|
Starbucks Coffee | |
Damien C. Allen
| Temat: Re: Starbucks Coffee Pon Lip 08, 2024 12:51 pm | |
| Pukanie nie było dla niej odruchem. Za to odruchem było forsowanie magią zamków i włażenie, gdzie się jej tylko podobało. Takie zachowanie trąciło Conventusem na kilometr. Damien finalnie nie powiedział na to nic, tylko wzruszył ramionami. Teoretycznie było minęło, wytknął jej to teraz, wytknie również i później w bardziej sprzyjających do wytykania warunkach. Zwłaszcza że Ophelia nie reagowała na zaczepki, była jak skała. A gdy ktoś tak strasznie nie reagował, to aż odechciewało się go zaczepiać. Proste. Zamiast coś fuknąć, to go przeprosiła i ponownie zapewniła, że będzie o tym pamiętać w przyszłości - czas jednak tylko mógł to zweryfikować. Sama mówiłaś, że ludzi nie obchodzą inni - mruknął i ponownie już wzruszył ramionami. - Wzięliby nas za larpowców albo nerdów co najwyżej. Ludzie finalnie mieli wielki dar racjonalizowania zjawisk magicznych. Ukazywały im się zjawy? Niechybnie światło padało jakoś dziwnie. Ktoś miał kocie uszy? Ot, złudzenie optyczne. Komuś magicznie wracał w dłonie upuszczony przedmiot? E, wydawało się. A nerdów rozprawiających o magii wcale nie brakowało, ludziom to spowszedniało. nawet na tik toku był trend, że ludzie udawali magicznych i że używali telekinezy. Nikt nie dawał temu jakoś szczególnie wiary. - Skąd mam wiedzieć? - spytał. - Wydaje mi się, że raczej taka cisza jest dziwna, no ale to ja. - Jak na kogoś, kto tak bardzo nie przejmował się innymi, strasznie dużo teraz o tych innych myślał. Może to przez to, że chyba nigdy w życiu nie przeprowadzał tak długiej rozmowy z kimkolwiek za pośrednictwem myśli właśnie. Wydawało się w to jednocześnie naturalne i nienaturalne w tym samym czasie. - Dziwne. No nie wiem no, na przykład dwie osoby siedzące w ciszy i patrzące na siebie, jakby rozmawiały, mimo że nie rozmawiają. Jak my. - I ponownie napił się kawy. Dobra kofeina, pyszna kofeina. Aż czuł się znacznie lepiej z samą świadomością, że ją ma i może się napić. |
|
| Ophelia
| Temat: Re: Starbucks Coffee Pon Lip 08, 2024 1:22 pm | |
| Nie ryzykuję złamaniem maskarady - wyjaśniła bez złości, czy znów jakiej większej emocji. Było to stwierdzenie, które wręcz wpojono jej od małego, i które przyniosło nieszczęście jej matce. W końcu obróciło się przeciwko niej. Conventusowi się nie sprzeciwiało. Zresztą, dlaczego ktoś miałby? Znacznie więcej zalet było we współpracowaniu z nim. Przynajmniej w oczach Ophelii. - Niewiele rozmawiam z... ludźmi - powiedziała, może nieco wyodrębniając to słowo, mając nadzieję, że Damien zrozumie. Powinien raczej. - Front mojej pracy to sklep z antykami. Nie tylko niewiele osób się tam zjawia, ale większość głównie po to, aby poszukać i poprzeglądać, co jest czym. Albo kupić coś zabawnego w ich odczuciu. Rzadko jest potrzeba, aby zagłębiać się w rozmowę z nimi - powiedziała, rozglądając się po ludziach. Mało kto na nich zwracał uwagę. Mało kto zachowywał się w inny sposób. - Nie zastanawiałam się nigdy jak to wygląda dla innych. Tak rozmawiać jest dla mnie często odruchem. Bezpieczniejsza forma komunikacji i przekazywania istotnych informacji, nie uważasz? Więc może masz rację, że to wygląda dziwnie - powiedziała, jakby wcale w ten sposób nie uzgadniali również zamówienia kawy, kto płacił i jak zamawiają. Może było to po prostu dla niej naturalne? A może wychodził jej brak obycia z ludźmi? Im dłużej ktoś żył, tym bardziej miał prawo zdziwaczaczeć przecież! Byłoby dziwne, gdyby z wiekiem nie wychodziły podstawowe braki w obyciu. Żyjąc w nieskończoność można było w końcu oszaleć. Zanudzić się. Całkiem już stracić resztki rozumu czy człowieczeństwa. Tym bardziej więc długowieczni traktowali zwykłych ludzi na różne sposoby. Ophelia raczej nie przykładała do nich z reguły większej uwagi. Była uprzejma w sklepach, nie sprawiała problemów - trudno było wyobrazić sobie, aby kłóciła się lub zrzucała rzeczy z półek, tym bardziej będąc tak rzeczową. Po prostu nie skupiała się na nich, aby ich poznać. Aby nie dojrzeli użytkowania magii? Owszem. Ale nic ponad to. |
|
| Damien C. Allen
| Temat: Re: Starbucks Coffee Pon Lip 08, 2024 2:34 pm | |
| Kto nie ryzykuje, nie pije szampana - stwierdził równie bez większej już emocji. Kofeina ewidentnie uspokoiła tę jego wewnętrzną agresję i warkot. Sam do tej pory niewiele ryzykował. Trzymał się grzecznie na uboczu niczym stonka i wpierdalał kartofle. Ale było coś ekscytującego w wystawianiu się na ryzyko, przy robieniu czegoś... takiego na granicy. Pamiętał tę dziwną ekscytację, gdy włamywał się z Dimą do banku krwi. Niby nic takiego, ale w tym zakazanym owocu była dziwnie słodka i pociągająca nuta. Czy choćby to, w jaki sposób odzywał się do Aireen. Kogoś, kto mógłby wymazać jego istnienie równie łatwo, co wymazała jego konto w grze. Jedno niewłaściwe słowo i game over. - Ja też. Ale wśród nich żyję, więc wiesz - odparł prosto i wzruszył ramionami. Obcowanie z ludźmi wymagało, mimo wszystko, jakiejś wiedzy o nich. Bycia ludzkim. Normalnym. - Musimy umieć zachowywać się po ludzku, nie jesteśmy przecież zwierzętami - oznajmił to tak, jakby sam socjalizował się z każdym. Jakby był prawdziwym ekstrawertykiem i miał całą rzeszę ludzkich przyjaciół. Wcale nie miał. Ale przecież Ophelia wcale nie musiała o tym wiedzieć, no prośba. - W rozmowie twarzą w twarz trzeba się bardziej wysilić, bo nie możesz po prostu pokazać. - Czy to emocji, czy obrazu, czy wspomnienia. Trzeba było bazować na tonie głosu, mimice, samej treści. Rozmowa łączem telepatycznym była znacznie łatwiejsza pod tym względem i przystępniejsza zwyczajnie, zwłaszcza między osobami, które od dziecka jej używały. Czasami łączenie się z kimś nieobytym z tą formą komunikacji było trochę chaotyczne, bo ci wszyscy nieobyci nie do końca potrafili oddzielić rozmowę od własnych myśli i widać było cały ich umysł jak na dłoni. - Eee... dobra, daj mi swój numer może, to się ogólnie umówimy na to szukanie - powiedział nagle, odblokowując ponownie swój telefon. - Mam dosyć napięty grafik ostatnimi czasami. Taka ważna persona. Wiele znaczący w magicznym świecie nikt. Nie miał najmniejszego pojęcia, że w dniu, w którym jego magiczna aplikacja zaczęła działać poprawnie, stał się kimś znacznie ważniejszym. I to w rozgrywce, w której nawet - jak uważał - nie brał udziału. Musiał bardzo szybko nauczyć się bardzo wielu rzeczy, musiał też nauczyć się grać w te wszystkie gry jednocześnie. W grę z Łowcami, w gry Conventusu. Wplątał się w niezły sajgon, stał po same uszu w gównie, a nawet jeszcze nie poczuł tego smrodu. |
|
| Sponsored content
| Temat: Re: Starbucks Coffee | |
| |
|
| |
| |
|