|
Brookvale Park | |
Sava
| Temat: Re: Brookvale Park Wto Paź 24, 2023 12:36 pm | |
| Sava wolał sobie nawet nie wyobrażać, w jakiego klauna chciał go przebrać Neil. Ostatecznie, będzie musiał przeboleć swój wizerunek przez chwilę, może dłuższą, to zależało od tego, jak rozwinie się sytuacja. Wampir skrzywił się znowu i złapał pyszałkowatego koniowatego za krawat i szarpnął swoją stronę. Byli w parku, gdzie było ciemno. Oko Savy zaświeciło się czerwienią. - Myślisz, że zwierzęta mają jakąkolwiek przyzwoitość? - Warknął mu prosto w twarz, ale zaraz puścił krawat i odepchnął jubilera od siebie. Tęczówka przestała mienić się szkarłatem, a on sam uspokoił się, choć był na granicy. - Daj sobie spokój. Tu chodzi głównie o mnie. Nie mam powodu, by się tobą przejmować, to był tylko... Odruch przyzwoitości, ostrzec cię jeszcze raz, bo następnym razem może nie będzie nikogo, kto będzie cię ratować przed zjebami z Old Dreams. - Mówił cały czas tym samym, niechętnym tonem. Ten uśmiech na twarzy zmiennokształtnego działał mu nieźle na nerwy. - Co ty powiesz? - Sarknął na wzmiankę o tym, jak bardzo Old Dreams nie uderzał w alkoholowe gusta jubilera. Sięgnął po telefon od Neil'a i wpisał swój numer, po czym oddał go właścicielowi. Potem telefon Savy zawibrował. Spojrzał wymownie na koniowatego. - To wszystko? - Spytał oschle. |
|
| Neil Gia
| Temat: Re: Brookvale Park Wto Paź 24, 2023 1:04 pm | |
| Niech Sava tak nie dramatyzuje, w końcu wampiry nie widzą się w lustrach, prawda? Hmm... Prawda? Ale on jak zawsze musiał brać wszystko do siebie. Szarpnięty, chwycił go za rękę, odchylając się do tyłu i wielkimi oczyma, ze skrywanym strachem w nich i zaskoczeniem patrzył na wampira. Co w niego wstąpiło? Dalej był zły? Oczywistym było, że był zły, ale że aż tak go to trzymało? -Oczywiście, sam nim jestem.-cóż, powiedział koń do nietoperza. To brzmi, jak początek przypowieści. Koniec końców wszyscy jesteśmy zwierzętami, mniej lub bardziej rozwiniętymi, tylko bycie zmiennym pozwalało się połączyć z tą częścią swojej natury w nieco bardziej pokojowy sposób. Odepchnięty złapał równowagę i poprawił krawat, próbując się uspokoić, bo jednak ciśnienie mu skoczyło. Jego serducho jednak nie dostawało ani chwili wytchnienia, bo zaraz przyszło rozbawienie i zauroczenie słowami, których teraz wampir się wyrzekał. Niestety jako pierwszy powód Seva podał to, że to niebezpieczne dla Neila, a dopiero później wspomniał o swojej sytuacji. Nie to, że jest kamieniarą, ale w kolejności wypowiedzi wyczytywał podświadome priorytety, a może to tylko wmawianie sobie czegokolwiek, żeby poczuć się miło, bo pod koniec dnia za mądry co do relacji koń nie jest. -Nigdy ratunku nie potrzebowałem, ale dziękuję.-uśmiech nie znikał, a Neil postanowił kompletnie zignorować jego kłamstweka i żyć w swoim świecie fantazji, bo kto mu zabroni? Co prawda niechęć w głosie wampira trochę burzyła mu tu wszystko, ale za jakiś czas zapomni o tonie. Temat Old Dreams utonął tak jakoś w sarkazmie i zgodzie na nie przychodzenie tam zmiennego. Niech Savie będzie, niech mają tę część miasta nie wspólną, to zdrowe. Ale mimo tego i tak wiedział gdzie szukać pijawki w razie gdyby go znów potrzebował, chociaż czy musiał go szukać? Teraz miał do niego numer i to z wzajemnością. -Mhmmm.-powiedział, patrząc się w ekran telefonu, bo właśnie był w trakcie edycji nazwy jaka była przypisana do numeru wampira. ,,Sava", to było takie zwykłe, dużo lepsze było ,,Saviś<3<3<3"-To do jutra, Sava.-znów wróciło do niego zrelaksowanie i jakieś takie lekkie rozanielenie, no dopadły go też myśli, że kiedyś przegnie pałę i zrobi z siebie świra na jego oczach, o ile już tego nie zrobił, ale na razie ciężko było mu powstrzymywać emocje. Z resztą po co miałby je powstrzymywać, w końcu to tylko Sava. |
|
| Sava
| Temat: Re: Brookvale Park Wto Paź 24, 2023 2:52 pm | |
| Właśnie takiej głupiej odpowiedzi oczekiwał od Neil'a. Chociaż tyle, że potrafił powoli przewidywać jego głupkowate teksty, a był to wyczyn przy jego bardzo zmiennej osobowości. Nawet umiejętności Savy gubiły się w odczytywaniu tych emocji. Jednak nie powiedział nic na ten tekst, po prostu była frustrująca, ale nie na tyle, żeby dogryzać dalej. - Jasne. - Przytaknął mu sarkastycznie, bo już nawet nie zamierzał wytykać mu tych wszystkich sprzeczności. Brakowało mu słów powoli. Na boga, jaki on był irytujący. - Do jutra. - Odpowiedział. I oby nigdy więcej, dodał w głowie, kiedy odwrócił się na pięcie i poszedł w swoją stronę.
Zt. |
|
| Neil Gia
| Temat: Re: Brookvale Park Wto Paź 24, 2023 6:52 pm | |
| Na przekór wszystkiemu wyznawał to co powiedział. Zwierzęta nieraz mają w sobie więcej empatii i czułości niż ludzi, są prostsze do zrozumienia, bezpośrednie i nic nie ukrywają. Ale nie wszystkie żyją bezpiecznie w domu z właścicielem, niektóre muszą szukać ochłapów, których normalnie by nie ruszyły, takim właśnie zwierzęciem był Sava. Cóż za brak wiary mężczyzna okazywał w swojego końskiego przyjaciela. Straszne, bez zaufania nie ma relacji i co teraz? Nie można oczekiwać jednak wiele po tak krótkim czasie trwania znajomości. Mimo wszystko zmienny chciał w to iść dalej i powoli przestawał się w duchu bić za to, zaprzeczać i zastanawiać zbyt głęboko. Uśmiechnął się do siebie i ponownie, po raz który już? Stał i patrzył mu na plecy, aż w końcu sam się odwrócił i z masą dziwnych myśli ruszył do domu. Myśli te niedługo niestety zamieniły się w coś bardziej irytującego, bo w planowanie jutrzejszego spotkania i z Savą i z dłużnikiem. Z/T |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 8:48 am | |
| Już następnego dnia kupił nowy telefon. Długo się wahał, zanim wklepał swój własny numer – a raczej swój były numer – ale ostatecznie sentyment wygrał. To była zabytkowa zapalniczka, jeszcze z pierwszej serii z 1933 roku. Miała wygrawerowaną małą dedykację od Marcii, od której ją dostał. Spędzili razem prawie trzydzieści lat, zanim postanowiła od niego odejść z godnością, na jaką nie pozwoliłaby starość. Zawsze żałował, że nie zdołał jej powstrzymać, ale takie było życie. Litery grawerunku były tak zatarte, że ledwo dało się odczytać napis: Amo te, ama me. Na wymianę zakładników umówili się na neutralnym terenie, klasycznie: w parku. Żadnych klubów, żadnych posiadłości czy blokowisk. Tylko okoliczne latarnie i wyłysiałe od jesieni drzewa miały być świadkiem ich ostatniego spotkania. Siedział na ławce i czekał. Prochowiec też był nowy. Niedoczekanie, że miałby ją prosić jeszcze i o płaszcz. Telefon też mogła sobie wsadzić w pi... W kieszeń. Wyjebane w niego. Spojrzał na leżącą obok niego paprotkę. Clarence awansowała już jakiś czas temu i z gumowego wiaderka została przesadzona do białej, ceramicznej doniczki z podstawką. Miał ochotę jebnąć tą paprotką w najbliższe drzewo. Zerknął na zegarek po raz kolejny, ale od ostatniego sprawdzania godziny minęło raptem trzydzieści sześć sekund. Czas dłużył mu się niemiłosiernie. Z tego wszystkiego znowu zaczął palić papierosy zamiast cygaretek. Zaciągnął się Chesterfieldem, aż do samego końca nie uświadamiając sobie, dlaczego wybrał akurat takie gówniane szlugi. A odpowiedź była prosta. Bo dzień wcześniej właśnie takie paliła ona. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 9:03 am | |
| Normalnie wcale by nie poszła. Nigdy. Ale na włosku zawisło życie Clarence, bo Cece nie miała żadnych wątpliwości, że biedna paproć zostałaby złożona w krwawej ofierze jej na złość. Byleby tylko zniszczyć i upodlić kolejną rzecz, na jakiej jej zależało. Odzyskanie paproci - przyjaciółki z celi - było warte zapalniczki. Cece obejrzała ją później dokładnie, szukając w niej czegoś szczególnego, ale finalnie niczego takiego nie znalazła. Zwykła benzynówka, stara już, grawerowany napis został ugryziony przez ząb czasu i lata używania, niemal nie dało się odczytać napisu. Nie, żeby miał jakieś znaczenie. Zapakowała niemal wszystko do czarnej skórzanej torby. Jedynie zapalniczkę i cygaretki schowała do kieszeni płaszcza - czarnego długiego płaszcza z wełny do samych kostek. I oprócz marynarki, którą postanowiła na złość, oczywiście, tymczasowo zostawiać. Ubrała się, jakby szła wpłacać okup - tak też zresztą się czuła. Kobiety niosące torby z pieniędzmi, by oddać je porywaczowi, zawsze ubierały się jakoś tak schludnie. To i Cece się tak ubrała. Biała koszula z falbankami na piersi, czarna spódnica za kolano i wiązane trzewiki na niewysokim grubym obcasie, takie za kostkę. Jakby grała w jakimś jebanym przedstawieniu, pokręciła nawet włosy, na głowę zarzuciła czary szal w białe pasy i czarne wielkie okulary przeciwsłoneczne, mimo że wcale nie było słońca. No i torba na ramieniu, bardzo mocno niepasującą do stroju. Cecilia też paliła - ale czekoladową zajebaną bezczelnie cygaretkę. A Dominga widziała z daleka. Od razu go poznała, nawet jeśli z daleka nie widziała dobrze szczegółów. Może coś w sposobie, w jakim siedział? Może to, jak unosił dłoń, gdy palił? Poza tym stała obok niego paprotka, to też był dobry trop. Przeszła obok i, jak na tych wszystkich filmach, usiadła po drugiej stronie ławki bez słowa, położyła torbę na ziemi i wsunęła jedną dłoń do kieszeni, by wyciągnąć zapalniczkę. No cyrk. Jeszcze powinna usiąść w ogóle na ławce obok. - Mam wszystko, czego chciałeś. Możesz przeliczyć. Sprawdzić. - Zaciągnęła się cygaretką i wyciągnęła na otwartej dłoni zapalniczkę. Wkręciła się jej ta pojebana konwencja, a fakt że Domingo przybył na miejsce ubrany podług jej widzimisię, o którym nie miał nawet pojęcia, poprawiał jej humor. Powagą. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 9:19 am | |
| Poczuł ją jeszcze na długo przed tym, zanim zerknął w jej stronę kątem oka. Tak długo uczył się jej na pamięć, że miał jej sygnaturę wyrytą w DNA, czy tego chciał, czy nie. Nie chciał. Boże, tak bardzo nie chciał. Wyglądała jak pieprzony Peaky Blinder, nawet miasto się zgadzało. Jemu z kolei brakowało tylko zaciągniętego na same oczy kapelusza, najlepiej fedory. Zanim wyszedł z domu nawet rozważał przez chwilę założenie takiego, ale ostatecznie uznał, że to jednak o jeden most za daleko w konwencji taniego kryminału z wymianą towaru w parku. Z tego samego powodu nie zabrał gazety. A chciał. Zerknął na odstawioną na ziemię torbę i skrzywił się. A potem usłyszał co usłyszał i mało nie parsknął śmiechem. Rozbawiła go tak skutecznie i znienacka, że kształtne wargi nekromanty przez chwilę drżały niebezpiecznie. Nie patrząc na nią sięgnął po zapalniczkę, udał, że ogląda ją dokładnie, po czym skinął głową i schował ją do kieszeni. W zamian sięgnął po paprotkę i podał jej. – Tak jak się umawialiśmy. Tylko sprawdzony towar – z miejsca wskoczył na główkę do niesprawdzonej wody zamiast wytykać jej, że przecież chodziło mu tylko o tę nieszczęsną zippo. Kręgosłup przeszył mu dobrze znany dreszcz, ale jego mózg nawet tego nie zarejestrował. Domingo zaciągnął się głęboko paskudną w smaku fajką. – Najlepszy w całym mieście. Możesz wypróbować – powiedział wydmuchując niedbale ogromną chmurę dymu. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 9:29 am | |
| Cece lubiła czasem taką teatralność. Nie bez przyczyny jej garderoba w mieszkaniu była większa od sypialni kosztem tej drugiej. Uczono ją aktorstwa z wysokiej półki, a czasem polowanie wymagało wyjątkowych starań. I po prostu to lubiła. Zmieniała Cecilie jak ubrania, nastrój zresztą też. W dwie sekundy od zera do setki na prędkościomierzu złości. Nie patrzyła. Wzięła paprotkę i postawiła na sobie ma udzie, jedną dłonią przytrzymywała doniczkę, a drugą delikatnie zaczeła obracać długie liście, jakby faktycznie sprawdzała ich jakość. Bardzo przy tym uważając, żeby ich nie przypalić cygaretką. - Widzę. Potrafię rozpoznać dobry towar - pochyliła się jeszcze lekko, podsuwając sobie paproć pod nos. Cyrk. - Takie interesy to przyjemność. - dodała jeszcze, prostując się na ławce. Wypuściła roślinę z dłoni i zaciągnęła się dymem. Powinna teraz wstać i odejść kocim krokiem, jak modelka na wybiegu. Tak było na filmach. Tajemniczy ubity interes, okup zapłacony i uwolniony zakładnik. Tylko coś przybiło ją do tej ławki. Szykowała się dobre trzy godziny dla tych pięciu minut i po prostu było jej szkoda kończyć spektakl tak szybko. Proste. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 9:38 am | |
| Domingo nie wiedział, jakie chęci czy skojarzenia kręciły się w głowie jego partnerki w zbrodni, ale sam czuł podobnie. To było zbyt szybkie. Powinni się rozejść, każde w inną stronę i bez oglądania się za siebie, a potem – w zależności od tego, kto był głównym bohaterem filmu, a kto tylko postacią epizodyczną – akcja powinna się skupić na jednym z nich. Najlepiej planującym skok na bank. – Polecam się na przyszłość – mruknął cicho i zaciągnął się raz jeszcze. Jeszcze bardziej przerysowanie, jeszcze bardziej teatralnie. Oparł się plecami wygodniej na ławce, głowę odchylając lekko w tył. Nie chciał odchodzić w nieznane z myślą, że i ona odeszła w siną dal i już jej więcej nie zobaczy. Chyba że sytuacja eskaluje i okaże się, że to właśnie Cecilia jest główną bohaterką, a raczej antybohaterką, i przyjdzie po niego w środku nocy: w czarnym kostiumie, na niebotycznie wysokich obcasach. Kamera zrobi zbliżenie na małe, pełne wargi wykrzywiające się ledwo zauważalnie w krzywym uśmieszku, a potem cień na ścianie w kształcie Cece poderżnie mu gardło i ową ścianę zachlapią rozproszone jak na obrazie Pollocka krople krwi. Mrugnął przeciągle, wracając do rzeczywistości. Zrobiło mu się nieprzyjemnie, kiedy pamięć o wydarzeniach minionego dnia wróciła jak epidemia mononukleozy w akademiku. – Nie prosiłem o nic poza zippo – zauważył po trwającej wieczność ciszy.
|
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 9:47 am | |
| Utknęli na ławce w parku. Reżyser nie krzyknął "cięcie" i nie nastąpiła zmiana scenerii, nie były kręcone też duble. Powinni się rozejść, każde w swoją stronę i zapomnieć o tym wszystkim, wrzucić do skrzynki z napisem "przeszłość" scenariusz tego filmu, skoro żadne z nich nie potrafiło już posunąć się do nakręcenia finału. Znowu byli w limbo - innego teraz rodzaju. Siedzieli w przedłużającej się ciszy przerywanej tylko zaciąganiem się i głośniejszym wydechem razem z dymem. Strzepnęła popiół i odwróciła do niego głowę, świdrowała go wzrokiem zza czarnych okularów. - Wiem - powiedziała najpierw. Znowu zamilkła, szukając słów. Na nowo skupiła wzrok przed sobą, ponownie zaciągnęła się tą za słodką cygaretką. - Zadecydowałam, że Cię nie zabiję. - dodała to po chwili cicho i bardzo poważnie. Nosiła się z tą decyzją od tygodni, a tak przynajmniej jej się wydawało. W rzeczywistości ta zapadła już dawno, w momencie w którym Domingo zostawił uchylone do celi drzwi. Tylko musiała spróbować jeszcze go zabić całe dwa razy, by sobie uświadomić, że po prostu nie da rady. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 10:03 am | |
| Przetrawiał to przez chwilę w prawie idealnej ciszy, jeśli odsiać od niej biały szum w postaci szelestu opadłych liści i szumu chłodnego wiatru, i wydychanego z powietrzem dymu, skwierczenia żaru w papierosie i cygaretce, kiedy spotykał się z większą ilością tlenu. Skończyła mu się fajka, ale zauważył to za późno, bo dopiero kiedy żar przypalił mu palce trzymające filtr za daleko. Wyrzucił niedopałek za siebie. – Teraz tak mówisz – powiedział pozornie obojętnie, ale w środku walczył z kalejdoskopem emocji. Było ich zbyt wiele i były tak różne, że czuł się jak na kilku różnych dragach o skrajnie różnym działaniu. Nie mógł dojść z tym ładu w tak krótkim czasie. Może później, kiedy sobie to wszystko uporządkuje, będzie się czuł... jakoś. Ale nie teraz. Spojrzał w końcu bezpośrednio na Cece i coś go ścisnęło w środku. Wyglądała olśniewająco. Jak zawsze zresztą. Mógł zobaczyć swoje lekko zdziwione odbicie w czarnych szkłach jej okularów. – A potem znowu spotkamy się przypadkiem, bo przecież zawsze tak jest, i znowu ci coś nie przypasuje. Nie mówiłem ci tego, ale nie jestem wielkim fanem bólu. Nie lubię potrzaskanych kości i obitej twarzy. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 10:15 am | |
| Zmrużyła nieco oczy. Nie, żeby fakt, że jej nie ufał ją zdziwił - sama też mu nie ufała za grosz. W końcu kłamała, manipulowała, ze trzydzieści razy robiła różnego rodzaju podejścia na wszelkie jej znane sposoby. - Trzeba było nie ciskać we mnie cholernymi urokami - syknęła i obróciła się w jego stronę szybko niczym kobra, nachyliła się jeszcze przy tym. O to nadal była zła. Skąd miała wiedzieć, że niesłusznie? Łowców nie uczono szczegółowo o magii, pokrótce opowiadano o tym, że istnieje kilka jej rodzajów, że każdy jeden jest bardziej niebezpieczny od poprzedniego. Nie znała się na tym. - Trzy razy próbowałam, trzy razy nie wyszło. Co do złamań niczego nie gwarantuję - to już dodała spokojniej, nie tak zjadliwie. Jakiś mądry psychiatra skwitowałby ją krótko "anger issues". I naprawdę nie potrafiła. Miała blokadę przed tą ostatecznością. Za pierwszym razem, fakt, coś innego pomieszało jej szyki. Ale przy dwóch kolejnych miała absolutnie czyste sytuacje, nic i nikt nie byłoby w stanie jej powstrzymać - no oprócz jej samej. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 10:24 am | |
| Zamrugał kilka razy. Patrzyła na niego z takiej odległości, że poczuł przekorną chęć, by ją tak po prostu pocałować. Zagrać w zupełnie innym filmie niż do tej pory. Takim, który kończy się napisem "i żyli długo i szczęśliwie", a ekran gaśnie na ujęciu starego cadillaca odjeżdżającego w pustynię. – Jedyny urok, jaki na ciebie rzuciłem, to wtedy, kiedy próbowałaś mnie udusić. Wezwałem duchy strażnicze – wyjaśnił bardzo spokojnie. Nadal nie wiedział, o jaki niby urok jej chodziło, ale to i tak nie miało znaczenia, bo najzwyczajniej w świecie mówił prawdę. Nagle przypomniał sobie coś. – No tak, i jeszcze kiedy cię leczyłem. Ale to wszystko, naprawdę. Obrócił się górną połową ciała, podparł się ramieniem na oparciu ławki. Bliżej, jeszcze bliżej. Jak ćma do ognia. Jak sarna w światła reflektorów samochodu. Psychiatra wlepiłby mu metkę: "myśli samobójcze", bo inaczej się nie dało wyjaśnić tego pociągu, jaki czuł wobec Cecilii. – Nie łam mnie więcej – powiedział, choć w myślach było to bardziej nie łam mi serca. – Święty Piotr nie lubi, kiedy go proszę o leczenie siebie. Miejże litość. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 10:38 am | |
| Nie uwierzyła za grosz. Jej nastrój i zachowanie na pewno wynikały tylko i wyłącznie ze spaczonego przez magię sposobu myślenia. Żadna wódka - nawet najlepsza - nie działała w taki sposób. Że nawet najlżejszy dotyk wnikał głęboko pod skórę i zostawiał po sobie zwykły niedosyt, że targały nią dreszcze nie mające niczego wspólnego z zimnem. Na samo wspomnienie tego, jak intensywne było zwyczajne gładzenie po szyi czy ramieniu, miała gęsią skórę. - Nie wierzę ci - odpowiedziała prosto i szybko. - Żadna wódka tak nie działa. - Tym jednym musiała się podzielić, całą jednak resztę planując już zachować dla siebie. Pstryknęła niedopaloną cygaretką niczym zawodowiec. Uniosła lekko paprotkę, by założyć nogę na nogę, przypadkiem trącając stopą łydkę Dominga i odstawiła paprotkę z powrotem na swoje udo. Specjaliści od mowy ciała rzekliby, że ważne jest, w jakim kierunku zwrócone było kolano - w stronę rozmówcy wyrażało zainteresowanie, podświadome gesty. - To mnie nie prowokuj - burknęła, wolną dłonią ściągając okulary z twarzy. Przypadkiem też z lekka strąciła sobie tę chustkę z misternie ułożonych włosów. Trudno było je kręcić, naturalnie były proste i śliskie jak struny. - Święty Piotr to domena Nowego Testamentu, ja wolę Stary. Tam Bóg się w tańcu nie pierdolił. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 10:50 am | |
| W oczach zalśnił mu błysk zainteresowania. Wreszcie jakieś konkrety, a nie tylko rzucane na prawo i lewo oskarżenia. Wciąż miał za mało danych, by je przemielić przez serwer swojego mózgu i wypluć jakieś logiczne wnioski, ale lepsze to niż nic. Poczuł miłe mrowienie na karku i w miejscu, które trąciła. Zepchnął myśl o tym w najdalszy zakątek umysłu. Próbował nie dać się rozproszyć. Kiedy ostatnim razem się zapomniał, szybko ustawiła go do pionu – czy raczej parteru – i gorzko tego pożałował. – A tak konkretnie to jak nie działa? Bo nadal nie mam pojęcia o czym mówisz – powiedział cierpliwie, jakby tłumaczył coś nadmiernie wrażliwemu dziecku, które pod wpływem najmniejszego słowa krytyki albo zaczyna płakać, albo dostaje napadu złości. Spojrzał uważniej na jej zakręcone włosy. Naprawdę się postarała. Trochę podziwiał determinację, z jaką przywdziewała coraz to nowe maski, miała skubana talent do tego. W innym wcieleniu pewnie faktycznie byłaby aktorką. I to całkiem niezłą. Bez większego zastanowienia założył jej włosy za ucho, a potem zabrał ręką i oparł na niej prawy policzek, zupełnie jakby nic się nie stało, jakby robił to już setki razy. – W Starym Testamencie nie ma świętych, są tylko obłąkani prorocy. Przy moim profilu pracy chyba wolę ich nie prosić o pomoc – rzucił z lekką nutą ironii. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 11:05 am | |
| Nie chciała mu mówić. Totalnie absolutnie nie chciała przyznawać się do tak przyziemnych słabości nawet przed samą sobą, a co dopiero przed nim. Zwłaszcza że wszystkie te słabości dnia poprzedniego dotyczyły go personalnie i były ściśle z nim przecież związane. To tym bardziej stawiało ją w położeniu, które osobiście nazwałaby po części żenującym. Odwróciła szybko głowę, bardzo żałując, że jednak wyrzuciła cygaretkę, mogłaby chociaż udawać, że strasznie chce jej się palić i musi się najpierw zaciągnąć przed odpowiedzią. Paznokcie uderzyły kilka razy w ceramiczną doniczkę, jakby chciała pośpieszyć samą siebie z wymyśleniem dobrej odpowiedzi. Takiej, która wyjaśniłoby wszystko, lecz jednocześnie nie zdradzała żadnych szczegółów. - Nie wygładza do takiego stopnia - oznajmiła w końcu, wciąż nie patrząc mu w twarz. Te przeklęte granatowe ślepia prześwietliłyby jej myśli na wylot. - I nie uwrażliwia na bodźce - dodała jeszcze nieco już wolniej, jakby ważąc słowa, by przypadkiem nie powiedzieć czegoś zbyt dużo. Drgnęła lekko, ledwo widocznie, gdy tak po prostu założył jej ten kosmyk za ucho. Palce, które ledwo musnęły jej skórę, zostawiły po sobie ślad niosący znamiona tego z dnia poprzedniego, tylko że był znacznie subtelniejszy. Zerknęła na Domingo z ukosa, podejrzliwie. Znowu próbował tej swojej voodoo-doodoo magii na kiju? Odstawiła paprotkę na ziemię. - Owszem. I dawka prawdziwej bożej potęgi - odwróciła się trochę bardziej w stronę mężczyzny, gładko opierając się o oparcie ławki już nie plecami, a tylko ramieniem. - Z reguły wolimy tę Jego stronę. My, znaczy Łowcy. Prawdziwe narzędzia bożego zniszczenia. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 11:33 am | |
| Z równą cierpliwością, z jaką pytał o odczucia, czekał teraz na jej słowa. Na wyjaśnienie, co było nie tak i sprawiło, że tak drastycznie zmieniła wczoraj swoje zachowanie. Bo to musiało trącić jakąś zajebiście ważną strunę jej osobowości, skoro go tak potraktowała. Jej wściekłość była niekontrolowana jak wybuch supernowej i to było tak irracjonalne, że nie dało się tego wytłumaczyć żadnym logicznym powodem, Domingo dostrzegał to dopiero teraz – wcześniej był zbyt skupiony na swojej własnej urazie. Wpatrywał się w nią z namysłem, mimo że ona ewidentnie unikała jego wzroku. Po dłuższej chwili przemówił ostrożnie. – Wiesz, to nie brzmi jak magia, tylko po prostu jak ecstasy – powiedział powoli, trochę bojąc się reakcji. Czy teraz zarzuci mu, że jej podrzucił pigułkę do drinka albo coś w tym stylu? – Jeśli chcesz, możemy to sprawdzić. Jeśli przyniosłaś wszystkie moje rzeczy... – Domingo zerknął na leżącą na ziemi i kompletnie porzuconą torbę. – ...to możesz wziąć jedną piksę i sama się przekonać, czy odczucia będą podobne. Uśmiechnął się delikatnie. Powoli zaczynał się czuć... Może nie "bezpiecznie", ale przynajmniej "nie w stanie permanentnego zagrożenia". – Wolę prawdziwą bożą potęgę przy wypędzaniu demonów. Nic się nie może z tym równać – powiedział zawieszając nieco głos jakby opowiadał jej jakiś strasznie tajemniczy sekret. – No... – Domingo spojrzał w bok, ale i tak przez moment było widać w jego oczach błysk małych iskierek. – ...może prawie nic. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 11:47 am | |
| Nikt nie lubi myśli, że był manipulowany, że ktoś lub coś grzebało im w mózgu czy skłaniało do tego czegoś innego. Cecilia podpaliła się niby zapałka w momencie, w którym pomyślała, że jitnął w nią tym zaklęciem nieznanego pochodzenia, by zwyczajnie się jej kosztem pobawić, by ten stan lekkiej świadomości wykorzystać. A że gniewem unosiła się łatwo i to z błahszych powodów... Popłynęła z prądem wściekłości i, ot co, z urazą. Dotknęło ją to chyba nawet bardziej niż trzymanie w piwnicy przez miesiąc. - Nie biorę takich rzeczy - burknęła, znowu zerkając na niego kątem oka, po czym nastąpiła szybka kalkulacja. Mogła spróbować i mieć to z głowy, wtedy przekonałaby się na własnej skórze, że nie maczał w tym palców, a jej złość była nieuzasadniona. Wahała się jeszcze chwilę, nim z sykiem pochyliła się nad tą torbą. Rozsunęła ją szybko, od razu namierzając plastikową torebkę leżącą pod płaszczem i nawet jej nie wyjęła, tylko wyłuskała jedną tabletkę. - Wyrwę ci ten kłamliwy język, jeśli zadziała inaczej. To była decyzją pochopna i na pewno słabo przemyślana. Albo raczej: w ogóle nie przemyślana. Wrzuciła ją sobie do ust i odchyliła lekko głowę do tyłu, bo przecież żadnej wody ze sobą nie miała. Szybko, zanim dotarłoby do niej, że to głupie. Kto bierze ecstasy w parku? No jebnięta. Nie zrozumiała kompletnie, o co mu chodziło. Uniosła brwi, wyciągając powoli paczkę cygaretek z kieszeni - jego własną zresztą - i wysunęła jedną. - Niby co? - zapytała powątpiewająco, odpalając cygaretkę. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 12:09 pm | |
| Kompletnie zbiła go z pantałyku, takiego obrotu spraw się nie spodziewał, tym bardziej, że sama dopiero co obwieściła, że przecież nie bierze takich rzeczy. Nie przejął się tą groźbą o wyrwaniu języka. Nawet gdyby wyszło, że to jednak nie molly na nią zadziałało, to teraz byłaby zbyt miękka i znieczulona, żeby siać przemoc, zdołałby uciec bez większego problemu. Łatwo. Tylko pokręcił głową i z zaciekawieniem obserwował ją, a kiedy zapytała, spojrzał na nią z lekkim zakłopotaniem. Dla niego odpowiedź była aż nazbyt oczywista, tak dwuznaczna, że aż jednoznaczna. – Czasami jesteś tak cudownie niewinna – odparł starannie neutralnym tonem. – Seks. Mam na myśli seks. I nie dodał już więcej nic w tym temacie, po prostu zamilkł na chwilę, ponownie zamyślony. – Wiesz, nastrój jest bardzo ważny przy ecstasy. Postaraj się skupić na czymś... Nie wiem. Miłym? – przemówił w końcu zawieszając głos. – Nie bez powodu bierze się to głównie na dyskotekach. Muzyka przepływa przez ciebie jak fale oceanu – powiedział miękko. Specjalnie obniżył ton głosu. Nie mieli tu muzyki, a puszczać z telefonu nie chciał, nie licowało to z ich stanowiskami i wiekiem. A już na pewno jego wiekiem. Chciał pomóc jej odpowiednio się nastawić, bo w sumie od tego też zależało powodzenie eksperymentu, dzień wcześniej była w szampańskim humorze, nawet mimo widma demonicznego nudziarza wiszącego nad nią. – Widziałaś kiedyś ocean? – kontynuował tym samym, spokojnym głosem, wibrującym gdzieś w głębi przepony i rezonującym w piersi. – Jego niespokojne wody, które wygładzają się, jeśli patrzysz na nie odpowiednio długo. Niektórzy ludzie potrafią wróżyć z jego fal. Patrzą na wirujące miraże piany i turkusu, i widzą w tym przyszłość. – Opowiadał jej takie rzeczy przez te kilka minut kiedy siedzieli, czekając, aż wariatka wpadnie w odpowiedni stan. Gdzieś w międzyczasie miedziana dłoń znów założyła Cece włosy za ucho, ale tym razem już została w tym delikatnym miejscu między uchem a policzkiem i rozpoczynała subtelny, ledwo odczuwalny taniec. Cholera, aż sam miał ochotę na taką kapsułkę. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 12:33 pm | |
| - To dwie zupełne inne przyjemności - odparła prosto i wzruszyła ramionami. W końcu wypędzanie demonów było doznaniem przyjemnym psychicznie, seks zaś operował głównie na sferze psychicznej. Skinęła głową. Skoro nastrój był ważny, to będzie miała odpowiedni i niech to szlag. Wyciągnęła z wewnętrznej kieszeni płaszcza telefon oraz malutkie puzderko ze słuchawkami bezprzewodowymi, wsunęła jedną do ucha. Szybko odpaliła apliakcję z muzyką i załączyła sobie jakąś relaksującą playlistę. Pełen wypas. Usiadła wygodniej na ławce, ponownie opierając się o nią plecami, a nogi wyciągnęła przed siebie, krzyżując je w kostkach. Stopa balansowała delikatnie na grubym obcasie zapadającym się w żwirze. Łokieć położyła na górze oparcia i przekrzywiła głowę, wplątując palce we włosy za uchem, by wygodnie się oprzeć. Zamknęła oczy. Muzyka przeplatała się miękkimi liniami razem z kojącym głosem. Nie skupiała się do końca na samych słowach, a bardziej na ich brzmieniu. Wyobraziła sobie swoją ukochaną białą plażę na Sycylii, teraz jesienną porą Morze Śródziemne miałoby ciemną zielono-niebieską barwę, przy zachmurzonym niebie niemal czarną. Wariatka wpadała w sidła. Osuwała się płynnie i powoli ponownie w tę dziwną mgłę, lecz teraz jej kolor był inny. Dym cygaretki łaskotał jej płuca, bujała delikatnie stopą do rytmu muzyki. Myślała o tej Sycylii, myślała o pięknym poranku w Neapolu, wróciła myślami do przerw semestralnych spędzanych w Rzymie czy w Wenecji. Lubiła Włochy. Znacznie bardziej niż swoją ojczystą Anglię, zwłaszcza że to tam spędziła znacznie większą część swojego życia. Nie miała pojęcia, jak długo tak siedzieli, jak długo Domingo opowiadał jej o tych wszystkich rzeczach. Całe przejście było płynne. Nawet nie zauważyła, kiedy serce roztłukło jej się szybko w piersi, jak szybciej zaczął uciekać jej oddech i jak cygaretka zgasła jej w dłoni. A potem przeszedł ją dreszcz, gdy chłodna dłoń dotknęła jej skóry. To było podobne doświadczenie, równie intensywne. - Chyba jednak nic ci nie wyrwę - mruknęła cicho. Tygrys zapadł w głęboki sen, schował pazury i skulił się w puchatą kulkę. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 12:57 pm | |
| Nie miał pojęcia, jakim torem podążyły myśli Cecilii – jakże mógłby? przecież nie był telepatą – dlatego tylko uważnie ją obserwował, nagle bardzo wyczulony na wszelkie odchyły jej nastroju. Nie chciał jej fundować badtripa, a przecież i tak się zdarzało, było tyle zmiennych, że każdy reagował inaczej. Patrzył, jak zasłuchuje się w muzyce, jak buja tym swoim bucikiem, który z jakiegoś powodu go rozczulał. Opuścił gardę, ale tylko trochę. Tylko na tyle, by mówić do niej łagodnym, niosącym otulającą miękkość głosem zamiast rzucać w nią ironicznymi, kanciastymi uwagami czy parzącym ogniem wściekłości syczeniem. Chyba była w dobrym miejscu. W pewnym momencie na bladych policzkach pojawił się rumieniec i Domingo wpatrywał się w nią z pewną dozą fascynacji. Zaróżowione policzki zwykle oznaczały, że piksa zaczyna działać, że serce pompuje krew szybciej i lada chwila zacznie się festiwal cudownych doznań. O ile ktoś nie strzaska ci kości nadgarstka, rzecz jasna. Prawie nie usłyszał, jak mówiła, że nic mu nie wyrwie. Że chyba nic mu nie wyrwie. Ale mózg w końcu zarejestrował to ciche mruknięcie i Salvador uśmiechnął się kącikiem ust. Czyli jednak miał rację. Wściekła walkiria z Watykanu chwilowo została ułożona do snu. Nekromanta przysunął się do niej i otoczył ją ramieniem. Drugą ręką zabrał jej jedną słuchawkę i sam z niej skorzystał. Chciał być częścią tego wszystkiego, nawet jeśli tylko jako rave daddy. – Czyli jednak miałem rację? – mruknął tuż koło jej twarzy. Policzkiem potarł o jej policzek, zupełnie jak kot oznaczający swojego właściciela, swoje terytorium, ale ta metafora jakoś mu umknęła. Kiedy znów uniosła cygaretkę do twarzy, szybkim ruchem złapał ją za przegub dłoni – zupełnie inaczej niż ona dzień wcześniej: delikatnie, łagodnie – i sam wciągnął czekoladowy dym. – Mów do mnie. Jak się czujesz? |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 1:42 pm | |
| Wściekła watykańska walkiria ukołysała się sama do snu do wtóru jakiejś włoskiej piosenki szepczącej jej do ucha. Zresztą, ogólnie miała całkiem nastrój dobry - cała ta początkowa szopka i teatrzyk wyjęty z taniego kryminału humor jej wówczas poprawił, a przecież warkot i syk to były dla niej niemal naturalne środku komunikacji ze światem. Takie drobne odpryski gniewu były tak naprawdę niczym. Tak jak i świat ponownie stał się niczym. Gdy miała zamknięte oczy, miała wrażenie, że wszystko dookoła zwyczajnie znikło, została tylko ławka w ich prywatnym limbo i więcej już nic. Oni i te włoskie smęty w słuchawkach. - Możliwe - przyznała powoli. Możliwe, że miał rację. - Niepotrzebnie złamałam ci rękę - dodała po chwili tonem niemal pełnym skruchy, takim prawie że ocierającym się o przeprosiny. To i tak chyba było najlepsze, na co Domingo mógł liczyć w tym jednym przypadku. Jak się czuła? Otworzyła nawet na chwilę oczy, dłoń którą do tej pory podtrzymywała głowę opuściła, przeczesując jeszcze po drodze włosy palcami. Miały zabawną fakturę. - Cicho się czuję - powiedziała w końcu, próbując jakoś to ładnie opisać. Czy w ogóle opisać. Było zupełnie inaczej niż wtedy, jednocześnie jakby nie zmieniło się nic. Może kwestia innej muzyki, innego otoczenia? Tutaj było cicho, był tylko ten park. Żadnego szalejącego na parkiecie tłumu do skocznej muzyki. Też przysunęła się lekko i ponownie zaanektowała Domingo jako swój materac - a przynajmniej oparcie ławki, bo teraz głowę oparła o jego ramię. Ot co. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 2:04 pm | |
| Włoski to była kompletnie nie jego bajka, brzmiał chropowato i jakoś tak ciamajdowato, zawsze go denerwował, podobnie jak hiszpański – co było niesamowicie dziwne, bo przecież z kolei łacinę uwielbiał. Gdzieś w połowie piosenki oddał jej słuchawkę, ale, choć z takiej odległości jeszcze trochę ją słyszał, to się nie odsunął. Nie przegapił tego tonu prawie-skruchy i uznał, że to wystarczy. Dobrze wiedział już przecież, że ona nie była z tych, co przepraszały albo przyznawały się do błędu, a to już przecież prawie było takie przyznanie się. Co znowu było dziwne – przecież jako ukochane dziecię Watykanu powinna być przyzwyczajona do szczerej spowiedzi i pokory. Ale nie. Nie ten typ. Zresztą, gdyby była inna, nie fascynowałaby go tak bardzo. Do tego stopnia, że po raz kolejny opuszczał wszystkie swoje osłony. Uśmiechnął się tak, jak jeszcze nigdy wcześniej się do niej nie uśmiechał: z czułością. Ecstasy nie sprawiała, że się nie pamiętało co najmniej połowy rzeczy jak przy blancie, więc wiedział, że ten uśmiech też zapamięta, ale nie dbał o to. Nie, to nie tak. On chciał, żeby go zapamiętała. Właśnie tak: miękko, intymnie. – Wiem, o co ci chodzi – odpowiedział. I tak właśnie było. Bo piksa to nie tylko energiczny taniec do utraty tchu. Sięgnął wolną ręką po jej telefon i na Spotifyu wybrał jej inną piosenkę, kiedy ta włoska ballada się skończyła. Kawałek był w miękkim, szeleszczącym języku. Domingo wiedział, o czym jest piosenka, bo sprawdzał kiedyś tłumaczenie, ale przecież Cece nie mogła znać polskiego. Był bezpieczny. Znaczna część piosenki pasowała do tego, co czuł wobec niej przez większość czasu, ale przecież nie musiała tego wiedzieć. Prawym ramieniem objął ją mocniej, a lewą rękę położył jej na policzku. Przez chwilę bawił się niesfornym kosmykiem jej włosów. Pochylił się nad nią nisko. W granatowych oczach tańczyły maleńkie błyskawice. Przesunął dłoń i oparł kciuk na jej dolnej wardze. Przesunął po niej palcem jakby to on był pod wpływem substancji, a nie ona, i chciał poczuć każdą możliwą fakturę. Cece miała wiele faktur. Był nią naćpany. |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 2:30 pm | |
| Łowcy byli ukochanymi dziećmi Boga, mieli przez to pozwolenie od samej głowy Kościoła na posuwanie się do najgorszych zbrodni w imię swojej świętej misji. Gdy uczą cię i wpajają przez tyle lat, że w oczach Boga nie robisz niczego złego, to wcale nie czujesz potrzeby przepraszać kogoś innego niż On sam. Każdy błąd czy pomyłka mogły się zdarzyć, wszak i łowcy byli w dalszym ciągu tylko ludźmi, a ludzie to stworzenia bez wyjątku niedoskonałe. W imię wyższego dobra wiele poświęceń i win mogło się zatrzeć. Z wiarą, prawdziwą szczerą wiarą, że jest się stworzonym do zbawienia całego świata, wszystkie środki były dozwolone. Gdy jesteś oczyszczany z najgorszych zbrodni, nie przepraszasz za głupie małe pomyłki. A przecież tym było strzaskanie kości w nadgarstku - głupiutką i mało znaczącą pomyłką. Za to pięść w twarz solidnie mu się należała za ten watykański kurwidołek. Tego nie żałowała w żadnym calu. - Kompletnie cię nie rozumiem - powiedziała tylko, widząc ten uśmiech. Normalnie pewnie doszukiwałaby się w tym podstępu, jak we wszystkim zresztą. Siebie zresztą też już niekoniecznie. Miała naprawdę wiele solidnych powodów, by go po prostu zamordować i wymazać wspomnienie o Domingu Salvadorze z kart historii, a nie mogła się zmusić. Wsłuchała się w nową piosenkę, w wysoki kobiecy głos. Nie znała tego języka, ale pobrzmiewał jej wschodem. Może rosyjski? Tam mawiano z taką szeleszczącą manierą, tak melodyjnie. Nie były to te okropne włoskie ballady, które tak skrycie lubiła - przecież nie pasowały kompletnie do jej wizerunku i skórzanych spodni - ale melodia była przyjemna. Wibrowała delikatnie w jej głowie. Wzięła ponownie telefon i nacisnęła przy utworze serduszko - tak na później. To znowu była ta sama, choć zupełnie inna jednocześnie, lekkość. Wtedy stopy łatwo odrywały się od ziemi, ciało samo wyszukiwało rytm. Teraz czuła się po prostu lekka, zrelaksowana. Trochę jak w czasie wizyty u fryzjera, gdy ciepła woda obmywa skórę głowy, a palce delikatnie ją masują. Wyrzuciła cygaretkę jakimś niedbałym ruchem i wolną już dłonią objęła nadgarstek tuż przy swojej twarzy. Lekko, dla odmiany. Żadnych morderczych imadeł zdolnych łamać kości jednym ruchem. - Oczy ci świecą - mruknęła cicho, mrużąc nieco podejrzliwie ślepia. - A świecą, gdy czarujesz - z tego powodu w dniu poprzednim uznała, że to wszystko przecież było kwestią magii i niczego więcej, jakiejś podstępnej sztuczki. I to ją zresztą rozpraszało. Rozpraszało ją również ten kciuk na wardze, usta były przecież znacznie wrażliwsze niż skóra na policzku czy niemal gdziekolwiek indziej. Cecilia miała wiele faktur, a jeszcze więcej warstw - zupełnie jak cebula. I każda jedna warstwa była równie cuchnąca co poprzednia, aż po sam ostry środek. |
|
| Domingo Salvador
| Temat: Re: Brookvale Park Czw Paź 26, 2023 3:06 pm | |
| Przekrzywił głowę w bok. Z takiej odległości, z jakiej na nią patrzył, jej źrenice były ogromne, czerń prawie całkowicie wyparła ten karaibski błękit, który wywoływał w Domingu uczucie tęsknoty za domem. Te nowe oczy były dziwne i niepokojące, ale w ten sposób, który sprawia, że zbliżasz się bardziej i bardziej zamiast uciekać. – Ja ciebie przez większość czasu też nie – przyznał bez choćby cienia wyrzutu. Po prostu stwierdzał fakt. – I ty, i ja mamy swoje sekrety, ale pytaj. Prawie na pewno odpowiem. Wyjaśnię. I przysięgam ci, że będę szczery – dodał dziwnie poważnie. W powietrzu dało się wyczuć wagę tego stwierdzenia, była ciężka, wiążąca. Domingo nie łamał obietnic. Mógł kłamać czy popełniać gorsze rzeczy, ale przysięga była dla niego czymś świętym, prawie jak dla faerie. Zresztą – przecież był czarownikiem. Może kilka pokoleń wstecz zaplątała mu się w rodowodzie jakaś wróżka? Na moment zamarł, a jego serce pominęło jedno uderzenie. Miał flashbacki z Wietnamu. A raczej z mieszkania Cece. Przez ułamek sekundy czuł paraliżujący strach, ale kiedy dotyk palców na nadgarstku nie wzmagał się na sile, tylko nadal był stały, delikatny, uspokoił się. Adrenalina wpompowana do żył jeszcze dodatkowo podsyciła blask w jego oczach. Blask, którego nie mogli zobaczyć zwykli ludzie, jedynie ci, którzy potrafili przebić się przez iluzję. – Kiedy czaruję... – uśmiechnął się krzywo. To było dziwne określenie na to, co robił. Sam by go raczej nie użył. – Świecą inaczej, jak dwa reflektory. Teraz błyszczą inaczej. Przyjrzyj się. – Znieruchomiał całkowicie i prawie nie mrugał. Na powierzchni niezmierzonego granatu i gdzieś pod nią błyskały maleńkie wyładowania magii, wyglądały jak mikroskopijne błyskawice. Kiedy "czarował", światło w jego oczach zdawało się mieć stałe źródło zasilania gdzieś w jego oczach. – Tak jak teraz robi się wtedy, kiedy odczuwam coś bardzo mocno. Ból, smutek, rozpacz. Radość. – wyliczał powoli. Wzrok mu zjechał na jej usta. Były tak rozkosznie miękkie. – Pragnienie – dokończył wreszcie. |
|
| Sponsored content
| Temat: Re: Brookvale Park | |
| |
|
| |
Similar topics | |
|
| |
|