|
The Caffeine Factor | Deus Ex Machina
| Temat: The Caffeine Factor Pią Cze 23, 2023 3:28 pm | |
| The Caffeine Factor to przytulna kawiarnia, która od pierwszego wejrzenia zaprasza do zrelaksowania się i cieszenia chwilą spokoju. To miejsce, w którym czujesz się jak w drugim domu – już od momentu wejścia do środka odczuwasz atmosferę ciepła i zapach świeżo parzonej kawy. Wnętrze kawiarni jest urządzone w stylu vintage, z wykorzystaniem naturalnych materiałów i ciepłych kolorów. Drewniane podłogi, przytulne kanapy, miękkie fotele i stoliki w różnych rozmiarach tworzą przyjemne i intymne przestrzenie dla gości. Na kontuarze wystawione są kawiarki i inne przyrządy do parzenia kawy jako elementy dekoracyjne, a całe wnętrze ozdabiają rośliny doniczkowe, retro obrazy, stare fotografie i niewielkie bibeloty, które dodają osobistego charakteru i uczucia domowego ciepła. |
|
| Daylin
| Temat: Re: The Caffeine Factor Pią Lip 05, 2024 3:34 am | |
| Nawet pracownicy zerkali wyraźnie zaskoczeni przebiegiem wydarzeń, które miały miejsce przy jednym ze stolików - kiedy Daylin w końcu postanowił rzeczywiście poszukać pracownika. Nawet jeśli mógł kogoś po prostu użyć do własnych celów, wystarczyło tylko aby ktoś się mu przedstawił, ale dopiero co nie tylko został uświadomiony w temacie płacenia podatków, ale również i tego, że jego działalność była zbyt tania w porównaniu do przychodów! Jakieś bzdury, których nie rozumiał w najmniejszym stopniu, bo brzmiały jak zwyczajne kłamstwa! Kto to widział płacić ludziom z własnej pracy? Tylko dlatego, że ich zdaniem była zbyt dochodowa?! Nie rozumieli jak trudna i wyczerpująca była jego praca, a sami nawet nie byli w stanie zapanować nad magią, a co dopiero nad samą dywinacją! Nie rozumieli z jakim wysiłkiem to wszystko się wiązało - tak samo jak planowanie, kiedy dokładnie ogłoszenie pracy powinno się pojawić w sieci, aby zwiększyć prawdopodobieństwo, że to właśnie jakiś magiczny na nie odpowie... - Nie, dziękuję, następny - powiedział do kobiety, która zjawiła się wyraźnie w nadziei na rozmowę kwalifikacyjną - ale Daylin wiedziała, że nie był to magiczny, na którego czekał. I była to już kolejna osoba, którą odprawiła z kwitkiem w tej kawiarni. Szepty obsługi czy spojrzenia klientów wcale jej nie peszyły. Może też przez fakt, że przecież spojrzenia często trafiały w jego stronę. Był wysoki, schludnie ubrany, a blond włosy były dzisiaj znów zaplecione w piękny i gruby warkocz, w którym wplątane były połyskujące wstążki i wisiorki, i jeszcze kilka innych ozdób. Kolejna osoba przeszła przez drzwi, ale Daylin nawet nie podniosła wzroku, aby wiedzieć, że był to ktoś magiczny. Niemalże od razu powędrowała wzrokiem, aby zaszczyć chłopca łagodnym i ciepłym uśmiechem, tak zapraszającym i trudnym do oparcia się, jakby chcąc zupełnie wyrzucić potencjalne podejrzenia, że potencjalny pracownik znalazł się w złym miejscu. Nie znalazł. Był potrzebny do tego, aby pokazać, że działalność miała swoje wydatki! Jak wsparcie techniczne... - Napijesz się czegoś? Na mój koszt naturalnie - zaproponował, samemu będąc w trakcie picia mochi, w której z pewnością było mniej kawy niż powinno być - do tego bita śmietana, pianki, wszystko co słodkie i smaczne. Cóż, mogła zawsze przeprowadzić rozmowy w czekoladziarni, ale jak skupić się na rozmowach, kiedy dookoła byłoby tyle pokus?! - Szukam kogoś do wspacia technicznego, jak wspominała w ogłoszeniu. Strony, aktualizacji, jeśli coś się popsuje na miejscu... - mówił, łagodnie się uśmiechając. Niewinnie. Tak obezwładniająco - nie trzeba było posiadać obszernej wiedzy na temat jego ludu, aby wiedzieć z kim miało się do czynienia. Sidhe nie ukrywało swojego wzrostu, a iluzja jedynie równała koloryt oczu na równie niebieski, jak i nadawała uszom bardziej ludzki kształt. Ale jak wielu magicznych mogło mieć świadomość tego, jak wyglądały fae i jak można było je rozpoznać? W oczach Daylin, większość powinna to wiedzieć. O czym mieli się uczyć jak nie o ludzie istot po prostu lepszych od nich? - Pozycja będzie wymagała czasem bycia na miejscu, w moim domu, a co do tej kwestii mam... określone wymagania - dodał, nie kłamiąc w najmniejszym stopniu. Cóż, bardzo istotnym wymaganiem dla niej było, aby osoba pracująca dla niego, miała świadomość istnienia magii - bo nie zdzierży wykonywania obowiązków domowych ręcznie, samemu, bez Pixie... Nie miał Pixie, więc musiała polegać na magii! A przy zwykłych ludziach to zawsze było uciążliwe, całe to krycie się, aby nie dostrzegli... Ktoś, kto byłby dostępny przez całą dobę, albo chociaż za dnia, a do tego był magicznym, było bardziej niż doskonałym połączeniem.
|
|
| Shao Qing
| Temat: Re: The Caffeine Factor Pon Lip 08, 2024 8:54 pm | |
| Bardzo możliwe, że wizyta Damiena mimo wszystko poprzewracała mu w głowie. A może to kwestia tego, że sam poprzewracał liczby do góry nogami na swoim koncie bankowym? Że nakupował za dużo gier w okresie 'promocji' i nazamawiał ciężką do zliczenia ilość merchy, które będą przychodzić pod jego adres przez kolejny rok czasu? Cóż, tym drugim z pewnością mógłby się wybraniać, gdyby ktoś zapytał go o konkretny powód. Bo bądź co bądź, rzeczywiście wydał ostatnio krocie na pierdoły wszelkiego rodzaju. Inna sprawa była taka, że po spotkaniu się z kimś obcym twarzą w twarz, a na dodatek otrzymując z tego spotkania dość pozytywne bodźce, po prostu-... Po prostu przypomniał sobie, jak to jest mieć z kimś rzeczywisty kontakt. Było dokładnie tak, jak to przewidział jego psycholog. Mógł nie do końca odczuwać braku kontaktu z innymi, gdy oddalił się od nich przez zbyt długi czas, ale gdy znowu wszedł z nimi w interakcje, zdał sobie sprawę, jak bardzo ich tak naprawdę łaknął. Jak zatem najlepiej tego typu poszukiwania? Przez rozpoczęcie względnie normalnej, a niezbyt wymagającej od niego czasowo PRACY. Jeśli mu się nie powiedzie, jeśli okaże się to dla niego zbyt przytłaczające, zawsze mógł zrezygnować, co nie? Gdy pomyślnie przeszedł zatem jedną z rekrutacji online, bardzo niechętnie udał się na miejsce spotkania, w ramach przeprowadzenia rozmowy kwalifikacyjnej. Jak miało to wyglądać? Żeby to on tylko wiedział! Mógł się posiłkować jedynie tym, co sugerowały mu Google! A to z tej, prostej przyczyny, że nigdy dla nikogo nie pracował! Nigdy nie odbył podobnej rozmowy! Ubrany w najczystsze i najbardziej eleganckie ciuchy, jakie mógł wygrzebać z szafy, co sumowało się na białą koszulę i czarne dżinsy, udał się na miejsce spotkania. Bogowie niech będą dzięki za Ubery! Nie musiał przemierzać połowy miasta zatłoczonego przez przechodniów! Co nie zmieniało faktu, że kiedy zameldował swoją obecność w kawiarni, nie zaczął odczuwać przemożnej chęci ucieczki. Nerwowo wyłamywał palce, nie za bardzo wiedząc, czego się tak naprawdę spodziewać. Może jednak powinien wrócić do domu? Dać sobie z tym spokój? Wrócić przed własny monitor? Niestety, wyglądało na to, że opcję ucieczki podjął nieco za późno, ponieważ niedługo później został poproszony do jednego z pomieszczeń. Ociężale stawiając kroki, Shao nerwowo rozcierał prawie ramie. Jego wzrok tylko na moment podniósł się na wysokość twarzy Daylin, zanim ponownie opadł na podłogę i tam już pozostał. Na licu był blady jak ściana. - Ah... Um... D-Dziękuję, nie trzeba! - wydał z siebie nieco piskliwie pod wpływem nerwów. I tak nie sądził, żeby cokolwiek było w stanie mu przejść przez gardło w najbliższym czasie. Chyba że miałby zwymiotować ze stresu. - Tak, cóż... - spróbował skupić się na własnych dłoniach, splecionych przed sobą w morderczym uścisku. - J-Jakie konkretnie są to wymagania...? Jestem prawie pewien, że do większości rzeczy mógłbym mieć dostęp z domu, o ile nie będzie to wymagało bezpośredniego dostępu do sprzętu...!
Ostatnio zmieniony przez Shao Qing dnia Pon Lip 08, 2024 11:52 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
| Daylin
| Temat: Re: The Caffeine Factor Pon Lip 08, 2024 11:14 pm | |
| Obserwowanie kroków niepewności było dla niego niczym istną ucztą, nawet jeśli twarz nie zdradzała żadnego rozbawienia. Daylin uśmiechała się łagodnie i przyjaźnie, tak ciepło i onieśmielająca w porównaniu z prezencją. Górował nad wszystkimi w pomieszczeniu, a jednak zdawał się być tak przystępny w obyciu. Poprawiła blond loki, obserwując miękkim spojrzeniem jak magiczny zajmował miejsce. Zmiennokształtny? Czarodziej? Ktoś jeszcze inny? Wystraszone piskle, które wyraźnie nie często wyściubiało swój dziób z dziupli? Wystraszony chłopiec, obawiający się rozmowy o pracę? Praktycznie już ją miał. Daylin nie potrzebował wiedzieć wiele więcej, może oprócz jednej rzeczy... Posiadał magię, więc mógł nadawać się do pracy dla niego. Nawet podczas wizyt w domu. Zdawał się być doskonałą zabawką na chwilę. Zestresowany, przerażony - słaby psychicznie, słaby w kontaktach. Może za tydzień znudziłaby się zabawką, ale wciąż chłopiec mógł pracować przy tym, do czego zostanie zatrudniony... I tacy naiwni. Czy ludzie naprawdę zapomnieli o fae? Jak z nimi postępować, jak się zwracać? Jak rozpoznawać? Śmiech nie urywał się wewnętrznie na taki widok, na taką niezaradność. Może przebywanie w ludzkim świecie miało koniec końców nie okazać się aż tak złe? - Potrzebuję kogoś do zajmowania się technicznymi sprawami dla mnie, z możliwymi wizytami w moim domu, jeśli pojawiłaby się taka potrzeba. Mieszkam za miastem, więc naturalnie opłacę potrzebny transport - powiedział, widząc jak chłopiec wpatrywał się przed siebie, wszędzie byleby nie na niego. To tak nie można było przecież... Daylin przesunęła dłoń powoli po stoliku, tak aby znalazła się nieopodal linii wzroku chłopca. Tak, aby mógł zwrócić na niego uwagę, kiedy smukłe palce nieskalane pracą powoli stukały w blat. - Głównie będzie to zajmowaniem się stroną, czasem nadzorowaniem... oh? Jak to się nazywa... łącza? Tak, aby nic nie zakłócało momentu, w którym przychodzi do mnie najwięcej zgłoszeń czy telefonów, tak aby strona nie przestawała działać... - mówiła, a głos był przyjemny do ucha, z odczuwalną troską i zmartwieniem. Same rysy, kiedy uważnie oberwowały magicznego przed sobą, zdawały się być właśnie zmartwione. - Wszystko w porządku..? - miękkie, i ciepłe pytanie. Zmartwione spojrzenie, wyczekujące i pełne uwagi, jakby było gotowe wysłuchać... - Coś mi mówi, że będziesz doskonałym kandydatem na tę pozycję, wiesz..? Chciałbyś mi opowiedzieć o tym czy potrzebujesz określonych dni wolnych? Albi preferujesz pracę w określonych godzinach? |
|
| Shao Qing
| Temat: Re: The Caffeine Factor Wto Lip 09, 2024 7:02 pm | |
| Ano właśnie. Techniczne sprawy technicznymi sprawami, ale w kawiarni? Czyli co w sensie? Prowadzenie strony? Facebooka? Zaproszony w to miejsce podejrzewał, że jego rozmówca musi je prowadzić, ale być może od początku się mylił? Być może to jakiś prywatny przedsiębiorca? Albo pracuje dla jeszcze innej firmy, którą po prostu stać, żeby zapraszać swoich opcjonalnie przyszłych pracowników na kawę? Szlag... Jeśli tak, mógł coś jednak zamówić! Choćby i na wynos! Był zresztą i tak pewien, ze mimo schludnego (zwłaszcza jak na niego) wyglądu, spieprzył przynajmniej kilka podstawowych kwestii dotyczących prezencji. Dobrze wiedział, że robił kiepskie pierwsze wrażenie. Tym bardziej mógł coś zamówić... Przynajmniej tyle zwróciłoby mu się za nieszczęsnego Ubera. Mimo wszystko nie chciał od razu się poddawać. Pokiwał zatem głową ze zrozumieniem, pilnując się, żeby od razu nie zacząć wyrzucać z siebie tysiąca pięciuset pytań na raz. Ughhh, pewnie powinien utrzymywać kontakt wzrokowy w trakcie tego rodzaju rozmowy? Czy wykonany przez jego rozmówcę gest, który bynajmniej nie uszedł jego uwadze, miał mu to zasugerować? Nie był dobry w te klocki. Po głębszym namyśle podniósł wzrok, by po raz pierwszy przyjrzeć się ewentualnemu pracodawcy i-... Bogowie niech się zmiłują nad jego duszą! Nie, stop. Jego dusza najpewniej była już gdzieś zarezerwowana. Mniejsza zresztą o to...! Co u licha?! Był pewien, że tego typu osoby istnieją wyłącznie wygenerowane przez AI! W sensie NIE ISTNIEJĄ! Bo są po prostu zbyt... Piękne?! Shao poczuł, jak robi mu się trochę za ciepło na twarzy, a dłonie zaczynają się pocić. Ponownie opuścił więc wzrok, nie sądząc, żeby był w stanie zbyt długo patrzeć na kogoś tego pokroju. Jasny gwint. Trafił na jakiegoś celebrytę? ...Celebrytkę? Nawet tego nie był pewien!!! - W porządku! W najlepszym! To tylko nerwy! Nic takiego! - odparł szybko, choć jego głos rozbrzmiał tym razem słabo. Jakby miał tu za chwile zemdleć. Choć nie planował, ma się rozumieć. Nie był AŻ TAK żałosny! - Przepraszam, to pierwszy raz od dłuższego czasu, kiedy-... Huh? "Doskonałym kandydatem"? - urwał w połowie swojej wypowiedzi, bo dopiero dotarła do niego ta ostatnia część. To jakiś żart, racja? Że kto, on?? - Ja... Chciałbym jedynie uniknąć pracy wieczorowej... - odparł powoli, tym razem podnosząc wzrok, by zawiesić go na tej cholernie niepoprawnie ładnej twarzy w oszołomieniu i niejakim ogłupieniu. - Cztery dni w tygodniu byłyby idealne? |
|
| Daylin
| Temat: Re: The Caffeine Factor Wto Lip 09, 2024 11:37 pm | |
| Bez najmniejszego skrępowania obserwowała reakcje chłopca przed sobą. Chłopca - bo jak nazwać kogoś, kto posiadał możliwość posługiwania się magią, ale wiedział tak niewiele o sidhe? Kogoś, kto nie potrafił rozpoznać jednego, kiedy ten znajdywał się przed nim. Łagodny uśmiech, jakby sam anioł zszedł na tę rozmowę - ciepło i przyjazne nastawienie. Spojrzenie które próbowało dodać otuchy spanikowanej duszy. Nie był jak ludzie, nie wyglądał jak oni - nie była w końcu człowiekiem. Ani aniołem, ani demonem. Fae były lepsze od każdej istoty, która zjawiała się na ziemi pośród ludzi. Piękniejsze, zdolniejsi. Lepsi. A w duszy cieszył się widokiem zakłopotania pojawiającym się na twarzy swojej nowej ofiary. - Och, nie musisz się stresować. Radzisz sobie doskonale w tej chwili - powiedział tonem tak anielsko wyrozumiałym i przyjaznym, kiedy pomiędzy słowami miał na myśli utrzymanie własnego zainteresowania. Och, zabawka, która tak reagowała, która tak panikowała - a nawet nie zdążył niczego zrobić! Nawet go nie dotknął, nawet nie spróbował oczarować. Widywał to wśród ludzi, naturalnie - ale wśród magicznych? Rzadko widok, aby ktoś reagował aż tak... - Twoje umiejętności, o których wspomniałeś wydają się wystarczające. Przyszedłeś tutaj na czas, a stres tylko pokazuje, że bardzo zależy ci na pozycji, prawda? - melodyjny głos, ciepły i tak łagodnie muskający ucho. - Mówiłeś, że to pierwszy raz od dłuższego czasu...? - zapytała, choć widząc jak bardzo chłopiec panikował i reagował - może powinien się pospieszyć, może powinna zadbać jedno dodatkowe pytanie... - Och, mógłbyś przypomnieć jak się nazywasz? Nie spotkałem się wcześniej z podobnym imieniem... - powiedziała, bo w końcu jak wielu zagranicznych znajdywało się na wyspach pięćset, czy nawet więcej setek lat temu? Brytyjskie imiona na papierze mógł przeczytać, ale... Czymkolwiek było to jego? Przez tyle setek lat powstały nowe... Cóż. Dziwne mieli upodobania ludzie. - Cztery dni i bez pracy wieczorowej pasuje doskonale. Powiedzmy, że mam dodatkową osobę, która jest skłonna mi pomagać po zmroku. Potrzebuję raczej kogoś w ciągu dnia - wyjaśniła, opierając łokieć na blacie stołu. Oparła policzek o dłoń, łagodnie przechyląc głowę na bok, kiedy chłopiec tak niepewnie podniósł w końcu swój wzrok. Wstydził się? Bał? Nie był godny? Naturalnie, że nie był! Ale właśnie dlatego mógł docenić zaszczyt, który go spotkał. |
|
| Shao Qing
| Temat: Re: The Caffeine Factor Sro Lip 10, 2024 6:23 pm | |
| Im dłużej tu siedział, tym bardziej przekonany był, że odrzucenie propozycji zamówienia czegoś, a przynajmniej czegoś do picia było błędem. Gdyby miał przed sobą kubek, szklankę, filiżankę, cokolwiek(!), mógłby przynajmniej skupić na niej wzrok i zrobić z rękami coś innego, niż wyłamywać swoje biedne palce pod kawiarennym stolikiem. Wcale nie przekonywały go gładkie kłamstwa siedzącej naprzeciwko osobistości. Dobrze wiedział, że wcale nie radził sobie dobrze! Z mało czym radził sobie dobrze. Bycie życiowym przegrywem stanowiło sporą część jego życia i zdążył do tej pory do tego przywyknąć. Nie było co się okłamywać, bo i po co? Mimo to pokiwał znowu głową, - N-Na ogół pracuję z domu, jeśli można tak powiedzieć - zerknął w górę i znowu w doł na stół. Twarz nadal go zawstydzająco paliła. - Od dłuższego czasu ni-nie miałem też nad sobą tak naprawdę żadnego pracodawcy. Mam na myśli... Pracuję dla siebie. Zdalnie. Na ogół - wyrzucił z siebie, zanim zdążył przypadkiem ugryźć się w język. Kontakty międzyludzkie nie były jego specjalnością. Zwłaszcza na nieznanym gruncie. Wcale nie zdziwiło go, kiedy jego być-może-przyszły-chlebodawca spytał go o imię. Wiele osób robiło to w przeszłości. Większość Azjatów zmieniała imiona na bardziej 'europejskie', kiedy na stałe przenosiło się poza granice swoich krajów, jednak rodzice Shao byli uparci i staroświeccy. Musiał więc za młodu licznie powtarzać, poprawiać i akcentować swoje imię, a i tak niewiele osób potrafiło koniec końców odpowiednio je powtórzyć. Cóż, nierodowitego nazwiska w każdym razie. - Najmocniej przepraszam! - odklejając jedną zaciśniętą na sobie dłoń od drugiej, aby pospiesznie sięgnąć do przytachanej z sobą teczki i wygrzebać z niej CV. O tym też zapomniał! - Shao! Shao Qing - podał swoje imię na tacy razem z CV. Musiał je trochę poprawić rzecz jasna. Nie mógł ot choćby wpisać rzeczywistej daty urodzenia. Więc... Miał tę pracę? Na serio? Wow. Reszta osób musiała mieć chyba naprawdę ubogą wiedzę w takim razie. Ale z drugiej strony nawet nie za bardzo był wypytywany o szczegóły swoich umiejętności i możliwości? Tylko tyle, ile napisał w zgłoszeniu? Kto by pomyślał, że rynek pracy tak bardzo się zmienił. |
|
| Daylin
| Temat: Re: The Caffeine Factor Sro Lip 10, 2024 7:24 pm | |
| Daylin obserwowała z zadowoleniem to zagubienie, to jak chłopiec panikował - uciekający wzrok. Bawił się doskonale. Nie obchodziło go tak naprawdę to, jakie miał doświadczenie - tak długo jak rozumiał... cokolwiek. Jak był w stanie naprawić jego sprzęty, zajmować się nimi i grzebać, i naprawić jak nie działało. Po co miał się zagłębiać w techniczne sprawy? Sprawdzać... Jeśli kłamał, to mogło wyjść. Jeśli kłamał, zawsze mógł się nauczyć. Jeśli nie potrafił, ale zostanie mu rozkazane... - Och, rozumiem. Ja równeż prowadzę... działalność, rozumiesz. Praca z domu jest całkiem wygodna, choć wszystkie te komputery są bardziej uciążliwe. Dlatego szukam, aby ktoś zajmował się tym za mnie - powiedział zgodnie z prawdą, bo nie musiała tego ukrywać. To było prawdą - w tym Daylin bez zawahania był szczery, że szukała kogoś, kto mógłby wykonywać za niego wszystkie nieprzyjemne czynności. Tak, aby mógł jedynie siedzieć i pachnieć, i czasem przewidywać przyszłość dla klientów. Obserwował jak przeprosił. Czy mogło być coś prostszego w świecie? Czy mogło... Kiedy sam zaczął przepraszać, a choć z zewnątrz Daylin nie dawała po sobie poznać, we wnętrzu wychodził z niego prawdziwy chochlik. Śmiejący się okropnie, rozbawiony nieświadomością tej osoby, tgo... Shao. Shao Qing. Wyciągnął dłoń po CV, przyjmując je do siebie, choć nawet na moment nie spuściła wzroku z twarzy chłopca. Łagodny i przyjazny uśmiech nie zdradzał nawet ułamka tego, jak zadowolone było fae. - Shao Qing - wymówił ostrożnie, dokładnie powtarzając za chłopcem, tak aby wejść w nawyk obco brzmiącego imienia, a jego kolorowe kręgi w oczach rozbłysły magią. - Opowiedz mi jaką magią się posługujesz i czym jesteś - powiedział jakby zupełnie nie martwiąc się ludźmi dookoła. Tym bardziej, kiedy podniósł się, z dłonią ułożoną na oparciu krzesła - a to przeniosło się zaraz obok magicznego. Daylin usiadł prędko na nim z powrotem, nachylając się nieco do chłopca. Smukłe palce poprawiły brązowe kosmyki włosów zestresowanego i spanikowanego nowego pracownika. A może raczej niewolnika? - Ale cichutko... tak żeby nie słyszeli inni. Tylko ja muszę, dobrze?
✶ PRAWDZIWE IMIĘ - poznanie imienia nadanego przy narodzinach, czy też imienia uznawanego za własne, przez fae jest rzeczą dającą jej pełną kontrolę nad jego właścicielem. Jeśli tylko są w zasięgu wzroku sidhe, nie mają sposobności na sprzeciwienie się jej życzeniu, niezależnie czy będzie to prośba o podanie przedmiotu, czy próby doskoczenia do księżyca - wbrew swojej woli osoba musi dopełnić wszelkich starań, aby wykonać polecenie lub wyczekiwać odwołania życzenia przez fae. Przez podobny wzgląd, również fae chronią własne imię przed innymi istotami nadprzyrodzonymi czy ludźmi - bo zgodnie z każdą umową, oddanie komuś imienia wiąże się z podobnym oddaniem na każde życzenie drugiej istoty, choć umowy te nie są wiążące między fae. Aby umowa została nawiązana, musi dojść do przedstawienia się między istotami - lub ktoś musi przedstawić, z tego też powodu od wieków odradza się wykrzykiwania cudzego imienia w lesie, bo może być ono zasłyszane przez fae, i skradzione. Odczytanie imienia z notatek lub myśli jego właściciela jest nieskuteczne w uzyskaniu nad nim kontroli. Świadomie lub nie - imię musi być przedstawione słownie sidhe, aby mogło zniewolić jego właściciela na własne zachcianki. Istnieje możliwość na wyrwanie się spod uroku, kiedy dopełni się wszystkich starań, aby zmienić swoje imię - albo kiedy się je utraci. Porzucenie imienia przez ludzi często jest niemalże niewykonywalnym zadaniem, wiążącym się ze zmianami każdego aspektu życia, powiązanym z nim. W wypadku długowiecznych istot, choć czasochłonny, ten proces jest znacznie bliższy spełnienia się z czasem. Inny sidhe również może wykraść imię niewolnika, unieważniając w tej sposób zawartą umowę. Aby unieważnić umowę, kiedy to imię sidhe znajdzie się w cudzym posiadaniu, potrzeba śmierci pana lub poprosić o audiencję na jednym z Dworów i liczyć na łaskę królowej w rozpatrywaniu sprawy. Przez kruchą dumę, na drugą opcję decyduje się jednak niewiele z fae. LIMIT: 4 posty odpoczynku |
|
| Shao Qing
| Temat: Re: The Caffeine Factor Pią Lip 12, 2024 9:41 pm | |
| No dobrze. Okej. Nie było tak źle, jak zakładał. W takim razie chyba mógł jednak zadać przynajmniej jedno z pytań, jakie drążyło mu w głowie, racja? - J-Jeśli można...? Jaką konkretnie działalność miałbym promować poprzez stronę? - zagadnął grzecznie, ale wciąż nerwowo. Jeśli dobrze pamiętał, nic na ten temat nie zostało wspomniane w ogłoszeniu. Co było nieco dziwne oczywiście, ale tego typu szczegóły były ostatnimi, które zawracały mu głowę w momencie, w którym na gwałt szukał czegoś dodatkowego. Ujawniając swoje imię, jak gdyby nigdy nic, nie spodziewał się, że napotka na swojej drodze kolejną istotę, która zechce wykorzystać jego naiwność i ograniczoną wiedzę w tematach dotyczących rzeczy nadprzyrodzonych. Najpewniej ponownie zresztą na jego niekorzyść. Shao zamrugał i zanim zdążył zastanowić się dwa razy nad tym, co zostało powiedziane dalej, jego usta same otworzyły się do odpowiedzi. - Jestem człowiekiem. Zwykłym człowiekiem. Znaczy się, może nie do końca zwykłym? Urodziłem się w rodzinie magicznych, ale niemal z zerowym talentem - wyrzucał z siebie, patrząc jednocześnie na swojego rozmówcę z zaskoczeniem. - Cała moja magia pochodzi obecnie od demona, z którym się związałem. Mogę paraliżować spojrzeniem i zmieniać swoją postać na modłę mojego patrona...?!?!? - ostatnie zdanie wyrzucił już lekko histerycznie, ponieważ właśnie wtedy zrozumiał, że nie potrafi powstrzymać się od szczerej odpowiedzi. A wszystko to mówił oczywiście przyciszonym, tak jak tamten sobie zażyczył głosem. |
|
| Daylin
| Temat: Re: The Caffeine Factor Pią Lip 12, 2024 10:50 pm | |
| - Wróżę ludziom - odpowiedział jak gdyby nigdy nic, jak gdyby wcale nie brzmiało to dziwnie - bo w uszach Daylin to nie brzmiało. W końcu tym zajmowała się całe swoje życie. Wróżeniem, przepowiadaniem - dywinacją w każdego tego słowa znaczeniu. Prowadził wojny, w których odnosili zwycięstwa jako Unseelie. Słuchał go, kiedy opowiadał. Miał zerowy talent..? Nie mógł być zwykłym człowiekiem - czuła jego magię, w ten sam sposób... Czyli był magicznym. Posiadał kontrakt? Posiadał demona na swoje usługi? Ona posiadała, w tej chwili... Stresował się? Panikował? Nie rozumiał? Bawiło ją to, nawet jeśli po twarzy nie dało się tego wyczytać - spojrzenie fae było delikatnie i przyjazne, tym bardziej kiedy oczy zabłysły przy użyciu magii. Daylin stworzył prostą kaskadę - iluzję dla ludzi, jakby wcale nie siedział tak blisko Shao, jakby siedzieli znów naprzeciwko siebie i prowadzili głóchą rozmowę. Nikt nie powinien zauważyć, kiedy dłonie wróżka znalazły się na głowie magicznego, gładząc delikatnie brązowe włosy. Lekko, z gracją, tak przyjemnie... Jakby starał się uspokoić jego panikę i lęk. Jakby właśnie starał się zadbać o jego spokój, bezpieczeństwo. Fae przecież byli doskonałymi kłamcami. - Masz na pewno sporo pytań... Chciałbyś, żebym odpowiedziała? - zapytał, podnosząc się powoli z krzesła. Łagodny, delikatny uśmiech, kiedy nienaganna i smukła dłoń została wyciągnięta w stronę magicznego. Oferta, aby wziął, przyjął... Zresztą, co złego mogło się stać? Kiedy ktoś z tak łagodnym uśmiechem, z tak delikatną urodą, oferował pomoc? - Chodź. Przyjrzysz się również swojemu miejscu pracy, co powiesz na to? Nie powinniśmy rozmawiać o magii przy ludziach, prawda?
|
|
| Shao Qing
| Temat: Re: The Caffeine Factor Pią Lip 12, 2024 11:39 pm | |
| Wróżył...a(?)... ludziom? Taaak, w ogóle nie wyglądało to dziwnie. Z drugiej strony, wróżbici zawsze byli popularni, jak tak sięgnął pamięcią. Zwłaszcza w krytycznych i dramatycznych dla ludzi momentach. Kiedy nie wiadomo już było, do kogo udać się po pomoc, nawet najbardziej pobożni szukali pomocy u tego typu 'szarlatanów', jak to ich czasami nazywali. Nad tematem pewnie zastanawiałby się nieco dłużej, gdyby nie dalsze okoliczności przebiegu ich rozmowy... Shao ostatecznie przytknął jedną ze swoich dłoni do ust, aby powstrzymać dalszy przepływ informacji. Co się właśnie stało...? Naprawdę powiedział to wszystko z taką samą łatwością, jakby mówił o pogodzie? I tak dopiero nienaturalny kolor oczu jego rozmówcy-... rozmówczyni(?)... uświadomił mu, że nie ma do czynienia ze zwykłym człowiekiem. No tak. Dokładnie tak, jak sądził. Normalny człowiek nie mógł być AŻ TAK piękny. Miało to więc sens. Mimo lekkiej paniki, którą poczuł zaraz po ujawnieniu się, dalsze zachowanie oraz słowa Daylin podziałały na niego, niczym magia sama w sobie. Nerwowść nie minęła, ale została do pewnego stopnia poskromiona. Z zawstydzeniem opuścił wzrok, kiedy delikatne palce dotknęły jego włosów i podniósł go dopiero wtedy, kiedy padły kolejne, zdawać by się mogło, ważne pytania. Nie odpowiedział od razu, ale jego oczarowanie stojącą przed nim osobą było aż nazbyt wyraźne. Powoli opuścił też oczy na dłoń, która została mu zaoferowana. Nikt nigdy nawet nie próbował być dla niego tak miły... Wyrozumiały... Przełykając gulę, która zastygła mu w gardle, powoli uniósł dłoń. - ...okej - wymamrotał ostatecznie, z lekkim tylko wahaniem kładąc dłoń na dłoni fae.
ztx2 |
|
| Sponsored content
| Temat: Re: The Caffeine Factor | |
| |
|
| |
| |
|