The Unicorn
Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5  Next
Deus Ex Machina
Deus Ex Machina
The Unicorn Empty

PisanieTemat: The Unicorn   The Unicorn EmptyNie Paź 15, 2023 8:32 pm

The Unicorn VVnJgQ3

The Unicorn to gejowski bar, w którym – w zależności od dnia – można spodziewać się imprezy tematycznej, spokojnego wieczoru do sączenia drinków czy palenia sziszy, różnorodnych pokazów czy szybkich randek. Dla każdego coś dobrego. We wnętrzu przeważają odcienie czerwieni i różu, oblekające dosłownie wszystko: poczynając od lady barowej, przez wnętrze toalet, a kończąc na krwistoczerwonych obiciach miękkich kanap. Jest to miejsce, w którym każdy jest mile widziany – o ile identyfikuje się jako mężczyzna i jest nimi zainteresowany.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyPon Lis 20, 2023 1:48 am

The Unicorn - przeczytał Damien neon nad drzwiami, gdy podniósł już swojego longboarda z ziemi. Nazwa skojarzyła mu się z pewnym barem w Londynie. Śmieszne to było miejsce, pełno było tam pluszowych jednorożców, neonów, kanapy były różowe - kiczowaty i absolutnie najbardziej absurdalny szisza bar, w jakim kiedykolwiek był. Nie, żeby bywał w wielu, nie tylko już szisza barach ale barach ogólnie, ale tamten jeden zapamiętał szczególnie.
Zastanowił się przelotnie, czy to może nie jest sieciówka, gdy już wchodził do środka ze słuchawkami na uszach i deską pod pachą.
Musiał odbębnić to spotkanie, wcale nie uśmiechało mu się szukanie nowej roboty - a to właśnie powiedział mu szef kuchni, że albo przychodzi w końcu na integrację, albo zostanie wyjebany na zbity pysk z kuchni, bo nie buduje ducha zespołu, coś też padło o niechęci do współpracy i konieczności lepszego poznania współpracowników, bo oni na kuchni powinni się dogadywać i komunikować na stopie komórkowej niemalże, a nic tak nie zbliża do siebie jak integracja. Damien nawet nie lubił alkoholu, a przysłuchując się opowieściom na kuchni wiedział, że kucharze bardzo lubili potężny i zakrapiany wódą balet.
Kucharze z fantastycznej, modnej i bardzo eleganckiej restauracji w wolne wieczory walili wódę niczym patusiarstwo ostatnie.
Przyszedł więc - niechętnie, bo niechętnie, ale się pojawił. Planował bardzo grzecznie popijać wodę i sok w absolutnym milczeniu, dopilnować by znalazł się na co najmniej dwóch grupowych selfikach, a następnie zniknąć po angielsku, jakby nigdy go tam nie było.
Doskonały plan. Idealny. Już i tak powinni być z lekka wstawieni, przecież przyszedł chwilę po czasie.
Tylko że wcale nie byli. W ogóle ich nie było. Allen z irytacją pomyślał, że klasycznie nabili go w butelkę i podali złą godzinę, żeby się nie spóźnił. W końcu często się spóźniał. Zamówił więc sok przy barze i usiadł przy jednym z wolnych stolików. Nic, absolutnie nic nie wydawało mu się podejrzane. Może wnętrze mało gustowne i takie obrzydliwie kiczowate, znacznie bardziej niż ten szisza bar. W dodatku nazwa nijak nie miała się do faktycznych jednorożców.
Nawet nie zwrócił uwagi na dziwnie niewielki stosunek przebywających w środku mężczyzn do kobiet - bo tych było tyle co nic. Nie patrzył na innych, więc nie widział niektórych dosyć jasno sugerujących strojów, po której stronie barykady stali niektórzy z bywalców. Miał tez słuchawki na uszach, więc nie słyszał, co kto mówił, na barmana tylko spojrzał nieco dziwnie. Z drugiej strony to i moda była dziwna sama w sobie, Damien na niej też kompletnie się nie znał. Dla niego idealnym strojem na wyjście na pracową imprezę integracyjną była czarna bluza, czarne spodnie i granatowe trampki.
Siedział przy tym swoim stoliku ze szklanką soku - z długą czerwoną zakręconą słomką - oparł obie dłonie o stolik i oglądał streama z zawodów w CSie. Deskę oparł o brzeg stolika i czekał - tak święcie przekonany, że czeka na kolegów z pracy, którzy wcisnęli mu złą godzinę spotkania, żeby nie musieli wyglądać go niczym Julia z okna.

Dimitri
Dimitri
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyPon Lis 20, 2023 2:09 am

Znowu był głodny. I chyba tylko dlatego ostatecznie umówił się z tym typem z Grindra. Nie przypadł mu za bardzo do gustu – znaczy, wizualnie nie miał mu nic do zarzucenia, może poza faktem, że wyglądał bardzo młodo, ale bardziej chodziło o to, jak przebiegała rozmowa. Koleś niby się interesował grami, nawet tymi samymi, co Dima, ale jakoś wcale nie wiedział, o czym mówi. Do tego jeszcze cały czas kierował rozmowę na takie tory, by gadali o seksie, kinkach i w ogóle co to Damien by z nim nie zrobił. Dimitri nie lubił tak bezpośrednich osób. Zwykle spotkania z nimi kończyły się na tym, że albo bezceremonialnie próbowali się do niego dobierać, nie zważając w ogóle na miejsce, albo okazywali się być z gatunku "kozak w necie, pizda w świecie" i na żywo niespecjalnie wiele mieli do powiedzenia.
Dima ubrał się tak, jak sobie zażyczył Damien, czyli dość fetyszowo: skórzane spodnie i buty, siateczkowa bluzka nie zasłaniająca absolutnie niczego i skórzana obroża na szyję. Nie zamierzał iść z typem do łóżka, ale on przecież nie musiał wiedzieć, że kiedy pójdą w ustronne miejsce, Rusek go zahipnotyzuje i pożywi się, po czym radośnie i beztrosko pójdzie do domu.
Spóźniał się.
Dimitri miał okropne uczucie déjà vu – znowu idiotycznie i nieprzyzwoicie ubrany czekał w klubie na randkę z Grindra. W pewnym momencie złapał się nawet na tym, że rozgląda się na boki, czy czasem nie spotka tu Savy. Momentalnie przestał. Zamiast tego zaczął oglądać na telefonie streama mistrzostw CS'a. Najchętniej oglądałby w domu, ale był naprawdę głodny. W przerwie między meczami rozejrzał się kontrolnie, ale nigdzie go nie by... Dima wrócił wzrokiem do jednego ze stolików, o który oparty był longboard. Przyjrzał się uważnie siedzącemu przy nim chłopakowi. To był on, bez pudła.
Schował telefon do kieszeni, wziął niebieskiego drinka z palemką do ręki i ruszył w jego stronę.
– To ja – powiedział miękko, kiedy zaczepnie zsunął mu z głowy słuchawki. Bez pytania usiadł wygodnie tuż obok niego, kładąc rękę na oparciu kanapy. – Długo kazałeś na siebie czekać – powiedział, zerkając kątem oka na wyświetlacz telefonu Damiena i serce zabiło mu odrobinę żywiej. Może chłopak wcale nie był taki beznadziejny, tylko rozmawiać z potencjalną randką nie umiał. W jego telefonie też leciały rozgrywki CS'a. – Też to właśnie oglądałem!

Damien C. Allen
Damien C. Allen
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyPon Lis 20, 2023 2:55 am

Czekał. Zapewne powinien zacząć się niecierpliwić, ale w sumie miał telefon, miał słuchawki, zasięg fantastyczny - no i rozgrywki. Wprawdzie dopiero ćwierćfinał, ale przecież zawsze. Gdyby zresztą finały leciały, to by uznał, że jebać tę robotę koniec końców i zostałby w domu, żeby je sobie odpalić na monitorze, wyciągnąć nogi na biurko i zmusić Roberta do drzemki na kolanach, jedząc przy tym kanapki i domowej roboty chipsy. Z batatów.
Nagle mecz CS-a został przerwany. Bardzo zresztą brutalnie, bo oczy zaszły mu niemal mgłą, magia popłynęła wartkim strumieniem przez palce i ekran telefonu na sekundę zaśnieżył. Widział, jak ktoś zdejmuje mu słuchawki i że to wcale nie jest żaden z jego wspaniałych koleżków z pracy. Zaczął się odwracać jeszcze zanim na dobre obca dłoń zsunęła mu na szyje słuchawki.
Zmroziło go aż w środku. To było to dziwaczne uczucie, które wykręca żołądek na drugą stronę, które na chwilę zamraża w miejscu - nawet białka oczu ścina tym chłodem i człowiek nie był w stanie choćby mrugnąć. Oderwał sztywno jedną dłoń od telefonu i pomachał nią równie mechanicznie bardzo przy tym powoli niczym tandetny chiński robot do machania. Wpatrywał się przy tym w mężczyznę obok siebie niczym w widmo, jakby tam dosłownie ducha zobaczył. Poniekąd tak było. Bo przecież dobrze znał tę głupią mordę i te rdzawe kudły do samej ziemi. Ile razy się nabijał, żeby Roszpunka spuściła z wieży włosy, gdy wołał Alucarda na gierki? Napisał tyle razy "wyglądasz jak pedał, zrób coś z tym" na discordzie, że z tych cytatów można by ulepić książkę.
- No, ty - bąknął Damien po prostu nadal zaskoczony. Nawet poprzedzająca szok wizja nijak nie pomagała. - Eee... tak? - dodał po chwili. A potem sobie przypomniał, że on przecież absolutnie nigdy nie wysłał Alucardowi żadnego zdjęcia. On nigdy zresztą tego nie robił, bo przecież to mogło narażać na niezręczne spotkania w miejscach publicznych - takie właśnie jak to tutaj. Skąd więc ten miałby wiedzieć, jak Damien wygląda? Może go po prostu z kimś pomylił? To czasami się zdarzało, przecież Damien nie miał szczególnie wielu cech charakterystycznych. Ani wysoki, ani niski, ani gruby, ani chudy. Normalny. Tylko oczy miał w ciekawym kolorze. - Em. To. Tak, to właśnie jest - powiedział jeszcze powoli, bardzo starając się przy tym zbrytyjszczyć swój akcent. Nieudolnie. Brzmiał jakby przyjechał ze wschodniej Europy i uczył się dopiero mówić po angielsku. - A jak mnie znalazłeś? - zapytał jeszcze na sam koniec, ponownie nieudolnie naśladując brytyjski akcent. To r mu nie wychodziło, brytole w ogóle go niemal nie wymawiali. Nie to co Szkoci.

Dimitri
Dimitri
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyPon Lis 20, 2023 3:12 am

Facet zachowywał się, jakby miał udar. Ale jeśli nic się w medycynie nie zmieniło przez ostatnie pięćdziesiąt lat, kiedy Dima ostatni raz zaglądał do podręczników, to Damien był chyba za młody na udar. A może tylko młodo wyglądał? Rusek przechylił lekko głowę w bok, przyglądając się chłopakowi uważnie i wyszukując oznak wylewu, ale nic takiego nie zauważył. Czyli jednak był jakiś niedojebany. Szkoda.
– Jak to jak? – odpowiedział pytaniem na pytanie. Może Damien był po prostu upośledzony...? – Wyglądasz dokładnie jak na zdjęciach. No i jeszcze to – Dima wskazał palcem deskę opartą o krawędź stolika. Nie żeby miał coś przeciwko, ale longboardy po prostu były bardzo charakterystyczne i wcale nie jeździło na nich tak dużo osób. Pochylił się, żeby odłożyć drinka na blat, i wtedy to go uderzyło.
Koleś pachniał kwiatami.
Dyskretnie zaciągnął się tym zapachem, żeby jeszcze się upewnić, ale nie było mowy o pomyłce. Damien musiał być jakimś rodzajem czarownika. Pytanie tylko, czy zdawał sobie z tego sprawę. Może tłumił swoje zdolności i przez to mu się trochę odkleiło? Dimitri spojrzał na niego z nowo odkrytym współczuciem. Westchnął.
– Ale dostali w dupę – skwitował migające na telefonie ćwierćfinały. Oni, czyli, oczywiście, drużyna, której kibicował. – Nie wiem, czy to nadrobią. No, to czemu właściwie się spóźniłeś? – zapytał bardziej z grzeczności i żeby podtrzymać jakoś rozmowę, niż faktycznie z ciekawości.
Przecież wyrok już i tak zapadł.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyPon Lis 20, 2023 3:20 am

- Na jakich zdjęciach - to zapewne miało być w domyśle pytanie, tylko że nie wybrzmiewało nim ani trochę. Zgubił po drodze znak interpunkcyjny, pytajnik zagubił się w czasie transkrypcji myśli na mowę. Odwrócił nieprzytomnie głowę i spojrzał na swoją deskę. Patrzył na nią o dwie sekundy dłużej, niż patrzyłby na nią człowiek o zdrowych zmysłach. Damien zwyczajnie nie wyszedł jeszcze z fazy zaskoczenia i nie do końca wiedział, co ze sobą zrobić ani jak. Często tak miał. Zwłaszcza gdy nie do końca planował spotkania. - Longboard? - zapytał głupio, tym razem jednak zapytał prawdziwie, nie zgubił przedłużającej pytającej końcówki jednego słowa.
Jakie zdjęcia, u diabła. I co z tego, że longboard.
Odwrócił ponownie głowę w stronę Alucarda - bo przecież do tej pory nie miał pojęcia, jak się nazywał naprawdę - i ponownie nie wiedział, czy coś powiedzieć czy coś zrobić.
- Niko się zaraz odpali - powiedział najpierw, przenosząc wzrok na ekran ponownie. Na chwilę. Mecz powinien być dobrym skupiaczem myśli, a przynajmniej pomagał je porządkować. - Na co się niby spóźniłem? - zapytał już nieco przytomniej, trochę ostrzej, bardziej burkliwie. - Czekam tu na kogoś - dodał jeszcze podobnym tonem.

Dimitri
Dimitri
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyPon Lis 20, 2023 3:35 am

Przymknął oczy na te wszystkie rewelacje. Dobry boże, przecież chłopak naprawdę był upośledzony. Sumienie nie pozwoliłoby mu pić z niego, jeszcze by po wszystkim zasłabł gdzieś na ulicy i padł ofiarą dresów czy innych cyganów. Matka miała rację, Dima miał zbyt miękkie serce. Wyglądało na to, że będzie musiał się dzisiaj obejść bez posiłku. Znowu.
Zanotował w myśli, że musi na przyszłość znaleźć lepszą metodą szukania żywicieli. Grindr ewidentnie przestawał być niezawodną metodą.
Powoli otworzył oczy, ale wcale nie spojrzał na Damiena. Wolał patrzeć na mecz.
– No nie wiem, coś ostatnio niekoniecznie jest w formie – mruknął bardziej do siebie niż do rozmówcy. Zresztą, co taki upośledzony chłopaczek mógł wiedzieć? Pewnie chuja się znał na gierkach. Jak to zresztą dał poznać w deemach. Dopiero po kolejnym pytaniu w końcu na niego popatrzył. – Na randkę ze mną – odpowiedział cierpliwie, jakby tłumaczył coś średnio rozgarniętemu dziecku. – Czekałeś na mnie. To ja, Dimitri.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyPon Lis 20, 2023 3:42 am

- Sam nie jesteś w formie - burknął Damien ze szczątkowym oburzeniem. Nie należało szkalować kluczowych graczy, a już na pewno nie zawodników z G2. Ci goście mieli refleks lepszy od Damiena, a on dosłownie widział przyszłość, żaden kamper nie był mu straszny czy czający się za boxem przeciwnik. Najwyższa liga.
Odłożył powoli telefon na stolik i przestał wgapiać się w ekran jak lunatyk. Ziemia wracała do Damiena. Zaczął otrząsać się z zaskoczenia niczym pies po wyjściu z jeziora. - Nie. Na kolegów z pracy - odpowiedział najpierw. Dimitri. No okej. Niech będzie i Dimitri. Tyle że jaką randkę? Co do kurwy. O chuj mu chodziło. To był jakiś idiotyczny żart, którego nijak nie rozumiał? Mignęła mu przez myśl wiadomość, że Alucard mu pisał, że idzie na randkę. Z łatwą dupą. Damien nawet nie wiedział, jak to ubrać wszystko w słowa. - Pojebało cię? - zapytał więc finalnie.
Gdy Damien nie wiedział co robić, robił jedno - był z pewnością mało uprzejmy.

Dimitri
Dimitri
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyPon Lis 20, 2023 3:51 am

Prychnął mało uprzejmie, ale też i Damien nie był przecież zbyt grzeczny. Dima coraz bardziej żałował, że jednak dał się namówić na to spotkanie.
– Jestem w jak najlepszej – powiedział aroganckim tonem, mimo że mówił absolutnie szczerze. Nigdy nie był w lepszej formie. Ale też nigdy nie grał tyle, co przez ostatnie dwa lata. Miał wspaniałego ziomka od wspólnych gier, a razem znacznie łatwiej zdobywało się szczyty, także własnej formy.
Z żalem pożegnał odchodzący na stolik mecz. Przez chwilę kusiło go, żeby odpalić stream na własnym wyświetlaczu, ale chyba nie był jeszcze gotowy na takie całkowite porzucenie bycia cywilizowanym człowiekiem. Wampirem. Jeden chuj.
Spojrzał jeszcze raz uważnie na Damiena. Może miał zaniki pamięci? Pokręcił głową nad losem chłopaka, ganiąc się w myślach za bycie nieuprzejmym wobec osoby niepełnosprawnej.
Ostatecznie jednak sięgnął do kieszeni po telefon, ale nie po to, by odpalić relacje z mistrzostw.
– Nie, czekałeś na mnie. Nie pamiętasz? – powiedział łagodnie, cierpliwie. Dima łagodny jest, cierpliwy jest, łaskawy. Nie szuka poklasku i takie tam. Odblokował urządzenie i odpalił apkę, a potem przesunął telefon w stronę Damiena. Chłopak mógł zobaczyć na własne oczy bezlik zbereźnych wiadomości od samego siebie i to, że jak byk wyciąga Dimitriego na spotkanie dzisiaj, tutaj, teraz.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyPon Lis 20, 2023 4:06 am

Nie odpowiedział, tylko też prychnął równie nieuprzejmie.
Doszedł do wniosku, że ktoś robi sobie z niego żarty - i to ewidentnie był Alucard. Tylko Damien nie był pewien, jak go właściwie wyśledził. Może był w knajpie pod jego nieobecność w pracy i pytał o pracującego tam nerda? To by wyjaśniało, skąd by go znał. Ale z drugiej strony chyba po raz pierwszy rzucił nazwą bezpośrednią swojego miejsca pracy dnia poprzedniego, nie mówił też, dokąd idzie. Miał pierwszą zmianę, fakt, wyszedł z pracy po 18, to też zostawiało chwilę do manewrów prankujących. Wcale nie byłoby trudno przekonać gości na kuchni, by pomogli mu wykręcić taki numer - przecież to była banda kutasów i więcej nic.
Spojrzał na telefon.
Zobaczył swoje własne zdjęcie - zassane bezczelnie ze zjebanego fejsbuka - a potem wiadomości. I to jakie. Damien nawet po pijaku do lasek takich rzeczy nie pisał czy mówił, a co tu mówić na trzeźwo. Nachylił się nad tym ekranem, unosząc tylko brwi.
- A - powiedział nagle. - Aha, no tak - przytaknął najpierw. Oczywiście. Genialne. Fe-no-me-na-lne. Między palcami na stoliku przeskoczyło trzeszczące wyładowanie. - Bardzo, kurwa, śmieszne, jebany pajacu, ktoś ci kiedyś wykurwił w tę głupią ruską mordę? Ty w ogóle jesteś normalny? - wypalił, odsuwając się od tego telefonu. Rzucił jeszcze jakimś dziwacznie brzmiącym słowem - staroszkockim przekleństwem, którego nawet znaczenia dobrze nie znał, ale jego babcia rzucała je w chwilach największej furii. Zapomniał nawet o próbach udawania brytyjskiego akcentu, to zresztą nie było wówczas istotne. Od Alucarda zresztą też się odsunął. Czy tam Dimitriego. Jeden chuj. Teraz to już WIEDZIAŁ, że ten jebany pajac jest jednak chory psychicznie. Nie dość że gość ewidentnie go wystalkował - pewnie po IP - to jeszcze teraz stworzył mu jebane fejkowe konto na Grinderze, klepał zwyroslkie wiadomości sam ze sobą, a teraz próbował mu wmówić, że Damien sam do niego wypisywał. - Kto tak, kurwa mać, w ogóle robi? Nudzisz się na tym zjebanym urlopie czy to takie hobby, że odpierdalasz taki szajs?

Dimitri
Dimitri
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyPon Lis 20, 2023 4:21 am

Wzdrygnął się od tego wyładowania. Świetnie. Tego mu tylko brakowało, żeby niespełna rozumu czarownik wypierający swoją własną magię stracił nad sobą panowanie. Cholera wiedziała, jakich zniszczeń mógł dokonać taki upośledzony magik i wcale nie miał ochoty przekonywać się na własnej skórze.
Wcale też nie miał ochoty słuchać tych inwektyw. Jasne, upośledzony, biedny chłopiec i tak dalej, ale cierpliwość Dimy też miała swoje granice. Ostatecznie – rozpoczynał życie jako półdemon. Nie można było tu mówić o anielskiej cierpliwości. Utkwił w Damienie spojrzenie zmrużonych oczu i wcale nie wyglądał już przy tym ślicznie czy pedalsko, trąciła od niego drapieżna aura niebezpieczeństwa. Ostatecznie nie był przecież pieskiem kanapowym. Poza Overwatchem i Valorantem też mu się zdarzało zabijać.
– Ale tak konkretnie to o co ci chodzi? – wycedził przez zaciśnięte zęby.
A potem go zmroziło.
Bo wcale nie mówił Damienowi o tym, że ma urlop. Jak się tak zastanowić, to wspominał o tym tylko jednej osobie, bo też z nikim innym specjalnie nie gadał. Na szybko przeanalizował w głowie zasłyszane słowa, ale nie pod kątem treści, tylko sposobu ich wypowiadania. Bez tego idiotycznego akcentu, który gdzieś się Damienowi zgubił po drodze, jego sposób wypowiadania się brzmiał boleśnie wręcz znajomo. I nawet jeszcze bardziej idiotycznie. Wniosek nasuwał się sam, ale był tak nieprawdopodobny, że Dimitri nie chciał w niego uwierzyć.
Ale, jak mawiał Sherlock Holmes: "Kiedy wyeliminujemy już wszystko, co niemożliwe, cokolwiek by zostało, jakkolwiek byłoby nieprawdopodobne, musi być prawdą".
Dimitri odsunął się Damiena, patrząc na niego szeroko otwartymi oczami, a jego twarz wyrażała najszczersze, bezbrzeżne zdumienie.
– ...Lord Sandwich? – wydusił z siebie z takim zaskoczeniem, że gdyby sytuacja była trochę inna, to brzmiałoby to naprawdę komicznie.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyPon Lis 20, 2023 4:34 am

- Sandwich, Srandwich, idź się lepiej w łeb pierdolnij - wypalił Damien. Stuknął się przy okazji palcem wskazującym prosto w czoło. Trzy razy, dla uzyskania lepszego efektu i wymowności. Przy okazji cytując samego siebie jeszcze z poprzedniego wieczora, gdy napisał Alucardowi dokładnie to samo. Żeby się, no właśnie, w łeb lepiej pierdolnął. - Co ty masz na garze? - zapytał jeszcze i ponownie dorzucił jakieś przekleństwa po szkocku. Kompletnie już nie krył się z akcentem, w dodatku mówił szybko. Cud, że go w ogóle Dimitri rozumiał, przecież wiele osób, które miały z nim do czynienia miały z tym problem, jeśli się zapominał. Zawsze dlatego dbał o dykcję przy kontaktach międzyludzkich, bo było mu zwyczajnie głupio, gdy ktoś po raz drugi pytał, co on właściwie powiedział. To było obrzydliwie uwłaczające. - To jedno robić sobie bekę w necie, co innego mnie, kurwa, stalkować. Ja pierdolę. Jak mnie niby znalazłeś? Po IP? Zapuściłeś jakiegoś trojana z jakimś plikiem na disco? Co ty w ogóle masz na sobie. Co to kurwa jest wszystko - odpalił się jeszcze bardziej. Znowu trzasnęło na stoliku, nawet nieco głośniej i bardziej widocznie. Jakby ktoś na sekundę odpalił sztuczny ogień - do tego stopnia to było wyczuwalne i zauważalne, o zgrozo, że aż Damien zerknął na swoją rękę i się skrzywił sam do siebie, roztarł powoli dłonie. Użytkownicy magii nieokiełznanej nie mieli łatwego życia - bo ich moc była, no właśnie, po prostu nieokiełznana i musieli się pilnować z nią niemal na każdym kroku. - Boże, czy ty to widzisz - zapytał na koniec, unosząc wzrok do nieba. Ostatnie wydarzenia nieco przybliżyły mu tę całą religię, nadały również pewności, że ktoś tam na tej całej górze jest i zwraca nawet uwagę na to, co się dzieje poniżej.

Dimitri
Dimitri
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyPon Lis 20, 2023 4:48 am

Po uzyskaniu potwierdzenia po prostu patrzył na Damiena z bardzo zagubioną miną i słuchał tych jego wiązanek, próbując jakoś zrozumieć całą tę sytuację. Czy on sobie z niego jaja robił? Jak on w ogóle go znalazł na tym cholernym Grindrze? I dlaczego się tak... dziwnie zachowywał, jakby to Dimitri jemu coś zrobił, a nie jakby to właśnie na niego zastawiono paskudną pułapkę? Jedna rzecz żartować, że wygląda pedalsko. Ale żeby go zaraz wystalkować, napełnić jego deemy obrzydliwymi wręcz wiadomościami, zapewne zaśmiewając się przy tym do rozpuku, potem ze sobą umówić, a jeszcze dalej bezczelnie się na nim wyżywać i robić mu wodę z mózgu? I w imię czego? To miał być jakiś głupi żart? Jeśli tak, to był naprawdę okrutny.
– Bardzo, kurwa, śmieszne – powiedział wyprutym z emocji głosem, który tylko na moment zadrżał. Dawno nie poczuł się tak zraniony jak teraz. I jeszcze dał się namówić na to fetyszystyczne wdzianko, w którym i bez takich odpałów czuł się idiotycznie. Jak podana na tacy dziwka. – Ja ciebie? Mógłbym cię zapytać o to samo, ale widzę, że świetnie się bawisz, więc chyba nie ma nawet sensu – rzucił z goryczą. Nie panował teraz nad swoimi emocjami i dźwięk ten zabrzmiał jak tłuczone szkło. Dimitri zacisnął usta i odwrócił głowę w drugą stronę. Gdyby miał zrobić ranking najboleśniejszych zdrad, to cała ta chora sytuacja na pewno znalazłaby się w ścisłym top dziesięć.
Gwałtownie odwrócił głowę z powrotem w stronę Damiena. O ile takie było jego imię.
– I przestań z tą jebaną magią, jeszcze nam Łowców na głowę sprowadzisz – syknął cicho.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyPon Lis 20, 2023 7:16 am

- Ja się świetnie bawię? Fenomenalnie się, kurwa, bawię, jesteś psychiczny, to się leczy, na to refundują leki - dodał jeszcze gniewnie. Chodziło mu o bycie stalkującym kripem z internetu, osobą która naruszała granice cudzej prywatności do tak horrendalnego stopnia i posuwała się do ataków na rzeczoną prywatność w sferze rzeczywistej. Nie że z powodu orientacji seksualnej, jego takie błahostki obchodziły bardzo mocno wcale. Tyle co nic. To że wyzywał innych graczy od cweli w grach – bo niektórzy dokładnie tak grali – niewiele miało z tym również wspólnego. Damien po prostu w grach bywał toksycznym ściekiem. Na czacie.
Chciał coś rzucić o tej magii. Żeby się – tak najlepiej – od niego Dimitri odpierdolił, od jego magii zresztą też i od niego również. Od niego podwójnie. Podniósł się ze swojego miejsca ze szczerym wkurwem na twarzy, inaczej tej emocji nie dało się już nazwać, miał już w głowie gotową tyradę i więcej jadowitej złości, coś o przekraczaniu właśnie granic, o galopującej bezczelności. Nie powiedziałby, że to była zdrada. Że to było okropne i że go ubodło. Zwyczajnie został wychowany przez czarownicę starszą niż Szkocja, a ta nie była typową cieplutką babuszką. Wiecznie brakowało jej cierpliwości, a jej szorstka czułość w postaci opierdolów zostawiła na nim ten ślad, że mówienie o emocjach było zwyczajnie jakieś takie meh. Po prostu.
Tylko że nie zdążył powiedzieć nic. Otworzył usta i wtedy z kanapy obok rozległ się śmiech. I oklaski. Owacje właściwie na stojąco – Damien zobaczył to, zanim się właściwie wydarzyło. Odwrócił się w stronę stolika obok, zza oparcia czerwonej kanapy wyłaniał się najpierw telefon. A zaraz za nim wyszczerzone roześmiane łby.
- No, Allen, jak tam randewu? – rzucił jeden z nich ze śmiechem. Cała piątka zresztą rechotała, a to ciszej, a to głośniej. Ale ma minę. O ja pierdolę. Zaraz się zesram ze śmiechu. Weź daj tej wódkę więcej. Warte każdych pieniędzy. O Boże. Hahaha. – reszta też coś tam nawet gadała. Damien nie słuchał głosów w tle. Wpatrywał się w nich niczym zaklęty, bo składał sobie właśnie wszystko do kupy.

Dimitri
Dimitri
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyPon Lis 20, 2023 6:08 pm

Zabolało jeszcze bardziej. Dimitri wielokrotnie słyszał, jak Lord Sandwich rzucał w enemy – albo czasem nawet w teammate'ów, jeśli byli wyjątkowo idiotyczni – uwagami o rzekomym pedalstwie i byciu ciotą, cwelem czy innymi tego rodzaju, ale w życiu by nie powiedział, że to było na serio. Wiele osób tak robiło, ba – nawet on sam tak czasem robił, kiedy w grze naprawdę nie szło – ale mało kto faktycznie miał coś przeciwko gejom czy innym orientacjom. Damien w żaden inny sposób nie dawał odczuć, że homoseksualizm jakoś mu przeszkadza. Co więcej, Dimitri myślał, że chłopak w sumie ma na to wyjebane. I uważał go za coś w rodzaju przyjaciela. Ale po tej akcji nie mogło być mowy nawet o koleżeństwie, a co dopiero o przyjaźni. Kolejny raz się okazywało, że żadne relacje z innymi osobami nie miały racji bytu, bo kończyły się tylko zdradą albo rozczarowaniem, albo obiema tymi rzeczami naraz.
Tak był pogrążony we własnej krzywdzie, że nie od razu zauważył, że stolik obok coś się dzieje. Dopiero kolejne komentarze zwróciły jego uwagę. Zmarszczył brwi, kiedy tak próbował zrozumieć o co chodzi, ale cała ta sytuacja była dla niego zbyt abstrakcyjna. Dimitri miał wspaniały refleks, nie tylko dzięki wampirzym zdolnościom, ale ograniczał się głównie do sytuacji zagrożenia życia i gier. Szybkie orientowanie się w dynamicznie zmieniającej się sytuacji nie leżało w jego naturze, więc po prostu siedział i patrzył, co się dzieje, próbując sobie wszystko poukładać w głowie. Wyglądało na to, że mężczyźni ze stolika obok znają Damiena, i to dość dobrze, i właśnie bawili się jego kosztem. Nie od razu zrozumiał, na czym ta zabawa polega, ale kiedy dostrzegł w ich dłoniach telefony, zmrużył oczy.
Jak jeszcze przed chwilą był Damienem rozczarowany i było mu najzwyczajniej w świecie przykro, tak teraz w jego sercu zagościło coś znacznie cięższego i zimniejszego. Prawdziwa furia, będąca totalnym przeciwieństwem tej, którą posługiwała się jego matka. Powoli wstał z kanapy i gdyby jego wzrok mógł zabijać jak spojrzenie bazyliszka, to mężczyźni już padliby trupem.
Podszedł kilka kroków, krzyżując ramiona na piersi. Piękna twarz wampira wyglądała niczym oblicze jakiegoś anioła zemsty.
– Chyba po prostu chcecie dostać wpierdol – powiedział tak zimno, że aż temperatura w najbliższym otoczeniu gwałtownie opadła o kilka stopni. – Było przyjść i powiedzieć.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyWto Lis 21, 2023 11:06 am

Złość  była zabawną emocją – w całej swojej destrukcyjnej naturze bardzo często świadczyła o pewnego rodzaju zaangażowaniu. Była żywym świadectwem przejmowania się i pokładania pewnego ładunku emocjonalnego w podmiocie. Szefowie wkurwiali się na swoich pracowników, bo zależało im na ich biznesie. Rodzice byli denerwowani przez nieposłuszne czy krnąbrne dzieci, bo się o nie martwili i chcieli ich dobra. Według Damiena przeciwieństwem gniewu była żywa obojętność – i ta właśnie zaczęła swobodnie rozpychać się w jego umyśle, robiła sobie miejsce pośród całej tej złości. Bo jemu przecież wcale nie zależało na gościach z pracy, mogli sobie robić co chcieli - nawet z lekka jego kosztem. Skoro to oni stali za tym bajecznym nieporozumieniem, to nie było powodu do gniewu - byłby, gdyby okazało się, że jego najlepszy gierkowy kumpel robił sobie z niego podobne przysłowiowe jaja.
Bo połączyć kropki były łatwo – po prostu zrobili sobie z niego bekę. Z Alucarda zresztą też, choć to pewnie był przypadek. Założyli fejkowe konto na Grinderze, znali mniej więcej zainteresowania Damiena, mieli dostęp do jego danych osobowych, więc i skołowanie zdjęć nie było dużym problemem. Na sam koniec wymusili na nim przyjście do konkretnego miejsca o konkretnej porze, a przez aplikację nakłonili do tego samego Dimitriego. Bardzo łatwe w wykonaniu. Dimitri oberwał po prostu niefortunnym rykoszetem przezabawnego żartu.
Teraz zaśmiewali się radośnie, że prank się udał. Że taki mieli fantastyczny pomysł, a Damien po prostu na nich patrzył – ani się nie śmiał, ani już złościł. Przekrzywił lekko głowę, sięgając po magię – tę zwykłą, domową – i wsunął jej lepkie łapki w głąb telefonu. Normalni magowie wykorzystywali tę magię do domowych obowiązków, do gotowania i składania skarpetek. Damien zaś naprawiał i czyścił przy jej pomocy wszelkiej maści elektroniczne sprzęty, wystarczyło tylko wiedzieć co chce się zrobić. Wystarczyło popchnął delikatnie jeden kabelek, by ekran nieodwołalnie już zgasł. Jego posiadacz przestał się śmiać i niezadowolony począł potrząsać telefonem i próbować go włączyć.
- Ej dobra, spokojnie, to takie tylko żarty z kolegi – rzucił jeden ze śmieszków z uśmiechem, uniósł też ręce do góry w obronnym geście. Wyszedł zza kanapy i stanął przed rozzłoszczonym wampirem. – W ramach przeprosin czy coś, to stawiamy flachę. Mamy nadzieję, że rozumiesz, Młodemu trzeba czasem utrzeć nosa, taka nasza, heh, dynamika.
Flacha przecież załatwiała wszystkie takie sprawy. Flacha na przeprosiny, flacha na wkupne.
Damien nawet ramionami nie wzruszył, po prostu podniósł swój telefon pozostawiony na stoliku i wrzucił go niedbale do kieszeni. Pochylił się i wziął swoją deskę, wsunął ją pod pachę. Magia już nie skrzyła mu się między palcami, bo i gniew całkiem się rozwiał. Zasadniczo – miał tych typów głęboko w dupie. Byli dodatkiem do pracy, a jeśli po tym mieli jeszcze mniej z nim rozmawiać, tym nawet lepiej. Zrobił to, co zrobić był powinien – odwrócił się bez słowa w stronę wyjścia i ruszył w jego stronę nieśpiesznym krokiem, naciągając jeszcze kaptur na głowę.
Pies to wszystko jebał, jak mawiali pradawni magowie z zamierzchłych czasów.
Sięgnął znowu po magię, nie czuł się przesadnie skrępowany, nie uważał też, by właśnie łamał zasady Maskarady, bo Alucard sam najpierw wyciągnął temat magii i Łowców. Normalny człowiek pomyślałby, że to po prostu wyładowanie elektrostatyczne przebiegło mu między palcami, bo się gość naelektryzował. Albo zrzuciłby to na karb omamów wzrokowych, nie powiązałby tego z nadnaturalnymi zjawiskami w żaden sposób.
Przepraszam za to. Olej ich – puścił tę luźną myśl do Dimitriego, pojawił się na samym skraju jego świadomości, zostawił swoją wiadomość i zniknął z niej równie szybko.

Dimitri
Dimitri
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyWto Lis 21, 2023 5:11 pm

Dimitri był wyjątkowo zaangażowany w całą sytuację. Śmieszki ze stolika obok zabawili się kosztem jego i Damiena, jeśli Damienowi to nie przeszkadzało – jego sprawa, dobrze dla niego. Ale Alucard miał za sobą sześć wieków przemocy, poniżania i szeroko pojętej krzywdy. Kiedy myślał, że osoba, którą w pewnym sensie uważał za przyjaciela go zdradziła, poczuł ogromny ból i nie zamierzał nic z tym zrobić, ale ostatecznie okazało się, że był to ból całkowicie niepotrzebny. To poczucie zdrady nigdy nie miałoby miejsca, gdyby nie genialny żart kucharzy czy innych kelnerów. Tego Dima nie mógł i nawet nie chciał wybaczyć. Nie pomogło nawet telepatyczne przesłanie, które przyjął ze zdziwieniem. Zaskoczenie przystopowało go, ale tylko na chwilę.
Wampir otoczył zebranych uważnym spojrzeniem. Pięciu. Uśmiechnął się paskudnie. Pięciu mógł zdjąć nawet bez przyspieszania oddechu.
– W piździe mam waszą flachę – powiedział głosem wypranym z wszelkich emocji. Te głupie wyjaśnienia facecika tylko sprawiały, że zimna furia jeszcze bardziej tężała w trzewiach Dimy. Był pewien, że nigdy nie robiliby sobie takich żartów z kolegi posługując się typowym heteroseksualnym mężczyzną – i to nie z żadnego szacunku, tylko po prostu liczyliby się z tym, że w nagrodę mogą dostać w mordę. Ale tak? Co im taki śliczny, przegięty pedał mógł zrobić?
Na dobry początek jednym szybkim ciosem złamał nos temu najbardziej wygadanemu. Nie czekał na jego reakcję, tylko złapał kolejnego, najbliższego za szmaty i walnął mu z dyńki w nos. Następny połamaniec. Działał szybko i metodycznie, bo choć nie lubił uciekać się do przemocy, to czasem to był jedyny język, który rozumiały takie smalce alfa o ponadprzeciętnym poczuciu humoru. Tak naprawdę było po wszystkim zanim obsługa lokalu zdołała w ogóle się zorientować, co się dzieje.
Dimitri wyciągnął z kieszeni telefon i zrobił zdjęcie spacyfikowanym śmieciom.
– Następnym razem jak wpadniecie na taki genialny pomysł, to przypomnijcie sobie, jak wam pedał najebał – powiedział kąśliwie. Zamierzał wysłać zdjęcie właścicielowi Unicorna, żeby tych buców nigdy więcej nie wpuszczono. Chuj jeden wiedział, czy mieli w planach jeszcze jakiś prank, ale nawet jeśli, to już nie będą mogli go zrealizować w tym konkretnym gej klubie.
Dimitri nie miał do dyspozycji telepatii, więc po prostu napisał do Damiena na discordzie i wyszedł na zewnątrz, rozglądając się za kumplem.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyWto Lis 21, 2023 5:42 pm

Odwrócić się na pięcie i sobie pójść - tak właśnie Damien rozwiązywał swoje problemy ze światem. Założyć słuchawki, włączyć muzykę i iść naprzód, udawać przy tym że rzeczy go nie dotyczą i zwyczajnie nie warto. Często zakładał, że nie warto. Gdy człowiek mógł poznać swoją przyszłość, wyczytać powodzenie swoich przedsięwzięć z głupiego upieczonego biszkopta, i poznać smak porażki, jeszcze zanim ta nadeszła, chęci do działania po prostu znikały. Podejmował się zazwyczaj krótkofalowych rzeczy, które nie mogłyby być rozczarowujące, nawet gdyby się nie udały. Bo nie było sensu. Nie istniał również żaden powód, dla którego miałby przejmować się przypadkowymi ludźmi. Ich dni były policzone, ich czas ograniczony - jego nie.
Babcia bardzo skrupulatnie wyjaśniała mu, że trzeba być wyjątkowo odpornym, by żegnać swoich bliskich w kółko i w kółko. Pamiętał z jaką nonszalancją opowiadała o śmierci. Pamiętał, jak tylko trochę przykro jej było, gdy zmarł jego ojciec, jak gdyby miała pożegnać psa czy kota. Taka małostkowość i gruboskórność wydawała mu się przez lata jedynym słusznym podejściem do życia, tylko on obrał inną od niej technikę: po prostu był na świat zobojętniały. Bo świat wcale nie był dobrym miejscem ani przeważnie wartym przejmowania się nim. Ludzie umierali, czas płynął i nic się nie zmieniało.
Popchnął drzwi, nie obracając się nawet za siebie. Wsunął słuchawki na uszy i poprawił kaptur, deskę położył na ziemi i oparł na niej jedną stopę. Odpalił Spotify, by znaleźć godną playlistę na gówniany wieczór. Coś absolutnie dudniącego, co dodałoby mu energii, bo już czuł się z niej wyzuty. Rozproszył go jednak ruch tuż obok, biała przemykająca mgiełka. Wzdrygnął się, szybko odsunął kilka kroków i stopą dociągnął longboarda. Tuż obok miejsca, w którym stał, był duch. Kobieta ubrana była w zwiewną lekką sukienkę porwaną i brudną, ledwo trzymała się na upiornie białym ciele. Twarz zdobiła jej zaschła krew, czaszka była dziwnie wgnieciona w jednym miejscu, jedną z rąk miała też powykręcaną. Patrzyła na drogę niewidzącymi pustymi oczami, widmowy wiatr targał jej jasne włosy zbrukane krwią.
Nie lubił duchów. Niemalże by ich nienawidził, gdyby to mogło cokolwiek znaczyć lub zmienić. Były wszędzie, pałętały się po każdym zakątku świata i nie dało się przed nimi uciec. Czasem zastanawiał się, czy nie były jednym z powodów jego wymuskanego cynizmu. Przyglądał się jej przez dłuższą chwilę. Nie było tu przejścia dla pieszych, musiała przebiegać przez ulicę. Śpieszyła się, myślała, że zdąży przed pędzącym autem, może wpatrywała się głupio w telefon, nim przyszła po nią śmierć.
Wibrujący w dłoni telefon go rozproszył, oderwał spojrzenie od ducha i odsunął od niego myśli - stuknął w okienko na ekranie, które wyskoczyło na pasku powiadomień. Odpisał na wiadomość i jeszcze zerknął kontrolnie na zmorę - ta nie robiła sobie wiele z jego obecności, nijak go nie zauważyła - ale Damien i tak stanął na swojej desce i odjechał jeszcze kilka metrów. Bo to nie było komfortowe.
Poczekał. Nawet wyłączył aplikację do odtwarzania muzyki i na nowo przesunął słuchawki na szyje. Nie musiał jednak sterczeć tam długo, Alucard wyłonił się po dosłownie krótkiej chwili z wnętrza baru.
Podniósł ponownie dłoń i zamachał - znacznie mniej robotycznie niż poprzednio.
- Raz jeszcze przepraszam. Chujowo to wyszło - oznajmił powoli, starając się bardzo dokładnie, by jego akcent pobrzmiewał bardziej po amerykańsku. Tam przynajmniej wymawiali r jako tako, łatwiej było mu to wymawiać niż ten brytyjski bełkot, jakby trzymali rozgotowane kluchy w mordach.
A na Dimitriego i tak niekoniecznie patrzył, bo zwyczajnie czuł się po części idiotycznie. Lubił gościa i najchętniej po prostu jednak wskoczyłby na deskę i odjechał samotnie wzdłuż ulicy, by sympatii Alucarda nie stracić. Allen nie robił dobrego wrażenia na żywo. Miał problemy ze zwyczajowym zawieraniem znajomości przy pomocy konwencjonalnych środków - takich właśnie twarzą w twarz.

Dimitri
Dimitri
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyWto Lis 21, 2023 6:03 pm

Był. Jednak na niego poczekał. Dimitri przyjął to z czymś w rodzaju ulgi. Też nie robił na żywo najlepszego wrażenia, bo nie umiał mówić – to znaczy, umiał, ale pisanie wychodziło mu milion razy lepiej. To było trochę tak, jakby jego mózg z automatu był nastawiony na pisanie i to mu szło idealnie, po prostu klepał to co myślał, a przy mówieniu musiał najpierw przetransferować tekst pisany na mówiony, co sprawiało, że często zanim już zdążył sobie przetłumaczyć, co ma powiedzieć, temat się dezaktualizował, a idealny żart stawał się nieaktualny, bo powiedziany o dziesięć sekund za późno.
Ale to wszystko nie miało znaczenia. Nie chciał się rozstawać z Damienem w taki sposób, że kwas nadal wisiał w powietrzu. Mogłoby się to skończyć w tak, że po prostu pisaliby do siebie coraz rzadziej i znajdowali wymówki, żeby nie grać razem. A Alucard bardzo lubił grać z Lordem Sandwichem.
– Spoko, nie ma problemu – powiedział spokojnie, kiedy już go dogonił. – To znaczy... Byłby problem, gdyby się okazało, że to nie jakieś pajace śmieszkują, tylko no – Dima przerwał, nie wiedząc, jak to ubrać w słowa. Starannie przy tym nie patrzył na Damiena, tylko gdzieś w ziemię. – To znaczy, eee, było niefajnie, jak myślałem, że robisz sobie ze mnie jaja – przyznał w końcu, po dłuższej chwili takiego kluczenia dookoła tematu. Wreszcie spojrzał na kumpla i uśmiechnął się krzywo. – A w ogóle to po chuj ci ten udawany akcent, weź mów normalnie – rzucił.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyWto Lis 21, 2023 6:27 pm

Pierwszy rok w prawdziwej szkole z dala od szkockiej wioski na zadupiu zaczął odbierać Damienowi mowę - i tak nie odzywał się często, inne dzieciaki go onieśmielały, później ktoś raz, drugi i dwudziestu zwrócił uwagę na jego dziwny akcent, ktoś inny zaś nie rozumiał, co w ogóle mówił. Z biegiem lat było lepiej, udało mu się przekształcić prowincjonalny wiejski akcent powiewający gaelicańską flagą na coś bardziej przystępnego, bardziej pobrzmiewającego swojskim akcentem rodem z Glasgow. To była trudna przeprawa, ale gdy udało mu się dobić do tego brzegu, okazało się, że jest już trochę za późno. Stał się tym dziwnym odludkiem na korytarzu szkolnym, tym cichym dzieciakiem ze słuchawkami na uszach, z którym się raczej nie gada, bo ten ewidentnie sobie tego nie życzy.
W rodzimej wiosce też nie miał rówieśników - bo po prostu nie było tam innych dzieciaków. Był otoczony przez zblazowanych dorosłych, przez pijącą matkę i finalnie został otoczony ciepłym ramieniem babki, a z tym nadeszła cała gama innych dziwactw.
Ponownie postawił jedną stopę na desce i w sznurówkach trampka utkwił spojrzenie. Obserwacja obiektów, które nie były jego rozmówcą, była znacznie łatwiejsza niż patrzenie mu w twarz. Nie chciał tracić tego wspólnego przyszłego czasu w gierkach. Mieli dobrą chemię w czasie rozgrywek, mieli dobrą chemię w czasie rozmów - tych pisanych. Damien nigdy ani myślał testować jej na żywo, bo to mogłoby być opłakane w skutkach. Wówczas dobry ziomek z internetów przekonałby się, jak zblazowany jest w rzeczywistości, jaki miałki.
- Eee. No tak. Też tak myślałem, tylko że wiesz, w drugą stronę - odpowiedział, delikatnie przesuwając deskę. Do przodu, do tyłu, do przodu, do tyłu. Obaj unikali siebie wzrokiem tak starannie, jak gdyby kredką kolorowali obrazek i starali się nie wyjść za linię za wszelką cenę. To było aż kuriozalne. Na taką idiotyczną zagrywkę ze strony typów z pracy zareagowałby nijak. Równie taka sama obojętna reakcja byłaby, gdyby podeszła do niego dowolna inna osoba na planecie. - Myślałem, że jesteś jebnięty. Bo to byłoby srogo pojebane, sam przyznasz - byłoby, bez dwóch zdań. Druga strona medalu - gdyby to Damien był głównym prowodyrem tego zajścia - byłaby równie pojebana. Skrzywił się zaś na wzmiankę o akcencie. To była drażliwa kwestia, jego achillesowa pięta. - Nie lubię się powtarzać - przyznał najpierw zdawkowo, nie napomknął już o powodach powtarzania słów. Brytole ze swoimi kluskami w ustach mieli obrzydliwy zwyczaj dopytywania z konsternacją, co takiego powiedział. W dodatku wciąż nie wiedział, jak się zachować, co zrobić, ręce więc schował do kieszeni bluzy. Taka mentalna piwnica powinna zostać tam, gdzie było jej miejsce - w piwnicy i w odmętach internetu. Zerknął kątem oka na Alucarda. Dimitriego. Jeden chuj. Przemknęło mu przez myśl, że może w dobrym guście byłoby oficjalne przedstawienie się imieniem i nazwiskiem, ale szybko ten pomysł umarł, zanim na dobre się w ogóle narodził. - A, tak odnośnie Łowców. To panuję nad tym, tylko no. Czasami skacze, jak się wkurwiam czy jak coś się dzieje. Ale nie jebnie - dodał jednak. Cisnęło mu się na usta mało taktowne pytanie. Przybrało jednak formę zdania czysto oznajmującego. - Nie jesteś człowiekiem.
Powinien się był spodziewać. Jakby. No. Ludzie rzadko kiedy mieli tak dobry refleks. A Alucard z powodzeniem mógłby cisnąć w gry na scenie profesjonalnej.

Dimitri
Dimitri
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyWto Lis 21, 2023 7:02 pm

Mieszkał w zbyt wielu różnych miejscach, by przejmować się własnym, soczyście ruskim akcentem. To nawet nie był słowiański akcent, tylko właśnie po prostu rosyjski – nie dość, że nie umiał wypowiedzieć tego miękkiego, kluskowatego "r", więc dał sobie z tym spokój i zasadniczo brzmiał przy tym jak wampir z Transylwanii, to jeszcze zaciągał słowa w ten charakterystyczny dla Rosjan z internetu sposób, całkiem jak Zarya z Overwatcha. Akcent podążał za nim wszędzie, gdzie by się nie zjawił i Dima już dawno temu uznał, że skoro nie jest w stanie tego przeskoczyć, to po co ma się tym w ogóle przejmować. Nie, on się rzadko odzywał z zupełnie innych powodów. Już pomijając fakt tłumaczenia pisanego na mówiony – zwyczajnie za bardzo siedział we własnej głowie. Nadmiernie analizował, co może ze sobą nieść pojedyncze słowo, jakie niechciane znaczenia mogą mu zostać przypisane. A kiedy już coś powiedział, cały się spinał, czy rzeczywiście zabrzmiało to tak, jak powinno, i kiedy nikt mu nie odpowiadał natychmiast po wypowiedzi, zalewała go fala niepokoju.
– No, to było akurat dość jasne – przytaknął Dima dość neutralnym głosem. – To znaczy, jak już się zorientowałem, o co chodzi. Swoją drogą – wampir skrzywił się. – Dopóki nie wyszło, że się znamy z gierek, to byłem przekonany, że jesteś upośledzony – przypomniał sobie i parsknął krótkim śmiechem, a potem pokręcił głową. – Znaczy, rozumiesz. Przychodzi typ na randkę, na którą sam naciskał, a potem nie poznaje człowieka i wmawia mu, że nic nie pisał.
Dopiero kiedy to powiedział, pomyślał, że może jednak nie powinien był poruszać tematu, bo a nuż się Sandwich obrazi albo zrobi mu się przykro, czy w ogóle przypomni sobie, że Dimitri nazwał swoją randkę łatwą, a więc pośrednio jego samego i... Dużo było tych nieprzemyślanych, potencjalnych konsekwencji, więc Alucard po prostu się zamknął. Stał tak przygryzając wargę i kopiąc jakąś zgniecioną puszkę na krawężniku.
– Generalnie to tak, w obie strony byłoby to strasznie pojebane – przyznał po dłuższej chwili. Uniósł wzrok na Damiena. – Spoko, nie będziesz musiał się powtarzać. W porównaniu z Anglikami mówisz milion razy wyraźniej. Oni to w ogóle gadają jakby mieli cały czas gorące ziemniaki w mordzie. Wolę ten twój akcent, przynajmniej jest śmieszny. Ale w ten fajny sposób.
Rozgadał się. Kiedy się denerwował, zdarzało mu się paplać – jakby gadaniem mógł zapełnić tę niewygodną ciszę, która uwierała go znacznie bardziej, niż powinna.
– Swoją drogą, Damien to twoje prawdziwe imię? – zapytał jeszcze z rozpędu. – Nie obraź się, ale masz strasznie zjebanych znajomych – palnął i wyciągnął z kieszeni telefon. – Nie zdziw się, jak jutro wszyscy pójdą na chorobowe albo przyjdą do roboty z połamanymi nosami. Spójrz – powiedział i przesunął komórkę w stronę Sandwicha. – Wyślę ci to później, jakby ci robili problemy, to możesz ich szantażować tym zdjęciem. – A na zdjęciu widać było piątkę dorosłych facetów ze zbolałymi minami, trzymających się za zakrwawione nosy. W dodatku jeden z nich ewidentnie płakał.
Dimitri zamrugał. No tak. Zupełnie mu wyleciało z głowy, że Damien jest czarownikiem. Z tego wszystkiego po prostu o tym małym, nieistotnym fakcie zapomniał. Podszedł do niego bliżej.
– Ty też nie – powiedział zniżając i ściszając głos. Przed następną częścią wahał się, ale tylko chwilę. Westchnął ciężko. – Jestem wampirem.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyWto Lis 21, 2023 7:39 pm

- Bo się nie spodziewałem - mruknął ciszej. Nawet wizja pięć sekund przed niewiele tu mogła pomóc. Była fantastyczna, gdy szło o swojskie i zwyczajowe granie w gierki, dodatkowe sekundy na reakcję w Valornacie ratowały życie i skórę, w prawdziwym zaś życiu były po prostu udręką. Nie dawały odpowiednio wiele czasu na przygotowanie się, były tylko zwiastunem końca. Zostawiały po sobie fantomowy ból, fantomowe zaskoczenie, fantomowy strach. Na tyle mocne, by je poczuć, ale tyle lekkie by w ogólnym rozrachunku nie rzutowały. - Imaginuj, idziesz do jakiegoś gówno baru na integrację z ludźmi z pracy, a tam nie dość, że wyskakuje zza rogu twój ziomek od gierek, to jeszcze napierdala coś o randce - pokręcił powoli głową. Zaskoczenie też nie było dostatecznie dobrym słowem. On dosłownie doznał chwilowego szoku, mózg zakrztusił się sytuacją i wykasływał z siebie zdawkowe odpowiedzi jak topielec wodę. Porzucił jednak swój udawany amerykański akcent. To i tak nie brzmiało dobrze. - No pisali jak taki ordynarny pedał. Dramat. Zero wyczucia w roli - dorzucił jeszcze tak odnośnie naciskania. Pewnie miało to podbić skalę zażenowania później. Nie przewidzieli tylko jednego - braku reakcji. Przecież Damien ani myślał im to wypominać, zająknąć się choćby na temat całej sytuacji. Jutro pójdzie do pracy tak jak zawsze, będzie pracował jak każdego innego dnia i rozmawiał z innymi dokładnie tyle samo. Czyli stosunkowo niewiele.
Jego akcent był śmieszny - Allen ponownie z lekka się skrzywił. Bez tego tłumaczenia mówiłoby mu się naturalniej zapewne nieco łatwiej, na niego każde dotknięcie tego tematu działało niczym zaklęcie.
- Spoko, czaję - odpowiedział krótko. Chociaż miał ochotę co do tych ziemniaków przytaknąć, z tym zgadzał się w absolutnie stu procentach. Osobiście używał tylko klusek zamiast ziemniaków, ale efekt był zasadniczo jednakowy.
- Ano. Damien Allen - klasycznie pominął głupie drugie imię, które nadała mu matka. Nie znosił go niemal tak bardzo jak nie znosił duchów. Podniósł wzrok, by spojrzeć na Alucarda, ale zaraz rozproszyła go biała zmora, którą widział ponad jego ramieniem. Zdjął stopę z deski i przesunął się kilka centymetrów, by zmienić perspektywę patrzenia. Duch ukrył się za głową Dimitriego, zostawił po sobie białą poświatę, która jaśniała w mroku delikatnie. - Twoje Dimitri? - zapytał. Chyba nie podobała mu się ta perspektywa. Ta biała łuna bijąca od zmory wyglądała niczym aureola rozlewająca się tuż nad głową wampira. - To nie są moi znajomi, tylko ludzie z pracy. Szef powiedział, że jak nie przyjdę znowu na integrację, to mnie wywali. To ten od flaszki - odpowiedział i wzruszył ramionami. Żadni koledzy. Nawet nie znajomi. Tylko znajomi z pracy, których imiona musiał znać, więcej o nich wiedzieć nie potrzebował. Zerknął jednak na podsunięty mu ekran telefonu, jednak bez żadnego zainteresowania. Po prostu spojrzał. - Nie bardzo jest po co. Jakby zasadniczo jebie mnie to trochę - powiedział, patrząc na pokiereszowanych typów. Chyba wolał, żeby jednak byli cali. To rodziło dodatkowy problem. Przeniósł spojrzenie z telefonu na Dimitriego. - Tym że im najebałeś, tylko dowaliłeś mi roboty. Jutro na zmianie będę zapierdalał za trzech - zerknął jeszcze raz na zdjęcie i wskazał dwóch gości na zdjęciu palcem. W tym tego zapłakanego. - Za nich dokładniej.
Domyślał się, że wpierdol zapewne powstrzyma ich przed kolejną próbą nabicia go w przysłowiową butelkę. Z drugiej jednak strony będą mieli przez kilka dni fantastyczną wymówkę, żeby się opierdalać. A dla Damiena głupie żarciki randomowych ludzi, którzy przewijali się przez życie, były absolutnie niczym. Nie liczyły się, nie wpływały, spływały po nim jak woda po kaczce.
- No nie. Jestem czarodziejem, Harry - powiedział cicho ze szczątkowym rozbawieniem. Chociaż Dima to pewnie już wiedział, w końcu wampiry - z tego co się szanowny Lord Kanapka orientował - miały bardzo wyczulone zmysły. A magowie pachnieli kwiatami i magią, niemal bzem i agrestem tak jak Yennefer. - To wyjaśnia, czemu cię nigdy, kurwa, nie ma, jak gram popołudniami albo rano.
Daleko mu było do rasisty. Poza tym wychował się pośród magii i czarodziejstwa, zanim nauczył się mówić, potrafił nawiązywać nitkę telepatyczną ze swoimi rodzicami, by przekazać im swoje potrzeby. Znacznie później dowiedział się, że to nie jest naturalne i nie powinien postępować w ten sposób z obcymi.

Dimitri
Dimitri
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyWto Lis 21, 2023 8:05 pm

Dimitri uśmiechnął się nieznacznie. No fakt, sam byłby niewąsko zdziwiony w odwrotnej sytuacji. Już w swojej był wystarczająco mocno zdziwiony, a ta Damiena chyba nawet bardziej ryła banię, bo przecież chłop od początku musiał wiedzieć, kim jest Dima – przecież wysyłał mu parę razy jakieś gówno selfiaki, głównie z kotami leżącymi na nim w jakichś pojebanych pozycjach. W sumie kotem. Stateczny Lord co najwyżej łaskawie zwijał mu się w kłębek na kolanach, to Igracy odwalał zawsze jakiś dziwny szajs, stanowiąc niezaprzeczalny dowód na potwierdzenie tezy, że wszystkie rude koty dzielą kolektywnie jedną szarą komórkę.
– Weź, pisali tak, że aż mnie ciarki zażenowania przechodziły. Ale jestem strasznie głodny, więc nie mogłem za bardzo wybrzydzać – palnął od tak, bez zastanowienia. Co mu przypomniało, po co w ogóle tutaj przyszedł w tak niedorzecznym stroju. Natychmiast spochmurniał. Urlop mu się kończył, a jemu nie udało się zapolować. Polowanie w normalnym tygodniu pracy było z tym przejebane – osiem godzin nocy zabierała mu chujowa robota, co zostawiało mu jakieś trzy godziny doby na granie, ogarnianie chaty, szukanie ofiary i opiekowanie się kotami. To było po prostu za mało. To będzie ciężki tydzień. A wszystko przez jakichś frajerów z kuchni.
Skinął głową, kiedy Kanapka się oficjalnie przedstawił, i wyciągnął do niego rękę. Uścisnął ją mocno, po męsku, nie jakaś tam zdechła flądra, ale też uważał, żeby nie odlecieć i nie użyć wampirzej siły, bo by chłopakowi połamał kości.
– Dimitri Aleksiejewicz. Właściwie to Dima – przedstawił się w odpowiedzi. Mało kto mówił do niego pełnym imieniem, a nazwiska zwyczajnie nie posiadał, patronimik musiał wystarczyć. Urodził się w czasach, kiedy nazwisk jeszcze po prostu nie było.
Dima odwrócił się, żeby podążyć za wzrokiem Sandwicha, ale niczego nie dostrzegł. To było trochę creepy. Spojrzał na Damiena, nieco przekrzywiając głowę.
– Czemu tam patrzyłeś? – zapytał na poły za zainteresowaniem, a na poły z niepokojem. Czarodzieje byli dziwni. Niektórzy widzieli rzeczy, których wcale nie było – a przynajmniej których nie było dla reszty świata – i nikt nie miał pojęcia, na co patrzą. Tak jak teraz. Może unosił mu się za ramieniem jakiś obłoczek magii czy co?
Zaraz jednak wrócił do zasadniczego tematu rozmowy.
– No, to chujowego masz szefa – skwitował odrobinę cierpko. – Jakby mnie mój szef tak próbował nabić w butelkę, to szybko bym mu to wyperswadował. Nie lubię, jak się ktoś bawi moim kosztem. Tobie to nie przeszkadza? – zapytał lekko zdziwiony, bo rozumiał, że ktoś może mieć wyjebane na ludzi z pracy, ale aż takiego tumiwisizmu nie pojmował. W jego własnym świecie nie było miejsca na taki luz i dystans. Był tak wrażliwy, że niektórzy nazwaliby go wręcz przewrażliwionym. Może nawet mieliby rację. – Sorry, nie wiedziałem, że ci tym dojebię obowiązków. Ale wkurwiłem się. Jeszcze przez nich będę głodny chodził przez cały tydzień – wyrwało mu się, bo kiedy tak o tym myślał, to jeszcze bardziej się wkurwiał. To znaczy, tak naprawdę było mu smutno z tego powodu, ale przecież wkurw to znakomity zamiennik smutku, więc się go uparcie trzymał.
Roześmiał się na uwagę o Harrym. Jeden z najlepszych memów w historii memografii.
– To wyjaśnia, czemu na widow headshots zawsze kurwa wiesz, gdzie jestem. Jebane czary – skwitował krótko, bo nagle wszystko zaczęło wskakiwać na swoje miejsce. Chłop był po prostu jebanym cheaterem, tylko nie używał do tego technologii. Ale w sumie Dima też w pewnym sensie oszukiwał – wystarczyło, że był wampirem. – Ano, w dzień śpię. Nic na to nie poradzę – dodał dość smętnie.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyWto Lis 21, 2023 8:33 pm

- Widziałem. Przelotnie - kilka wiadomości przeczytał. Te ciarki zażenowania zdecydowanie były na miejscu. Nie wiązał jednak w żaden sposób tych wiadomości ze sobą, przecież ich nie napisał. W innych barwach by się to malowało, gdyby faktycznie brał w tym udział, chociaż wtedy tej rozmowy zapewne nawet by nie było. - Niedaleko jest stacja krwiodawstwa. Jeśli nie przeszkadza ci zimna krew, to mogę otworzyć ci zamki i wyłączyć kamery - powiedział bezbarwnie. Pani Allen - jego babcia - uczyła go nieco o innych istotach nadprzyrodzonego świata. Mówiła o wiecznym głodzie wampirów, o ich sile i szybkości. Opowiadała o wilkołakach, o wróżkach. Wiele historii. Tak wiele, że Damien nigdy nie wychodził z domu w czasie pełni, a spacery z psem ograniczał do minimum w tę porę miesiąca. Przezorny zawsze ubezpieczony, zwłaszcza że bardzo wątpił, że udałoby mu się bronić czy walczyć. Jego najpotężniejszą broń była niczym prowizoryczny ładunek wybuchowy, przy próbie kontrolowanej detonacji mogłaby roznieść pół miasta. Magia nieokiełznana mogła dać i odebrać wszystko. Allen obawiał się jej niemal tak bardzo jak pszczół czy pełnego morza, nie poprawiał sytuacji fakt, że krążyła mu we krwi i była wierną towarzyszką od początku jego życia. Jako jedyna miała pozostać u jego boku do samego końca.
Dima. Skinął krótko głową i uścisnął wyciągniętą dłoń. To był dobry uścisk, pewny i silny. Ludziom, którzy podawali miękką dłoń nie powinno się ufać. Znaczy ludziom ogólnie nie było warto ufać, bo byli bardzo wadliwi z natury, ale takim ponad wszystko. Ten prosty gest na powitanie bardzo często mówił wiele.
Odwrócił wzrok na chwilę na bok. No tak. Na co się gapił. Śmiertelnicy nie zwracali na to uwagi, ale progamer wampir był wyczulony na takie bzdety jak przypadkowe gapienie się w jedno miejsce, mimo że teoretycznie niczego tam nie było. Spojrzał ponownie na Dimę. Aureola z eterycznego promieniowania zmory nadawała jego włosom żywszego, bardziej jaskrawego koloru.
- E, nic takiego. Duch po prostu. Jakby nie zwracaj uwagi - jak niedbale to rzucił, wzruszył dla dodatkowego efektu ramionami. Nie widział powodu, żeby kłamać. Unikanie odpowiedzi mogłoby zaś zrazić jedyne dobre duo, z jakim miał okazję grać. To nie były dobre czasy, mimo wszystko, dla introwertycznych graczy na wysokich rangach. A z Dimą nawet nie musiał rozmawiać w grze czy na Discordzie, by ten wiedział, jaki jest plan. Po prostu miał tak rozwinięty game sense, że dobrze wiedział, jaka taktyka będzie skuteczna. Damien też. Przez to tak dobrze się rozumieli.
- Nie - odpowiedź była krótka, prosta. Może nawet trochę obcesowa w swoim brzmieniu, więc postanowił coś dodać. - Nie bawią się dobrze, gdy się nie denerwuję. Jak ich olewam i zachowuję się normalnie, to im się odechciewa. A mi naprawdę nie chce się szukać innej roboty, dobrze tam płacą - no i kelnerzy mieli obowiązek dzielenia się napiwkami z kuchnią. To nie był częsty event w pracy w gastronomii. Nie wiedział za to, jak odnieść się do głodu. Nie wiedział, na ile jest to drażliwy temat czy może intymny, ostatecznie nigdy nie rozmawiał świadomie z wampirem. Głodnym wampirem zwłaszcza, niektórzy krwiopijcy czasami gościli w domu jego babci, ale zawsze były najedzone. A jeśli nawet nie, to żaden o tym nie wspominał. - No, to jest... na pewno wkurwiające - powiedział zdawkowo. Stał się nagle bardzo świadomy krwi, która sunęła mu leniwie w żyłach. Poczuł pulsowanie w tętnicach, niemalże je usłyszał. Zastanowił się przelotnie, czy i wampiry mogły to usłyszeć. Pewnie tak. Może bicie serca było dla nich odpowiednikiem szumu mikrofalówki.
- Widzę przyszłość, możesz mi naskoczyć - rzucił lekko, wyginając usta w rozbawionym uśmieszku. Dziwnie łatwo przyszło mu to powiedzieć. Nonszalancko wręcz, aż sam się zdziwił. Nawet gdy spowiadał się z tej mocy swojemu mentorowi, było to dla niego nieco obciążające, a przecież widział, że ich przyszłość była ze sobą spleciona. - To nie jest tak, że z czasem możecie sypiać krócej? Babcia mi coś takiego opowiadała.
Wytężył cały swój umysł, by wygrzebać te informacje. Rzadko jej słuchał. Nie bez powodu nazywała go pustostanem czy jakoś tak.

Dimitri
Dimitri
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn EmptyWto Lis 21, 2023 8:59 pm

A pewnie, że widział, toć Dimitri sam mu te wiadomości pokazał, kiedy jeszcze nie wiedział, co się dzieje. Kiedy miał Damiena za swoją niedorozwiniętą randkę. Aż go wykręciło z zażenowania na samą myśl. Za to po następnej uwadze spojrzał na rozmówcę skonsternowany.
Nigdy nie robił napadu na bank. A napadu na bank krwi zwłaszcza.
Ale to był wyśmienity pomysł. Miałby jedzenia co najmniej na tydzień, bo przecież mógłby zabrać ze sobą więcej. Co prawda, zimna krew nie była smaczna, to było nawet znacznie gorsze niż jedzenie zimnych, gumowatych już frytek z fast foodu, ale hej, przynajmniej odwlekłoby w czasie konieczność polowania i odgoniłoby nieprzewidziane odchylania spowodowane silniejszym głodem. Wampiry nie mogły zbyt długo pozwalać sobie bezkarnie na post, to się zawsze źle kończyło. Dimitri zamrugał przeciągle.
– Jasne, to by było zajebiste – wydukał wreszcie, bo kompletnie nie wiedział jak inaczej zareagować na taką propozycję. W końcu jeszcze nigdy takiej nie dostał.
Duch. Aha. Nie no, spoko. Normalna rzecz.
Dimitri odwrócił się w stronę rzekomego ducha z wampirzą szybkością, wyglądało to jak przeskok klatki filmowej. W jednej chwili był zwrócony twarzą do Damiena, w drugiej nie. Przepatrywał z niepokojem przestrzeń przed sobą, ale za cholerę niczego nie widział, więc w końcu przestał i znów spojrzał na Damiena, ale z niepokojem od czasu do czasu zerkał za siebie. New phobia unlocked.
– ...i często widzisz takie duchy? – zapytał wreszcie, z trudem koncentrując się z powrotem na rozmówcy. Nie było łatwo powrócić do normalnej pogawędki zdając sobie sprawę, że coś tam za nim lata. Czy tam lewituje. Cokolwiek.
Dimitri westchnął. W jego robocie płacili minimalną. Nie było warto. Ale niespecjalnie miał alternatywy.
– A kelnerom też tam dobrze płacą? I jak długo macie otwarte? – zapytał bez większego przekonania, bo i tak nie spodziewał się, że mógłby tam tak po prostu zacząć pracować. Zwłaszcza po tym, jak rozkwasił całej piątce złamasów nosy. Nie, żeby im się nie należało. No ale. Potrząsnął głową, próbując się skupić. Chyba był bardziej głodny, niż mu się wcześniej zdawało. – Wkurwiające to tylko część prawdy – mruknął, ale nie rozwijał tematu. Nie był pewien, jak na to wszystko zapatruje się Damien, na ten cały wampiryzm i w ogóle. Co prawda, zaproponował mu pomoc w akcji na stacji krwiodawstwa, ale to jeszcze o niczym nie świadczyło. A nie zamierzał zrażać do siebie jedynego kumpla, jakiego miał. Zwłaszcza po tym całym syfie w Unicornie.
– No, ja nie mam niestety takich zdolności. Mógłbym ci co najwyżej kwiatka zakwitnąć. Średnio przydatne w gierkach – powiedział z równą prostotą. Dziwnie było się tak przerzucać nowinkami ze świata nieludzi z Lordem Sandwichem, który fachowo zamiatał enemy podłogę w każdej grze. W jego głowie nigdy by nie powstało połączenie magik-progamer.
Dimitri skrzywił się.
– Taaa, możemy. Ale to trochę jak wyrwać kogoś ze snu w środku nocy i nawet nie zaproponować kawy – wyjaśnił. – Niby łażę po mieszkaniu, ale to jest bardziej snucie się niż robienie czegokolwiek. Człowiek ma ochotę po prostu się położyć z powrotem do łóżka.

Sponsored content
The Unicorn Empty

PisanieTemat: Re: The Unicorn   The Unicorn Empty


 
The Unicorn
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 5Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5  Next

Skocz do: