|
Ciemna uliczka | Deus Ex Machina
| |
| Feandan
| Temat: Re: Ciemna uliczka Czw Lip 25, 2024 5:09 pm | |
| Nie tak wyobrażał sobie życie w mieście. Nie żeby kiedykolwiek czy jakkolwiek je sobie wyobrażał w gruncie rzeczy. Sęk w tym, że wszystko tu czymś zawsze śmierdziało. Zwłaszcza w centrum i po zmroku. Śmierdziało alkoholem, papierosami, szczynami, wymiocinami, potem i gnijącymi odpadkami wszelkiej maści. Na ulicach nigdy nie było czysto, a on sam miał ochotę poprzestawiać twarz każdemu, kto wyrzucał swoje zakichane śmieci, gdzie akurat popadło. Duża część problemu polegała na niewielkiej ilości śmietników jako takich, tak, zdawał sobie z tego sprawę. Ale czy te wszystkie ćwierćmózgi naprawdę nie miały nic przeciwko, żeby później niemal wywracać się na porozrzucanych resztkach? Czy to naprawdę nikomu nie przeszkadzało? Dlaczego wydawał się w tym jedyny? Przecież wystarczyło poprosić byle którego sprzedawcę, żeby zabrał od ciebie cholerny kubek po kawie czy innym świństwie i wywalił go u siebie, jeśli w pobliżu faktycznie nie było tych diabelnych koszy! Podobnie było z toaletami! Może i sam wielokrotnie załatwiał się na łonie natury, jasne, ale do licha ciężkiego, nie tam, gdzie ktoś inny mógł to poczuć lub w to wpaść!!! A z wszystkimi tego rodzaju przyjemnościami, dokładając do tego jeszcze hałas i burdy, Feandan miał dodatkowo przyjemność obcować pięć razy w tygodniu przez minimum 12 godzin. I dziś nie było wcale inaczej. Rozcierając podrażnione nie tylko od zmęczenia oczy, starał się jak zawsze wybierać taką trasę na powrót, aby pozostać jak najdalej od głównych ulic. Dochodziła już pewnie 4:00. Nie był pewien, bo chociaż posiadał telefon komórkowy, niemal nigdy nie brał go ze sobą. Jedyne, czego nauczył się na nim robić, to wykręcać i odbierać numery. Nic innego nie było mu zresztą potrzebne. |
|
| Alex
| Temat: Re: Ciemna uliczka Pią Lip 26, 2024 5:28 pm | |
| Wypuścił peta spomiędzy palców i go zgarował okutą w glanisko stopą. Co z tego, że zaraz obok stał jeden z nielicznych śmietników - znacznie szybciej było go po prostu wyjebać i zadeptać niż zrobić kilka nieśpiesznych kroków i niedopałek po prostu ta, wyrzucić. Może zrobił to po prostu na złość. Miastu, jego mieszkańców, całemu światu. Nie lubił Anglii. Ale miał po dziurki w nosie wschodniej Europy. Mordowanie ruskich przy pomocy nowoczesnej technologii było mniej zabawne nie sobie to wyobrażał. Bo on to lu il widzieć ból. Spojrzeć swojej ofiarze prosto w oczy, poczuć te chwile. Gdy nadchodziło zrozumienie, ze oto nadeszło nieuniknione. Resztko życia wyciskające się z oczu i śmierć. Gasnące promyki świadomości...Kiedyś wojna była znacznie zabawniejsza. Teraz były jakieś regulaminy, konwencję genewskie... Chujnia. Po prostu chujnia. Ale to nie mia,o znaczenia. Armin się niecierpliwił - przebierał w miejscu nogami, wskakiwal na murek, by na nim usiąść, zaskakiwał. I tak w kółko. Sprawdzał telefon. Dochodziła czwarta. Doskonała godzina. Wyciągnął z kieszeni spodni papierośnice i ostrożnie wyłuskał białego ręcznie skręconego blanta. Royal Gorilla, czyściutkie Konopie. Nie poważył się na mieszanie ich z tytoniem. Nigdy. Odpalił. Przytrzymał dym w płucach najdłużej jak się dało, czuł już ich pieczenie. Czuł to drapanie w gardle i dopiero wtedy wypuścił. Właśnie wtedy go zobaczył. Przez obłok konopnego dymu. Sięgnął po magię i zatrzymał czas. Wszedł płynnie w przestrzeń między jedną klatkę rzeczywistości a drugą. Stanął gotowy do marszu tuż za plecami swojej nowej ofiary i puścił wodze czasu. Ruszył. Tak jak i Nieznajojy, tak jak i Armin za jego pleca,i. - Zajebiście ładna noc, co nie? - spytał z pizdy zaraz po tym, jak ten czas puścił. |
|
| Feandan
| Temat: Re: Ciemna uliczka Sob Sie 10, 2024 11:27 pm | |
| Zdążył jeszcze ziewnąć, prezentując nieco zbyt ostrawe i przydługawe kły, żeby pomylić go ze zwykłym śmiertelnikiem. I wtedy to usłyszał. Głos, który wciąż pamiętał bardzo dobrze. Nie tylko dlatego, że sytuacja, w jakiej go usłyszał po raz pierwszy była wciąż dość świeża, ale również dlatego, że stanowiła pewien ewenement w jego dotychczasowej karierze. Nigdy, ani razu odkąd pojawił się w mieście, nie miał problemu z istotami magicznymi. Czasami niemal wręcz odnosił wrażenie, że jest tu jedynym, cholernym 'magicznym' - jak to niektórzy nazywali. Co nie było rzecz jasna prawdą, bo zdarzało się, że mijał nieraz na ulicach osoby posiadające specyficzne aury. Po prostu żadna z nich nie weszła z nim nigdy w kontakt, który mógłby sugerować odmienność. Co innego gość, który zdemolował knajpę, w której pracował, wywołał kompletny chaos i o mało nie doprowadził do ich odkrycia przez szarych śmiertelników. - ?! Całe zmęczenie w trymiga poszło w niepamięć. Instynktownie skoczył przed siebie, jednocześnie wykręcając ciało, aby lądując móc stać przodem do bruneta. Jak to w ogóle możliwe, że niczego nie wyczuł?! Nie, chwila... To nie pierwszy raz. Gdy ostatnio się ulotnił, czy nie było tak samo? Czy nie zniknął w mgnieniu oka? Czym była moc, jaką dysponował? Jej smak był niemal wyczuwalny, kiedy przy ich poprzednim spotkaniu został gwałtownie odepchnięty i ciśnięty, niczym kukiełka. - Ty...! - warknął, lustrując mężczyznę z góry na dół. - Czego tu znowu szukasz?! Jako kotowaty, czuł się również nieco urażony przez fakt, że ktoś zdołał zakraść się do niego w podobny sposób. |
|
| Sponsored content
| Temat: Re: Ciemna uliczka | |
| |
|
| |
| |
|