Przystanek autobusowy
Deus Ex Machina
Deus Ex Machina
Przystanek autobusowy Empty

PisanieTemat: Przystanek autobusowy   Przystanek autobusowy EmptyNie Sie 06, 2023 1:48 am

Przystanek autobusowy V6oVG1X

Nowoczesna, przeszklona wiata przystanku o metalowej konstrukcji, od jakich roi się w całkiem nieźle skomunikowanym Birmingham. Znajduje się niedaleko Uniwersytetu – tak, by studenci i wykładowcy mogli bez przeszkód spieszyć na zajęcia lub z nich. Na jednej z bocznych ścian znajduje się wydrukowana mapa miasta z zaznaczonymi ważnymi miejscami oraz liniami autobusowymi.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Przystanek autobusowy Empty

PisanieTemat: Re: Przystanek autobusowy   Przystanek autobusowy EmptySro Lis 15, 2023 12:46 am

Pierwsze pęknięcie pojawiło się, gdy wysiadła z auta Savy, niemalże wpadła z drzwiami do baru, a następnie zamknęła się na parę dni w swojej norze. Nie otwierała nikomu. Nie wychodziła. Wyłączyła telefon. Personel Hangover zastanawiał się nawet, czy aby nie umarła. Jedynie nagła wizyta Maxa uspokoiła ich obawy. Jemu jedynemu pozwoliła, by przekroczył próg. Ale tylko po to, by kupić od niego towar. Dużo. Dużo za dużo. Więcej, niż kiedykolwiek przedtem, a był świadkiem wielu jej upadków. Potem było tylko gorzej. W ostateczny cug wpadła po wizycie Anthona, która przebiegła na tyle źle, że interweniować musiał barman, a zwykle trzymał się od ichnich spraw tak daleko, jak to tylko możliwe. Wszystko się spieprzyło. Wspomnienia leczyła igłą, a ból koiła alkoholem. Mroczne i upajające zatracenie ćpuna, który czeka już tylko na śmierć pod postacią olśniewającego blasku.
W Hangover, od mniej więcej końcówki listopada, zaczęli odmawiać O’Brien sprzedaży alkoholu. Właściciel przybytku zwykle przymykał oko na horrendalną ilość heroiny kupowanej od lokalnego dealera, ale w momencie, kiedy prawie nie schodziła z „fazy”, a zbudowaną tolerancję uzupełniała wódką i burdami z klientelą baru, zaczął poważnie obawiać się o swoje zyski. Groził nawet, że ją wyrzuci, ale j a k o ś przekonała starego skurwiela. Może tym, co potrafiła najlepiej. A może, procentem od usług czy interwencją Polly, matki jej dziwkarskiego sukcesu. Któż to wie.
Kładła się z takim uczuciem, jakby wyczerpało się jej zainteresowanie życiem. Wstawała rano, człapała przez zimny korytarz, łykała jakieś świństwo i popijała całość tanią kawą. I nadal było jak było, codzienna walka z samą sobą. Żeby wstać. Żeby być. A gdyby tak nie wstawać. Przespać to wszystko, przespać życie, siebie… To byłoby piękne. Przestała być do siebie podobna. Była jeszcze chudsza, jeszcze bladsza, jeszcze mniej urodziwa, a w dodatku, na co zwykle sobie nie pozwalała, po prostu brudna. Ubrania miała wyciągnięte i poplamione, a włosy, cóż, całe posklejane. Składała się we względną całość, fakt, ale tylko wtedy, gdy przychodzili klienci. Coraz gorszego sortu, zresztą.
Heroina była dobra. Do czasu. W końcu i ona, znacznie nadużywana, przestała jej wystarczać jako jedyne źródło ukojenia. Co innego, jeśli dodać do niej procenty. Właśnie, procenty… Spróbowała ostatni raz przekonać łysola do darowania butelki trunku. Jak można się domyślić, skończyło się na wystosowaniu kwiecistej wiązanki i trzaśnięciu drzwiami. Na tyle mocno, że wiszący nad nimi ozdobnik odpadł i potłukł się o posadzkę. Znak?
Naciągnęła kaptur, zdecydowanie za dużej, bluzy na głowę. Przecinała kolejne alejki, ledwie trzymając pion. Co krok poprawiała opadające z bioder spodnie, które niegdyś leżały na niej doskonale. Całą jej jaźń teraz wypełniała paląca potrzeba wypicia hektolitrów alkoholu. Upodlenia się do granic możliwości. Poczucia… czegoś. Czegoś, co nie byłoby pustką i pieprzonym bólem istnienia. Myślała o tym tak intensywnie, że nieomal czuła cierpki smak na języku i uczucie lekkiego pieczenia w gardle. Czuła, jak spływa po przełyku i kojąco rozpływa się w żołądku, szukając drogi do krwiobiegu. Wyobrażała sobie, jak małe, uśmiechnięte kropelki wskakują do żyły i z radosnym okrzykiem płyną prosto do mózgu, żeby zaaplikować rozedrganym szarym komórkom uspokajający zastrzyk z samych siebie.
Koniec końców do celu dotarła komunikacją miejską. Czterdzieści minut nerwowego stukania w szybę w oczekiwaniu na zaspokojeniu głodu. Sklep alkoholowy nieopodal przystanku w Edgbaston był jedynym, który pozostawał otwarty o tak późnych porach. Wtargnęła do niego bez pardonu, bez dobry wieczór, czy jakiegokolwiek innego przywitania, prostolinijnie skierowała się do alejki wypełnionej szklanymi butlami. Nie zastanawiała się nad markami, rodzajami. Brała wszystko, na co akurat trafiła rękoma. Obładowana kilkoma sztukami ruszyła do kasy, po drodze upuszczając jedną z nich. Co, rzecz jasna, zarejestrowała, ale niespecjalnie się tym przejęła.
Dotarłszy do ekspedientki, trzęsącymi dłońmi „wypakowała” zakupy z objęć. Od razu spotkała się z przerażeniem na twarzy młodej, dwudziestoparoletniej dziewczyny. Nic dziwnego. Najpewniej rzadko spotykała naćpane kobiety z tak rozbieganymi, wąskimi źrenicami.
— Nie mogę pani sprzedać alko… — zaczęła niepewnie, ale szybko spotkała się z bełkoczącą kontrą. Przełknęła głośno ślinę. Blondynka spojrzała na kamery, upewniając się, że czerwone światełko rejestruje osobliwe zdarzenie, a prawą rękę ułożyła obok przycisku z alarmem. Tak w razie „w”.
— Jaaaki jest twó-twój probleazm? Kasuj — wycedziła przez zęby, wyraźnie poirytowana tym, że musi czekać i natychmiast wbiła w nią czarne jak smoła oczy. Skrzywiła się i zacisnęła wolne już ręce na blacie, a zmęczone powieki opadały na oczy Rose raz za razem. — Mam się powtórzeć? — Sarknęła chwilę później. Bredziła. Bredziła jak diabli. Ledwie dało się zrozumieć, co mówi.

Sava
Sava
Przystanek autobusowy Empty

PisanieTemat: Re: Przystanek autobusowy   Przystanek autobusowy EmptySro Lis 15, 2023 1:18 am

Spacery były dobrem. Ostatnio lepszą alternatywą od tego, co zwykł robić w czterech ścianach. A zwykł rozmawiać ze swoimi halunami. Jak nie było halucynacji, był on. Sam. W czterech ścianach, a tego nie potrafił znieść. Od jakiegoś czasu z jego barków zszedł jeden problem - duch wisielca, jego zmarłego przyjaciela, który go nawiedzał. Można by rzec, że jego towarzystwo do rozmów się skurczyło, ale tylko trochę. Toteż pojawiło się więcej spacerów.
Mimo wszystko, trochę wydarzeń namieszało mu w głowie. Najświeższą i najtrudniejszą do zniesienia sytuacją była ta z balu maskowego, kiedy stracił nad sobą kontrolę. Pozwolił, by wypłynęło z niego zwierzę. Dalej czuł wstyd i rozgoryczenie. Nawet teraz, na trzeźwo, w pewnym sensie picie krwi z martwej istoty było jeszcze gorsze niż wypicie krwi istoty żywej. Czuł mniejszy wstyd, gdy sobie przypominał, jak ugryzł już kogoś wbrew jego woli. Picie krwi martwego... Zbezczeszczenie zwłok... Takie zezwierzęcenie, że nawet w obliczu śmierci i tragedii Sava nie mógł się powstrzymać.
I ta sytuacja przykryła trochę milczenie ze strony Rose, chociaż wampir nie starał się szukać z nią kontaktu. Miał do tego dużo powodów. Polubił ją i to był pierwszy. Drugi, że nie ganiał za ludźmi, którzy nie chcieli być ganieni. Trzeci, nie chciało mu się jeszcze porządnie zaćpać. Czwarty, Rose była człowiekiem. A on wampirem. Byli jak Bella i Edward - tylko że po kilku latach pobytu w Rosji. Pomijając to porównanie, jak to już dawno temu zauważył Sava, ludzie mają tendencje do złamań i do częstych krwawień. Dodatkowo mając na względzie to, co stało się na balu, zadawanie się z nim było ryzykowne.
Przechodząc obok monopolowego, mignął mu piękny, kuszący asortyment alkoholowy. Przez chwilę zastanawiał się, czy warto, przecież i tak nie potrafił się szybko napierdolić. Nagle naszła go myśl. Denaturat. Wszedł do środka, ledwie skierował się w stronę tego, co chciał kupić, a usłyszał znajomy głos. I znajomy zapach, chociaż ten został urozmaicony o niezbyt przyjemne dodatki, ale wciąż był znajomy.
Zerkając w stronę kasy, widział zaalarmowanie na twarzy kasjerki. Bełkot, jaki wydobywał się z ust Rose był absolutnie niezrozumiały. Podszedł bliżej, wewnątrz próbując przeanalizować sytuację, ale też chcąc się upewnić, czy osoba w tej wymiętej, za dużej bluzie, za dużych spodniach i sklejonych włosach to była ona.
- Proszę nic nie robić, ja koleżankę zabiorę i nie będzie już robić problemów. - Wtrącił się, przerywając Rose jej bełkotliwy monolog i złapał ją za ramię. Słysząc, w jakim była stanie, nie wiedział nawet, czego się spodziewać. - Chodź, Rose. - Powiedział głośno i wyraźnie, mając nadzieję, że coś do niej docierało.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Przystanek autobusowy Empty

PisanieTemat: Re: Przystanek autobusowy   Przystanek autobusowy EmptySro Lis 15, 2023 2:20 am

Odruchowo zarzuciła ramieniem w tył, tym samym odginając się nieznacznie od blatu. Zaraz jednak przyciągnęła się do niego wciąż zaciśniętymi dłońmi. Zaćpany mózg Rose nie był w stanie przetworzyć, że ktoś do niej mówi. Była zbyt skupiona i zdeterminowana na próbie zakupienia alkoholu. Cennego leku na wszelkie zło. Nie pomógł nawet znajomy głos, który zniekształcił się podczas procesowania i jedynie lekko uszczypnął narząd słuchu. A jeśli byłaby w stanie zorientować się, że słowa wypowiada Sava, reakcja mogłaby być, cóż... Zgoła odmienna od tego, czego najpewniej oczekiwał. Agresja, wybuchy, grubiaństwo, chamstwo, zgnilizna moralna. Nie pasowało to do niej, nawet w tym paskudnym wydaniu. Przestała być różą. Zgubiła płatki. Przypominała już tylko powiędniętą gałązkę.
— Nieea widzi, że jeyst k-kolejki?! — ryknęła — w końcu – bez zastanowienia, odwracając głowę przez ramię z twarzą napełnioną żądzą mordu tego, kto śmiał jej przeszkadzać w jakże słusznym zakupie. Co prawda, zdążyła unieść się na połowę sklepu, ale twarz przyszłej ofiary wydała się jakby… Znajoma? Nie była pewna. Zatrzymała się. Zmrużyła oczy. Ale i to w niczym nie pomogło, bo wszystko zlewało się w jedną, bezkształtną masę. Utkwiła na chwilę wzrokiem nieskalanym zdrowym umysłem i logicznym myśleniem. — Ppuszc… — zaczęła, wciąż nie zorientowała się, kim był „wróg”. Oczywiście, akurat, teraz kiedy wyglądała jak siedem nieszczęść i korzystała z dwóch szarych komórek na krzyż, musiał być tego świadkiem. Oh losie. Ile jeszcze będzie tych prób. To było tak, jakby ją dusił i pytał przy tym, czy dobrze przyłożył dłonie i czy uścisk jest przyjemny.
Na większe bunty już jej nie pozwolił. A i owszem, zrobiłaby to bez zawahania się. I to jeszcze jak. Tyle że ciężko się buntować, gdy silniejszy, cięższy wampir facet, wyciąga cię za fraki, a ty masz ograniczoną percepcję. Całe szczęście, że rzęch wciąż nie został przez nią naprawiony. Pewnikiem, sądząc po poziomie głodu, wsiadłaby za kierownicę. Pewnie dlatego Polly zawsze powtarzała, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Przyznałaby jej rację, gdyby była w stanie.
— O c-co cyi choddi… — sarknęła, próbując wyszarpać się z ciasnego uścisku. Była wściekła. Chciała wesprzeć swoją wypowiedź argumentem w postaci ciosu, ale chybiła. Nie musiał robić uników i tak (jeśli!) by trafiła, to siłę uderzenia można by przyrównać do tej, które posiadają średnio rozgarnięte ruchowo dzieci. O ile wcześniej nie powaliłaby samej siebie. Tj. Bardziej prawdopodobna opcja. — Sav…a? — O proszę. Chomik przekręcił się na kołowrotku. Brawo. Order uśmiechu wysyłamy pocztą, a dyplom gołębiem pocztowym.
Była niemniej zdziwiona niż on sam. Oprzytomniała na moment. Jakie było prawdopodobieństwo, że trafi AKURAT na niego, AKURAT tutaj? Dobra. Jednak w czymś była najlepsza. Mianowicie: w przyciąganiu do siebie najgorszego, możliwego rozkładu toku wydarzeń, w najgorszym możliwym momencie.

Sava
Sava
Przystanek autobusowy Empty

PisanieTemat: Re: Przystanek autobusowy   Przystanek autobusowy EmptySro Lis 15, 2023 2:37 am

Gdyby miał styczność z jakąś Żuliettą, pewnie by się nawet śmiał z tego bełkotu i nieudanych prób agresji. Dokładnie tego rodzaju twarz - bezmyślną i zaćpaną - widział wielokrotnie. Za dużo razy w swoim życiu. I część z nich tyczyła się obrazu w lustrze, chociaż i tak większość z tego nie pamiętał. Kiedy przychodziło widzieć mu kogoś znajomego w takim stanie, było to... Znajome. Życie przypominało, że miało gorzki smak. Mimo wszystko opanował się. Dostrzegł, że kobieta na chwilę się zawahała, ale i tak nie było łatwo.
- Nie rób scen, chodź. - Powiedział chłodno, kiedy próbowała się wyszarpać. Dopiero na zewnątrz puścił ją na chwilę. Rose dalej się próbowała awanturować i wykazała odważną, choć nieprzemyślaną chęć uderzenia wampira. A Sava po prostu się przechylił w bok, a jej ręka przeszła obok szyi. Nie żeby chociaż przyłożyła do tego odrobinę siły... I zastygła. Coś w główce zaczęło trybić.
- No. - Mruknął bardzo zdawkowo, lustrując kobietę od góry do dołu. Powiedzieć, że wyglądała tragicznie, to zdecydowanie za mało. - Chcesz iść na spacer? - Spytał nagle lekko i wyciągnął do niej rękę. Rozmawiać z nią tutaj, na ulicy, nie miało sensu. Rozmawiać z nią zaćpaną nie miało sensu. Tym bardziej bezsensowne byłoby usiłować przemówić jej do rozsądku w takim stanie. Dlatego wyskoczył z propozycją spaceru. Wolał, mimo wszystko, przekonać ją do pójścia z nim dobrowolnie. Wiedział, że musiał ją jakoś doprowadzić do porządku.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Przystanek autobusowy Empty

PisanieTemat: Re: Przystanek autobusowy   Przystanek autobusowy EmptySro Lis 15, 2023 3:32 am

Z wrażenia opadła na fasadę budynku, powstrzymując mimowolny ślizg rękoma.
— Co tyy tu… — wysapała w szoku. Znów ją ratuje. Tylko tym razem naprawdę nie chciała być ratowana. Nie, kiedy przypominała szmatę, którą ktoś przetarł podłogę w rzeźni. I to takiej hurtowo obrabiającej truchła.
— Bo wiysz ja-ja. — Próbowała uchwycić jakiś sensowny zlepek liter, który wytłumaczyłby to, jak się zachowywała, ale szło jej równie dobrze, co trzymanie pionu. Dobrze, że resztki morfiny w krwioobiegu otumaniły ją na tyle, żeby nie poczuła uderzającej z rozpędem fali wstydu. Koniec końców, to nie tak, że pasowało jej prowadzenie życia królowej melicy i pierwszej pijaczko-ćpunki Birmingham. Absolutnie nie. Przestała, zwyczajnie, widzieć jakikolwiek sens w staraniu się o polepszenie swojego i nie-swojego bytu. I tak na nic się to nie zdało. Co więcej, za cały trud, który wkładała w dotarciu do tego celu, przyszło jej zapłacić najwyższą z kar. Pieprzony Anthon. Psy go jebały. Zresztą, nie tylko one. — Moożes tak na mnie nie łypaić? — dodała, czując na sobie oceniający wzrok. Naprawdę nie chciała, żeby widział ją w takim stanie. Wolała, by po prostu zapomniał o niej tak, jak ona zapominała o tym, że nie jest nieśmiertelna, a to, co zażywała, nie było solą fizjologiczną tylko pierdoloną toksyną. To nie stało się nagle, tylko nie wiadomo kiedy. To było właśnie najstraszniejsze w uzależnieniach. Alkohol i heroina. Kochanki, których nie potrafiła rzucić, bez względu na mijający czas
Pokręciła głową w dezaprobacie.
— Myuszę się naplić, o-okej? — Spacer to kiepska opcja, kiedy pacjent ledwo utrzymuje się na nogach. Ciągnąć za nie, to też słaby pomysł. Nawet niesienie na barkach by nie pomogło, bo jeszcze posądzą Savę o próbę uprowadzenia. Musiał znaleźć inne rozwiązanie, albo, co wydawało się łatwiejsze, oszukać. Przecież też go kłamała. Nie raz. Vice-versa?

Sava
Sava
Przystanek autobusowy Empty

PisanieTemat: Re: Przystanek autobusowy   Przystanek autobusowy EmptySro Lis 15, 2023 3:50 am

Drgnął, widząc tę niestabilną próbę utrzymania się na nogach, kiedy odsunęła się do ściany. Jednak jakoś się nie wywróciła, ale w razie czego, podszedł bliżej i złapał ją za jedną rękę, żeby ją przytrzymać.
- Dobra, nie będę. - Westchnął ciężko, ale nie odwrócił wzroku. Dalej ją lustrował, nie umiał. Nie mógł się otrząsnąć z tego szoku, chociaż usilnie starał się go po sobie nie poznać. Mógł ignorować do jakiego stanu doprowadziła się Rose na własne życzenie. W końcu jeszcze nie tak dawno nie było mu jej żal, że pewnie wszystko działo się na jej życzenie. Ale Rose była... Nie wiedział, nie potrafił znaleźć na to słów. Ale chyba tylko Rose wiedziała o nim najwięcej, mimo że nie wiedziała praktycznie nic. I mimo że przez przynajmniej połowę roku ich znajomości nie znała jego imienia.
- Okej. Dobrze się składa, bo mam u siebie wino. Wódkę, likier, whisky, cokolwiek chcesz. - Wymienił na poczekaniu, obserwując uważnie jej mimikę. Rzeczywiście opcja przemocowa również nie byłaby najlepszym wyjściem, co do spaceru... Cóż, może Rose byłaby w stanie przejść się do niego, skoro już i tak pokwapiła się o pójście do monopolowego w stanie mocno wskazującym.
- Lepiej się pije w towarzystwie, nie? - Dodał zaraz na zachętę. Liczył na to, że jakoś mu się uda ją przekabacić.

Rose O'Brien
Rose O'Brien
Przystanek autobusowy Empty

PisanieTemat: Re: Przystanek autobusowy   Przystanek autobusowy EmptySro Lis 15, 2023 4:26 am

Skóra na dłoniach Rose poszarpała się rozlegle przez fakturę elewacji. Nic nie poczuła. W ogóle, z tak rozlegle oparzonymi dłońmi ciężko czuć coś poza temperaturą. Tym bardziej, jeśli dodać do tego słodką morfinę. Wtedy ból fizyczny przestaje być tak zajmujący. Szkoda, że nie wynaleźli czegoś równie skutecznego na ten, który ogarniał cały umysł O’Brien.
— Zosyaw mni — warknęła, wyrywając dłoń, jakby co najmniej miał ją skrzywdzić. — Nie dotekej. — Jeden zły ruch i pęknie, rozpadając się na jeszcze mniejsze kawałeczki. Powinien się jej brzydzić. Zostawić jak śmiecia. Co i tak najpewniej zrobi, ale później, kiedy mu zaufa, odsłoni wszystkie słabe punkty. Tak, by mógł wykorzystać każdy z nich. W tym się specjalizowali ludzie mu podobni. Teraz zrozumiała, dlaczego wydawał się tak… Bliski. Znajomy. Był taki sam. Tylko inaczej się nazywał. Tak samo pompował w nią nieuzasadnioną nadzieję, torturował bez namysłu tymi ciepłymi słowami, chłodnym i jednocześnie palącym dotykiem. Nie istniało na tym świecie nic, co było ją w stanie zranić mocniej, niż oswojenie i pozostawienie samej sobie. A to próbował uczynić. Celowo lub nie.
Wódka. Likier. Whisky. Whisky. Likier. Wódka. Oby miał spore zapasy. Tę deklarację mocno zakodowała sobie w głowie.
— Dobrzey. — Przystała na propozycję Savy tylko dlatego, że cholernie chciało jej się chlać. Chlać, ćpać. Wszystko najgorsze naraz. Byleby nie myśleć o tym wszystkim, czego dokonała, żeby zobaczyć, choć cień szansy, że cofnie największy błąd swojego życia. Jakich ran wewnętrznych i zewnętrznych doznała. Wszystko to było nic niewarte. Sprzedała duszę za nic. Tak bardzo chciała zapomnieć o tym, jak pluli jej w twarz. Jak wytykali każdą, najmniejszą wadę. Wywlekali na wierzch błędy, które sami popełniali. Jej absolutne maksimum nawet nie zbliżało się do niezbędnego minimum. Więc jednak matka miała rację. Była pokraką, jest pokraką i pokraką będzie. — Yhmm — mruknęła, próbując utrzymać rozwarte powieki i przekonać samą siebie, by zrobić pierwszy krok ku jego lokum. Ten najtrudniejszy. Gdziekolwiek było. Dobrze, że nie zdradził dokładnej lokalizacji. Zbyt daleka mogła zniechęcić. I tak pogodziła się już ze snem w wiacie przystanku. Gorzej być nie mogło.

Sava
Sava
Przystanek autobusowy Empty

PisanieTemat: Re: Przystanek autobusowy   Przystanek autobusowy EmptySro Lis 15, 2023 4:43 am

Andrei. Tak nazywał się chłopak, który uwielbiam grać na gitarze. I te marzenia powoli odbierały mu dragi. Znikał powoli, tak jakby naturalnie miało to przygotować Savę na jego odejście. A jednak, kiedy już zniknął, odczuł to aż za bardzo.
I później był rok lub dwa, gdzie narkotyki zbierały żniwa wśród jego znajomych. Istny powrót do przeszłości.
Wampir najpierw tego nie zauważył, ale szybko poczuł. Dość niewielką ilość krwi z pocharatanych rąk kobiety. Zacisnął usta, całe szczęście, że nie był głodny. Przecież niedawno posilił się zwłokami. Tak czy siak, rana będzie musiała zostać opatrzona.
Nie chciał naciskać. Nie mówił nic, odsunął się nieco od niej na jej komendę. Całe szczęście, czarnowłosa pod wpływem odurzenia zachowywała się jak dziecko. Wystarczył jeden trywialny, aczkolwiek solidny argument, żeby został przyjęty bez żadnego cienia wątpliwości. Uśmiechnął się delikatnie.
- Super. Chodźmy. - Powiedział. - Złap się mnie, bo będzie ci lepiej. - Zaproponował lekko i uniósł delikatnie rękę. Duma dumą, ale kobieta fiknie po podstawieniu drugiego kroku.

Zt x2

Sponsored content
Przystanek autobusowy Empty

PisanieTemat: Re: Przystanek autobusowy   Przystanek autobusowy Empty


 
Przystanek autobusowy
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Skocz do: