|
Lighthorne Avenue | |
Cecilia Clark
| Temat: Re: Lighthorne Avenue Wto Cze 11, 2024 9:03 pm | |
| - Bez przesady, Birmingham nie jest aż tak niebezpieczne - stwierdziła na dobry początek. Było. Znacznie pewnie bardziej niż powinno i niżby wielu sobie życzyło. - Mógłbyś zdradzić? - zaśmiała się perliście. Zupełnie jakby to jej nie obchodziło. Cóż, Annabeth pewnie niekoniecznie. Bo i po co? Annabeth miała inne swoje cele, rzeczy do zrobienia, miejsca, w których niechybnie musiała być. Dla Cece zaś ta informacja była istotna - najłatwiej zaskoczyć przecież nadnaturalnego w jego własnym leżu, w miejscu teoretycznie bezpiecznym. Mało kto spodziewał się, że mordercy przyjdą do jego własnego domu. - Nie mam pojęcia. Oby! Uwielbiam słońce - westchnęła z rozmarzeniem, jakby już nie mogła doczekać się lipca. Wolałaby lato spędzać we Włoszech. Ta pora roku doskonale pasowała do sycylijskich plaż, do weneckich ulic... - A, ale ja nie pytam, gdzie mieszkasz - odparła prosto. Bo nie zapytała. Przynajmniej nie wprost. - Tylko o powód. I bardziej dlaczego nie chcesz podać swojego imienia, bo adres to tam wiesz. Imię było tylko imieniem. Niczym więcej. Żadnym kluczem. Prawda? - Bardzo chętnie - przytaknęła przyjaznym tonem. Cece robiła znacznie gorsze w swoim życiu rzeczy niż chodzenie na czekolady z nadnaturalnymi. Dużo gorsze. Bardziej bezeceńskie, jeśli było trzeba. Nie bez przyczyny najchętniej łapała informacje w klubach czy barach, to było znacznie prostsze i dużo szybsze. Wyciągnęła swój telefon z torebki - ten zwykły, normalny, ludzki. - Nigdy go nie pamiętam - wyjaśniła. W kwestii numeru. |
|
| Daylin
| Temat: Re: Lighthorne Avenue Wto Cze 11, 2024 11:31 pm | |
| Było obce, było inne, było czymś do czego wciąż się nie przyzwyczaiła. I może nigdy nie przyzwyczai? Może nigdy nie będzie w stanie w pełni zaakceptować miejsca, w którym przyszło mu mieszkać, tylko dlatego że powrót do pierwszej opcji był... Trudny. Niemożliwy w tej chwili. - Może jest bardziej niż ci się zdaje? - zapytał spokojnie, nie musząc uświadamiać zwykłego człowieka chociażby o istnieniu nocnych drapieżników. - Mógłbym? - zapytał niczym echo za nią, śmiejąc się łagodnie i ciepło, tak miło dla ucha. - O powód? Och, powód jest długi. I nieprzyjemny. Rozumiesz, sytuacja czasem sprawia, że potrzeba podjąć szczególne kroki, prawda? Czasem wyprowadzić się daleko... - powiedział z uśmiechem, nie mając przecież powodów do tłumaczenia człowiekowi wojny, i własnej roli w tej wojnie. Nie miała zamiaru tłumaczyć kobiecie ani istnienia magii, ani tego w jaki sposób z niej korzystał. Choć może pokazać na przykładzie... może wystarczyło tylko jedno zdanie... Może mógłby? To tylko przewrócenie jednego włącznika... Chociaż może nie powinien tak wcześnie go używać? Nadużywać imienia, które z taką łatwością zostało mu ofiarowane? - Nie mam powodu podawać ci mojego imienia, jeśli nie chcę, nie uważasz? Może nie lubię, kiedy inni go używają? - powiedział, jak gdyby nigdy nic przechylając głowę w bok, nawet jeśli ciemnowłosa przed nim nie mogła tego dostrzec. - Och, ja też, nie martw się. Ciąg bezsensownych liczb, czego to ludzie nie wymyślą.. - powiedziała, kiedy smukłe palce znalazły się na ramionach kobiety, a twarz Daylin tuż przy jej policzku. Zerknął w telefon kobiety z zainteresowaniem, tylko po to, żeby jedna z jego dłoni powędrowała gdzieś do tyłu. Bardzo prędko od boku, Annabeth otrzymała odblokowany telefon fae. - Wpisz! Zawsze zapominam jak się dodaje numery... |
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Lighthorne Avenue Pią Cze 14, 2024 12:29 am | |
| - Nie takich sekretów szukam u innych - roześmiała się. Chociaż było to kłamstwo. Właśnie takie dekrety interesowały ją stanowczo najmocniej i najbardziej spośród wszystkich innych. Fakty - takie, które mogłyby zaprowadzić Łowcę-Inkwizytora prosto do ofiary. Miejsce zamieszkania, stałe miejsca przebywania... Wcale nie trzeba było wiedzieć, gdzie taka istota zamieszkiwała. Inkwizytorzy lubili wyzwania, lubili czasem gonić swoje ofiary. Tropiciele mieli tylko wyłuskać ich spośród nieprzebranej rzeczy śmiertelników. - Ale chętnie z tobą kiedyś zagram. Moi znajomi raczej nie gustują w planszówkach - skinęła lekko głową. Chyba. Przypuszczalnie. Nigdy o to żadnego znajomego nie pytała, poza tym i tak jej krąg znajomych był dość wąski, głównie przez wzgląd na specyfikę jej pracy. Znacznie łatwiej było się izolować. Poza tym sama też nigdy nie miała na to czasu. Wiecznie w biegu, wiecznie w pościgu, cały czas gdzieś i z zajętymi dłońmi. - Wiem coś o tym. Mieszkałam we Włoszech, gdy byłam mała - rozmarzyła się aż. To nie było kłamstwo. Mieszkała we Włoszech, bardzo wiele zresztą lat. - Przenieśliśmy się jednak tutaj. Birmingham, fakt, najgorsze nie jest, ale cała Anglia jest taka szara, deszczowa. Tęsknie za pięknym włoskim słońcem. Nigdzie słońce nie świeciło tak pięknie, co we Włoszech. Nad Watykanem pochylał się się przecież cały wszechświat, sam Bóg miał go w opiece. Jakim cudem miałby więc nie być jednym z najlepszych miejsc do życia? Nie lubił. Oczywiście, że nie lubił. W czasie swoich nauk w Akademii Cecilia dowiedziała się, dlaczego wróżki tak skrzętnie kryły swojego imienia - bo imiona miały moc. Chętnie pozyskiwały cudze, ale by zdradzić swoje? Nie było łatwo wyszarpać je z tych obrzydliwych paluchów. Nie wzdrygnęła się. Nie skrzywiła. Żadnym ruchem ciała czy drżeniem w mimice nie dała po sobie poznać, jak obrzydliwe to dla niej było, że się do niej zbliżył. Ta naruszona bezczelnie prywatna przestrzeń przez coś nieczystego. Delikatnie ujęła telefon wolną dłoń i szybko w kontaktach swojego własnego telefonu wpisała "mój numer", by się wyświetlił. Wtedy dopiero przeklepała go palcami drugiej ręki i podpisała się jeszcze, jakże inaczej, a Annabeth. Po prostu Annabeth i więcej nic. Odsunęła się, żeby się odwrócić i oddać aparat. - Cóż, teraz masz wszystkie karty w ręku - powiedziała z uśmiechem. Milutkim, jakby - słowo daję - była najmilszym na świecie kotkiem. - Od ciebie zależy, czy się jeszcze spotkamy. |
|
| Daylin
| Temat: Re: Lighthorne Avenue Czw Lip 04, 2024 1:48 am | |
| - A więc szukasz sekretów? - zaśmiał się perliście, bardziej zaczepnie. Choć niekoniecznie wyczuwając jakieś większe zagrożenie w tej chwili. Za punkt honoru utrzymywała nie sprawdzanie własnej przyszłości. Wiedział doskonale z czym mogło się to wiązać w przyszłości - i nie chciał za wszelką cenę do tego dopuścić. Nawet, gdyby podobne spojrzenie w przyszłość mogłoby uratować jej dość wiele. - We Włoszech? To daleko? - zapytała, przechylając delikatnie głowę w bok, nie do końca pojmując geografię świata ludzi. Lasy i miasta - czasem można było rozróżnić królestwo, w którym się było, ale nie zawsze było to przecież potrzebne. Często w przeszłości, fae nawet nie potrzebowały przecież słów! Przecież kto by odmówił towarzystwa pięknej istoty, która była tak łagodna w usposobieniu? A na pewno w doświadczeniach Daylin. W końcu sidhe miało różne podejście i usposobienie - podobnie jak i ci, którzy im służyli. Ten konkretny osobnik zwyczajnie w świecie stawiał na wygodę, a głównej rzeczy brakującej w świecie ludzi stanowczo były Pixie gotowe na każde zawołanie i skinienie palcem. Nie przykładała większej uwagi do tego co działo się w telefonach, tak długo jak nie musiał. W końcu nie po to podawał komuś innemu urządzenie, aby móc się czymś teraz przejmować. A może był zupełnie ślepy na to, jakie zagrożenia mogłyby na niego spaść przez urządzenia, które były dla niego cudacznymi pudełkami? Do tego przekonanie, że zwykły człowiek zwyczajnie NIE MÓGŁ mu zaszkodzić w żaden sposób. Przejęła telefon, odwzajemniając uśmiech. Była niemalże idealna - choć gdyby miał świadomość, że kobieta jest w stanie przebić jego iluzję wzrokiem, z pewnością sam nastrój fae nie byłby aż tak radosny i przyjemny. W końcu wygląd był czymś, na czym był uczulony. - Och, z pewnością się jeszcze spotkamy! Chyba, że będziesz zajęta akurat. Zgaduję, że nie masz ochoty napić się jakiejś kawy czy czekolady o tej porze..? - zapytał, bo w końcu przedłużając ich spotkanie mogła wyciągnąć nieco więcej na temat włoszech.
|
|
| Cecilia Clark
| Temat: Re: Lighthorne Avenue Czw Lip 04, 2024 10:46 pm | |
| - Każdy ich szuka - odpowiedziała prosto. Bo czy i tak nie było? Każdy był ciekawski, wścibski, nawet jeśli nie chciał. Nic tak nie pobudzało wyobraźni, jak właśnie cudze nieszczęścia czy inne katastrofy życiowe. - Ludzie są wścibscy, nawet kiedy nie chcą. A cudze sekrety zawsze dobrze jest znać. Choćby tylko po to, by kimś manipulować. Cecilia miała akurat wiele sekretów. Day przypadkiem częściowo poznała jeden z nich i to jeden z tych największych - Domingo. Sama informacja, że go znała, była teraz warta fortunę i jej życie. Bo przecież skoro go znała, to powinna ten fakt zgłosić. Powinna wklepać do aplikacji jak na dobrego Łowcę przystało. Ale nie mogła tego zrobić. Nie umiała, mimo trupów, które wysypywały się z szafy ich relacji,. Fizycznie nie była w stanie go skrzywdzić, nawet jeśli jakaś jej część bardzo tego chciała. - Nie, to przecież w Europie - odparła ze śmiechem. Potrząsnęła lekko głową. - Znaczy za morzem w sumie, za Francją. Kawałek. Nie mam pojęcia, ile kilometrów. Ale tam świeci zdecydowanie inne słońce, znacznie cieplejsze - westchnęła po tych słowach z tęsknotą. Annabeth czy Cecilia - obie tęskniły za duchową ojczyzną. Częściowo może przez rosnące w niej poczucie winy. Może skrycie w podświadomości pragnęła tam wrócić, żeby wyznać swoje winy. I po raz ostatni spojrzeć na białą sycylijską plażę. Może. To były tylko przypuszczenia. Lin zapraszał ją na kawę. Lin chciała spędzić jeszcze kilka chwil w towarzystwie słodkiej Annabeth, ale Cecilia przecież miała inne plany na ten wieczór - na przykład pracę. i nigdy nie należało przesadzać. Przy takich stworzeniach trzeba było zachować ostrożność i grać z nimi w ich własną grę. Dlatego uśmiechnęła się słodko i przekrzywiła głowę, lewą dłonią chwyciła za spleciony przez wróżkę warkocz i przerzuciła go sobie na ramię, delikatnie głaszcząc piękny splot. - Nie dzisiaj - odpowiedziała. Wciąż z uśmiechem. - Ale bardzo chętnie w sobotę. Tak około 13. Może tak być? - dodała nutkę uroczej nadziei do swojego tonu. Jakby naprawdę bardzo chciała się z nim spotkać i wypić w jej towarzystwie pyszną kawę czy czekoladę. |
|
| Daylin
| Temat: Re: Lighthorne Avenue Pią Lip 05, 2024 11:43 am | |
| Tylko dla Daylin sekrety ludzi nie były warte... Nic. Oprócz własnej zabawy, oprócz chwili uciechy, kiedy dostawała do rąk nową zabawkę, i przez kilka chwil mógł się nią pobawić. Bo ile czasu więcej mogło zająć bawienie się tym, co tak szybko mogło umrzeć? Spoglądając, że ona sama była długowieczna... Choć może informacja o znajomości czarnoksiężnika byłaby inaczej postrzegana w oczach Day? Zobaczyć kogoś, kto już wieki temu nauczył się, jak fae mogły być niebezpieczne! Jak nierozwaga i nieuwaga przy nich mogły kosztować wiele... - W Europie - znów dopytała, uznając z niezadowoloniem, że pytania będą musiały poczekać na odpowiedni czas. W końcu te nazwy niewiele mówiły fae - a podróże po świecie ludzi nie były jedną z pasji, którą mógł podzielać. Świat nie był w jego oczach interesujący, choć może była to opinia kogoś zupełnie nieświadomego, co tracił. W końcu piękno świata mogło być czymś, co urzekłoby fae - czymś, co mogłoby zająć kilka lub kilkanaście lat długowiecznego życia, aby poznać. A jednak sama podróż mogła się okazać większym niż mniejszym problemem. Wszystkie niedogodności, które mogłyby się trafić po drodze... Z pewnością mogłyby wpłynąć na jakąkolwiek przyjemność z podróży. - No dobrze. W końcu i tak byłaś nastawiona na krótki spacer raczej, prawda? - powiedział z uśmiechem. Niewinnym i łagodnym, powoli po tym podnosząc się z ławki. - Więc do zobaczanie, Annabeth. Wyślę ci adres czekoladziarni! - powiedziała, zanim zaczęła się oddalać, rzeczywiście mając plan wrócić do swojego domu po udanym spotkaniu, i zdobyciu czyjegoś imienia. Choć nie trudno było je zdobyć wśród ludzi przecież.
Zt x 2 |
|
| Sponsored content
| Temat: Re: Lighthorne Avenue | |
| |
|
| |
| |
|