|
Brookvale Park | |
Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 3:32 pm | |
| Pytaj. Na chwilę zamilkła, bo szukała pytań - nie miała ich jednak zakopanych głęboko w umyśle, bo sama sobie je zadawała czasem. Ale nie sądziła, by potrafił odpowiedzieć na nie do końca, tak jak zresztą i ona nie potrafiła odpowiedzieć na własne. - Wiedziałeś, kim jestem i co zechcę zrobić, a i tak mnie nie zabiłeś. Później, gdy twoje upiory połamały mi kości, bo próbowałam cię zabić, to mnie wyleczyłeś. Przyniosłeś mi paprotkę, gdy o to poprosiłam, a na koniec pozwoliłeś mi odejść. Mam tylko jedno pytanie. Po co? - zniżyła głos, jakby obok miał być ktoś jeszcze, ktoś kto mógłby podsłuchiwać. Nie miała pojęcia, bo jej świat znacząco się zawęził i zwyczajnie nie było niczego pośród ławki zawieszonej w limbo. Zastanawiała się nad tym później, a i tak nie mogła dojść do żadnego wniosku. Żadne logiczne wytłumaczenie nie miało najmniejszego sensu. Najpierw myślała, że planuje ją może torturować i przesłuchiwać, wyszarpać z niej wszystkie możliwe watykańskie tajemnice. Ale przecież nigdy o nic nie pytał. Później myślała, że sprzedał ją temu całemu Conventusowi, czekała więc na nich - ale nikt nie przychodził. Tylko Domingo wracał, opowiadając jakieś prozaiczne bzdury lub o takie ją pytając, jakby nawiązywał rozmowę z kimś siedzącym w kawiarni, a nie zamkniętym w jego piwnicy więźniem - i to największym wrogiem. Nie rozumiała. Szukała w tym taktyki, ale i tej nie znalazła. Rozwiązanie było ukryte głęboko w mulistej brudnej wodzie. Przyjrzała się więc jego oczom, tak jak jej powiedział. Burza wysoko w granatowych ciemnych chmurach. Bezgłośnie uderzenia błyskawic, mało rzeczywiste. Tak powinna wyglądać iluzja, gdyby nie to, że przez nią właśnie patrzyła. Milczała chwilę, jakby układała sobie te informacje wewnątrz. Powoli, półka po półce. Te całe ekstazy fenomenalnie działały na czucie, ale myślenie nie było ich mocną stroną. - To co czujesz teraz? - spytała już niemal szeptem, wciąż patrząc fatycznie niby zaklęta w oczy, nawet gdy te przestały patrzeć na nią. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 3:59 pm | |
| Żadne logiczne wytłumaczenie nie miało najmniejszego sensu, bo żadne logiczne wyjaśnienie tego wszystkiego nie istniało. A gdy się odrzuciło już zdroworozsądkowe powody, zostawały tylko te absolutnie nielogiczne. Uczuć nie dało się zamknąć w szklanej buteleczce opisanej etykietą "nielogiczne, więc niedozwolone". Gdyby było inaczej, nie tkwiliby zawieszeni w limbo na końcu świata, który rozpłynął się w niebycie bez znaczenia i bez czasu. Znieruchomiał. Dopiero po nieznośnie długiej chwili wziął nieco drżący oddech i wrócił do świata żywych. Sam kazał jej pytać, ale nie spodziewał się, że zapyta właśnie o to. Bał się odpowiadać, bo sam nie był pewien odpowiedzi. W jego spojrzeniu można było zobaczyć wahanie. – Sam do końca nie wiem – powiedział wreszcie głosem tak niepewnym, jak sam się czuł w tej chwili. – Na początku nie chciałem cię zabijać, ale nie mogłem cię też wypuścić. Nie wiedziałem, co z tobą zrobić. – Spojrzał gdzieś w dal, ponad jej głową. Zamyślony. – Miałaś wszelkie prawo mnie nienawidzić. To znaczy... Masz – zmitygował się i spojrzał na nią. Prawdopodobnie nie powinien nawiązywać do tego tematu. Ale przecież obiecał jej szczerość. – Ale w żadnym momencie nie mieliśmy walki na śmierć i życie. Zabicie cię byłoby jak wyjątkowo paskudna egzekucja. Jak strzał w tył głowy. Jak wbicie noża w plecy – wyjaśnił powoli, wciąż próbując zrozumieć samego siebie. Myśli, w końcu wypowiadane na głos, wreszcie zaczynały nabierać sensu. – Wyleczyłem cię, bo nie mogłem znieść twojego cierpienia. Wystarczyło, że musiałaś tkwić tygodniami w tym paskudnym miejscu. Ono nie jest do przetrzymywania ludzi wbrew ich woli, tylko do pozbywania się demonów. Nienawidziłem się za każdą chwilę, w której byłaś uwięziona. Nikt nie powinien tkwić w dziurze pod podło... W celi – przerwał sam sobie. Wspomnienia z niewolniczego życia wjechały za mocno. Pełne wargi na moment zwinęły się w wąską kreskę. Kontynuował dopiero po chwili. – A skoro i tak musiałaś tam być, to chciałem chociaż odrobinę ulżyć ci w cierpieniu. Chciałaś paprotki i nie znalazłem żadnego możliwego sposobu, w jaki mogłabyś mnie nią zabić, więc ci ją przyniosłem. Dla mnie to było nic, ale zdawało się, że dla ciebie to było naprawdę ważne. Domingo westchnął cicho i przymknął oczy na moment. Teraz nadchodziła najgorsza część. Ta, którą ukrywał przed samym sobą z uporem wariata. Kiedy otworzył oczy, już nie patrzył na nią, tylko na drzewa, ale i tak ich nie widział. Mimowolnie odsunął się od niej trochę. – Pozwoliłem ci odejść, bo zdałem sobie sprawę z tego, że nie będę w stanie patrzeć jak życie ucieka z twoich pięknych oczu. A skoro nie mogłem cię zabić i nie chciałem cię więzić w nieskończoność, została mi tylko jedna opcja. – Uśmiechnął się smutno i spojrzał w oczy, których niesamowity błękit pochłaniała bezdenna czerń poszerzonych źrenic. – Wiesz, naprawdę myślałem, że mnie wtedy zabijesz. Nawet bym się nie bronił. Nie powiedział jej tylko dlaczego. Grzech przemilczenia nie był złamaniem obietnicy. Oparł się czołem o jej czoło, zacisnął powieki. – Teraz czuję smutek. Ale przed chwilą... Chyba radość. I ogromne pragnienie. Sam nie wiem. Przy tobie niczego nie wiem na pewno. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 4:21 pm | |
| Wysłuchała wszystkiego w milczeniu, nie wtrącała się z żadnymi dodatkowymi pytania, nawet gdy Domingo na chwilę przerywał. Mimo że podchodziły jej do gardła i inne słowa, którymi mogłaby go dręczyć dalej. Mózg po ekstazy nie działał na pełnych obrotach, wyłapywał informacje i je zapisywał, ale robił to trochę niechętnie. Cecilia nie pytała jednak do końca o powód, a cel - co z tego miał zyskać? Co dałoby mu uwolnienie łowcy, którego nie chciał zabijać? A jeśli dałoby mu to jedno wielkie nic, dlaczego miałby to robić? Niemal o to zapytała. Niemal. Jej usta się rozchyliły, ale finalnie westchnęła tylko głośno. Chciała zapytać. Ale chyba wcale nie chciała wiedzieć. - Też tak myślałam. Śniłam o tym - i to wiele już razy. Jeszcze większej ilości tych snów nawet nie pamiętała. - A gdy miałam okazję, nie mogłam. - Po prostu nie mogła. Palec nie chciał przeskoczyć na spuście, gdy celowała w niego, za to bez problemu przestrzeliła żyrandol. Była wtedy tak wściekła, że gołymi rękami utorowała sobie przejazd przez bramę. Tak wściekła, jak nigdy wcześniej i nigdy później jednocześnie. Zamknęła oczy. - Powinnam zabrać Clarence do domu - powiedziała finalnie. Sama niczego nie wiedziała na pewno, a taka niepewność nigdy nie wróżyła zbyt dobrze. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 4:29 pm | |
| Jej słowa wywołały w nim falę nieznośnego niepokoju. Nie był na tyle twardy, żeby bez mrugnięcia okiem słuchać, jak ktoś – zwłaszcza ona – mówił o tym, że śnił o jego śmierci, że próbował i chciał go zabić, tylko po drodze coś nie wyszło. To było trudne, a nawet nie był pod wpływem prochów, które ułatwiały szczere rozmowy. Obrócił się w jej stronę ponownie. Zaryzykował pytaniem. Może odwdzięczy mu się podobną prawdomównością. – Dlaczego nie? Dlaczego mnie nie zabiłaś? Tyle razy miałaś okazję – szepnął cicho, bo obawiał się, że głos go zawiedzie. Bał się i jednocześnie chciał usłyszeć odpowiedź. Niepewność dręczyła go już od tylu tygodni, że nawet najgłupszy powód dałby mu ulgę od tego koszmarnego stanu. Przyciągnął ją do siebie, jakby myślał, że ktoś mu ją zaraz zabierze, że nie dokończą tej rozmowy. Że ona mu siebie zabierze i po prostu pójdzie z tą niedorzeczną paprotką do bloku, w którym winda miała zaskakująco wiele do powiedzenia. – Nie puszczę cię nigdzie w takim stanie – powiedział miękko, ale z nutą stanowczości. – Molly jest dobrą przyjaciółką, ale bywa zdradliwa. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 4:43 pm | |
| - Nie wiem - odpowiedziała prosto. I była to prawda, naprawdę nie miała pojęcia. Tak bardzo jak tego pragnęła, tak i nie chciała jednocześnie. Tutaj nawet molly nie mogła pomóc, bo innej odpowiedzi znaleźć nie mogła. Cecilia zaśmiała się nagle cicho. - Chciałam zjeść ciastko i mieć ciastko, w tym samym czasie. Nadal zresztą chciała, tylko żadnej z tych rzeczy zwyczajnie nie mogła. Na zjedzenie ciastka było po prostu już za późno, a mieć go nie mogła, bo nie było przecież dla niej. Leżało w słoiku o nazwie "niedorzeczność". Ta analogia wydawała jej się absurdalnie zabawna i trafna jednocześnie. Wypuściła powietrze z głośnym rozbawionym "pfffff", gdy tak ją do siebie przyciągnął i jeszcze stanowczo zapowiedział, jak to jej nie wypuści. - To chyba masz mnie za bardziej gównianego łowcę niż jestem - znowu się zaśmiała. Nie mieszkała nawet daleko, nie było potrzeby choćby brać taksówki. Ile zajęłaby jej droga powrotna? Dziesięć minut? Ale zrobiła coś, czego nie robiła od dawna - uniosła dłonie i po prostu objęła Dominga w pasie, jakby to było kompletnie naturalne. Miała taką potrzebę. Czuła, że to było coś, czego potrzebowała, a nie pamiętała nawet, kiedy by obejmowała kogokolwiek bez żadnego celu. To było coś kompletnie innego niż jakakolwiek zagrywana przez nią karta w czasie polowań. - Możesz mnie odprowadzić. Ale na górę cię nie wpuszczę - zapowiedziała od razu tonem, który nosił w sobie stanowczość. Bo wcale a wcale mu nie ufała. I, co gorsza, sobie samej teraz też. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 5:21 pm | |
| Wypuścił głośno powietrze, o którym nawet nie wiedział, że je wstrzymywał. A więc ona też nie znała odpowiedzi. Dalej przyjdzie mu żyć w nieznośnym zawieszeniu pomiędzy złością, lękiem i tęsknotą. Rzecz się wyjaśniła, mimo że w gruncie rzeczy nie wyjaśniło się nic. Pokręcił głową powoli, jakby miało mu to pomóc w oczyszczeniu myśli. Pomogło. Postanowił, że dość tego smęcenia. Była tu i nie chciała go zabić, tylko to się liczyło. Na jego ustach wykwitł iście szelmowski uśmiech. – Wiesz, że właśnie nazwałaś mnie ciachem? – Nie mógł się powstrzymać. Żart sam mu wpadł w ręce. Może Domingo po prostu lubił suchary. Albo pilnie potrzebowali rozładowania napięcia, jakie powstało podczas tej rozmowy, na szybko, na już. Zaśmiał się cicho z jej własnego żartu. Chociaż też nie był jakiś przesadnie udany. Znieruchomiał, kiedy poczuł obejmujące go ramiona, zaraz jednak się rozluźnił. To było dobre. To było właściwe. Tak czuł i nikt nie byłby w stanie mu tego wyperswadować, nawet sam papież z Conventusem za plecami. Również otoczył ją objęciem, tym razem porządnie. Przez poły cienkiego prochowca czuł jej szczupłe ciało. Chciał więcej, czy to naprawdę było takie złe? Czy naprawdę takie niemożliwe...? – Wręcz przeciwnie – mruknął jej we włosy. Uderzył go zapach jej szamponu, a może odżywki, nie wiedział nawet, czego używała, jak dbała o te piękne włosy. Był pewien, że dba o nie równie mocno, co o paznokcie czy nienaganne przebranie na każdą okazję. – Może po prostu szukam wymówki, żeby cię dotknąć? – zasugerował nagle zupełnie szczerze. Dzień wyznań, Papa Legba mu świadkiem. Mimo że to ona wzięła piksę, to on się tu uzewnętrzniał jak ostatni frajer. Pochylił się i ustami odnalazł jej ucho. Musnął wargami jego płatek, zwalczając w sobie chęć, by go przygryźć. Nie miał do tego prawa. Jeszcze nie. I może nigdy. – Wpuścisz, jeśli tego zechcę – wymruczał jej cicho tym głębokim głosem, który potrafił działać cuda. Nie metaforycznie, lecz bardzo dosłownie – tym właśnie głosem, choć raczej nie w tej tonacji, wyganiał złe duchy, leczył choroby, pomagał ludziom. – Przecież sama powiedziałaś, że jestem ciachem. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 5:41 pm | |
| Tak naprawdę nigdy nie wyszli z limbo - mogło im się tak tylko wydawać. Bez żadnych konkretnych odpowiedzi, za to z całą masą pytań. Ani iść na przód, ani zawrócić. - Straszne - mruknęła tylko i wzruszyła ramionami, znowu tylko cicho się śmiejąc. Potrzebowali tego rozładowania, tej krótkiej chwili na oddech. Szczerość bywała strasznie wyczerpująca, często również po prostu okrutna. Takie momenty, chwile na oczyszczenie duszy, nie mogły trwać za długo. Objęła go trochę ciaśniej, gdy poczuła otaczające ją ramiona. Zamknęła oczy. Zapach dymu i kwiatów, ciepło, uderzenia serca zaraz przy jej uchu. Watykan mógł jej w tamtej chwili naskoczyć. - Mhm, to dobrze ci idzie - znowu się śmiała, bo po prostu nie potraktowała tego poważnie. Nie wzięła tego za faktyczne uzewnętrznianie się, po prostu była pewna, że sobie z niej żartuje. Dreszcz przemaszerował jej po kręgosłupie, gdy ciepły oddech owiał jej skórę, gdy wargi tak delikatnie musnęły ucho. Nie odpowiedziała. Nie zamierzała przyznawać mu racji, nawet po molly. Nie chciała też kłamać. Dlatego westchnęła ciężko i poluzowała najpierw uścisk. - Tak, powiedziałam. Dlatego tym bardziej cię nie wpuszczę - powiedziała w końcu, odsuwając się już. Powoli, ospale, bardzo jakby niechętnie mimo wszystko. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 5:47 pm | |
| Nie dał jej się oddalić, nadal ją obejmował, choć nie tak ciasno jak wcześniej. Nie chciał jej do niczego zmuszać – nigdy tego nie chciał, zwłaszcza wtedy, kiedy była jego więźniem – ale puszczać też ani myślał. Spojrzał na nią nagle zupełnie poważnie. Po powierzchownym rozbawieniu nie został nawet ślad. Patrzył jej w oczy stanowczo, intensywnie, jakby chciał ją prześwietlić ze wszystkich myśli. Pewnie chciał, tylko nie był w stanie. – Nie rozumiem. Dlaczego tym bardziej? – zapytał marszcząc brwi. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 5:50 pm | |
| Odsunęła się na tyle, by móc się wyprostować. Jedna jej dłoń nadal miękko leżała na jego plecach, drugą powoli przesunęła od boku po brzuchu, by ją zabrać. Teraz sama założyła sobie włosy za ucho. - Nie ufam ci - odpowiedziała równie poważnie. Oparła sobie dłoń na udzie i zerknęła gdzieś w bok, mrużąc oczy. - Sobie też zresztą. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 5:54 pm | |
| Patrzył na nią kompletnie zaskoczony, jego twarz wyrażała tak piękne zdumienie, że bardziej się nie dało. Ona nie ufała jemu? Przecież nigdy jej rozmyślnie nie skrzywdził, zawsze jedynie reagował na to, co ona odwalała. Jeśli ktoś tu miał komuś nie ufać, to raczej on jej... – W czym mi nie ufasz? Przecież wiesz, musisz wiedzieć, że nigdy bym cię nie skrzywdził – przekonywał z taką pewnością w głosie, że tylko skała by nie zmiękła. A może nawet i ona poddałaby się jego magii – tej metaforycznej, prawdziwej nie użył. – A co do ufania sobie... Nie wystarczy, że ja ci ufam? |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 6:01 pm | |
| Skrzywdzić? Roześmiała się. Głośno, szczerze, aż zasłoniła usta dłonią i pochyliła się lekko, wciąż się śmiejąc. Śmiała się kilkanaście dobrych sekund, zanim w końcu wzięła głęboki wdech. Pomachała sobie dłonią na wysokości oczu, bo z tego śmiechu zaszkliły się w nich łzy. A nie po to malowała się tak dokładnie i starannie, żeby ten makijaż spłynął jej z łzami. - Nie ufam ci za grosz, że miałbyś mi się oprzeć - oznajmiła, nadal tak beztrosko rozbawiona. Dłoń, którą przed chwilą suszyła łzy, położyła miękko na boku swojej szyi i pogładziła się po niej palcami, przechylając głowę w bok. Przymknęła oczy z uśmiechem. - A sobie, bo dotyk jest bardzo kuszący.
|
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 6:06 pm | |
| Poczuł się odrobinę dotknięty. Gdyby chciał, to by zrobił jej taki sajgon na chacie, że nawet cały oddział watykańskich czyścicieli nie doszorowałby podłogi w jej małym, przytulnym mieszkaniu. Zignorował jednak to ukłucie. Właśnie próbował ją przekonać, że jest niegroźny. Udowadnianie, że jest inaczej, kompletnie mijało się z celem. Aż takim wariatem nie był. Na usta wypłeznął mu mały, krzywy uśmieszek samym kącikiem ust. – Cece, słońce, powiedz mi tylko jedną rzecz. – Pochylił się i szybko złapał ją za tę uniesioną rękę, a sam musnął ustami tak pięknie wyeksponowaną szyję, niczym rasowy wampir. Następne słowa wymruczał niebezpiecznie niskim głosem. – Dlaczego w ogóle miałbym się tobie opierać...?
|
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 6:10 pm | |
| - Bo to chwilowa słabość. Jeśli ją wykorzystasz, połamię ci nogi - szepnęła. Bez przekonania. Nawet ręki nie spróbowała wyrwać, ani się nawet odsunąć. Zamknęła tylko oczy. Para szczeniaków w parku, słowo daję. Pomijając te groźby o połamaniu nóg. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 6:14 pm | |
| Igrał z ogniem i bardzo dobrze o tym wiedział. Nawet gdyby w tej kwestii zawiódł go zdrowy rozsądek, to właśnie pojawiający się wzdłuż kręgosłupa dreszcz ekscytacji dobitnie pokazałby mu, że balansuje na bardzo cienkiej linii. Ledwo odczuwalnie, prawie jej nie dotykając, przesunął ustami i nosem w górę jej szyi i zatrzymał się przy uchu. Powoli, cicho wydmuchał gorące powietrze. – Nie wierzę ci – wyszeptał i w końcu zrobił to, na co miał ochotę: lekko przygryzł koniuszek jej ucha. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 6:27 pm | |
| Igrał z ogniem. Powinien był się po prostu poparzyć, a tymczasem to Cecilia miała wrażenie, że się pali. A że przynajmniej ten lekki dotyk zostawił po sobie ślad tak piekący, że równie dobrze mógłby być oparzeniem. Wstrzymała aż oddech na kilka długich nieznośnie ciągnących się sekund. Chyba ostatkiem wyszperanych sił wyrwała mu swoją dłoń, by zrobić jedną słuszną rzecz: zasłoniła nią ucho. - Doigrasz się - powiedziała to niby, cicho wprawdzie. Żadna to była złość i choć było to groźbą, to pobrzmiało co najwyżej prośbą. Na pewno i tak nie doigra się dzisiaj, ale finalnie na pewno. - Przestań - oderwała dłoń od swojej głowy i teraz oskarżycielsko wskazała go palcem. Zły czarownik. Niedobry czarownik. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 6:33 pm | |
| Tak łatwo byłoby zignorować jej protesty. Miękła pod jego dotykiem i Domingo był pewien, że ecstasy było tu tylko częściowo winne. Mógłby grać dotykiem na jej skórze jak wirtuoz na sitarze i nawet by nie zaprotestowała. Kusiło. Cholera, skłamałby, gdyby powiedział, że nie. Ale... Z cichym westchnieniem odsunął się na przyzwoitą odległość jakichś dwudziestu centymetrów. – Jak sobie życzysz – odpowiedział cicho. Prawie nie było słychać w tym rozczarowania. Prawie. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 6:43 pm | |
| - A później skargi, że Cecilia Clark łamie ci ręce - burknęła cicho, ledwo słyszalnie, bo oddech uciekał jej zdecydowanie zbyt szybko. Złamałaby się jak gałązka, jak drzewo powalone w czasie huraganu. Wystarczyłaby chwila, może dwie i byłoby po wszystkim. Topiła się pod tym dotykiem jak świeca i więcej nic. Kolejnego dnia zapewne byłaby zaś faktycznie wściekła i rzeczywiście gotowa łamać te kończyny bez opamiętania. Ale to byłoby dopiero jutro. Teraz sama była sobą szczerze rozczarowana. Przejechała dłonią po szyi, która wciąż mrowiła i rwała, złakniona tego dotyku, a później zasłoniła na chwilę oczy palcami. - Teraz tym bardziej zabieram Clarence - bo tak jak wcześniej chciała się może nawet z nim podroczyć, tak teraz nie dałaby rady. To byłby dla niej spacer po linie w jedną tylko stronę i w dodatku tę linę ktoś by jej w połowie przeciął. - Poza tym, nie jesteś za stary na macanie się w parku? - zapytała jeszcze, zbierając siły. Przede wszystkim do tego, żeby w ogóle wstać. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 6:54 pm | |
| Powoli wypuścił ją z objęć, jedna tylko ręka została na jej udzie – ale grzecznie, nie za wysoko. Nie chciał jej przytłaczać. Widział, że walczy ze sobą, a nie miał najmniejszej ochoty jej wykorzystywać w takim stanie. Delikatnie się podroczyć, tak, jasne, ale nie przekraczać tej cienkiej granicy między drażnieniem się z nią a otwartym nadużywaniem faktu, że była pod wpływem. – Hej, to akurat dosyć zasadna skarga, nie uważasz? Tym bardziej, że okazało się, że jestem niewinny – mruknął obronnie. Na następne słowa zareagował krótkim parsknięciem. Usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. – Gdybym miał się przejmować takimi bzdetami, to już od dawna grzecznie leżałbym na katafalku, bo jestem za stary na wszystko – odparł pół żartem, pół serio. W oczach błysnęły iskierki. – A tak w ogóle, to wisisz mi pizzę i seans z hobbitami. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 7:03 pm | |
| - Bóg rozpozna swoich - odpowiedziała brutalnie bez cienia wahania. To powinno być dewizą wszystkich łowców. Może nawet jakąś nieoficjalną było, mogło to krążyć wśród inkwizytorów. Cece nabrała pewności, że ta pewnie było. Nabrała jej w momencie, w którym tylko o tym pomyślała. Brzmiało idealnie dla nich. Oderwała dłoń od oczu i zamrugała kilka razy, ponownie kilka razy oddychając głębiej, tak dla uspokojenia. Samej siebie, kołaczącego się po żebrach serca. Odzyskiwała równowagę powoli - a przynajmniej na tyle, na ile pozwalała jej niebieska mgiełka zalewająca mózg. Miała słodko-gorzki smak czekolady i pachniała trochę jak jaśmin, trochę jak bez. - To jak bardzo stary jesteś? - zapytała szczerze ciekawa. Pochyliła się, by złapać obiema dłońmi doniczkę z paprotką i znowu postawiła ją sobie na udach. Bezpiecznie było zaciskać na niej dłonie. - Jasne. Pewnego pięknego dnia do ciebie zadzwonię - ale na pewno nie dzisiaj. Dzisiaj nawet hobbity w jego towarzystwie były niebezpieczne. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 7:12 pm | |
| Dewiza może słuszna, może nie, ale Domingo naprawdę nie miał sobie nic do zarzucenia. Zresztą, gdyby Bóg go nie rozpoznawał, rzesze jego świętych w postaci loa nie użyczałyby mu swojej mocy uzdrawiania czy wypędzania demonów, ale już metaforycznie machnął na to wszystko ręką. Nie miał najmniejszej ochoty zagłębiać się dalej w ten temat. Kiedy dostrzegł, ze dziewczyna jako tako ochłonęła, zabrał również rękę z jej nogi. Nie bez żalu, ale nie bardzo miał wybór. Jak zawsze, kiedy chodziło o Cece. Spojrzał na nią z ukosa. Mieli dzień szczerości, ale nie był pewien, czy akurat tym fragmentem swojej historii chciał się dzielić. On też nie ufał. Nie do końca. Zamyślił się na chwilę, a potem postanowił, że przekaże jej ułamek tego syfu pod tytułem "origin story". Ponownie położył dłoń na jej udzie, ale tym razem wnętrzem do góry, ukazując nieco jaśniejszą od reszty ciała skórę. Była poprzecinane bliznami równymi jak od noża, idealnie pasowało to do faktu, że często nacinał to miejsce, gdy potrzebował krwi do zasilenia zaklęcia. Ale prawda była zupełnie inna. – Jestem tak stary, że są od zbierania trzciny cukrowej dla pewnego spasionego Francuza na Haiti – powiedział krótko patrząc w przestrzeń przed sobą, po czym zacisnął palce w pięść i natychmiast schował rękę do kieszeni. Po chwili spojrzał w jej stronę. – Daj telefon, zapiszę ci numer. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 7:29 pm | |
| - Rzeczywiście, katafalek jak się patrzy - powiedziała tylko krótko. Ten gest chowania dłoni do kieszeni potraktowała równoznacznie ze schowaniem tam tematu. Może innym razem będzie chciał opowiedzieć, może nie zechce nigdy. A Cecilia w obecnym stanie wykazywała się nieco większą wrażliwością niż normalnie, dlatego też nie pytała. Kopanie w przeszłości nie mogło prowadzić do niczego dobrego - przemknęła jej podobna myśl przez głowę, o ironio. Byli, gdzie byli, bo ona postanowiła pokopać w swojej z zajadłością wściekłego psa. Bez dalszych słów podała mu tylko telefon. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 7:36 pm | |
| Skinął głową. Naprawdę mu się należał. Albo chociaż wygodna trumna i czterech murzynów w garniturach, tańczących z nią do jazzu ulicami Nowego Orleanu. Wycieczka w stronę od dawna zakopanych i przykrytych starannie ściółką wspomnień sprawiła, że trochę posmutniał, trochę się wyciszył. Wklepał swój nowy numer do telefonu Cecilii, a potem z pewnymi trudnościami natury motywacyjnej podnieśli się w końcu z ławki, każde ze swoimi gratami. Jakoś tak naturalnie załapał ją za rękę i odprowadził pod same drzwi bloku. W telefonie Cece figurował jako Ciacho Do Łamania Kości.
[z/t x2] |
|
| Sava
| Temat: Re: Brookvale Park Nie Lis 12, 2023 1:02 am | |
| Otrzymał sms'a od Rose i bez zastanowienia podjechał swoim gruchotem pod wskazany adres. Zaparkował Mercedesa w220 obok przedszkola, które znajdowało się tuż obok parku. Wysiadł, podchodząc do Skody, w której siedziała czarnowłosa. - Jestem. - Oznajmił, lustrując kobietę. Jej twarz i zachowanie było już na wstępie alarmujące. - Zaraz ogarniemy problem. Ale jeśli nie wypali, to cię po prostu podwiozę, gdzie chcesz. Jeśli możesz, otwórz maskę w swoim aucie. - Dodał wyjątkowo gładkim tonem i podszedł do bagażnika swojego auta, żeby wyciągnąć kable, a potem do maski, żeby dostać się do akumulatora. - Coś się stało? - Spytał nagle, kiedy podpinał kable, zerkając na czarnowłosą ukradkiem. Rozumiał, że awaria samochodu mogła być bardzo kłopotliwa, ale jednak, jej zachowanie wyjątkowo niepokoiło Savę. Bo to nie tak, że nie miał w sobie żadnej empatii. Zresztą, czarnowłosa nie była mu też obojętna. Wkrótce podszedł do jej auta, żeby podpiąć klamry do akumulatora jej auta. Zanim wrócił do swojego samochodu, zaczepił na niej wyczekujące spojrzenie. |
|
| Rose O'Brien
| Temat: Re: Brookvale Park Nie Lis 12, 2023 2:05 am | |
| Siedziała zmarnowana, dopalając jednego z najpewniej wielu papierosów, których dym utkwił jej w płucach. Wokół jej stóp rozłożyła się niemalże korona z petów. Gdyby chcieć policzyć to było ich… Dwa, cztery, osiem, dziesięć… Ah, szkoda czasu na liczenie. Podniosła głowę znad kolan, gdy dźwięk nadjeżdżającego pojazdu oznajmił ratunek z patowej sytuacji. — Dzięki — skwitowała krótko, gdy wyszedł z pojazdu, i podniosła się ospale z fotela kierowcy, prostując następnie skostniałe palce. Musiała długo marznąć, skoro jej policzki wybarwiły się na różowo-czerwony kolor. Wyglądała jakby… Inaczej. Normalniej. Przyjemniej w odbiorze. Koniec końców, zwykle była blada jak ściana. Wieczory o tej porze roku w Anglii były zimne. Nic dziwnego, że ciało kobiety zareagowało w taki sposób, jeśli zestawić wyżej wspominane z brakiem kurtki, szala, w ogóle jakiejkolwiek ciepłej odzieży. Ot, cienka, czarna koszulka i plisowana spódnica do kostek. Bez rajstop. No bo po co. Może była w kościele. Poszła wyspowiadać się z grzechu rozpusty. Kto ją tam wiedział. Pewnie byłaby do tego zdolna. — Pierdolony złom — wycedziła wściekle przez zęby. — Mogłam go sprzedać, jak jeszcze był cokolwiek wart… — Ledwie pohamowała się od wyprowadzenia kopnięcia w zderzak. Ta chwila, w której rozsądek walczył z chwilową pokusą, była naprawdę komiczna. Złość po prostu nie pasowała do jej twarzy, spokój i beznadzieja – już tak. — Wolałabym, żeby jednak zaczął działać — stwierdziła znad otwartej maski starej, o gołych oponach, brudnej, srebrnej Skody Superb. Stanęła, z wyprostowanymi plecami i rękoma skrzyżowanymi w okolicach splotu słonecznego, w oczekiwaniu na dalszy rozwój wydarzeń. Naprawdę była wdzięczna, że przyjechał. Tylko z okazywaniem tego uczucia szło jej nieco gorzej. — Siedziałam w środku. Słuchałam muzyki. Padł z… Dwie godziny temu — westchnęła, wyraźnie uspokojona tym, że rycerz bez białego konia i tym razem przybył jej na ratunek. Raczej nie był pierwszą opcją, którą wybrała, skoro akumulator wyładował się relatywnie dawno. Albo musiała złapać oddech po pierwszej fali złości. Jedno z dwóch. W przypadku Rose nie było jednoznacznych odpowiedzi. — Rozbiłam ci plany na wieczór? — spytała w końcu, niezupełnie przejęta faktem, że rzeczywiście mogła to zrobić. |
|
| Sava
| Temat: Re: Brookvale Park Nie Lis 12, 2023 11:18 am | |
| - Mhmmm. - Mruknął w odpowiedzi na jej podziękowania, kiedy akurat ją lustrował spojrzeniem. Kobieta pod wpływem zimna nabrała kolorów w przeciwieństwie do wampira. Sava był zawsze blady w bardzo niezdrowy sposób. Ciepło czy zimno nie miało znaczenia. Strój czarnowłosej zresztą zostawiał wiele do życzenia. Jednooki zdawał się przez chwilę nad czymś zastanawiać, ale w końcu zdjął kurtkę. - Masz. - Rzucił krótko i podał ją czarnowłosej, nie czekając na odpowiedź. - Nie do twarzy ci z tymi rumieńcami. Nie z tymi czerwonymi, bo to pod okiem jest całkiem ładne. - Skomentował krótko i beznamiętnie, jakby sugerując, że podawał jej część odzieży tylko dlatego, żeby pozbyła się rumieńców, a nie dlatego, że okazał odrobinę współczucia i nie chciał, żeby kobieta marzła. Czarnowłosa mogła jednak zwrócić uwagę na fakt, że kurtka nie była nagrzana. Ciało wampira było zimne i martwe. Albo mogła po prostu być za bardzo pochłonięta odczuwaniem zimna i całą nieszczęsną sytuacją z autem, że to po prostu zignorowała. Sava wrócił do właściwego tematu, przysłuchując się narzekaniu ze strony Rose. Uśmiechnął się kącikiem ust. - Złośliwość rzeczy martwych. - Prychnął. O takiej złośliwości sam miałby sporo do powiedzenia, w końcu sam był martwy. - Hm? Siedziałaś tu dwie godziny? - Wyłapał od razu, posyłając jej krótkie zerknięcie. - Może chujowej muzyki słuchasz. Nie katuj tak tego staruszka. - Zaśmiał się cicho. To nie tak, że próbował obrócić sytuację w żart i poprawić jej humor. Po prostu, mówił to, co mu ślina naniosła na język. - Oj tak. Nawet nie wiesz, jakie miałem ekstremalnie ważne leżenie w łóżku. - Wymusił na sobie ciężkie westchnięcie, a potem uśmiechnął się sarkastycznie. Humor mu dopisywał, ale to pewnie dlatego, że najlepiej mu było żartować w pobliżu osób, które absolutnie nie miały do tego nastroju w danym momencie. Nie żeby robił to specjalnie, to wychodziło mu naturalnie. Naturalnie irytujący. - Zaraz zobaczymy, czy będzie działać. Wsiadaj i spróbuj odpalić. - Dodał, zaciskając klamry na akumulatorze starej Skody. Potem skierował się do swojego samochodu, żeby odpalić silnik wciąż przy otwartych drzwiach i zerkał, aż kobieta spróbuje odpalić swoje auto. |
|
| Sponsored content
| Temat: Re: Brookvale Park | |
| |
|
| |
Similar topics | |
|
| |
|