Posiadłość Dominga Salvadora
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 11, 12, 13  Next
Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptyNie Lis 12, 2023 5:38 am

- Żaba w blenderze - odpowiedziała z trudem. Nabrała od razu powietrza i zacisnęła usta, bo właśnie była wybitnie zajęta duszeniem się ze śmiechu. Aż się trzęsła od tego wstrzymywanego herkulesową siłą śmiechu. Cały czas przy tym patrzyła na swojego telefonicznego rozmówcę - który jednocześnie był rozmówcą twarzą w twarz.

_________________
mood

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptyNie Lis 12, 2023 5:40 am

Przez długą chwilę patrzył na nią z ogromnym niezrozumieniem wypisanym na twarzy, a kiedy w końcu dotarł do niego sens żartu, między brwiami czarnoksiężnika pojawiła się pionowa zmarszczka.
– Ojej, biedna żaba – odpowiedział bardzo poważnie. – Musiało ją strasznie boleć.

_________________

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptyNie Lis 12, 2023 5:44 am

No i się nie śmiał. Więc i Cece przestała - chociaż wiele to pewnie miało związku z samą żabą i pytaniami o nią. Też zmarszczyła brwi.
- Ale nie ma żadnej żaby - oznajmiła najpierw i przekrzywiła głowę w stronę telefonu, jakby chciała jeszcze lepiej słyszeć. - To taka wymyślona żaba. Jak baba u lekarza, ale żaba i nie u lekarza.

_________________
mood

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptyNie Lis 12, 2023 5:49 am

Nie było żaby, baby ani lekarza u lekarza czy też w ogóle gdziekolwiek, była tylko leżąca przed nim Cece i wyglądało na to, że całkiem jej tam wygodnie, a tymczasem Domingowi zaczynały już cierpnąć nogi. Uznał, że to bardzo wygodne tak sobie poleżeć na podłodze, więc na kolanach przeszedł kawałek i położył się obok kobiety na parkiecie, cały czas z telefonem przy uchu.
– A po co żaba i baba mieliby iść do lekarza? – zapytał w końcu, obracając głowę w stronę Łowczyni. Z tej odległości i perspektywy dziewczyna wyglądała tak, jakby cała się składała z oczu, nie istniało nic innego, ciało i twarz to tylko koncepcja. – Ojej, czemu ty masz same oczy? – zmartwił się więc Domingo.

_________________

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptyNie Lis 12, 2023 5:56 am

Cecilia przytaknęłaby zgodnie, że podłoga to fantastyczny wybór. Doskonały. Dużo lepszy niż jakieś tam sterczenie na kiju czy chodzenie. W ogóle kto wymyślił, żeby chodzić na takich gwoździach ja te, które miała na nogach? No dramat absolutny.
- Jakby byli cali w muchach... - zaczęła powoli i w zamyśleniu. - ... to by byli zmuszeni - zakończyła tę pierwotną myśl bez żadnego nawet chichotu. Bo niby znała ten żart, ale jakiś taki teraz wydawał się znacznie głębszy niż normalnie. Jakby to była ubrana w żart wielka idea filozoficzna. Zamrugała kilka razy na kolejne pytanie. Szybciutko. - A z czym mam je mieć? - zapytała zaniepokojona. Coś było nie tak z jej oczami? Sama była gotowa się zmartwić. - Znaczy mam soczewki.
Ramię w ramię, telefon przy uszach. No i otwarte okno, przez które wpadało chłodne jesienne powietrze, a jakże.

_________________
mood

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptyNie Lis 12, 2023 6:01 am

Był w takim stanie, że bardziej skomplikowane punchline'y kompletnie go omijały, zupełnie jakby był niewidzialny, po prostu przechodziły obok i nie zwracały na niego uwagi. Kompletnie nie wyłapał związku między muchami a byciem zmuszonym, potraktował to bardzo dosłownie. Skoro byli cali w muchach, to musiało im coś dolegać, pewnie coś ze skórą, może używali larw much do pozbycia się zgnilizny? Domingo tylko pokiwał głową, bo to przecież było bardzo logiczne.
– Z twarzą na przykład – odpowiedział za to na rewelacje o oczach, które sam zaczął. – Zazwyczaj twarz się bardzo przydaje, żeby nosić oczy.

_________________

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptyNie Lis 12, 2023 12:06 pm

- O? - zaskoczona jeszcze bardziej wolną dłoń uniosła do swojej twarzy i położyła palce na policzku. Sprawdzała ewidentnie, czy twarz jest nadal na swoim pierwotnym miejscu, czy aby gdzieś jej nie wyparowała w tak zwanym międzyczasie. Palcami przejechała po policzku - jednym i drugim - po nosie, zatrzymała je dopiero na ustach. - Ale ja mam twarz, no co ty - odparła z czymś co można by nazwać oburzeniem nawet. Przecież wszystko było absolutnie na miejscu, tam gdzie być powinno. Przełożyła telefon do drugiej dłoni i położyła go dosłownie pod głową, aby na pewnie nigdzie jej już nie wypadł ani nie zniknął. W końcu miała tam rozmówcę na linii. - No patrz - już nie musiała się obawiać o przemieszczenie komórki, więc namierzyła rozbieganym wzrokiem swój cel. Najpierw spojrzeniem, a później palcami. Owinęła je dookoła nadgarstka Dominga i pociągnęła, żeby tę jego dłoń położyć na swoim policzku. - Mam twarz, normalnie, jak każdy - oznajmiła jeszcze zaniepokojona. Bo niby wiedziała, że ma twarz - jak każdy, sama powiedziała tak przed sekundą - ale teraz chciała jeszcze faktycznego słownego potwierdzenia, bo najzwyczajniej nie była pewna, czy aby się nie pomyliła.
Proste.

_________________
mood

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptyNie Lis 12, 2023 8:00 pm

Obserwował te oględziny, ale jakoś trudno było mu utrzymać skupienie na temacie twarzy. Albo oczu. Albo oczu bez twarzy. Podłoga była taka wygodna i taka płaska, rozciągała się dookoła jak równiny prerii, czuł, że jeśli tylko zamknie oczy, to te równiny zabiorą go w jakąś daleką podróż, jakby zjeżdżał na ślizgawce, tylko że w poziomie i w nieskończoność. Dopiero palce na jego własnym nadgarstku i dotyk miękkiej, ciepłej skóry pod jego własnymi palcami przyciągnęły go z powrotem.
– Jaka ty jesteś mięciutka – powiedział z niekłamanym zachwytem i zaczął muskać jej policzek całą dłonią, tak bardzo delikatnie, bardzo subtelnie, prawie że w powietrzu. – Jak brzoskwinka. Brzoskwinie są bardzo mięciutkie. Ciekawe, czy da się zrobić pizzę z brzoskwiniami zamiast ananasa.

_________________

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptyNie Lis 12, 2023 8:23 pm

Skupienie w stanie ciekłym, przelewało się przez palce niczym woda. Co udało się je złapać na krótką chwilę, tak zaraz wyciekało szczelinami między palcami, z tym nawet nie dało się skutecznie walczyć.
- Jest pizza z bananami - oznajmiła poważnie, chociaż oczy trochę przymknęła. Skoro istniał włoski placek, na którym kładziono banany i ananasa, czemu miałaby gdzieś nie istnieć taka właśnie z brzoskwiniami. Takimi z puszki, w syropie. Mięciutka jak brzoskwinia, rozproszona niczym cząsteczki światła. - To czemu nie z brzoskwiniami? - dodała jeszcze. Oczy same się jej zamknęły. Nijak nie miała na to wpływu. Idiotyczna głupawka odsunęła się gdzieś na bok, a podłoga stała się niczym wyborny materac. Jeszcze ten delikatnie muskany policzek! - Ej, Domingo - mruknęła do telefonu. Wypuściła jego nadgarstek ze swojej dłoni, by przesunąć ją do swoich ust. Ziewnęła. A jakże. - Muszę kończyć. - W sensie rozmowę telefoniczną. Bo przecież powieki były za ciężkie, żeby je w ogóle utrzymać otwarte bez problemów.

_________________
mood

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptyNie Lis 12, 2023 8:30 pm

Był we własnym świecie, a świat ten właśnie się skurczył do zakończeń nerwowych na opuszkach palców i tego delikatnego policzka pod nimi. Czuł się trochę jak na molly, tylko bardziej i jednak odrobinę inaczej. Bo teraz jeszcze wydawało mu się, że spod jego palców wydobywają się maleńkie iskierki, trochę jak takie kreskówkowe gwiazdeczki. Bardzo ładnie to wyglądało.
– Z bananami to trochę fujka – stwierdził absolutnie szczerze. Nawet spizgany Domingo nie miał ochoty na pizzę z bananami. To brzmiało jak jakaś ostateczna abominacja. – A, dobra, ja w sumie też, mam ważną Cece do miziania – odpowiedział do telefonu i rozłączył się. Cece pod jego palcami była trochę ważniejsza od Cece w telefonie, bo Cece w telefonie nie rozsiewała maleńkich, błyszczących gwiazdek. Położył telefon gdzieś obok na podłogę, nawet nie patrząc dokładnie gdzie, i obrócił się. Już nie leżał na plecach, leżał na boku, przodem do Łowczyni, jakby ona była słońcem, a on spragnionym światła słonecznikiem.
Albo gwiazdek. Tak.

_________________

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptyPon Lis 13, 2023 4:26 am

- Ciao caro, dormi bene - powiedziała cicho do słuchawki, zanim przesunęła telefon po podłodze ponad swoją głowę. I tak leżała już na boku od jakiegoś czasu,.już na samym początku poleciała na bok niczym wyjątkowo mało powabny wór.
Nie widziała żadnych gwiazdek, ale z pewnością by się zgodziła, że mizianie Cece pod ręką jest lepszym rozwiązaniem niż niemizianie żadnej - zwłaszcza w stanie względnej nieważności. Nawet ta podłoga, która nie tak dawno była monolitem, stała się wyjątkowo mało stabilna. Cecilia miała wrażenie, że znaleźli się na wyjątkowo mało stabilnej łodzi i to niechybnie podczas sztormu.
- Si, chociaż tyle jesteś mi za to - wykonała nieokreślony kolisty ruch dłonią - winien.
Chodziło jej o mizianie - że skoro i tak życie jej się pochrzaniło na potęgę i już zabiła dla niego Łowcę, to niechby chociaż miział prawdziwie porządnie. Ale musiała otworzyć oczy, przynajmniej trochę, helikopter wchodził zdecydowanie za bardzo. Calutki świat wirował pod zamkniętymi powiekami, a oni stali się absolutnym centrum tego nowego wszechświata.
- Jak mnie zamkniesz znowu w tej, ahm, piwnicy, to mi kwiatki umrą - oznajmiła kompletnie poważnie.
Były rzeczy ważne. Były ważniejsze. No i były jeszcze paprotki.

_________________
mood

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptyWto Lis 14, 2023 8:27 pm

Nie znał włoskiego, ale widział w życiu wystarczająco wiele filmów, by wiedzieć, że właśnie został nazwany kochanym. Albo kochankiem. Albo coś w ten deseń. W każdym razie, cieplej się zrobiło w tym zjaranym serduszku nekromanty, na tyle, że w jego mniemaniu Cece z telefonu też zasłużyła na mizianie. Ale że miał przed sobą tylko Cece nie z telefonu, to musiała wystarczyć i przekazać wrażenia tej drugiej. Domingo przesunął się i dołożył drugą dłoń na drugi policzek. Gwiazdki po drugiej stronie miały śliczny, różowy kolor. Taki pastelowy.
– Ale co i za co jestem winien? – zapytał lekko zmieszany, bo za cholerę nie mógł sobie przypomnieć, czy faktycznie coś zrobił czy nie. Zaraz mu to zresztą wypadło z głowy, bo iskierki pod jego palcami były zbyt ładne, żeby zawracać sobie głowę czymkolwiek innym. Kciukiem lewej dłoni przesunął w dół jej policzka i w bok, aż palec wylądował na jej dolnej wardze. Była miękka w dotyku, bardzo przyjemna, i siała teraz iskierkami nie tylko w kształcie gwiazdek, ale i serduszek. – Jakie piękne – wymknęło mu się cicho. – Jakiej piwnicy, po co miałbym cię tam zamykać, jak tutaj masz pełno gwiazdek – wyjaśnił jeszcze z prostotą.

_________________

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptyWto Lis 14, 2023 10:55 pm

Odblokowała ścieżkę pamięci, która prowadziła jasno do celu swojego przyjścia - mignęła niczym urwana klatka cała ta kotłująca się wściekłość i bezradność, ale to był tylko krótki przebłysk. Nie musiała widzieć żadnych gwiazdek, by wirowało jej w głowie. Machnęła tylko metaforyczną ręką, tak senna i rozkojarzona uznała, że wścieknie się jutro. Uwolni cały ten gniew, urażony i przerażony tygrys wybudzi się ze swojego płytkiego snu i rozszarpie pazurami pętające go więzy.
Ale to już jutro. Albo za chwilę. Niechby tylko dał jej pięć minut, może dziesięć na krótką drzemkę, powieki ciążyły jej straszliwie pod ciężarem doczepionych sztucznych rzęs. Ciepłe dłonie na skórze zostawiały przyjemnie mrowiący ślad na policzkach.
- Och... za tego Łowcę - mruknęła tylko cicho, nie wdając się już absolutnie w żadne szczegóły. Zostawiała to tej późniejszej Cecili. Ta obecna zamknęła oczy i westchnęła głośno, gdy kciuk wylądował na jej dolnej wardze. - Helikopter, nie gwiazdki - dodała jeszcze sennie głosem przypominającym już bardziej szept.
Nic tam że podłoga. Nic tam że listopadowy wiatr wdzierał się przez okno ze swoim chłodem i wilgocią. Nic tam że świat wirował jak rozpędzona karuzela. Zacisnęła jeszcze lekko palce na nadgarstku gładzącej jej policzek dłoni, mięciutko i powolutku osuwała się w sen.

_________________
mood

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptyWto Lis 14, 2023 11:05 pm

Nie miał pojęcia, o czym mówiła, i nie wiedział nawet, czy to przez to, że był tak tragicznie spizgany – bo z tego akurat doskonale zdawał sobie sprawę – czy dlatego, że faktycznie nic nie zrobił, a ona znowu sobie coś ubzdurała. Chwilę nad tym się zastanawiał, ale gwiazdki i serduszka znowu go rozproszyły.
– Tu nie ma helikopterów, ale wydaje mi się, że za tobą stoi smok – powiedział całkiem poważnie, kompletnie jednak nieprzejęty tym, że w jego salonie może sobie stać smok. Normalna rzecz przecież.
Jeszcze chwilę tak ją miział, obserwując magiczne iskierki, zanim zorientował się, że Cece po prostu zasnęła. Może spróbowałby ją podnieść i przenieść chociaż na sofę, ale bał się, że nawet bez niej na rękach po prostu się przewróci. Wstawanie było turbo ciężką misją, więc jej zaniechał. Może później. Po prostu przysunął się do niej i przyciągnął ją bliżej do siebie, zamykając ją w swoich ramionach. Wtulił twarz w jej włosy, czuł lekki zapach szamponu i jakiegoś lakieru. Nie wiedzieć kiedy i jak, jego również zmorzył sen.

* * *
Obudziły go trzy rzeczy. Po pierwsze, miał ścierpnięte ręce. Zwłaszcza prawą, na której leżeli oboje. Po drugie, w powietrzu unosił się zapach... spalenizny? Zmarszczył brwi.
A po trzecie – Filip dobijał się do niego mentalnie z jakimś raportem. Wpuścił go i zaraz otworzył szerzej oczy. Delikatnie odsunął od siebie Cece i ostrożnie wstał, a potem na złamanie karku pobiegł do kuchni.
Bo zasnął, kiedy jego magia robiła pizzę. Więc teraz miał tak jakby pożar w kuchni.

_________________

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptySro Lis 15, 2023 12:25 am

To był mocny sen, trwały, twardy, pozbawiony przy okazji jakichkolwiek snów. Helikopter odleciał ku wielkiej przygodzie. Nie miała pojęcia, jak długa była ta drzemka. Przebudził ją przede wszystkim chłód płynący z wciąż otwartego okna. Syntetyczne futro zsunęło się jej z ramion, a i tak nie dawało żadnej konkretnej ochrony, miało mieć walory głównie estetyczne.
Otworzyła powoli oczy i zmrużyła je od razu - nie, żeby było jasno, po prostu po otwarciu ich zaatakował ją obrzydliwy pulsujący ból głowy. I suchość w gardle. Leżała tak jeszcze chwilę, nim ociężale zaczęła się podnosić. Wsparła się jedną dłonią o podłogę, drugą zaś przyłożyła do czoła. Wiedziała, gdzie jest. To wcale nie tak, że kompletnie niczego nie pamiętała. Nie było też tak, że magicznie wytrzeźwiała, po prostu proces się rozpoczął.
Zawroty głowy z lekka ustały, pozostał piasek w ustach i dudnienie w skroniach. Skrzywiła się sama do siebie. Musiała napić się wody. I, najlepiej, po prostu wrócić do domu. Nawet nie miała siły się porządnie wściekać.
Najpierw oderwała dłoń od czoła i zaczesała skłębione włosy do tyłu, nim podjęła najważniejszą decyzję - zdjęła buty. Były tandetne i diablo przez to niewygodne. Dopiero po tym podniosła się już do pozycji stojącej, poprawiła to okropne białe futro i potarła ramię wolną dłonią, by się z lekka rozgrzać. Albo chociaż spróbować.
Powolnym krokiem z lekka wciąż mrużąc oczy ruszyła w stronę kuchni - w stronę wody. Mimochodem, tak gdzieś obok, pomyślała nadąsana, że cholerny padalec mógł chociaż przenieść ją na cholerną kanapę czy cokolwiek. Z butami w jednej dłoni obróciła się tyłem do drzwi, by łokciem nacisnąć klamkę - nie chciała przestać obejmować się ramionami, nadal było jej po prostu zimno - i tak właśnie weszła do kuchni. Tyłem.
Zatrzymała się jednak od razu za nimi.
- ... wybrałeś papieża? - zapytała. Bo dym. No i nadal tak całkiem jej nie zeszło, nie oszukujmy się.

_________________
mood

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptySro Lis 15, 2023 12:39 am

Stał tak chwilę, dumając, co zrobić. Magią, zwłaszcza w tym stanie, średnio by mu poszło ugaszenie pożaru. Straży pożarnej na tym etapie jeszcze nie trzeba było wzywać, ale było coraz bliżej do tego, bo piekarnik się fajczył aż miło. Miał lekkie kłopoty z myśleniem, bo spizganie wcale mu jeszcze nie przeszło tak całkiem. W końcu uznał, ze jest tylko jedno rozwiązanie – takie zresztą było jego rozwiązanie na większość bolączek – a mianowicie: zombie. Kiedy już postanowił, od razu wezwał do siebie posiłki, każąc im zabrać ze sobą gaśnicie. Było ich kilka, zwłaszcza w drugim budynku, bo Salvador ściśle przestrzegał wszelkich przepisów.
Kiedy Cece weszła do kuchni, umarlaki już prawie ugasiły ogień, ale dym, jeszcze przed chwilą czarny jak noc, przez gaśnice zszarzał, mieszając się z zawartym w nich proszkiem. Domingo odwrócił się do Łowczyni.
– Tak, habemus papam – odpowiedział beznamiętnie, ale kąciki ust mu drgały nieokazanym uśmiechem. – Wyspałaś się? Chyba nie będzie pizzy.

_________________

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptySro Lis 15, 2023 12:58 am

Spojrzała na mały-wielki pożar przy piekarniku, na dogaszające coś zombie. Drobna zmarszczka pojawiła się jej między brwiami, ale niekoniecznie już pytała o to dalej. Nie miała pojęcia o żadnym zdalnym rozkazie zrobienia pizzy przy pomocy magii, przecież Domingo absolutnie niczego na ten temat nie mówił.
Właśnie, Domingo. Spojrzała na niego, ale tylko na chwilę. Sekundę, może dwie, nim wzrok umknął jej do szafek, w których mogłaby znaleźć cholerne szklanki. Była zmęczona, wciąż i wciąż, skronie pulsowały tępym bólem, a w dodatku wraz z ulatniającym się z jej krwi alkoholem, ponownie musiała stawiać czoła rzeczywistości. A tego nie chciała, och, na Boga, jak bardzo tego nie chciała.
- Nie - odpowiedziała krótko, zacieśniając uścisk palców na paskach białych brokatowych butów. Podeszła szybkim krokiem do mebli kuchennych i otworzyła jedną z szafek. - Muszę napić się wody - dodała jeszcze, zamykając szafkę, którą otworzyła. Żadnej cholernej szklanki. Otworzyła więc kolejną. Alkohol dodawał odwagi we stawianiu czoła lękom. A zamordowany przez nią samą Łowca przerażał ją bardziej, niż cała magia tego świata. - Świetnie. Nie jest potrzebna - tyle w temacie pizzy. Zlokalizowała finalnie półkę i złapała jedną ze szklanek, nawet nie pytała o żadną butelkę czy wodę mineralną, a po prostu podeszła do zlewu, by nalać sobie wody z kranu.

_________________
mood

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptySro Lis 15, 2023 1:06 am

Miał nieprzyjemne wrażenie, że coś się zmieniło, ale nie miał pojęcia co, nie był jeszcze wystarczająco trzeźwy. Kolory nadal wydawały mu się żywsze niż zazwyczaj i cudnie wirowały w przestrzeni, a to wcale nie pomagało w skupieniu się. Zaraz, a tak właściwie to po co Cece tu przyszła...? Domingo zmarszczył brwi, intensywnie myśląc i próbując sobie przypomnieć, jak się tu w ogóle znalazła. Było w to zamieszane jakieś rzucanie cegieł, ale jaki był powód – nie miał zielonego pojęcia. Bez słowa podszedł do lodówki i wyciągnął z niej dużą butelkę mineralnej. Podszedł z nią do Cecilii.
– Masz, nie pij kranówy, jest tu obrzydliwa, będzie cię bolał żołądek – powiedział rzeczowo i podał kobiecie butelkę. Przez chwilę tak patrzył na nią, mętnie przypominając sobie, że chyba miała na skórze jakieś iskierki. A może tylko mu się to śniło? Wyciągnął rękę w stronę jej policzka, ale zrezygnował wpół gestu. Już nie był taki bezpardonowy. Nie wiedział, czy mu wolno. Wcześniej chyba była na niego wściekła. – Ja tam bym zjadł. Ale chyba odpuszczę sobie pieczenie następnej, po prostu zamówię. Zjesz? Może w końcu dokończymy tego Władcę Pierścieni.

_________________

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptySro Lis 15, 2023 1:33 am

Nie wiedziała, co ze sobą zrobić - żaden był z niej wielkie polujący inkwizytor, była tylko tropicielem, a tropiciele unikali przecież konfrontacji, jeśli tylko mogli. Trzeźwiejąc nie miała ochoty wcale się konfrontować, miała ochotę za to uciec do swojej własnej nory i ponownie się w niej zamknąć albo czekać, aż Łowcy w końcu się zorientują, że ich po prostu zdradziła.
Odstawiła napełnioną kranówką szklankę na blat i wzięła butelkę. Odkręciła ją powoli i bez słowa, wpatrywała się w blat szafki niczym w sacrum. Wcale a wcale nie chciała patrzeć na Dominga, ponownie czuła się niczym zamknięta w klatce. Nawet jej oprawca był taki sam, co i ostatnio, po prostu tym razem nie więził jej fizycznie w piwnicy.
Napiła się wody. Była doskonale orzeźwiająca, zimna, była dokładnie tym, czego potrzebowała.
- Nie. Muszę wracać - odpowiedziała krótko, szybko, niemal panicznie. Władca Pierścieni nie brzmiał źle, to był doskonały film. Powinna go obejrzeć, oglądać w kółko, aż się wyrówna na sferze psychicznej.

_________________
mood

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptySro Lis 15, 2023 1:41 am

Nie patrzyła na niego, to mu jasno powiedziało, że coś było mocno nie tak, nawet zamroczenie marihuaną nie było teraz w stanie tego odsunąć na bok i ukryć przed nim. Było jednak w stanie dodać mu odwagi do zrobienia tego, co po prostu zrobić chciał. Podszedł bliżej. Stanął za nią i objął ją w pasie, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie, jakby robił to codziennie.
Nie była.
– Zostań, nie chcę, żebyś się tłukła po nocy przez to cholerne miasto. Wytrzeźwiej chociaż – powiedział cicho, opierając się czołem o tył jej głowy. Znów poczuł zapach szamponu i lakieru, tylko teraz do jego nozdrzy dotarł jeszcze słaby zapach dymu tytoniowego. Przypomniało mu to, że chciało mu się palić. Znieruchomiał zupełnie nagle i absolutnie idealnie, gdy przypomniało mu się jeszcze coś innego. – Mam coś twojego. Coś, co zgubiłaś na balu. Martwiłem się o ciebie – powiedział z lekkim wyrzutem.

_________________

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptyCzw Gru 21, 2023 7:34 pm

Nie odkupiła jeszcze w żaden sposób swoich win. Nie odpracowała odebranego bezprawnie życia, nie odpokutowała swojej zdrady. Nie zapłaciła też za śmierć, którą Watykanowi bezpodstawnie odebrała, a która należała do Łowców. Domingo stał tuż obok, był żywym świadectwem wszystkich ideałów, które roztrzaskała na drzazgi tamtej jednej nocy. Wszystkie lata oddanej pracy, szkolenia, wiary - wszystko to na nic i po nic. Wszystko po to, by mogła to porzucić dla kaprysu, przez swoją własną nieodpowiedzialność i wahania. Powinna była zakończyć tę sprawę dawno temu, wówczas nic takiego nie miałoby miejsca.
Zamarła w miejscu, gdy poczuła te obejmujące ją ramiona. Ten tak czuły w swojej prostocie gest, rzeczy naturalniejsza niż wschód słońca. Tak ludzki, tak przecież normalny - ale teraz wzbudził w niej wyrzuty sumienia. Ciężar na barkach, który giął jej kręgosłup i miażdżył kości.
To właśnie kupiła. Wymieniła życie jednego ze swoich braci na chwilę niepoprawnej czułości, na coś co i tak nie miało racji bytu.
- Nie, muszę wracać - powtórzyła, próbowała nadać swojemu tonowi więcej mocy, stanowczości. Próby te jednak spełzły na niczym, jej głos był cichszy gotów do złamania się w każdej sekundzie. Żaden bezsprzeczny komunikat, paniczna niemalże prośba.
Zimny dreszcz wewnątrz, bryła lodu opadła jej na żołądek. Coś co zgubiła na balu? Godność? Wiarę?
- ...mój nóż? - zapytała jeszcze ciszej, głos zadrżał jej w tych dwóch krótkich słowach. Nie mogła go znaleźć po powrocie. Była tym równie przerażona. Mogłaby dłoń sobie odciąć z pewnością, że wyrwała ostrze z szyi Alexandra, ale później im dłużej o tym myślała, tym bardziej nie była tego pewna. Zacisnęła mocniej dłoń na butelce, plastik zatrzeszczał niezadowolony z takiego obrotu sprawy.

_________________
mood

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptyCzw Gru 28, 2023 9:47 pm

Była coraz cichsza, coraz mniejsza. Jej obecność tutaj była coraz mniejsza. Nie miał pojęcia, czym było to spowodowane – przecież nie wiedział ani o trupie Łowcy, ani tym bardziej kto był przyczyną jego śmierci. Wiedział tylko, że tam, na tym cholernym balu, Cecilia zniknęła, a potem odezwał się do niego Conventus i oddał mu jej nóż. Teraz miał to zdarzenie w głowie bardzo wyraźne, przywołało w nim to samo ukłucie niepokoju, co wtedy, z jedną tylko różnicą, choć dość zasadniczą – teraz wiedział dokładnie, gdzie jest jego Łowczyni. Była całkiem żywa, stała praktycznie nieruchomo w jego ramionach. Objął ją mocniej, ciaśniej, bojąc się, że jak tylko mrugnie, ta nikła obecność do reszty zagubi się w przestrzeni i czasie.
– Tak – odpowiedział równie cicho, co ona, choć tak naprawdę miał ochotę krzyczeć. Nawrzeszczeć na nią, że co ona wyprawia, czemu się tak podkłada organizacji, która – gdyby tylko chciała – pewnie bez problemu sprzątnęłaby z powierzchni Ziemi cały Watykan wraz z przyległościami. Chciał złapać ją za ramiona i potrząsać mocno dopóty, dopóki nie powiedziałaby mu, gdzie wtedy zniknęła i dlaczego pieprzona Aireen, najpotężniejsza czarownica na świecie, miała jej nóż. – Zgubiłaś go na balu. Chyba – powiedział jeszcze ciszej. Nie chciał jej straszyć, choć pewnie i tak niespecjalnie by się przejęła, ale musiał ją jakoś ostrzec. – Zainteresowałaś sobą Conventus. Musisz na siebie uważać.

_________________

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptyCzw Sty 04, 2024 11:42 pm

Conventus się nią zainteresował.
Jak niewiele to dla niej znaczyło. Jak mało to zainteresowanie było warte. Cecilia znacznie bardziej obawiała się Watykanu i miała ku temu powody. Conventus był przecież silny dzięki swojej wielkiej i pięknej magii, a Watykan nauczył się, w jaki sposób ją zablokować. Jak uczynić najpotężniejsze wiedźmy świata całkowicie bezsilne, o ile tylko znalazłyby się w polu. Siedziby Łowców były przecież tymi polami otulone niczym larwy.
Tak jak i ona teraz - ale ją otulały ramiona. Mocniej, ciaśniej niż chwilę wcześniej, a i tak mogłaby uwolnić się w dowolnym momencie. Przecież była silniejsza, nawet jeśli czuła się tak tragicznie słabo i bezwartościowo.
- Tak, muszę - powtórzyła te słowa niczym mantrę. Kradła wciąż ten nieprzeznaczony dla niej dotyk, jeszcze chwilę, może dwie. Ale nie powinna być ostrożna przez wzgląd na Convemtus - a przez wzgląd na Watykan. - Ty też. Nie zabiję dla ciebie kolejnego Łowcy - powiedziała martwym tonem. Już nie tak słabym i łamiącym się, a wypranym w Perwollu. Brak kolorów, brak przebarwień. - Oddaj mi nóż. Muszę wracać.
Ponownie. Bała się tego, jak na nią działała ta bliskość - bo nie powinna była działać w ten sposób. Należało odciąć ten sznurek jak najszybciej, pozbyć się ciążącego na barkach balastu.

_________________
mood

Domingo Salvador
Domingo Salvador
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptySob Sty 13, 2024 5:23 pm

Dla niego – wręcz przeciwnie, było to bardzo istotne. Conventus był bardzo upierdliwy nawet bez interesowania się konkretnymi jednostkami. Kiedy jego wzrok padł na prawdziwą osobę, zagrożenie nagle stawało się bardzo realne. A jeśli tą osobą był jakiś Łowca... Cóż, Domingo akurat w tym zakresie nie miał za wiele wiedzy, ale podejrzewał, że było tak nie bez powodu. Brak dowodów i historii to też jakiś dowód i historia.
– O czym ty w ogóle mówisz – odpowiedział cicho, ostrożnie, marszcząc przy tym brwi. To zdanie było tak oderwane z jakiegokolwiek kontekstu i jednocześnie tak niedorzeczne, że w pierwszej chwili wziął je za przejaw upojenia alkoholowego Cecilii. Albo własnego spizgania. Im dłużej jednak o tym myślał, tym bardziej brzmiało mu to na powiedziane absolutnie poważnie, jakby jakaś prawda objawiona wymknęła się z ust Cece, kiedy tak opuściła gardę ledwie na chwilę. Myślał z trudem, trawione oparami THC szare komórki nie bardzo chciały współpracować, ale coś mu się zaczynało powoli kojarzyć. Powoli nie znaczy źle. Powoli znaczy tylko tyle, że nie od razu pojmował prawdziwe znaczenie słów.
Stanowczym ruchem obu rąk odwrócił ją przodem do siebie. Czytanie w Cecilii było zajęciem wyjątkowo trudnym, zwłaszcza, kiedy nie było się do końca trzeźwym. I zwłaszcza, kiedy nie widziało się jej twarzy.
– Oddam, ale zaraz. Jest u mnie w sypialni – powiedział bez wyrazu. Żadnych podtekstów ani nic. Punkt dla niego. – Opowiedz mi wszystko – poprosił po chwili pełnego milczenia wpatrywania się w tę śliczną buzię przed nim. Miał wrażenie, że jeśli dotknie jej policzka, znów zobaczy gwiazdki. O ile wcześniej mu się nie śniły.

_________________

Cecilia Clark
Cecilia Clark
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 EmptyWto Lut 27, 2024 11:01 am

Conventus czasami zwracał swoje spojrzenie na zbyt dobrych Łowców, zwłaszcza inkwizytorów. Tacy nie żyli długo - zawsze chwalebnie i pobożnie, niemniej nigdy długo. Cecilia jednak nie była żadnym tam inkwizytorem, żaden był z niej wielki i potężny Łowca. Dzielnie wykonywała swoje zadania, trzymała się stałej przeciętnej i więcej nic. Żadnych wyróżnień, zaszczytów. Conventus - tak jak i zresztą Watykan - nie miał najmniejszych powodów, żeby interesować się jej istnieniem bardziej niżby było to wskazane. Do tej pory.
Do czasu tej jednej nocy, gdy pogwałciła wszystkie swoje zasady, zmieszała z błotem kodeksy, porwała na strzępy wierzenia i lata szkolenia. Zabiła innego Łowcę. Żeby jeszcze z dobrego powodu! Zamordowała go z zimną krwią, bez zawahania i mrugnięcia okiem, by chronić kogoś, na kogo powinna była polować.
- Mówiłam ci, że masz być ostrożny - powiedziała cicho. Jeszcze zanim Domingo odwrócił ją do siebie - przed tym w żaden sposób nie oponowała. Jeszcze przez chwilę. Patrzyła w ciemnoniebieskie oczy. Bezkresne wieczorne niebo, gdy słońce już zaszło, gdy pojawiają się pierwsze gwiazdy. - Że może być tam łowca, który cię rozpoznał za pierwszym razem, że może cię zobaczyć - zaczęła mówić, a i emocje zaczęły pojawiać się w jej tonie. Ponownie delikatnie rodzący się gniew. Wulkan budzący się do życia, drżenie ziemi chwilę przed erupcją. Poczuła mrowienie w końcówkach palców, poczuła szybsze bicie serca, krew uderzającą gorącem w policzki, uszy. Czerwonawa kurtyna złości. - Wiedziałeś, że jest nas tam pełno, to po chuj tam w ogóle lazłeś? Oczywiście, że Alex cię rozpoznał, Bogu powinieneś na kolanach dziękować, że z nim rozmawiałam, że tam byłam, bo już teraz miałbyś na tym durnym łbie bandę Łowców, bo on z miejsca zaczął wypisywać na ciebie kolejne zlecenie - głos przerodził się w warkot.

_________________
mood

Sponsored content
Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty

PisanieTemat: Re: Posiadłość Dominga Salvadora   Posiadłość Dominga Salvadora - Page 12 Empty


 
Posiadłość Dominga Salvadora
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 12 z 13Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 11, 12, 13  Next

Skocz do: