światła, najpierw cieniutka niczym nić. Rozbłysła jednak światłem tak jaskrawym, jakby coś w środku po prostu wybuchło - jeśli którekolwiek z nich na to parzyło, zostało oślepione - zielony rozbłysk świetlny było z pewnością widać z kilometrów.
Seans został przerwany przed zamknięciem bramy, która właśnie zrobiła wyrwę między jednym wymiarem a drugim. Wisielec niewiele sobie z tego wszystkiego robił, nadal wrzeszczał.
Ale z płonącej zielonym ogniem wyrwy coś zaczęło powoli się wyłaniać.
I na pewno nie było przyjazne.

Lorelai Aumerle
Lorelai Aumerle
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptyWto Paź 31, 2023 6:09 pm

Z początku mogła myśleć, że to zabawa, jednak teraz była więcej niż pewna - to wszystko działo się naprawdę i było niesamowicie niebezpieczne. Lori nie znała się na rytuałach, przeganianiu duchów, czy egzorcyzmach, jednak to sprawiało, że działała strasznie instynktownie. W połączeniu z pełnią, było to dość problematyczne pod wieloma względami. Szczególnie teraz, gdy słyszała ten nieznośny krzyk Wisielca. To bolało nie tylko jej uszy, ale rozchodziło się po ciele, promieniując i nie dając spokoju. Wiele swojej woli włożyła w to, aby w ogóle ustać na nogach, a co dopiero wykonywać jakikolwiek inny manewr. Dodatkowo umiejętność, która przynosiła jej ulgę, teraz zdawała się mieć odwrotne działanie.

Kiedy Kołysanka nie przyniosła właściwego efektu, zamilkła, wydając z siebie jednocześnie niezamierzony warkot. Czuła, jak jej umysł i ciało powoli poddają się natłoku emocji, który teraz trawił ją bardziej, niż zwykle. Głowa i uszy dosłownie pękały jej przez krzyki zjawy, tak jak poczuła dreszcz przechodzący jej wzdłuż kręgosłupa. Czy tego chciała, czy nie, była blisko utracenia ludzkiej formy na rzecz zwierzęcej. Nie wiedziała jednak, co może więcej zrobić w tym momencie. Magia nie zadziałała, a wręcz uderzyła w osobę, która miała być od niej bezpieczna. Tak naprawdę jedyne, co zdążyła zrobić, gdy Damien zaczął powoli usypiać, to złapać go, by nie upadł na ziemię. Pochyliła się bardziej, zginając nogi w kolanach i obejmując jego klatkę piersiową pod pachami i zbliżając swoją twarz do jego ramienia.  

-Nie możesz zasnąć, słyszysz? Potrzebuję cię! - powiedziała wyjątkowo głośno tuż przy uchu Damiena, jakby chcąc przekrzyczeć Wisielca, potrząsając nim nieco. Umiejętność kobiety na szczęście mogła być przerwana, kiedy przestawała śpiewać, więc mogła mieć jedynie nadzieję, że ten szybko dojdzie do siebie.

Pierwszą myślą była ucieczka. Jeśli nie była w stanie czemuś podołać, to jedyna opcja, jaka pojawiała się w jej głowie. Z magią czy bez niej, w dalszym ciągu była Zwierzołakiem posiadającym pewne umiejętności stosowne do jej rasy. Mogła zabrać mężczyzna z daleka od tego miejsca i wtedy oboje będą bezpieczni. Przynajmniej w teorii, bo cokolwiek chciało przejść do ich wymiaru, zdecydowanie wydawało się dobre. Na zielone światło nawet nie odważyła się patrzeć, przez jasność jaką emanowało. Dodatkowo Lori kończył się czas. Podczas tego małego manewru, jaki wykonała, zdążyła pojawić się już jej lisia kita, co nie było zbyt komfortowe w aktualnych ciuchach.



Kołysanka: cooldown 1

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptySro Lis 01, 2023 12:42 am

Pełnia w pełni.
Lorelai czuła wpływ księżyca na swoje zachowanie jak i emocje - tym mogła ulec teraz bardzo łatwo. Jej życie nieodmiennie kręciło się dookoła cyklu księżyca.
Damien zaś zaczął zasypiać, czuł magię, która kołysała słodko umysł od snu do wtóru piosenki, niewiele mógł jednak na to poradzić. Oczy zamknęły mu się same, co częściowo ochroniło go przed oślepieniem. Piosenka, która zmusiła go do snu, ucięła się w jeden krótki moment, wirująca po opadającym w sen mózgu magia zaczęła wycofywać się nieśmiało. Allen powoli i z trudem zaczął otwierać oczy, mrugał ciężko, niewiele sobie jednak robiąc z potrząsania.
Wrzask wisielca ucichł równie gwałtownie co Kołysanka Lori.
Zza pleców wisielca wyłoniła się lekko fosforyzujący obłok. Wisielec nie zawył już więcej - zaczął rozpadać się na nanoplazmowe cząsteczki, gdy dziwaczna chmura do tylko dotknęła. Jakby ktoś włączył odkurzacz i postanowił wessać rozsypany na równej powierzchni piach. Trwało to kilka sekund.
Damien zdążył się rozbudzić przynajmniej na tyle, by złapać na nowo poczucie czasu i miejsca. Na niewiele się to zdało. Obłok, który pochłonął niespokojnego upiora, zamigotał wszystkimi kolorami tęczy. A potem walnęła w nich fala uderzeniowa. Magiczna, bez żadnych wątpliwości. Poderwała ich dwójkę od ziemi niczym marionetki na sznurkach. I tak jak Lori miała całą masę szczęścia - wylądowała bowiem niczym rasowy kot, a nie żaden lis, kilka metrów dalej na rozsypaną kupę liści, tak Damien już takiego szczęścia nie miał. Może dlatego, że był w dalszym ciągu tylko człowiekiem? A może po prostu nienawidziły go kości. On sam na pewno ich nienawidził, bo z pewnością jakieś połamał, gdy walnął wydeptaną wieloma stopami twardą ścieżkę kilka metrów dalej niż Lorelai.

Lorelai Aumerle
Lorelai Aumerle
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku EmptySro Lis 01, 2023 4:49 am

Kiedy wylądowała na przysłowiowych "czterech łapach", zdała sobie sprawę z jednego - to bezcelowe. Nie była w stanie walczyć z duchami, zjawami, czy czymkolwiek takim. Zwyczajnie nie potrafiła. Być może miałaby jakieś zdolności do walki, gdyby w jakikolwiek sposób się ich nauczyła, ale nigdy nie rozwijała swoich umiejętności z myślą o używaniu ich do ranienia innych. Mogła posiadać magię powietrza na poziomie, którego niektórzy by jej pozazdrościli, tylko co z tego, kiedy nie była w stanie przekonać siebie samej do zadania nią ciosu, by zranić, bądź zabić. To ostatnie nigdy nie wchodziło w grę.

Zauważając to podniosła wzrok w górę, unosząc również uszy. Damien. Musiała go znaleźć i uciec. Cokolwiek się tutaj działo, nie interesowało jej już w żaden sposób. Było zbyt niebezpieczne dla ich życia. Rozejrzała się szybko dookoła, szukając mężczyzny, a kiedy go zlokalizowała, podbiegła do niego. Nie wyglądał za dobrze po upadku, co nie powinno jej dziwić. Zacisnęła mocniej usta. To jej wina. Gdyby go tylko nie wypuściła podczas wybuchu ze swojego uścisku, to mógłby o wiele mniej się poobijać. Nie była nawet pewna, czy powinna go podnieść, ale pozostanie tutaj było jeszcze gorszym pomysłem. Musiała go zabrać do szpitala. Tylko co im powie? Że pojawiła się dziwna zjawa, którą potem pochłonął jakiś dziwny wybuchający obłok? Już widziała, jak sama trafia na oddział, tylko że zamknięty. Potrząsnęła głową. Teraz nie było na to czasu. Po prostu musiała go stąd zabrać, nawet do siebie, aby jak najdalej stąd. Potem pomyślą razem.

Chwyciła ciało Damiena, jak najdelikatniej mogła i wspomagając się magią wiatru, zabrała go szybko poza teren parku. Jedyne miejsce jakie jej przychodziło do głowy to szpita, ale nie miała tyle czasu by tam dobiec, a potem wrócić do mieszkania. Lisie atrybuty dodatkowo utrudniały jakiekolwiek rozmowy międzyludzkie. Przeklęła w myślach. Jedyne miejsce jakie pozostawało i było w teorii bezpieczne dla nich obojga to właśnie jej mieszkanie. Nie miała wyjścia, zabrała go do siebie, mając nadzieję, że nic się po drodzę nie stanie.

Kiedy wylądowała na przysłowiowych “czterech łapach”, zdała sobie sprawę z jednego - to bezcelowe. Nie była w stanie walczyć z duchami, zjawami, czy czymkolwiek takim. Zwyczajnie nie potrafiła. Być może miałaby jakieś zdolności do walki, gdyby w jakikolwiek sposób się ich nauczyła, ale nigdy nie rozwijała swoich umiejętności z myślą o używaniu ich do ranienia innych. Mogła posiadać magię powietrza na poziomie, którego niektórzy by jej pozazdrościli, tylko co z tego, kiedy nie była w stanie przekonać siebie samej do zadania nią ciosu, by zranić, bądź zabić. To ostatnie nigdy nie wchodziło w grę.

Zauważając to podniosła wzrok w górę, unosząc również uszy. Damien. Musiała go znaleźć i uciec. Cokolwiek się tutaj działo, nie interesowało jej już w żaden sposób. Było zbyt niebezpieczne dla ich życia. Rozejrzała się szybko dookoła, szukając mężczyzny, a kiedy go zlokalizowała, podbiegła do niego. Nie wyglądał za dobrze po upadku, co nie powinno jej dziwić. Zacisnęła mocniej usta. To jej wina. Gdyby go tylko nie wypuściła podczas wybuchu ze swojego uścisku, to mógłby o wiele mniej się poobijać. Nie była nawet pewna, czy powinna go podnieść, ale pozostanie tutaj było jeszcze gorszym pomysłem. Musiała go zabrać do szpitala. Tylko co im powie? Że pojawiła się dziwna zjawa, którą potem pochłonął jakiś dziwny wybuchający obłok? Już widziała, jak sama trafia na oddział, tylko że zamknięty. Potrząsnęła głową. Teraz nie było na to czasu. Po prostu musiała go stąd zabrać, nawet do siebie, aby jak najdalej stąd. Potem pomyślą razem.

Chwyciła ciało Damiena, jak najdelikatniej mogła i wspomagając się magią wiatru, zabrała go szybko poza teren parku. Jedyne miejsce jakie jej przychodziło do głowy to szpita, ale nie miała tyle czasu by tam dobiec, a potem wrócić do mieszkania. Lisie atrybuty dodatkowo utrudniały jakiekolwiek rozmowy międzyludzkie. Przeklęła w myślach. Jedyne miejsce jakie pozostawało i było w teorii bezpieczne dla nich obojga to właśnie jej mieszkanie. Nie miała wyjścia, zabrała go do siebie, mając nadzieję, że nic się po drodzę nie stanie.



Kołysanka: cooldown 2

[zt x2]
Kontynuacja: Mieszkanie Lori

Sponsored content
Ścieżka na początku Empty

PisanieTemat: Re: Ścieżka na początku   Ścieżka na początku Empty


 
Ścieżka na początku
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Skocz do: