Chatka fae
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
Daylin
Daylin
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptySro Lut 07, 2024 4:49 pm

Jeśli w umyśle fae coś było wartego zapamiętania to naturalnie było to związane z jego przepowiedniami. W końcu te mogły przydać się w przyszłości - prędzej czy później, w zależności od tego, co pokazywały. O ile ścieżka, gdy wampir miałby się wyzwolić, nie była zbyt jasna, o tyle pozostający w niewoli pokazywał aż zbyt wiele. A może zbyt długo? Daylin nie często widziała tak klarownie tak wiele lat - może i zabarwionych tragedią, która jednak go nie bardzo ruszała, ale jednak było to jasne. A jednak przyszłość była zmienną, może dlatego trzy zapamiętała tak dobrze nawet nie istotę, której dotyczyła ta przyszłość, ale samą wróżbę.
- Na co mam... - spojrzeć utknęło jej w gardle, kiedy zobaczył że ten dobiera się do zrobienia kolejnej malinki na jej ciele. A raczej poczuł, na co nieco się wzdrygnął. Nie miała nic przeciwko wampirzym ustom na swoim ciele, ale przeciwko podobnym czynom już tak. Czym według niego był?! Zabawką do oznaczenia?! Spędzał setki, wieki na pielęgnacji siebie i to nie po to, żeby byle jaki pierwszy wampir ją znaczył! Nic dziwnego, że dłonią prędko zasłonił już nie tyle miejsce, co usta wampira, kiedy ten próbował się do niego nimi zbliżyć znów. Zupełnie jakby dłoń miała stanowić barierę przed nowymi malinkami- choć i ta na jej klatce piersiowej też prędko znikła, przykryta iluzją. Nie da mu tej satysfakcji. Nie było nawet mowy o tym, kiedy oczy dalej błyszczały magią, choćby miał to naprawiać do samego świtu.
- Moim prawem jest dzielić się moją wiedzą na własnych warunkach i we własnym czasie, nie prawda? - odpowiedział, uśmiechając się miło na własną logikę, z którą trudno było się wykłócać. Zresztą, nie od dzisiaj było znanym, że fae nie dawały zbyt wiele za darmo - rzadko im się to zdarzało. Za darmo mogły co najwyżej sprowadzić na kogoś nieszczęście. - Gdzie by była zabawa, gdybyś wiedział czy nie mogę, czy nie chcę nie dotrzymywać słowa? Nie na tym polegają relacje? Na braku pewności czy druga strona mówi prawdę? - dodał, drugą dłonią łagodnie odgarniając kosmyki czerwonej grzywki z czoła leżącego na nim krwiopijcy. - Chociaż w moim wypadku masz pewność, że nie mogę skłamać...

Dimitri
Dimitri
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptySro Lut 07, 2024 5:14 pm

Dłoń na jego ustach stłumiła cichy, miękki śmiech, jaki mimowolnie wydostał się z gardła wampira. O tak, Daylin zdecydowanie był uroczy, zwłaszcza kiedy tak się bronił przed absolutnie niegroźnymi rzeczami. Dimitri przez chwilę muskał wnętrze przystawionej mu do ust dłoni wargami w delikatnej pieszczocie, prawie jakby się z nią całował, dopóki sidhe nie zabrał ręki, a potem znów się roześmiał. Nie wiedział, skąd w elfie tak silna potrzeba wyglądania i d e a l n i e i nie łączył jej z niczym innym, jak z pewnego rodzaju próżnością, nie domyślając się nawet, że ta mogła wynikać z czegoś głębszego, z jakiegoś rodzaju odrzucenia, jakiego elf doświadczył w przeszłości.
– Szkoda, że osłaniasz się iluzją – powiedział cicho i łagodnie. – Lubię patrzeć na ślady, jakie zostawiam. To tak, jakbyś przez chwilę był naprawdę mój. – Uśmiechnął się nieznacznie. Myśl, że Daylin mógłby być jego, była naprawdę kusząca, choć krwiopijca doskonale zdawał sobie sprawę, że utrzymywanie bliższych kontaktów z sidhe było co najmniej ryzykowne – i to z wielu powodów.
Dimitri oparł się podbródkiem o własne przedramiona, spoglądając na fae z dołu. Nawet z tej perspektywy wyglądał niesamowicie.
– Prawda – przytaknął grzecznie, ale zaraz uśmiechnął się odrobinę szerzej. – Ale wiesz co? Niepewność jest przereklamowana. Wolałbym, żebyś po prostu odpowiedział mi na pytanie. No, ale mówi się trudno – dodał na koniec ze smutkiem, przeskakując spojrzeniem z oczu Daylin na własny palec, którym właśnie zaczął delikatnie kreślić małe kółeczka na piersi sidhe. – Rozumiem, że nie chcesz się ze mną dzielić swoim życiem. Przecież wcale się nie znamy.

_________________

Daylin
Daylin
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptySro Lut 07, 2024 9:41 pm

- Nie jest mi szkoda, nie rozumiesz po prostu. Fae jest łatwiej spotkać w dzień niż wampiry - stwierdziła, marszcząc brwi, choć dość prędko zabrał rękę, zanurzając ją w wodzie, a brwi wróciły na bardziej zrelaksowaną pozycję. - Zresztą nieistotne. Nie muszę ci się tłumaczyć, dlaczego chcę wyglądać w określony sposób - stwierdziła, przymykając na moment oczy. Umarłby ze wstydu, gdyby inny sidhe zobaczył go w świecie ludzi - a co dopiero z losowymi znaczeniami na ciele! Nie, nie, nie, to zupełnie wychodziło poza jakiekolwiek rozważanie.
Zamilkł jednak na jego kolejne słowa. Przez moment nawet mogłoby się zdawać, że albo przysnęła, albo celowo ignorowała wampira w tej chwili - sidhe zdradzał tylko łagodny ruch dłoni, kiedy zaczął przeczesywać niespiesznie czerwoną grzywkę wampira. Zupełnie, jakby nad czymś się wahała - i po prawdzie właśnie tak było. Ważył własne słowa, to co mógł, a czego nie powinna zdradzać. Którędy obejść płot do zdobycia zaufania wampira, którędy dotrzeć do jego imienia, którędy owinąć go wokół własnego palca...
- Nie mogę zdradzać zasad panujących w królestwie, ani tym bardziej naszych sekretów, jeśli kiedykolwiek chcę powróci na dwór. Zamiast pogardę i rozbawienie wśród sidhe budziłabym złość, i doczekałbym się kary. Nie pytasz o mnie, więc to ty nie chcesz, abym się dzielił. Zresztą, sam również nie opowiadasz - powiedziała, delikatnie wprowadzając go w pułapkę. Nie czuł potrzeby ukrywania faktu, że nie miał chęci powrotu na dwór - na jednym był strategiem przeciwnej strony w wojnie już raz uwięzionym, kiedy na drugim pośmiewiskiem za zostanie pojmanym. Nie chciała wracać, nie dopóki nie posiadała... Czegoś w zanadrzu - czegoś co zmusiłoby obie strony do oddawania jej należnego respektu. Mocy? Siły? A może czasu?
Leżąc w wannie, wciąż z zamkniętymi oczami pozornie zdawał się być spokojny - zrelaksowany, choć w rzeczywistości czuł jak złość zaczynała w nim buzować na samo wspomnienie... wszystkiego. Nie był smutny, nie opłakiwał własnego losu - był wściekły.

Dimitri
Dimitri
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptyCzw Lut 08, 2024 7:46 pm

Uniósł brwi odrobinę, uśmiechając się przy tym prawym kącikiem ust.
– Doprawdy? I dlatego chowasz się za tą iluzją teraz, w nocy, i w towarzystwie nie fae, tylko wampira? – zauważył z rozbawieniem. Zaraz jednak złożył mały pocałunek na torsie sidhe. – Ale spokojnie. Nie chcę wymuszać żadnego tłumaczenia. Po prostu... – Dimitri zamyślił się na chwilę. Czego właściwie chciał, kiedy rzucał tamtą uwagę? Chyba tylko podroczyć się z elfem. Nie zamierzał wydobywać żadnych sekretów albo zmuszać do porzucenia iluzji. Może jednak temat był znacznie bardziej drażliwy, niż się wampirowi wydawało. Wzruszył lekko ramionami. – Po prostu cię zaczepiałem – przyznał w końcu szczerze.
Przyglądał się Daylinowi, nie ponaglając go w żaden sposób. Najwyraźniej sidhe musiało się namyślić, co może powiedzieć, a czego nie, albo coś w tym stylu – tak przynajmniej obstawiał Dimitri. Albo musiało przemyśleć coś jeszcze innego, ale co najmniej równie ważnego. Wampir nie chciał w tym przeszkadzać, więc po prostu patrzył na fae z zaciekawieniem, nawet na moment przestał się bawić pianą na jego skórze, żeby go nie rozpraszać. Dopiero po chwili krwiopijcy przyszło na myśl, że może sidhe unika odpowiedzi, ale, z drugiej strony, czy wtedy tak po prostu bawiłby się jego włosami? Może...
Dimitri przymknął na chwilę oczy, wdychając słodki zapach wróżki. Chyba wolał, kiedy był bardziej oszołomiony krwią fae, wtedy nie myślał tyle.
Wampir otworzył oczy, kiedy tylko Daylin zaczął mówić, a kiedy skończył, przez długą chwilę milczał, kompletnie zaskoczony takim obrotem sytuacji. Ponownie – raczej się z elfem droczył, właściwie nie oczekując nawet jakiejś rzeczywiście konkretnej odpowiedzi, a tymczasem sidhe wziął to bardzo do siebie. Zielonooki przesunął dłońmi po ciele fae w dół, aż dotknął nimi dna wanny, i wtedy uniósł na rękach górną połowę ciała, jakby robił pompki, by zawisnąć nad złotowłosym.
– Chcę, żebyś się dzielił – powiedział poważnie. – Ale może masz rację, może nie pytam o to, co trzeba. A ja... – zawahał się odrobinę. – Odpowiadam. Tylko ty chyba też zadajesz nieodpowiednie pytania.
Dimitri pochylił się niżej i musnął wargami usta sidhe w delikatnym pocałunku, po czym odsunął się raptem o dwa, trzy centymetry. Miał bardzo poważny wyraz twarzy.
– I co masz na myśli... Czemu wzbudzasz pogardę i rozbawienie? – zapytał cicho.

_________________

Daylin
Daylin
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptyCzw Lut 08, 2024 9:47 pm

Nie wydawała się być zadowolona w najmniejszym stopniu na słowa wampira, nawet jeśli Daylin sam zdecydował się już wcześniej nie kontynuować drażliwego tematu. W końcu wampir nie mógł sobie zdawać nawet pojęcia z tego, jak istotny był dla fae wygląd - na poziomie, który leżał daleko od zwykłej próżności, a był wywołany głęboką urazą dumy. Odrzucenie przez inne istoty nie miało znaczenia, nie większego - były niczym i ich zdanie nie liczyło się. Ale odrzucenie przed inne sidhe, przez dwór...
- Odpowiadasz. Nie opowiadasz - powiedział fae, bez bardziej nakierowującego wyrazu na konkretne emocje. Była... Spokojny. Może nawet za bardzo? Może nie powinien? Może to oznaczało kłopoty? Choć wyraźnie fae chętniej odwzajemniła pocałunek, a słyszeć pytanie wywróciła oczami, jakby temat był bardziej niż irytujący. Choć może to znów było grą? W końcu Daylin praktycznie nie pokazywała prawdziwych emocji przed wampirem - może to wszystko było dalszą szopką? Po części było.
Przesunęła dłoń na jego kark, na ramię, starając się złapać jego kosmyk włosów i zaraz skupiając wzrok właśnie na nim. Jak i swoje palce, kiedy i druga dłoń dołączyła do zabawy włosami krwiopijcy.
- Mam na myśli dokładnie to co mówię. Jeśli nie zostanę wyśmiany przez jednych, to będą mnie traktować jak gorszy sort. Jestem pośmiewiskiem - powiedział, wzruszając ramionami z bardziej niż obojętnym tonem - był zimny, może nawet złowróżbny i zapowiadający kłopoty w tym chłodzie. - Ale to nic. Jeszcze za to zapłacą. Nie muszę nawet tego sprawdzać, żeby wiedzieć że to ich czeka - powiedział, jakby nieco żywiej i weselej, zaraz wychylając się do ust wampira. Uśmiechnął się, cmokając go. Była jakby bardziej ożywiony, zarzucając ramiona na jego kark.
- Chcesz się jeszcze napić? - zaproponowała, możliwe że chcąc odwrócić uwagę od tematu.

Dimitri
Dimitri
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptyCzw Lut 08, 2024 10:58 pm

Wampir natychmiast zarumienił się, choć nie jakoś mocno. Czuł się zażenowany własnym przesłyszeniem, mimo że przecież nie było to w gruncie rzeczy nic złego – każdemu się zdarzało.
– Och – odpowiedział w pierwszej chwili, a później zapadło milczenie. Nie wiedział, jak je przerwać, a im dłużej trwało, tym bardziej zażenowany się czuł i tym bardziej nie wiedział, co powiedzieć. W końcu nie mówił nic więcej tak długo, że Daylin zaczął wyjaśniać to, o co wampir go zapytał, i Dimitri jak najszybciej się na tym skupił: na wyjaśnieniu i na dotyku na własnym ciele. Szybko też skorzystał z okazji i opadł znów na tors sidhe, choć tym razem podpierał się łokciami o dno wanny.
– Dlaczego cię tak traktują? – zapytał ostrożnie, patrząc na elfa z uwagą. – To znaczy... Jeśli chcesz o tym mówić – dodał jeszcze szybko, jakby mitygując się, że może nie jest to najwdzięczniejszy temat do rozmowy, zwłaszcza dla kogoś tak dumnego, jak faerie. Sam przecież też niezbyt chętnie opowiadałby o tym, jak jest traktowany w domu, jakkolwiek dziwnie byłoby nazywać w ten sposób Piekło, w którym w zasadzie nie spędził zbyt wiele czasu. Może więc inaczej: w domu rodzinnym.
Choć to brzmiało jeszcze gorzej.
Kwestii zapłaty nie drążył, spojrzał tylko na Daylina z zaciekawieniem wypisanym na twarzy, wyraźnie sugerującym, że chętnie o tym posłucha – o ile fae będzie chciało mówić. Dopiero zarzucenie mu rąk na szyję i propozycja napicia się więcej krwi sprawiły, że w końcu na dobre zapomniał o swojej wtopie z przesłyszeniem się. Serce zabiło mu żywiej na samą myśl o słodkim smaku krwi, o jej oszałamiających właściwościach, o tej bliskości z sidhe, od której niemal kręciło mu się w głowie... Serce zabiło szybciej i policzki wampira raz jeszcze zaróżowiły się, tym razem z innego powodu. Dimitri wpatrywał się w Daylin z lekko rozchylonymi ustami, próbując wyperswadować sobie pomysł podrzucony przez samego elfa. Bo nie powinien więcej pić tak potężnej krwi. Bo musiał niedługo wracać. Bo dopiero co zaczęło mu się w głowie przejaśniać. Bo...
– Nie powinienem, już i tak za dużo wypiłem – powiedział w końcu cicho i jakby zmuszając się do tego.

_________________

Daylin
Daylin
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptyPią Lut 09, 2024 4:57 am

Przesunęła dłoń na jego policzek, układając ją na nim i muskając łagodnie kciukiem. Nawet jeśli nie dokładnie wpatrywał się w niego, a gdzieś w bliżej nieokreślony punkt. Może za sprawą tematu, który nie do końca był przyjemny - może za sprawą jeszcze czego innego. Ale jeśli miał być w stanie manipulować wampirem... Może powinien tego użyć do wywołania współczucia? Tym bardziej widząc jak zaciekawiony tym wszystkim był...
Westchnęła jakby od niechcenia, jakby miała w ten sposób podjąć niechętną dla siebie decyzję.
- Po wojnie... Złapali mnie. Sidhe z dworu, z którym toczyliśmy wojnę. Mimo... Że przewidziałem to. Chociaż przewidziałem to w zupełnie inny sposób - powiedział, choć mówiła powoli i ostrożnie, niechętnie na ten temat jakby próbował się odciąć od wydarzeń, o których mówił. W końcu... Nie opowiadała o tym. Czuł się dziwnie, mówiąc na ten temat na głos. Ale jak dużo mógłby wyciągnąć z tego wampir? Ktoś nie rozumiejący działania dworów?
Zamiast skupić się na czymkolwiek innym, przesunął kciukiem bliżej jego warg pierw łagodnie przesuwając po tej dolnej. Druga dłoń łagodnie przesunęła się po skórze na karku czerwonowłosego, powoli ruszając w dół na jego łopatki.
Odchylił głowę, łagodnie przytulając się policzkiem do własnego ramienia i eksponując szyję w miejscu, w którym wampir już go ugryzł, kiedy jego oczy zalśniły, a na skórze pojawiły się nie tylko poprzednie ranki, ale i znaczenia.
- Tutaj... - powiedział, powoli przechylając głowę na drugi bok, przesuwając kciukiem niby to przypadkiem po kle krwiopijcy. Drażniąc się z nim, pogrywając na jego odruchu, na tym że rzeczywiście przecież chciał się napić. - Lub tutaj... Oferuję. Chyba nie chcesz odrzucać mojej oferty? - zapytała, kiedy jego kciuk po raz drugi przesunął się po jego kle, choć tym razem spróbował skaleczyć się o niego. Niewielkie zadrapanie, próba przypomnienia wampirowi jak smakowała mu jej krew...

Dimitri
Dimitri
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptyPią Lut 09, 2024 8:59 pm

Wpatrywał się w tę piękną, nieprzeniknioną twarz z powagą. Czuł, że za słowami sidhe kryła się historia pełna jakiegoś rodzaju poniżenia, którego – choć sam znał bycie poniżonym od podszewki – być może nie byłby w stanie zrozumieć. I to tylko dlatego, że sam nie był sidhe. W nadnaturalnej społeczności zawsze się mówiło, że elfy są inne, kompletnie niezrozumiałe dla ludzi czy istot, które rozpoczęły swój byt jako ludzie. I teraz Dimitri miał wrażenie, że właśnie kwestia dumy, upokorzenia i arogancji miała tu wiele do rzeczy. Miał wrażenie, że mogliby na ten temat rozmawiać przez wiele nocy, a i tak nie byłby w stanie pojąć tego, co działo się w głowie Daylin. Niby fae nie powiedziała dużo, a jednak wystarczyło to, by dojść do smutnych wniosków.
Że może nie jest im pisane być ze sobą.
Dimitri zacisnął powieki, jakby chcąc odciąć się od świata, w którym taki wniosek miałby rację bytu. Czy to nie Franklin mówił mu coś w stylu, że sam się izoluje od innych? Że nie umie w relacje? Tak. To musiało być to. Nie było żadnego odgórnego nie jesteście sobie pisani i tego będzie się trzymał. Tym razem nie odpuści. Nie tak łatwo. Nie bez faktycznego powodu. Wampir otworzył oczy i wpatrzył się w faerie, jakby próbował wyryć zarys jego sylwetki pod swoimi powiekami i w swoich zwojach mózgowych – choć przecież zrobił to już dawno temu, kiedy jeszcze był więźniem na dworze Unseelie.
– Moim zdaniem to nie jest powód do takiego traktowania – powiedział z przejęciem. Bo to było takie głupie. Głupie i niesprawiedliwe. By traktować kogoś jak gorszy sort i pośmiewisko tylko dlatego, że zostało się więźniem... To trącało jakąś strunę w duszy wampira, bo przecież sam w pewnym sensie przeżył coś podobnego.
Może rzuciłby jakimś idiotycznym zapewnieniem, że pomoże fae w zemście czy odzyskaniu sprawiedliwości, ale na własne szczęście nie zdążył. Najpierw rozproszył go dotyk na karku i na wardze.
A potem czuł się tak, jakby połknął własne serce.
Czuł jego mocny, stabilny puls gdzieś w gardle, znacznie szybszy, niż powinien być. Nie potrafił oderwać wzroku od poznaczonej jego własnymi zębami i ustami skóry, od śladów odznaczających się na tej idealnej szyi. Kiedy już jego wzrok skupiono na tej jednej kwestii, nie był w stanie przestać widzieć delikatnego pulsowania w żyłach sidhe. Dźwięk bicia serca Daylin, który po pożywieniu się na nim udało mu się znów zepchnąć na drugi plan jako biały szum, ponownie zaczął atakować jego uszy, tworząc hipnotyzujący beat. Źrenice wampira rozszerzyły się znacząco, zajmując prawie całe jego tęczówki. Usta miał lekko rozchylone. Ale poza tymi fizjologicznymi zmianami trwał w idealnym bezruchu, nawet nie oddychając, jakby mimowolnie starał się nie dopuścić do siebie ostatniego elementu kuszenia: obezwładniającego zapachu słodyczy krążącej w żyłach faerie.
Teraz, kiedy Dimitri tak po prostu leżał nagi na ciele Daylin, sidhe mógł poczuć, jaki wpływ miała na wampira sama tylko propozycja napicia się jego krwi. Jak bardzo jarała go ta wizja. Choć czy było to spowodowane krwią, krwią faerie czy perspektywą nieopisanej bliskości, tego już fae nie mogła wiedzieć.
Dimitri mrugnął przeciągle i jakby wrócił do życia, biorąc w tym samym czasie płytki oddech. Podciągnął się na łokciach wyżej i zawisł nad twarzą Daylin, uparcie nie patrząc w stronę jego szyi.
– Nie chcę – odpowiedział cicho z takim pragnieniem w głosie, że było jasne, że nie chce odrzucać oferty, a nie, że nie chce krwi sidhe. – Ale już i tak wziąłem od ciebie za dużo – dodał po chwili szeptem.

_________________

Daylin
Daylin
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptyPią Lut 09, 2024 10:44 pm

Nie musiał rozumieć - nie musiał rozumieć powodów do traktowania, nie musiał podzielać jego opini, kiedy Daylin sama wiedział o fakcie, że inni mieli racje. Jej złość nie brała się z samego faktu wyśmiewania. Napędzał ją gniew na samego siebie, bo w końcu to Daylin źle zinterpretował przepowiednię. To była jego wina, niczyja inna - powinien wiedzieć lepiej i postąpić inaczej, powinien znać doskonale to, jakie ryzyko wiązało się ze znajomością przyszłości i dążeniem do jej zrealizowania. Kto jak nie ona? Kto inny bardziej niż on nie powinien pozwolić zmanipulować się własnemu postrzeganiu upragnionego obrazu? Naturalnym było, że był wściekły na siebie. Na nikogo innego nie mógł - ale mógł się zemścić na tych, którzy starali się go upokarzać, choć w taki sposób ulżyć wszystkiemu, co czuł w związku z tą sytuacją. Choć minimalnie sobie pomóc...
Ale to był plan długiterminowy. W końcu Daylin był cierpliwy - mógł czekać setki lat tak jak za pierwszym razem, kiedy chciał powrócić na dwór Seelie. Mógł czekać i kolejne tysiąc lat, jeśli tylko jego zemsta miała się ziścić. Miała czas, mógł trwać i knuć, tak jak teraz kusił nieznośnie wampira, chcąc uzależnić go od swojej osoby. Obserwowała z zadowoleniem to, jak na niego działał i jak ten ponownie ledwo się powstrzymywał przed rzuceniem na niego,
Widząc jego otępienie i to jak powoli się podciągnął, powstrzymał uśmiech. Aż tak ze sobą walczył, kiedy mógł się po prostu wgryźć? Odpłynąć całkiem? Mógł go nakłaniać słowami, ale nie będzie się przecież prosił - och nie, miał sprawić, żeby wampir sam chciał i nie mógł się powstrzymać, kiedy tylko otworzyła się możliwość. Prawie przy tym punkcie był... jeszcze tylko odrobinę go popchnąć...
Przesunęła dłoń znów bardziej na jego kark, a druga ręka zanurzyła się w wodzie. Daylin oparł się na niej, gdzieś opuszkami na dnie wanny szukając i skóry wampira, aby ją ledwo musnąć delikatnym dotykiem. Nie odpowiadała jednak wciąż, wychylając się do czerwonowłosego, którego twarz znalazła się na równi z jego, żeby złożyć pocałunek na jego wargach. Miękki i czuły, kuszący i zapraszający. Druga dłoń zjechała bardziej na kark krwipijcy, a palce delikatnie go gładziły, jednocześnie chcąc zapewnić sobie, aby się nie odsunął - choć po raz kolejny, nie próbował zatrzymywać go siłą. Nie musiała przecież.
- Oferuję... - szepnął cicho, niemalże wzdychając, odrywając się tylko na krótką chwilę od jego ust, aby ledwo musnąć je wargami, jakby samemu nie chcąc przerywać. - Za dużo myślisz, kiedy oferuję... - kolejny szept, tym razem bliżej ucha wampira, kiedy Daylin zbliżyła się do niego, niemalże podstawiając się samemu pod kły krwiopijcy.

Dimitri
Dimitri
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptyPią Lut 09, 2024 11:18 pm

Nawet nie drgnął, gdy poczuł na ustach ten słodki, delikatny pocałunek. Z całych sił starał się tak po prostu nie rzucić na Daylin, ale kiedy fae sama się napraszała i pchała pod kły, było to tak kurewsko trudne! Każdy najmniejszy ruch mógł go posłać w przepaść, nad której krawędzią się właśnie znalazł. Przymknął na chwilę oczy, czując rozmyty przez wodę dotyk na swoim ciele. Z jakiegoś powodu woda zmieniała doznania i to było jeszcze bardziej przytłaczające.
Za dużo myślisz, kiedy oferuję.
Dimitri prawie warknął z frustracji. Był doskonale świadom faktu, że za dużo myślał. Zawsze i wszędzie, w każdych okolicznościach. Nawet kiedy upijał się krwią istoty nadprzyrodzonej, nie potrafił odpuścić do końca, to cholerne myślenie o wszystkim ciągle było włączone gdzieś w tle, jedynie chwilowo przytłumione. Rzadko denerwowało go to aż tak, jak w tej chwili. Myślał nie tylko o tym, jak to śliczne, ponętne ciało pod nim samo pcha mu się pod kły, ale też o tym, że wypił już wystarczająco dużo, by po kolejnym pożywieniu sidhe mogło się czuć niekomfortowo. Myślał o tym, że jeśli to zrobi, to będzie mu trudniej tak po prostu zostawić Daylina samemu sobie i wrócić przed świtem do domu. I wreszcie myślał o tym, że on tutaj się odurza na tak wielu poziomach, a tymczasem w domu czeka na niego Franklin.
Wampir najpierw przygryzł sobie dolną wargę, ale wcale nie pomogło to się uspokoić. Więc odwrócił głowę i przygryzł koniuszek spiczastego ucha – mocniej, niż do tej pory, ale wciąż nie tak, by zranić. Czuł się przeładowany sensorycznie. Nie wiedział, co ze sobą zrobić. Wtulił twarz we włosy Daylin, tuż za jego uchem, i na moment zamknął oczy, skupiając się tylko na szumie krwi, który słyszał. Puls sidhe śpiewał do niego swoją syrenią pieśń i już po chwili Dimitri był spokojniejszy – bo pewien tego, co jednak zamierza zrobić.
Uniósł się na rękach i spojrzał w dół, a w jego oczach widać było żądzę. Krwi i innych głodów.
– Gdybym się zapędził... – powiedział cicho, ale jego głos prawie ociekał zmysłowością. – ...to mnie powstrzymaj.
I zaraz po tych słowach cofnął się, w ułamku sekundy znajdując się w połowie długości wanny i siadając okrakiem na jednej nodze sidhe. Prawą ręką złapał nogę Daylina pod kolanem w mocnym, nieznającym sprzeciwu uścisku, i uniósł ją do góry, opierając sobie jego łydkę na ramieniu. Bo tym razem Dimitri wcale nie zamierzał pić z tętnicy szyjnej. Przez chwilę wpatrywał się w różnokolorowe tęczówki, a potem pochylił się. Podsunął rękę pod pośladek fae i uniósł go wyżej, ponad poziom wody. Po czym, nie odrywając wzroku od oczu Daylina, wgryzł się w tętnicę wysoko na udzie i zaczął pić.

Klasycznie - proszę wspomnienie albo dwa. :^)

_________________

Daylin
Daylin
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptySob Lut 10, 2024 3:51 pm

Wzdrygnął się lekko, czując ugryzienie na uchu. Oczywiście, że nie lubił bólu - nie znosiła go, ale fae było pełnym zwolennikiem poświęceń dla wyższych celów. Jeśli zniesienie jakiejś niedogodności miało przynieść w przyszłości opłacalne owoce... Tym bardziej, kiedy poczuł jak wampir już po chwili się w nią wtula. Dłoń łagodnie przesunęła się wtedy po jego ramieniu, w troskliwym geście jakby chciał go uspokoić...
Był gotowy do sięgnięcia po kolejne argumenty - do uderzania w punkty mające sprowokować wampira do jednego celu. Miał zostać w tym miejscu do rana, do świtu tak aby było łatwiej pokazać mu, że przecież fae nie miało zamiaru wyrządzić mu krzywdy, czy zwodzić. Powoli, krok po kroku, pokazywać, że mógł jej ufać...
Stłumiła w sobie śmiech, który parł się na jego wargi, kiedy obserwował jak wampir się odsuwa i spogląda na niego. Wygrał ten moment, nawet jeśli tym razem powinien się bardziej martwić o skutki podobnej pożywki. Nawet jeśli była w zagrożeniu... Potrzebował wydobyć z niego imię. Na wszelki wypadek w podobnych sytuacjach, żeby mieć kontrolę nad nim i upewnić się, że nie zrobi niczego nie po jej myśl - tam bardziej, że nawet gdyby próbował, nie byłby w stanie się wyrwać wampirowi w tej chwili. Z uścisku, z rzucenia go z siebie.
Nie przerywała spojrzenia, wyczekując i wpatrując się w niego z łagodnym uśmiechem, czując lekkie ciarki. Mógłby to zrzucić na powoli wychładzającą się wodę albo na wyciąganą z wody wodę. Choć w rzeczywiści przecież był kłębkiem nerwów, podejmując ryzyko, że jednak mógł nie zostać oszczędzony...
Nie skrzywił się na wgryzienie. Nie dawał sygnałów, żeby było mu bardziej nieprzyjemnie, nawet jeśli tym razem bolało bez hipnozy... Ale przecież fae było urodzonym kłamcą i manipulatorem. nie miał zamiar podsuwać podobnych opcji krwiopijcy, że coś mogło być nie tak, nie w tej chwili - zamiast tego wygodnie rozłożyła się w wannie, przechylając głowę bardziej na swoje ramię i wciąż obserwując z dołu czerwonowłosego. Jedną rękę ułożył na własnym brzuchu luźno, kiedy drugą zgiął i nad wodą zaczął bawić się jednym ze swoich kosmyków. Powoli, niespiesznie, łagodnie, obserwując z delikatnym uśmiechem poczynania krwiopijcy.

Miękkie, migdałowe ciasto, dodatek miodu, soczysta malina nadająca odrobiny kwaskowości znajdująca się na samej górze, ale i w nadzieniu elegancko przyozdobionego ciastka. I czysta, dziecięca radość Daylin, kiedy wyraźnie znajdywał się w kawiarni. Oblizał wargi po skosztowaniu białej pitnej czekolady z dodatkiem malinowego puree, z bitą śmietaną i kawałkami samych owoców. Nie tylko delektował się, ale wręcz był zupełnie pochłonięty słodyczami i smakami, które dopiero co odkrywał. Może zakrawało to gdzieś o obsesję, ale wcale nie wydawało się być złym, kiedy fae było pochłonięte tak czystym szczęściem w postaci delektowania się słodyczami.

Dziewczynka wyciągnęła dłoń, mały paluszek, a ten pochwycił smukły palec Fae.
- Nikomu .. ale to nikomu, obiecuję!
- No dobrze... Wtedy będę ci pomagał. Ale tylko jeśli dotrzysmasz tej obietnicy. Miód wystarczy... - mówił sidhe, choć w głowie był bardziej niż rozbawiony. Szczerze powątpiewał w umiejętność utrzymania przez dziewczynkę słowa, ale jednocześnie wydawał się być zadowolony ze słowa, które dostał. Chociaż czego dotyczyło? I jaki to był wiek? Wygląd dziewczynki sugerował na dobre kilkaset lat wstecz - może jakaś farmerska rodzina, choć jej uśmiech był przeuroczy, kiedy tak całą sobą wierzyła fae...

Trudno było jej rozróżnić czy rozluźnienie było spowodowane kąpielą, dotykiem, czy ubywającą krwią, kiedy głowa stawała się coraz lżejsza...
- Mmm... Już wystarczy... - powiedział ledwo słyszalnie, unosząc się lekko na przedramieniu, chociaż nie zmieniał wcale pozycji na siłę. Jego oczy zamieniły się magią tylko po to, aby kosmyki włosów wampira zostały lekko, zaczepnie pociągnięte. Tak, aby zwrócić dodatkowo jego uwagę.

Dimitri
Dimitri
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptySob Lut 10, 2024 7:13 pm

Był pewien, że hipnoza wciąż będzie działać, ale może nie myślał w tej kwestii trzeźwo, bo kiedy wbił kły w udo sidhe, wyraźnie poczuł, jak Daylin się spiął. Ale było już za późno, szkoda już się stała – wyciąganie kłów i ponowna hipnoza tylko przyniosłyby więcej szkody niż pożytku, więc po prostu pił. Ale sama świadomość tego, że przyniósł fae ból, bardzo go uwierała. Zwłaszcza, że Daylin od samego początku sprawiał wrażenie osoby, która po prostu nie lubi bólu – w żadnych okolicznościach. Dopiero zalewające jego umysł wspomnienia elfa sprawiły, że przestał się tym zadręczać.
Niemal mógł poczuć smak słodyczy płynącej z pierwszego wspomnienia. Prawie przypominało mu to czasy, kiedy jeszcze nie był wampirem. Czuć smak ludzkich potraw było niesamowitym doświadczeniem, tym bardziej, że rzadko zdarzało mu się pić z kogoś, kto tak bardzo się delektował jedzeniem. Zresztą, rzadko też pił dwa razy z tej samej osoby, a zazwyczaj pierwsze wspomnienia, jakimi się dzielili jego żywiciele, były dość traumatyczne. Jego moc wyciągała w pierwszej kolejności te fragmenty, które były najistotniejsze dla samej ofiary, a to zwykle były złe rzeczy. Czasem trafiały się jakieś przebłyski szczęścia, ale niezbyt często – co tylko utwierdzało wampira w przekonaniu, że ludzkość, choćby nie wiadomo jak wiele szczęścia zaznała, zawsze skupiała się głównie na nieprzyjemnościach.
Nie, żeby kogokolwiek winił. Sam przecież spędził mnóstwo czasu na rozpamiętywaniu i rozdrapywaniu starych ran. Dopiero najnowsza historia uczyła go – powoli i po kawałeczku – że może wybierać, na czym chce się skupiać w swoim życiu.
Drugie wspomnienie przyniosło kolejną porcję dyskomfortu.
Niby nic złego się w nim nie działo – a jednak z jakiegoś powodu był pewien, że umowa, jaką zawarła dziewczynka z faerie nie była dla niej korzystna. Że prędzej czy później źle się na niej odbiła. I niby wiedział, że Daylin należy do świata fae, którym rządzą się inne prawa i inna moralność, ale przecież cały czas próbował samego siebie przekonać, że ta sidhe jest inna. Nie tak wyrachowana. Nie tak okrutna. Tymczasem znów dostawał przypomnienie, że powinien mieć się przy niej na baczności.
Prawie nie usłyszał polecenia, ale kiedy poczuł, jak unoszą się jego włosy, to zwróciło jego uwagę. Uchylił powieki, które same się zamknęły nie wiedzieć kiedy, i najdelikatniej jak umiał wysunął kły z ciała elfa. Jeszcze ostrożnie liznął dwie ranki, a potem wyprostował się i równie ostrożnie położył nogę sidhe z powrotem w wannie. Nie zabrał jednak ręki, a jedynie przesunął ją wyżej, muskając lekko zewnętrzną stronę uda Daylin.
– Wybacz, byłem pewien, że hipnoza nadal będzie działać – powiedział cicho po chwili milczenia. – Wszystko okej...?

_________________

Daylin
Daylin
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptyNie Lut 11, 2024 1:17 pm

Podciągnął się zupełnie do siadu, choć wywołało to kolejną falę zawrotów głowy przez nagłą zmianę pozycji. Mogłaby po prostu się położyć w wannie, odpocząć nieco, ale czuł że musi wykonać więcej pracy w odciągnięciu wampira od tego, aby nawet nie myślał o wyjściu z chatki przed świtem. Zając go czymś zupełnie innym...
Oparł ciężar ciała na ręce opartej na dnie wanny, przechylając się nieco na tę stronę. Słyszała słowa wampira i wciąż dochodził do wniosku, że ten za dużo myślał. Potrzebował go odciętego, nie analizującego każdej najmniejszej rzeczy.
Wyciągnął drugą rękę, zarzucając mu ją na kark. Chociaż mogło się zdawać, że fae ma jeszcze mniej siły niż wcześniej. Z błogim uśmiechem, z może nieco lekkim rozbawieniem obserwowała krwiopijcę, wciąż nie odpowiadając mu na pytanie. Jeśli odpowie, może znów zacznie wpadać w spiralę innych pytań? "Czy na pewno, czy czegoś nie potrzebujesz?", a nawet jeśli dla Daylin było to kuszącą opcją, aby ktoś wokół niego w podobny sposób skakał i mu usługiwał, nie było to w tej chwili priorytetem. Do tego mogli przecież przejść później. Pierw musiała odsunąć zupełnie na bok myślenie krwiopijcy.
Pochylił się do niego, niemalże opierając całkiem, bo i dłoń na której się podpierała dotychczas, przesunął na ciało czerwonowłosego. Luźno przesunął po jego udzie, niespiesznie muskając jego skórę, kiedy wargami przeszła do jego ust. Krótki pocałunek, a po nim kolejny jakby zniecierpliwiony i ponaglający.
- Gdybym miała za złe to bym już ci o tym mówił... - szepnęła, pozwalając sobie całkiem oprzeć się na wampirze swoim ciężarem. Nawet jeśli miejsce po wgryzieniu bolało, miała zamiar to ignorować w tej chwili. Odgryzie się za to.... kiedyś. W przyszłości. Tak samo jak teraz mamił go, dość skutecznie. Zapamiętywał w końcu jego reakcje, jego spojrzenie, jego rumieńce. Daylin nie miała najmniejszego zamiaru odpuszczać, kiedy dłoń z karku wampira niespiesznie przeszła na jego klatkę piersiową. Druga za to wodziła po jego udzie, po wewnętrznej stronie i z każdym delikatnym i zaokrąglonym ruchem, znajdywała się coraz wyżej.
- Nie oferuję ci tylko krwi... - szepnął znów, niechętnie przerywając serię krótkich pocałunków, które miały na celu kusić i dalej zaczepiać wampira, dalej osaczać go, aby nie zastanawiał się nad niczym.

Dimitri
Dimitri
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptyPon Lut 19, 2024 7:24 pm

Obserwował poczynania elfa z pewną dozą niepokoju. O ile wcześniej nie wypił jakoś specjalnie dużo, tak tym razem na pewno przesadził. Czuł to we własnych żyłach i w szumie własnej – pożyczonej – krwi w uszach, tak, ale też zdrowy rozsądek podpowiadał mu, że podwójne pożywianie się na tej samej osobie w tak krótkim czasie – nawet jeśli była nieśmiertelna – nie mogło pozostać bez skutków ubocznych. Dotyk fae rozpraszał go i wybijał z tego toru myślenia, momentami nawet skutecznie, ale wampir żył ze swoimi wszystkimi lękami i obawami wystarczająco długo, by umieć spychać przyjemność na dalszy plan, kiedy rzeczywiście było czym się martwić. Westchnął cicho, kiedy dłoń Daylin przesuwała się coraz dalej, na chwilę nawet przymknął powieki, zapominając, że sidhe właśnie straciło dużo krwi. Zaraz jednak otworzył oczy i znów pamiętał, nie chcąc za nic odpuszczać własnej kontroli. Krótkie pocałunki znów go rozproszyły, usta Daylin były tak miękkie, tak delikatne... Tak przyjemne na jego własnych wargach. Ale zatracenie się w tym odczuciu było zbyt niebezpieczne.
Przesunął własne dłonie pod pośladki elfa, kiedy poczuł, że ten opiera się o niego swoim ciężarem, i po prostu posadził go na sobie. Niejasno majaczyło mu w głowie, że sidhe mogłaby stracić przytomność z upływu krwi, a gdyby tak się stało, leżenie w wannie pełnej wody nie byłoby najlepszym pomysłem. Czy fae mogłaby się w ogóle utopić...? Tak na dobre? Nie wiedział i nie chciał się dowiadywać w ten sposób. Dłonie powędrowały wyżej i Dimitri objął wróżkę ramionami w pasie. Zarówno na wszelki wypadek, nie chcąc kusić losu, jak i po prostu dlatego, że trzymanie jej w swoich objęciach było po prostu przyjemne.
– Nie o to pytałem – wymamrotał cicho, znów na chwilę przymykając oczy, bo szept sidhe wywołał przyjemny dreszcz na jego karku. Znów poddał się tym kuszącym pocałunkom, czując jednak jakieś zimne ukłucie, jakby powinien o czymś pamiętać, ale dłoń sunąca po wnętrzu jego uda uniemożliwiała mu skupienie się na tej myśli. Tym bardziej, że kolejny szept tylko utwierdził go, do czego to wszystko zmierza. Pragnął tego.
Pragnął Daylin.
Spojrzał z bliska w niesamowite oczy sidhe, wargi miał rozchylone, gotowe do następnych pocałunków. Zaraz jednak zmarszczył brwi. Faerie straciła dużo krwi. Powinien o tym pamiętać. Wysiłek po czymś takim był co najmniej niewskazany.
– Potrzebujesz odpoczynku – powiedział z trudem.

_________________

Daylin
Daylin
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptyPon Lut 19, 2024 10:30 pm

Nie martwiła się tak bardzo, znając doskonale swój cel. Odpoczynek nastąpi później - w przyszłości, za jakiś czas... może po prostu w ciągu dnia? Zjedzenie czegoś słodkiego, napicie się herbaty, sen. Czuł, że nawet używanie magii zdawało się być bardziej wyczerpujące dla niej w tej chwili, ale wcale nie oznaczało to, że miała zamiar z niej nie korzystać.
Oparł się wygodniej o wampira, rozsiadając okrakiem na jego kolanach, kiedy ten go usadził na sobie. Bardziej przechylała się w jego stronę, jednak uznając po objęciu, nie powinno stanowić to najmniejszego problemu. Kolejne słowa, które były zbędne... Daylin zdawał się nawet nie dosłyszeć mamrotania wampira, wargami dalej muskając jego skórę.
Dłoń na udzie krwiopijcy powoli sunęła wyżej, nieśpiesznie i drażniąco. Dotykał go praktycznie wyłącznie opuszkami, z drobnymi wyjątkami gdy przesunął paznokciem po jego skórze. Zaczepnie, osaczając go, chcąc przytrzymać w stanie, do którego momentami go doprowadzał - musiała go jedynie przytrzymać w nim na dłużej, i dłużej... pozbawić tych rozterek i wątpliwości.
- Więc zabierz mnie do łóżka - szepnął, nachylając się do niego i znów muskając jego usta, delikatnie przygryzając jego dolną wargę tylko przez moment, zanim poprawiła się na nim nieco wygodniej, unosząc bardziej. Przesunęła dłoń z jego klatki piersiowej na kark, wsuwając opuszki palców pomiędzy czerwonego kosmyki.
Druga dłoń, znajdująca się niżej, przesunęła się jeszcze wyżej, tym razem przez podbrzusze wampira, zbaczając bardziej na bok i luźno go obejmując.
Oczy znów rozbłysły magią, kiedy korek również zdawał się wylądować gdzieś na boku z wanny, kiedy wody w niej zaczęło ubywać. Chwilę po tym na jej ramionach znalazł się miękki ręcznik, a drugi tuż na brzegu wanny. Uśmiechnęła się, przesuwając wargami na jego policzek, muskając go łagodnie, kierując się do jego ucha.
- Na poduszkach przyjemniej się odpoczywa niż w wannie... bezpieczniej, nieprawdaż? - szepnęła, możliwe że nawet zbyt posłusznie - bez nacisku na temat zostania wampira obok, o tym żeby nie wracał o świcie. Jeśli skupi jego uwagę na sobie, nie będzie mu przypominać o potrzebie opuszczenia chatki... możliwe, że sam zapomni?
Przesunął dłoń z boku wampira, aby złapać za wolny ręcznik i z małym trudem narzucić go na jego głowę i ramiona. Miękki, puchaty, przyjemny, ale przede wszystkim i posiadający na sobie zapach Daylin - w końcu znajdowali się w jego domu, przykryci oboje ręcznikami, z których tylko ona korzystała.


Dimitri
Dimitri
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptySro Lut 21, 2024 9:52 pm

Na zmianę to poddawał się tej delikatnej przyjemności, jaką stale obdarzał go Daylin, to znów napominał się, by się w niej nie zatracać, ale kiedy tak walczył sam ze sobą, coraz trudniej było mu utrzymać kontrolę. Miał chęć po prostu rzucić elfa na łóżko i zawisnąć nad nim, a potem docisnąć go do materaca i całować... właściwie wszędzie. Wycałować sobie drogę w dół, tak; a potem robić jeszcze inne, znacznie mniej niewinne rzeczy. Pieszczoty, którymi fae go obdarzała, tylko rozniecały w nim to pragnienie, coraz dalej spychając wszelkie przejawy troski czy zdrowego rozsądku, których tak rozpaczliwie się chwytał. Gdyby to był ktokolwiek inny – uległby już dawno temu. Nie obchodziłoby go, co się stanie z jego ofiarą, skoro sama tak pięknie się napraszała o więcej, więcej i ciągle więcej.
Ale to był Daylin.
To była iskra światła w ciemności, którą było jego życie do chwili tego pierwszego spotkania. Z początku niewielka, ledwo widoczna, aż w końcu przeistoczyła się w wielki, jasny płomień, który spalił kajdany jego niewoli. Kogoś takiego trzeba szanować. Trzeba się o niego troszczyć.
Nie wolno wykorzystywać.
– Jak sobie życzysz – prawie jęknął mu w usta, kiedy tylko poczuł to lekkie przygryzienie. Natychmiast poczuł potrzebę, by odwdzięczyć się tym samym, więc to zrobił. Powstrzymał się, by nie ugryźć za mocno, do tej słodkiej, zniewalającej krwi, która mogłaby mu znów wypełnić usta. Pogłębił pocałunek i dopiero po dłuższej chwili zdał sobie sprawę, że wody w wannie zaczęło ubywać, kiedy poczuł obniżający się jej poziom i chłodne powietrze na swojej skórze. Zamrugał kilka razy, nie potrafiąc zmusić procesów myślowych do szybszego przetwarzania informacji, ale w końcu mózg zarejestrował kolejne słowa wypowiedziane przez sidhe. – Tak. Znacznie wygodniej i bezpieczniej – przytaknął miękko. Przesunął wargami przez policzek elfa aż do tego miejsca między uchem a szczęką, a potem jeszcze dalej, na szyję. Scałowywał z niego wilgoć kąpieli, a na koniec, gdy prawie dotarł do obojczyka, oparł się o niego czołem i cicho westchnął. Trwał tak przez chwilę, dając się otoczyć słodkim zapachem. Kiedy na jego głowie wylądował ręcznik, zamykając go tak blisko skóry fae, zapach był jeszcze bardziej przytłaczający, więc się trochę odsunął.
Zaraz jednak okazało się, że i sam ręcznik pachnie po prostu Daylinem.
Jednym wdzięcznym i kompletnie nieludzkim ruchem podniósł się z wanny, wciąż z wróżką w swoich ramionach – jakby zupełnie nic dla niego nie ważyła – i stanął na podłodze. Odstawił na nią fae, ale wcale jej nie wypuszczał z objęć, jakby bojąc się, żeby przypadkiem nie zasłabła, choć w tej chwili wcale nie myślał tak jasno. Dopiero po kilku chwilach sięgnął po puszysty ręcznik i przerzucił go przez ramiona Daylin, powoli i delikatnie go wycierając.

_________________

Daylin
Daylin
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptySro Lut 21, 2024 10:45 pm

Obserwował go z cichym zadowoleniem, widząc jak trudno przychodziło mu łączenie faktów. Na jej twarzy wciąż widniała łagodność, zadowolenie, nawet po ugryzieniu warg. Choć do tego wszystkiego dochodziła również i odrobina zmęczenia - które o dziwo nie było niczym udawanym. Daylin nie przypuszczał, że i korzystanie z magii będzie tak męczące po pożywieniu się dwukrotnym przez wampira na sobie. A przecież z magii korzystała do każdej najdrobniejszej rzeczy! Nawet nagłe podniesienie wywołało, że na moment świat zawirował, a gdyby nie trzymanie go w ramionach przez wampira - mógłby stracić równowagę. Oparł się więc wygodniej o niego, zerkając jak ten zaczął go wycierać.
Zaraz jednak drzwi się od łazienki się otworzyły, podobnie jak i kolejne gdzieś na korytarzu. Sidhe jedynie się uśmiechnął, jakby uspokajająco, że wszystko było w porządku - a łatwo było założyć, że była to jej sprawka, kiedy oczy wciąż mieniły się magią. Chociaż oprócz tego, również to jak zegarek wampira wylatywał z bezpiecznego miejsca na półce w łazience. Daylin wtedy zarzucił ramię spokojnie na jego kark, dłonią bawiąc się jego włosami, jakby chciała skupić uwagę krwiopijcy tylko na sobie. Jeśli nie usłyszysz alarmu, nie wyjdzie - zapomni, prawda?
Zegarek znalazł się w kuchni, wpadając gdzieś do zlewu, w którym leżało nieco brudnych naczyń - do dzbanka, wypełnionego już dawno zimną i zleżałą herbatą, a może już zmieszaną z jakimiś mydlinami. Tak, aby się popsuł. Tak, aby nie było go słychać. W końcu Daylin nie miała najmniejszego pojęcia o tym jak w prosty sposób pozbyć się zegarka - a raczej nie wiedział o sposobach, które mogłyby skutecznie uśmiercić zegarek przystosowany do warunków ekstremalnych.
- Zaniesiesz mnie? - poprosiła jak gdyby nigdy nic, uśmiechając się niewinnie. Nawet jeśli zdawało się, że fae była jeszcze bledsza - mogło to przecież mieć sens. W końcu mogła być po ubytku takiej ilości krwi jak dzisiaj.
Przesunął dłonie pod ręcznik na ramionach wampira, na jego kark, kiedy jego oczy wciąż się mieniły, tym razem jednak przesuwanymi w sypialni zasłonami - ale i układanymi pod nimi, przy oknie poduszkami, które wstępnie miały skuteczniej powstrzymać światło wkradające się o świcie. Ach, krwiopijca powinien docenić to poświęcenie, bo nie było niczego bardziej przyjemnego w odczuciu Daylin od spokojnego poranka przy promieniach słońca budzących ją, kiedy zalegała wciąż w łóżku...
Oparł się bardziej o czerwonowłosego, czując rzeczywiście skutki nie tylko tak swobodnego oddawania krwi, ale i używania magii osobistej, którą choć nie wymagającą, musiał w tej chwili działać bardziej na oślep, pomimo dobrej znajomości zamieszkałej przez siebie chatki.

Dimitri
Dimitri
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptyCzw Lut 22, 2024 5:37 pm

Niewiele do niego docierało poza samą obecnością sidhe: jego głosem, zapachem, rytmem bicia serca, kolorem oczu mieniących się magią, tym ciepłem, które trzymał w ramionach, a którego ciężar oparł się na nim, jakby elf rzeczywiście potrzebował oparcia. Cały jego świat zawęził się do fae, która stała tak blisko – nic innego się nie liczyło, niczego innego teraz nie widział i nie słyszał. Gdyby znał myśli wróżki i jej niecny plan zmuszenia wampira do zostania na dzień za pomocą utopienia zegarka, wybuchnąłby śmiechem autentycznego rozbawienia. Zegarek nie miał szans się utopić w mydlinach, Dimitri już to testował – zresztą, na kilku innych modelach również, ale pozostałe nie zdały testu.
Nie usłyszał cichego chlupnięcia, z jakim urządzenie wpadło do zlewu, ale nie dlatego że fizycznie nie był w stanie go usłyszeć: po prostu był nazbyt rozproszony.
Widział wyraźnie, że Daylin korzysta z jakiejś magii, ale nawet nie zastanawiał się, jakiej. Ważniejsze było dla niego to, że wróżka staje się przez to bledsza, jakby ta magia kompletnie pozbawiała ją resztek sił. Przesunął się i na chwilę pochylił, by prawym ramieniem złapać sidhe pod kolanami i wziąć go na ręce jak jakąś pieprzoną księżniczkę.
– Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem – powiedział miękko, zdając już sobie trochę sprawę, jak tego typu gesty i słowa działają na elfa. Trochę jak na kogoś, kto przez całe życie był władcą swojego małego, piekielnego poletka. Ale akurat analogia do jego własnej matki umykała Dimitriemu – i bardzo dobrze, bo jeszcze znowu zacząłby za dużo myśleć.
Na moment oderwał wzrok od nieskazitelnej twarzy fae i rozejrzał się, natychmiast dostrzegając teraz otwarte drzwi, które wcześniej prawie na pewno były zamknięte. Instynktownie wyłapał, że pewnie tego właśnie dotyczyła działająca przed chwilą magia, więc udał się w tę stronę.
Przystanął zaraz za wejściem. Całość pomieszczenia niemal zupełnie wypełniało duże łóżko i całe mnóstwo roślin, którym przypatrywał się z niekłamanym zachwytem. Daylin właśnie zyskał u niego z pięćdziesiąt punktów jak nie więcej. Rośliny jednak nie były teraz w jego sercu nawet w pierwszej dziesiątce najważniejszych rzeczy, więc zaraz wrócił spojrzeniem do elfa, uśmiechając się szeroko. Przy fae uśmiechał się co chwilę, aż zaczynał czuć zmęczenie mięśni twarzy, tak do tego nienawykłych.
– Pięknie tu masz – wymruczał i przeszedł do łóżka. Delikatnie odłożył sidhe na materac, mimo że nie to chciał właśnie zrobić. Ale bladość wróżki skutecznie mu przypominała, że musi być ostrożny, by jej nie skrzywdzić. Zaraz sam wszedł na pościel. Przełożył jedną nogę przez elfa i usiadł okrakiem na jego biodrach, rękami opierając się po obu stronach jego głowy. – Powinieneś coś zjeść. Przyniosę ci.

_________________

Daylin
Daylin
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptyCzw Lut 22, 2024 10:25 pm

Oparł się wygodnie o wampira, kiedy tylko została uniesiona. Naturalnym było, że Daylin przyjmował każdy podobny gest jakby mu się zwyczajnie w świecie należał. Bo jakby miało być inaczej? Kto mógłby mu odmówić podobnego traktowania? I dlaczego? Może oprócz Seelie, bo w końcu sidhe z przeciwnego dworu mieli ku temu mnóstwo, nawet w opinii Daylin, uzasadnionych powodów.
Oparł się policzkiem na jego ramieniu, obserwując zachwyt z jakim wampir przystanął w drzwiach sypialni. Starał się zapamiętać podobne momenty, uczyć co na niego działało, też dlatego aby w przyszłości dużo łatwiej było mu nim manipulować. W końcu poznanie kogoś było doskonałą bronią przeciwko niemu...
- Żeby się wysypiać trzeba zadbać o sypialnię, prawda? - odpowiedział spokojnie, chwilę później opadając miękko na pościeli, wyciągając się w najlepsze bez nawet odrobiny skrępowania własną nagością, czy tą swojego gościa - a może po prostu swojej własności? W końcu do tego dążył, żeby wampir po prostu był na jego posyłki, a na razie efekty były zadowalające.
Chociaż niekoniecznie chciał, żeby ten wychodził, a tym bardziej do kuchni, w której dopiero co znalazł się jego zegarek. Wątpiła, żeby krwiopijca nagle zapragnął do tego wszystkiego zmywać naczynia czy myć podłogi, czy jeszcze co innego... Ale im bliżej go trzymał, tym mniejsze istniało prawdopodobieństwo, że ten nagle przypomni sobie o spotkaniu przed świtem. Musiał go przypilnować, przytrzymać w tym miejscu, dopóki nie miała pewności, że krwiopijca będzie na wszystkie jego zachcianki.
Podciągnął się leniwie do góry na przedramieniu, drugą rękę kierując na jeden z czerwonych kosmyków - jakby to miało skutecznie zatrzymać wampira obok. Nie musiał przecież go zatrzymywać przy użyciu siły - a nawet nie powinien nawet próbować. Wampir sam miał się chcieć słuchać, przebywać obok, nie odstępować na krok. A przyniesienie czegoś do jedzenia? Co to był za problem, kiedy posiadało się magię. Odpocznie przecież później - a może to zwykłe przyzwyczajenie wychodziło z Daylin. W końcu kiedy robił coś sam, ręcznie, bez pomocy magii czy Pixie? Nawet jeśli nie miała towarzystwa tych ostatnich w świecie ludzi...
Wysunął się bardziej do jego warg, całując je zaczepnie, kiedy jej oczy ponownie zamieniły się magią. Choć w pierwszej chwili nawet do Daylin nie docierało, że to nie wampir się odsuwał, a właśnie ona bardziej opadła na własne ramię, ale i oparł o tę wampirze znajdujące się tak blisko.
Zawahał się, czując że nie było najlepszym pomysłem ponowne przywoływanie jakichś łakoci z kuchni, z siatek... Czegokolwiek tak naprawdę.
- Mhmm... Jakieś pudełko z lodówki, wszystko będzie dobre - powiedział w końcu, powoli układając się wygodnie z powrotem na pościeli, jakby jeszcze na pozwolenie o udanie się przez wampira do kuchni, puszczając jego czerwone włosy.

Dimitri
Dimitri
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptyWto Lut 27, 2024 6:29 pm

Mimowolnie raz jeszcze powiódł spojrzeniem po roślinach otaczających łóżko zewsząd. Ludzie – nieludzie zresztą też – którzy nie dysponowali magią ziemi, z reguły nie przykładali do flory aż takiej uwagi. Czasami traktowali kilka roślinek w doniczkach jako miłe urozmaicenie wyglądu pomieszczenia, ale z pewnością nie były dla nich powodem do wysypiania się. Dimitri spojrzał na sidhe.
– Nie wiem, nie pamiętam – powiedział powoli. Uwielbiał obecność roślin, ale, tak naprawdę, wcale nie pomagały lub nie przeszkadzały mu w spaniu. Kiedy nadchodził jego czas, po prostu padał nieprzytomny tak jak stał – choć raczej do takich drastycznych sytuacji nie dopuszczał; czując nadciągającą senność po prostu kładł się na łóżku albo ewentualnie siadał w fotelu. – Dla mnie to nie ma znaczenia.
Powiódł wzrokiem za dłonią sięgającą do jego włosów. Zaraz jednak przestał patrzeć na cokolwiek, kiedy roztopił się w tym drobnym pocałunku, który skończył się zdecydowanie zbyt szybko – i zdecydowanie zbyt nagle. Daylin wyglądał... słabo. Po prostu słabo. Wampir natychmiast się zmartwił – tym bardziej, że ta słabość wynikała wyłącznie z jego winy. Nie powinien był dać się skusić na to drugie picie z wróżki.
– Jasne – przytaknął natychmiast i musnął ustami czoło fae w ostrożnym pocałunku, po czym zwinnie zeskoczył z łóżka. W drzwiach jeszcze odwrócił się przez ramię z wyraźnie widoczną na twarzy troską, by upewnić się, że sidhe mu tak po prostu nie zemdleje, kiedy go nie będzie przez chwilę. Już w kuchni pospiesznie przeszukiwał szafki, żeby znaleźć talerzyk i kubek czy inną szklankę. Szukał też jakiegoś soku, najlepiej pomarańczowego, żeby fae już zaczęła odbudowywać swoje siły. Z lodówki wyjął dwa pudełka, sprawdzając wcześniej, czy słodkości w nich zamknięte na pewno są z czekoladą – z dokładnie tego samego powodu. Nie było go raptem parę chwil, do sypialni wrócił z talerzem pełnym słodkości i kubkiem wypełnionym sokiem. Przysiadł na łóżku obok Daylina.
– Czy ty jesz w ogóle cokolwiek, co nie jest słodyczami? – zapytał z ciekawością.

_________________

Daylin
Daylin
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptySro Lut 28, 2024 2:55 pm

- Przdbywanie w estetycznym miejscu nie ma dla ciebie znaczenia? W takim, które ci się podoba? - zapytał, przechylając delikatnie głowę, uśmiechając się łagodnie, choć słabo. Możliwe, że nawet sama sobie nie zdawała sprawy z tego jak słabo teraz się prezentuje. Zachowywał się jakby nic mu nie było, za co samą siebie ganił co rusz w myślach, kiedy trafiał na ścianę w postaci niemożności użytkowania magii czy innych zawrotów głowy. - Przy kimś, kto ci się podoba?
Dostrzegał to zmartwienie, zostawiając mentalną notatkę na jej temat - tym bardziej, kiedy zmartwienie zdawało się mieszać z poczuciem winy. Do tego z troską?Podobne informacje... Mogły być przydatne. Nawet jeśli w tej chwili rzeczywiście ryzyko omdlenia istniało, Daylin zupełnie nad podobną możliwością nie zastawiała się nawet przez chwilę. Przecież faktem było, że nigdy wcześniej, a na pewno rzadziej niż częściej, musiał dopuszczać do siebie podobny stan.
Ułożył się wygodniej na poduszkach, nawet jeśli przyszło jej to z zaskakującym trudem. Nasłuchiwała, delikatnie w obawie... Nie znał przecież zakresu reakcji wampira. Nie mógł ich przewidzieć. Nie mógł wiedzieć... Właściwie niczego. Co mogłaby przewidzieć? Czyny, zakres reakcji? Niezbyt wiele znaczące przewidywania, to wszystko.
Leniwie obrócił się na bok, zaraz podnosząc powoli na przedramieniu, aż do siadu, kiedy wampir wrócił do sypialni. Oparł się wygodnie o niego prawym bokiem, żeby zaraz lewa dłoń powędrowała niby do talerza - ale w rzeczywistości Daylin bardziej przejmował się własnym planem, i utrzymaniem czerwonowłosego na wszelkie sposoby uzależnionego od jego osoby.
- Wina... Ooo, likiery są całkiem przyjemne. Nektary? - powiedziała, przesuwając dłonią po brzuchu wampira, zaraz na jego bok, powoli i bez większego skrępowania. - Królik w pomarańczach... Czasem mięso w miodzie... Słodycze są po prostu smaczniejsze od tego - stwierdził, dopiero po tym sięgając po jedną ze znajdujących się na talerzu słodkości, tym razem ciastku z nadzieniem czekoladowo budyniowym, które było pięknie przyozdobione na zewnątrz taflą czekoladowej polewy z dodatkiem jakichś brokatów i barwników, w bardziej artystycznym guście, zdejmując jednocześnie dłoń z ciała wampira.
- Dlaczego? Chyba nie planujesz mnie otruć? - zapytał lekko, zarzucając nogi przez udo wampira, i jeszcze wygodniej się o niego opierając, dopiero po tym zabierając się do rozkoszy jedzenia słodyczy - a od razu dało się poznać, że ta jej zwyczajnie w świecie smakuje.

Dimitri
Dimitri
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptyWto Mar 05, 2024 12:20 am

Sam również się uśmiechnął, choć był to mały gest, bardziej jak wygięcie kącików ust odrobinę ku górze. Fae, czy to celowo, czy nie, często przekręcała jego słowa. Nie był pewien, czy wynikało to z jej przekornej natury, czy po prostu z tego, że jednak należeli do dwóch różnych gatunków i myśleli w inny sposób. Nie chciał jednak o to pytać. Jeszcze nie.
– Ma. Oczywiście, że lubię piękne otoczenie, piękne rzeczy... – spojrzał na Daylina od góry do dołu, bardzo powoli. – ...piękne istoty. Chodzi raczej o to, że otoczenie nie ma żadnego wpływu na to, czy się wyśpię, czy nie. Taka wampirza natura – dokończył wzruszając ramionami.
Zamartwiał się o sidhe i odczuwał wyrzuty sumienia, to było oczywiste. To nie była jakaś tam wróżka, z której trochę za dużo mu się wypiło. To była wróżka, która kilkoma słowami i gestami prawdopodobnie odmieniła jego los. Nie miał pojęcia, czym lub kim jest dla niego Daylin, lub kim może się stać, ale jedno wiedział na pewno: to nie była jakaś tam nic nieznacząca znajomość, którą można było bez żalu zerwać, kiedy napatoczy się byle przeszkoda. To była pierwsza osoba od czasu poznania Isobel, której nie chciał tak po prostu pozwolić odejść, choć w tej chwili zdawało się, że fae niczego takiego nawet nie ma w planach.
Przymknął oczy, na moment wstrzymując oddech, kiedy poczuł delikatny dotyk na swoim ciele. Nadal nie wiedział, czy Daylin tak na niego działa bo był Daylinem, czy dlatego, że był przytłoczony jego potężną krwią. A może z obu tych powodów naraz...? Spojrzał na faere, kiedy zmieniła pozycję, i automatycznie objął ją ramieniem, dając jej plecom oparcie. Małe, nie do końca uświadomione gesty wyrażające troskę i opiekuńczość.
– Czyli jednak same słodycze i alkohol – skwitował krótko z szerokim uśmiechem wkradającym mu się na usta. – Nawet obiad musisz mieć na słodko. Dobrze wiedzieć. – Zamilkł na chwilę, przypatrując się, jak wróżka ze smakiem zajada się łakociem. To był w pewien sposób fascynujący widok. – A co, jeśli planuję? – zapytał absolutnie poważnie, przechylając głowę na bok.

_________________

Daylin
Daylin
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 EmptySob Mar 16, 2024 1:08 am

- Nie jest przyjemnie po położyć się i obudzić w ładnym miejscu, nawet jeśli nie wpływa to na to jak się wyśpisz? - zapytała choć zupełnie nie docierał do niego koncept snu wampirów. Dlaczego by zresztą miał? Krwiopijców, szczególnie teraz, starał się unikać niczym ognia, nawet jeśli nie zawsze się udawało. Najczęściej w końcu zależało im wyłącznie na jednym - na krwi, która tak słodko ich kusiła do siebie. Miała tego świadomość wyłącznie przez to, jak często wampiry zdawały się napataczać w jego otoczeniu...
Nie potrzebowała, aby czerwonowłosy miał świadomość tego co robił i dlaczego - dla Daylin liczył się fakt, że mógł takie rzeczy wykorzystać. Tym bardziej, kiedy ktoś nie zdawał sobie sprawy z tego, dlaczego wykonuje niektóre gesty. Nieświadomość według niektórych była błogosławieństwem, ale prawdą było, że bliżej jej do przekleństwa. W końcu ktoś mógłby tę nieświadomość wykorzystać.
Oparł się wygodnie o wampira, kiedy ten tylko go objął.
- Mmm... Zazwyczaj zamiast obiadu po prostu jem deser... - stwierdziła, wzruszając ramionami lekko. Choć słysząc jego słowa o planie zatrucia, przechylił lekko głowę w ciszy, wpatrując się w niego spojrzeniem, które niejednego mogłoby drażnić. Nie radosne, złe ani smutne - zupełnie obojętne, neutralne i niewzruszone. Trudno było określić myśli fae - choć Daylin rzadko chciał mieć do czynienia z bezpośrednim zagrożeniem. Mógłby oczywiście pilnować wróżb, upewniać się że nic mu nie groziło, że...
Wyciągnął jedną dłoń do policzka wampira, aby zaraz nieco wychylić się wargami do tego drugiego. Musnął go, jakby słodycze zeszły w tej chwili na drugi plan.
- Pozbawiłbyś się szansy na kosztowanie mojej krwi i przebywanie w moim towarzystwie - szepnął cicho, jakby te obie rzeczy były stratą, której nikt nie chciałby doświadczyć. W umyśle Daylin w końcu tak właśnie było.


Sponsored content
Chatka fae - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Chatka fae   Chatka fae - Page 3 Empty


 
Chatka fae
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3

Skocz do: