|
Mieszkanie Damiena | |
Damien C. Allen
| Temat: Re: Mieszkanie Damiena Pią Lip 05, 2024 1:17 pm | |
| Damien był normalny. Pod wieloma względami był tak ludzki, jak tylko potrafił być człowiek - mimo wychowania się pod okiem babci-druidki, która była dosyć nawiedzona i dziwaczna. Telefon czyścił chusteczką tylko wtedy, gdy ekran był już naprawdę ujebany, kurze ścierał raz w tygodniu. No, tylko klawiaturę i ekran monitora czyścił naprawdę regularnie, bo przecież zawsze jadł przed kompem, oglądając czy to jakiś serial, sitcom czy filmik na youtubie, więc zdarzało się, że jakieś okruszki wpadały między klawisze, czy że parsknął śmiechem, bo oglądał coś śmiesznego, więc i monitor potrafił oberwać. Normalne sprawa, nic niezwykłego. A przy technomagii to on tak średnio ogarniał, jak ważną rzecz zrobił i jak wielki krok dla Conventusu, gdy to urządzenie zaprogramował i zgłosił. Kompletnie nie zdawał sobie sprawy, że dokonał ogromnego postępu w sztuce magicznej i postawił kamień milowy na jej drodze rozwoju, otworzył furtkę do możliwości walki z Watykanem. Nie miał pojęcia. Dlatego też nie do końca rozumiał, czemu dostąpił wątpliwej jakości zaszczytu i pochyliła się nad nim sama Pani Aireen. Myślał, że przez babcię. I dlatego, że wszechświat tak chciał. - No wiem - odpowiedział prosto. Oczywiście, że wiedział. Po prostu na razie nie znał run, z których mógłby ułożyć odpowiednią inkantację, która mogłaby utrzymać wszystko w ryzach. Jeszcze nie znał. - Dlatego nad tym pracuję. Ostatnią rzeczą, jaką bym chciał, to pierdolnięcia atomowej nieokiełki w moim pokoju - skrzywił się po tych słowach z lekka, rozpierając wygodniej na krześle i nieświadomie stukając opuszkami palców o ekran tabletu. - Jest na hasło i odcisk palca. To na razie wystarczy - odpowiedział, wzruszając ramionami, patrząc, jak Śnieżka próbuje coś zapisywać. Mogła co najwyżej próbować, bo kot na jej kolanach skutecznie to utrudniał. Dziki jak jego przodkowie lampart cętkowaną łapką zaczął trącać końcówkę długopisu w jej dłoni, przewalając się na jej kolanach wygodnie. Mięciutki był w dotyku. Gładka, aksamitna sierść pełna cętek. Ale każdy bengal był przecież równie mięciutki. - Estetyczną i użytkową. Łatwiej będzie kliknąć w zapisane wcześniej zaklęcie niż wpisywać całą komendę, co ma zostać zrobione i w jaki sposób. Im dłuższa komenda, tym bardziej precyzyjnie zadziała - stwierdził i ponownie napił się kawy. gdzie był najbliższy Starbucks? Mógłby ją tam zabrać, że niby kawa się skończyła czy coś, a przecież przy zamawianiu bariści prosili o imię, żeby zapisać je na kubku. Genialne. Tylko będzie musiał ją przeprosić, wziąć prysznic i się ogarnąć. Rzucił krótkie spojrzenie czarnemu psu przy ścianie - który nadal postanowił nie wybudzać się z drzemki - mógłby być dobrą wymówką, że niby na spacer trzeba iść czy coś... - Ja to jestem praktykiem. Chyba że chodzi o magię nieokiełznaną, w jej przypadku wolałbym teorię, gdybym miał wybór. - Ale nie miał. Miał się jej nauczyć i koniec pieśni. Zamrugał kilka razy po jej ostatnim pytaniu, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią, albo jakby samo pytanie zbiło go z pantałyku. - Nie, sam przecież jestem czarownikiem - odpowiedział najpierw. - To tak przez kota. Mam go zabrać? Nie wyjaśnił absolutnie niczego. |
|
| Ophelia
| Temat: Re: Mieszkanie Damiena Pią Lip 05, 2024 2:07 pm | |
| - Można przygotować zabezpieczenie pochłaniające potencjalny wybuch. Jak chociażby... Na ochraniającej naklejce na ekran lub na etui, w zależności od tego od której strony pracujesz na tablecie. Oczywiście później byłaby potrzeba usunięcia samego pojemnika, który byłby niczym tykającą bomba czekającą na kolejny wybuch, ale nie pracujesz na żywym organizmie, więc nie powinno to być aż tak problematyczne - powiedziała na jego słowa o wybuchu w pokoju. Choć mogło się to tyczyć po prostu potencjalnego wybuchu, niezależnie gdzie. Podczas pracy czy przypadkiem, kiedy wprowadzi nowe zmiany w runach. W końcu czasem liczył się czas. Nie koniecznie tak jak przy zadaniu, które kot jej wyraźnie utrudniał. A jednak nie było po niej widać nawet odrobiny zdenerwowania, kiedy próby zapisania czegoś okazywały się być nieudane. W pewnej chwili nawet po prostu zaczęła traktować długopis niczym zabawkę dla kota, rzeczywiście go zabawiając. W końcu zwierzętom się nie odmawiało, kiedy potrzebowały uwagi. A może ona po prostu nie potrafiła odmawiać, kiedy nie widziała ku temu potrzeby? W końcu uzupełnić zapiski mogła również później. Pamiętała o czym rozmawiali. Pamiętała wszystko. - Istnieje wtedy ryzyko, że zwykli ludzie będą w stanie używać magii? Jeśli komendy zostaną przygotowane w pełni, a bateria i naładowanie będą na to zezwalać... W tej chwili jaki jest limit? Ile zaklęć możesz rzucić zanim tablet się rozładuje? - zapytała znów tonem, który nie oceniał - nawet jeśli wielu czarowników mogłoby wypowiedzieć te słowa z przerażeniem lub pogardą, ona po prostu zbierała informacje starając się jednocześnie zdobyć lepsze zrozumienie, co leżało na kolanach chłopca i nad czym pracował. - Teoria może być użyteczna przy nauce praktyki. Mam materiały na jej temat również. Masz miejsce do praktyki magii nieokiełznanej? Poza miastem, odludzie? - zapytała, bo w końcu nikt nie chciał, aby losowe wybuchy miały miejsce gdzieś w mieście. - Nie ma potrzeby. Odsunie się, kiedy będzie czuł. Mogę zapisać wszystko później z pamięci - powiedziała swobodnie, jakby jej pamięć mogła zapewnić jej podobną pewność wszystkich informacji co zapisywanie na bieżąco. Zawsze również mogła odtworzyć wspomnienie i wtedy odnotować wszystko jak najdokładniej. Cóż, w końcu w zakresie swojej pamięci była pewna. Była jej głównym powodem samej egzystencji. Bez niej nie byłaby użyteczna - zarówno dla ludzi, którzy stworzyli z niej ten pojemnik na wiedzę, ale i dla Conventusu. Choć w każdym z tych przypadków i ona czerpała, mogąc zbierać coraz większe zasoby magii... - Byłam świadkiem tworzenia przy użyciu rytuału pojemnika na magię, ale zarówno runy jak i sam przebieg mogą być bardzo ograniczone. Mogłabym pokazać ci to wspomnienie, gdyby mogło ci pomóc lub nakierować. Choć stanowczo woluminy i zapisy starożytne pomogą ci bardziej w zrozumieniu run. Wybacz, nigdzie się nie spieszysz dzisiaj? Może to zająć odrobinę czasu... - wyjaśniła, bo jeśli mogła komuś bez opłat użyczyć własnej wiedzy, był to ktoś czyim projektem była zainteresowana - czymś, czego jeszcze nie widziała. A jeśli Conventus sam przyglądał się poczynaniom Damiena, mogła z czystym sumieniem użyczyć mu pomocy nieodpłatnie. |
|
| Damien C. Allen
| Temat: Re: Mieszkanie Damiena Pią Lip 05, 2024 2:30 pm | |
| - Można, jak najbardziej. Wiesz, ja się dopiero tego wszystkiego sam uczę, to dosyć nowatorska dziedzina, powiedzmy, magii - bo sam jakoś pochopnie by tego wszystkiego co robił, magią nie nazywał. Za dużo było w tym wszystkim techniki. Sam przecież przekaźnik był urządzeniem elektronicznym, przerobienie go pod artefakt wymagało sporo precyzyjnej pracy na samej płycie głównej urządzenia. Trzeba było bardzo dokładnie wyryć runy, nie przerywając przy tym połączeń i nie uszkodzić żadnego nawet najmniejszego chipu. No i sama aplikacja została przez niego napisana, tablet został postawiony na Linuxie, żeby umożliwić łatwiejsze programowanie i kodowanie tego wszystkiego. No i Linux nie był nawet w połowie tak przyjemny w obyciu co Android, Windows czy IOS. A teraz Damien patrzył, jak Śnieżka bawi się z kotem na swoich kolanach i pozwala mu na taką swobodę. Damien by prostu zdjął go z kolan i rzucił mu piłeczkę, ale przeciez on Roberta miał na co dzień. Zapominał, że ma w domu taką dostojną i piękną bestię. - Teoretycznie tak. Ale tylko gdyby złamali hasło. A na to są marne szanse akurat - odparł lekko. Bo przecież był jedną z tych osób, które ustawiały najbardziej pojebane i długie hasła z masą znaków specjalnych, cyfr i liter małych i wielkich. Nie obawiał się jakoś szczególnie, żeby ktoś mógł sam z siebie takiego tabletu używać. - Eeee... ze trzy zaklęcia? I to tez nie jakoś szczególnie mocne. - Przed oczami na chwilę stanął mu obraz samego siebie siedzącego w pułapce koboldów, gdy tablet nie potrafił przenieść go w inne miejsce, bo brakowało mu mocy. Był prawie pewien, że tam ducha wyzionie. Potrząsnął głową. Jebał to pies, jak mawiał pewien nekromanta, przeżył przecież w ostatecznym rozrachunku. Uśmiechnął się nieco krzywo po kolejnym pytaniu i obrócił na chwilę na krześle, by odstawić kubek na biurko. - Całe przerażające zamczysko - mruknął równie krzywo i kwaśno. - Uczę się u Aireen. Pod jej okiem i nadzorem, więc wiesz. - Z drugiej strony czy nie byłoby dobrze mieć drugiego nauczyciela? Takiego, który przy porywie złości zrobi z nim co zechce? Śnieżka nie wyglądała na małostkową i wredną, nie była raczej taka, by uprzykrzać mu życie bez większego powodu. A Aireen jak najbardziej - wszystko dla swojej zabawy i wygody. - Ale czerpanie opinii z innego źródła wcale nie byłoby głupie. Głupie za to byłoby wchodzenie Pani Aireen w jakąkolwiek drogę. Przelotnie Damien zastanowił się, czy szlag jasny by ją trafił, gdyby próbował uczyć się tej konkretnej dziedziny magii pod czyimkolwiek innym okiem. Mogłaby pokazać mu wspomnienie - a Damiena wcale to nie zdziwiło. Przecież sam tak robił, gdy nawiązywał z kimś telepatyczną nić. Ale tylko wtedy, gdy było trzeba. Magiczni przeważnie doskonale potrafili wybierać, jakie emocje, słowa czy obrazy chcą pokazać, mieli w tym przecież fantastyczną wprawę. - Jasne, chętnie. Ale, jeśli pozwolisz i wybaczysz mi na chwilę, to chciałbym się chociaż ubrać i wziąć szybki prysznic. Niedawno wstałem i, tak szczerze, to w piżamie niewiele mi się chce. Doskonale. Weźmie prysznic, Śnieżka pokaże mu wspomnienie i się przejdą do Starbucksa - ot tak, żeby złapać kawę i porozmawiać o reszcie. |
|
| Ophelia
| Temat: Re: Mieszkanie Damiena Pią Lip 05, 2024 3:10 pm | |
| - Więc praktyka pozwala również na złamanie ich, jeśli pozwala teoria - powiedziała, bo w końcu każde ryzyko było ryzykiem, na które potencjalnie trzeba było się przygotować. Tym bardziej, kiedy mogłoby to sprowadzić jeszcze większe kłopoty na innych... - Aireen z pewnością chce mieć zrozumienie i kontrolę nad powstawaniem nowego rodzaju magii, nie dziwi mnie, że cię nadzoruje. Ale to wyłącznie potwierdza, że mogę użyczyć ci zasobów z archiwum, oraz moich własnych, jeśli będziesz potrzebował - stwierdziła bez większego zaskoczenia czy ekscytacji. Ani lęku, ani obaw że mogłaby wchodzić w drogę nauczycielce Damiena. Nie czuła obaw, kiedy nie miała intencji - a szczególnie nie złych, nie takich aby coś ukraść lub zagarnąć dla siebie. Ona chciała wyłącznie wiedzieć. Nie czuła potrzeby posługiwania się nową magią, nie czuła pokusy mocy czy czegokolwiek innego, aby opanować świat czy zaszkodzić samej Aireen - nie, aby była zdolna zaszkodzić komuś, kto przewyższał ją na tak wielu poziomach posługiwania się magią czy już swoim statusem. Chciała po prostu wiedzieć, niczym zbieracz nie potrafiący rozłączyć się z przedmiotami i wyrzucić śmieci, widzący nowy śmieć albo smok chroniący swojej góry skarbów, której nigdy nie zużyje. Wiedza była czymś, czego chciała. Jedyną rzeczą, której potrzebowała do pełni satysfakcji. Jak dziecko, które chowało się w książkach przed całym światem, chcąc zwyczajnie delektować się poznawanymi historiami. Była do tego uwarunkowana, że jej wiedza była cenniejsza od niej samej - że to było jedyne, po co powinna wyciągać dłonie. Może właśnie sama praca na rzecz Conventusu była zbawieniem? Mogła zajmować się właśnie wiedzą. W Birmingham, a może za kilkadziesiąt lat w innym miejscu - może jej obecność w jednym miejscu zostanie uznawana za zbyt podejrzliwą i zostaniem poproszona o podjęcie się warty w innym archiwum? W innym mieście, z nowymi potencjalnymi opcjami zdobycia wiedzy. - Żaden problem, poczekam - powiedziała, samej mając w końcu zajęcie na kolanach, które nie chciało nigdzie się odsunąć. A jej zdawało się to nie przeszkadzać. Choć w ogóle mało rzeczy zdawało się jej przeszkadzać. A długopis już zupelnie został poddany kotu. |
|
| Damien C. Allen
| Temat: Re: Mieszkanie Damiena Pią Lip 05, 2024 5:18 pm | |
| - Nie no tak, ale jak sprawdzałem, to programowi do łamania haseł zajęłoby to jakieś 200 lat. Także no. - Cóż za pewna siebie zuchwałość wkradła mu się w te słowa! Ale on nadal myślał w kategoriach ludzkich - że dwieście lat to rzeczywiście kawał czasu i nikomu by się nie chciało. Niby pamiętał o długowieczności - którą przecież sam był dotknięty - ale jeszcze jej nie widział. Za dziesięć, może dwadzieścia lat, gdy jego rówieśnicy będą mieli siwe włosy i zmarszczki, to wtedy mógłby zauważyć, że on sam nie zmienił się jeszcze ani trochę i wówczas dopiero zacząłby szczerze rozumieć, na czym ta cała długowieczność czy nieśmiertelność polega. Czas był względny. Dla każdego minuta była bardziej lub mniej cenna, dla niektórych dwa tygodnie były wiecznością, dla innych lat dziesięć, a dla innych wieczność pozostawała po prostu wiecznością, bezkształtną masa wypełnioną tykaniem zegara. - Aireen to jest przede wszystkim pierdolnięta - mruknął Damien cicho. Nikt o zdrowych zmysłach nie poważyłby się, żeby wypowiedzieć podobne zdanie na głos. A przynajmniej na pewno nikt nie powinien. - Ale jest dobrą nauczycielką, jeśli o praktykę chodzi. Do teorii, mam wrażenie, brakuje jej cierpliwości. - Myślami uciekł na chwilę do tego dziwnego wymiaru i krypnego jak nieszczęście zamczyska. Do rudowłosej czarodziejki o niebieskich oczach, w których ktoś zamknął cały wszechświat. Do wyrzeźbionego idealnie ciała, jakby wykuł je sam Michał Anioł. Więc szybko potrząsnął głowa, podnosząc się z miejsca, jakby chciał - niczym pies - otrzepać się z myśli o niej. - Dobra, to zaraz to obgadamy - powiedział do Królewny Śnieżki. Nawet nie połasił się o podejście do którejkolwiek szafki, drzwiczki same się rozchyliły i pomknęły pięknie w powietrzu za Damianem do łazienki.
Prysznic wziął krótki, zimny, taki żeby się po prostu dobudzić już całkiem i móc logicznie myśleć. Śnieżka była bardzo rzeczowa i drobiazgowa, więc wypadałoby pozbierać się do kupy. No to się zebrał na tyle, na ile potrafił. Pozbycie się piżamowego dresu też swoje robiło. Ale śpieszył się, dlatego wyszedł z łazienki z wciąż z lekka wilgotnymi włosami. Nie chciał pozostawiać Śnieżki zbyt długo samej, bo to wydawało mu się z kolei po prostu nieuprzejme. Z drugiej strony wcale jej nie zapraszał, wlazła mu do mieszkania i gdy już wyszedł, to sobie o tym przypomniał. Z całego tego zaskoczenia zapomniał nawet o tym, żeby się porządnie rozzłościć i może powarczeć, że nie włazi się tak o do cudzego domu, tylko puka na przykład. - W ogóle wiesz, po co wynaleziono drzwi i dzwonek do nich? - spytał najpierw, gdy wrócił już na swoje dawne miejsce przy biurku. Z tym że nie usiadł na krześle, tylko podniósł z niego powoli tablet i włożył go do pokrowca, który leżał na biurku.
Ostatnio zmieniony przez Damien C. Allen dnia Pią Lip 05, 2024 8:26 pm, w całości zmieniany 2 razy |
|
| Ophelia
| Temat: Re: Mieszkanie Damiena Pią Lip 05, 2024 5:59 pm | |
| - Jeśli ktoś zechce spędzić dwieście lat, zrobi to. Szczególnie, jeśli posiada ten czas - odpowiedziała, może tylko odrobinę nie rozumiejąc, dlaczego to miało być wyznacznikiem bezpieczeństwa.Ona nie była jeszcze tak wiekowa, ale inni byli. Sama Aireen, która nauczała Damiena przecież była starsza niż świat - a przynajmniej w oczach Ophelii, która liczyła zaledwie kilkaset parę lat. - Wyraźnie więc dobrała odpowiedniego ucznia dla siebie - stwierdziła, choć bez ziarna złośliwości, której można by było się spodziewać po każdym innym, czy lęku. Cóż, niekoniecznie chciała obrazić chłopca - a jednak, skoro sam obrażał kogoś pokroju Aireen, wyraźnie posiadał samobójcze życzenie. Lub brakowało mu oleju w głowie.
Zajmowała się kotem, który powoli po wszystkim już zasypiał na jej kolanach. Choć widząc to, dopiero wtedy postanowiła ostrożnie zdjąć go ze swoich kolan. Ten dopiero wtedy, niezadowolony, ruszył gdzieś się ułożyć - na co już Ophelia nie zwróciła uwagi, kiedy sięgała do torby po ściereczki wilgotne, ale i dezynfektant. Podobnie przy pomocy magii, z jej spódnicy powoli znikała sierść kota. Rulon z klejem sprawnie sobie ze wszystkim radził - a nawet nie martwiła się tym, że robiła to po prostu na środku mieszkania Damiena, nawet nie bardzo przejęta czymś tak prostym jak próba usiadnięcia gdzieś. - Do zapowiedzenia swojego przybycia, szczególnie kiedy mieszkanie lub dom są obszerne i domownik może nie znajdywać się w okolicy. Dodatkowo ludzie posiadają nawyk zakluczania drzwi wejściowych, więc tym sposobem muszą zjawić się przy drzwiach, aby potenjalnych gości wpuścić - powiedziała bez większego zrozumienia, że był to przytyk do sposoby, w jaki weszła. W końcu nie miało to do końca znaczenia w jej oczach. Jeśli ktoś może wejść, wejdzie. Tym bardziej, że nie uszkodziła mechanizmu w drzwiach. Gdzie więc miałby być problem? - Jesteś gotowy? - zapytała, poprawiając jeszcze swoją spódnicę, kiedy dość skrzętnie schowała zużytą chusteczkę razem ze zużytym plastrem z rulonu do plastikowego woreczka strunowego, odłożyła wszystko do swojej torebki, sprawiając wrażenie... dziwnej. I nieobytej z ludźmi. W końcu mogła zapytać, gdzie znajdywał się śmietnik. Tak samo jak wcześniej mogła zapukać. Ale ani jedno, ani drugie nie zdawało się dla niej naturalnym rozwiązaniem. Przepraszam, jeśli nie będzie zbyt wiele wyraźne. To wspomnienie jest dość stare, zwróciła się już przez telepatię, aby już po chwili Damien mógł dostrzeć zupełnie inną scenerię. Noc, gdzieś daleko za miastem, choć zdawało się być zupełnie jasno za sprawą księżyca i gwiazd. Śnieg zdradzał porę roku - ale również i perspektywa, z której spoglądało się na świat, mogła zdradzać wiek samego świadka wydarzeń. Symbole na ziemi, wyrysowane które zdawały sie być tylko częściowo wyraźne - jakby wzrok nie wiedział na czym dokładnie się skupić. Ziemią był lód. Symbole były w niej wyryte. Słowa - a raczej głos w oddali, był zagłuszany przez wiatr, ale wzrok obserwatora skupiał się na znakach, zupełnie jakby miał świadomość, że warto zapamiętać to, co było dookoła. Ziemia, na której były wyryte znaki, powoli zaczynała zmieniać się w szklaną taflę. Wzrok padł na dół, ukazując może kilkuletnią, czarnowłosą dziewczynkę, która była równie skrzętnie pokryta w runach. Przyglądała się im, każdemu symbolowi, który był na jej ciele rozrysowany w obiciu. Odczytywała, jakby starała się je zapamiętać. Szum wiatru, który zdawał się wzmagać, zagłuszał gdzieś w tle męski głos. Runy powoli stawały się wyraźniejsze, jakby zaczynały wżynać się w samą skórę dziecka, kiedy samo wspomnienie się zakończyło. - Jeśli będziesz potrzebował, mogę przygotować dla ciebie zapis tych run, ale jak wspominałam, trudno będzie uzyskać ich dokładny zapis. Ale może naprowadzić to zawsze na odpowiedni rytuał, lub samo połączenie run. |
|
| Damien C. Allen
| Temat: Re: Mieszkanie Damiena Pią Lip 05, 2024 6:48 pm | |
| Przewrócił tylko oczami na ten przytyk. A pod prysznicem zaczął się zastanawiać - tak szczerze i wnikliwie - czy jest pierdolnięty. Ewidentnie jednak spędził nad tym za mało czasu, bo doszedł do prostej konkluzji: nie był.
Zatrzymał się na chwilę, zamarł w czasie po prostu, gdy Śnieżka zaczęła recytować mu dokładną definicję nie tylko drzwi, ale i dzwonka. Przez krótki moment nie wiedział, co powiedzieć. I jak na to odpowiedzieć. - No, są też po to, żeby ich używać. Przecież nie wiedziałaś, co będę robił, czy kogoś jeszcze tu nie ma. Następnym razem: użyj jebanego dzwonka - burknął w końcu. Bo przecież równie dobrze mógł sobie porno, cholera jasna, oglądać przy kompie i najzwyczajniej w świecie konia walić. Nie po to zamki w drzwiach zostały zaprojektowane, żeby każdy mógł wejść o dowolnej porze i z byle pierdołą. Tego wtargnięcia i absolutnego braku poszanowania dla własnej prywatności nie planował puścić w niepamięć. A skąd. Będzie teraz poburkiwał o tym przy każdej jednej okazji, gdy tylko się spotkają. Skinął krótko głową. Wizje były dla niego równie naturalne, co branie oddechu - nie musiał o nich myśleć, by się pojawiały. Bo pokazywanie komuś swoich wspomnień po części to przypominało. Trzeba było tylko własnych myśli i emocji pilnować, żeby nie przemknęły po delikatnej telepatycznej nici do rozmowy niczym wścibski i nieproszony pająk. Śnieg. Runy. Na nich starał się skupić, kilka nawet rozpoznał, ale wyglądało to wszystko jakby napisane przez kogoś pomylonego w nieznanym języku dodatku. Damien aż tak nie ogarniał run. Tylko te podstawowe na dobrą sprawę. A to był wyczyn przecież, żeby elementarzem budować podwaliny pod nową sztukę magiczną. - Część rozpoznałem - odpowiedział, gdy szum wiatru ucichł, gdy wróciła już rzeczywistość. Niestety, on to nie miał pamięci fotograficznej, żeby to wszystko spamiętać i później w wolnej chwili przelać na papier. - O tak, bardzo się przyda. Mówiłaś coś o archiwum. Masz tam jakieś książki o runach? - spytał na koniec. W sumie fajnie tak zapamiętywać wszystko, co się przeczyta. Laska zrobiłaby furorę na uniwersytecie czy może jako jakiś prawnik, który zna wszystkie te kodeksy i tak dalej na pamięć. - Am. I masz może ochotę na kawę? - zadał jeszcze to jedno pytanie. Pytanie, które na celu miało jedno - imię. Bo to wcale nie tak, że nie mógł zapytać jak człowiek normalny. |
|
| Ophelia
| Temat: Re: Mieszkanie Damiena Pią Lip 05, 2024 7:19 pm | |
| Cóż, nie rozumiała do końca - tak samo jak tego, że inni potrafili mieć rzeczywiście gości. Nie docierały do niej te niuanse, które miałyby sprawiać, dlaczego po prostu wejście gdzieś miało nie być odpowiednie, czy dlaczego mogłoby komuś uprzykrzyć życie. - Dobrze. Będę pamiętać - powiedziała, jak gdyby nigdy nic - jak gdyby było to specyficzne życzenie ze strony Damiena, a nie minimum wychowania wymaganego od ludzi. Może też dlatego, że sama nie do końca rozumiała całego konceptu prywatności. I tego, co w tej prywatności ludzie będący sam na sam mogli być w stanie robić. Wiedziała, że jej własne wspomnienia, te najdawniejsze, mogły być zamazane i niewyraźne - mogły mieć zbyt wiele informacji, które trzeba było przeglądać wielokrotnie, aby coś z tego wyciągnąć. - Pracuję w archiwum Conventusu. Posiadamy zapiski na temat run, ale nie wszystkie. Choć uważam, że obszerniejsze informacje znajdziesz u mnie. Przejrzysz dokładnie, które informacje przydadzą ci się na początek i zdecydujesz, co będziesz chciał zabrać lub co sprawia największe kłopoty i w czym potrzebujesz dodatkowych materiałów... - powiedziała, jakby posiadała pełną prywatną bibliotekę informacji - co wcale nie było dalekie od prawdy. Po prostu... nie wyglądało to tak, jakby mogło się zdawać. - Jeśli posiadasz jakiś zeszyt, mogę ci teraz przelać do niego runy, które dopiero widziałe, i później opisać. Nie pamiętam dokładnych słów zaklęć, użytych podczas samego rytuału... Choć jestem pewna, że samo to będzie brzmieć inaczej na przedmiocie, a inaczej na żywym organizmie. Trzeba brać pod uwagę w jaki sposób runu muszą się wtopić w materię - wyjaśniła, a słysząc jego kolejne pytanie, pokręciła głową. - Nie, dziękuję, unikam kofeiny - powiedziała bez najmniejszego pomyślunku o tym, co właściwi znaczyło to pytanie. Czy było kurtuazją, że chciał poczęstować ją napojem, czy raczej... Cóż, wziął pokrowiec na sam tablet. Przebrał się, jakby był gotowy na to, aby wyjść z domu. Może obawiał się, że zwierzęta zaczną przeszkadzać? Przesunęła wzrok na psa. - Możemy wyjść do kawiarni, jeśli ty czujesz ochotę na kawę. Rozmawiać możemy swobodnie w publicznym miejscu, niekoniecznie na głos - stwierdziła spokojnie, obracając się samej i ruszając rzeczywiście w stronę drzwi. W końcu nie miało dla niej znaczenia to, gdzie dokładnie rozmawiali. |
|
| Damien C. Allen
| Temat: Re: Mieszkanie Damiena Pią Lip 05, 2024 8:49 pm | |
| Będzie pamiętać. Powiedziała to tak, jakby prosił o coś mało oczywistego i kompletnie z pizdy. Damien uniósł brwi i tak na nią przez chwilę patrzył w ciężkim milczeniu - znowu nie wiedział, co powiedzieć przez krótką chwilę. Ta jej dziwna bezpardonowość w słowach i bycie jakimś komputerem totalnie potrafiła zbić człowieka z pantałyku. - Spoko - odparł więc krótko. Skoro następnym razem zapuka, to dobrze. Ktoś kto recytuje dosłowne definicje ze słownika raczej nie ma kłopotów z pamięcią. Archiwum Conventusu. Nawet nie wiedział, że coś takiego po prostu istnieje, ale niewiele przecież wiedział o Conventusie. Znaczy, starał się no, coś tam mniej więcej ogarniać, ale przecież oni mieli tyle działających urzędów i komórek, że weź to spamiętaj. Trzeba by mieć pamięć absolutną, żeby to wszystko wiedzieć i każdego znać. On sam czytał kiedyś artykuł, że normalny człowiek może zapamiętać tak około sto pięćdziesiąt osób mniej więcej, a innych zapomina. Chyba się do nich zaliczał, jeśli to była prawda. - Eee... tak, czekaj chwilę, znajdę - odparł i podszedł do biurka, by z szuflady wyciągnąć szkicownik i ołówek automatyczny. Przerzucił tylko zarysowane już kartki - bo przecież były tam rysunki, które wolał, żeby nie były zapamiętane czy widziane przez kogokolwiek - i podał ten zestaw Śnieżce. Zaraz po tym talerz z niedojedzoną jajecznicą i kubek przefrunęły ślicznie przez pokój i same opróżniły swoją zawartość - do zlewu i śmietnika - i się po prostu umyły oraz umiejscowiły na zmywarce. - Może sobie no, usiądź do tego rysowania. - Wskazał jej z tymi słowami swoje fantastyczne gamingowe krzesło, które kosztowało małą fortunę. Długo na nie odkładał. Bardzo długo. Ale było naprawdę wygodne i można było je ustawić pod każdym względem pod siebie. Unikała kofeiny. No i szlag jasny trafił cały plan, wszystko w pizdu. Przecież nie mógł jej tak po prostu zapytać - nie po takim czasie. Bo przecież się zapamiętywało takie rzeczy, a jemu jakoś umknęło. Ale podawała tak wiele informacji na raz, że miał absolutne prawo! A po chwili zbawienie! Zgodziła się! Damien rozpromienił się wewnątrz, że właśnie uniknął bardzo żenującego - jego zdaniem - pytania. - Jasne. Niedaleko jest Starbucks. Mają też czekoladę czy herbatę, ciastka. - Będzie musiał namówić ją na jakiś napój. Jakikolwiek, cholera jasna. |
|
| Ophelia
| Temat: Re: Mieszkanie Damiena Pią Lip 05, 2024 9:45 pm | |
| Nie miała problemów z pamięcią - może nawet zapamiętywała zbyt dokładnie i wszystko, jakby od tego zależało jej życie. A trochę zależało przez większość jej życia. Nie wertowała kartek nawet przez moment, a tym bardziej nie sięgała po ołówek, aby zapisać same runy, które znała - które musiała znaleźć w odpowiednim tomie. Te, które były wtedy na niej użyte - znalazła książkę, z której mogła dopasować te odpowiednie, a które dość prędko pojawiały się na stronach. Jedyne co musiała to je opisać... - Dziękuję, już kończę - odpowiedziała po ofercie Damiena, kiedy nawet nie ruszyła się w stronę krzesła. Nawet nie użyła ołówka, a zamiast tego otworzyła podany szkicownik, pokazując mu w środku rzeczywiście runy. Teraz jedynie musiała je opisać, a to już mogła zrobić ręcznie, kiedy znajdą się w kawiarni. Zresztą, jak dużo czasu zajęłoby jej ręczne rozrysowanie run? Łatwiej byłoby znaleźć wolumin, gdziekolwiek i jakikolwiek, nawet gdyby zawierał w sobie błędy i wymagało to poprawiania... Zamknęła szkicownik, wkładając go do swojej torby. - Opiszę je już w Starbucksie - powiedziała, wiedząc że będzie musiała przełożyć te informacje na bardziej... Przystępne sformułowania. Szczególnie, jeśli miała do czynienia z kimś, kto przyznawał się do potrzeby pomocy z zakresu run.
✶ PAŁAC PAMIĘCI - pamięć absolutna pozwalająca użytkownikowi na przechowywaniu dokładnych i wielu informacji na temat miejsc, przedmiotów. Dokładna znajomość zapisów pozwala na natychmiastowym przelaniu treści na inną, dowolną powierzchnię. Zapis jest wtedy magiczny i trudny do zmazania czy zniszczenia tradycyjnymi metodami - potrzebna jest do tego magia.
Zt x2 |
|
| Sponsored content
| Temat: Re: Mieszkanie Damiena | |
| |
|
| |
Similar topics | |
|
| |
|