Punkt krwiodawstwa i bank krwi
Deus Ex Machina
Deus Ex Machina
Punkt krwiodawstwa i bank krwi Empty

PisanieTemat: Punkt krwiodawstwa i bank krwi   Punkt krwiodawstwa i bank krwi EmptySro Lis 22, 2023 9:03 pm

Punkt krwiodawstwa i bank krwi AIL0X0S

Budynek banku krwi to specjalistyczna placówka medyczna, która pełni kluczową rolę w gromadzeniu, przechowywaniu i dostarczaniu krwi oraz jej składników do pacjentów. Jest to nowoczesny obiekt, spełniający surowe normy bezpieczeństwa i higieny.
Wnętrze banku krwi obejmuje różne pomieszczenia, takie jak sale poboru krwi, gdzie personel medyczny przeprowadza zabiegi pobrania krwi od dawców, oraz laboratoria, gdzie krew jest poddawana analizom i procesom separacji na składniki. Istnieją również specjalne pomieszczenia do przechowywania jej w kontrolowanej temperaturze, zapewniającej długotrwałość.
Budynek ten wyposażony jest w zaawansowane systemy monitorowania temperatury i wilgotności oraz bezpieczeństwa, aby zapewnić idealne warunki przechowywania krwi. Ponadto jest wyposażony w systemy informatyczne umożliwiające skuteczną identyfikację, śledzenie i zarządzanie jednostkami krwi.
Na zewnątrz znajduje się parking oraz budka ochroniarzy.

Dimitri
Dimitri
Punkt krwiodawstwa i bank krwi Empty

PisanieTemat: Re: Punkt krwiodawstwa i bank krwi   Punkt krwiodawstwa i bank krwi EmptySro Lis 22, 2023 11:54 pm

Droga minęła mu bardzo szybko, może nawet za szybko – bo nie dość, że musiał mocno wyciągać nogi przy Damienie jadącym na longboardzie, to jeszcze dalej kontynuowali rozmowę, dla wampira była wyjątkowo ciekawa. Nie, żeby szybkie tempo marszu było dla Dimitra jakimkolwiek problemem. Już raczej sam fakt, że nieubłaganie zbliżali się do celu podróży i im bliżej byli, tym większy niepokój odczuwał. Łamanie prawa nie leżało w jego genach, te skutecznie musiały przeskoczyć o generację.
Zdążył wyprosić u Damiena audiencję we własnym mieszkaniu, bo jeśli istniała szansa, że pałęta mu się coś po domu, a Sandwich potrafił się tego pozbyć, to koniecznie chciał skorzystać, skoro ten sam zaoferował. Nie miał najmniejszego problemu z wpuszczeniem go do swojej twierdzy, bo choć kumplowanie się wyłącznie przez internet mu pasowało, to posiadanie kumpla w realu wydawało mu się jeszcze lepsze, zwłaszcza, że wcale nie było między nimi żadnej niezręczności, której można by się spodziewać po dwóch piwniczakach, którzy w dodatku spotkali się na żywo w ten a nie inny sposób.
W odpowiedzi na polecenie połażenia z tacą opowiedział mu, jak w latach dwudziestych ubiegłego wieku fachowo zasuwał z tacą w Wiedniu, który całymi nocami spływał szampanem, whisky i jazzem. To były piękne czasy dla takich jak on, jeśli chcieli pracować w knajpie – wystarczyło wybrać sobie odpowiednie godziny i tylko czekać na napiwki od imprezującej elity. Wspaniałą passę przerwało dopiero nastanie wojny, którą Dimitri ominął ucieczką do Stanów.
Udało mu się nawet wycisnąć z Damiena coś więcej o tej całej magii nieokiełznanej, bo kompletnie się na niej nie znał. Dowiedział się trochę o tym łączeniu magii z technologią i wyjść z podziwu nie mógł, bo to brzmiało naprawdę świetnie.
– Czyli w zasadzie stworzyłeś nową magię – technomancję – skwitował na koniec Dima i zatrzymał się, bo akurat dotarli na miejsce. Stali za parkingiem, poza zasięgiem świateł. Wampir rozglądał się uważnie, aż dostrzegł dwie kamery. Szukał dalej. Nie chciał żadnych niespodzianek. – Tam i tam – pokazał Sandwichowi palcem dwa błyszczące w oddali punkty. Z resztą chyba musieli poczekać, aż podejdą bliżej. – Kamery. Widzisz?

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Punkt krwiodawstwa i bank krwi Empty

PisanieTemat: Re: Punkt krwiodawstwa i bank krwi   Punkt krwiodawstwa i bank krwi EmptyCzw Lis 23, 2023 2:00 am

- Technomagia. Tak ją roboczo nazywam - sprostował, gdy dotarli już na miejsce. Starał się jechać w miarę powoli na tej swojej desce, ale przecież Alucard bez żadnego problemu dotrzymywał mu kroku cały czas. - To na razie zresztą tylko projekt, pracuję nad tym z moim nauczycielem. On jest od magii, ja od technologii - wzruszył ramionami. No, coraz więcej się dowiadywał, zdobywał kolejne wiadomości. Może nawet pewnego dnia mógłby nazywać sam siebie prawdziwym czarodziejem, takim z krwi i kości, już nie tylko z przynależności etnicznej. Tymczasem musiał zadowolić się faszerowaniem elektroniki przy pomocy czystej mocy. Póki co.
Zatrzymali się z tyłu, w cieniu. Przyczajeni w mroku niczym gotowe do ataku pantery. Damien nie widział żadnych kamer, ale daleko mu było do wampirzych oczu. Podążył spojrzeniem za palcem, wskazującym dwa ledwo wyraźne punktu. Sam by ich nie dostrzegł, na pewno nie z takiej odległości. Już teraz ledwo je widział.
- Kurwancka, nie wiem, czy nie są za daleko - mruknął cicho, ale i tak spróbował sięgnąć. Teoretycznie wszystko powinno być w porządku, dopóki miał dany obiekt mniej więcej w zasięgu wzroku. Musiał skupić się na tym nieco bardziej niż zwykle, niemniej dosięgnął. Odnalazł odpowiednie połączenie po kablach i je odłączył od zasilania. Pykająca czerwona lampka na urządzeniach przestała działać, najpierw na jednej kamerze, po chwili na drugiej. Damien podniósł swoją deskę z ziemi i wsunął ją pod pachę. Nie wiedział, czy będą wracać tą samą drogą, a przecież to był bardzo cenny dla niego przedmiot. - Dobra, done. Informuj, bo ja to chuja tu zobaczę generalnie. Jest ciemno. - Rozejrzał się.
Nadal nie czuł się zaniepokojony i zaczynało go to martwić. Większe emocje towarzyszyły mu w czasie grania rankedów w Valo, bo na randze mu zależało. Zaskakująco swobodne samopoczucie, nawet nie dopuszczał do siebie ewentualnego zmartwienia, co się stanie, gdyby coś się jednak postanowiło spierdolić i ktoś by ich złapał, wezwał policję, cokolwiek.

Dimitri
Dimitri
Punkt krwiodawstwa i bank krwi Empty

PisanieTemat: Re: Punkt krwiodawstwa i bank krwi   Punkt krwiodawstwa i bank krwi EmptyCzw Lis 23, 2023 8:26 pm

Dimitri naciągnął na siebie mocniej kurtkę. Pogoda przypominała tę z apokaliptycznego filmu – silny, mroźny wiatr poruszał koronami drzew tak mocno, że ich szum był niemal przytłaczający. Podrywał z ziemi zbutwiałe liście i zmuszał je do wędrówki po kostce brukowej, na której stali, i wprawiał w ruch smukłe, eleganckie lampy uliczne, powodując tym samym, że ich światło delikatnie się poruszało. Nawet dla wampira było nieprzyjemnie i zimno, zupełnie jakby jakaś siła z góry próbowała im wyperswadować tę całą wyprawę, ostrzegając, że skończy się to nieprzyjemnymi konsekwencjami.
A przynajmniej tak to odbierał Alucard. Ale był zbyt głodny, żeby wybrzydzać.
– Masz nauczyciela magii? – zdziwił się uprzejmie. – Jak się takiego w ogóle znajduje? – zapytał marszcząc brwi, bo nijak sobie tego wyobrazić nie mógł. Jakieś specjalne ogłoszenie w gazecie czy co?
Patrzył uważnie to na Damiena, to na kamery. Niczego nie oczekiwał, a i tak był rozczarowany. Nie było żadnych snopów iskier, a na twarzy Lorda Sandwicha nie drgnął nawet jeden mięsień, kiedy diody ledowe gasły pod kamerami. Z drugiej strony, było to bardzo przydatne, bo rzeczywiście nie zostawiało absolutnie żadnych śladów.
– Jasne. Zaczekaj tu chwilę, zahipnotyzuję go i cię zawołam – zapowiedział. Czasami hipnoza była trudniejsza, kiedy coś mogło skupić uwagę obiektu, a Dima zaczynał odczuwać lekką paranoję. Pewnie przez tę całą pogodę. Albo z głodu. Chuj jeden wiedział.
Przemieścił się do budki z iście wampirzą szybkością – pojawiła się rozmyta smuga i w jednej chwili stał obok Damiena, a w następnej pochylał się do okienka, rozmawiając spokojnie z ochroniarzem. Po bardzo krótkiej rozmowie wyprostował się i spojrzał na Allena, machając do niego ręką, a tymczasem ochroniarz – bo najwyraźniej był tylko jeden – wyszedł z budki.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Punkt krwiodawstwa i bank krwi Empty

PisanieTemat: Re: Punkt krwiodawstwa i bank krwi   Punkt krwiodawstwa i bank krwi EmptyPią Lis 24, 2023 3:06 pm

Ta pogoda była niczym zwiastun końca, jak gdyby lada moment mieli ulicami przejechać Jeźdźcy Apokalipsy na swoich trupiobladych rumakach. Lodowaty wiatr przenikający przez ubranie, upiorna miejska cisza. Nawet nie było słychać przejeżdżających samochodów, jakby całe Birmingham uparło się, że ta noc zasługuje na wyjątkową bezdźwięczność. Szum liści, szum wiatru, skrzypienie latarni, chrzęst drobnych kamyków pod butami i ledwo słyszalne kroki.
Powinni byli zawrócić.
Ale Damien poczuł coś innego niż niepokój - to było coś na pograniczu ekscytacji. Absolutnie nigdy wcześniej nie złamał prawa. Na Boga, on nawet śmieci zostawiał w kieszeni, dopóki nie znalazł śmietnika czy nie wrócił do domu, a i gdy wracał z pracy późną nocą i ulica była pusta, to nie przechodził na drugą stronę na czerwonym świetle.
Zawahał się krótko przed odpowiedzią na pytanie Alucarda.
- W sumie to nie jest tak, że go znalazłem, tak miało być po prostu - powiedział najpierw i zmarszczył brwi, wpatrując się w światełko płynące z okna budki strażniczej. Podrapał się policzku. Takie rzeczy z reguły rozumiały osoby, które parały się przepowiadaniem przyszłych wydarzeń. Dla innych brzmiało to czasem wariacko. - Jak czytałem sobie przyszłość, to go zobaczyłem. Miał w dłoni kartę tarota z magiem i kołem fortuny - przerwał na chwilę. Czytanie wizji było intuicyjne, polegało na wyczuciu. Obrazy miały swoje znaczenie, trzeba było nauczyć się je odpowiednio interpretować, ale to nie była cała sztuka. Składało się na to tak wiele czynników, że Damien nie miał pojęcia, jak to w ogóle wyjaśnić czy od czego zacząć. - No i wiedziałem, że będzie mnie uczył. On też zresztą wiedział, bo duchy przodków mu to powiedziały. - Wzruszył finalnie ramionami. - Także to było przesądzone, zapisane w gwiazdach, cokolwiek. Tak miało się zdarzyć i koniec.
Miał mieć zresztą innego nauczyciela w pierwszej kolejności, ale zwyczajnie nie pykło. Zdarza się. Z tego co zresztą Damien słyszał i zobaczył na tej genialnej imprezie Conventusu, to wcale nie żałował, że sprawy przybrały taki obrót i stara wiedźma jednak nie miała dla niego czasu. Domingo był z pewnością znacznie lepszym nauczycielem od niej, na pewno też bardziej cierpliwym, nawet jeśli sam nie panował nad magią nieokiełznaną.
Allen skinął głową i grzecznie poczekał. Obserwował tylko, rozmazaną smugę, która niemal teleportowała się do budynku. Czarownik zamrugał kilka razy szybko i potrząsnął głową. Jakby, no dobra, wiedział, że wampiry są szybkie, sporo o tym słyszał. Ale to była chyba trochę przesada. Jak się w ogóle bronić przed kimś, kto porusza się w tak płynny i szybki sposób? Jak uciec? Skoro psy potrafiły łapać trop nawet po kilku dniach, to wampiry z pewnością również. Co za chore gówno. Co za żart.
Jeszcze raz pokręcił powoli głową, nim ruszył w stronę budki szybszym i żwawszym krokiem - a i tak był to ludzki chód, więc nijak się nie umywał do tej akcji-teleportacji, którą zaprezentował mu Dimitri chwilę wcześniej. Dotarł na miejsce i przyjrzał się najpierw ochroniarzowi, poprawiając kaptur na głowie.
- W sumie jak to działa? Musisz być przy nim cały czas, jak go hipnotyzujesz, czy możesz coś mu kazać zrobić i to zrobi? Bo mógłbyś go wysłać po prostu, żeby przyniósł nam worki, to byłoby wygodniejsze niż cokolwiek - niby to powiedział, ale jednocześnie odczuł takie lekkie rozczarowanie, gdyby sprawy mogły się tak potoczyć. Skoro już i tak weszli bezprawnie na teren placówki, to cóż stałoby na przeszkodzie, by zrobić to osobiście?

Dimitri
Dimitri
Punkt krwiodawstwa i bank krwi Empty

PisanieTemat: Re: Punkt krwiodawstwa i bank krwi   Punkt krwiodawstwa i bank krwi EmptyPią Lis 24, 2023 4:34 pm

Dimitri nie czuł ekscytacji. Jego neurotyczny mózg szukał potencjalnych problemów i bez trudu je znajdował, więc wampir po prostu martwił się na potęgę. Na każdym etapie tego master planu coś mogło pójść bardzo nie tak, zwalając im na głowę policję, albo nawet Łowców czy Conventus. Dimitri nie miał ani z jednymi, ani z drugimi za wiele do czynienia do tej pory, ale wolał, żeby właśnie tak zostało. Na krótki moment zapomniał o wszystkich lękach związanych z kradzieżą, kiedy słuchał Damiena opowiadającego mu o swoim nauczycielu. Brzmiało to strasznie mistycznie i tajemniczo. Kompletnie nie znał się na przepowiadaniu przyszłości, a wszystkie wróżki się tym parające – te ludzkie, będące czarownicami, nie faerie – zawsze były wyjątkowo ekscentryczne i enigmatyczne w swoich przepowiedniach.
– Duchy przodków. Nie no, jasne – rzucił w odpowiedzi trochę ironicznie. – Normalna rzecz, jak telefon do przyjaciela – podsumował. Trochę nie mieściło mu się to wszystko w głowie, bo jedyna magia, jaką dysponował, była bardzo, żeby tak powiedzieć, przyziemna. Konkretne działania przynoszące konkretne efekty. Było coś ciekawego w tej całej dywinacji, ale chyba cieszył się, że nią nie dysponuje i nie musi na niej polegać, choć z pewnością miała swoje plusy. Może gdyby umiał widzieć przyszłość, dowiedziałby się, czy jemu też było przeznaczone jakieś nieuchronne spotkanie...? Potrząsnął głową. Nie był na to ani czas, ani miejsce. Rozważania o własnym życiu uczuciowym trzeba było zostawić na później.
Teraz miał na głowie zahipnotyzowanego strażnika.
Mężczyzna był dość młody, najwyżej trzydziestoletni, i miał prawdziwy mundur z agencji ochroniarskiej. To nie był jakiś tam podstarzały dziadziuś dorabiający sobie do emerytury czy renty, tylko ochroniarz z prawdziwego zdarzenia. To rodziło pewne problemy.
– Z agencji rzadko się zatrudnia tylko jednego ochroniarza. Zwykle wysyła się ich parami – powiedział wampir w zamyśleniu, marszcząc przy tym brwi. Obawy wręcz galopowały po jego mózgu. – Drugi pewnie jest na obchodzie, trzeba będzie na niego uważać. A co do samej hipnozy – odniósł się w końcu do pytania Damiena, kiedy już wyrzucił z siebie swoje zaniepokojenie. – Działa bardzo krótko, ale jeśli wydam długofalowe polecenie, to nawet po ustaniu tego aktywnego czasu hipnozy będzie musiał je wykonać – tłumaczył. – Powiedziałem mu, że ma wykonywać nasze polecenia, a kiedy sobie pójdziemy, zapomnieć o wszystkim. Nawet nie będzie wiedział, że coś zrobił. A za chwilę, kiedy hipnoza minie, będzie się zachowywał normalnie, tylko po prostu będzie się nas słuchał – dokończył. Nie wiedział, czy wyjaśnił to wystarczająco jasno, nie był dobry w te klocki. Ale Damien był bystry, Dima miał nadzieję, że sobie to poskłada do kupy. Zwrócił się do ochroniarza. – Zaprowadź nas do miejsca, gdzie trzymacie krew.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Punkt krwiodawstwa i bank krwi Empty

PisanieTemat: Re: Punkt krwiodawstwa i bank krwi   Punkt krwiodawstwa i bank krwi EmptyCzw Lis 30, 2023 3:39 pm

Damien do tej pory uważał, że jest pragmatyczny – że nade wszystko najpierw kalkuluje potencjalne wyniki i wybiera ten najkorzystniejszy. Że robienie czegoś tylko dla emocji było rzeczą lekkomyślną, że nade wszystko trzeba podchodzić praktycznie do życia i swoich własnych zadań. Trzymał się z dala od kłopotów, bo tak nakazywała logika. Natomiast włamywanie się do banku krwi było rzeczą zwyczajnie irracjonalne, zmysły powinny wyć niczym syreny alarmowe, błyskać czerwono-niebieskim światłem jako ostrzeżenie przed robieniem głupot.
Podobała mu się ta niepewność, ta możliwość wykrycia i, być może, faktycznych kłopotów. Nie wiedział, co w ogóle może grozić za coś takiego. Ile kosztowała krew? Czy w ogóle za samo samo naruszenie nietykalności obiektu bez żadnego zawłaszczania czegokolwiek groziło coś więcej? Czy to było już kwalifikowane jako włamanie?
Strasznie wiele myśli w bardzo krótkim czasie, nic na to poradzić nic mógł.
Damien wzruszył ramionami – bo i co miał powiedzieć? Duchy przodków w jego mniemaniu to i tak był dobry poziom absurdu niżej niż wróżenie przyszłości przy pomocy cholernych dobrze wypieczonych biszkoptów. Przynajmniej nie brzmiało to niczym cholerny żart. Wahanie trwało tylko chwilę.
- Jak duchy przodków cię zaginają, to ciekawe co zrobisz, jak ci jebnę newsem, że wróżę z ciasta – oznajmił kompletnie poważnie, tonem zasadniczo grobowym. Żaden prawdziwy jasnowidz czy wróżbita nie traktował go z tego względu poważnie, bo i jak miałby? Gość dosłownie piekł placki, torty, babeczki i dzięki nim cokolwiek widział, wyławiał spośród skłębionego węzła nadciągających wydarzeń jeden koniec sznura, czasami nić. Nawet Domingo, który przecież znał się na magii i miewał z nią do czynienia przez większość swojego życia, był szczerze zaskoczony czymś takim głupawym jak ciasto przyszłości.
Kto by zresztą nie był?
Zahipnotyzowany strażnik, normalka. Damien na samą informację, że może być gdzieś jeszcze jeden, rozejrzał się kontrolnie, jak gdyby drugi ochroniarz miał lada moment wyłonić się zza rogu budynku. Nic jednak takiego się nie wydarzyło, więc Damien skupił się ponownie na Dimitrim.
- Jeśli będzie miał się nagle pojawić, to zobaczę go chwilę wcześniej – odpowiedział więc na sam koniec. Nie wdawał się w takie już szczegóły, że raptem pięć sekund przed samym aktem. Wydawało mu się zresztą, że dla takiego wampira nawet trzy sekundy – odejmując dwie za zaalarmowanie – to jest cała masa czasu, biorąc pod uwagę szybkość przeciętnego wampira. Albo nieprzeciętnego. Czarownik nie miał najmniejszego pojęcia, jakim wampirem jest Dimitri, w końcu dowiedział się o jego wampiryzmie dosłownie chwilę wcześniej. – Wyłączę kamery, jeśli je zobaczę – dodał jeszcze, nim faktycznie wyruszyli.
Żadnych problemów na wejściu. Żadnego ruchu, czegokolwiek. Damien nawet kamerę wyłączył tylko jedną.

Dimitri
Dimitri
Punkt krwiodawstwa i bank krwi Empty

PisanieTemat: Re: Punkt krwiodawstwa i bank krwi   Punkt krwiodawstwa i bank krwi EmptyCzw Lis 30, 2023 4:16 pm

Wiedział, że istnieją przeróżne rodzaje magii, niektóre naprawdę dziwaczne, ale to go całkowicie wybiło z rytmu. Dimitri aż zatrzymał się na chwilę, patrząc na Damiena z niedowierzaniem, a potem szybko dogonił oddalającą się powoli dwójkę, z ochroniarzem na czele pochodu.
– Z ciasta? Żartujesz, prawda? – zapytał starannie obojętnym głosem. Nie chciał zabrzmieć, jakby się z Lorda Sandwicha nabijał, ale ze względu na temat było to niezwykle trudne. Zwłaszcza, że kiedy w głowie Dimy zaświtała pewna myśl, kształtne usta wampira same rozciągnęły się w uśmiechu tak szerokim, że aż ukazującym wampirze kły. – A robisz też takie chińskie ciasteczka z wróżbą?
Rozmawiali jak gdyby nigdy nic, jakby wcale nie robili właśnie napadu na bank krwi, ale Dimitri cały czas rozglądał się czujnie. Wiedział, że gdzieś ten drugi strażnik musi być i rozglądał się za punktami, w których ochroniarze na obchodzie musieli odbijać swoje elektromagnetyczne znaczniki. To była standardowa procedura w tego typu miejscach – jeśli ochroniarz nie odbił się w wyznaczonym czasie, firma ochroniarska najpierw wykonywała telefon, by sprawdzić, czy wszystko w porządku, a następnie, w razie braku odpowiedzi, wysyłała jednostkę interwencyjną. Dima w tym momencie, chyba po raz pierwszy w życiu, cieszył się, że ma tak gównianą pracę jak bycie ochroniarzem, bo dzięki temu znał większość mechanizmów tej pracy i wiedział mniej więcej, czego się spodziewać. Po drodze – a była ona dość długa, pomieszczenie z torebkami z krwią znajdowało się na drugim końcu budynku, w dodatku w piwnicy – naliczył tylko dwa takie punkty.
– Jasne – przytaknął wampir. Przecież to logiczne, że wróżbita Damien to zobaczy wcześniej. – Żeby zaoszczędzić czasu, po prostu powiedz "idzie" – poinstruował kumpla. Nie wiedział o tym, ale wizje przychodziły dopiero pięć sekund przed faktem, więc pewnie i tak usłyszałby albo wyczuł tego śmiertelnika na długo przed tym, zanim Damien by go zobaczył.
Zahipnotyzowany ochroniarz zatrzymał się przed metalowymi drzwiami przypominającymi jakiś twór z filmu science fiction. Obok nich, na ścianie, znajdował się panel z blatem numerycznym. Wpisał szybko dziewięciocyfrowy kod i drzwi rozsunęły się. Weszli do środka, Dimitri z nieskrywanym zaciekawieniem i fascynacją – pierwszy raz był w takim miejscu.
I dlatego nie spodziewał się tego, co miało się wydarzyć.
Wszechobecny zapach krwi uderzył go w nozdrza i ogłupił. Przez chwilę stał na środku pomieszczenia, z szeroko otwartymi oczami i powiększonymi źrenicami, węsząc w powietrzu. Wyraz twarzy miał odrobinę dziki. Czuł, jak żołądek ściska mu niepowstrzymywalny głód, który na chwilę przeniósł go w zupełnie inny czas i miejsce.
Nagle znowu był na polu bitwy. Na rozkaz swojej mistrzyni walczył z ludźmi, to było dziecinnie proste, a zapach rzeźni unosił się wszędzie dookoła. Cała ta krew tylko czekała na wypicie jej. To była prawdziwa uczta. Mistrzyni pozwoliła się posilić do woli nawet jemu – najmierniejszemu z jej pomiotów. Już nawet wiedział, kogo wybierze. Tamten niedaleko pachniał tak słodko, tak kwiatowo, trochę jak faerie – jego krew musiała być pyszna. Długo nie kazał mu czekać.
W normalnym świecie to był tylko jeden, niesamowicie szybki, rozmazany ruch. W jednej chwili Dimitri stał na środku pomieszczenia, rozglądając się wokół niewidzącym spojrzeniem, a w następnej skakał Damienowi do gardła.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Punkt krwiodawstwa i bank krwi Empty

PisanieTemat: Re: Punkt krwiodawstwa i bank krwi   Punkt krwiodawstwa i bank krwi EmptyCzw Lis 30, 2023 10:58 pm

Parsknął krótkim urwanym śmiechem, jakby wcale nie chciał się śmiać lub jakby ten dźwięk stawał mu w gardle.
- Nie, jestem śmiertelnie poważny - odpowiedział tonem rzeczowym, chociaż z lekka rozbawiony uśmieszek niweczył tę arcypoważną scenerię. Przeważnie czuł się po części skrępowany tą dziedziną magii, wydawała mu się miałka i po prostu głupia. Ludzie - czy raczej nie-ludzie - reagowali pobłażaniem, zwłaszcza jeśli mieli kiedykolwiek do czynienia z dywinacją lub magią samą w sobie. Nawet na rewelacje odnośnie mieszania technologii z magią brzmiały dziwacznie, a babcia tylko prychnęła i kazała mu uważać z tymi bredniami, gdy jej o tym opowiadał. Nie podobało jej się to. W sumie nic dziwnego, była prawdziwym magiem, władała potęgą niedostępną dla zwykłych ludzi, rozumiała ją niemal na poziomie elementarnym - a i tak sycenie elektroniki mocą czy pisanie zaklęć na laptopie było w jej oczach zabobonnie przerażające, jakby lada moment miało to wszystko wybuchnąć i spopielić całą wyspę brytyjską na skwarkę. - Też. Ale to są prawdziwe wróżby. W sensie też oklepane frazesy, ale się sprawdzają. Na bardziej precyzyjne przepowiadanie przyszłości potrzebny jest tort, napełniam go magią i później czytam ze świeczek. Na pojedyncze pytanie wystarczy babeczka - postanowił jednak przybliżyć Dimie tę mistyczną sztukę.
To było przyjemne, móc podzielić się z kimś bez bycia narażonym na kpinę, jak to wygląda. Po tym absurdzie, który wydarzył się wcześniej tego wieczoru, nic nie wydawało się już bardziej irracjonalne czy wyprowadzające z równowagi. Fejkowa randka w gejowskim barze, fejkowy profil na Ginderze, fejkowe wyjście integracyjne. Wszystko ustawione tak niefortunnie i fortunnie w dokładnie tym samym czasie.
Dalszy rozwój wieczoru również nie należał do najbardziej typowych - finalnie kto porywałby się z marszu na napad na dowolną placówkę? Fakt że był to dosłownie bank krwi i miejsce, w którym krew pobierano i kupowano, dodawał temu wszystkiemu magiczną szczyptę niedorzeczności jeszcze większej.
Wampir i czarownik wchodzą do banku krwi...
Damien nigdy nie oddawał krwi - nie dlatego, że nie chciał, a zwyczajnie babcia przestrzegała go przed tym. Nie była pewna, czy magia nie osadza się w krwinkach, czy nie zostałaby przypadkiem wykryta albo, jeśli by nie została, to czy nie zadziałałaby ze swoim biorcą w razie transfuzji. Czy przetoczona magiczna krew mogłaby wzbudzić w zwykłym człowieku zdolność do używania magii? Damien nie miał pojęcia, pani Allen również nie miała - wiedział to z całą pewnością zaś Convetus, ale przecież nie dzieliłby się podobnymi eksperymentami z szerszą opinią publiczną ani, tym bardziej, z ich wynikami.
Stąd też, że nigdy w takim miejscu nie był, to rozglądał się ciekawie. Żadnych lekarzy, szczepień, dentystów, wszystkie choroby leczone przy pomocy starej i dobrej magii albo przy pomocy druidzkich mikstur albo smarowideł. Do tej pory widział takie wnętrza tylko na filmach albo w grach - chociaż w tym drugich przeważnie były zdewastowane i nierzadko opanowane przez zombie, nazistów albo nazistów-zombie, zależy w jakiej grze. Tutaj wszystko połyskiwało nowoczesnością i sterylnością, dosłownie można by było rzucić sernik na podłogę i zajadać się nim z wypolerowanych płytek.
Weszli do środka bez problemu. Nie wyskoczył im zza rogu drugi ochroniarz, nie odpalił się żaden alarm. Dostali się do budynku, jakby wchodzili na prywatną wycieczkę po muzeum z wynajętym tylko dla nich przewodnikiem. Allen nie dotykał niczego - nadal wszak rosła w nim niczym balon ta obawa, że zostaną przyłapani albo ktoś się dowie i będą musieli uciekać w popłochu. Zacisnął mocniej palce na swojej desce. Nie planował zostawiać jej nigdzie na zewnątrz, wciąż na wszelki wypadek. Czego jak czego, ale longboarda nie chciał tracić pod żadnym pozorem.
Lubił go.
Przekroczyli prób pomieszczenia, w którym trzymano w lodówkach zapakowaną w woreczki krew. Damien wcale nie zauważył, że jego kompan w zbrodni zamarł pośrodku pomieszczania, jakby właśnie zapuścił tam korzenie. Rozglądał się od niechcenia, patrzył na aparatury i pikające monitory, na których połyskiwał odczyt temperatury i wilgotności w środku jednej z lodówek. Jeszcze przez chwilę. Oczy zaszły mu mgłą, spojrzenie stało się na ułamek sekundy nieobecne.

Nie miał czasu zareagować. Zobaczył tylko gwałtowny ruch kątem oka, zamazaną czerwoną smugę, która zimnymi wstęgami go pochwyciła. Serce zdążyło roztrzepotać się niczym ptak, poczuł gorzkie uderzenie przerażenia, ale i tak było za późno. Poczuł, jak kły złaknione krwi już nie tyle delikatnie wbijają się, co rozszarpują skórę, jak miażdżą tętnicę. Złakniona wygłodniała bestia łapczywie chłeptała krew, bestia tak żarłoczna i przy tym zwierzęca, że czuł jak część jasnoczerwonej krwi tryskającej z przegryzionej tętnicy spływa po skórze i wsiąka w materiał bluzy. Nie mógł się wyrwać, nie mógł się ruszyć, a i sił mu brakowało z każdą chwilą. jak zresztą miałby się bronić? Czym? Strach odebrał mu rozum, niczym dziecko chciał tylko uciec, nawet nie pomyślał o użyciu magii. Był tylko ból i powoli wypływające razem z krwią przerażenie, zanim opadła ciemność i lodowaty całun.

Pięć.
Mrugnął, świat powrócił do swojej kolorystyki, Damien znowu przed oczami miał pikające urządzenie. Wziął szybki wdech.
Cztery.
Wypuścił powietrze z płuc, zacisnął mocniej palce jednej dłoni na desce i postąpił paniczny krok do tyłu.
Trzy.
Rozejrzał się panicznie, jakby szukał czegoś, czym mógłby się zasłonić czy złapać, by chociaż spróbować się obronić. Srebro, czy było tu coś srebrnego? Wampiry według legend bały się srebra.
Dwa.
Wyciągnął przed siebie dłoń, poczuł rosnącą wewnątrz panikę, fantomowy strach pozostawiony przez wizję wymieszał się z tym rzeczywistym. Sięgnął myślą po jedyną rzecz, którą mógł - która mogła go zarówno ocalić, jak i zabić w sekundę. Pieczęć, którą pętał zwykle swoją niekiełznaną magię, została przez niego osobiście zerwana. Moc zamigotała i zalała mu umysł.
Jeden.
Dimitri rozmazał się, zniknął ze swojego miejsca, a i świat zwolnił. Zamarły wszystkie dźwięki, barwy zaczęły tracić swoje nasycenie w nanosekundach. Wampir sunął lunatycznie, zęby niemal już spotkały się z miękką skórą, już widział pulsowanie tętnicy, prawie że czuł na języku upijający smak krwi małego Harrego Pottera. Mikrosekundę przed ugryzieniem świat zalała fala białego światła niczym przy wybuchu atomowym, od jego stóp po pewnie sam nieboskłon. Promień otoczył Damiena kokonem, zdezintegrował sufit ponad jego głową w idealnym okręgu, odrzucił Dimitriego niczym zabawkę. Nie tylko jego zresztą. Fala uderzeniowa rozeszła się po całym pomieszczeniu, stratowała urządzenia, rzuciła o ścianę ochroniarzem. Magiczny wybuch wibrował w uszach przez dłuższą chwilę, mimo że wszystko trwało kilka sekund.
Tylko Damien stał pośrodku idealnego nietkniętego okręgu, ponad głową miał już nic więcej jak gwiazdy i pył z pokruszonych ścian. Dłoń mu się trzęsła, oddychał płytko, rozglądając się dookoła. Czuł się słabo. I słaby. Jakby właśnie wrócił z podwójnej zmiany, oblał go zimny pot, włosy kleiły się do szyi, koszulka do pleców.
- D... Dimitri? - zapytał najpierw słabo, przestraszony. Boże, co on właśnie zrobił? A potem zobaczył wyłaniającego się z pyłu kota o futrze szkarłatnym. O wielkich wściekle zielonych oczach.

Dimitri
Dimitri
Punkt krwiodawstwa i bank krwi Empty

PisanieTemat: Re: Punkt krwiodawstwa i bank krwi   Punkt krwiodawstwa i bank krwi EmptyPią Gru 01, 2023 1:14 am

Magia, zwłaszcza dywinacyjna, to dziwna rzecz. Czasami precyzyjna jak przecięcie ostrymi nożycami wstęgi na otwarciu nowego obiektu, a czasem niedokładna i jedynie sugerująca możliwe wydarzenia. Dimitri był teraz w stanie, w którym nie mógł podejmować racjonalnych decyzji, a jedynie ulegać instynktom, ale nawet w tej sytuacji nie było opcji, by zamienił się w bezmyślne zwierzę, które po prostu pożarłoby kogoś, kogo uważał za przyjaciela. Nie był wampirem animalistycznym – takie zresztą zdarzały się wyjątkowo rzadko i Conventus pozbywał się ich szybciej, niż Łowcy byli w stanie się o nich dowiedzieć – więc tak naprawdę Damienowi groziła co najwyżej mało przyjemna sesja karmienia zamroczonego głodem wampira, który przecież w miarę posilania się zdołałby wrócić do tu i teraz, a nawet ze szczerą skruchą i prawdziwymi wyrzutami sumienia zacząć błagać o wybaczenie. Nawet zamroczony głodem wampir na jakimś poziomie zdawał sobie sprawę z tego, co oznaczał kwiatowy zapach ofiary – o czarowników czy inne nadnaturalne istoty wcale nie było łatwo, nie można było ich tak po prostu zabijać, rozszarpywać im tętnic i miażdżyć gardeł. Należało je metodycznie wypijać, być może do końca, być może nie, ale na pewno nie szarpać nimi jak pies połacią mięsa.
Napicie się z Damiena nie było mu jednak dane.
Przed oczami eksplodowało mu białe światło, skutecznie stopując go i kompletnie oślepiając wampirze oczy. Nie wiedział, co się dzieje, odczuł tylko głęboki, atawistyczny strach, który wybił go z zamroczenia głodem, wyciągając go siłą z echa przeszłości, w którym tkwił jeszcze chwilę temu. Strach rozlewał się po jego skórze, w dół kręgosłupa i osiadał w żołądku. Zaraz jednak się okazało, że to nie do końca strach – Dimitri zaczął czuć ból rozrywający go od środka, wyduszający z niego ochrypły krzyk bez słów, który niknął gdzieś w huku eksplozji. Bolał go. Każdy. Fragment. Ciała. Tak musiało boleć wyjście na słońce i przez chwilę wampir odczuł nieopisaną panikę, że to oślepiające światło faktycznie może pochodzić od słońca, albo być wybuchem supernowej, wybuchem tysiąca słońc, które teraz prażyły go od środka jakby był pozostawionym na później kawałkiem pizzy odgrzewanym w mikrofali.
Kiedy ten okropny, okropny ból wreszcie ustał, wszystko było jakieś inne. Kolory przygaszone, a świat jakby większy. Gdyby mógł spojrzeć na swoje odbicie, bez pudła poznałby w sobie Maine Coona w wyjątkowo niespotykanym kolorze i nieco większego, niż typowy przedstawiciel rasy. Nie mógł jednak. Nie był nawet świadom, że coś się w nim zmieniło. Widział przed sobą natomiast kumpla, który próbował mu pomóc i pamięć o tym, co Dimitri przed chwilą zamierzał zrobić, uderzyła go z ogromną mocą. Zaczął go przepraszać z całego serca, tłumaczyć, że nie był sobą.
Jednak jedyne, co wydostało się z jego ust, to żałosne miauknięcie.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Punkt krwiodawstwa i bank krwi Empty

PisanieTemat: Re: Punkt krwiodawstwa i bank krwi   Punkt krwiodawstwa i bank krwi EmptyPią Gru 01, 2023 1:32 am

Magia nieokiełznana była nieokiełznana. Nosiła w sobie dzikość i zmienność górskiej pogody, była nieobliczalna niczym liczba Pi - nie miała żadnej granicy, zawsze istniała kolejna cyfra po przecinku. Przy jej pomocy możliwe było zarówno wszystko jak i nic, reagowała niczym żywa kapryśna istota. Może dlatego magowie tak często byli niewytłumaczalni i tak często na tyle dziwni, by określać ich mianem ekscentryków - w końcu z takimi istotami nie należało wchodzić w niesnaski.
Damien czuł się wypompowany, było to kompletnie inne uczucie od tego po wyładowaniu pulsującej w żyłach magii. Tak jak czuł się teraz słaby, tak i potężny. To drugie uczucie było podświadome, bardzo przy tym prymitywne. Zapanował nad niezapanowalnym, najbardziej niszczycielska ze wszystkich sztuk magicznych nie wyrządziła mu krzywdy i usłuchała jego wezwania, wręcz ugięła się pod jego miażdżącą wolą. To byłoby niemal upijające. Niemal.
Gdyby tylko nie to uczucie słabości ciała.
Deska delikatnie wyślizgnęła mu się spomiędzy palców, ale nie wypuścił jej całkiem. Krawędź przesunęła się po śliskiej od potu dłoni i jeden jej kraniec oparł się o podłogę. Całe pomieszczenie było zrujnowane, w powietrzu unosił się jeszcze biały pył ze ścian, na podłodze walały się porozbijane lodówki, okruchy skrzyła. No i krew. Krew w woreczkach porozrzucana niczym kawałki konfetti, niektóre z worków rozerwały się czy to przez siłę wybuchu czy może upadku. Teraz wyglądało to niczym szpital z gry postapokaliptystycznej. Żadna nowość i sterylność, groteska, krwawe malowidła i ruina.
A Damien patrzył na kota. Nie widział ciała rzuconego niczym marionetka - znaczy innego niż ten ochroniarz, ale ten chyba oddychał. Damien wolał myśleć, że tak.
Sięgnął więc młody mag zimnymi mackami telepatii ku obcej świadomość kota.
Dimitri? - niby zapytał. Ale jakoś z wahaniem, może nawet strachem. Nie miał czasu, żeby przygotować zaklęcie. W panice przemknęła mu myśl, że chciałby uczynić Alucarda po prostu niegroźnym. Żeby nie był w stanie wyrządzić mu krzywdy. Magia i tak posłuchała połowicznie, bo może i zmieniła wampira w coś drastycznie mniej groźnego, lecz jednocześnie urządziła prawdziwy popis atomowy.
Rękawem bluzy otarł pot z czoła i powoli postąpił pierwsze niepewne kroki w stronę kota.

Dimitri
Dimitri
Punkt krwiodawstwa i bank krwi Empty

PisanieTemat: Re: Punkt krwiodawstwa i bank krwi   Punkt krwiodawstwa i bank krwi EmptyPią Gru 01, 2023 1:46 am

Nie wiedział, dlaczego Damien sięgnął po telepatię, przecież Dimitri doskonale słyszał go za pierwszym razem. W odpowiedzi wyrzucał z siebie cały potok słów – od najszczerszych przeprosin do pytania, co się właściwie stało i czy ten wybuch był konieczny, i że powinni zabrać krew i po prostu uciekać, bo taka eksplozja przyciągnie uwagę drugiego strażnika, służb takich jak policja, pogotowie czy straż pożarna, a wreszcie i, całkiem możliwe, Conventusu. Dopiero kiedy to wszystko z siebie wyrzucił, nie zdając sobie sprawy z tego, że zamiast mówić po prostu miauczał cokolwiek uroczo, zauważył, że Damien był jakiś... dziwnie wysoki.
Jak wieża.
Tak nie powinno być.
Dimitri rozejrzał się w popłochu, dopiero teraz zauważając, że pierwszy strażnik leży kompletnie bez ruchu pod ścianą. Nie słyszał jego pulsu. Przestraszył się nie na żarty i sięgnął dłonią, by pociągnąć Damiena za rękaw – czy tam nogawkę – w stronę wyjścia.
Tylko że nie miał dłoni.
Miał małą, puchatą łapkę.
Dimitri wpatrywał się w nią w szoku tak wielkim, że wszystko dookoła, łącznie z martwym ochroniarzem i widmem Conventusu straciło jakiekolwiek znaczenie.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Punkt krwiodawstwa i bank krwi Empty

PisanieTemat: Re: Punkt krwiodawstwa i bank krwi   Punkt krwiodawstwa i bank krwi EmptyPią Gru 01, 2023 2:11 am

Nie patrzył już na strażnika - uparcie uznał, że gość oddycha, po prostu stracił chwilowo przytomność. Nic złego się nie wydarzyło, nic ponad tej rozjebany sufit i trochę pomieszczenie. Na nowo zaczynał jednak myśleć, logika zaczęła przebijać się przez kokon zmęczenia i prostackiego samozadowolenia, bardzo jasne rzeczowe myśli podpowiadały mu jedno - tam nie było po co stać, stamtąd trzeba było spierdalać. Jak najszybciej, jak najkrótszą drogą i jak najdalej. Kamery ich nie zarejestrowały, to fakt. Ale taka eksplozja rodziła pytania, zwłaszcza taka. To było pierdolnięcie widoczne z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, a nie zwykła zmiana kolegi w kota domowego. To była demolka i bałagan, burdel równie malowniczy co w dowolnym miejscu w Northfield.
Zalał go cały potok słów, emocji i myśli, więc wycofał się jeszcze szybciej, niż w ogóle wtargnął do świadomości kota. Nie, nie kota. A przynajmniej nie do końca kota, ten miał zaskakująco wiele do powiedzenia. Był w dodatku - tutaj Damien nie miał złudzeń czy obiekcji - Alucardem.
Magia przemieliła go w kształt Damienowi przyjazny, w coś kojarzącego się z domem, spokojem i bezpieczeństwem mimo wszystko. Wypluła go w postaci kota, bo przecież taka była bardziej przystępna niż zwykły wampir.
- Mmusimy iść - sapnął Allen, choć stopy miał ciężkie niczym zrobione z ołowiu. Rozejrzał się, by zlokalizować okno. Przecież drugi strażnik z pewnością wejdzie drzwiami, a i tak te prowadzące na korytarz zostały częściowo przywalone stertą gruzu i maszyn. W stanie fizycznym nieodbiegającym od normy nie byłyby w stanie tego ruszyć i przerzucić bez problemów, teraz ledwo dawał radę trzymać w dłoni swoją deskę. Odwrócił się w stronę upragnionego okna, magią po prostu je otworzył. Zimne listopadowe powietrze uderzyło go w twarz, owiało mokry od potu kark i skalp, wdarło się od ubranie, aż zadrżał z zimna. Co za okropny dzień, by być Damienem. Najpierw wyjrzał ostrożnie na zewnątrz, nim przerzucił z trudem deskę na drugą stronę. Słyszał chyba głos strażnika przy drzwiach wejściowych, ale nie był pewien. W głowie mu z lekka szumiało, czuł się też upojony tą całą magią.
- Chodź, Dima, szybko. Przeskoczysz to? - zapytał jeszcze. Powinien najpierw sam sobie zadać takie pytanie, czy ten morderczy parapet na parterze to nie będzie ponad jego siły. Wsunął jeszcze dłonie do rękawów, jakby nie chciał zostawiać żadnych śladów, nim oparł ręce o parapet, by powoli przejść na drugą stronę.
Nie chciało mu się nawet myśleć, czy zmiana była odwracalna. Czy może było to stałe. Jak to w ogóle działało? Tych pytań było znacznie więcej, niż zdołał w tamtej jednej chwili wymyślić.

Dimitri
Dimitri
Punkt krwiodawstwa i bank krwi Empty

PisanieTemat: Re: Punkt krwiodawstwa i bank krwi   Punkt krwiodawstwa i bank krwi EmptyPią Gru 01, 2023 2:24 am

Nie wyszedł z szoku. Po prostu przeszedł w ten jego etap, który umożliwiał jakiekolwiek funkcjonowanie, choć bardziej jak na autopilocie: tępo, bezmyślnie i bez żadnych emocji, jakby całą jego osobę otaczał znieczulający kokon odcinający go od wszelkich bodźców. Jakąś cząstką świadomości przyznawał Damienowi rację, że muszą iść, zresztą, sam przed chwilą mu o tym wszystkim mówił, ale teraz wcale nie czuł tej potrzeby pośpiechu, jaką czuł jeszcze chwilę temu.
Miał, kurwa mać, łapki.
Kiedy zerknął do tyłu, widział, że macha niespokojnie ogonem jak Igracy, kiedy próbował go głaskać wtedy, kiedy kot wolał się bawić. Ogonem bez wątpienia kocim. Powoli zaczęło do niego docierać, że chyba jest kotem, ale nadal nie miał pojęcia dlaczego ani jak to odwrócić.
Przekrzywił głowę i tylko patrzył na Damiena.
Skąd niby miał wiedzieć, czy przeskoczy? Lord by przeskoczył. Igracy by się wyjebał i zwiał do drugiego pokoju. Był kotem od jakichś pięciu sekund i nie miał zielonego pojęcia, co potrafi, a co nie. Nie był nawet pewien, czy potrafi chodzić na czterech łapach. Poinformował Damiena o tym wszystkim oburzonym miauczeniem.

Damien C. Allen
Damien C. Allen
Punkt krwiodawstwa i bank krwi Empty

PisanieTemat: Re: Punkt krwiodawstwa i bank krwi   Punkt krwiodawstwa i bank krwi EmptyPią Gru 01, 2023 7:22 pm

Czuł się wykończony. Dwie zmiany ciągiem i sesja na siłowni, wszystko bez pięciu minut przerwy. Buty z podeszwami z ołowiu ciążyły niewyobrażalnie, gdy niezgrabnie przedostawał się na drugą stronę parapetu. Nadal uparcie nie dopuszczał do siebie myśli, że ochroniarz w środku może nie żyć. Po prostu stracił przytomność. Nic takiego się nie stało. Nic a nic.
Spojrzał równie zmęczony na miauczącego wściekle kota po drugiej stronie. Czarownik oparł się łokciem o parapet.
- Boże, każdy kot wskoczy na parapet, co ty, kurwa, robisz - jęknął ze zgrozą.
Zrobił coś, czego nie robił z reguły - przewrócił wymownie oczami na kolejną serię wściekłych miauknięć.
- Dobra, cicho - odpowiedział tylko, wychylając się przez to okno z powrotem do środka. Ostrożnie wziął kota w obie ręce. Boże, jakiż on był kurewnie ciężki...
Przeniósł go na drugą stronę, a później znacznie mniej delikatnie złapał go pod pachę, w drugą dłoń złapał deskę. Odwrócił się ostrożnie przez ramię, gdy opuszczał już teren. Nie widział strażnika. Ale widział zamieszanie przy głównej bramie, przyś0pieszył więc z trudem kroku.
Dopiero na zewnątrz położył deskę na ziemi, postawił na niej stopę i zaraz jeszcze na longboardzie postawił Dimę. Kotowampir. Kurwa mać.
Nawiązał z nim nić telepatyczną.
Dobra, nie spadnij. Spadamy stąd. Utrzymam telepatię, więc informuj jak coś.
I tak właśnie ruszyli obaj na desce. Ku nocy.

zt x2

Sponsored content
Punkt krwiodawstwa i bank krwi Empty

PisanieTemat: Re: Punkt krwiodawstwa i bank krwi   Punkt krwiodawstwa i bank krwi Empty


 
Punkt krwiodawstwa i bank krwi
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Skocz do: