Godność: Daylin Needle
Rasa: Faerie
Ranga: Unseelie
Data i miejsce urodzenia: Około tysiąca lat wstecz, na dworze Światła
Praca: Pracuje jako wróżbita na telefonach i wiadomościach mailowych w sieci. Prowadzi, a raczej płaci za prowadzenie jej komuś, stronę, na której można skontaktować się z różnymi wróżami i wróżkami w sprawie odczytania przyszłości ze szklanej kuli czy postawieniem tarota. Nawet jeśli strona zdaje się sugerować udział większej ilości osób, oprócz obsługi technicznej udział bierze w tym jedynie Daylin.
Wygląd: Fae mierzy około metra dziewięćdziesięciu pięciu i posiada długie do pasa blond loki, spiczaste uszy często przykrywane iluzją aby upodobnić się do zwykłych ludzi, a jego cera jest nieskazitelnie jasna, choć nie w chorowity sposób, mając różowe rumieńce gdzieniegdzie. Czysty i idealny obraz Seelie zakłóca jednak dwukolorowość oczu, które jedno jest pięknie błękitne, a drugie niemalże czarne. Przy stosowaniu magii można w jej oczach dostrzec fioletowe, srebrne i zielone barwy. Na codzień kolor ciemnego oka również jest skryty iluzją.
Charakter: Daylin nie jest zły - można określić go jako interesowną i złośliwą istotę, co płynie w krwi niemalże każdego fae. Jest zawistnym i pamiętnym stworzeniem, ale również posiadającym swoją własną dumę, którą łatwo jest zranić. A jednak znajduje się w nim również pracowitość i pewnego rodzaju staranność wychodząca z jej upartości. Kiedy zabiera się za pewne rzeczy, lubi je dokańczać dokładnie - a często i dopilnować, aby własne przepowiednie kończyły się zgodnie z jego słowami.
W obyciu z naturą jest łagodny i przyjazny. Budzi się jednak w niej najgorszy zgryźliwiec, kiedy musi przez kilka dni przebywać w mieście - choć czasem samemu się do tego przymusza, szczerze ukrywając powoli narastającą ciekawość tym nowym, ludzkim światem, który zastał po setkach lat przebywania na dworze.
Choć odkrył w sobie również całkiem towarzyskie stworzenie - uznaje nie tylko gry fabularne i planszowe za doskonały zamiennik intryg panujących na dworach, ale i przyjemność z socjalizowania się z ludźmi podczas tych rozgrywek. Stanowczo gorzej jednak znosi porażki i niepowodzenia.
Magia i moce: - rasowe:
✶ GLAMOUR – nałożenie iluzji na siebie lub otoczenie. Może to być drobna zmiana – kolor oczu czy długość włosów – ale może to być też potężna magia, która będzie kazała obserwatorowi myśleć, że patrzy na tłum żyjących, zadowolonych obywateli, podczas gdy tak naprawdę patrzy na makabryczne pobojowisko.
✶ MAGIA OSOBISTA – wszelkie drobne czary na własny użytek. Przypalenie sobie papierosa wyczarowanym znikąd płomykiem, sięgnięcie po kubek telekinezą, odczytanie pobieżnych myśli człowieka, z którym się rozmawia i całe mnóstwo innych drobnych przyjemności.
✶ DZIECI BOGINI DANU – powiada się, że wszystkie faerie zostały stworzone przez boginię Danu. W sytuacji zagrożenia życia mogą zwrócić się do niej o pomoc, a ona pomoże im w ucieczce. Po żarliwej modlitwie najczęściej okazuje się, że w pobliżu znajduje się niezauważony wcześniej portal prowadzący do Krainy Faerie.
- inne:
✶ PRAWDZIWE IMIĘ - poznanie imienia nadanego przy narodzinach, czy też imienia uznawanego za własne, przez fae jest rzeczą dającą jej pełną kontrolę nad jego właścicielem. Jeśli tylko są w zasięgu wzroku sidhe, nie mają sposobności na sprzeciwienie się jej życzeniu, niezależnie czy będzie to prośba o podanie przedmiotu, czy próby doskoczenia do księżyca - wbrew swojej woli osoba musi dopełnić wszelkich starań, aby wykonać polecenie lub wyczekiwać odwołania życzenia przez fae.
Przez podobny wzgląd, również fae chronią własne imię przed innymi istotami nadprzyrodzonymi czy ludźmi - bo zgodnie z każdą umową, oddanie komuś imienia wiąże się z podobnym oddaniem na każde życzenie drugiej istoty, choć umowy te nie są wiążące między fae.
Aby umowa została nawiązana, musi dojść do przedstawienia się między istotami - lub ktoś musi przedstawić, z tego też powodu od wieków odradza się wykrzykiwania cudzego imienia w lesie, bo może być ono zasłyszane przez fae, i skradzione. Odczytanie imienia z notatek lub myśli jego właściciela jest nieskuteczne w uzyskaniu nad nim kontroli. Świadomie lub nie - imię musi być przedstawione słownie sidhe, aby mogło zniewolić jego właściciela na własne zachcianki.
Istnieje możliwość na wyrwanie się spod uroku, kiedy dopełni się wszystkich starań, aby zmienić swoje imię - albo kiedy się je utraci. Porzucenie imienia przez ludzi często jest niemalże niewykonywalnym zadaniem, wiążącym się ze zmianami każdego aspektu życia, powiązanym z nim. W wypadku długowiecznych istot, choć czasochłonny, ten proces jest znacznie bliższy spełnienia się z czasem. Inny sidhe również może wykraść imię niewolnika, unieważniając w tej sposób zawartą umowę.
Aby unieważnić umowę, kiedy to imię sidhe znajdzie się w cudzym posiadaniu, potrzeba śmierci pana lub poprosić o audiencję na jednym z Dworów i liczyć na łaskę królowej w rozpatrywaniu sprawy. Przez kruchą dumę, na drugą opcję decyduje się jednak niewiele z fae.
LIMIT: 4 posty odpoczynku
- lewa i prawa dłoń:
- Dywinacja - poziom mistrzowski w lewej, dominującej u Daylin ręce
- Magia nieokiełznana - poziom początkujący w prawej dłoni
Umiejętności:- Gra na flecie i harfie.
- Doskonałe opanowanie węzłów i zaplatania - niezależnie czy obiektem, na którym testuje umiejętności są liny, materiały czy włosy.
- Zielarstwo i zbieractwo - choć głównie tych roślin, które są jej potrzebne do niektórych rytuałów, a także dla zachowania pozorów odpowiedniego wizerunku wróżbity dla ludzi.
- Tworzenie strategii - przez setki lat spędzonych na dworach i przepowiadaniu przyszłości, nauczył się doskonale jak manipulować nie tylko wydarzeniami, ale i jak dopasować je do upragnionych celów.
Słabości:- Sól i metale, wywrócone u kogoś na drugą stronę ubrania.
- Hazard.
- Niezrozumienie działania najnowocześniejszej technologii. Daylin opanował w stopniu podstawowym sprzęty domowe takie jak pralki czy kuchenki, ale posługiwanie się smartfonami jest już szczytem umiejętności fae, choć nawet z nimi miewa mnóstwo problemów, a cała reszta technologii jest dla niej czarną magią - i to nie dosłownie, bo możliwe że ta byłaby łatwiejsza do przyswojenia.
- Lęk przed wystrzałami i głośnymi hałasami. Wystarczająco powiedzieć, że pierwszy czwarty listopada był traumatycznym przeżyciem dla Daylin, kiedy nie do końca nawet wiedział o koncepcie fajerwerków.
- Słaba tężyzna fizyczna.
- Wygląd, szczególnie innego koloru oko. Wystarczy wypomnieć jednym słowem jego jestestwo, aby Daylin stracił nad sobą zupełnie kontrolę czy się rozproszył.
Historia: Bytność w królestwie była bardziej niż naturalna - choć Daylin, kiedy musiał przejść do królestwa Unseelie czuła ogrom niesprawiedliwości. Nie wystarczająco piękna dla jednego, niewystarczająco szkaradny dla drugiego. W taki sposób się czuł, odtrącony za niesprawiedliwość, nie słuchał do końca ostrzeżeń, aby nie sprawdzać nigdy swej własnej przyszłości, bo wszystkie prądy magii mogły zadrwić.
Wywróżył sobie powrót jednego dnia - powrót do tych, którzy go odtrącili. Mimo wiedzy, że los bywał przewrotnym, a przyszłość uwielbiała się zmieniać, dążył do spełnienia w życiu tej jednej, jedynej przepowiedni, której chwytała się wszystkimi myślami. Nie mogła pozwolić, aby zadziało się inaczej. Pragnął zemsty na zmianę z przynależnością - pragnął tam się znaleźć ponownie, jakby chciał udowodnić, że postąpili źle odtrącając go. Nie mieli prawa tego zrobić.
Szczerze i chętnie angażował się w gry na dworach - w układy i zakłady pomiędzy swoimi, ale i czasem wizytując również w świecie ludzi, aby wprowadzić odrobinę chaosu. Daylin nigdy jednak nie rozkochała się w świecie tak zwykłym i pozbawionym w jej oczach całego uroku. Drwienie z ludzi i obdarowywanie ich przepowiedniami, które były tym co miało sprowadzić na nich nieszczęście i ból, wiedząc doskonale, którymi słowy ich przekonać. Jeśli istniała niewielka nić w przyszłości, która miała przyciągnąć ich bliżej tragedii, Daylin z chęcią za nią ciągnęła.
Przyszłość jednak nie była czymś, co powinno się przepowiadać samemu sobie. Z łatwością przychodziła gra na ludziach - dużo trudniej było uchwycić losy królestw, kiedy było tak wiele nici. To wtedy dywinacja rozwijała się najsilniej w dłoniach fae, Daylin nie odpuszczała, angażując się zacięcie w spór między dworami i udzielając własnych umiejętności, które odbijały się nie tylko echem wśród Unseelie, ale również i Seelie, choć ci drudzy zgrzytali zębami ze złości na myśl, że ktoś spędzał dnie i noce, aby być chociaż pół kroku przed nimi.
Przepowiednie z czasem były niemalże niezawodne - szczególnie, gdy w grę wchodziły wyższe stawki. Daylin starał się wykluczać wszystkie możliwe linie mające doprowadzać do porażki, każdą poszczególną, aby wygrana ich strony była niemalże gwarantowana. Czymże był nieludzki wysiłek dla fae, które miało więcej niż cały czas świata na dopilnowanie własnych sprawunków? Na dopilnowanie własnych zemst, które miały mieć miejsce? Nie pamiętała nawet, kiedy ostatni raz złożyła wizytę w świecie ludzkim. Początkowa praktyka magii na tych krótko żyjących istotach była zabawna - ale z czasem była zbędnym rozproszeniem.
Pokłonią się przed nami. Pokłonią się przede mną, rozniosło się pewnego dnia, docierając nie tylko do uszu wszystkich na dworze Unseelie, ale również i tych, którzy uznawali się za pięknych. Dla jednych i drugich była to przepowiednia, u jednych jednak budząc radość i chęć celebracji, kiedy drugich rozgrzała złość i nienawiść.
Przyszłość bywa przewrotną, kiedy próbowano przepowiedzieć ją sobie samemu. Nie powinien mieszać siebie aż tak bardzo - powinna się odciąć, a mimo tej świadomości, kontynuowała układanie planów i zapewnianie swojego wsparcia. Ignorował pełnymi siłami fakt, że wszystkie znaki i wróżby wskazywały na jedną słabą nić, wiodącą do przegranej tamtego dnie. Nie akceptował, swojego imienia jako słabego punktu.
To on musiał się kłaniać. To ona musiała błagać o litość, znosząc wszystkie drwiny. To Daylin przegrał tamtego dnia nie tylko z drugim dworem, ale i samym sobą.
Wrócił do miejsca, które go odtrąciło, a choć wiedział jak przewrotnym był los, po tak okrutnym ziszczeniu się własnej przepowiedni nie mógł spojrzeć na nikogo na dworze, ani jednym ani drugim. Nie chciał wracać, ani nie chciał przepowiadać przyszłości dla Seelie. Podjął próbę ucieczki, która się powiodła - przepowiednie były wciąż po jej stronie, choć tak samo jak okrutne upokorzenie, czute od palców u stóp po końce włosów.
Powrót na jej dwór nie pomógł. Słyszał szepty, czuł na sobie oceniający wzrok. Jego słowa i przepowiednie wciąż były respektowane, ale coś się zmieniło. Niektóre głosy podważały za jego plecami, sugerowały podjęcie innych decyzji. Tracił pozycję, którą dla siebie stworzył...
Pierwszy raz od czterystu lat opuściła królestwo fae, chcąc zaszyć się w ludzkim świecie. Świecie, który okazał się być zupełnie innym niż pamiętał. Metale nie tylko były obecne wszędzie, ale ludzie wydawali się być... nie do poznania.
Ciekawostki:- Uwielbia układy i zakłady.
- Spędziła małą fortunę w zakładzie bukmacherskim, kiedy pierwszy raz zjawiła się w ludzkim świecie, wygrywając jeszcze więcej, choć wszystko za sprawą korzystania z własnych umiejętności przewidywania przyszłości, choć czasem czując się zbyt pewnie, potrafił stracić wszystkie oszczędności, które przy sobie ma.
- Oprócz miodu, jest łatwo przekupny słodkimi alkoholami, w szczególności kiedy mowa o likierach.
- Nie do końca rozumiał koncept nazwiska, kiedy inny nadnaturalny pomógł jej wyrobić fałszywe papiery.
- Magią nieokiełznaną zaczęła posługiwać się dopiero bardziej po ostatnim opuszczeniu królestwa. Będąc w krainie fae nigdy nie przykładał wagi do tej mocy, skupiając się w pełni na dywinacji.
- Regularnie szuka w sieci grup i spotkań, na których może nie tylko brać udział w kampaniach, ale i grach planszowych.
- Jego laptop jest postrachem osób znających się na sprzętach i mających świadomość, czym jest bezpieczeństwo w sieci.
- Pomysł z prowadzeniem własnego biznesu narodził się dopiero, kiedy podczas jednej z sesji gier w sklepie poświęconym warhammerowi, ktoś wspomniał o podobnych wróżbitach w sieci.