Garaże
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
Deus Ex Machina
Deus Ex Machina
Garaże Empty

PisanieTemat: Garaże   Garaże EmptyPią Lis 03, 2023 12:56 pm

Garaże EG553Qq

Niewielki dziedziniec wewnątrz pierścienia niewysokich budynków, do którego przechodzi się przez bramę wjazdową. Znajduje się tu kilka baraków służących za garaże. Wszystkie ściany pokrywają niewybredne napisy i trochę bardziej skomplikowane graffiti, bardzo często można tu spotkać tak zwaną młodzież patologiczną, której najlepszym przyjacielem – zaraz obok papierosa, blanta i puszki piwa, rzecz jasna – są tulipan i nóż sprężynowy.

Dimitri
Dimitri
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyNie Sty 14, 2024 8:56 pm

Powoli się docierali. Wizyta u państwa Adamsów sprawiła, że Dimitri trochę lepiej rozumiał Franklina i, w pewnym sensie, starał się trochę wyprzedzać go, w pewien sposób zgadywać, co się mogło dziać w jego głowie – czy nowa sytuacja go stresowała? Czy pójście z nim do nowego miejsca wywoła w nim dyskomfort? Nowa podkładka pod mysz ma być kolorowa czy po prostu czarna? Wcześniej liczył głównie na to, że białowłosy sam mu wszystko powie, jeśli będzie z czegoś niezadowolony – teraz też miał nadzieję, że to zrobi, ale zwracał większą uwagę na niewerbalne komunikaty. A w tym przecież był dobry: w skupianiu się na tym, co między wierszami.
Ale od wizyty w domu rodzinnym minęły dwa tygodnie.
Franklin umiał już liczyć i sznurować buciki, do tego coraz lepiej radził sobie z kontrolowaniem głodu. Do pełnej kontroli wciąż było mu jeszcze daleko, taka nauka mogła mu zająć całe lata, ale jak na wampira świeżo wyjętego z piekarnika radził sobie doskonale. Dlatego Dima uznał, że może już najwyższy czas zacząć naukę czegoś nowego. Czegoś, co często ratowało niejedną wampirzą dupę w patowej sytuacji.
Hipnoza.
Wcześniej tego wieczora zaczął ten temat dość niezobowiązująco, bo od teorii – a konkretnie od tego, jak podchwytliwe może być formułowanie poleceń. Jak zwykłe zaprzestań wszystkiego co robisz mogło sprawić, że zamiast przestać krzyczeć i uciekać człowiek po prostu padnie na ziemię, bo przestał również oddychać. Albo jak w przypadku konieczności przedłużenia działania hipnozy warto powiedzieć coś w stylu: od teraz wykonuj moje polecenia, a kiedy sobie pójdę, zapomnij o wszystkim, co się tu wydarzyło. Podawał mu całe mnóstwo przykładów, niektórych wymyślonych, niektórych z własnego doświadczenia. Te były zdecydowanie najbardziej przypałowe, ale w żadnym momencie Dimitri nie napomknął, że faktycznie miały miejsce i że przytrafiły się właśnie jemu.
Bo i po co niby miał o tym mówić...
Teraz przyszedł czas na praktykę. Dopiero co się posilili, więc obaj byli w pełni sił, a i ryzyko, że Franklin niechcący się rzuci na swój obiekt naukowy też znacznie zmalało. Białowłosy jednak nie wiedział jeszcze, że teraz przyjdzie czas na ćwiczenia. Dimitri chciał mu zrobić niespodziankę. Czy udaną? Miało się dopiero okazać. Ale miejsce wybrał starannie – wystarczająco opuszczone, by nikt im się nie wtrącał, a jednocześnie nie tak wyludnione, by na potencjalną ofiarę mieli czekać pół nocy. Tutaj, na garażach i w otaczających je zaułkach, spotkać można było pojedynczych maruderów, którzy albo szli się najebać, albo z najebania się właśnie wracali.
Ewentualnie pół na pół – tych, którzy szli się odlać gdzieś w kąt.
– Wiesz, przyprowadziłem cię tu nie bez powodu – powiedział po chwili długiego milczenia Dimitri, kiedy dotarli do jednej z wyciemnionych uliczek przed samym placem. – I nie bez powodu gadałem ci dzisiaj o hipnozie. Już najwyższy czas, żebyś się jej nauczył.

Null.
Null.
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyNie Sty 14, 2024 9:34 pm

Przywykał powoli, wykazując coraz więcej zainteresowania swoim nowym otoczeniem - i to nie w kwestii samego zadawania pytań na temat wampiryzmu czy innych stworzeń. Bardziej w sensie przyziemnym miejsca, które stawało się jego nowym domem. Można było zauważyć w dość prosty sposób, że dogadywał się lepiej z kotami, a nawet - mimo limitowanej przestrzeni - spróbował zająć się czymś więcej. Jakby nagle zwolnił mu się kawał czasu, bo też i odpadły mu tymczasowo studia. Zresztą, sprawiało mu nawet przyjemność zrobienie czegoś dla nowych kudłatych pupilów.
Może Dimitri co prawda nie mógł być do końca zadowolony, kiedy po tym jak wrócił po wysyłce zamówień, wrócił do w pełni zamontowanych na suifcie kilku podestów i hamaka gdzieś pomiędzy. Tym bardziej, że nowy wymysł Nulla spodobał się kotom na tyle, że zrobiły sobie z niego nowy punkt do polowania na wampiry, szczególnie, kiedy ci byli zajęci bardziej sobą, grami lub czymkolwiek innym. Z drugiej strony, Franklin dużo mniej martwił się potknięciem o kota - choć problemem rzeczywiście stały się te skaczące z góry.
Choć dziwnie podejrzewał tego dnia, że Dima zachowywał się... podejrzanie. Temat zdawał się kręcić wokół jednej rzeczy, jednego tematu, nawet jeśli tłumaczył dość dokładnie, jak bardzo trzeba było uważać na dobór słów - co tylko przysporzyło pytań ze strony Franklina na temat dżinów i innych magicznych stworzeń spełniających życzenia. A później odnośnie samych fae.
Nie zwrócił w pierwszej chwili uwagi, kiedy po polowaniu Dima nie kierował się do domu, a gdzieś... indziej. Ale w pewnym sensie akceptował już większość sytuacji, które mu przychodziły w wampirzej formie. Nic dziwnego, że ze słuchawkami i cicho puszczoną muzyką, po prostu podnióssł na niego wzrok, kiedy ten się zatrzymał. Rozejrzał się po garażach, zaraz unosząc pytająco do góry brew. A słysząc wyjaśnienie jego dzisiejszej monotematyczności, sięgnął jedną dłonią do etui na słuchawki, a drugą po prostu je wyjął z uszu, chowając.
- Zrobiłeś dłuższy wstęp do tematu niż moi rodzice opowiadający mi o tym, skąd się biorą dzieci, wiesz o tym? - powiedział, chowając słuchawki do kieszeni i zostawiając w nich również swoje ręce. - I już się tego nauczyłem - stwierdził, wzruszając ramionami, co nie było do końca prawdą. Znaczy, wiedział teoretycznie na czym miałoby to działać... jak robił to inny wampir. Po prostu... potrzebował nieco więcej praktyki. Nic więcej, prawda? Rozejrzał się po garażach, po uliczce, w której się znaleźli. Właściwie... mogło to być znacznie bezpieczniejsze miejsce do praktyki niż old dreams. Choć zapach uznawał za równie nieapetyczny, nawet jeśli wyczuwał gdzieś w oddali mniej osób.

Dimitri
Dimitri
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyNie Sty 14, 2024 9:49 pm

Hamak dla kotów sprawiał mu tylko jeden problem i bynajmniej nie chodziło tu o to, że koty – zwłaszcza Igracy – upodobały sobie to miejsce jako ambonę łowiecką do szeroko zakrojonych polowań na wampiry. Fakt, że bywało to kłopotliwe, kiedy grał rankeda, a tu nagle ruda czy srebrzysta kulka skakały na niego z góry, ale też nie zawsze udawało im się go zaskoczyć, instynkt drapieżcy brał górę. Bardziej chodziło o to, ze stary pierdziel, kiedy będą zdawali mieszkanie, pewnie przypierdoli się do nowych dziur w ścianach.
Co prawda, taki problem to żaden problem, bo dało się go załatwić właśnie hipnozą, ale nadal była to jakaś mikroskopijna niedogodność.
Dimitri w pierwszej chwili uśmiechnął się szeroko na ten ironiczny komentarz.
– To nie był wstęp do tematu. To była teoria. A raczej jej znaczna część – sprostował, wsadzając dłonie w kieszenie płaszcza. Dopiero następne słowa Franklina sprawiły, że absolutnie znieruchomiał na moment w ten typowy dla starych wampirów sposób – jakby były tylko nieoddychającym, kompletnie martwym elementem tła, który będzie tkwić w miejscu jeszcze wiele lat po tym, jak całe miasto obróci się w pył. Kiedy wreszcie zaczerpnął tchu, żeby się odezwać, wyglądało to trochę tak, jakby ktoś włączył znowu zapauzowany wcześniej film. – Jak to: nauczyłeś się? Kiedy? Jak?!

Null.
Null.
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyNie Sty 14, 2024 10:02 pm

- Teorię też już znam... No... Powiedzmy teorię hipnozy w praktyce - stwierdził, marszcząc lekko nos na własne stwierdzenie. Było zagmatwane... Ale prawdziwe, prawda?
Uśmiechnął się triumfalnie, słysząc zaraz serię pytań. Może był tylko odrobinę dumny z siebie... Nawet jeśli nie udało mu się rzucić hipnozy, to wiedział jak promować. Chyba. Chociaż nie zakładał, że Sava mógłby karmić go bajeczkami, które mogły a nie musiały mieć zastosowania w rzeczywistości. Fakt, po informacji mógł mieć podejrzenia co do tego, że niekoniecznie mu pomagał... Ale czasem życie w wyparciu było łatwiejsze.
- Mówiłem ci, że umiem... Pierwszego dnia. Nocy właściwie... Nie próbowałem wtedy zahipnotyzować Damiena, bo gdybym próbował to by mi wyszło. Zapomniałeś? - zrzucił tę kwestię na tamtą sytuację, wzruszając ramionami jak gdyby nigdy nic. Cóż, zakładał że jeszcze póki w pełni nie opanuje Savskiej teorii wykonania hipnozy w praktyce, dopóty nie będzie miał potrzeby się tym jakoś bardziej martwić. W końcu nie musiał jej stosować na prawo i lewo, przecież miał czas na jej opanowanie...
- Jestem bystry jakbyś jeszcze nie zauważył. I wyraźnie utalentowany jako wampir - dodał pewny siebie, jakby to było oczywistą oczywistością. Choć nie miał nawet punktu odniesienia w tej kwestii... - Nie straciłem jeszcze jakoś kontroli, nie doprowadziłem do... Eee.. w sumie niczego strasznego. Sam talent w najczystszej postaci? Połowa twoich obaw się nie sprawdza - powiedział, jakby miało to zadziałać na jego korzyść. Nawet jeśli na podobny sukces składała się praca ich obu, wciąż powinien być z siebie dumny przecież. Choć teraz dużo bardziej był za sprawą robienia na złość Dimie.

Dimitri
Dimitri
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyNie Sty 14, 2024 10:21 pm

Uniósł brew na tego potworka gramatyczno-logicznego i aż nawet wyciągnął ręce z kieszeni, by skrzyżować ramiona na piersi. Cały był jednym wielkim sceptycyzmem i to był widać choćby z kilometra. Teoria w praktyce? O czym on, do cholery, pieprzył? Żadnej teorii do dzisiaj nawet nie poznał.
– Pierwszego dnia? – zapytał z niedowierzaniem. Czuł się z tą całą sytuacją co najmniej nieprzyjemnie, bo albo Franklin coś robił za jego plecami i teraz udawał niewiniątko, albo, co chyba nawet jeszcze gorsze, kłamał mu prosto w oczy. Albo nawet po prostu się nabijał. – Kłamiesz. Wcale nie umiałeś wtedy hipnotyzować i dobrze o tym wiem. Ale dobrze, skoro taki jesteś pewny swoich umiejętności, w takim razie zamiast potraktować to jako zajęcia praktyczne, potraktujemy to jak egzamin. Jeśli rzeczywiście sam się nauczyłeś rzucania hipnozy, to naprawdę będę pod wrażeniem. Tylko nie brnij już w to kłamstwo, że wcale nie próbowałeś Damiena zahipnotyzować. Nie lubię, jak kłamie mi się w żywe oczy.
To był pierwszy raz, kiedy w głosie Dimitriego dało się słyszeć takie niezadowolenie. Wcześniej nie miał powodu być zły na Franklina, bo nawet jeśli się potykał albo robił coś głupiego, to przynajmniej intencje miał dobre, a teraz... Teraz Dima nie wiedział, jak ma to wszystko odczytywać. Z tego wszystkiego ten niedorzeczny, rosyjski akcent wymknął mu się spod kontroli i wampir zaciągał po słowiańsku bardziej niż zwykle.
Długo na okazję do czynu nie musieli czytać. Dimitri najpierw wyczuł zapach, a potem usłyszał lekko zataczające się kroki. Z wampirzą prędkością stanął przed chłopakiem, może w wieku Franklina, może nawet trochę młodszym, który już ewidentnie był pod wpływem alkoholu.
– Chodź ze mną – mruknął, a potem złapał człowieka za nadgarstek i pociągnął go za sobą, mimo bełkotliwych protestów chłopaka. Raz czy dwa nawet spróbował się wyrwać, ale żelazny uścisk wampira skutecznie mu to uniemożliwiał.
– Proszę bardzo, zaczynaj – powiedział już do Franklina, tym razem dość neutralnie.

Null.
Null.
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyNie Sty 14, 2024 11:00 pm

- Oczywiście - odpowiedział prędko, mogąc się przecież spodziewać że takie kłamstwo miało bardziej niż krótkie nogi. Oczywiście, że jak raz nie pomyślał o tej praktycznej części - zupełnie jakby poczuł się zbyt pewny swego. Trochę tak było. W końcu łatwiej było podważać każdą możliwą rzecz i fakt, kiedy wpadało się w spiralę paniki i przerażenia, niż kiedy był dość pewny swojego miejsca. Tak jak teraz. Nie musiał się bać przecież, w pewnym sensie przyzwyczajał się do Dimy i akceptował swoją sytuację - ale również przecież sam się zaparł, że nie potrzebował pomocy z jego strony w kwestii nauczenia się hipnozy.
Spokój zupełnie go jednak opuścił, słysząc o egzaminie i to podobnym tonem. Był zły o kłamstwo? Nie skomentował tego, nie odezwał się, mając wrażenie, że będzie mu łatwiej przemilczeć temat, który go drażnił. Kiedy zaczynał myśleć o swojej mistrzyni, było łatwo odwrócić jego uwagę - miał tematy przecież, żeby to zrobić. Gry, jeśli mecze szły po jego myśli, ale też i koty, zdjęcia jakieś, pytania o rośliny, albo cokolwiek innego. Kiedy był zły... to było zupełnie nowe terytorium dla niego.
Widząc jak pierw zniknął, a prędko po tym pojawił się z ofiarą, przełknął ślinę głośniej niż by chciał. Przesunął wzrokiem od Dimy, do chłopaka...
Oczywiście, że się zestresował. Było widać przez moment jak chciał się wycofać, jak jego wzrok uciekł, jakby został przyłapany na kłamstwie - bo został, choć nie do końca. W końcu znał teorię hipnozy. Wiedział, jak w teorii ma działać...
Nawiązał spojrzenie z chłopakiem, rzeczywiście idąc zgodnie ze słowami Savy - które przecież już w old dreams nie przynosiły skutku - starając się sobie wyobrazić, że to on miał władzę nad chłopakiem. Że to było prostsze niż zabranie dziecku lizaka - miał mu kazać coś zrobić, najlepiej zapomnieć o ich dwójce, o tym co miało tu miejsce. Chociaż było widać jak szybko sam traci pewność siebie w tej sytuacji, jak nagle w pół się łamie, a nawet z podjętych prób hipnozy nie wychodzi kompletne zero - a sam Franklin wydaje się być jedynie bardziej wystraszony podobną próbą. Podobnie do chłopaka, którego czuł jak tętno przyśpieszało, a który nie rozumiał co właśnie miało miejsce, i co miało być zaczęte.
Zachowujesz się jak sadysta.
Chyba sobie żartujesz.
- Nie mam powodów do hipnozy dzieciaków - stwierdził zaraz, wbijając wzrok w Dimę. Widać było jak szybko z dyskomfortu skierował zaraz złość w stronę Dimy. Jakby to była... jego wina. Ale rozpraszał go fakt, że dopiero co sam był podobną ofiarą. Że tak samo nie rozumiał wtedy...
Wycofał się krok w tył.
- Nie muszę ci udowadniać, że umiem. Może to po prostu ty nie wierzysz, że nie jestem w stanie zdominować czyjegoś umysłu?

Dimitri
Dimitri
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyNie Sty 14, 2024 11:55 pm

Dima rzadko się złościł na prawdziwych ludzi w prawdziwym życiu, częściej bywał nimi po prostu rozczarowany. Tylko grając w gry pozwalał sobie na jakieś silniejsze emocje, kiedy teammate'ci ewidentnie grali albo stopami, albo z wyłączonym monitorem. Rzucał wtedy kurwami i wyzywał ich matki do piątego pokolenia wstecz, ale tak naprawdę traktował to bardziej jak rozładowanie negatywnych emocji, które miały tendencję się gromadzić i piętrzyć warstwami, jeśli się ich nie pozbywało w jakiś zdrowy sposób. A to był zdecydowanie sposób zdrowszy niż pójście i wyjebanie komuś gonga w kaczan albo danie się ponieść podczas pożywiania się. Choć to ostatnie też mu się zdarzało w przeszłości, ale raczej tylko wtedy, kiedy był wygłodzony.
Na Franklina do tej pory nie miał powodu być zły.
I to chyba było właśnie najgorsze.
Złość, jaką poczuł, kiedy tylko zwietrzył kłamstwo – a umówmy się, wcale to nie było trudne w tym przypadku – dość szybko mu przeszła, ale zostawiła po sobie pewne rozgoryczenie. Czy Franklin naprawdę mu nie ufał aż do tego stopnia, że wolał go okłamywać? A może tak bardzo nim gardził, że wreszcie wyszło szydło z worka i po prostu naigrawał się z niego, tym samym pokazując, jak niewielkim szacunkiem go darzy? Obie opcje były po prostu okropne.
Stał z boku i uważnie obserwował Franklina, ale wcale nie było widać, żeby ten faktycznie poczynił jakieś postępy z zakresu hipnozy. Nadal wpatrywał się w jej obiekt jak szpak w pizdę i nadal nic się nie działo, zmienił się jedynie zapach chłopaka – jego wampirzą woń nadpisała gorzkawa nuta stresu. Przekrzywił lekko głowę, kiedy Franklin ze złością dalej szedł w zaparte, mimo że ewidentnie spróbował, ale mu nie wyszło, i Dimie zrobiło się jeszcze bardziej przykro, bo to go tylko utwierdzało w przekonaniu, że w grę wchodziła opcja, w której Franklin po prostu mu nie ufał.
Dimitri podszedł bliżej. Złapał pijanego chłopaka za ramię i bez słowa usadził go w miejscu, bo wyraźnie zamierzał im czmyhnąć, i spojrzał na białowłosego.
– Patrz mu w oczy. Nie próbuj go do niczego zmuszać – powiedział cicho. W jego głosie dało się słyszeć cień rezygnacji. Mógłby się wkurzyć i znowu postawić białowłosego pod ścianą jak przed plutonem egzekucyjnym, próbując go skonfrontować z oczywistym kłamstwem, ale jaki był w tym sens? Mógł też unieść się urażoną dumą i po prostu niczego mu nie pokazywać. Isobel tak by przecież zrobiła. Powiedziałaby, że jak tak jest mądry, to fantastycznie, niech jej sprowadzi do leża trzy ofiary, dla kogoś z takim poziomem hipnozy to nie powinien być problem. Tyle że Dimitri wcale nie chciał być jak Isobel. – Spróbuj otworzyć się najpierw na swoją moc. Na to, co czyni cię wampirem. Na tę iskrę magii, którą od samego początku masz tutaj. – Na chwilę przytknął palec wskazujący do piersi chłopaka, tuż nad jego sercem, ale zaraz zabrał rękę. – A kiedy złapiesz tę iskrę, skup się na niej i dopiero wtedy spróbuj pochwycić spojrzeniem jego uwagę. Spróbuj wciągnąć jego wolę do tej iskry. Możesz wyobrazić sobie, że to ocean, a ty chcesz go wciągnąć tuż pod powierzchnię wody.
Tłumaczył mu najlepiej jak umiał, ale problem z metafizycznym gównem był taki, że to było metafizyczne gówno. Czasem się chwytało je w lot, a czasem dopiero za setnym razem coś klikało, jakiś przełącznik w głowie, który sprawiał, że wszystko wskakiwało na swoje miejsce.

Null.
Null.
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyPon Sty 15, 2024 12:40 am

Był coraz bardziej sfrustrowany w jednej chwili, żeby w drugiej czuć lęk, a w kolejnej jeszcze bardziej być przerażonym podobnej wizji. Nie zmuszać? Czy to nie na tym polegała hipnoza? Na naginaniu woli? Był coraz bardziej zagubiony, coraz mniej rozumiał co miało miejsce. Coraz mniej chciał... na kimś używać hipnozy. Dlaczego by miał? Po co? Oczywiście, że zaczynał mieć wątpliwości, widząc to niezrozumienie u chłopaka przed nim. Oczywiście, że nie chciał wykorzystywać... właściwie czego? Właściwie kogo? Nie chciał tego robić, coraz mniej przemawiała do niego hipnoza przypadkowych osób bez celu.
Nie był pewny czy słyszał swoje własne tętno, czy chłopaka przed nim. Czuł frustrację. Jak wszystko się w nim kotłowało, jak myśli przestawały być jasne. Był zły i na siebie, i na Dimę, i na wszystko dookoła. Nie chciał nawet próbować, ale jednocześnie nie mógł po prostu przestać. Trudno było określić czy bardziej bolała go duma, bo został złapany na kłamstwie - czy raczej dlatego, że wiedział ile razu próbował bezskutecznie kogoś zahipnotyzować.
Odetchnął, jakby próbował się nieco uspokoić, choć nawet przy tym oddechu dało się wyczuć jak drży z frustracji, która tylko się nasilała. Cholerna, okropna...
Powędrował wzrokiem za jego dłonią, ale tylko przez moment, skupiając się na człowieku. Słuchał tego - próbował wyłuskać cokolwiek z tej paplaniny, tak samo jak próbował zrobić to wcześniej w old dreams, ale bez większego sukcesu. Nawet jeśli rzeczywiście starał się przyłożyć - zrobić coś, czego nie do końca rozumiał? Sięgnąć po magię? Ale wciąż, nawet jeśli byłby w stanie...
To była czysta bezradność. Znalezienie się pod taflą wody, nie mogąc się wydostać. Nie będąc w stanie wydostać się na powierzchnię. Woda była przerażająca, mogąc zabić nawet w jednej kropli - a choć sam Franklin nie miał jakiegoś paranoicznego lęku przed oceanami czy innymi zbiornikami wodnymi, podobna wizja napawała go przerażeniem. Nie chciał kogoś wciągać w wir, z którego nie mógłby się wydostać. Nie, kiedy nie miał ku temu powodu - nie, kiedy miało to wyglądać w taki sposób.
Nawet mimo, że starał się, znów prędko przerwał, zupełnie jakby w ostatniej chwili coś go powstrzymywało. Odwrócił się od chłopaka, odwrócił się też do Dimy, czując się jeszcze bardziej złym na samego siebie, że nie wyszło mu po raz kolejny. Frustracja i lęk, ale i złość, która teraz jak raz nie szukała ujścia na starszym wampirze. Głównym powodem, dla którego się odwrócił nawet do niego plecami było to, że czuł jak delikatnie oczy mu zachodzą krwią. Nie chciał płakać. Cholerne...
Zaraz je wytarł do sucha, czując jak go nosiła czysta złość, na którą zapachy dookoła nie pomagały. Ani panikujący i niepewny chłopak, ani nikt kto przechodził gdzieś w okolicy.
Znów odszedł kilka kroków do ściany, wykonując w jej stronę kopnięcie - jakby to miało pomóc mu w wyładowaniu całej frustracji. Choć prędko pożałował, w najmniejszym stopniu nie przyzwyczajony o tego, jaką posiadał siłę - i że wciąż odczuwał przecież ból w tym samym czasie.
- Kurwa... - warknął pod nosem, zaraz kucając, jakby potrzebował chwili na uspokojenie się. - Kontroluj, ale nie kontroluj. Top, ale nie top. Zdecydujcie się - warknął bardziej do siebie, czego raczej pijany chłopak mógł nie zrozumieć bardziej, choć sam Dimitri już jak najbardziej.

Dimitri
Dimitri
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyPon Sty 15, 2024 1:12 am

Gdyby wiedział, jaki mętlik w głowie chłopca wywołają dwie tak naprawdę sprzeczne ze sobą metody tłumaczenia hipnozy, najpierw zrobiłby jeszcze dłuższy wstęp teoretyczny do tematu, zamiast tak po prostu wrzucać Franklina w otwarte wody przeciwstawnych wyjaśnień. Problem polegał jednak na tym, że Dima nie wiedział, że białowłosy potajemnie brał jakieś lekcje hipnotyzowania, i to jeszcze u tak młodego wampira, jakim był Sava. Nie miał prawa tego wiedzieć, więc i przewidzieć rozchwiania, jakie to w młodziku wywoła, też nie mógł. A chyba najgorsze, co można było zrobić przy uczeniu się jakiejkolwiek magii to zwątpić w samego siebie i to, co chce się zrobić. Częściej udawało się tym, którzy nic nie wiedzieli, ale mieli nastawienie typu YOLO niż tym, którzy wiedzieli, czego się spodziewać, ale wątpili we własne siły.
Obserwował swojego potomka uważnie, bo czuł, że coś się z nim działo. Wszystkie emocje, które się w nim kłębiły, były tak zagmatwane, że nawet nie miały jednoznacznego zapachu, a to nigdy nie wróżyło dobrze. Nie czuł jednak, by w chłopaku wzrastała żądza krwi, więc nie mogło chodzić o utratę kontroli nad swoim głodem, tego jednego był pewny. Patrzył z niepokojem na rozwój sytuacji, i wcale przy tym nie pomagał fakt, że przyprowadzony do zahipnotyzowania chłopak też był przerażony i nie rozumiał, co się działo.
Nie zareagował, kiedy Franklin odwrócił się do nich obu plecami, ale kiedy ten kopnął ścianę i praktycznie zrobił w niej wyrwę – pijanemu chłopakowi wyrwał się z gardła jęk przerażenia – już musiał coś zrobić. W pierwszej kolejności odwrócił się do człowieka.
– Nawet się stąd nie ruszaj – Dimitri był tak zaniepokojony własnym podlotkiem, że nawet nie zauważył, jak władczo rzucił to polecenie. Nawet nie potrzebował hipnozy, żeby nakaz nabrał niezwykłej mocy, po prostu przesiąknął tonem sprawczym i dodatkowo przystopował chłopaka. Który zresztą i tak nie potrzebowałby dodatkowej zachęty. Strach działał różnie na różne osoby – jednym dodawał siłę do działania, innym ją odbierał.
Podszedł do białowłosego i przykucnął przed nim.
– Hej, co się dzieje? – zapytał po prostu, bo przecież nie umiał czytać w myślach, a snucie domysłów w takiej sytuacji mogło tylko uczynić więcej szkody niż pożytku.

Null.
Null.
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyPon Sty 15, 2024 1:40 am

Milczał w pierwszej chwili, samemu nie będąc w stanie określić. Jakby liczył, że cisza będzie wystarczająca, żeby był w stanie się uspokoić. Ale nie była. Jedynie bardziej ciążyła, jedynie bardziej wszystko czuł i frustrował się coraz mocniej.
- Nie wyszło znowu tak jak w tym zakichanym barze! Mimo, że na jebanym koniu wyszło! - powiedział rozeźlony, chociaż dla Dimitriego mogło to nie mieć najmniejszego sensu. W końcu nie mógł wiedzieć o niczym - może kojarzyć, że Null kręcił się gdzieś w okolicy old dreams, jeśli spojrzał w odpowiedniej chwili na aplikację śledzącą.
- Nawet jak tylko na moment... To wyszło wtedy na tym zmiennokształtnym! Czemu teraz nie chce wyjść?! Mówicie to samo! Prawie... To ma być kontrola, ale nie ma być kontrola, ale masz mieć władzę, ale nie masz mieć władzę. Wybierzcie jedną wersję wydarzeń, to ma być tej kontroli, czy nie ma być? To ma się czuć względem hipnotyzowanego jakbyś był ponad nim czy nie? - mówił, zaczynając przy tym gestykulować w złości dłońmi na boki, jakby wskazywał na dwie zupełnie przeciwne rzeczy, a jego złość wciąż nie miała ujścia i tylko w nim się gromadziła, razem z frustracją.
- Sam też mówisz, że nie mam mieć nad nim kontroli, ale zaraz mówisz o kontroli! A jedyne o czym myślę to ten cholerny ocean teraz! Wiesz jak silne są prądy wodne? Morskie? Jak nurt porwie ciało czasem to nie można go odnaleźć już nigdy, są tak silne i to w rzekach, a nie w oceanie! - wyrzucał z siebie wszystko bez zastanowienia nawet czy miało to jakkolwiek sens dla Dimitriego. Nie mieściło się to już nawet w jego głowie - potrzebował się tego wszystkiego pozbyć. - Dlaczego miałbym to zresztą robić?? Hipnotyzować... Tak po prostu? Skoro to ma być... Kontrola nad kimś? Po co jak nie potrzebuję! Póki nie potrzebuję...

Dimitri
Dimitri
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyPon Sty 15, 2024 9:58 pm

Nie odzywał się. Słuchał uważnie, marszcząc w skupieniu brwi, ale pierwsze słowa były tak chaotyczne i wyrwane z kontekstu, że naprawdę nie było szans, żeby wyłuskać z tego coś sensownego. Jaki zakichany bar, jaki znowu koń, o czym on plótł? Dopiero późniejsze zdania nakreśliły mu jakoś sytuację. Mniej więcej. I raczej mniej, niż więcej. A więc Franklin próbował hipnozy na jakimś zmiennokształtnym. Chyba koniu. Jeśli tak, to miał przykre podejrzenie, że mogło chodzić o Neila, bo jak wiele mogło hasać koniołaków po świecie – i co, nagle wszystkie były w Birmingham? Do tego ktoś Franklina uczył hipnozy za jego plecami.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o fakty. Reszta znów stała się bezładną, wyjętą z kontekstu paplaniną.
Dimitri w pierwszej chwili poczuł ukłucie złości i znowu tę dziwną bezsilność, jaką wywoływała w nim świadomość, że białowłosy za grosz mu nie ufa. Szybko jednak zdusił to uczucie w zarodku, bo wcale nie byłoby dobrze, gdyby tak po prostu poddał się gniewowi. Do niczego by to nie służyło w tej chwili. Mógł później palnąć Franklinowi kazanie o niebezpieczeństwach zadawania się z nieznajomymi wampirami, kiedy dopiero co zdjęło się wampirzą pieluchę. I, oczywiście, jeszcze się przy tym obrazić trochę. Ale teraz chłopak był w zasadzie w rozsypce i tym trzeba było się zająć w pierwszej kolejności.
– Na swoją obronę powiem tylko, że mówiłem o samej powierzchni oceanu, a nie o wciąganiu na dno – zauważył po długim milczeniu, bo tak szybko porzucić mentorską rolę wcale nie było mu łatwo. – Wstań.
To nie był rozkaz ani polecenie, raczej zwykłą prośba. Podłożył dłonie pod łokcie białowłosego i sam zaczął wstawać, w pewnym sensie ciągnąc Franklina ze sobą w tym łagodnym geście. Kiedy już stali, przez chwilę wpatrywał się w niego, nie do końca wiedząc, co zrobić. Teoretycznie przytulenie chłopaka zadziałało w domu państwa Adamsów, ale to była zupełnie inna sytuacja, obawiał się, że teraz białowłosy po prostu się mu wyrwie i może jeszcze bardziej wybuchnie. Dimitri niespecjalnie był gotowy na przyjęcie na siebie wiadra pomyj, jakie by wtedy zapewne usłyszał, ale alternatywą było wydanie chłopcu rozkazu, a z tym obaj czuliby się jeszcze gorzej. Więc ostatecznie wyciągnął przed siebie ręce i faktycznie przyciągnął Franklina do siebie, zamykając go ciasno w swoich ramionach. Był jednak spięty i w każdej chwili spodziewał się, że białowłosy spróbuje od niego odskoczyć, a w takiej sytuacji nie zamierzał go do niczego zmuszać.
– No już. Oddychaj. Nic złego się przecież nie dzieje – powiedział cicho i powoli, jakby specjalnie w ten sposób chciał zmusić zmysł słuchu chłopaka do skupienia się może nie tyle na słowach, co na sposobie ich wypowiadania. Skupianie się na pojedynczych zmysłach i oddychaniu czasami pomagało przy takich małych załamaniach nerwowych. – Wszystko jest w porządku. Z tobą wszystko jest w porządku.

Null.
Null.
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyPon Sty 15, 2024 10:31 pm

Kulił się cały czas, starając się opanować emocje, które się w nim burzyły. Chociaż w przeciwieństwie do poprzednich wybuchów, ten był skierowany w niego samego. Oprócz ściany, nie szukał jak inaczej mógłby to wszystko wyrzucić z siebie. I słów, które traciły zupełnie sens, kiedy nie siedziało się w jego głowie - a nawet dla niego te myśli nie były w pełni zrozumiałe. Bał się, miał wątpliwości, po części też przez słowa poznanego wampira. Oczywiście, że ktoś natury Franklina, który raczej nie szukał jak zaszkodzić innym, był podatny na wątpliwość co do natury bycia wampirem. Oczywiście, że szukał co było, a co nie było moralnie właściwe. Oczywiście, że nie potrzebował i nie powinien zastanawiać się nad tymi kwestiami tu i teraz - nie póki nie potrafił nad sobą panować. W końcu jak długo mógł utrzymać własne emocje na wodzy? Kiedy przychodziły tak nagle, kiedy tak się na nie trząsł?
Przesunął dłonie na swój kark, wciąż starając się skulić, nawet kiedy został podniesiony z kucek. Był przerażony i zagubiony, wszystkie myśli o złości zastępowały wątpliwości co do wszystkiego. Był coraz mniej zły, a coraz bardziej rozczarowany samym sobą. Zewnętrzny obiekt, na który mógł być zły, i na który mógł wyrzucić wszystkie złe emocje, sprawiał że dużo łatwiej było z siebie to wszystko wyrzucić, w przeciwieństwie do chwili, kiedy cały się w sobie gotował. Wszystko celował w siebie, nie ważąc na własne myśli. Gdyby wyrzucał wiadra pomyj na Dimitriego, prawdopodobnie miałby choć minimalne zahamowania - w przeciwieństwie do momentu, w którym przelatywało mu przez myśl, że to on był problemem. Dla rodziny, dla Dimy, dla wszystkich dookoła. Problemem były studia, problemem był jego wampirzy głód. Problemem był brak samodzielności, brak umiejętności hipnozy, problemem był każdy pojedynczy element.
Nie odsunął się, niemalże intuicyjnie mocniej wciskając się w wampira, jakby chciał się schować.
- Odeślij go... - poprosił nagle cicho, chociaż wciąż miał problem z uspokojeniem się. Jakby szukał tego, na czym mógł się skupić - nawet jeśli nie podnosił wzroku, nawet jeśli zaciskał palce na swoim karku, jakby to miało sprawić, aby zachował świadomość. - Tego chłopaka.. - dodał, bo łatwiej było mu trzeźwo myśleć w tej chwili o kimś innym. Była to próba odwrócenia własnej uwagi od samego siebie. Łatwiej było skupić się na kimś innym, a nie zastanawiać się na tym, co działo się we własnej głowie. Oczywiście, że dlatego tak mocno skupiał się na przyziemnych sprawach. Biznes Dimy, przeglądanie mieszkań i domów wystawianych na wynajem.
W tej chwili nawet jeśli jego głos drżał. Starał się uspokoić, nawet jeśli nie wiedział jak - odsunął się na dwa kroki od wampira, jakby chciał go w ten sposób ponaglić do spełnienia swojej prośby. W końcu chłopak był świadkiem wszystkiego...
- Naprawdę... Mi wyszło kilka razy.. na zmiennokształtnym... - dodał cicho, jakby chciał się usprawiedliwić, choć tym razem brakło pewności w jego głosie, z którą mówił za pierwszym razem o tym, że potrafił hipnotyzować - w tej chwili brzmiał, jakby chciał się tłumaczyć z porażki, że nie udało mu się zahipnotyzować chłopaka siedzącego nieopodal.

Dimitri
Dimitri
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyPon Sty 15, 2024 11:06 pm

Franklin nie dość, że się nie odsunął, to jeszcze nawet jakby się bardziej wtulił w niego. Powiedzieć, że to Dimę zaskoczyło, to jak nie powiedzieć nic. Po wszystkim, co dzisiaj widział i słyszał, był praktycznie pewien, że białowłosy się od niego odsunie z jakimś niemiłym grymasem na twarzy, świadczącym, że takie gesty ze strony starszego wampira są mu co najmniej niemiłe. No tak. Widocznie naprawdę potrzebował pocieszenia i chwili spokoju, znacznie bardziej, niż się to Dimitriemu wydawało.
Nie miał pojęcia, co się działo w tej białowłosej głowie, ale najwyraźniej miał problem w ogóle z samym konceptem używania hipnozy. Może było jeszcze na to po prostu za wcześnie. Dima uznał, ze skoro chłopak jest taki praktyczny i tak dobrze sobie radzi z trzymaniem Głodu w ryzach, to jest gotowy na ten etap nauki, ale może psychicznie nie był w stanie przeskoczyć jeszcze pewnych rzeczy. Przestawić się na myślenie, że nie jest już człowiekiem.
– Jasne – odmruknął w odpowiedzi i wbił spojrzenie w stojącego nadal w tym samym miejscu chłopaka, który nie ruszył się nawet na milimetr, tylko obserwował ich z przestrachem. Sprawiał wrażenie znacznie bardziej trzeźwego niż jeszcze parę minut temu. Pochwycenie jego spojrzenia z odległości kilku kroków nie było problemem, a że Dimitri – ponownie – nie zamierzał puszczać Franklina dopóty, dopóki sam się nie odsunie, zostawało tylko zahipnotyzowanie go z tej odległości. Dla kogoś, kto miał sześćset lat praktyki, nie było to żadnym wyzwaniem. – Zapomnij o nas. Zapomnij, co się tu dzisiaj stało. Wracaj do swoich zajęć – powiedział stalowym głosem. Amator trunków wypijanych w ciemnej bramie posłusznie ruszył dalej wzdłuż uliczki, najwyraźniej nadal zamierzając się odlać. Pęcherz nie sługa.
Dimitri wrócił całą swoją uwagą do Franklina. Przesunął prawą dłoń wyżej, na wysokość jego karku, i delikatnie zacisnął ją na palcach białowłosego.
– Wierzę ci – powiedział szczerze. Naprawdę mu wierzył. Bywały chwile, kiedy Franklin strasznie kręcił albo kiedy odwracał kota ogonem i próbował wmówić Dimie, że czarne jest białe, ale zazwyczaj rozpoznawał te sytuacje bez pudła. Bo białowłosy nie był złym ani wyrachowanym dzieciakiem, niespecjalnie umiał kłamać. Może dlatego fakt, że robił coś za plecami starszego wampira – w dodatku coś potencjalnie bardzo niebezpiecznego – tak go zabolał. – Opowiesz mi o tym później. Teraz po prostu oddychaj. Powoli, ustami wdech, nosem wydech – poinstruował go.

Null.
Null.
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyPon Sty 15, 2024 11:44 pm

Nie był zły, nie do końca też nie ufał wampirowi - choć to przychodziło mu z dużo większym trudem. Przekonanie się, zaakceptowanie stanu rzeczy. Nawet jeśli zdawał się dobrze adaptować do nowej sytuacji, było to wyłącznie za sprawą tego, że nie analizował jej bardziej niż musiał. Nie podważał każdego słowa Dimitriego, choć kiedy tylko pojawiła się okazja do sprawdzenia tego wszystkiego, oczywiście że chciał to zrobić. Chciał poznać perspektywę innych wampirów - innych stworzeń. Tym bardziej, że był kimś, kto od lat był uczony analizy i sprawdzania źródeł - zresztą same jego zainteresowania krążyły wokół podważania tego, co było przyjęte przez ogół. Chciał podważyć słowa Dimitriego, chciał je sprawdzić i usłyszeć inną perspektywę. Po części też dlatego, że bał się polegać na jednym źródle informacji - wizja pełnego zaufania komuś, kogo przecież znał zaledwie kilka tygodni, przerażała go, kiedy bardziej się nad nią zastanawiał.
Tym bardziej, kiedy ta zupełnie obca osoba miała być jedyną stabilną rzeczą w jego życiu - bo wszystko inne nie miało prawa bytu. Znajomości musiały zostać bardziej zdystansowane, nie mógł widywać się z ludźmi, na których mu zależało, mimo że był uczony od małego, jak istotne były te relacje. Uwielbiał ludzi, uwielbiał z nimi spędzać czas i był otwarty na wszystkich. A teraz bał się, że mógłby zrobić komuś krzywdę, tym bardziej kiedy poczuł jak prawdziwym było to zagrożeniem, wizytując w domu rodzinnym.
Uspokoił się nieco bardziej, kiedy docierało do niego, że chłopak rzeczywiście gdzieś odchodził. Nie powinno być w tym krzywdy, nic się nie stało przecież, prawda? Chociaż po tym, kiedy człowiek zniknął z alejki, Franklin prędko wrócił do miejsca, w którym stał, wtulając się w Dimę, jakby chciał się schować. Choć w gruncie rzeczy to było jego celem. Tym bardziej, kiedy dostał na to przyzwolenie - bo w końcu tak powinien to traktować. Wystarczyło napomknąć o możliwości czegoś, a od razu to zagarniał, jeśli potrzebował.
Nawet, kiedy łapał wdech, czuć było jak bardzo się trząsł - z każdym kolejnym coraz mniej. Z każdym kolejnym coraz bardziej się uspokajając, choć jego umysł wciąż odbijał nieprzychylne myśli, powoli je wyciszając.
- Przepraszam... - wydukał cicho po dłuższym czasie, chociaż wcale się nie odsuwał od starszego. Bał się, że wszystko nagle w niego uderzy znowu - cała frustracja, cały stres, wszystko na raz. Było to męczące. Nie pamiętał, żeby kiedykolwiek wcześniej miał aż takie problemy z wybuchami złości, z paniką. Były momenty, kiedy rzeczywiście był na coś zły lub emocje przejmowały nad nim kontrolę, ale nie był pewny jak bardzo w tej chwili to wszystko było winą przemiany.
- Naprawdę przepraszam... Nie umiem tego opanować. To samo nagle się zaczyna, a później nie chce się skończyć, a później jeszcze coraz więcej rzeczy się gromadzi, i jedno na drugie się nakłada... - zaczął znów, chociaż zatrzymał się, jakby w nagłej panice, wstrzymując oddech - jakby to miało pomóc mu się uspokoić, choć nie czuł, aby zaczynał panikować. Możliwe, że nawet teraz zareagował na zapas, kiedy jego umysł powoli odzyskiwał trzeźwość.

Dimitri
Dimitri
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyWto Sty 16, 2024 12:17 am

Po raz kolejny wziął go z zaskoczenia. Dimitri nie spodziewał się, że Franklin tak po prostu znów się w niego wtuli, nawet jeśli w pewnym sensie sam go do tego zachęcił tym złapaniem go za dłonie. Tym razem oplótł go ramionami gdzieś na wysokości łopatek, jeszcze ciaśniej, niż wcześniej. Ten rodzaj bliskości, nieważne, że wynikał z sytuacji awaryjnej, był czymś dobrym. Czymś naturalnym w zdrowej relacji wampirzego mistrza i jego pomiotu. Mimo że sam jako wampirzy podlotek tego nie doświadczył, to przecież miał do pewnego stopnia porównanie na bazie tego, co łączyło go z Alice. Relacja przemienionego i przemieniającego mogła mieć różne oblicza, w zależności od tego, jakie relacje łączyły taką dwójkę, ale ten podstawowy, jakby fabryczny poziom bliskości zawsze powinien być czymś dobrym, bo tak został zaprojektowany przez... właściwie ciężko było powiedzieć, kogo. Boga? Dimitri skrzywiłby się na taką sugestię. Jakiegoś wyjątkowo potężnego nekromantę z dawnych czasów? Zderzenie magii? Jakiś inny potężny byt, który kiedyś był bóstwem, a teraz już dawno nikt o nim nie pamiętał? Było tak wiele niewiadomych w tym temacie, że bezpieczniej było nie zgadywać. Ale ta bliskość powinna gwarantować właśnie to jedno: bezpieczeństwo.
Franklin nie ufał Dimitriemu, co nie było jakąś szczególną niespodzianką, biorąc pod uwagę sposób, w jaki do jego przemiany doszło, ale starszemu wampirowi aż do dzisiaj wydawało się, że powoli pokonują tę barierę. Że białowłosy uczy się mu ufać, tak jak i Dima stopniowo coraz bardziej pokładał w nim swoje zaufanie. Czy to, że tak nie było, zmieniało cokolwiek? Nie bardzo. Rosjanin nie potrafił traktować chłopaka inaczej, może jedynie teraz będzie mocniej się zastanawiał, gdzie on naprawdę znikał, kiedy nie było go w domu, ale nie zamierzał mu niczego zabraniać tak długo, jak nie kończyło się to jakimś nieszczęściem. A to, że stary, neurotyczny wampir poczuł się w środku trochę zraniony to już był wyłącznie jego problem.
– W porządku – odpowiedział równie cicho. Nie trzeba było mówić głośniej, pewnych rzeczy nawet nie wypadało mówić inaczej, niż szeptem albo bardzo wyciszonym głosem. – To normalne. Przechodzisz największą zmianę w swoim życiu. I nie mówię metaforycznie. Fizycznie przechodzisz taką zmianę, że może to wpływać na wszystkie twoje odczucia. To normalne. I to się w końcu wyrówna. Wiem, co mówię – też to przechodziłem. Dawno, ale nadal dobrze to pamiętam. Poza tym... – Dimitri zawahał się na chwilę, przygryzając dolną wargę. Może nie powinien był o tym mówić tak wcześnie. Może nie powinien mówić o tym tutaj i teraz. Ale miał wrażenie, że to może pomóc, choć odrobinę. – Poza tym nie jesteś moim pierwszym potomkiem. Twoja, eee, z braku lepszego słowa... siostra... też to przechodziła.


Umknęło mi to cofnięcie się o kilka kroków, ale już chuj z tym... xD

Null.
Null.
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyWto Sty 16, 2024 12:47 am

Nie potrzebował większego uzasadnienia, nie potrzebował się usprawiedliwiać w tej kwestii. W końcu był dzieckiem przyzwyczajonym do tego, że inni - ale w tym i on sam - potrzebowali bliskości. Przychodził i potrafił zagarnąć wszystkiego garściami, kiedy mu się tylko pozwoliło, chociaż nie musiało to wcale oznaczać czegoś złego - szczególnie, że sam wtedy potrafił dawać sam z siebie dużo. Szukał, czasem nawet podświadomie, sposób na odwdzięczenie się. Szukał, jak mógł ucieszyć innych - jak sprawić im przyjemność w drobnych gestach, pamiętając o niektórych rzeczach.
- To nie w porządku... to irytujące! - oburzył się, choć zaraz jego wargi zmieniły się w cienką linię. Było to irytujące dla niego, ale zaraz uciążliwe myśli wróciły do niego - w końcu jak bardzo irytujące musiało być dla Dimy? Oczywiście, że czuł się coraz bardziej winny, oczywiście że starał się słuchać jego słów, ale jakby się rozmywały. Pamiętał? Rozumiał? Nie był pewny co do tego - oczywiście że chciał się zaprzeć, że to było czym innym, nawet jeśli nie miał do końca pojęcia, że Dima nigdy nie był człowiekiem. Nie miał pojęcia...
Było widać jak nagle jego zachowanie się zmienia, wyłapując nową informacje, której nawet się nie spodziewał. Miał... siostrę? Kolejny wampir? Ktoś, z kim potencjalnie mógłby porozmawiać? Dowiedzieć się więcej... o wszystkim? Potwierdzić, zaprzeczyć? Nie miał nawet pojęcia, kiedy jego dłonie przeniosły się z własnego karku na ramię Dimy. Oczy od razu utkwiły w nim, jakby czekał na więcej informacji - zupełnie jakby to co miało miejsce chwilę wcześniej w ogóle nie miało miejsca. Jakby nie zapierał się o własnych umiejętnościach co do hipnozy - jakby nie tracił nad sobą kontroli, jakby to wszystko było tylko drobnostką.
- Co się z nią stało? Jak się nazywa? Mieszka w Anglii? Gdzie mieszka? Czemu nie tutaj? Pokłóciliście się? Kiedy ją przemieniłeś? - zaraz zaczął wypytywać, nawet nie dostrzegając, że niemalże uwiesił się na Dimitrim, jakby po części chciał go sprowadzić te kilka centymetrów niżej, żeby być z nim na równi, żeby odpowiedział na wszystkie interesujące go zagadnienia i nową rewelację w postaci... innej wampirzycy? Wampirzej siostry? Czegoś, czego się nie spodziewał w najśmielszych snach! Oczywiście, że chciał się dowiedzieć więcej!
- Dlaczego ją przemieniłeś? Jak to przechodziła? Masz do niej kontakt? Mogę do niej kontakt? - kolejna fala pytań, wyczekujący wzrok - i fakt, że trudno byłoby teraz zbyć Franklina brakiem odpowiedzi.

Dimitri
Dimitri
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyWto Sty 16, 2024 1:16 am

Franklin miał absolutną rację – to w ogóle nie było w porządku. Może byłoby bardziej, gdyby sam się o przemianę prosił, tak jak Alice, ale on tak naprawdę nie wiedział, na co się pisał, bo Dimitri przezornie mu o niczym nie powiedział. Białowłosy nie został wampirem dlatego, że tego pragnął, że chciał życia wiecznego, potęgi czy po prostu dołączenia do świata nadprzyrodzonego – został nim wyłącznie dlatego, że znalazł się w bardzo nieodpowiednim miejscu, w bardzo nieodpowiednim czasie. Miał pełne prawo denerwować się na to, że cały jego świat emocji – zresztą, cały jego świat w ogóle – uległ gwałtownej zmianie już nawet nie tyle z dnia na dzień, co po prostu z minuty na minutę.
– No, może i nie jest w porządku – mruknął Dimitri wyjątkowo zgodnie. – Ale to jak najbardziej normalne. Nie jesteś w tym odosobniony.
Zamrugał kilka razy, kiedy Franklin gwałtownie zmienił pozycję i praktycznie próbował wcisnąć przy tym Dimę w ziemię. Spodziewał się, że nowa informacja bardzo pochłonie Franklina. Spodziewał się wysypu pytań. I miał nadzieję, że trochę to odciągnie jego myśli od tego wszystkiego, co się z nim działo. Nie spodziewał się tylko, że ten mały wybieg zadziała aż tak skutecznie. Mimowolnie uśmiechnął się słysząc te wszystkie pytania.
– Zimno coś dzisiaj. Nie chciałabyś się napić herbaty czy coś? – zapytał jak gdyby nigdy nic, z premedytacją ignorując wszystkie pytania o Alice i tym samym drażniąc się z podlotkiem, patrząc przy tym gdzieś w przestrzeń. Przez chwilę udawał namysł. – Hm, może też bym się napił herbaty. Dawno tego nie robiłem. – Dalej bawił się w najlepsze, udając, że nie dostrzega zniecierpliwienia białowłosego. Kiedy napór na jego ramię stał się nie do zniesienia, w końcu spojrzał w niebieskie, wypełnione niepohamowaną ciekawością oczy. – Właściwie od czasu, kiedy ostatni raz się z nią widziałem twarzą w twarz, czyli jakieś sto lat temu. Nadal utrzymujemy kontakt, ale Alice chciała koniecznie zamieszkać w Ameryce. Myślę, że o reszcie chętnie ci sama opowie, bo już z nią o tym rozmawiałem. Jest ciebie bardzo ciekawa.

Null.
Null.
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyWto Sty 16, 2024 1:51 am

- Nie jest zimno, tobie jest tylko zimno - stwierdził, nie odrywając od niego wzroku, który mówił tylko odpowiedz mi!. Ciągnął go mocniej, uwieszał się niemalże na nim, na zmianę z próbą wyskoku. Wszystko byleby mu odpowiedział na jego pytania o temacie, o którym sam wcześniej nigdy wspominał. A teraz odmawiał dania mu informacji!
- Dima! - zawołał, słysząc jego wywód o herbacie. - Zrobię ci herbaty jak wrócimy! Odpowiedz mi w końcu! - zawołał, coraz bardziej się niecierpliwiąc niczym małe dziecko, które nie mogło się doprosić odpowiedzi na zastanawiające je temat. Po części, dokładnie tak było. W końcu uwaga Franklina wciąż była niezwykle łatwa do odwrócenia - wystarczyło zacząć opowiadać mu o innych istotach, które mógł spotkać, albo o czymś, czego jeszcze nie wiedział na temat wampiryzmu. Albo życia swojego mistrza.
- Ale.. jak ja z nią porozmawiam jak żyje w Ameryce?! - zawołał zaraz nie pocieszony, i wcale nie zapomniał o cudach techniki takich jak internet i komunikatory, bo jego zmartwienie było zupełnie inne.- Przecież mnie odcina jak u nich zapada noc! Nie jestem w stanie siedzieć.. wschód i mnie nie ma całkiem -zaraz zawołał szczerze niezadowolony podobną rewelacją. Zaraz też, wciąż trzymając się mocno ramienia Dimy, kucnął nagle do ziemi, jakby chciał w niezadowoleniu uwiesić się na nim bardziej. Nie dość, że się z nim droczył to jeszcze później dzielił się z nim takimi rewelacjami! - Discord? Albo telefon? Zawsze tekstowego coś możemy wymieniać.. - stwierdził prędko, wyraźnie chcąc czym prędzej dostać namiary. Zupełnie zapomniał, że miała go czekać jakakolwiek reprymenda o nauce za plecami Dimitriego z innymi magicznymi. Właściwie to Franklin zupełnie nie pomyślał o fakcie, że mogłoby się to spotkać z reprymendą, skoro nie przywoływał z imienia ani Savy, ani zmiennokształtnego. Nie zadawał sobie pytania, ilu dokładnie koniowatych czy wampirów mogło znajdywać się w Birmnigham, i jakie było prawdopodobieństwo, że Dima ich znał. Cóż... tutaj Null. miał pewność, że znał obu, ale nie wydawało mu się, aby utrzymywali jakiś bardziej regularny kontakt. W końcu w innym wypadku, chyba by już jego potajemne nauki wyszły na jaw?
Zresztą, jakie miałoby być zagrożenie z próby nauki czegoś od innego wampira? Poza może tym, że mógł mieć zupełny mętlik w głowie, co dopiero miało miejsce. Ale całe szczęście, Franklin z łatwością się rozpraszał na nowe tematy.

Dimitri
Dimitri
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyWto Sty 16, 2024 2:17 am

Co jak co, ale na ciekawskość Franklina zawsze mógł liczyć. W końcu nie wytrzymał i po prostu roześmiał się w głos, kiedy jego próby wyciągnięcia z Dimitriego odpowiedzi stały się wyjątkowo natarczywe. Na moment sam nawet zapomniał, że się na swoim potomku zawiódł.
Pokręcił lekko głową.
– No, ciebie może i odcina – przytaknął niemalże bezdusznie, ale zaraz się uśmiechnął kącikiem ust. Franklin był tak niepocieszony! Nie umiał trzymać go długo w takim stanie. – Ale Alice nie odcina. Powinniście być w stanie się ustawić tak, żeby chociaż z godzinę sobie w spokoju pogadać.
Schylił się, złapał kucającego Franklina za jedną z dłoni i pociągnął go do góry.
– Chodź do domu. Nie ma sensu o tym wszystkim rozmawiać akurat tutaj – powiedział już trochę poważniej. Na chwilę zapomniał, najpierw skupiony na uspokojeniu białowłosego, a potem na droczeniu się z nim, ale teraz już pamiętał. Miał z młodym wampirem wiele do omówienia, od kłamstw począwszy, przez zadawanie się z obcymi wampirami, kiedy sam nie był w stanie się obronić aż po filozofię hipnozy.
Już o samym potajemnym uczeniu się tego ostatniego z owym obcym wampirem nie wspominając.
– Alice powiedziała, że discord będzie wygodniejszy, bo i popisać można, i jakieś kamerki – odparł w końcu, kiedy ruszyli w stronę swojego osiedla. Nie mieli daleko. Dimitri zerknął w stronę białowłosego. – Chyba że nie chcesz żadnych kamerek, to jej przekażę.

Null.
Null.
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyWto Sty 16, 2024 2:33 am

- Bardzo zabawne - oburzył się na śmiech, marszcząc brwi bardziej naburmuszonym niż rzeczywiście złym. Tym bardziej, że nie dostał również informacji o tym jak bardzo go odetnie pierwszej nocy! A raczej... pierwszego ranka. Od tamtej pory niemalże religijnie pilnował czasu wschodu słońca, praktycznie zawsze znajdując się grzecznie w łóżku, gotowym do spania.
Dał się pociągnąć do góry bez większego problemu. - Na kamerkach będzie mogła zobaczyć koty, zresztą, dlaczego miałby to być dla mnie problem? Chcę też zobaczyć jak wygląda, i co lubi! Może będzie można jej wysłać coś ładnego, jakiś prezent?? A do tego trzeba widzieć jak wygląda, jeśli miałoby to być ubranie albo jakaś biżuteria... Albo coś do mieszkania. Warto znać gust przecież! - od razu się podjął, bo skoro była to mowa o jego s i o s t r z e, to oczywiście że czuł się zobowiązany do zaprzyjaźnienia się z nią i poznania.
Ruszył za Dimą, bez większego problemu, zupełnie będąc pochłoniętym nowym tematem. Na pewno też jego emocje się bardziej ustabilizowały - był spokojniejszy, mimo ekscytacji która cały czas mu towarzyszyła. Nie przemieniała się jednak w bardziej agresywne i obezwładniające emocje. Był po prostu... bardziej sobą. Może z nieco za dużymi pokładami energii, za które jednak w tej chwili był odpowiedzialny Dimitri. To w końcu on zrzucił na niego bombę w formie nowej informacji o kimś, kogo nie podejrzewał nawet o istnieniu.

z/t x2

Null.
Null.
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyPon Sty 22, 2024 2:39 pm

- Eeee... Tak... - zawahał się, zastanawiając jak kiedyś wytłumaczył dziadkom, czym było granie online. - Potrzebujesz do tego stabilnego internetu. Tak, żeby cały czas był, nie? No i grasz z kolegami, albo z obcymi ludźmi, tak że jesteś w domu swoim, a oni w swoim. Nie, że siedzicie obok - powiedział, mając nadzieję, że w jakiś sposób koncept gier online stanie się jaśniejszy. - Nie jest szkodliwy chyba... Bardziej interesowny? Wiesz, nie musiał się zgadzać, żeby mnie uczyć hipnozy, a jednak to zrobił... - powiedział, bo w końcu rzeczywiście jeśli był czyimś obowiązkiem to Dimy, a nie drugiego wampira. Choć już po chwili słuchał uważnie tego, co miał mu do powiedzenia Neil na temat jego relacji z Dimą. Czyli... Dość sporo się zgadzało z tym opisem.
- Mogę czasem wpadać jak chcesz. Ale dwie sprawy... Nie potrzebuję zarzucania kasą, jasne? I nie potrzebuję krwi. Tym bardziej nie takiej, która działa jak używka... - powiedział, samemu w końcu zawsze będąc osobą towarzyską. Zastanowił się jeszcze chwilę.
- Ale jeśli lubisz zarzucać innych... Nie myślałeś o nauczaniu? No, kwestia czasu... Ale jestem pewny, że jakbyś uniwersytetowi zaproponował darmowe warsztaty z robienia biżuterii dla chętnych z kierunków artystycznych, trochę chętnych by było. To... Nie to samo co ktoś bliski. Ale wiesz, lepsze zagospodarowanie i twojej kasy, i twojego czasu - zaproponował mu, nie będąc nawet pewnym czy ten tego nie próbował wcześniej. Cóż, student jednak w nim cały czas siedział - i może przyjaciel, bo znał i osoby z innych kierunków. Niektórych nie było stać na drogie kursy poza szkołą, albo nie było ich stać na materiały do własnych hobby. Ograniczenia pomagały się rozwinąć, ale czasem i powstrzymywały wzrost...
- To w sumie... Dużo wyjaśnia. W sensie, Dima jest rzeczywiście paranoikiem... Powinniście pogadać, serio, wciąż przy tym obstaję - powiedział, po drodze jeszcze wysyłając wiadomość do Dimy czy mógłby do nich wyjść. Wyjątkowo nie posiadał jakiegoś niecnego planu na swatanie dwójki - nawet jeśli się już nieco uspokoił, wciąż czuł potrzebę, żeby przytulić się do starszego wampira. Wciąż czuł niepokój.
Nic dziwnego, że kiedy samochód się zatrzymał, zabrał puszkę z ciastkami od babci i od razu wyskoczył z niego, rozglądając się za Dimą, mając nadzieję że ten rzeczywiście się oderwał na moment od komputera.

Dimitri
Dimitri
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyPon Sty 22, 2024 3:56 pm

Oderwał się od monitora dużo wcześniej, niż dostał smsa. Czuł, że jego podlotkiem targają jakieś silne emocje, które mogły doprowadzić go na krawędź i sprawić, że chłopak utraci nad sobą kontrolę, choć określić, jakie to były emocje – nie był w stanie. Chodził tylko po mieszkaniu, starając się utrzymać ludzkie tempo, i nawet koty uciekły mu spod nóg, instalując się wygodnie na hamaku pod sufitem – Lord i Igracy – albo w transporterku – to już Stefan. Trzy kroki w prawo, cztery cztery kroki do przodu, trzy kroki w lewo, cztery do przodu... I powrót. Z niepokojem zerkał co chwilę w wyświetlacz telefonu, a i tak drgnął zaskoczony, kiedy usłyszał sygnał powiadomienia. A może nie zaskoczony, tylko z tego całego niepokoju, jaki odczuwał? Powinien być przy Franklinie, ale raz, że ten się uparł, że chce iść na jazdę sam, a dwa, że... Dimitri niespecjalnie chciał się widzieć z Neilem. Nie po tym, kiedy ten po prostu zrejterował, gdy ich rozmowa przybrała mało przyjemny odwrót. I nie po tym, jak nagadał Savie Bóg wie czego, że ten aż poczuł się w obowiązku, żeby mu o tym napisać.
I na pewno nie po tym, jak Franklin napisał do niego w imieniu Dimy. To było tak żenujące, że aż musiał wtedy po prostu wyjść i rozchodzić ten cały cringe, jaki go złapał, bo aż go skręcało w środku.
Od razu po odczytaniu smsa odpisał Franklinowi, ale kasował wiadomość chyba ze trzy razy, zanim w końcu ją wysłał, bo ciągle wychodziły mu jakieś pełne pytań o to, "czy na pewno wszystko w porządku" tasiemce. Zarzucił na siebie skórzaną kurtkę, wcisnął się w glany i już go nie było.
Teraz chodził wzdłuż jednej z ulic tuż przy garażach. Tutaj miał zdecydowanie więcej kroków do zrobienia.
Kroki uspokajały.

Neil Gia
Neil Gia
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyPon Sty 22, 2024 7:34 pm

Słuchał uważnie. Coś tam o tych grach wiedział, rozumiał, ale poczuł się staro, jak mu Null tak wszystko tłumaczył. Zdziadział, ale diamenty i złoto nie potrzebowały młodzików do zrozmienia czym jest ten GTA czynne Ciemne Dusze.
-Na pewno myśli tylko o sobie.-podsumował Savę jednym zdaniem, którego nie miał zamiaru zmieniać.
Uśmiechał się pobłażliwie na jego słowa.
-Jak chcesz, to możesz, ale ja sam ze sobą powinienem walczyć, a nie poddawać się zwierzęciu.-potrzeba stada, też mu coś, da radę to utrzymać na wodzy, musi, w końcu nie zapowiada się, żeby ktoś kiedyś miał spełnić jego szalone wymagania. Ale odwiedziny chłopaka na pewno raz na jakiś czas by mu humor poprawiły.
-Hmm, kursy, sam nie wiem... Ale na pewno dofinansowania bym mógł jakieś dawać.-zastanowił się. Kurs na jubilera nie każdemu się przyda, często lepiej dać komuś pieniądze, aby zrobił z nimi to czego potrzebuje. Tak czy inaczej pomysł nie był zły i na pewno go rozważy, albo co więcej wprowadzi go w życie na pewno, tylko jeszcze nie wie w jakiej formie.
Kolejny bardziej złowieszczy uśmiech wypełzł mu na usta.
-Oj nie martw się, już my sobie pogadamy.-taki był plan, w końcu nie bez powodu odwoził chłopaka pod sam dom.

Dojechali na miejsce, samochód został ładnie zaparkowany w prawie niewidocznych liniach. Silnik ledwo zgasł, a Null już leciał. Aż tak się stęsknił za tatusiem? Nie tylko on. Chryste, naprawdę mu się przypominają czasy kiedy córkę tak woził do koleżanek.
Wysiadł z auta, zamknął je i ruszył za wampirkiem, rozglądając się dookoła. Kiedy tylko wyłapał wzrokiem tę rudą czuprynę, od razu ruszył w kierunku mężczyzny, co najwidoczniej był zajęty kolejną swoją obsesją.
-Dima!-rzucił do niego głośno, a za nawołaniem od razu poszła zaciśnięta w pięść ręka, prosto w twarz wampira. W to uderzenie poszła cała końska siła. Wiedział, że go nie zabije, chciałby, ale niestety.-Jesteś idiotą. Groziłeś mu, że go zabijesz, bo zjebałeś prostą rzecz? Kretyn.-zafukał na wampira, splatając ręce na piersi i patrząc na niego oceniająco i ze zniesmaczeniem.

Null.
Null.
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże EmptyPon Sty 22, 2024 8:29 pm

Nie trzeba było wiele wysiłku, aby domyśleć się, w którym kierunku znajdywał się Dima - wystarczyło tylko podążać za pędzącym do niego Franklinem, który od razu wyłapał jego zapach w okolicy. Ledwo się powstrzymywał, żeby zachowywać ludzkie tempo, czego w końcu był uczony. Chociaż wciąż tego nie znosił...
Miał się już do niego przytulić, kiedy ruch go zatrzymał - ruch, którego się nie spodziewał i którego nie przewidział. Ruch, który był niczym zdrada. W końcu mówił w samochodzie, żeby nie ruszał! Powtarzał o tym! Nic dziwnego, że jego wzrok powędrował do zmiennego. Białowłosy był spokojny, aż nadwymiar, patrząc po tym z jak wielką ekscytacją jeszcze przed chwilą biegł do swojego mistrza.
Nawet nie powstrzymywał rozwinięcia swojej prędkości, kiedy znalazł się przed Neilem, wpatrując w niego z niepokojącym spokojem, tylko i wyłącznie po to, żeby zaraz pociągnąć go za rękę, która dopiero co uderzyła Dimę i wgryźć się w niego. Tak, żeby bolało - chociaż nie miażdżył jego ręki. Wpatrywał się w niego z wyrzutem, jakby chcąc na niego wykrzyczeć, że miał tego nie robić, że dlaczego to zrobił, że przecież rozmawiali o tym w samochodzie. Nie było mu w głowie teraz to, że ani nie powinien gryźć obcych, ani rozwijać poza domem pełnej prędkości - przecież zazwyczaj się tego słuchał! Ale nie miał zamiaru pozwalać, żeby ktoś krzywdził JEGO mistrza.
- Fefros fo fie fufsze! - wybełkotał z wciąż wbitymi kłami w rękę, przez co trudno było nawet zrozumieć jego żądanie, nawet jeśli najwyraźniej jakieś miał względem zmiennego. Chociaż prędko sam żałował, czując jak musiał pilnować się, żeby nie zacząć pić krwi, która sama zaczynała przecież napływać. Czego innego mógłby się spodziewać po ugryzieniu kogoś.
- Fefros fo!

Sponsored content
Garaże Empty

PisanieTemat: Re: Garaże   Garaże Empty


 
Garaże
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next

Skocz do: