Deptak
Deus Ex Machina
Deus Ex Machina
Deptak Empty

PisanieTemat: Deptak   Deptak EmptyNie Cze 25, 2023 1:02 am

Deptak FAmFfAN

Urzekający deptak zaraz przy wejściu do ogrodu botanicznego. Zaczynając od szerokiej bramy, która wita swoim eleganckim wzorem, przechodzi się na chodnik wyłożony jasnymi kostkami brukowymi. Po obu stronach rosną bujne, kolorowe kwiaty i zielone krzewy, tworzące piękne rabaty i ozdobne zagajniki. Drzewa, z koronami pełnymi bujnej zieleni, rzucają cień na deptak, oferując przyjemne schronienie przed promieniami słońca w gorące dni. Ich gałęzie powiewają lekko na delikatnym wietrze, tworząc ruchome cienie na chodniku. Na bokach deptaku znajdują się ławki, zapraszające do odpoczynku. W miesiącach letnich można na nich przysiąść i delektować się pysznymi lodami z pobliskiej budki.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Deptak Empty

PisanieTemat: Re: Deptak   Deptak EmptyPią Gru 22, 2023 1:18 am

Grudniowa noc. Powietrze przeżarte smrodem płynącym z kominów, lepki osad smogu wymieszanego z pozostałościami spalin. Przedświąteczny okres napędzał zawsze handel oraz strefę usług, centra handlowe pękały w szwach, gdy ludzie w panice wybierali świąteczne prezenty lub szukali czegoś wyjątkowego niemal na ostatnią chwilę. Coś wyjątkowego - w sieciówce.
Gastronomia również przeżywała tę wigilijną gorączkę, restauracje czy knajpy były stale wynajmowane lub rezerwowane na pośpieszne - jakże wyjątkowe - wigilie pracownicze, również większość spośród lokali oferowała fantastyczne oferty na catering świąteczny.
Pewnie dlatego Damien nie lubił świąt. Kojarzyły mu się z wrzaskiem, pracą, czymś bardzo sztucznym. Pompowana komercyjnie szopka na kiju, wymuszona rodzinna atmosfera. Do tego wszystkiego śnieg - paskuda mokra breja, która skutecznie uniemożliwiała poruszanie się po mieście na osławionym w legendach longboardzie czy choćby rowerem. Przy czym ten drugi środek transportu z pewnością był bardziej przystępny, wystarczyłoby wymienić wąskie szosowe opony na te grubsze, bardziej przystosowane do jazdy w trudnych warunkach. Tylko ten wiatr. Ten śnieg sypiący się na twarz, wpadające do oczu odłamki brudnego lodu.
Damien nie bez powodu darzył ten okres tak wieloma negatywnymi uczuciami, jak tylko było to możliwe. Wymieszały się ze sobą i tworzyły nieprzenikalny kokon niechęci i paskudnego samopoczucia. Ponadto nawet gdyby Damien chciał - a nie chciał z całą pewnością - nie mógłby nazywać tego dnia udanym. Zapierdol w pracy, znowu zresztą trafił na nienawidzoną przez siebie deserówkę. Jakby nie było wystraczającym, że namiętnie oddawał się pieczeniu czegokolwiek w zaciszu własnego mieszkania na swój użytek, tak jeszcze szef kuchni musiał wyczuć od niego ten smród desperacji i nienawiści. Chciał osłodzić mu życie, a dołożył tylko cegłę do ogólnego obrazu paskudnego humoru.
Nie, żeby Allen z natury był pogody i zły nastrój był dla niego czymś wyjątkowym. Nie był. Przypominał raczej stan wyjściowy, wieczny debuff odpalający się wraz z każdym kolejnym dniem - zupełnie jakby był postacią z Baldurs Gate 3 i każdego wieczoru dawał się pokąsać wampirowi.
Skręcił do ogrodu botanicznego niemal machinalnie, nawet nie pomyślał o tym co robi - to był taki jego własny prywatny skrót, który wcale nie był w rzeczywistości skrótem. Droga była dłuższa, ale jednocześnie miała swój urok. Tutaj powietrze nie było już ciężkie od pyłów, tutaj powietrze były zimne i orzeźwiające, lodowate wdechy cięły nozdrza lub gardło niczym skalpele. Szum liści, chrzęst śniegu miażdżonego pod butami, niewyraźne cienie i żółte światło latarni. W takich miejscach światy stawał w miejscu na krótką chwilę, brał głęboki wdech i delektował się chwilą odpoczynku.
Nawet Damien wyjął słuchawki, by posłuchać tej błogiej ciszy. Ciszy, której wcale tak naprawdę nie było - ale przecież jego mierne ludzkie zmysły nie były w stanie tego wyczuć. Do jego uszu nie dobiegło melodyjne mamrotanie w obcym języku, jego nosa nie sięgnął coraz wyraźniejszy smród siarki.
Usłyszał za to wrzask - kobiecy przerażony bolesny krzyk spomiędzy drzew. Żadnego dudnienia kopyt, powarkiwania. Krzyk również nie miał żadnego konkretnego kształtu, nie był wołaniem o pomoc. Czarownik zatrzymał się w miejscu, wbijając spojrzenie w mrok. Serce zatrzepotało mu panicznie w piersi niczym uwięziony w klatce ptak, oddech przyśpieszył. Nie miał jednak żadnej wizji. Nie widział zagrożenia, które miałoby lada moment zrzucić go z nóg czy pozbawić brutalnie życia.
Powoli postąpił kolejny krok naprzód - mógł niby zawrócić. Przypuszczalnie zresztą nawet powinien, ale był już bliżej wyjścia niż wejścia... teraz szybciej biegiem dostałby się do swojego celu niż miejsca, z którego przybył.

Sava
Sava
Deptak Empty

PisanieTemat: Re: Deptak   Deptak EmptyPią Gru 22, 2023 4:08 am

Potrzeba rozchodzenia problemów niż stłamszenie ich dragami tego wieczoru była silniejsza. Wampirowi powoli siadało na psychice za częste ćpanie i musiał trochę przystopować. Co z tego, że akurat wracał z dokonania małego utargu z jednym z lokalnych dilerów - bo, w końcu, miał ich kilku. To było tylko na zapas. Na kiedyś. Bynajmniej nie na dzisiaj.
Te same problemy skutecznie odwracały jego uwagę od świąt. Te nigdy go szczególnie nie obchodziły. W domu nigdy ich nie miał. Tak samo nigdy nie czuł tego klimatu. Kiedyś zazdrościł normalnym rodzinom wspólne spędzanie czasu w ten "magiczny" okres. Później zaczął nienawidzić, gdy zrozumiał niesprawiedliwość świata. Próbował znaleźć wymówki, że święta to tylko komercja i nic poza tym. Tak naprawdę, zawsze chodziło o zazdrość. Teraz, kiedy miał za sobą pięćdziesiąt lat, ten czas i jego otoczka były mu zwyczajnie obojętne. Na tyle, że zapominał, że coś takiego istnieje. Ale gdy pojawiały się ozdoby w mieście - te charakterystyczne dekoracje i migające lampki, robiło mu się trochę cieplej na sercu. Tylko trochę. Spoglądał czasem na szczęśliwych ludzi ze skrytym utęsknieniem i chęcią poczucia tego samego, ale nic ponad to. Szybko zawsze odpędzał te niepotrzebne fantazje.
Kierował się właśnie niedaleko ogrodu botanicznego. Zazwyczaj tędy nie chadzał, ale tym razem zboczył że swojej trasy, gdyż już wcześniej do jego uszu doleciał mamrot, prawdopodobnie kilku osób. To jeszcze nie było alarmujące. Przecież... Cóż, ćpunów, czy innych odklejeńców nie było mało na tym świecie. A może nastolatki robiły jakieś wygłupy. Niemniej, krzyk sprawił, że Sava od razu ruszył w stronę źródła dochodzącego wrzasku. Kiedy się zbliżał, zapach siarki zwiększał swoją intensywność. Tę woń w życiu poczuł tylko raz, i - całe szczęście - wtedy po prostu uniknął spotkania z tym czymś.
Przyspieszając tempo, jednooki wkrótce zbliżył się do kogoś, kto zmierzał w tę stronę. Zapach siarki skutecznie zamroczył jego węch.
- Lepiej zawróć. - Odezwał się w stronę młodego mężczyzny. - Nie mieszaj się w to, bo to niebezpieczne. - Ostrzegł, zwyczajnie zakładając, że chłopak był zwykłym człowiekiem i zaraz przyspieszył kroku, żeby go wyminąć.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Deptak Empty

PisanieTemat: Re: Deptak   Deptak EmptyPią Gru 22, 2023 12:58 pm

Powtarzane monotonnie frazy, które płynęły do uszu wampira były melodyjne - słowa układały się w nieznaną pieśń, lecz jej rytm i brzmienie zdawały się być rymowane. Ktoś inny mógłby pomylić te klepane formułki z mamrotaniem czy próbami śpiewania przez kilku naćpanych nastolatków. Niemniej nie Sava, bo im bliżej był źródła dźwięku, tym więcej sekwencji w jego pamięci było odblokowywanych. Nie znał dokładnego znaczenia słów, ale kiedyś już to słyszał - tylko gdzie? Zasłyszał rozmowę, słuchał audycji w radiu, może ktoś mu o tym opowiadał w przeszłości? Obracał się przecież w nadnaturalnym środowisku, mimowolnie był częścią tego mitycznego świata. Dlatego wampir wiedział, że to nie było zwykłe i kompletnie przypadkowe słowa wyrwane z kontekstu. To był rytuał - a biorąc pod uwagę rozchodzący się po parku świerzbiący odór siarki, miał na celu przywołanie demona.
Co innego Damien - on nie miał wyostrzonych zmysłów. Nie był drapieżnikiem przystosowanym do polowania na gatunek dominujący na ziemi, sam był jednym z jego przedstawicieli. Miał wprawdzie kilka cech wyróżniających go spośród śmiertelników, ale fizycznymi standardami nie odbiegał od nich wcale. Był miękkim człowiekiem o łatwej do rozszarpania skórze, o wnętrznościach podatnych na choroby czy obrażenia. Właśnie też stawał się boleśnie świadomy swojej delikatnej ludzkiej natury, gdy powietrze przeszył ten wibrujący paniczny wrzask.
Postawił pierwszy krok w celu kontynuowania - teraz już zdecydowanie przyśpieszonego - spaceru do domu. Odwrócił się szybko przez ramię, by chociaż zobaczyć, kto go właśnie postanowił tak łaskawie i niepotrzebnie ostrzegać. Jedno oko, blada poszarzała cera, głębokie cienie pod oczami. Koleś wyglądał niemal jak ktoś z przetrąconym nosem. Albo ćpun.
- A ty co, ojciec Pio? - burknął więc w odpowiedzi. Pierwsza sztandarowa reakcja obronna Damiena przed ludźmi: na starcie być nieuprzejmym. Później, niestety, najczęściej również.
Nabrał ochoty, żeby na przekór również pójść za źródłem dźwięku. Nie dlatego, że chciałby to faktycznie zrobić, lecz tylko i wyłącznie po to, by pokazać nieznajomemu, jak bardzo nie obchodzi go jego opinia i jak bardzo niewiele ma do powiedzenia. Ciągoty te jednak zniknęły niemal od razu. Zrobił kilka kroków do przodu, nim się jednak zatrzymał, wbijając spojrzenie w odchodzącego w mrok mężczyznę.
Wibrujący kobiecy wrzask umilkł. Park ponownie zrobił się bezlitośnie cichy, szumiały tylko ocierające się o siebie konary, gdzieś w oddali przejechało auto z popsutym warkoczącym tłumikiem. Tak to słyszał przynajmniej czarownik. Wampir z kolei usłyszał tę subtelną różnicę - wiedział jak brzmi dziurawy tłumik w aucie, ten warkoczący dźwięk wcale nie należał do auta. Brzmiał niczym charkot płynący z gardzieli bestii. Powiew mroźnego wiatru przyniósł ze sobą coś jeszcze: pośród cuchnącej siarki pojawiły się nowe nuty zapachowe. Drobna nutka metalicznego zapachu krwi, ledwo wyczuwalna nawet i dla kogoś o tak wyostrzonych zmysłach, oraz zapach wiosennych kwiatów. Ten drugi zapach również znał - miał z nim do czynienia kilka już razy. Grudniowa noc przyniosła mu na skrzydłach delikatny zapach magii. I tętent łap, coś wielkiego biegło w jego stronę. Cuchnąca rzężąca bestia w mroku, biegła cicho niczym kot, ale wampir wyczuwał nawet drżenie ziemi pod wielkimi łapami. Smród zatęchłej krwi, zgnilizny, siarki. I woń bzu i agrestu.
Ponownie wybuchły wrzaski - lecz teraz nie krzyczała już jedna osoba. To była panika kilku osób - histeria, strach i warkot.
Damien ze swojego miejsca też je słyszał. Nogi wrosły mu w podłogę, oczy nabiegły mgłą na sekundę, gdy spadła na niego prosto z nieba wizja. Źrenice rozszerzyły się po niej, ale głos uwiązł mu w gardle. Zgasły latarnie, park zalała fala mroku. Sięgnął więc po rzecz bardziej mu naturalną: telepatię. Bez najmniejszego skrępowania sięgnął myślą ku odchodzącemu ciemnowłosemu mężczyźnie - magicznie, niewiele jeszcze widział. Oczy nie przyzwyczaiły się jeszcze do dramatycznej zmiany oświetlenia.
STÓJ - donośny głos wybrzmiał w umyśle wampira, a zaraz po tym do jego głowy spłynął obraz.
Cytat :
Ciemnowłosy mężczyzna szedł żwawym krokiem poprzez zaśnieżony park, ledwo był widoczny na tle śniegowej scenerii w ciemnym parku. Ale szedł. Niestrudzenie, szybko. Każdy krok pewniejszy od poprzedniego, był niczym nieustraszony bohater pierwszoplanowy. Jeszcze przez chwilę. Wielki zamazany cień ściął go z nóg, zostawił po sobie smugę krwi. Zobaczył oderwaną kończynę, która poszybowała niczym wyrzucona zabawka, krew wypływająca z urwanej ręki znaczyła śnieg krwawym szlaczkiem.
A potem w mroku zaświeciły żółte ślepia - na wysokości mniej więcej trzech metrów. Zniknęły zaraz po tym, a tuż przed jego twarzą pojawiła się wielka paszcza pełna pożółkłych kłów, sierść dookoła pyska zabrudzona była świeżutką jeszcze parującą krwią. Krótka chwila paraliżującego bólu i ciemność.

// Masz trzy sekundy na reakcję. Powodzenia.
Percepcja - wynik 5 - sukces
Wiedza - wynik 6 - krytyczny sukces
Wyłapane przez Savę informację:
- mamrotanie to tak naprawdę formuły przeprowadzanego rytuału - przywołanie demona,
- zapach siarki - obecność demonów w okolicy,
- zapach kwiatów - czarownicy w okolicy,
- demoniczny pomiot - cztery łapy, futro, brzmi niczym cerber.

Objaśnienie wizji:
Sava zobaczył jak umiera - przy okazji zobaczył też jak umiera Damien - bestia rzuciła się na niego od lewej, stamtąd też słyszał tętent łap. Bestia jest możliwie od niego szybsza.

Sava
Sava
Deptak Empty

PisanieTemat: Re: Deptak   Deptak EmptyPią Gru 22, 2023 1:27 pm

Obdarzył młodego mężczyznę beznamiętnym spojrzeniem. Był za bardzo zaaferowany krzykami i zapachami, które dobiegały z oddali. Idąc pospiesznie, zarejestrował, że nieznajomy dalej kroczył w tę samą stronę. Jego wola.
Im bardziej się zbliżał, tym bardziej zaczynał powątpiewać. Cokolwiek się tam działo, sytuacja drastycznie się zmieniła. Woń zmieniała się, dźwięki ucichły. Pozostał tylko ten warkot bestii. Ano - bestii, co znaczyło, że niedaleko spacerowało sobie coś, co bardzo nie chciał, żeby sobie spacerowało. Demon. Wcześniejszy rytuał tylko to zapowiedział. Zatrzymał się na moment, ale ponowił chód, tym razem jeszcze szybciej, kiedy usłyszał wybuch paniki. Może, może udałoby się uchronić kogoś przed rzezią...
STÓJ. Zastygł, kiedy wizja w umyśle przyćmiła mu wzrok. Jej wyrazistość i realizm były paraliżujące. Instynkt samozachowawczy zadziałał od razu. Nie było tutaj mowy o zastanawianiu się i dywagowaniu.
Sava zawrócił. Zaczął biec w stronę gościa, którego mijał wcześniej po drodze, szczególnie, że wizja dotyczyła jego. Nie wiedział, kto posłał mu ostrzeżenie. Równie dobrze mógł zrobić to demon, chcąc skutecznie wystraszyć swoje ofiary w jakimś celu. Nie widział bestii, jeszcze. Ale wszystko wskazywało na to, że była silniejsza, szybsza i w ogóle "bardziej" pod każdym względem niż on. Póki nie mógł zlokalizować jej położenia, nie robił nic, poza doskoczeniem do młodego mężczyzny i odciągnięciem go za drzewo, żeby uchronić go przed ciosem.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Deptak Empty

PisanieTemat: Re: Deptak   Deptak EmptyPią Gru 22, 2023 2:31 pm

Wizje przyszłości często były zabarwione emocjami - subiektywny odbiór wpływał na ich wygląd. Strach i ból często dodawały dramatyczności tym wizjom. Całkiem możliwe, że wampir nie zostałby zabity w ataku. Istniała szansa, że bestia po prostu wyrwałaby mu rękę, żaden jednak z nich nie miał o tym pojęcia. Mózg dopisywał do narzuconych wizji własny odczyt, wypaczał subiektywnie obraz. Czasem tylko delikatnie, czasem znacząco.
Trzy sekundy to była masa czasu w perspektywie ciążącego na barkach zagrożenia. Dostatecznie wiele, by spróbować podjąć jakieś działanie, gdy było się tylko człowiekiem, lecz aż nadto gdy dotoczyło to istoty nieprzyrządzonej. Wampiry bez wyjątku były szybsze niż ktokolwiek inny, nawet jeśli były osłabione z powodu głodu - ten konkretny wampir zaś dodatkowo posiadał swój naturalny talent do rozwijania zawrotnej prędkości. Chyba tylko dzięki temu zareagował tak szybko, niemalże instynktownie.
Bardzo dobrze.
Damien nie miał takich odruchów. On stał niczym kołek na swoim miejscu, dopiero do mózgu docierała myśl, że powinien spierdalać w podskokach jak najdalej, ledwo zdążył się odwrócić plecami do miejsca, w którym zaraz miała pojawić się bestia, gdy został złapany za ramię w żelaznym uścisku i po prostu pociągnięty niczym rybka na haczyku za najbliższe drzewo.
Przywarł plecami do kory i zamknął na chwilę oczy, próbując wyrównać oddech. Bestia w wizji była szybsza niż cokolwiek, co widział. Rozmazywała się niemal w powietrzu, gdy się poruszała. Przypominała wstęgę sunącą na wietrze, pocisk gargantuicznych rozmiarów.
Ziemia zadrżała, usłyszeli opadające na zaśnieżoną trawę łapska, choć śnieg i tak zamortyzował znaczną część hałasu. Słyszeli też powarkiwanie, węszenie.
Damien ponownie bezczelnie nawiązał telepatyczną nitkę z mężczyzną tuż obok. Teraz już wiedział, że nie miał do czynienia z człowiekiem. Ludzie nie ruszali się w taki sposób. Ludzie ruszali się niczym ofermy i muchy w smole w porównaniu z istotami nadnaturalnymi.
Możesz myśleć odpowiedzi, zostawię łączę - posłał Damien pierwszą myśl. Serce tłukło mu się w piersi, obijało się niemal boleśnie o żebra. Powarkiwania i dźwięki węszenia tylko pobudzały strach do działania, adrenalina pulsowała w żyłach na równi z magią. Ta pierwsza domagała się działania, rzucenia biegiem do ucieczki. Ta druga zaś niemal materializowała się na jego skórze, czuł ją pod palcami, gdy chciała rozgnieść niebezpieczeństwo na pył. - Ożesz kurwa co to, kurwa, jest, ja pierdolę.
Wszystko po nici telepatycznej, z umysłu do umysłu. Damien dopiero zaczął czuć delikatny swąd siarki. Sava zaś wiedział, że nie mieli do czynienia z byle demonem. To była bestia. Jeden z potworów piekielnych, które istniały jeszcze zanim Upadli zostali zepchnięci do Piekła. Skąd o tym wiedział? Może opowiedział mu znajomy anioł? Może wdał się w teoretyczną dyskusję z barmanką z jakiejś speluny, która wierzyła w takie bajki? Może wyczytał to kiedyś z jakiejś książki albo poinstruował o tym znany czarownik?
Bestia zawarczała groźnie. I krążyła. Nie odchodziła nigdzie dalej, powarkując i węsząc cały czas trzymała się blisko, jakby wiedziała, że ofiary są w okolicy, tylko nie była pewna kierunku.
To jest demon? Masz jakieś srebro? - zapytał jeszcze Damien, próbując wygrzebać z głowy przykładowe informacje o demonach. Nic nie przychodziło mu do głowy oprócz srebra. No i wody święconej. Chryste, czemu nigdy nie był szczególnie wierzący? Akurat tego jednego dnia bardzo by się to przydało.

//Rzut na głód - 6. Sava nie czuje żadnej chęci, żeby zeżreć Damiena. Krytyczny sukces - brak rzutu na głód przez 1 dodatkową kolejkę.
Rzut dla bestii - wynik 2, częściowa porażka.
1 - nie wyniuchał ani trochę;
2-3 - nie wyniuchał, ale słyszy.
4-5 - wyniuchał, ale zbiera kierunek.
6 - wyniuchał i wie dokładnie, gdzie jesteśmy.

Sava
Sava
Deptak Empty

PisanieTemat: Re: Deptak   Deptak EmptyPią Gru 22, 2023 3:37 pm

Wampir nie znał dobrze istoty telepatii i wizji. Ta druga wyraźnie zadziałała mu na psychikę, nie miał nawet czasu roztrząsać nad jej słusznością. Założył, że najlepszym rozwiązaniem będzie uniknąć tego, co przed chwilą ujrzał oczami umysłu. Doskoczył do nieznajomego, który stał wryty, i pociągnął go jak taką szmacianą lalkę za drzewo. Sam stał tuż przed nim, opierając się ramieniem o pień gdzieś nad głową mężczyzny. Nawet i on, jak na wampira, miał przyspieszony puls. W dodatku, słyszał przyspieszone bicie serca nieznajomego i szum krwi, kiedy stał blisko niego. Tupot łap skutecznie odciągał myśli od krwi.
Rozejrzał się po okolicy, wytrącony z pantałyku, kiedy ponownie usłyszał głos w swojej głowie, jakby nie ogarnął, że sprawca telepatii stał teraz przed nim. Zajęło mu to chwilę, a potem spojrzał na ciemnowłosego. Damien z kolei, kiedy zdecydował zostawić "łącze", mógł usłyszeć mętlik myśli jednookiego, jakby właśnie dywagowało w nim kilkunastu Savów. Dzień, jak co dzień. Może tak działo się w przypadku każdego, a może psychika wampira pozostawiała wiele do życzenia. Niemniej, kiedy Sava usłyszał głos, jego myśli się ujednoliciły.
- To ty...? - Odpowiedział w głowie, kiedy już utkwił spojrzenie w oczach nieznajomego. - Demon. Tylko taki... Mocno niespotykany. - Dodał, spiesząc z odpowiedzią na pytanie mężczyzny, który spanikował. Nic dziwnego. Wampir też miał powód się bać, szczególnie po tej wizji. Zresztą, bał się demonów. Unikał ich, jak słońca.
- Czy ja ci wyglądam na Constantina? Już rzeczywiście bliżej mi do ojca Pio - Sarknął. -Ze srebrem, jak by to ująć... Nie lubimy się. - Dodał, odrywając wzrok, żeby wychylić się nieznacznie zza drzewa i dojrzeć sylwetkę węszącej bestii. Zaraz się schował i spojrzał na nieznajomego. - A ty czym jesteś? Czarownik? Zrób jakieś czary mary i nas stąd teleportuj. Raczej nie damy temu czemuś rady. Poza tym, uspokój się, myśl. Serce ci tak łomocze, że nie mogę się skupić. Musimy coś zrobić. On wie, że jesteśmy w pobliżu. To kwestia czasu, jak nas znajdzie.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Deptak Empty

PisanieTemat: Re: Deptak   Deptak EmptySob Gru 23, 2023 10:55 pm

Łącza telepatyczne były doskonałym kanałem komunikacji w sytuacjach kryzysowych lub wymagających skrytości - ta w której się znaleźli wpasowywała się więc doskonale - problem jednak polegał na tym, że osoby niemające z tym do czynienia na co dzień, nie miały za grosz kontroli nad przekazywanymi treściami. W pierwszym stadium każda drobna myśl czy wewnętrzne spostrzeżenie bez przeszkód przeskakiwało na drugą stronę linii - potrzebnych było kilka chwil, żeby każdy się przyzwyczaił i nabrał wprawy. Poskromić swój umysł i schować za nieprzezroczystą barierą swoje prywatne myśli, by wysyłać tylko te właściwe i już wyselekcjonowane. Niczym normalna rozmowa.
Damien więc skrzywił się nieznacznie na ten pierwszy potok myśli, uczuć i słów, który wparował mu do umysłu. Co za chaos. Nawet nie chciało mu się skupiać na poszczególnych elementach, taktownie poczekał, aż wampir ubierze w końcu własne myśli w zdania i faktyczny przekaz.
- To ja - przytaknął najpierw. Nadal próbował uspokoić oddech, wdech i wydech. Coś w wyglądzie mężczyzny było znajome. Drobne i niewiele pozornie znaczące detale w jego twarzy. Chłodna barwa skóry, ciemne cienie pod oczami, ciemne oczy. I to uczucie drobnego niepokoju, jakby stał oko w oko z lwem. Ten niepokój jednak niewiele miał właśnie wspólnego z dosłownie polującą na nich bestią.
Demon. Fantastycznie. Doskonale. Damien nabrał ochoty, żeby zadzwonić do swojego mentora. W tych jednak warunkach zdawało się być to mało możliwe. Poza tym ochota przeszła równie szybko, co i się pojawiła. Ponownie dostałby pewnie od Dominga opierdol za ładowanie się w głupie tarapaty bez najmniejszej przyczyny. Nawet jeśli tym razem to nijak nie byłoby jego winą. Wysłał więc wiadomość. Ale do kogoś kompletnie innego.
- Ni chuja, Keanu Reeves nie wygląda jak żul - sprostował gładko Allen. Odzyskiwał powoli rezon. Stopniowo, był to proces powolny niczym przepełzający przez ulicę ślimak. Był przy okazji znacznie bardziej bezczelny, niżby wypadało.
- Czy ja ci wyglądam na Copperfielda? - odgryzł się. Pewnie teleportacja byłby możliwa przy użyciu magii nieokiełznanej. Przecież z jej pomocą dosłownie wszystko było możliwe, tylko istniał mały problem: Damien nie ufał tak bardzo swoim zdolnościom. Nie przekazał tej wiedzy jednak wampirowi, nie było ku temu powodów. Magia nieokiełznana mogłaby ich nawet zdefragmentować na atomy, gdyby cokolwiek poszło nie tak. - Jestem, kurwa mać, jasnowidzem, nie żadnym magiem bojowym, nie scastuję ci tu fireballa, bo tak chcesz - myśli w panice pomknęły jednak ku prototypowi technomagii. Niepewnej i jeszcze mało testowanej teorii - i to już wampir mógł zobaczyć. Jakiś strzępek wiedzy, że Harry Potter przed nim ma dodatkowe zabawki, których z jakiegoś powodu nie chce używać. - A ty czym niby jesteś? Ruszasz się tak szybko, to mu kluczami oczy wyłup czy coś.
Gdy Sava wychylił się za drzewo - krótki i szybki rzut oka - zauważył jedną bardzo ważną rzecz. Bestia patrzyła dokładnie w tamtym kierunku. Cóż za doskonałe wyczucie czasu. Cóż za fart. Powietrze ponownie przeszył wściekły ryk. A bestia rzuciła się galopem - ale już nie tak szybkim jak wcześniej - w ich stronę. Żółte oczy świeciły w mroku niczym latarki. Wielkie cielsko porośnięte grubym czarnym futrem, kły grubości palców dorosłego mężczyzny wyszczerzone i gotowe do ataku.

___________
Wsparcie przybędzie za ilość kolejek: 3
Wystarczy przeżyć. Kaszka z mleczkiem.

Sava
Sava
Deptak Empty

PisanieTemat: Re: Deptak   Deptak EmptyNie Gru 24, 2023 12:15 am

Gdyby nie sytuacja, w jakiej się znaleźli, nawet by się zaśmiał na tę ripostę o żulu.
- No właśnie. - Przytaknął mu w myślach, ale na pewno nie było mu do śmiechu. W obliczu takiego zagrożenia chciał po prostu uciekać. Jednak, najmniejszy ruch, szelest, i będzie lipa. Jeszcze przez jakiś czas miał nadzieję, że bestia znudzi się tym węszeniem i ruszy dalej. Może, jeśli zacznie siać zniszczenie dalej, ktoś potężniejszy zainteresuje się demonem grasującym po świecie ludzi, a on będzie mógł sobie wrócić do domku i zasnąć spokojnie z myślą, że nie skinął nawet palcem na potencjalną rzeź nad ludźmi.
- Tak. Akurat wyglądasz. - Przyznał bez ogródek i bez nuty ironii. Zmarszczył brwi o wzmiankę o fireballu. - Z tym fireballem to nawet lepiej, że nie umiesz. - Skwitował krótko, dając się ponieść zaczepkom, które zupełnie nie powinny były mieć miejsca w tej sytuacji. Ale jego myśli wcale nie wskazywały na to, że był rozjuszony prowokacjami nieznajomego. Zamiast zachować względny spokój i pomyśleć nad sensownym rozwiązaniem, robili jakieś dziwne przepychanki słowne. - Skoro jesteś jasnowidzem, to zacznij robić to lepiej. I coś wymyśl. Chyba możesz przewidzieć wszystkie jego ruchy? Może jesteś w stanie wyjasnowidzić każdy scenariusz obranej drogi ucieczki? - Próbował, z najszczerszych chęci, naprowadzić młodego mężczyznę na jakiś pomysł. Jednooki, mimo że był wampirem, był dość bezużyteczny. Wampir, ale też taki trochę niebojowy.
- Jestem pijawką. - Obwieścił również bez ogródek. - To nie byłby głupi pomysł, gdyby nie to, że skurwysyn jest ewidentnie szybszy nawet ode mnie. - Odpowiedział z dziwnym spokojem. A przynajmniej ten spokój utrzymał się do momentu, dopóki nie wychylił się zza drzewa i okazało się, że nie spojrzał bezpośrednio w oczy demona, który akurat spoglądał w tę stronę.
- Kurwa. - Wyrwało mu się z ust, widząc galopującą przed sobą bestię. Odbił się od drzewa i dalej, wykorzystując to, że został zauważony, chciał odciągnąć stwora od czarownika. Przebiegł krótki dystans, po drodze sięgnął po scyzoryk i, zanim bestia go dogoniła, ugiął kolana przed którymś drzewem, a następnie wykonał skok ku górze. Wbił się ostrzem w korę drzewa i zgrabnie zaczął się wspinać. Złapał się gałęzi, patrząc w dół. Nie myślał za długo. Przeciął głęboko przedramiona od wewnętrznej strony wzdłuż żył. Gęsta krew zaczęła skapywać w dół, prosto na demona. W głowie miał tylko pomysł czarownika o oślepieniu. Skupił się i użył magii krwi, aby zamroczyć oczy bestii.
- Nie stój jak kołek. Zrób coś, póki jest mną zajęty. - Skupił swoje myśli, żeby posłać wiadomość czarownikowi, ale nie wiedział, czy "łącze" dalej między nimi istniało.

Magia krwi 1/3

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Deptak Empty

PisanieTemat: Re: Deptak   Deptak EmptyWto Sty 02, 2024 4:22 pm

- Kurwa, to nie jest takie proste, żeby sobie tak o z pizdy powróżyć, tu trzeba seans przeprowadzić i rytuał, czasami spływają na mnie wizję, jak odwalam kitę co najwyżej - uczucie irytacji przeplatało się razem z płynącymi drogą telepatyczną słowami.
Mógłby spróbować, oczywiście, podjąć decyzję o ucieczce. Tylko z każdą wizją własnej śmierci pojawiał się fantomowy ból, przerażenie, cała gama niszczących spokój emocji, które zostałyby z nim na dłużej. Podobne odczucia zaburzały rzetelne i logiczne spojrzenie na świat, od wpływem paniki nikt nigdy nie podejmował dostatecznie dobrych decyzji.
Obaj byli częściowo bezużyteczni. Jeden z nich nieco bardziej od drugiego.
Damien nie zdążył na poważnie mrugnąć, zapytać co się stało, gdy wampir rzucił kurwą i po prostu - w jego mniemaniu - rozpłynął się w powietrzu. Czarownik usłyszał warkot, poczuł drżącą pod stopami ziemię i pomyślał z niedowierzeniem, że kurwisyn go zostawił. Nie, żeby sam zapewne byłby zrobił cokolwiek innego.
Bestia w swoim wściekłym pędzie od razu zauważyła ruch - miała bardziej wyostrzone zmysły niż dowolny czarownik, więc zmieniła kierunek swojego galopu. Pobiegła za wampirem, wzbijając wielki obłok śnieżnego puchu w powietrze. Z jej pyska ulatywała para, gęsta ślina skapywała z wielkich śmiercionośnych kłów razem z pianą, oczy płonęły niczym latarnie. Wampir zdążył wspiąć się na dostateczną wysokość, by piekielny ogar nie mógł go sięgnąć - a i tak próbował. Bestia z ujadaniem rzuciła się na drzewo, to zadrżało pod naporem wielkich łap, pazury wbiły się w korę i rozorały ją.
Gorąca krew dosięgnęła celu - skapywała prosto na potwora, który jeszcze nadstawiał się ku niej, łaknął jej całym sobą. Dawała mu przedsmak tego, co lada moment miało zostać jego deserem. A wtedy Sava wydał swojej krwi rozkaz - bardzo dokładny i przemyślany. Krew zaczęła zbierać się w jednym miejscu, wpychać się w oczy bestii, zasłaniać jej widok, oślepić ją i wyrządzić krzywdę jej oczom. Bestia zaryczała przeraźliwie, był to pełen bólu i wściekłości skowyt. Odepchnęła się od drzewa przednimi łapami, haratając pień ostrymi jak brzytwy pazurami. Zarzucała łbem na lewo i prawo wciąż ze skowytem i wrzaskiem.
Damien zamknął oczy i zaczął zsuwać się plecami po pniu drzewa, o które się opierał, czekał na wizję swojej śmierci i zaczął wewnętrznie się przygotowywać. Jak odejść, to z hukiem. Z pierdolnięciem godnym Car Bomby i chuj. Starożytna prastara magia przebudziła się z pomrukiem, zaczęła z sykiem wirować razem z krwią po całym krwioobiegu. Drobinki mocy rozświetliły się, słaby blask przebijał się przez skórę i tworzył misterny obraz wszystkich żył w jego ciele.
A potem usłyszał głos w swojej głowie. Magia wściekle wciąż kotłowała się gotowa do użycia.
Przebłysk geniuszu. Damien szybko zsunął z ramion plecak i przykucnął za drzewem - pulsująca w organizmie magia sprawiała, że myślał zaskakująco jasno. Rzucił szybkie spojrzenie na ogara miotającego się dookoła drzewa, gdy rozsuwał suwak plecaka. Wyciągną tablet, odblokował, wpisał hasło. Miał wrażenie, że trwało to wieczność. Kolejną zaś odpalająca się prototypowa aplikacja. Nie testował jej z czymś takim dużym. Próbował odpalać nią świeczki czy przestawiać przedmioty, teraz jednak miał coś znacznie większego kalibru. Wpisał pożądane działanie zaklęcia - czyli: spętać demona łańcuchami skropionymi wodą świeconą lub świętymi - i nacisnął przycisk aktywacji. Zacisnął palce na brzegach tabletu i napełniał urządzenie niekiełznaną magią. Napisany przez niego kod oprogramowania mielił czystą energię na efekt. Konwertował jej niszczycielską moc na urzeczywistnienie działania.
Ale ten proces trwał.
Gdy aplikacja ładowała zaklęcie, piekielny ogar miotał się dookoła drzewa, uderzając o pień raz za razem. Oślepiony, wściekły, obolały - każde z tych odczuć ładowało go większą furią i siłą. A Sava był osłabiony. Dawno już się nie posilał, używał teraz magii przeciwko czemuś znacznie potężniejszemu. Nie udało mu się utrzymać na drzewie. W pewnym momencie spadł z gałęzi niczym jabłko z potrząsanej jabłoni - prosto pod łapy miotającego się potwora, za jego ogonem. Bestia nie widziała go - to fakt - była również zbyt przejęta swoim własnym bólem, by zauważyć upadek wampira. Niemniej pazury tylnej łapy odnalazły przypadkiem lewą nogę wampira - łapsko uderzyło z impetem w łydkę, złamało kość, szpony ostre niczym brzytwy rozorały skórę do złamanej kości, złamany piszczel wysunął się spośród parującego mięsa i pośród krwi.
Bestia wyczuła zaś smród świeżej krwi, w dużych ilościach - odwróciła się więc w stronę wampira szczerząc kły.

// 2 kolejki do przybycia wsparcia

Rzuty:
1. wynik obronny bestii na oślepienie - 2, porażka
2. rzut na technomagię - 5, częściowy sukces
3. rzut Savy na utrzymanie się na drzewie - 1, krytyczna porażka

Sava
Sava
Deptak Empty

PisanieTemat: Re: Deptak   Deptak EmptySro Sty 03, 2024 1:52 pm

Zmarszczył brwi, nie rozumiejąc, co młody mężczyzna do niego mówił. Najwyraźniej należał do pokolenia tych akustycznych - zwał jak zwał - co czuli potrzebę wyrażania się w sposób na tyle egzotyczny, żeby nikt go nie rozumiał, żeby móc być smutnym, że nikt go nie rozumie.
- Za chuj nie rozumiem, co ty do mnie myślisz. - Zakomunikował bez pardonu, nie zastanawiając się ani na moment, co znaczyło odwalać kitę. Zresztą, już wkrótce nie było na to czasu.
Wampir uciekł, wskakując na drzewo i posługiwał się teraz magią krwi, żeby oślepić bestię. Gdy ta zaczęła wyć wściekle z bólu i szamotać się przy drzewie, stało się dla jednookiego jasne, że oślepienie zadziałało. Niestety, nie przewidział jednego, istotnego szczegółu - oślepiony i obolały demon nabrał znacznie większych tendencji do skoków i odbijania się o drzewo, na którym siedział Sava. Nawet jego zręczność i wampirza siła nie była w stanie zapobiec zwykłemu nieszczęściu.
Ześlizgnął się z gałęzi, na której siedział. Najpierw zderzył się z ziemią, która, całe szczęście, pokryta była ściółką i śnieżnym puchem. Potem natomiast poczuł silny ból w lewej nodze. Jak zwykle, zacisnął zęby, żeby powstrzymać krzyk, jaki chciał wydostać się z jego ust. Ból był był mu znajomy, więc zaraz uśmiechnął się pod nosem. Nie miał nawet czasu przyjrzeć się obrażeniom, bo zaraz miał przed sobą rozwścieczony pysk demona przed sobą.
Sięgnął do kieszeni po nóż. Skoro na ten moment poważna rana nogi nie dawała mu pola do popisu, musiał chociaż mieć szansę się obronić albo działać na czas, zanim się zregeneruje. Tak czy siak, wyciągnął ostrze przed siebie, ale w tej chwili wpadła mu do głowy bardziej szalona myśl. Poczekał na atak ze strony demona, żeby uchylić się w bok. Puścił ostrze. Jedną rękę owinął za kark, żeby się na nim uwiesić, a drugą złapał za pysk, próbując docisnąć go do gardła, chcąc tym samym ograniczyć jego ruchy. Napierał, ile sił, z nadzieją, że będzie w stanie wyłamać mu kark albo chociaż poważnie uszkodzić.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Deptak Empty

PisanieTemat: Re: Deptak   Deptak EmptyPią Sty 05, 2024 4:18 pm

Damien nie odpowiedział, nabrał za to ochoty, żeby przewrócić oczami. Co tam było niezrozumiałego? Wypowiadał się przecież w sposób prosty, nawet nie zaciągał aż tak bardzo ze slangu, w dodatku w przekazie telepatycznym redukował swój akcent niemalże do minimum.
Gdy Sava siłował się z demonicznym kundlem, ten wciąż jeszcze przez chwilę się miotał. Niezbyty długo. Gdy wampir wciąż próbował ukręcić bestii kark, wokół cielska ogara zaczęły pojawiać się łańcuchy - dosłownie znikąd. Owinęły jego potężne opstrzone pazurami łapska, otuliły szczelnie pysk i zacisnęły się na nim, by i zęby nie stanowiły już zagrożenia. Łańcuchy unieruchomiły bestię, więc ta po prostu padła na bok wbijając w powietrze śnieżny pył. Zaskowyczała wściekle.
Wówczas Damien - gdy zobaczył na tablecie, że zaklęcie wreszcie się załadowało - podniósł się do pionu i wyszedł zza drzewa, by ocenić swoje dzieło. Z irytacją zauważył, że łańcuchy ewidentnie nie były poświęcone, bo wcale nie powodowały świętych oparzeń na ciele potwora, ale przynajmniej skutecznie go unieruchomiły. Łapy zostały przywiązane do jego tułowia, bestia mogła tylko miotać łbem wściekle na wszystkie strony.
Damien podszedł - na bezpieczną odległość kilku metrów i jeszcze dopasowywał parametry w aplikacji, by zoptymalizować zrzucie energii.
- Łańcuchy będą go trzymały przez jakieś 10 minut - oznajmił, wciąż gapiąc się w ekran. Po chwili podniósł wzrok, ponownie obrzucił związanego potwora krytycznym spojrzeniem, nim zerknął na wampira. Skrzywił się na widok krwi. - Fuj - w ten sposób skwitował to paskudne otwarte złamanie. - Eeee... nie zaleczę ci tego, apka obsługuje jednego spella jak na razie. Możesz to dobić? - spytał na sam koniec, wskazując wymownie wolną dłonią ogara piekielnego.

Sava
Sava
Deptak Empty

PisanieTemat: Re: Deptak   Deptak EmptyWto Sty 09, 2024 11:13 pm


Bestia była silna, a wampir debilem, i stawiała wzywanie wampirowi. Sava może przeliczył się w obliczeniach, ale bynajmniej nie dawał za wygraną. Lepsze zawisnąć na jego karku, niż dać się stratować albo, co gorsza, dać się po prostu rozszarpać. Ku jego uciesze, nie musiał długo siłować z demonem. Zauważył, jak zza pleców bestii wyrosły łańcuchy, które szybko obwiązały ciało bestii i spętały jej kończyny.
Jednooki opadł na ziemię w pozycji półleżącej, opierając się łokciami o podłoże. Odsunął się od miotającego się na ziemi piekielnego ogara, a na jego twarzy malowało się zaskoczenie. Potem zwrócił w końcu swoją uwagę na ranę. Gęsta krew wyciekała i plamiła ośnieżoną ziemię. Całe szczęście, widział, że organizm już powoli zwalczał problem.
- Pięknie. Nie można było tak od razu? - Sarknął od razu, odnajdując wzrokiem czarownika. Dosunął się do pobliskiego drzewa i z jego pomocą podniósł się do pionu. - Apka? Spella? Widzę, że język angielski się mocno pozmieniał... - Prychnął. - Dzięki zaraz będę miał się dobrze. W przeciwieństwie do spodni. - Drugie zdanie dodał już ciszej, po czym przyłożył dłoń do wysuniętej kości i docisnął, żeby ją nastawić. Zacisnął zęby, żeby tylko nie wydać siebie żadnego jęku. Bez żadnego uprzedzenia, bez mrugnięcia okiem. Chciał przyśpieszyć proces, żeby kość nie musiała tak długo sama się składać. Potem zerknął z powrotem na nieznajomego, nie przejmując się jego potencjalną miną na twarzy.
- Dobić... To się w ogóle da dobić? - Mruknął mocno sceptycznie i ruszył w stronę ogara, kuśtykając. Stwór dalej się wił w nadziei, że to pomoże mu wyplątać się z węzłów. Nie znał się za bardzo na demonach. Trochę obawiał się, że nie tyle, co śmierć nie jest taka prosta w ich przypadku, ale że jeśli coś mu zrobi, to demon będzie go... Prześladować, czy coś.
- Ech. Niech będzie. - Westchnął zaraz i przykucnął przy bestii, a potem pchnął dłonią z całej siły w jej ciało, zatapiając palce pod żebra. Złapał za serce, które wciąż pompowało krew i po prostu ścisnął.


Ostatnio zmieniony przez Sava dnia Nie Sty 28, 2024 11:40 pm, w całości zmieniany 1 raz

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Deptak Empty

PisanieTemat: Re: Deptak   Deptak EmptySro Sty 10, 2024 1:34 pm

Damien wzruszył na to sarknięcie ramionami – trochę bezczelnie, trochę lekceważąco. Przybył w sukurs przy pomocy eksperymentalnej magii, która mogła im pomóc albo wysadzić okolicę niczym bomba. Nie wiedział, jaki będzie miało to efekt lub czy będzie miało jakikolwiek. Strzelał w ciemno.
- Nie – odparł więc na to pytanie zgryźliwie. – Lepiej późno niż wcale – burknął jeszcze. Stukał coś jeszcze chwilę na tablecie, przesuwał po święcącym ekranie palcem. – The future is now old man. – Tylko w ten sposób skomentował ten przytyk odnośnie języka. Był młodzieżą, mówił jak młodzież. Obracał się w dodatku w środowiskach, które nowomowę traktowały niczym świętość, więc i jemu się udzieliła w równie wielkim stopniu. Skracanie słów, język nade wszystko potoczny.
Rzucanie zaklęć poprzez sprzęt elektroniczny było nowością nawet wśród nowatorskich magów. Było równie wielką nowością dla samego Damiena, ale o tym nie zamierzał wspominać. Lepiej było chełpić się w swojej własnej chwale i tym, że coś wyszło. Wampir wcale nie musiał wiedzieć, że było to ryzykowne i eksperymentalne. Bo i w jakim celu? Jeszcze zacząłby dyskredytować użytą formą i nikomu nie byłoby to potrzebne.
Skrzywił się jeszcze bardziej, słysząc trzask wskakującej na miejsce kości i odwrócił wzrok, by zagapić się gdzieś w drzewo. Nie miewał do czynienia z trupami, krwią czy czymkolwiek podobnym. I tak w swoim mniemaniu powinien dostać złotą gwiazdkę za stalowy żołądek, bo widok nie należał z pewnością do nazbyt miłych.
- Nie wiem. Nie miewam do czynienia z demonami – stwierdził. – Ale lepiej się pośpiesz z tym, bo teraz to już 8 minut do końca działania.
Przyglądał się – tylko trochę zaciekawiony – gdy wampir podszedł do bestii. Naturalni drapieżnicy, przystosowane do mordowania maszyny, a i tak Damiena zdumiało, z jaką łatwością goła dłoń przebiła skórę. Ogar zarzucił wielkim cielskiem, zaskowyczał żałośnie, gdy blada ręka grzebała mu we wnętrznościach. Smród siarki palił w nozdrza i oczy, gęsta krew wypływała z rany i wsiąkała w kurtkę Savy. Zlokalizował w końcu serce, zacisnął palce dookoła narządu. Serce pękło pod naciskiem, ogar ponownie zaskowyczał, toczył pianę z pyska i błyskał białkami ślepi.
Żył jeszcze chwilę, ale miotał się coraz słabiej i słabiej, a gdy faktycznie znieruchomiał, zmienił swoją strukturę. Powoli stopniowo obracał się w cuchnący siarką i amoniakiem drobny popiół. Jedynym śladem po jego istnieniu była zrastająca się noga wampira. Krew na dłoniach i rękawie Savy również zmieniła swoją fakturę, nie były to już ślady ciepłej krwi, ale ręce oblepione ciepłym popiołem. Cuchnącym jak nieszczęście.

Sava
Sava
Deptak Empty

PisanieTemat: Re: Deptak   Deptak EmptyNie Sty 14, 2024 1:44 pm

Nie skomentował przytyku nieznajomego. Wolał być starym dziadem niż posługiwać się pokraczną nowomową. W każdym razie, dawno nie miał do czynienia z młodzieżą, toteż zderzenie się z kimś z tego środowiska było dla niego obce od bardzo długiego czasu. No ale, co się dziwić? Jaki miałby interes dorosły mężczyzna w spotkaniu się z nastolatkami? Czy tam... Młodymi dorosłymi...?
Kiedy zacisnął palce wokół narządu tłoczącego krew w żyłach bestii, zakwiliła w bólu i zaczęła powoli gasnąć, aż w końcu znikać. Demon rozpadał się w popiół, a wampir wyciągnął rękę. Spojrzał na nią, badając ciepły, przylgnięty proch do skóry. Zaraz po prostu machnął ręką kilka razy, a potem przetarł o spodnie.
- To by było na tyle. - Skomentował pod nosem, jakby do siebie, a zaraz przeniósł wzrok na chłopaka z tabletem. Dopiero teraz ogarnął, że nieznajomy namiętnie z niego korzystał. Połączył ten widok z tym, co młody mężczyzna powiedział wcześniej - apka. Spell. Przechylił lekko głowę i zmrużył oko, ale nie powiedział nic więcej. Zaraz obrócił się na pięcie i po prostu zaczął iść w swoją stronę.

zt.

Sponsored content
Deptak Empty

PisanieTemat: Re: Deptak   Deptak Empty


 
Deptak
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Skocz do: