|
Chatka fae | |
Dimitri
| Temat: Re: Chatka fae Pią Maj 31, 2024 1:32 pm | |
| Uśmiechnął się lekko - jego mały fortel zadziałał. Obojętność zniknęła z oczu sidhe, zastąpiona pewnością siebie i jakimś takim rozbawieniem, ze ktoś taki jak Dima w ogóle śmiał sugerować, że byłby w stanie uwięzić fae. Ta znajoma już arogancja była znacznie lepsza, niż kompletna i nic nie mówiąca pustka, jakiej przed chwilą doświadczył. Lepsza, bo przynajmniej pokrótce wiedział, z czego wynikała - w przeciwieństwie do tego pozbawionego jakiegokolwiek wyrazu spojrzenia, które było tak niepokojące. Gdyby nie miał aż tak w czubie, pewnie zastanowiłby się, choćby i przelotnie, która wersja Daylina była prawdziwa - ta pełna uroku, lekko rozbawiona i flirtująca, czy właśnie ta pozbawiona ludzkich emocji. Ale miał. Miał, więc nie analizował. - Może w takim razie wcale nie byli lepsi? - wymruczał sugestię. Ponownie - bardziej, żeby się z wróżką podroczyć, niż dlatego, że faktycznie tak uważał. Przymknął oczy, poddając się tej delikatnej pieszczocie smukłych palców. Nie musiał tego mówić, od razu było widać - uwielbiał, kiedy ktoś bawił się jego włosami. Pytanie tylko, kiedy to się zaczęło - czy było tak od zawsze, czy tylko od momentu, kiedy pewne sidhe obdarzyło go uwagą i nadzieją…? - Mhm - mruknął jeszcze. - Skoro tak twierdzisz - podpuszczał wróżkę dalej. Otworzył oczy i podążył wzrokiem w ślad za gładzącą go po ramieniu ręką. Na chwilę jakby oprzytomniał. - Owszem, nie bronisz - przytaknął i spojrzał bystro w różnokolorowe tęczówki. - I aż boję się zapytać z czego to wynika. |
|
| Daylin
| Temat: Re: Chatka fae Pią Maj 31, 2024 3:21 pm | |
| - Nie byli ode mnie - stwierdziła spokojnie, zupełnie nieporuszona tą kwestią, czy sugestią, że ktoś inny niż sidhe mógłby uznawać się lepszym od nich. Nawet jeśli niektóre wpadały w pułapki, nawet jeśli niektóre z czasem rzeczywiście wpadały w cudzą kontrolę... Nie, nie był to w tej chwili Daylin. Wampir w końcu nie wiedział jak mógł używać tego imienia. Nie znał się na tym zupełnie. A jak tylko sam zdradzi się ze swoim... Cóż, kwestia zapomnienia o imieniu była łatwa. Kurwa, przemknęło szybko przez myśl Daylin, choć po twarzy fae nic podobnego nie było widoczne. Wciąż łagodny uśmiech, wciąż zadowolenie, kiedy na słowa wampira powoli się podniósł i zmienił pozycję, tym razem rozsiadając się okrakiem na jego kolanach, nie spiesząc się z odpowiedzią, zupełnie jakby jej unikał. A może po prostu marnowała w tej chwili czas? Przeciągała, niespiesznie i powoli... Jednocześnie wcale nie uciekał spojrzeniem. Nie peszył się, jakby nie miał nawet najmniejszej rzeczy do ukrycia - jakby w jej zamiarach wcale nie było drugiego dna. - Nie pytaj jeśli się boisz... - szepnęła, kiedy jedna dłoń wciąż kręciła się po jego ramieniu, a druga niespiesznie powędrowała na jego bok. Delikatne, powolne i ledwo wyczuwalne muśnięcia. Niespieszne, przeciągające... Tak, to był główny cel fae - aby wszystko przeciągać do świtu. - Wiedziałbym, gdyby coś mi groziło, prawda? A gdybyś miał mnie zabić, już byś to zrobił, nie uważasz? Piłeś ze mnie dwa razy, to dwie okazje do tego... - mówił, po części starając się zmienić temat bardziej na sugestię, że po prostu nie miał przed kim się bronić w tej chwili. Choć przecież wcale nie podważało to faktu, że oba pozwolenia na picie krwi były zwykłym losem i szarpnięciem się na własne szczęście fae. |
|
| Dimitri
| Temat: Re: Chatka fae Pią Maj 31, 2024 4:05 pm | |
| Zaśmiał się miękko. Tak, to pasowało do sidhe - twierdzić, że ktoś innego gatunku nie mógł być od niej lepszy. Spędził w ich towarzystwie tyle czasu, że nawet w stanie kompletnej rezygnacji i bezmyślnego, beznadziejnego otumaniania zauważył tę prawidłowość: wszystkie elfy były aroganckie i przeświadczone o swojej wyższości. Miękki śmiech zmienił się w ledwo widoczny uśmiech, który niemal od razu zniknął, zastąpiony przez poważne skupienie. Sidhe były lepsze od niewolników, daleko lepsze, a przecież raz niewolnik - zawsze niewolnik. Dlaczego wiec Daylin był taki dla niego miły? Dlaczego pozwalał się dotykać i sam dotykał, dlaczego dał się na sobie pożywiać - i to aż dwa razy tej samej nocy? Po wróżce nie było widać jej procesów myślowych, wyciągała ku niemu ręce jak do tej pory, w delikatnej pieszczocie, w kuszącym dotyku. Ale Dimitri już nie potrafił udawać przed samym sobą, że to dlatego, że może elf też żywi względem niego jakieś uczucia. To było przecież - z logicznego punktu widzenia - wysoce nieprawdopodobne. Do tej pory Dimitri wmawiał sobie, że coś z tego mogło być, że przecież dzielą ze sobą jakąś więź, ale kiedy raz świadomie dostrzegł ziarno podejrzeń, nie potrafił go wyplewić. Paranoja - stary, dobry druh - przebijała się nawet przez odurzenie krwią. Patrzył na Daylin poważnie, kiedy siadała na nim okrakiem, kiedy go dotykała. To nadal było tak kurewsko przyjemne, ale nie pozwalał już sobie się w tym odczuciu zatracić. Jakby automatycznie objął sidhe, kładąc prawą dłoń między jego łopatkami, a lewą mocniej go do siebie przyciągając. Przysunął twarz do jego twarzy, skracając dzielący ich dystans, i musnął ustami jego wargi, lekko przymykając przy tym oczy i patrząc na niego spod opuszczonych rzęs. - Wybacz, ale chyba jednak zapytam - powiedział miękko. - Day… dlaczego właściwie jesteś dla mnie taki… miły? |
|
| Daylin
| Temat: Re: Chatka fae Pią Maj 31, 2024 4:29 pm | |
| To był tylko krótki moment, kiedy fae nagle się spięło, wyczekująco. Pierwsza oznaka jakiegokolwiek stresu czy obawy, zupełnie jakby zbliżyło się jakieś niezrozumiałe zagrożenie, a zniknęło równie prędko co się pojawiło. Jak długo mogło w końcu trwać wymówienie samego Day, zanim fae zorientowało się, że nie nastąpi po nim lin. Znów powrócił spokój, znów oparł się wygodniej na nim, niemalże opadając na wampira. Ale również i opóźnienia w odpowiedzi wampirowi. Musiała go zbyć odpowiednimi słowami, nie takimi które mogłyby go na coś nakierować. A im dłużej zwlekał tym więcej podejrzeń mogło się rodzić w głowie wampira. Za dużo myślał... A nie mógł mu trzeci raz zaoferować swojej krwi, żeby całkiem odwrócić jego uwagę od myśli. Ta taktyka nie zadziała. - Rzadko spotykam wampiry, które nie są zainteresowane wyłącznie w mojej krwi... - powiedział, co choć było prawdą, nie było prawdą na pytanie, zupełnie go nie dotycząc. Chciała jego imienia. Potrzebowała go dla własnego spokoju ducha. Ale nie może teraz zapytać. Daylin musiał być podobnie paranoiczny do wampira, kiedy ten był w tym stanie i zaczynał zadawać niepotrzebne pytania. |
|
| Dimitri
| Temat: Re: Chatka fae Pią Maj 31, 2024 5:23 pm | |
| Gdyby się nie skupiał z całych sił na Daylin, pewnie by nawet tego nie zauważył. Tej trwającej ledwie ułamek sekundy sztywności ramion i pleców, jakby coś nagle bardzo fae zestresowało. Ale przecież górę nad nim brała paranoja i podejrzenie jakiegoś bardzo brzydkiego planu ze strony sidhe. To krótkie spięcie nie umknęło więc jego uwadze. - To nie jest odpowiedź na moje pytanie - napominał go łagodnie. Palce prawej dłoni wampira zaczęły kreślić powolne kółeczka na plecach wróżki. Jest taki piękny, pomyślał Dimitri na poły z zachwytem, na poły ze smutkiem. Daylin wyraźnie go zwodził, unikając odpowiedzi i odkładając ja w czasie. Wampir nie wiedział tylko, czy był po temu jakiś konkretny powód, czy po prostu wychodziła tu na wierzch psotna natura fae. Zdecydowanie wolałby to drugie, ale już z pewną rezygnacją oczekiwał tego pierwszego. Bo przecież w jego życiu nic nigdy nie było „po prostu”, więc dlaczego teraz niby miałoby być? Oparł podbródek na piersi sidhe i wpatrzył się we wróżkę z dołu. - Daylin - powiedział wyjątkowo poważnie. - Odpowiedz mi, proszę, na pytanie. |
|
| Daylin
| Temat: Re: Chatka fae Pią Maj 31, 2024 5:44 pm | |
| Uśmiechał się łagodnie, grając wciąż - jakby przecież odpowiedział na pytanie. Przecież powiedziała prawdę, nawet jeśli nie mającą zbyt wiele wspólnego z samym zapytaniem to przecież mogła być równie dobrze odpowiedzią na to zagadnienie. A nie okazanie reakcji kosztowało ją więcej wysiłku niż zazwyczaj. Udawanie, że nie słyszy swojego imienia - choć trwało to tylko moment, do którego nie usłyszał polecenia. Tylko chwilę, w której cały uśmiech zniknął z twarzy fae. Spojrzał z chłodem i z wyższością na wampira, w tej chwili po prostu zły, nawet jeśli stracił ten pozór posiadania kontroli. Może nie zauważy? Może nie dostrzeże. Powinien się go pozbyć, wyrzucić z domu. Może powinien sam uciec? Z miasta, do królestwa nie mogła. Tym bardziej nie po tym jak jego imię trafiło w łapy jakiegoś wampira! Jak zwykła byle pożywka! - Nie dałeś mi swojego imienia. I możesz być użyteczny, skoro nie chcesz tylko wypić całej mojej krwi - powiedział z takim chłodem, jak jeszcze nigdy przy wampirze. Wciąż ważyła, co powinno być jej następnym ruchem - jak zadziałać. Ryzykować... Ryzykować niewolą i próbą zdobycia imienia? Nie, teraz to nie wyjdzie już.. ale nie może zostawić swojego imienia wampirowi. To mogło jeszcze bardziej zemścić się w przyszłości. Wciąż nie podjęła decyzji, choć dłonie na ciele wampira jakby zamarły. Wołać o pomoc? Próbować uciec do kręgu? Jak raz można było poczuć, że fae rozważa dalszy plan, zupełnie wytrącone ze swojej równowagi. |
|
| Dimitri
| Temat: Re: Chatka fae Pią Maj 31, 2024 6:04 pm | |
| Drastyczna zmiana o sto osiemdziesiąt stopni. Tak drastyczna, że w pierwszej chwili Dimitri zaczął podejrzewać siebie o poważne przedawkowanie nadnaturalnej krwi - a konkretnie, to zastanawiał się, czy aby nie ma omamów tak wzrokowych, jak i słuchowych. Ale nie. Niestety. Wampir był bardzo wrażliwy na punkcie tego, jak inni go odbierają, jak się przy nim zachowują. Nawet przewrażliwiony. Ten nagły chłód w oczach Daylin i w jej głosie aż zmroził mu krew w żyłach, zupełnie jakby to sidhe, a nie on sam, posiadała moc przekuwania własnych słów w rzeczywistość. To nie było coś, co dało się zignorować. A jednak Dimitri trwał przez długą chwilę w idealnym bezruchu. Jak mysz czekająca na atak grzechotnika, pochwycona jego drapieżnym spojrzeniem. W końcu wziął głęboki wdech i powoli go wypuścił, zamykając na moment oczy z rezygnacją. - Rozumiem - powiedział wypranym z emocji głosem. Alternatywą było… sam nie wiedział co. Może wściekłość. A może rozczarowanie tak wielkie, że zostawiliby po sobie gorzki smak w ustach ich obojga. - Czyli te wszystkie bzdury z fae i imionami to jednak nie bzdury - wymknęło mu się, zanim zdołał się w ogóle zastanowić, czy chce to powiedzieć. Jednym ruchem podniósł się na nogi i odstawił wróżkę bezpiecznie na ziemię. - No to będę się zbierał. Nie patrząc w kierunku sidhe udał się do łazienki. |
|
| Daylin
| Temat: Re: Chatka fae Pią Maj 31, 2024 6:48 pm | |
| Był zły - naturalnie, choć głównie przez samo wyjście informacji, która wiązała się z jego imieniem. Samo zagrożenie, które na nią spływało w tej chwili... Naturalnie, że było to czymś złym. I nie chciał, aby wampir wiedział, że przecież mógł być dla niego użyteczny! Ale co było złego w tym, że mógł być użyteczny? Przecież mógł pić krew z niego, więc gdzie był problem? - Bzdury? Bzdury?! Ty nawet nie rozumiesz z czym to się wiąże! - żachnęła się, słysząc jego słowa o bzdurach, które w rzeczywistości zagrażały głównie fae w tej chwili. W końcu skąd mógł mieć pewność co do tego, że wampir tego nie użyje? Nawet biorąc pod uwagę jego zachowanie - kto wiedział czy nie chciałby się zemścić... albo zrobić cokolwiek! - Rozumiesz? I leziesz gdzie? Dwa razy ci się dałem napić, co to w ogóle ma być? - odpowiedział chyba jeszcze bardziej wściekły na fakt, że wampir sam zaczynał decydować, co miał i chciał robić, zamiast skupić się na nim. Wciąż walczył w nim złość w reakcji na czysty lęk i niepewność - ale i domaganie się uwagi. Nic dziwnego, że drzwi do łazienki trzasnęły wampirowi przed nosem jeszcze zanim zdążył dobrze się do nich skierować. - Ty myślisz, że bylewampirzom daję pić z siebie? Nawet nie wiesz jak często muszę uciekać w okolice królestwa, bo jakiś wampir się uprze, że nagle chce się najebać! - warknął wychodząc za nim na korytarz. Chciał po prostu zostawić go tutaj? Jeszcze zachowując się, jakby został pokarany za coś? Przecież go nie wykorzystał! Gdzie był nagły problem czerwonowłosego? - Ale za dobry jesteś na moje towarzystwo, tak? Bo co? Bo nie jestem teraz na dworze? Bo nie mogę tam wrócić? Wypić krew to tak, ale oczekiwać czegokolwiek w zamian to już nie? Zależność, pijawko! Najbardziej zdziczali magiczni w świecie, przysięgam, tym jesteście! Bo albo tylko brać byście chcieli, albo tylko brać! Oh nie, nie można miło spędzić czasu, żeby obie strony miały jakieś korzyści, straszne! - wciąż unosił się, wciąż był żywy i ekspresyjny, wciąż był po prostu wściekły, przez cały czas gestykulując, i zaraz co rusz zachodząc kilka kroków to w jedną, to w drugą stronę. Dało się również słyszeć co rusz gdzieś w domu jakiś trzask, jakby Daylin trzaskał albo drzwiami, albo CISKAŁ jakimś naczyniem przy pomocy magii, jakby próbując wyładować swoją złość w ten sposób. - Ale tak, tak, wynoś się, masz rację! - żachnęła się znów, czując coraz mocniej nie tyle uchodzącą złość co narastające zmęczenie. Nic dziwnego, że po chwili fae rzeczywiście powróciło do sypialni, choć wciąż wściekłe i wciąż chcące znaleźć ujście do wyładowania się. |
|
| Dimitri
| Temat: Re: Chatka fae Pią Maj 31, 2024 7:58 pm | |
| Oczywiście, że nie wiedział z czym dokładnie się to wiąże. Wiedział tylko, że miał to być kolejny rodzaj niewoli, a za nic do takowej nie chciał już nigdy trafić. Jeszcze nigdy nikomu nie był za nic tak wdzięczny jak samemu sobie za to, że się wróżce nie przedstawił. Przecież to by było absolutnie najgorsze. I jakie szczęście, że Daylin, jako fae, nie mógł mu skłamać w odpowiedzi, tym samym wsypując się ze swoim zamiarem spętania wampira jakąś głupią, wróżkową klątwą! Napicie się krwi sidhe choćby i tysiąc razy w żaden sposób nie usprawiedliwiałoby takiego schwytania go podstępem w sidła. Dlatego nawet słowem nie zareagował na protesty Daylina, dalej uparcie kierując się do łazienki. Ubrać się, a potem jak najszybciej stąd wynieść - taki był plan. Ale wtedy drzwi z hukiem zatrzasnęły mu się przed nosem. Dimitri znieruchomiał, ale powoli zaczynał czuć, jak się w nim gotuje złość. Nie ta lodowata, pełna zimnej nienawiści, którą tak dobrze znał, lecz gorąca i pełna pasji. Zacisnął dłonie w pięści. Słuchał równie wściekłych wywodów Daylina i wkurzał się coraz bardziej. Co to w ogóle za pokrętna logika?! Przecież wcale się nie prosił o jego krew, sam mu ją wciskał! Więc dlaczego teraz miał o to pretensje?! I co do tego wszystkiego miało w ogóle daylinowe bycie lub niebycie na dworze?!? Jakby Dimę to w ogóle obchodziło! Jakby miało dla niego jakiekolwiek znaczenie, czy fae został skądś wyrzucony czy cokolwiek! I JESZCZE TO CAŁE „DAŁEM CI SIĘ NAPIĆ TO TERAZ MOŻESZ BYĆ MOIM NIEWOLNIKIEM, NIE WIDZĘ PROBLEMU”!!! Dimitri stał tak w bezruchu jeszcze długą chwilę po tym, jak sidhe wróciła do sypialni. Obawiał się, że jeśli się ruszy, to tylko po to, żeby tam pójść i rzucić wróżką o ścianę. A przecież, mimo wszystko, była to osoba, której wiele zawdzięczał, nawet jeśli jej intencje nigdy nie były czyste. Nie chciał jej robić krzywdy. Policzył w myślach do dwudziestu i poszedł się ubrać. Podkoszulek wciąż był wilgotny. Nawet nie trzasnął drzwiami od łazienki, kiedy już z niej wyszedł. Punkt dla niego. Cały milion punktów. Nigdzie nie mógł znaleźć zegarka, ale uznał, że w sumie ma to w dupie. Po prostu skierował się ku wyjściu. W ogóle nie umiesz w relacje. Zamiast rozmawiać, po prostu ucinasz kontakty, zabrzmiało mu nagle w głowie głosem Franklina. Przygryzł dolna wargę, a potem błyskawicznie znalazł się w sypialni. - Wcale nie chciałem od ciebie krwi, sam mi ją oferowałeś! I to wielokrotnie! - krzyknął od progu. - Ja tylko chciałem cię znów zobaczyć! Każdej pieprzonej nocy, odkąd uciekłem od mojej mistrzyni! A ty co niby robisz? Zastawiasz na mnie jakieś pierdolone sidła, żeby mnie znowu zniewolić, i jeszcze masz pretensje, ze nie chce do tego dopuścić?! Czy ty w ogóle siebie słyszysz?! - wykrzyczał z taka pasją, że jego głos, kompletnie bez udziału woli Dimy, zaczął podnosić temperaturę w pomieszczeniu o kilka dobrych stopni. |
|
| Daylin
| Temat: Re: Chatka fae Pią Maj 31, 2024 8:27 pm | |
| Był zły i wściekły, naturalnie. I zmęczony. Coraz bardziej odczuwał zmęczenie. Potrzebował odpoczynku? Oczywiście, ale wątpił, żeby był w stanie odpocząć w tej chwili, był zbyt rozeźlony. Chociaż magią odsunął wcześniej przyniesione słodycze z łóżka, tak żeby mógł wsunąć się pod pościel. Położyć, bo czuł, że i emocje, i użytek magii stanowczo przekraczały jego próg już dzisiaj. Odpocznie, poczuje się lepiej, bo ten cholerny wampir wyszedł. A rano, za dnia, pomyśli już o planie. Choć słysząc otwierane drzwi prędko podniósł się do siadu, zmrużone spojrzenie kierując w stronę tego, który sam zapowiadał się, że wychodzi. - Wypiłeś. Dwa razy. Nie smakowało? - wręcz na niego wysyczał. W końcu chcenie nie chcenie nie miało nic tutaj do gadania. Wypił! Nawet jak oponował. Choć zaraz sam Daylin parsknął na jego kolejne słowa. Przyganiał kocioł garncowi! To, że ona miała świadomość z czym wiązały się imiona, a wampir nie w pełni, wcale nie było usprawiedliieniem! - Sidła? Ja zastawiam sidła, żeby cię zniewolić? To fair game, kiedy zrobiłeś dokładnie to samo! - zaraz zawołał, mając wrażenie jak temperatura rzeczywiście wzrasta w pomieszczeniu? A może to tylko jego złość? Może to nie temperatura? Było cieplej pod pościelą? Mogło być... - Jakie piekne słowa, tyle czekałeś, żeby mnie tylko znów zobaczyć, oh... no jak pięknie i bajecznie, szkoda że nie mogłeś się doczekać, żeby od razu zapytać o moje imię. Które musiałam ci dać! I które możesz użyć przeciwko mnie! I ty masz czelność mówić o zniewoleniu?! Czy ty siebie słyszysz to jest lepszym pytaniem! Masz pretensje, że próbuję sobie zapewnić cokolwiek? Że jestem w stanie wydawać rozkazy komuś jak poznam czyjeś imię? A ty co? Hipnoza istnieje! I czym się żywicie? Czym się żywią wampiry, no słucham? Ach, i na co polują, bo chcą się tylko czymś zabawić? No i jaki mam gwarant, że mówisz prawdę, no słucham? Wiesz, że ja skłamać nie mogę - mówił, unosząc rękę, jakby chciał uciszyć wampira. Nawet jeśli zdawał się jeszcze słabszy i rumiany na policzkach, to wciąż miał siły na kłócenie się. - Chcesz mówić o potencjalnym zniewoleniu, kiedy potencjalnie to ty stanowisz dla mnie większe zagrożenie! I to nawet nie potencjalnego, a realnego zniewolenia! |
|
| Dimitri
| Temat: Re: Chatka fae Pią Maj 31, 2024 8:48 pm | |
| - Oczywiście, że smakowało, przecież dobrze o tym wiesz! - odpowiedział sykiem na syk. - Ale chyba przecież o to ci chodziło, nie? Dałeś mi się napić tylko po to, żeby mnie uzależnić, przyznaj się! A ja, głupi, dałem się nabrać, ze to z dobroci serca czy innych pierdół! - warknął jeszcze ze złością. Ale, tak po prawdzie, w tym akurat względzie był bardziej zły na sobie niż na sidhe - za to, że dał się tak głupio podejść. Kolejny raz. Wychodziło na to, że w tym domostwie wampirzym nie tylko Franklin był boleśnie wręcz naiwny. W nerwowym geście położył dłoń na tyle głowy i roztrząsnął włosy. Zaczął przemierzać niewielką przestrzeń sypialni, ale przecież miał wprawę w odmierzaniu kroków w małym pomieszczeniu. Kiedy usłyszał, ze niby zrobił to samo, aż się zatrzymał i zapowietrzył, ale nie zdążył się oburzyć, bo fae już rzucała kolejnymi oskarżeniami. I tu już Dimitri zgłupiał do reszty. Cała złość jakby z niego wyparowała w ułamku sekundy, a temperatura w pokoju wróciła do normy. Wampir gapił się na wróżkę szeroko otwartymi oczami. Był pewien, że to kłamstwo, ale przecież… przecież sidhe nie mogły kłamać. Inaczej nikt nigdy już nie dobiłby z nimi żadnego targu, a cała magiczna kraina odwróciłyby się do nich plecami. Nie, Daylin na pewno nie kłamał, nie ryzykowałby totalnej i absolutnej banicji z tak idiotycznego powodu, jak dowalenie wampirowi. A rzeczony wampir był tak zszokowany, że już kompletnie odpuścił sobie odpowiadanie na kolejne zarzuty, tym razem tyczące się jego własnej natury. Ostrożnie podszedł bliżej i bokiem przysiadł na samym skraju łóżka. - Ty… - zaczął. - Co? - zaraz jednak przerwał sam sobie. Nie miał pojęcia jak ubrać w słowa to, co chciał powiedzieć. Dimitri, mistrz konwersacji. - Chcesz powiedzieć, że… że w drugą stronę to działa tak samo? - wyjąkał wreszcie po długiej chwili. |
|
| Daylin
| Temat: Re: Chatka fae Pią Maj 31, 2024 9:13 pm | |
| Frustracja w nim tylko rosła. Rzadko kiedy dopuszczał do samych kłótni - bo te rzadko przynosiły jakikolwiek rezultat. Raczej starał się zwodzić pięknymi obietnicami i półsłówkami. Obietnice, zwodzenie, to było jego domeną - nie kłótnie i złość, które były inną skrajnością znanych jej cech. - A co w tym złego!? Ktoś traci na takim układzie?! - znów odpowiedział oburzony na sugestię, że chciał go tylko uzależnić. Chciał! I gdzie był w błędzie? Dlaczego nie mógł, nie powinien? Dlaczego miałoby to być złe?! To była przecież obopólna korzyść! Wzrok fae nawet nie podniósł się na wampira, kiedy ten się zbliżył do łóżka. Wręcz przeciwnie - głowa od razu się odwróciła, prychając na niego. - Ja co! Czego ci brakuje, czego jeszcze chcesz ode mnie, co?! Jeszcze to pytanie! Czy to rzeczywiście było prawdą, że działało to we dwie strony! I nawet pomimo złości, przez myśl Daylin przeszło to, że mogła sama w złości zdradzić za wiele na ten temat. I kolejna fala złości, choć tym razem skierowana we własną osobę. - Nie zachowuj się jakbyś dopiero co tego nie przetestował! Myślisz, że miałem wybór czy ci odpowiedzieć, czy nie na tamto pytanie?! - warknął oburzony, wciąż nie spoglądając na wampira, uniesiony dumą w tej chwili. W jego głowie w końcu podobny wyzysk wampira był bardziej niż właściwym układem. Tak długo jak każda ze stron otrzymywała jakieś korzyści, tak długo było wszystko w porządku! A przecież największą korzyścią była sama możliwość przebywania przy fae! |
|
| Dimitri
| Temat: Re: Chatka fae Pią Maj 31, 2024 10:40 pm | |
| Dimitri darował sobie tłumaczenie, czemu uzależnienie było złe. Uznał, że teraz to już temat do rozmowy na inną noc. Bo też zresztą jak wytłumaczyć komuś, kto nie widzi nic złego w niewolnictwie, że uzależnienie to kolejny rodzaj niewoli? No trochę średnio. To trzeba by było na spokojnie, synek. Nie, teraz, kiedy Daylin go uświadomiła, głowę wampira zaprzątało zupełnie inne zagadnienie. - Wybacz - powiedział cicho. - Nie miałem pojęcia, że tak to działa. Zamilkł. Zdawał sobie sprawę z tego, że sidhe wcale nie musiał mu wierzyć. I czuł się z tym źle. Ale, tak naprawdę, jeszcze gorzej czuł się z faktem, że chyba zrobił to, czego nigdy i nikomu nie chciałby robić: skazał na niewolę. Pytanie tylko, czy dało się to jakoś odkręcić. - Day... - zaczął wampir jeszcze ciszej, powoli i z obawą przesuwając dłonią po pościeli, by dosięgnąć ręki wróżki. - Czy ja mogę to jakoś... No nie wiem, cofnąć? |
|
| Daylin
| Temat: Re: Chatka fae Pią Maj 31, 2024 11:01 pm | |
| Nie zastanawiał się nawet nad tym czy ma mu wierzyć, czy nie. Czy powinien, czy nie. Inną sprawą było, że nawet bez tej zależności, chciałby zdobyć imię wampira - dla bezpieczeństwa, dla swojej pewności i dla wygody. Ale z racji, że ten poznał jego imię pierwszy... Cóż, Daylin głównym celem było kazanie mu zapomnieć o swoim imieniu. To było proste zadanie. Nawet jeśli cena mogłaby być dla wampira niewygodna. Ale co to miałoby fae obchodzić? Niewiele przecież. Wstrzymała oddech na dźwięk... Nie pełnego imienia. Zmarszczył brwi. Miała po prostu mu ufać? Nie doczekanie! Nie można było ufać, nikomu i nigdy. Zawsze trzeba było zakładać inne możliwości... Zetknął jednak w bok, czując że wampir starał się znaleźć bliżej z samego ruchu na łóżku. Wbiła wzrok w jego bladą dłoń, ale nie był to już tak gniewny wzrok. Bardziej się uspokoiła. A może zmęczył? Trudno było ocenić. - Audycja u królowej. Twoja śmierć. Uniemożliwienie samego użytku imienia przez zakaz używania go, chociażby przez to że ty mi dasz swoje imię wtedy mogę wydać rozkaz. Więc tylko dwie z trzech opcji wchodzą w grę - stwierdziła, choć można byłoby się sprzeczać o to, które dwie opcje były najbardziej korzystne. Problemem było to, że Daylin nawet nie łudziła się, aby wampir był skory w tej chwili podzielić się swoim imieniem. A zabicie wampira... Też nie byłoby wykonalne przez fae. Obrócił się w końcu bardziej w stronę wampira, nie zabierając wcale ręki kiedy próbował go dotknąć. - A nawet z tych dwóch opcji, obie są średnio możliwe. |
|
| Dimitri
| Temat: Re: Chatka fae Sob Cze 01, 2024 12:24 am | |
| Daylin spiął się, kiedy tylko wampir zaczął wypowiadać jego imię. Dimitri nie mógł go za to winić - gdyby role się odwróciły, sam też byłby spięty. Co najmniej. Pewnie nie - pewnie byłby jednak po prostu wściekły. Ale przecież nie do końca była w tym jego wina! Wampir przełknął głośno ślinę po usłyszeniu jedynych trzech opcji. Ta cała audiencja u królowej nie brzmiała tak strasznie, ale coś mu mówiło, że to wcale nie była ta jedna z dwóch dostępnych opcji. Chciał pomóc fae i uwolnić ją z tej strasznej, strasznej mocy własnego imienia, ale... nie za cenę własnego życia lub własnej wolności. Nie tak. Nie tak. - A... które tak konkretnie? - zapytał dość bezbarwnie pilnując się, by nie użyć przy tym imienia sidhe. Teraz, gdy już wiedział, Z czym się to wiązało, Za żadne skarby nie chciał nim szafować bezpodstawnie. Swoją drogą - czy to musiało być cale imię, czy zdrobnienie też się liczyło...? Będzie musiał o to dopytać. Ale może nie w tej chwili. Jeszcze Daylin pomyśli, że Dimitri próbuje wykraść jakieś nowe informacje... Dobrym znakiem zdawało się jednak być to, że wróżka nie cofnęła ręki. Wampir, teraz już odrobinę pewniej, położył na niej swoją dłoń i pogładził kciukiem jej wierzch. - I dlaczego? |
|
| Daylin
| Temat: Re: Chatka fae Sob Cze 01, 2024 4:46 am | |
| Przesunął wzrok powoli po wampirze, choć już nie taki wściekły, wzdychając cicho. Cóż, dla niego było to przecież oczywiste, które opcje odpadały. I z jakiego powodu. Choć nie był już też tak wściekły jak jeszcze kilka chwil wcześniej. Nawet jeśli zwlekał z odpowiedzią, to przecież czym było zwlekanie z odpowiedzią przy kapryśnych istotach, jakimi były fae? Tym bardziej, że Daylin pierw postanowił się wygodniej ułożyć - układając na poduszkach, bliżej wampira, jakby w ten sposób dawała mu sygnał, że ma w ogóle prawo go dotknąć. A może nawet domagał się podobnej czynności? W końcu Daylin już pokazał swoją łasość na uwagę. Drugą dłonią sam sięgnął do jego włosów, żeby pobawić się jednym z czerwonych kosmyków. - Nie dasz mi swojego imienia, to oczywiste - stwierdziła, marszcząc lekko brwi. Najwygodniejsza i najszybsza opcja. Druga... Cóż, w rzeczywistości przed drugą możliwością nic go nie powstrzymywało. Może oprócz zwykłej zachłanności. Bo w końcu wampir zdawał się nie chcieć nawet wykorzystywać imienia przeciwko fae - co do Daylin nie do końca docierało. Nie rozumiał tego. A jednocześnie, jeśli tak by się miała sprawa... - Nie jestem w stanie cię zabić, więc to też odpada. No, nie w nocy... I wciąż jesteś bardziej użyteczny... Nie martwy. Żywy to już od dawna raczej nie jesteś - stwierdziła zupełnie neutralnie. W końcu w głowie fae relacje zawsze kończyły się na byciu lub niebyciu użytecznym - tak długo jak ktoś mógł służyć lub zabawiać, był użyteczny. Jeśli się nudził... Cóż, można było znaleźć nowy obiekt. - Audiencja jest poza pytaniem nawet. Królowa by się zgodziła mnie przyjąć, ale nie przystałaby na moją prośbę... - westchnął, będąc szczerze przekonanym, że raczej stałby się wyłącznie większym pośmiewiskiem. |
|
| Dimitri
| Temat: Re: Chatka fae Sob Cze 01, 2024 10:29 pm | |
| Obserwował, jak Daylin się do niego przysuwa, jednocześnie wygodniej się układając na poduszkach. Zdawało się, jakby cała ta wściekłość, która jeszcze chwilę temu podnosiła temperaturę, wyparowała z nich obojga. Dimitri zastanowił się przelotnie, jak bardzo skrzywdzony by się czuł - i jak długo - gdyby tak po prostu wrócił do domu, zamiast dać szansę na wyjaśnienie tej całej sytuacji. Z której zresztą wynikało, że to nie fale była tu tym złym, tylko... Dimitri. Niezamierzenie i przez własną niewiedzę na temat zwyczajów sidhe, ale jednak. Wampir obrócił się jeszcze bardziej w stronę wróżki i samymi palcami zaczął delikatnie gładzić jego skroń. Gest, który widywał czasem na filmach: matka głaszcząca płaczące dziecko. Gest, którego sam wiele razy chciał doświadczyć od własnej matki, kiedy było mu źle, a którego nigdy się nie doczekał. Zawsze wydawało mu się, że musiało to być bardzo kojące, a przecież na miejscu Daylina właśnie ukojenia by teraz szukał. - Czyli w sumie wszystkie trzy odpadają...? - bardziej stwierdził, niż rzeczywiście zapytał, i zasępił się bardzo. No to pięknie. Wychodziło na to, że skazał sidhe na dożywocie w niepewności i lęku. Nawet najsłodsza niewola była przecież właśnie tym: niewolą. Dla niego nie było straszniejszej rzeczy na świecie. Już wolałby umrzeć, niż ponownie być zdanym na czyjś kaprys. Przed oczami stanęła mu Isobel, jej znienawidzona, śliczna buzia wykrzywiona szyderczym uśmiechem. Dimitri zamarł w bezruchu z palcami wplątanymi w złote loki fae. Nie mógł skazać Daylin na takie życie. Franklin też był w jego władzy, ale przecież Franklin kiedyś się usamodzielni, podczas gdy Daylin niekoniecznie. Jeśli nie poszuka - i nie dostanie - pomocy u swojej królowej albo go nie zabije, czego zdawał się nie chcieć, to ma pozamiatane. Albo... Albo jeśli sam Dimy nie zniewoli. To wszystko było takie zagmatwane. Ludzie - albo i nieludzie - nie powinni wpadać w niewolę przez takie bzdury! Dimitri powoli zabrał rękę i zsunął się na podłogę. Pochylił się do sidhe. Mieli teraz oczy mniej więcej na tej samej wysokości. - Day - powiedział bardzo poważnie. - Przysięgam, że nigdy nie użyję twojego imienia, by cię celowo skrzywdzić. I że postaram się w ogóle go nie używać. Masz na to moje słowo. |
|
| Daylin
| Temat: Re: Chatka fae Sob Cze 01, 2024 11:19 pm | |
| Daylin bardziej od ukojenia, starał się znaleźć rozwiązanie - które na ten moment nie przychodziło. Nawet jeśli zdawała się uspokoić, jedyna złość jaka pozostawała była skierowana w samego siebie. W końcu powinien wiedzieć lepiej - nie powinna nigdy składać takiej obietnicy, za żadne skarby świata. Nawet jeśli nie mógłby się przyznać na głos, nawet jeśli szczerze wierzył, że wampir specjalnie chciał poznać imię... to wciąż większa wina leżała po jej stronie. Przyznanie się przecież do porażki, a nie do samego błędu, było jak przyznanie się do bycia gorszym. A tym Daylin nie był - wampir nie mógł być przecież lepszy czy sprytniejszy od fae. Nie odsuwał się od dotyku chłodnej dłoni. W końcu był zachłanny na każdą uwagę. Tym bardziej, że w tej chwili mu się to po prostu należało. Nawet miał zamiar się upomnieć o tę uwagę, kiedy dłoń się od niego odsunęła, a włosy uciekły z dłoni, ale zamiast tego skupiła się na obserwacji wampira, widząc że ten schodził na podłogę. Jak gdyby Daylin nie była w stanie znieść bycia w tym momencie na równi wzrokiem z wampirem, obrócił się na brzuch, unosząc nieco na przedramieniu. Oparł policzek na dłoni, a jego postawa sugerowała jakby obserwował w tej chwili przedstawienie - jakby była gotowa do oceny tego, co właśnie miało miejsce przed nim. Przechyliła głowę bardziej na bok, kiedy blond loki łagodnie rozsypywały się i po ramionach, i po pościeli. Jedynym minusem było, że jeszcze trudniej było ocenić, co kryło się w głowie fae - jakby sam starał się ważyć w jakiej sytuacji się znaleźli. Nie wykorzystuje w końcu imienia. Ani hipnozy. A mógłby kazać po prostu... zapomnieć o tym wszystkim. Przynajmniej Daylin sięgnęłaby po podobne rozwiązanie. Kazać zapomnieć ofierze, co miało miejsce... tak byłoby najłatwiej. A może kazać uwierzyć w bajeczkę? Poddać torturom... Mógł zapytać, jaką ma gwarancję że wampir nie kłamał - ale nie miał żadnej. Zresztą, kto bardziej niż sidhe był nauczony, aby nie wierzyć słowom? Aby szukać między wierszami? Aby zawsze doszukiwać się drugiego dna... - Tylko odpowiednią wymianą jest, żebyś został do świtu, nie uważasz? - odezwała się w końcu. Może jako kolejny element manipulacji - może dania sobie jakiegokolwiek zabezpieczenia. Trudno było ocenić, choć jakby na potwierdzenie swoich wcześniejszych słów o tym, że opcja zabicia wampira nie była dla niego atrakcyjna, oczy fae robrysły kolorami, kiedy znów sięgała po magię. Poduszki znalazły się przy oknie, szczelnie przylegając do ramy okna i zasłony. A chwilę później i drzwi szafy odkryły kolekcję ubrań Daylin, kiedy przy pomocy magii przestały trzymać się zawiasów - i przykryły wcześniejsze okno. Zupełnie jakby fae chciała pokazać, że zadba o bezpieczeństwo wampira. - Ani ja, ani ty nie mamy gwarancji - powiedział po tym znów. Choć w przeciwieństwie do wampira, dla Daylin było to niczym zakład. I to jeszcze ciekawszy, bo nie jedynie wiążący samą gotówką. Nawet uśmiechnął się łagodniej, jakby jej humor się poprawił - może to była sama ekscytacja na myśl o zakładzie? Danie sobie obojgu czasu na ruch do świtu - a może uśpienie własnej czujności wzajemnie? Mógł to sprawdzić, mógł sięgnąć do przyszłości, a jednocześnie przyjęcie podobnego zakładu… - I jeśli już musisz, wolę Lin.
|
|
| Dimitri
| Temat: Re: Chatka fae Sob Cze 01, 2024 11:54 pm | |
| Słowa rzadko miały wartość, zwłaszcza w tych nowoczesnych czasach, kiedy padało ich tyle i na tak wielu płaszczyznach, że kompletnie traciły na znaczeniu. Ale wampir, mimo że z techniką za pan brat i namiętnie korzystający z jej cudów, wcale nie był istotą nowoczesną. Urodził się w świecie, w którym danie komuś słowa rzeczywiście coś znaczyło. W którym dotrzymanie tego słowa było ważne, czasami nawet najważniejsze. Tym bardziej, że nie pochodził z jakiejś tam chłopskiej rodziny, która mogła sobie gwizdać na honor. Dimitri traktował swoją przysięgę bardzo poważnie. Ale wiedział też co nieco o tym, jak fae traktowały krzywoprzysięstwo. Słyszał też ich wersje obietnic wystarczająco wiele razy, by i samemu coś podłapać - stąd też dobrał takie, a nie inne słowa. Bo przecież nie był w stanie przewidzieć każdej sytuacji. Nie mógł obiecać, że nie skrzywdzi Daylin - to mogło nie zależeć od niego. Nie mógł tez zagwarantować, że nigdy, przenigdy nie użyje jego imienia - mogło mu się wyrwać choćby niechcący. Ale zrobił co mógł bez narażania ich oboje na to, ze po prostu skłamie. - Nie mogę zo...- zaczął odpowiadać, ale nie dokończył. Zamrugał tylko, patrząc najpierw na frunące poduszki, a potem już na skrzydło szafy. To nie była kwestia braku zaufania, choć Dimitri nie był głupi - oczywiście, że przemknęło mu przez myśl, jak łatwo fae mogłaby się pozbyć kłopotu o świcie. Wampir milczał przez chwilę, a potem odezwał się ostrożnie. - Lin... Czy jeśli nie używam pełnego imienia, tylko skrótu albo zdrobnienia, to nie wydaję ci rozkazu? - zapytał najpierw, chcąc się upewnić. Gdyby nie wyglądało to niedorzecznie, to pewnie nawet zacząłby się trzymać za kciuki, jakby to miało zagwarantować twierdzącą odpowiedź. - Przepraszam, ale nie mogę zostać. Mam... pewne zobowiązania. Polega na mnie ktoś, kto sobie beze mnie nie poradzi. Muszę wrócić na dzień. |
|
| Daylin
| Temat: Re: Chatka fae Nie Cze 02, 2024 12:32 am | |
| Dlatego Daylin był ostrożny. W końcu słowa wampira były jednym - a jego natura mogła być zupełnie czym innym. Przecież wampiry żywiły się na krwi. Ten tutaj również był już całkiem zaznajomiony z tym jak wyglądała wojna. I nierozważnym było ufanie długowiecznym, a choć fae nie wiedziała i wcale faktem, jak długo Dimitri żył nie była zainteresowana, wiedziała na tyle, że mógł żyć dłużej od przeciętnego człowieka. Miał przecież zrozumienie magicznego świata kogoś, kto nie urodził się sto lat temu - albo kogoś, kto chciał to zrozumienie posiąść. - I nie szargasz mojego spokoju jak nie muszę się zastanawiać czy nie próbujesz wydać mi polecenia... - dodał niechętnie, nie odpowiadając wprost. Nie musiał przecież - wampir mógł przywyknąć do takiej mowy. Właściwie powinien. Tak samo jak do łapania za słówka, kiedy sidhe znów wysunęła się bardziej, zbliżając do niego. - W dzień śpisz. Możesz wrócić wieczorem, prawda? Jaka to będzie różnica? - zapytała, wysuwając smukłą dłoń do jego włosów i poprawiając je z jego twarzy, układając po swojemu na jego głowie. Tak, jaki miał kaprys. - To okrutne zostawiać mnie o świcie, bo biegniesz do kogoś innego, wiesz? - dodał, układając się zaraz na łóżku na płasko, jakby chciał się całkiem zrównować poziomem z wampirem na nowo. Oparł się policzkiem o swoim przedramieniu, drugą dłonią wciąż krążąc po czerwonych kosmykach. - I tak już całą noc nie śpię dla ciebie, a ty co? A ty chcesz mnie przed świtem jeszcze zostawić... I to też od początku planowałeś jak za mną poszedłeś? Zostawić mnie przed świtem? - zapytał, przywdziewając maskę zranionej istoty, smutnej... Naturalnie, że zależało mu, żeby wampir został w ciągu dnia tutaj. Nawet chociażby dla samej satysfakcji, że został - że uległ. - Ten ktoś nie potrzebuje całodobowej opieki, prawda? Skoro tutaj jesteś ze mną już tyle czasu... |
|
| Dimitri
| Temat: Re: Chatka fae Nie Cze 02, 2024 6:05 pm | |
| Skinął głową. To miało sens. Zajebiście dużo sensu. Pewnie sam dostawałby palpitacji serca na dźwięk choćby zdrobnienia swojego imienia za każdym razem, gdyby role były odwrócone. Musiał też przyznać, że kamień mu z tego martwego serca spadł, kiedy wyszło na to, że tylko pełna wersja imienia ma magiczne właściwości. To wiele ułatwiało. Nie rozwiązywało, oczywiście, problemu, ale sprawiało, że obejście go było trochę łatwiejsze. W przeciwieństwie do wytłumaczenia fae, dlaczego nie mógł zostać. Wyrażał się zbyt oględnie, zbyt ogólnie. Ostrożność nakazywała, by nie podawać faerie nazbyt wielu informacji na swój temat, zwłaszcza gdy dotyczył też on kogoś innego, za kogo Dimitri był przecież odpowiedzialny. Nabierał jednak przykrego przeświadczenia, że jeśli nie uchyli bardziej rąbka tajemnicy, Daylinowi nie będzie się dało przemówić do rozumu. Nie, żeby dawało to jakkolwiek gwarancję, że sidhe zrozumie jego sytuację... Równie dobrze wróżka mogła i tak stawiać w pierwszej kolejności na siebie, dobrze przecież wiedział, jak większość z nich była kapryśna i egocentryczna. Miał jednak nadzieję, że Lin była wyjątkiem. - Właśnie nie mogę - odparł cicho, składając podbródek na skrzyżowanych na łóżku przedramionach. - Po pierwsze, dlatego że obiecałem, ze wrócę przed świtem. Chyba nie chcesz, żebym zaczął łamać dane słowo...? - zapytał w zasadzie retorycznie, chcąc dać sidhe trochę do myślenia. Westchnął. - A po drugie, to niebezpieczne. To wampirze pisklę, w ogóle się jeszcze nie kontroluje. Jeśli się obudzi, a mnie tam nie będzie, może wpaść w panikę, a pozbawiony kontroli przerażony wampir... To się aż prosi o tragedię. |
|
| Daylin
| Temat: Re: Chatka fae Nie Cze 02, 2024 7:16 pm | |
| Daylin był wyjątkiem - była wyjątkowo egocentryczna w tej kwestii. Chciał wszystko, czego nie mógł, w chwili kiedy tylko to stawało się niedostępne. Albo było nowe. Bo w końcu kto jej zabroni? - Po prostu nie możesz okłamywać mnie, a nie innych. To bardzo proste, nie uważasz? - stwierdziła, przecież nie rozumiejąc gdzie leżał problem i dlaczego by mogło to nie zadziałać. - A jeśli po prostu musi wiedzieć... Dlaczego nie zadzwonisz? Ludzie mają telefony teraz, łatwo jest nimi zadzwonić! I powiedz, że jesteś zajęty do świtu, ale pojawisz się wieczorem... - dodał ciszej, choć była to wyłącznie cisza przed burzą - niby spokój i niby większe skupienie na tym, aby wampir został tu i teraz. Ale przecież taka informacja... Wampiry samotnicy, a on nagle mówi mu o małym wampirze! Choć ta myśl wywołała nie tylko ciekawość, ale i chęć zadbania o swoje terytorium. Przecież nie może być tak, że byle wampir był dla niego ważniejszy, prawda? - Ile ma lat to wampirze pisklę? - zapytał, unosząc się bardziej do siadu, wpatrując z zainteresowaniem i wyczekiwaniem na odpowiedź. Choć było to dopiero pierwsze pytanie. Tyle niewiadomych, tyle sekretów powiązanych z tym... - Dlaczego go przemieniłeś? To twoje pisklę, tak? Jak się nazywa? Kim dla ciebie był, że go przemieniłeś? Dlaczego szukałeś kogoś do przemiany? - zadał lawinę kolejnych pytań, pochylając się nieco do wampira wyczekująco nowej informacji. Cóż, jeśli sam przywoływał że ktoś miał być ważniejszy od fae... To Daylin musiał się zorientować czym ten ktoś był przecież, prawda? |
|
| Dimitri
| Temat: Re: Chatka fae Nie Cze 02, 2024 7:51 pm | |
| Dimitri pokręcił głową, jakby z dezaprobatą. Wyraz jego twarzy jednak zasadniczo się nie zmienił. To był ten rodzaj logiki, którego się spodziewał po dowolnym fae, a mimo to poczuł się odrobinę rozczarowany, że i Daylin się nim cechował. - Nie - zaprzeczył spokojnie wampir i westchnął ponownie. - Jeśli zacznę łamać dane słowo, to raczej nie będzie ono nic warte, czyż nie? Już nie mówiąc o tym, jakie to niehonorowe. Poza tym, jeśli to takie proste, to czemu sam z tego nie skorzystałeś, kiedy pytałem cię o imię? - zapytał, jednak bez cienia wyrzutu w głosie. Czasami mówiło się, że fae były jak dzieci. I w tej właśnie chwili Dima nie mógłby się bardziej z tym zgodzić - jak dziecku musiał wytłumaczyć Daylinowi, że to wcale nie jest tak, że jak coś jest złe, ale nie tyczy się jego, to nie jest tak naprawdę złe. Wychodziło na to, że wampir powoli zaczynał zbierać dorosłe dzieci jak pokemony. - To nie działa w ten sposób - zaoponował ponownie, tym razem na zarzut, który w zasadzie był dość sensowny - przynajmniej tak na chłopski rozum. - Teraz będzie o tym pamiętał, ale jak się obudzi, głodny i bez swojego mistrza, może nawet nie zdążyć sobie o tym przypomnieć. Nie będę tak ryzykował. Dimitri już myślał, że po sprawie, ale okazało się, że otóż wcale, kurwa, nie. Zaraz za pytaniem o wiek podążyło wiele kolejnych, w tym jedno takie, przy którym aż się skrzywił. Imię. Nie, Dimitri nie był aż tak oszołomiony krwią, by zaraz po awanturze imiennej podawać wróżce imię swojego pisklęcia. Wampir zsunął się niżej na podłogę. Obrócił się i usiadł, opierając się plecami o łóżko, i odchylił głowę w tył. Kątem oka dostrzegał twarz sidhe, ale to był bardzo niewygodny kąt patrzenia, więc zaraz zamknął oczy. - W wampirzych latach ma tygodnie - powiedział powoli, ostrożnie, ważąc każde słowo i pilnując się, żeby nie powiedzieć za dużo. Czuł w sercu nieprzyjemne kłucie, jakby właśnie wchodził na nieoznaczone pole minowe, a każda odpowiedź mogła wywołać katastrofę. Układanie się z faerie było ryzykowne, zwłaszcza, kiedy się nie znało wszystkich ich zwyczajów. Niby po prostu rozmawiali, ale Dimitri nie miał pewności, czy sidhe nie byłoby w stanie wziąć takiej konwersacji właśnie za negocjacje. - A w ludzkich ledwo co przestał być nastolatkiem. I to nie tak, że szukałem kogoś albo że był dla mnie kimś ważnym - wampir skrzywił się. Nie był kimś ważnym wtedy, ale bardzo szybko to się zmieniło. Okoliczności ponownych narodzin białowłosego nie były idealne. Wręcz przeciwnie, zarządził o nich przypadek. I pech. Ich obu. - Przez wyjątkowo pechowe okoliczności byłem zmuszony albo go przemienić, albo zabić. - Dodał wampir ciszej i wpatrzył się w sufit sypialni. |
|
| Daylin
| Temat: Re: Chatka fae Nie Cze 02, 2024 8:53 pm | |
| - Ja nie mogę kłamać - powiedział, wzruszając lekko ramionami. Nie wyjaśniając czy nie mógł fizycznie, czy to duma mu niepozwalała. Chociaż czy u fae nie mogło być to tym samym? - Kłamstwa zresztą nie są zabawne, więc dlaczego ja miałbym się do nich zniżać? Po części Daylin mógł się tym szczycić - że przecież nie kłamał, że jedynie manipulowała prawdą na własną korzyść, dobierając słowa lub tuszując prawdę, czasem zmieniając temat... Ale nie kłamał. Po części również dlatego podejrzliwie podchodził do innych, którzy kłamać przecież mogli. Nie musieli, ale mogli. A czasem potencjalna umiejętność była wystarczającym zagrożeniem. Przechylił głowę, widząc jak wampir zmienia pozycję. Położył się tuż przy jego prawej stronie, żeby przez jego lewę ramie przerzucić własną dłoń, jakby znów starał się go osaczyć sobą - być blisko, skupić jego umysł na tym, że przecież był obok. Nawet jeśli nie miało to wszystko najmniejszego sensu w jego głowie - choć jednocześnie wyjaśniały zachowania wampira. Nie chciał zabijać, choć Daylin zupełnie nie rozumiał powodu. W końcu wampiry zabijały - miały do tego doskonałe warunki, do tego żywiły się krwią, a i mogły stawać się przecież silniejsze. Dlaczego wampir nie chciałby zabijać? Tym bardziej ludzi? Ludzi, którzy nie mieli większego znaczenia. Jak robactwo albo inne zwierzęta - umierali szybko i łatwo, nie rozumieli zbyt wiele... - Zawsze mogę sprawdzić przyszłość... - szepnął mu do ucha. Bliska przyszłość, czy czekał go zawód albo problem, kiedy wróci - przeczucie, że coś mogło mu się uprzykrzyć. To było proste do sprawdzenia, i bardziej przyjemne niż kiedy widział setki lat niewoli wampira w stanie wegetatywnym niemalże. - Czy czeka cię podobny problem jeśli zostaniesz tutaj do wieczora... zapominasz z kim masz do czynienia - dodał łagodnie, co mogło zwiastować koniec pytań - a co nie mogło być dalsze od prawdy. Daylin dopiero miała więcej i więcej pytań. Fae lubiły być wścibskie w końcu. A ludzie zazwyczaj uwielbiali odpowiadać na pytania o sobie - a sidhe potrafiły zadawać pytania z wniosków, do których dochodziły w trakcie rozmowy. W końcu słuchały uważnie, dostrzegały schematy i zachowania, nawet jeśli nie zawsze mogły je w pełni zrozumieć. - Dlaczego nie lubisz zabijać? - zapytał, powoli i swoją drugą rękę wysuwając na jego prawę ramię. Dość prędko jego twarz znalazła się na tym samym ramieniu, jakby próbował się przytulić do wampira. Trudno było określić czy był to zwykły kaprys fae, próba manipulacji czy próba sprowokowania wampira do odpowiedzi. - W końcu musisz pić krew, prawda? I ludzie wcale dłużej od ciebie nie żyją... Nie lubisz też pożywiać się na ludziach? |
|
| Dimitri
| Temat: Re: Chatka fae Nie Cze 02, 2024 9:32 pm | |
| - A ja nie lubię - mruknął w odpowiedzi. Zaraz też zmarszczył lekko brwi. - I skoro ty się nie chcesz do nich zniżać, to dlaczego niby ja miałbym? Wampir był bardzo logiczną osobą. Takie podwójne standardy i logiczne fikołki, jakie prezentowała mu właśnie fae, zaczynały go trochę irytować, zwłaszcza, że nie wiedział jak ma je rozumieć. Czy co dobre dla fae, nie było dobre dla innych i odwrotnie? Jeśli tak, to czy sidhe uznawała każdą istotę niebędącą fae za gorszą - w tym także Dimę? To nie była nawet w najmniejszym stopniu miła myśl. A może wcale nie miała do końca tego wszystkiego na myśli i tylko próbowała go wybadać? Drgnął nieznacznie, kiedy usłyszał szept tuż przy swoim uchu. Lekko obrócił głowę, by widzieć lepiej twarz Daylina. Zastanowił się przelotnie, czy aby nie powtarza po raz kolejny i kolejny tego samego schematu, dając się nabrać na absolutnie niebiańską buzię skrywającą absolutnie piekielne wnętrze. - Dziękuję, ale nie trzeba - powiedział cicho. Czyżby w końcu szedł po rozum do głowy? Wampir znów lekko obrócił głowę, tak, by teraz patrzeć przed siebie. - Obiecałem mu, że wrócę, i zamierzam tej obietnicy dotrzymać - powtórzył z uporem i przygotowując się mentalnie do tego, by plan powrotu do Northfield wprowadzić w końcu w czyn. Zaraz jednak rozproszyło go to prawie przytulenie się. Znów owładnął nim ten słodki zapach wróżki, do tego jego dotyk niezmiennie wywoływał u wampira gęsią skórkę, tę z gatunku przyjemnych. Zamknął oczy i znów oparł głowę o łóżko. - A co w tym jest do lubienia? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Gdybym mógł, to najchętniej żywiłbym się energią słoneczną - mruknął ciszej. |
|
| Sponsored content
| Temat: Re: Chatka fae | |
| |
|
| |
| |
|